Strona 11 z 19

: 03 cze 2022, 13:26
autor: Księżycolica

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Z każdym uderzeniem serca uspokajała się bardziej. Baśniarka i naukowiec. Coś, czego Anarea pożądała i potrzebowała. Niemniej... czy chętnie podzieli się z nią wieściami, skoro pochodzi skądinąd? Chętnie się przekona. Piastunka wyłożyła jej wiedzę o gigancie i szczególnie zainteresowały ją dwie rzeczy. To nie Nimfa, więc nie zdeptała niemal boskich zwłok. Drugą ciekawostką było też centrum wiedzy. An chciała się rozejrzeć, poszukać schowka czy nory, w której mogły znaleźć się te skarby, ale wolała nie opuszczaść wzroku z nieznajomej. Musiała wykazać ostrożność i cierpliwość.
I... co jest w środku? Czy są jakieś ryciny o bogach, nimfach i duszkach? – Zapytała, z niemałym trudem i nie w pełni, ukrywając zaintrygowanie. Jak łatwo szaleństwo można pomylić z ciekawością...

: 03 cze 2022, 13:42
autor: Niezapomniana Pogawędka
Pogawędka przytaknęła, widząc ciekawość malującą się powoli na pysku zagranicznej. Była dość dobra w czytaniu emocji, część jej zawodu. Pogawędka obróciła się bokiem i machnęła łbem w stronę sterty tabliczek, które wzięła.
– Jest ich sporo, to kilka które je obecnie czytam. Trochę dalej jest wejście, więc jeżeli chcesz zobaczyć co innego ma do zaoferowania gigant to droga wolna. Prosiłabym cię jedynie o poszanowanie tych dzieł, pisanie ich zajęło smokom dużo czasu, wiem coś o tym, sama też kilka napisałam- Powiedziała i wróciła do swojego miejsca pod drzewem, obracając się do samicy tyłem. Strategicznie wydawała się być okropnie niedoświadczona, co sowa musiała jej przypominać na każdym kroku. Noktis jednak nie spuszczał samicy z oczu. Jego sowi kark pozwalał mu na utrzymanie celu w polu widzenia niezależnie od położenia właścicielki.
– Oczywiście jeżeli umiesz czytać smoczy. Większość dzieł tutaj zapisanych jest w tym języku, straszna tragedia, tyle pracy z tłumaczeniem. Gdybyśmy od początku używali wspólnego to czas poświęcony na przepisywanie tych legend mógłby być poświęcony na dzielenie się nim i innymi. Skąd tak właściwie jesteś, skoro nie z wolnych stad? Rangi też nie posiadasz, więc jesteś tu niedługo.

: 03 cze 2022, 13:59
autor: Księżycolica
Jest mnóstwo rzeczy, o jakich smoczyca chciała się dowiedzieć. Oj... bardzo dużo. Tarcze z rycinami, jakie miała za sobą Pogawędka zainteresowały smoczycę do tego stopnia, że An powoli przeniosła wzrok z bladolicej na to, co wytaszczyła na zewnątrz Ziemna. Był tylko jeden problem, którym miała zamiar martwić się dopiero za chwilę. Tymczasem szerokim łukiem obeszła obcą, gdy ta jeszcze mówiła, i usiadła w jej starym miejscu, pochylając swój futrzasty łeb nad wyrytymi w kamieniu i drewnie literami. Magia zawirowała w bliskiej odległości od smoczycy, tworząc drewnianą tabliczkę i krzemień, które unosiły się w powietrzu obok oryginału. I przepisała jeden ze znaków, nie dotykając nawet krzemienia. Nie miała tak sprawnych palców jak umysłu, a teraz zdecydowanie poczuła skupienie... Do momentu gdy obca zadała pytanie. Wtedy maddara zaktołowała się. W odruchu smoczyca próbowała złapać swoje twory, ale te rozpierzchły się w czarno białym pyle w powietrze. Westchnęła głęboko.
Pochodzę z zachodu. Nie pamiętam dokładnie odległości, ale w linii prostej leciałam kilka księżycy. Bogowie obdarzyli mnie nośnymi skrzydłami. – Wyjaśniła. Patrzyła na tabliczki z przejęciem, nie do końca pewna jak skupić się na rozmowie. – Przyleciałam tu przed paroma dniami. Blask Księżyca udziela mi Azylu do czasu oficjalnej przysięgi na forum smoków Księżyca. Niemniej, jak widzisz, nie mam rangi i nie chronią mnie Smocze Prawa. – Spoważniała nagle, po czym bystrze przyjrzała się rozmówczyni, zapominając całkowicie o tabliczkach. Zupełnie jakby pytała wzrokiem "i co zrobisz z tą wiedzą? Potraktujesz mnie jak intruza w swoim domu?"

: 03 cze 2022, 14:32
autor: Niezapomniana Pogawędka
Może jednak przybyszka nie jest tak odległa Pogawędce jak jej się początkowo wydawało. Była zainteresowana opowieściami z giganta, więc może jest w niej trochę bratniej duszy. Pogawędka sama wróciła do czytania tego co wcześniej, jedynie okazjonalnie ponownie zadając pytania, gdy akurat zdarzyła się przerwa w ich studiowaniu.
– Co jest za tym całym morzem? Jesteś z jakiejś większej wyspy?– Zapytała, nie zwracając większej uwagi na temat z brakiem przysięg czy rangi. Szczerze to nie interesowały jej te wszystkie przysięgi i obietnice. Jej zdaniem czyny mówią więcej niż słowa, dlatego tak bardzo podziwia Gwar…
~Dalej o nim myślisz?~
~Jedynie jak o nauczce na przyszłość.~
Wciąż, podróże w wodzie jak i nad wodą są bardzo niebezpieczne, więc morska miała do księżycowej sporo podziwu. Nie wydawała się też być normalną północną, zwłaszcza po tych skrzydłach i ogonie.

: 03 cze 2022, 14:39
autor: Księżycolica
Ląd, jak tutaj. Duży ląd. Nie zwiedzałam terenów bardzo oddalonych od Stada, w którym przyszłam na świat. Ale podejrzewam, że to samo, co tutaj. Choć tego miejsca też jeszcze nie odwiedziłam. – Odpowiedziała. Widząc, że smoczyca jest rozleniwiona, An nabrała w pewnym stopniu zaufania. Na wojowniczkę nie wyglądała, a magia... to jedyne, na co musi pozostać wyczulona. Niemniej nie czuła teraz żadnych zawirowań, żadnych zwiastunów. No i Piastunka wydawała się nie chcieć zniszczyć tabliczek, którymi teraz się otaczały.
Tak właściwie, to nie znam słowa pisanego. Nauczysz mnie? Poza tym... z kim rozmawiacie po niesmoczemu? – Przechyliła lekko łeb.

: 03 cze 2022, 15:28
autor: Niezapomniana Pogawędka
Czyli za morzem też jest ląd do zwiedzenia. Jedynym problemem jest w takim razie odległość, ciężko będzie to zrobić na jednym błogosławieństwie. Ale to dobre wieści, znaczy że jest tam coś więcej niż tylko kraniec świata. Pocieszająca jest wiadomość, że świat jest tak duży, może nawet większy niż smoki wolnych stad przewidywały. Nie zapytała się czemu opuściła stado i swój dom, bo takie tematy są bardzo często przykre. Czasami można zapomnieć, że świat poza granicami jest okrutnym i bezwzględnym miejscem, gdzie nawet pisklę nie może zasnąć z zamkniętymi ślepiami. Pogawędka mruknęła w odpowiedzi na pierwszą wypowiedź.
– Wolne stada nie są takie duże, a będąc ograniczonym do jednego stada szybko poznasz wszystkie wyróżniające się miejsca.– Nie żeby czuła się ograniczona, ale po wyjściu poza granice jej światopogląd uległ lekkiemu zakręceniu.
– Chętnie, poznanie alfabetu trochę zajmuje, ale jak masz zapisane znaki na tabliczce, możesz sobie powoli czytać i się uczyć.–Wyciągnęła z torby niezapisaną tabliczkę i wyrzeźbiła w niej smocze runy. Wytłumaczyła potem wszystkie głoski i warknięcia, jak się je czyta i pisze. Podstawy, ale z czasem i praktyką księżycowa powinna załapać wszystko i czytanie stanie się naturalne.

: 03 cze 2022, 15:42
autor: Księżycolica
Pokiwała głową. Dotarcie tu z Obozu nie zajęło wiele czasu. Więcej zamierzała spędzić na studiowaniu napisów. Smocze runy nie wydawały się być tak skomplikowane, zawsze powtarzała dźwięki na głos, a czarując swoje własne tabliczki i węgle przepisywała je po parę razy, dając smoczycy do oceny. Sięgnęła po jedną z tabliczek. Przeczytała na głos: "przed-mo-wa". Poprosiła Pogawędkę o przeczytanie jej słowa, które okazało się być "Wrotyczem", a później starała się rozszyfrowywać nazwy własne lokacji podawanych przez anonimowego autora. Słońce przechyliło się przez zenit i zaczęło opadać. Nie odczuła tego.
Mówiłaś o języku wspólnym. Kto nim mówi? – Oderwała się od lektury, która zaprawdę ciężko jej szła. Na tyle ciężko, że zrezygnowała z podtrzymywania iluzji własnych tabliczek.

: 03 cze 2022, 17:10
autor: Niezapomniana Pogawędka
Nauka zabrała im sporą część dnia, który Pogawędka i tak poświęciłaby na czytaniu. Nie przeszkadzało jej trochę nauki, zwłaszcza kogoś, kto dopiero co poznaje tutejsze strony. Może w przyszłości samica wspomni o niej komuś w księżycu i otworzy jej to możliwości badań albo dalszych nauk. Piastunka wyjaśniała poprawiała samicę tam gdzie trzeba i motywowała ją do dalszego brnięcia w tym kierunku. Może ziarnko przez nią zasiane kiedyś wykiełkuje w miłość do poezji i sztuki, kolejny pisarz nie byłby zły. Więcej niż jedna para łap tłumacząca te teksty byłaby bardzo przydatna.
– Oh, w sumie z każdym kto nie jest smokiem. Personalnie porozumiewałam się już z parą dwunogów i kilkoma mamunami. Ale podejrzewam, że większość ras zna przynajmniej parę słów w języku wspólnym. Oczywiście jest to całkowicie inny alfabet niż smoczy, na szczęście nie tak skomplikowany jak ludzki.– Powiedziała odkładając kolejną przeczytaną tabliczkę i rozglądając się po ciemnej już wyspie. Trochę się zasiedziały, pora już odkładać te wszystkie tabliczki i rozpalić ogień.
– Jest już późno, mam nadzieję, że masz gdzie przenocować. Noce dalej bywają zimne, jeżeli jeszcze nie masz upatrzonego miejsca to możesz spędzić noc w gigancie. Kilka patyków i ognisko powinno utrzymać się do rana.– Wstała i zaczęła podnosić tabliczki które wyciągnęła, w międzyczasie, sowa odleciała by zebrać drobne patyki na opał.
– Możemy umówić się rano na nauki jeżeli masz na to ochotę.

: 03 cze 2022, 18:59
autor: Księżycolica
Wstała, przeciągając się jak łasica. Długie futro zafalowało, gdy zadygotały zastałe mięśnie. To był dobry, produktywny dzień. Pomogła Ziemnej zbierać pomoce naukowe i opowieści tu spisane. Sama spisze kiedyś jakąś. Nawet, jeśli nie będzie wiele znacząca dla ogółu.
Mnie zimno odpowiada. To wciąż nie mrozy. Szczere mówiąc, nocami czuję ulgę. Co to będzie w kolejnych księżycach. – Powiedziała wesoło. Polubiła tę smoczycę. Chętnie będzie wracać do Giganta. – Rano... – Zastanowiła się. – Chętnie. Chętnie posłucham o języku wspólnym i o obecnej polityce. – Powiedziała na głos, z którego ziała sympatia do zielonookiej.
A gdy odpocznę, naprawdę odpocznę po podróży... Chętnie zobaczyłabym jak latają tutejsze smoki. Odniosłam wrażenie, że trochę inaczej moi krewniacy radzą sobie w powietrzu, a inne sztuczki widziałam tutaj. – Skierowała się z tabliczkami upchniętymi pod skrzydła w stronę Giganta. Tak... wolała zostać tu, na samotnej wyspie, niż błąkać się bez zapachu po terenach Stada.

: 05 cze 2022, 12:59
autor: Niezapomniana Pogawędka
Ah, no tak, futro. Może i było ciężkie do utrzymania, ale było w nim sporo użyteczności. Pióra też nie były złym izolatorem ciepła, taka to pośpi wszędzie. Pogawędka uśmiechnęła się lekko i przytaknęła na pierwszą wypowiedź.
– Zazdroszczę, ja to bym pewnie zamarzła bez jakiegoś ognia w pobliżu, albo jakbym nie była głęboko pod wodą.– Powiedziała idąc w stronę wejścia. Sowa wleciała już do środka z kilkoma patykami w dziobie i szponach, stawiając ję w wejściu.
– Wybierz sobie miejsce, masz patyki trochę ściółki, powinno się dobrze palić jeżeli będziesz tego chciała. Tam na ścianie są półki na tabliczki, zawsze odkładaj tam skąd wzięłaś, szkoda potem czasu na szukanie.– Pogawędka odłożyła wszystkie wzięte przez siebie dzieła i wyszła na zewnątrz. Noc była dość ciepła, bardzo dobrze, nie woda będzie idealna.
– Dobranoc Anarea, do zobaczenia rano.– Pożegnała się i poszła na brzeg wyspy, gdzie rozstała się z kompanem a potem weszła do wody jakby szła po lądzie. Zniknęła w lśniącej od blasku księżyca wodzie, kładąc się gdzieś na dnie przy skałach. Woda była ciepła i bardzo przyjemna, idealna noc na spędzenie w niej nocy.

: 05 cze 2022, 16:54
autor: Księżycolica
Była wdzięczna, że pomyślały o ognisku, a nawet zaczęły znosić patyki. Morska zapewne też odpalała ogień dzięki magii, ale smoczyca wolała nie używać ognia w okolicach drewnianych tablic. Hm... trzeba będzie je jakoś utrwalić.
Dobranoc, Pogawędko. – Powiedziała, uśmiechając się lekko. Tak, zdecydowanie właśnie znalazła przyjaciółkę. Nawet, jeżeli dzieliła ją bariera stadna. Powiodła wzrokiem po tabliczkach, chcąc zapamiętać ich ułożenie, po czym zwinęła się w kłębek, nie rozpalając ognia. Nakryła ogonem nos, uszy położyła po sobie i zamknęła oczy.
Zasypiała długo, nasłuchując kroków, szelestu skrzydeł. Ale wysepka była dziś cicha. Zasnęła więc lekkim snem.
Gdy wstała, przeniosła gałązki w jedną ze szczelin by nie brudzić ogniskiem wnętrza, a aby były suche w pogotowiu dla kogoś innego, po czym usiadła na polance, wpatrując się w Jezioro.

: 11 cze 2022, 21:47
autor: Niezapomniana Pogawędka
Światło słońca nie docierało głęboko pod wodę, ale łatwo można było ocenić porę dna na podstawie aktywności ryb, albo zwyczajnie spoglądając na taflę. Dlatego też, niedługo po przebudzeniu się Anarea, Pogawędka również czuła się wyspana. Cała noc pod wodą była świetna dla łusek i jej morskiego organizmu. Nawodnienie i nawilżenie w jednym, w dodatku wygoda i łatwość dostępu. Nic tylko się cieszyć, morskim jest bardzo łatwo znaleźć miejsce na odpoczynek. W miejscu, na które spogląda nowo co przybyła samica, woda falowała wzburzona. Powolnym krokiem z wody wyszła jasnołuska samica, stając na moment na brzegu, ściągając z grzbietu wolno pływający glon. W tej samej chwili, na jej rogu wylądowała sowa, witając się ze smoczycą trzepotaniem skrzydeł i pojedynczym chudnięciem. Para wyruszyła następnie do wejścia w gigancie, gdzie spotkała koleżankę z wczoraj.
– Witaj ponownie, jak się spało? Podobno smoką z poza granicy ciężko jest się przyzwyczaić do tak spokojnego snu. Nie ma się czego tutaj bać, ani kogo wystrzegać, każdy może zasnąć gdzie chce i nie zastanawiać się czy w nocy nic go nie zaatakuje.– Mówiła Pogawędka, sięgając po tabliczki. Zabrała kilka których nie dokończyła wczoraj i wyszła na zewnątrz.
– Wiesz… przypominasz mi jedną smoczycę, którą uczyłam. Też miała pełno piór, ale jej skrzydła były podwójne, w sensie 4 w sumie. Wiesz może coś więcej o swojej rasie?– Zapytałam zanim jeszcze przeszły do nauk, albo jakiegokolwiek głębszego czytania. Morska pachniała jak plaża w ciepły dzień, a jej wciąż wilgotne łuski były widocznie o wiele miększe i nawilżone. Wyglądała jakby odmłodniała przynajmniej 10 księżyców, cuda porządnej kąpieli.

: 11 cze 2022, 22:37
autor: Księżycolica
ucieszyła się na widok powracającej smoczycy. Wyszła jej naprzeciw, że spotkały się w połowie drogi. Przysiadła na zadzie i wsłuchała się w miły głos Pogawędki. Oj tak, to imię pasowało do niej, a Anarea z radością poddawała się jej imienniczce.
Mam lekki sen, to prawda. Jestem jeszcze spoza Stada, więc nikt nie musi mieć oporów przed atakiem. – Niemniej wzruszyła barkami skrzydeł, zażegnując tym samym temat. Mimo wszystko smoczyca wolała pozostać ostrożna. Chociaż faktycznie poczuła się bezpiecznie w trzewiach Giganta. Chętnie za to przysłuchała się opowiastce.
Wszystkie smoki mojego gatunku mają futro na ciele, pióra na skrzydłach, czasem kryzy i rogi lub uszy. Ja mam pióra tylko na skrzydłach i końcówce ogona, za to mam i uszy i rogi. Czasem pozwala mi to podrapać się po uchu jeśli odpowiednio nim majstruję. – Usmiechnęła się lekko. – Ale nigdy nie miewamy czterech skrzydeł. Nie w moim Stadzie. Nie miałam takich w mojej rodzinie, ani w ogóle w Stadzie. Ale spotkałam tu w świątyni smoka o czterech skrzydłach, Fazmę. Zastanawia mnie jak radzi sobie w powietrzu. Powiedz mi, możesz pokazać mi jak latają tutejsze smoki? Chętnie nauczę się nowych sztuczek. – Zagaiła z pozytywną energią.

: 13 cze 2022, 15:19
autor: Niezapomniana Pogawędka
Czyli dalej nie odkryła tajemnicy pochodzenia ognistej… No nic, może jeszcze kiedyś znajdzie kogoś podobnego do niej, może nie w granicach stad. Sama nie mogła sobie wyobrazić nocy, w której budziłaby się na każdy najdrobniejszy szelest. Bycie wyrwanym ze snu w środku nocy musi być niesamowicie stresujące i irytujące. Miała szczęście, że wykluła się w wolnych stadach, sielankowe życie tworzy charaktery takie jak ona.
– Teoretycznie jesteś już częścią wolnych stad, w stadzie czy nie. Mimo ostrzeżeń, wydaje mi się, że nikt nie podniósł by na ciebie łapy na terenach wspólnych. Samotnicy nie są traktowani tutaj źle, jedynie z dawką ostrożności. Każdy smok nie należący do żadnego stada, jest potencjalnie twoim sojusznikiem więc robienie mu krzywdy jest kontrproduktywne. Gdy już przyjmiesz rangę nie będziesz się musiała o to martwić, a do tego czasu możesz zostać tutaj.– Zaproponowała, po czym wstała i rozejrzała się po niebie. W sumie było to bardzo dobre miejsce na przeprowadzenie nauki latania, gigant tworzył idealną przeszkodę do pokonania.
– Leciałaś tu kilka księżyców, chyba ty powinnaś uczyć mnie nieprawdaż?– Zażartowała, stając przodem do samicy i rozkładając swoje dość niewielkie skrzydła. Morskie latały tylko dzięki maddarze, bo w żadnym wypadku takie skrzydła nie dałyby rady unieść dorosłego smoka.
– Sama dużo nie latam, ale jaki byłby ze mnie nauczyciel, gdybym nie wiedziała jak przeprowadzić nauki. Ustaw się w pozycji do startu, swojej własnej. Jeżeli będzie coś z nią nie tak poprawimy ją i przetestujesz, czy rzeczywiście nie jest łatwiej ci się wzbić.– Najgorszą rzeczą w nauce latania było to, że każda rasa miała swoje sposoby używania skrzydeł, układania ich czy utrzymania tempa. Nie pomagał w tym wszystkim fakt, że nauki były niebezpieczne i mogły nawet skończyć się poważnymi złamaniami. Miała jednak doświadczenie z łapaniem pisklaków podczas spadania, tu działa to tak samo, tylko w większej wersji.

: 13 cze 2022, 16:53
autor: Księżycolica
Część Wolnych Stad... Brzmiało to dumnie. Ale czy wszyscy podzielali zdanie Ziemnej? An powątpiewała. Nie wierzyła. Bogowie sprowadzili ją tutaj, ale nie miała żadnego zapewnienia bezpieczeństwa, a Prawa jasno mówią, że Samotników nic nie chroni. Mają tylko wybór dołączyć do jednego ze Stad. Tym bardziej, że żeby się tu dostać, trzeba przejść przez przynajmniej jedno z nich.
Ach, gdyby tylko zapytała wprost!
Uśmiechnęła się na ten żart.
Głównie szybowałam, kryłam się przed burzmami nad chmurami i łapałam prądy ciepłego powietrza, by dotrzeć tu szybciej. Nie było w tym żadnej finezji. – Odparła, a potem nastawiła uszy, by słuchać. Przyjęła polecenie, a potem pozycję
Łapy ustawiła równolegle wobec siebie i czysto prostopadle wobec podłoża, może odrobinkę szerzej. Następnie ugięła lekko łapy jak do wyskoku, ale zastygła w tej pozycji, dając znak do gotowości do przejścia w czyn. Rozluźniła nieco kręgosłup, napinając każdy jego mięsień i rozluźniając, aż do ogona, którego nasadę podniosła, unosząc w ten sposób swoją długą, puszystą część ciała, z której wisiało wręcz długie na przynajmniej szpon futro. Na końcówce ogona rozłożył się na płasko, równolegle do ziemi, wachlarz z piór. Na górze z białych, na dole z czarnych, połyskujących granatem w świetle. Głowę ustawiła niżej – na wysokość ciała. Na szyi nie miała żadnej kryzy, ale ciepłe futro okalało ją kompletnie czernią i bielą, pachnącą jak pierwszy śnieg roku. Następnie wbiła białe szpony lekko w ziemię dla stabilności podczas wybicia. Miękkie poduszki łap i palców mogły poślizgnąć się na trawie. A i na śniegu było takie ryzyko.
Zwykle nie startuję z miejsca, bo nie mam takiej siły by robić to regularnie, ale jeśli poszybujemy jakiś czas, moje mięśnie odpoczną by ćwiczyć. – Stwierdziła, po czym rozłożyła skrzydła na trzy czwarte szerokości z zamiarem rozłożenia ich na pełną szerokość w trakcie uderzenia nimi w dół. Miała bardzo długie, czarno białe lotki, tak długie, że gdy składała skrzydła, krzyżowały się za jej zadem. Zastygła w tej pozycji.
Wybijam się z trochę niższej pozycji, ale stanie tak jest męczące. Zwykle robię to tylko przez chwilę. – Wyjaśniła.

: 13 cze 2022, 19:47
autor: Niezapomniana Pogawędka
Nauczycielka obeszła samice dookoła i przyjrzała się dobrze jej postawie. Wszystko wydawało się poprawnie, co nie zdziwiło ziemnej. W końcu przybyszka jest zaprawionym lotnikiem, małe są szanse, że mogła jeszcze czegoś nie wiedzieć. Prawdę mówiąc, jest tylko kilka znanych jej wskazówek do poprawienia lotu, w dodatku sama ich nie opanowała.
– Pozycja jest solidna, nie mam wobec niej zastrzeżeń. Jednak startowanie z miejsca nie powinno przynosić ci takiego problemu, jest to całkiem proste, zademonstruje.– Pogawędka Ustawiła się w pozycji i rozpięła skrzydła. Kilka mniejszych machnięć dla wyczucia wiatru a potem wyskok i jedno większe machnięcie. Nie używała siły skrzydeł, aby się unieść, jedynie siłę mięśni łap. Unosząc się nad ziemią i utrzymując tempo by nie opaść, powiedziała do Anerea.
– Użyj wyskoku aby nabrać prędkości i wysokości. Dystans, który pokonasz ułatwi ci mocniejsze machnięcie skrzydłami i wzbije cię wyżej.– Pogawędka opadła na ziemię i spojrzała na giganta.
– Spróbujemy zrobić tu mały tor przeszkód. Polecisz wokoło giganta, przelatując mu pod łbem a potem między otworami na plecach. To dość ciasne przestrzenie, ale na pewno ci się uda. Sposób na to jest prosty, zwyczajnie złóż skrzydła do ciała gdy będziesz już blisko i przelecisz przez szczelinę jak igła przez wodę. Tylko sobie wszystko dobrze odmierz, bo zaliczysz solidne zderzenie z kamieniami, a z takiej wysokości… po prostu nie zrób sobie krzywdy. Będę cię asekurować jak mogę, ale jeżeli wlecisz w skałę łbem to raczej cię nie wyratuje. Pamiętaj o zachowaniu odpowiedniej prędkości, bo inaczej za szybko spadniesz. Skrzydła i łapy blisko ciała, łeb przed siebie i nie panikuj przy spadaniu, masz skrzydła więc nie spadniesz jak je założysz. Zobaczę jak latasz i sprawdzę czy nie można gdzieś wprowadzić poprawek.– Wyjaśniła i poczekała na wykonanie zadania.

: 16 cze 2022, 19:35
autor: Księżycolica
Dobrze... No to lecę. – Powiedziała po otrzymanych wskazówkach. Opadła niżej na łapy, szczególnie przednie. To z nich wybiła się najpierw, ku górze, a zaraz potem naprężyła zadnie kończyny, bijąc ogonem w dół dla łatwiejszego wybicia i wyciągając szyję, aby jej ciało "wiedziało" gdzie ma podążać. Wyprężyła skrzydła na pełną ich długość i tuż przed skokiem uniosła je na trzy czwarte wysokości, by teraz uderzyć nimi w dół mocno. Było to dość wyczerpujące, ale solidny wyskok bardzo pomógł, zwłaszcza, że smoczyca bardzo szybko zaczęła nabierać wysokości, co nie stałoby się, gdyby zaczęła lot niżej, z poziomu gruntu.
Smoczyca zaczęła bić skrzydłami dopóty, dopóki nie poczuła jak powietrze gęstnieje. Zagarniała powietrze czysto w dół, ale teraz, gdy odczuła prąd powietrzny, który jej sprzyjał, zaczęła bić długimi skrzydłami pod kątem, jakoby pływak – zagarniała powietrze w dół i w tył, jednocześnie przecinając wiatr jedynie ramieniem, gdy przesuwała skrzydło do góry i w przód do następnego taktu. Łapy podkuliła pod siebie, zaś rozluźniony ogon błądził za nią w ślad głowy obniżonej do poziomu korpusu.
Nabierała prędkości. Wtenczas zaczęła badać giganta z lotu ptaka. Rozwarła skrzydła, pozwalając by przez chwilę niósł ją wiatr. Szybowała, co chwila tylko bijąc skrzydłami, by podnieść pułap. Obejrzała głowę olbrzyma, przefrunęła mu za plecami w szerokim łuku, podczas którego obniżyła nieco jedno skrzydło, drugie unosząc, i skręcając ciało w lekki łuk. Stopniowo. Najpierw głowa, potem korpus, a na samym końcu ogon wpadły w zakręt i utrzymywały się w tej pozycji cały czas gdy kołowała nad olbrzymem. Robiła to z początku powoli, a potem zaktywizowała swoje skrzydła do pełnej prędkości. Wyczuła, że będzie jej to potrzebne podczas manewrów. Biła szeroko i mocno, zagarniając powietrze w dół i w tył. Jej skrzydła zataczały szerokie łuki w powietrzu, zupełnie, jakby smoczyca walczyła z czasem. Wyprostowała swoje ciało, wpierw głowę, potem korpus, na koniec znacząc drogę pióropuszem piór wyrastającym z końcówki ogona. Oddaliła się od Skalnego Olbrzyma, po czym gwałtownie przechyliła ciało w prawo. Prawe skrzydło znalazło się niemal pod lewym. Uderzyła skrzydłami, zagarniając powietrze w bok, przez co jej ciało gwałtownie odbiło, tylko nieznacznie tracąc pułap. Szybko bowiem wróciła do pozycji. W trakcie skrętu wygięła w prawo bok, ale jej łeb i ogon pozostały wykrzywione równolegle do ziemi. Wróciła do postawy sprzed chwili, tym razem pędząc ku podbródkowi olbrzyma. Zobaczyła wnękę pod jego szyją. Bardzo nisko przy ziemi.
Złożyła skrzydła i zanurkowała. Poczuła lęk, ale szybko go stłamsiła. Ziemia zbliżała się szybko. Coraz szybciej. Ale o to jej chodziło. O prędkość. Rozłożyła skrzydła w połowie drogi do ziemi i machnęła nimi mocno, aż poczuła pieczenie w mięśniach. Zaczęła opadać wolniej, wciąż prąc naprzód jak błyskawica. O to chodziło. O prędkość... Będąc przy ziemi zaczęła się znów wznosić, po czym złożyła skrzydła na ogon przed szyją stworzenia. Prześlizgnęła się, czując jak opada, jak matka Naranlea spowalnia ten upadek, niosąc w powietrzu te kilka nieszczęsnych ogonów smoczycę. Teraz zaczynało się najtrudniejsze. Rozwarła skrzydła jak tylko przebiła się przez grotę u szyi niegdysiejszego stwora. Zabiła skrzydłami gwałtownie, jakby nabierała powietrza po długim nurkowaniu. I faktycznie zaczęła sapać.
Niemniej nie otwierała pyska. Wiedziała, że by się zapowietrzyła. Szarpnęła szyją w górę, a ogonem w dół, by wznieść się raptownie, tak by znów położyć się na ciepłym przepływie powietrza. Gdy się jej to udało, zawróciła. Skręciła w lewo, ostro jak wcześniej. Szyja, głowa i ogon równolegle do ziemi, przez co mniej równolegle do ciała. Lewe skrzydło położyła prawie prostopadle do ziemi, podobnie jak prawe, po czym dwukrotnym ruchem skrzydeł odbiła w kierunku grzbietu olbrzyma i wybrakowanej szparze pod jego łopatkami.
Zaczęła czuć ciepło i brak sił w skrzydłach. Zestresowała się. Lecz wyłom był już blisko. Przefrunęła przez niego, składając skrzydła jak wcześniej. Przestrzeliła powietrze jak lodowy oddech północnych. Rozwarła skrzydła i poczuła ból. Nigdy tak nie latała. Nigdy. Jej nozdrza pracowały intensywnie, a sama An walczyła by nie rozdziawić pyska przy tej prędkości.
Otworzyła skrzydła na pełną szerokość i pozwoliła się ponieść prądzie powietrznemu. Może dało się inaczej przelecieć, bez utraty tylu sił? Ale nie wiedziała tego... nie była aż tak wyśmienitym lotnikiem, ale ta sztuczka i jej przepracowanie z pewnością pozwoli jej na wiele podczas walk, pogoni i pościgów. Czuła to.
Zamachała skrzydłami, zagarniając powietrze jedynie w dół by zachować pułap. Pozwalała ciału zwalniać, ale skrzydła piekły już od zmęczenia. Zmusiła się do jeszcze jednego zakrętu. Tym razem łagodnego. Przechyliła lekko ciało w prawo, prawe skrzydło obniżyła i zmusiła je do wytrzymania ciężaru smoczycy, gdy ta szerokim łukiem zaczęła wychodzić z zasięgu lądu. Mimo to nie skręcała, ale zacieśniła zakręt. Zaczęła już powoli opadać, i żeby podtrzymać wolne tempo wyprostowała się i zaczęła bić skrzydłami, zagarniając powietrze w dół by nie zderzyć się gwałtownie z taflą wody, w którą celowała.
Wylądowała trzy ogony od brzegu, ledwie żywa ze zmęczenia. Wpierw jej tylne łapy zanurkowały, gwałtownie ją spowalniając, potem opadł korpus i przednie łapy. Skrzydła ustawiła prostopadle do ziemi, wywołując ogromną falę, której powstanie było jednoznaczne z wytraceniem tempa. Położyła skrzydła bezwładnie na wodzie, po czym skręciła i podpłynęła do brzegu, sapiąc ciężko. Gdy odzyskała grunt, położyła się tak, że jej skrzydła wciąż chłodziły się w zimnej wodzie Jeziora. Podniosła jeden szpon jakby się zgłaszała.
Potrzebuję... przerwy... – Wysapała, po czym powaliła łeb na brzeg. Obmywała go woda, ale nie zatapiając ani oczu, ani nozdrzy.

: 25 cze 2022, 23:53
autor: Niezapomniana Pogawędka
Morska z podziwem obserwowałą jak smoczyca lata i manewrowała w powietrzu jak naturalnie urodzona powietrzna. Jej lot pełen był wzlotów i upadków, na szczęście nie tylko dosłownych. Sowa spoglądała na uczennicę z mieszanką zazdrości i przerażenia. Niemożliwe jest przecież, aby jakiś smok mógł tak zwinnie poruszać się po niebie. Opowieści o jej przybyciu drogą powietrzną wydawały się teraz nie pozostawiać żadnych wątpliwości. Po lądowaniu pół w wodzie Pogawędka prędko podbiegła do brzegu, obawiając się, że koleżanka mogłaby ze zmęczenia się utopić jeżeli nie wyląduje w dobrym miejscu. Na szczęście nie musiała interweniować, gdyż księżycową pani nieba leżała bezpiecznie na plaży. Ziemna podeszła i usiadła obok w wodzie, pilnując żeby samica nigdzie nie odpłynęła albo co gorzej straciła przytomność.
– To było niesamowite, jeszcze nigdy nie widziałam latania na takim poziomie. Nie ma wiele smoków, które czują się tak swobodnie w powietrzu. Jeżeli kiedyś będziesz miała okazję, zastanów się nad przekazaniem wiedzy do kwarców, napewno stadą przyda się wiedza, którą posiadasz- Powiedziała i poczekała aż smoczyca odzyska siły, pzygotowując się jednocześnie na odpowiedzenie na parę pytań.

: 26 cze 2022, 13:21
autor: Księżycolica
Kwarców? – Podniosła łeb nad wodę, zupełnie przegrzana. Zamknęła oczy i położyła go znowu, rozumiejąc, że nie ma na nic sił. One wrócą z czasem, teraz chciała odpocząć. Nawet jeśli miała wyglądać jak mokry szczur gdy mięśnie skrzydeł trochę się ochłodzą. – Jak miałabym to zrobić? To te kryształy obok świątyni, prawda? – Zapytała smoczycę lekko zmęczonym tonem.

: 07 lip 2022, 17:21
autor: Niezapomniana Pogawędka
Przytaknęła, ale potem też mruknęła potwierdzająco, widząc, że ślepia smoczycy są zamknięte.
– W przyszłości, może będzie na to okazja, twoje umiejętności są czymś wartym podziwu.– Potwierdziła, czuwając przy samicy, tak na wszelki wypadek.
– Tylko mi nie odpłyń tutaj, przytomnościowo i fizycznie. Ja umiem oddychać pod wodą ale z tobą już może być gorzej.– Woda bywała zdradliwa, a naprawdę nie chciałaby ratować przyjaciułki z głębinowych tarapatów.
– Zastanawiałaś się już nad rangą? Będziesz chyba musiałą wybrać jakiś kierunek gdy już dostaniesz rangę.

: 10 lip 2022, 17:49
autor: Księżycolica
Och, będę czarodziejką. Mam wielki dar od Naranlei. – Powiedziała swobodnie do smoczycy, po czym powoli dźwignęła się z wody. Pomachała skrzydłami by woda z nich zeszła. Wyglądała teraz jak morski potwór ze swoim długim, zmoczonym futrem. – Muszę udać się na porządniejszy spoczynek. Spotkajmy się jeszcze. – Powiedziała jej i rozpięła obolałe skrzydła. Uśmiechnęła się na pożegnanie, szczerząc białe kiełki i wzbiła się w powietrze.

z/t