Samotna Skała

[Dynamika Ostrza]

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Po napotkaniu kolejnej i kolejnej sarniej k.upy, w dodatku rozdeptanej przez to samo zwierzę, które z resztą adeptka starannie omijała, by brońcie bogowie nie wdepnąć w którąś, miała ochotę uderzyć się łapą w pysk.
–Jak to coś w ogóle szło? Wypróżniało się i cofało żeby w to wdepnąć? Chyba nie tylko z wnętrznościami miało problemy... Bo zwykle to odchody wychodzą z tyłu zwierzęcia, nie? – Skomentowała z krzywym uśmiechem na pysku. W głosie adeptki słychać było zarówno niesmak, jak i rozbawienie tym faktem. Teraz to już miała prawie całkowitą pewność że to złośliwy żart szarołuskiego.
Przyjrzała się jednak dokładnie śladom, jako że stolec, będąc substancją miękką, pozwolił się tropom zwierzęcia dokładnie w nim odcisnąć.Wgłębienie były prawie że eliptyczne, z tyłu bardziej kanciaste, z czterema głębszymi odciśnięciami – dwoma małymi, kolistymi w dolnej części tropu i dwoma dużymi, długimi, w przedniej. Wyglądało jakby były to podwójne kopyta.
–Ma kopyta. Trochę jak łosia, którego kiedyś widziałam, ale dużo mniejsze. Hmmm... niewielkie, kopytne... – Zastanawiała się na głos dalej idąc za tropem, szukając wzrokiem innych wskazówek i unikając łapami pozostawionego przez zwierzę wszędzie stolca. Nawet ogon miała uniesiony do góry, by w żadnym razie odchodów nim nie dotknąć ani nie rozmazać...

[Niebieski Kolec]

Obserwowałem poczynania samicy z zaciekawieniem. Była na dobrej drodze i zapachowej, i kwalifikacyjnej jeszcze chwile siedziałem patrząc się na jej reakcję na ten wspaniały stolec, a słysząc jej słowa uśmiechnąłem się. Uznałem, że na dzisiaj już jej starczy. Tak więc zagwizdałem (jeśli smoki nie umieją popraw mnie) na nią i po chwili przed jej łapami leżał kawałek sarniej skóry. ~ Zatrzymaj ją jeśli chcesz. Coś jeszcze?~

[Dynamika Ostrza]

// A bo ja wiem czy smoki umieją gwizdać? xD //

Słysząc gwizdnięcie, odwróciła się w kierunku nauczyciela w dość gwałtowny sposób. Kątem oka zauważyła że coś zmaterializowało się pod jej łapami. Spojrzała w dół.
Kawałek skóry. Nie był jej jakoś bardzo potrzebny, zwłaszcza że był tylko kawałkiem, nie całą skórą. Uniosła wzrok i uśmiechnęła się do Podszeptu,
–Dzięki... ale kiedyś pewnie sama sobie coś upoluję żeby mieć skórę na legowisko, nie potrzebuję twojej. – Stwierdziła pogodnie, szczerząc kiełki w uśmiechu. Niedbale poprawiła ułożenie skrzydeł na grzbiecie.
–Może jak masz czas to nauczysz mnie czegoś więcej z tej dziedziny? – Zapytała, mając szczerą nadzieję że jej kolejna nauka zdolności łowieckich będzie polegała na czym innym niż wąchanie i oglądanie k.upy.

// Zrobimy jeszcze śledzenie na II?

[Niebieski Kolec]

Niej zdziwiła mnie kolejna prośba adeptki. W końcu wiedzy nigdy za wiele. Ciekawiło mnie tylko jej pochodzenie. Mam przecież dużą rodzinę w Życiu i nie zdziwiłbym się gdyby to była moja siostra czy coś. ~ Dobrze, ale zanim zaczniemy mam do ciebie pytanie. Powiedz kto jest twoim ojcem lub opiekunem?~ Powiedziałem spokojnie i dając jej chwilę na odpowiedź i po chwili już przeszedłem do sposobu nauki. ~ Twoim zadaniem będzie wytropienie... mnie. Powiedz kiedy możemy zacząć.~

[Zbierający Kolec]

O, znalazł jakieś fajne miejsce znalazł. Chociaż dla niego wszystko było normalne. Nic nadzwyczajnego. Chodził od swojej ceremonii...ponury. Znając życie Ciche Wody który miał się z nim spotkać, zauważy że coś się zmieniło. Hmm... Co było przyczyną? Wiele było przyczyn, może po prostu smoki które dorastają mają takie momenty kryzysowe? Anubis usiadł na kamieniu i zaryczał aby skierować przywódcę w odpowiednie miejsce. Mieli uczyć się wiedzy o Wolnych Stadach i lotu. Na lot najbardziej, chociaż wewnętrznie, się cieszył.

[Cichy Potok]

Cichy wiedział, że niedawno awansowany Adept niedługo poprosi go o nauki. W końcu kto jak kto, Ale Cichy mógł uczyć prawie wszystkiego, prócz walki fizycznej, a jeśli inne smoki były zapracowane to kto, jak nie Przywódca znajdzie zawsze czas dla swoich smoków? No i oto Cichy przyleciał nad Samotną Skałę. Tym razem bez swoich kompanów, zostawiając ich na posterunku w legowisku. Gdy dostrzegł już Zbieracza, zakołował, obniżając lot, po czym wylądował. Złożył skrzydła jeszcze w biegu, po czym zatrzymał się obok Adepta z lekkim uśmiechem. – To od czego zaczynamy? – od razu zapytał, czekając na decyzję Zbierającego.

[Zbierający Kolec]

Anubis nie mógł się nie uśmiechnąć. Chociaż uśmiech nie był jakimś bananem przyklejonym do pyska. Ale był. Zniknął szybko tak samo jak szybko się pojawił. Wydał swój gardłowy pokruk po czym odpowiedział – Wiedza.– Niesamowite że to jedno słowo mówi wszystko. Chcę się uczyć wiedzy streszczone do jednego, pięknego słowa. Bez wiedzy nic nie zdziałasz. Bez wiedzy zginiesz, nie przekarzesz niczego i sam będzisz głupcem nawet jeżeli w swej sile będziesz nie do zdarcia. A jednak zedrą z ciebie skórę....– takie myśli krążyły po głowie Anubisa póki Cichy ponownie się nie odezwał.

[Cichy Potok]

Cichy pokiwał powoli łbem, po czym czekał na pytania, które zapewne miał Zbieracz. Jednak gdy czas mijał, a smok zdawał się pogrążać w swoich myślach, Cichy uniósł łuk brwiowy, po czym chrząknął, by zwrócić uwagę młodego Adepta. Zaraz potem przechylił łeb z zainteresowaniem. – Skoro chcesz poznać lepiej otaczający cię świat należy zadać jakieś pytanie, nie sądzisz? Co byś chciał wiedzieć? – zapytał ze spokojem. Miedziak nie był wszechwiedzący, jednak wiedział to i owo o Wolnych Stadach.

[Zbierający Kolec]

Zdzierać skórę. Zdzierać łuski. Wyrwać mięśnie, wgryźć się w mózg i wsypać piach na ciało. Spalić pióra, zabrać kieł, wyssać krew nakarmić demony pomyślał sobie. Nie byly to jego słowa ale jego ojca no ale mniejsza. Spojrzał na przywódcę który tym chrząknięciem trzasnął go w pysk, wyciągając z otchłani swoich myśli – Dlaczego... Uważacie że smoki za barierą są złe?

[Cichy Potok]

Cichy westchnął i przymknął ślepia, jakby zastanawiając się nad historią Wolnych, chcą sobie przypomnieć, co dokładnie się wydarzyło, że smoki Równin stały się śmiertelnym wrogiem Wolnych Stad. Zaraz potem otworzył ślepia i spojrzał przeszywającym wzrokiem na Zbieracza. – W erze trzeciej Wieczorna Gwiazda i Fioletowooka ówczesne prorokinie ruszyły na tereny, które nigdy wcześniej nie zostały zbadane i spotkały tam smoki Równin. Jako że Wolne Stada były wtedy pokojowo nastawione, zawarli sojusz z Równinami. Te jednak nie dotrzymały umowy i zaczęły atakować Wolne Stada. Wtedy nikt nie był bezpieczny. Wtedy też Wieczorna Gwiazda, która zmieniła imię na Wieczna Gwiazda została zamordowana przez przywódcę smoków Równin. Wtedy też Wolne Stada przeniosły swoje tereny, po wybuchu pożaru. Tereny te jednak były zbyt małe i Wolne Stada ponownie przeniosły swoje tereny. W czwartej erze w Wolnych Stadach był szpieg, który donosił Równinnym o tym, co się dzieje. Równinni zaś szykowali się na wojnę z Wolnymi. Pierwsze ich ataki były raczej słabe, ale z czasem stały się coraz częstsze. Wtedy bogowie nie pomogli Wolnym Stadom i te zostały zgładzone, bądź wzięte do niewoli przez smoki Równin. Wolnym Stadom z pomocą przyszła...miłość. Miłość jednego ze smoków Równin, który pomógł zniewolonym Wolnym Stadom, a raczej grupce smoków, jaka została, w ucieczce. Po odbudowie Wolnych stad o Równinnych nie słyszano aż do ery szóstej. W tym czasie smoki znajdowały na terenach swoich stad ślady, tropy smoków Równin. W tym czasie Przywódca Ognia i Wody postanowili współpracować z tymi smokami, aby zapewnić bezpieczeństwo swoim smokom. Gdy jednak Równinni przybyli, oboje z Przywódców opowiedziało się za Wolnymi Stadami i rozpętała się walka. W tym czasie jednak pomogli Wolnym Stadom bogowie. Na ziemię przybyła Naranlea, bogini magii. Wraz z pomocą wszystkich smoków Wolnych Stad, ich połączonej energii stworzyła barierę, wypychając smoki Równin z terenów Wolnych Stad i zabezpieczając je przed zagrożeniem. Jak widzisz, Równinni od dawna grozili zagładą Wolnym Stadom. Będąc brutalnymi, bezwzględnymi mordercami. – opowiedział tyle, ile wiedział, po czym czekał na zapewne kolejne pytania Zbieracza.

[Zbierający Kolec]

Samiec słuchał z jakąś taką obojętną miną, wgapiał się jednak w pysk Cichego jakby ten coś jadł przy wygłodzonym niemal jemu samemu. Ale to co powiedział było ciekawe. Chociaż i w związku z tym cisnęły mu się na pysk sterty kolejnych pytań, wewnętrznych hipotez i teorii – To nie lepiej było się po prostu DO NICH przyłączyć i przystosować się? Skoro mogli was wybić to pokazywało ich potęgę, można było zatrzeć granic i mieć świat wspólnie z nimi i też nazwać się Równinnymi? Teraz oni mają wszystko a Wolne Stada walczą o nędzne skrawki świata w porównaniu z tym co mają Równinni. No i skoro słyszałem że oni są bez skrzydeł to jakim cudem w mojej rodzinie mamy skrzydła? No i pragnę zauważyć że też magia Wolnych Stad różni się bardzo od tej za barierą. Jest szansa że dalej w świecie nie żyją tylko bezskrzydłe smoki?

[Cichy Potok]

Cichy westchnął i spojrzał na Zbieracza z lekko wątpiącym w jego inteligencję spojrzeniem. – To tak, jakbyśmy teraz mieli wcielić się do stada Cienia, czy Ognia, bo są najsilniejszym stadem. Zatracić swoje własne tradycje, swoje światopoglądy, by przyjąć ich. Kim wtedy byśmy byli? Szczęśliwymi smokami, bo żyjemy? Czy może nieszczęśliwymi niewolnikami cudzych zasad? – zapytał, dając tym samym odpowiedź Tygrysiemu na jego pytanie. – Widzisz, niektórzy z Wolnych Stad chcieli władać maddarą, inni pomagać smokom i być Uzdrowicielami. Równinni nie dbają o takie smoki i gdy tylko ktoś przejawił chęć panowania nad maddarą, zabijał takiego osobnika. Gdzie więc tu przystosowanie? W ograniczaniu siebie samego? – pokręcił łbem. – Wolne Stada miały skrzydła i mimo, że co poniektórym te skrzydła wyrwano, wciąż w genach mieli zapisane to, że są smokami skrzydlatymi i takie potomstwo rodzić też mogli. Na przestrzeni er koniec końców przybywało wiele smoków spoza terenów Równin, którzy bądź co bądź nie mają całego świata. Na pewno istnieją inne krainy, inne smoki, które przybywają do nas, ze skrzydłami, bądź nie, szukając schronienia. – wytłumaczył Zbieraczowi, czekając jakie też inne pytania ów smok ma.

[Zbierający Kolec]

Przewrócił tylko oczami, patrząc w bok żeby aż tak nie było tego widać. Zacisnął szpony w ziemi a przynajmniej taki zrobił ruch. Coś się ostatnio zmieniło w jego charakterze i osobiście mu się to nie podobało ale... nie potrafił tego zmienić. Czuł że musi być taki a nie inny – Macie coś przeciwko smokom zza bariery które tutaj przybywają...?– Tutaj jakby urwał, gdyby nie mógł wydusić tych paru słów ale w końcu i one znalazły ujście i wypłynęły na światło dzienne – Bo widzisz nikt prócz jednego pisklęcia nie podszedł do mnie na mojej ceremonii... tak jakby się czegoś obawiali...

[Cichy Potok]

Cichy uniósł łuki brwiowe w zdziwieniu, a jego błękitne ślepia przyjrzały się uważnie Zbieraczowi, po czym uśmiechnął się do niego ciepło. Zaraz potem pokręcił łbem. – Nie, nie mamy nic przeciwko przybywającym zza bariery. Jednakże...jeśli chodzi o ceremonie. Smoki, które już je przeszły zapominają o tym, jak kiedyś same były na tym miejscu, co ty jeszcze niedawno. Przybywają, by jak to określam, odsiedzieć to, co dla nich nie jest zbyt interesujące, poznają nowe miana smoków, które są w ich stadzie i tyle. Zapominają o takich drobnych gestach, które bądź co bądź sprawiają przyjemność mianowanym. – wytłumaczył ze spokojem. Nie usprawiedliwiał nikogo, bowiem każdy w jego opinii był po prostu zbyt leniwy, aby ruszyć zadki. Wiedział, że gdyby nie to, że wręcz nakazywał siłą zjawianie się na ceremoniach, nikt by nie przybył z ciekawości, chyba, że faktycznie nie miałby niczego lepszego do roboty. Cichy wzruszył barkami. – Nie przejmuj się tym, ode mnie zawsze otrzymasz gratulacje, a ci którzy także przybędą złożyć ci gratulacje zapamiętuj i odpowiadaj tym samym. Albo gratuluj wszystkim i pokaż, że takie drobne gesty są czasem przydatnymi. – odpowiedział i przechylił lekko łeb na bok. Kolejne pytania miał nadzieję, że będą już związane z wiedzą, ale nie zamierzał ignorować faktu, że Zbierający po prostu poczuł się urażony tym, że nikt mu praktycznie nie złożył gratulacji.

[Zbierający Kolec]

Anubis od razu poczuł się lepiej, że powiedział tak naprawdę co go dręczy i tak naprawdę... skorzysta z tej rady. Z drugiej strony pokazał wadę stada Wody. Że byli zmuszeni chodzić na ceremonie. To na pewno nie było normalne. No ale zaraz jednak zapytał – A jaka jest historia stada Wody? i Życia?

[Cichy Potok]

Cichy po chwili zastanowienia wzruszył barkami. – W zasadzie stado Wody, stare stado Wody powstało bardzo dawno temu, tak dawno że wraz ze stadem Ognia tworzyło rdzenne stada Wolnych Stad. A stado Życia, było kiedyś nazywane stadem Ziemi i przybyły na tereny też dość dawno, przed czasem, gdy stworzono barierę. Te trzy stada żyły w zgodzie bardzo długo. Jednak kiedy na tereny Wolnych Stad przybył Tarram, a po jego pokonaniu przez Erycala, Nauczyciela i Przywódcę stada Wody, ówczesny Przywódca Wody zmienił się i stracił chęci do życia...stado Wody zaczęło podupadać. W tym czasie, po walce z Tarramem przybyło też stado Cienia, które dostało tereny od stada Wody i Ziemi. Cieniowi jednak to nie wystarczyło i tym, którzy dali mu tereny chcieli wyrwać jeszcze więcej terenów, wywołali więc wojnę z Wodą, która wtedy faktycznie nie miała się najlepiej, a Cień z połączonymi siłami Ognia dosłownie zniszczył to stado. Ziemia nawet nie kiwnęła palcem, aby pomóc stadu, które nie miało szans w starciu z dwoma. Wtedy też Przywódca stada Wody zdecydował się na śmierć. Odniósł dość poważne rany, jednak nie zagrażały jego życiu, mimo to poprosił o tą śmierć i ją dostał z rąk Uzdrowicielki swojego stada. Wtedy też stado Wody chwilę jeszcze trwało, aż koniec końców rozpadło się bez silnego Przywódcy i większość jego członków i terenów została wcielona do stada Ziemi. Na pamiątkę tego wydarzenia, połączenia obu stad. Stado Ziemi zmieniło nazwę na stado Życia. – opowiedział pierwszą część historii Wody i powstania Życia. Potem wzruszył barkami. – Nasze stado Wody powstało dość niedawno. Przed dwudziestoma, może nieco mniej, księżycami. W stadzie Życia panował dobry i potężny Przywódca, Złudzenie Życia, jednakże był już stary i trzeba było wybrać jego następcę. W stadzie Życia był jednak smok, który od dawien dawna próbował zostać Przywódcą i knuł za plecami starego Przywódcy, przekonując do siebie i swoich idei pozostałe smoki Życia. Gdy więc Złudzenie Życia zebrał smoki na Szczerbatej Skale i zaproponował na następcę swoją córkę, poplecznicy Słowa Prawdy zbuntowali się przed narzuconym wyborem i chcieli poprzez głosowanie obrać nowego Przywódcę. Wtedy też wybrano trzech najmocniejszych kandydatów, a raczej wybrano tylko jednego...mnie. Słowo Prawdy i Jesień Bzów sami się zgłosili i rozpoczęło się głosowanie. Większość smoków wybrała Słowo Prawdy i to on został obrany na nowego Przywódcę. Znając jednak jego plany i chore ambicje sprzeciwiłem się temu wyborowi. Stwierdziłem, że jeśli ci, którzy go poparli chcą dalej żyć w tym stadzie i dalej podążać za swoim przywódcą nie ma problemu. Ja zaś miałem inne ideały, inne wizje, nie mających za zadanie zniszczenie Wolnych Stad. Nie chcąc osiągnąć władzy absolutnej. Stwierdziłem, że stado, które kiedyś zostało wchłonięte, teraz niech wypłynie na powierzchnię. Postanowiłem odbudować stado Wody. Moje partnerki poparły mnie. Poparła mnie też Zabójczy Umysł i Podszept Szaleństwa. O dziwo...poparła mnie też Zorza Północy, moja siostra, która wcześniej opowiedziała się po stronie Słowa Prawdy, będącym jej partnerem. I tutaj dopiero się zaczęła batalia...Słowo uznał mnie za zdrajcę, smoka, który sprzeciwia się swojemu Przywódcy. Jednak jak mogłem sprzeciwiać się Przywódcy, skoro tymczasem go nie było? Tak samo pozostali? Słowo był jednak na tyle obłudny, że pozwolił mi odejść z zachowaniem życia...pozostali jednak murem stanęli za mną. Ja i moje partnerki zamierzaliśmy zabrać nasze zapasy i nasze pisklęta, syn Zorzy także chciał odejść od ojca, zostając przy matce. Zajęliśmy bezprawnie kawałek terenów przy granicy z Ogniem. Chcieliśmy to uzgodnić pokojowo, aby Słowo uznał nas, zajęte przez nas niewielkie tereny i zostawił nas w spokoju. Jednak on miał inne plany. Jego zakłamanie sięgnęło tak daleko, że nawet smoki Życia przejrzały na oczy i kiedy stwierdziły, że Słowo nie jest tym, kogo chcieli mieć na stanowisku Przywódcy, Słowo zamierzał oddać wszystkie tereny Życia i jego smoki pod władzę Cienia. Do tego nie doszło, a on został ogłoszony zdrajcą i został wygnany. Uciekł wraz z dwójką swoich dzieci do Cienia i teraz tam żyją. Stado Życia zaś obrało nowego Przywódcę, Leśne Życie, a mnie...wybrano tutaj na Przywódcę przez sprawiedliwe głosowanie...w zasadzie po prostu nikt inny nie zamierzał podjąć się tutaj władzy wiedząc, że skoro poprowadziłem ich tak daleko i zadbałem o ich bezpieczeństwo...sprawdzę się w tej roli. I oto są...stado Wody i Życia. – Cichy opowiedział historię dość dla niego bolesną. W końcu przemilczał, że Złudzenie to jego ojciec, fakt faktem przyszywany, ale jednak ojciec. Że ten sam ojciec, który nigdy nie chciał Słowa na Przywódcę znienawidził jego i Zorzę, swoją biologiczną córkę za ich wybór, za dokonanie wyboru nie podążania za tyranem. Cichy przemilczał też to, że Słowo po prostu chciał im odebrać pisklęta, chciał im odebrać cały dobytek. Że ten sam ojciec także zdradził swoje stado, odchodząc do Cienia i także wypierając się swojej drugiej córki, która nie bała się mu zarzucić zdrady, po prostu chyba nie umiał przyjąć prawdy. I zdechł...jako Cienisty. Ale po co to wiedzieć młodemu? To była tylko i wyłącznie tragedia Cichego i jego rodziny.

[Zbierający Kolec]

//sory że tak długo

Jemu nie pozostało nic jak tylko słucha. Uwielbiał słuchać. A to było naprawdę ciekawe. Tyle informacji. Dało mu to do myślenia. Dowiedział się trochę o Cichym, o jego przeszłości i zobaczył praktycznie prawdę. Tak, on też by spokojnie uznał tamtego smoka za zdrajcę. Jak można tak o, oddać stado innemu stadu? I to jeszcze Cieniowi... sama nazwa mu się nie podobała. Kiedy skończył opowiadać ponownie zapytał – Stado Cienia... brzmi okropnie. Pewnie to same nerwusy... coś jak Równinni? Powiesz mi coś o Cieniu ?

[Cichy Potok]

Cichy przechylił łeb lekko na bok, jakby zastanawiając się nad odpowiedzią i wzruszył barkami. – Czy nerwusy? Raczej nazwałbym ich podstępnymi drapieżnikami, szukającymi zwady ze wszystkim, co nie odpowiada im standardom drapieżności. – odpowiedział, po czym zaśmiał się krótko. – Poniekąd masz rację porównując ich do Równinnych. A co chcesz wiedzieć o stadzie Cienia? – zapytał. Jeśli Zbieracz sądził, że zna odpowiedzi na wszystkie pytania, to się mylił. Ale postara się odpowiedzieć na te, które nurtują młodego i zna na nie odpowiedzi.

[Zbierający Kolec]

Nie musiał długo czekać na pytanie odpowiedzi, Adept niemal od razu wystrzelił ze zdaniem – No wiesz, skoro Bariera ma chronić... Skąd wzięły się te smoki, które stworzyły stado Cienia? Czemu więc wpuściła ta bariera takie zło? Słyszałem od Shiro że Cień zabił już pisklęta z Wody co było naruszeniem w..praw wolnych stad prawda? Czemu nic z tym nie robicie? Wyznaczcie smoki żeby zabiły tamtych co złamali prawo... – W jego tonie nasilała się, w miarę jak mówił, jakaś nuta oburzenia. W sumie teraz nawet sobie pomyślał ~Jakbym ja był przywódcą to zrobiłbym zebranie i wyznaczył smoki, oczywiście ja też bym poszedł, żeby dokonać "życie za życie" ~ O właśnie, w sumie to o smoczych prawach też tak za wiele nie wiedział – A czy możesz mi jeszcze w skrócie powiedzieć najważniejsze prawa wolnych stad?

[Cichy Potok]

Cichy pokiwał łbem. – Sam w zasadzie jestem ciekaw, jakim cudem bariera przepuściła takie bestie...Jak Dwuznaczna Aluzja i Spojrzenie Mroku. Widzisz, pierwotnie stado Cienia poprowadził Zaklinacz Cienia. Wtedy smoki z Cienia otrzymały od dawnego stada Wody i Ognia tereny, na których się osiedlili. Przestrzegali praw. W zasadzie do tej pory ich przestrzegają, pomijając tą dwójkę. – oznajmił ze spokojem. W końcu to nie było tak, że cały Cień jest zły i zdeprawowany. – Odbyło się w tej sprawie spotkanie Przywódców...które można podsumować jednym słowem: farsą. Dwuznaczna nie zgodziła się wydać Spojrzenia, a więc zapewne wybuchnie między naszym stadem, a stadem Cienia wojna, byśmy mogli w ogóle dostać się do tego, który zabił bezbronne pisklę. Z tego jednak, co zasłyszałem, Spojrzenie póki co opuścił tereny Cienia i nikt nie wie, gdzie on jest. Nie ma więc sensu iść z pazurami na Cień, skoro nie ma tego, po którego idziemy. Czekam więc... – odpowiedział krótko. – Jeśli chodzi o nasze prawą są one następujące: smok będąc członkiem danego stada jest mu winien i jego Przywódcy, a także Zastępcy posłuszeństwo, lojalność i wierność. Smok Wolnych stad powinien szanować bogów Wolnych Stad, a także innym smokom bez względu na ich pozycję w stadzie i samo stado. Jeśli taki smok złamie przysięgę złożoną stadu, Przywódca może ale nie musi ozwać go zdrajcą i rozkazać zabicie takiego smoka. Przywódca i Zastępca także mogą być zdrajcami, jeśli smoki z tego stada uznają, że przewodzący im smok po prostu szkodzi stadu, stawiając swoje dobro na pierwszym miejscu. Wtedy karę takiemu smokowi wymierza Prorok bądź członkowie tego stada. W historii Wolnych znam tylko jednego takiego smoka, jest nim Słowo Prawdy, niegdyś Przywódca stada Życia, wtedy znany jako Świt Życia. Zdrajcą nie jest smok, który zmieni stado za porozumieniem obu stron. A więc otrzyma zgodę od swojego obecnego i przyszłego Przywódcy. Innym prawem jest takie, że to Przywódca wybiera swojego zastępcę, oczywiście może to zrobić po zapoznaniu się z opiniami pozostałych członków stad odnośnie swojego kandydata. Zastępcą może zostać smok, który ukończył 20 księżyców, a jego wierność względem stada nie była nigdy poddawana w wątpliwość. Przywódcą stada po odejściu poprzedniego Przywódcy zostaje Zastępca. Chyba że nie ma takiego, wtedy Przywódce obiera stado, taka sama sytuacja ma miejsce, kiedy Zastępca odmówi przyjęcia stanowiska Przywódcy, do czego ma prawo. Przywódca kończy swoje panowanie po osiągnięciu 85 księżyców. Smok awansujący na Przywódcę ma prowadzoną ceremonię przez ustępującego Przywódcę, a jeśli takiego nie ma to przez proroka, ducha, albo boga. Wybór należy do awansującego. Mnie ceremonię poprowadził Ateral, bóg śmierci i sprawiedliwości, gdyż nie było jeszcze wtedy żadnego proroka. Przywódca ma określone imię, a raczej jego nieodmienny człon. W przypadku stada Cienia będzie to człon "Cień", w przypadku stada Życia "Życie", Wody "Woda", a Ognia "Ogień", bądź "Płomień". Dzięki takiemu imieniu nie ma wątpliwości z kim ma się do czynienia. Inne smoki, poza Przywódcami nie mogą obierać takich imion. Co zaś się tyczy spraw bardziej przyziemnych, to Smocze Prawa mówią jasno, że rodzice, bądź opiekunowie piskląt mają obowiązek nauczania, przekazywania wiedzy swoim podopiecznym, chyba że takie pisklę będzie chciało się uczyć pod okiem kogoś innego, wtedy za zgodą opiekuna może takie nauki przejść. Adeptem pisklę staje się, gdy ukończy 7 księżyców i które posiada podstawowe umiejętności pozwalające mu się dalej rozwijać. Adept także ma obowiązek obrania imienia uwydatniającego jego rangę ucznia. W przypadku samic będzie to drugi człon "Łuska", w przypadku samców, jak już zdołałeś się dowiedzieć "Kolec". Podczas ceremonii przydziela się także mistrza, który naucza danego smoka do obrania w przyszłości wybranej przez siebie pełnej rangi. Gdy zaś szkolenie dobiega końca, mistrz tego smoka ma za zadnie przeprowadzić mu test na rangę i po jej zaliczeniu musi przekazać wynik do Przywódcy z pozwoleniem na przeprowadzenie ceremonii, bądź zastrzeżeniem, że smok jeszcze nie nadaje się na pełną rangę. Adept może dostać pełną rangę po ukończeniu 9 księżyca, a także osiągnięciu odpowiednich dla danej profesji umiejętności i przejściu pozytywnie testu u swojego Mistrza. Prócz nauk potrzebnych w danej profesji Adept taki musi znać podstawy wszystkich umiejętności, które pozwolą mu na przeżycie. Na takiej ceremonii smok ma już dowolność w wyborze imienia, które towarzyszyć mu będzie przez resztę życia. Co do Kleryków, którzy szkolą się na Uzdrowicieli, ich prawa i obowiązki są takie same jak Adeptów. Jednakże w przeciwieństwie do Adeptów, których może być w stadzie ile dusza zapragnie, to w przypadku Kleryków w stadzie może być ich tylko dwoje, chyba że stado posiada już Uzdrowiciela, wtedy może być tylko jeden Kleryk. Czyli innymi słowy, stado może mieć tylko dwa smoki, które będą mogły leczyć, bądź już leczą. Jeśli chodzi o Uzdrowicieli, nie mogą oni zostać wyzwani do pojedynku na arenie, ale może już brać udział w walkach podczas wojny, jeśli Przywódca wyrazi na to zgodę. – Cichy wytłumaczył Zbierającemu te najprostsze, najbardziej oczywiste prawa, po czym westchnął. – Jednymi z ostatnich praw są prawa, które Cień niekoniecznie umie przestrzegać. A mianowicie Prawa Wolnych Stad mówią jasno, że zabicie pisklęcia, a więc smoka który nie ukończył 8 księżyca życia, bądź smoka, który nie jest wyszkolony, a więc nie potrafi się obronić, bądź zaatakować jest surowo zabronione i taki czyn karany jest śmiercią. Mało jest smoków starych w stadach, a więc mało kto pamięta o randze Starszego...Smok może zostać nagrodzony rangą Starszego, gdy osiągnie 80 ksieżyców. W naszym stadzie niedługo będzie miała miejsce ceremonia Zabójczego Umysłu, która to zasłużyła na taką rangę. – powiedział z lekkim uśmiechem, bo sam w zasadzie zapomniał, że Zabójcza ma już tyle księżyców na karku. Trzeba to naprawić. – Jeszcze jednym, już niepamiętanym przez Smoki Wolnych Stad jest imię trójczłonowe, które może uzyskać smok po ukończeniu 45 księżyców i który swoją postawą zawsze świecił przykładem. Decyzję o jego przyznaniu zostawia się Przywódcom. Pierwszym i jedynym do tej pory takim smokiem był Nieposkromione Wody Oceanu, ostatni Przywódca starego stada Wody. – odpowiedział na pytania Zbierającego. Teraz czekał na kolejne pytania.

[Zbierający Kolec]

Samiec słuchał uważnie, z poważną miną słów Przywódcy. Analizował sobie wszystko w głowie, powoli, ustalając to i owo. Nigdy nie będzie miał zamiaru się zbliżyć do Cienia, chociażby z racji że ich przodkowie przyleźli tak o tutaj. Po co dali im tereny? Nie lepiej było w tedy ich przepędzić i podzielić tereny między siebie? Może i nie. Ale jakie są teraz tego skutki! Anubis pokręcił lekko łbem i powiedział – To przejdziemy teraz do latania?– Nie miał póki co więcej pytań.