Strona 11 z 37

: 21 cze 2015, 20:55
autor: Słodki Kolec

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Punktami witalnymi smoka to gardło, czyli tętnica. Rozszarpanie jej powoduje wykrwawienie się na śmierć. Tchawica, uduszenie albo utrata głosu i problemy z oddychanie jak się ja zmiażdży. Kolejnym czułym punktem są oczy. Utrata ich powoduje łopatologicznie ślepotę. Można je zaatakować wszystkim byle je uszkodzić. – powiedziałem to już trochę spokojniej.

: 22 cze 2015, 11:38
autor: Trzy Odcienie
Wysłuchał wypowiedzi Shiro.... Ale czegoś w niej brakowało. No tak, samczyk zapomniał o sposobach atakowania – Taa.. A reszta? Zapomniałeś powiedzieć mi czym możesz atakować. Oprócz tego, słabymi punktami są skrzydła, stawy, barki, nozdrza oraz podbrzusze– Adept uderzył ogonem o podłoże, czekając aż Shiro uzupełni swoją odpowiedź.

: 23 cze 2015, 18:06
autor: Słodki Kolec
Atakować można pazurami, kłami, skrzydłami, ogniem, ogonem i magią – wyliczyłem jak chciał mistrz – Co mam dalej robić? – nie mogłem się doczekać dalszej nauki. Machałem ogonem niczym pies niemogący doczekać się przepysznej kiełbasy. Z nosa wydmuchiwałem głośno powietrze i machałem lekko, niespokojnie. Ja i moja niecierpliwość

: 24 cze 2015, 19:05
autor: Trzy Odcienie
Shiro musi jeszcze trochę poczekać, on też chciał już mieć teorię za sobą ale jeszcze parę poprawek i pytań
– Ale pomyśl, czym jeszcze możesz atakować? Czy to wszystko co jest w orężu smoka? Czym możesz zablokować atak?
No, niech się trochę wysili. Naprawdę, skoro to takie logiczne, czemu Shiro się myli? Brak doświadczenia czy też zbyt duża pewność siebie?

: 26 cze 2015, 15:00
autor: Słodki Kolec
Bronić można się wszystkim po przez odskok od atakującego przez różne bloki. Blokować można łapami, ogonem – chwilę myślałem nad pierwszymi pytaniami od mistrza – [color]Smok może atakować jeszcze z kompanem, czyli magicznie powiązanym zwierzęciem, to chyba wszystko co wiem.[/color] – powiedziałem spokojnie, z dykcją i uśmiechem na pysku

: 28 cze 2015, 22:09
autor: Trzy Odcienie
– No tak. Rogi! Rogi służą do ataku jak i obrony, przy odpowiednim doświadczeniu. Atakować możesz i bronić też ogniem, ale to opanujesz potem. To teraz pozycja, patrz, tak jak przy biegu z małą różnicą- Powiedział Trzy i odsunął się od niego. Stanął bokiem. Łapy rozstawił i ugiął w stawach, szyja z ogonem uniesiona i sztywna, tworzyły linię prostą. Łeb tak ustawiony, że chronił kark. Oddech spokojny, wzrok skupiony. Prawą przednią i tylną nogę, dał nieco do przodu, aby były wysunięte przed lewe kończyny, pazury lekko wbił. Czekał aż Shiro to powtórzy.

: 05 lip 2015, 23:27
autor: Słodki Kolec
Skopiowałem pozę samca. Głowa i ogon w jednej linii poziomej. Łapki były w rozkroku i ugięte, a przednia prawa i lewa tylnia były wysunięte lekko do przodu.
Popatrzyłem na adepta.
Co mam dalej zrobić? – zapytałem zmęczonego łowcę stada ognia

// sorki ale zapomniałem o tej nauce

: 10 lip 2015, 22:07
autor: Trzy Odcienie
//ja też :P

Przyjrzał się pozycji Shiro, dobrze... Pokiwał łbem, odskoczył od niego na ogon i poprawił swoją pozycję. Czyżby nie było oczywiste co teraz? Eh.. – Zaatakuj mnie- polecił mu i czekał aż zaatakuje. Odcień miał doświadczenie w walce, sam ruch mięśni Shiro pozwoli mu na odpowiedzenie unikiem lub sparowaniem jego akcji. Ale i tak by ciekaw co wymyśli młody.

: 13 lip 2015, 9:37
autor: Słodki Kolec
Mam go zaatakować. Jesli chce to jego sprawa.
Skoczyłem do przodu z wyraźną chęcią za atakowania go od lewej. Lecz ćwierć ogona przed nim uskoczyłem w lewe i zaatakowałem go zębami wbijając mu się w kark

: 13 lip 2015, 12:04
autor: Trzy Odcienie
//To nie jest dobry odpis walki... na walce od razu porażka. Opisuj DOKŁADNIE, nawet najdur*niejsze szczegóły. Zobacz sb jak walczą na arenie. Poczytaj jak tutaj opisuję atak:

Shiro zupełnie miał pecha, nie udało mu się go zaatakować. Sam skok był już dobrym przykładem na to, że zupełnie nie kontroluje swojego ciała. Przy próbie zmylenie po prostu by się przewrócił, jednak Odcień złapał go za ogon nim ten spróbował zrobić zmyłkę i powiedział – Źle. Patrz jak powinieneś to mniej więcej zrobić-
Odszedł od niego i wyczarował z maddary drzewo.
Odcień ustawił się przed nim, skrzydła do ciała, nogi lekko ugięte i rozstawione a prawe kończyny wysunął nieco w przód i lekko wbił pazury. Ogon uniósł nad ziemię w lini prostej, tak samo było z łbem aby tworzyły linię prostą do kręgołsupa. Głowę ustawił tak, by chronić kark. Spiął mięśnie tylnych nóg i wybił się z nich, przednie łapy wystawiając do przodu w rozcapierzonymi pazurami. Wylądował kilka łusek przed drzewem, lądując wpierw na przednich łapach a potem na tylnych. Zaraz jednak szybko uniósł prawą łapę i skierował ją z całą swoją siłą w stronę kory drzewa, wykonując jedno, długie cięcie pazurami od góry do dołu, chcąc pozostawić głębokie bruzdy na pniu. Z racji że cel się nie ruszał, atak wyszedł pomyślnie. Drzewo zniknęło a łowca powiedział – Zaatakuj mnie jeszcze raz

: 18 lip 2015, 14:51
autor: Słodki Kolec
Jak rozkazu tak zrobiłem. Stanąłem w lekkim rozkroku, łapki ugiąłem, a głowę i ogon ułożyłem w jednej linii. Skrzydła mocno przycisnąłem do ciała i uważnie popatrzyłem na samca. Gdzie by tu zaatakować? Już wiem.
Skoczyłem do przodu, lądując po jego prawej stronie. Pół ogona od mistrza. Skoczyłem w bok atakując go w prawy bok. Od lapy po lapy, jednym długim szarpnięciem łap.

: 21 lip 2015, 20:12
autor: Trzy Odcienie
//" Od lapy po lapy, jednym długim szarpnięciem łap." nie za bardzo rozumiem i nie napisałeś ktorą łapą atakujesz, czy jedną czy obiema. Nikt się nie będzie domyślał

Wystarczył prostu odskok w tył aby gładko i błyskawicznie uniknąć ataku Shiro. Odcień znajdował się teraz w odległości ogona. Teraz Tygrysi musi się obronić. Przed czym? A no już mógł wiedzieć. Łowca otworzył pysk naciskając na odpowiedni gruczoł i łącząc gazy, zaparł sie łapami a z jego paszczy wyleciał strumień ognia, skierowany prosto i celnie na szyję adepta.

: 23 lip 2015, 10:55
autor: Słodki Kolec
Ujrzałem jak samiec odskakuje i szykuje się o ataku. On chce mnie chyba usmażyć na żywym ogniu. Nie da mu tej satysfakcji. Uskoczyłem w lewo na odległość pół ogona i skoczyłem do łowcy. Celowałem w jego lewy bark. Gdy byłem nad nim to opadłem na niego z całej siły celując w bark prawą łapą. Zacinałem pałce, aby i nie połamać i lądowałem na samcu

: 23 lip 2015, 22:45
autor: Trzy Odcienie
//Chaotycznie,bez sensu, mało szczegółwo. Będę cię tak męczyć póki nie wyciśniesz z siebie min. 7-8 linijek ataku i obrony.

Łowca widząc kontratak Shiro, skoczył od razu do przodu, kontrolując ciało i korzystając z siły swoich mięśni. Wylądował gładko na ziemi, odwracając się o 180 stopni w stronę Shiro, którego szpony uderzyły w nicość a potem w ziemię. Nie zamierzał dawać mu chwili wytchnienia, więc wykonał kolejny obrót korzystają że jest blisko o 360 stopni, celując kolczastym ogonem w prawą część klatki piersiowej adepta. Cios miał być celny i zadać wielkie dziury na jego ciele..

: 25 lip 2015, 17:16
autor: Słodki Kolec
Widząc jego szybki ruch ogonem z niezbyt zachęcająco wyglądem kolce to w pierwszej chwili jakbym spanikował ale w ostatniej chwili uskoczyłem z ślizgiem na skrzydło od mistrz.
Przyjrzałem się mu ważnie jak stał, jak miał ułożone łapy. Moim następny celem był prawy bok.
Stanąłem w pozycji gotowości. Głowę i ogon ustawiłem prostopadle do kręgosłupa. Łapki rozstawiłem w lekkim rozkroku i ugiąłem w kolanach. Powoli zacząłem krążyć wokół trójki. Gdy znalazłem się w pozycji, że mialem go po lewej łapie. Skoczyłem do niego w jednym długim susie. Zatrzymałem się obok niego i zaatakowałem go lewą łapą w jego prawy bok. Wraz z krokiem. Chciałem mu przeciąć skrzydła jak i bok.

: 28 lip 2015, 10:36
autor: Trzy Odcienie
//lepiej...ale jeszcze czegoś brakuje ;)
Odskok był udany, doskok i cały atak. Widział że tym razem przemyślał swoje ruch, wiedział co robić i gdzie zaatakować. Odcień stał w miejscu a gdy łapa Shiro się uniosła, ten szybko przypadł do ziemi i korzystając z okazji, wyciągnął prawą łapę z rozcapirzonymi pazurami i złapał z jego prawą łapę. Wykonał szybkie pociągnięcie do siebie i obalił samca. Łowca wstał i gestem łapy nakazał przestać – Teraz tylko się broń– powiedział a już pp chwili zaatakował. Napiął mięśnie i doskoczył do niego, otworzył paszczę i skierował ją w stronę szyi adepta, chcąc zacisnąć na niej szczęki i wyrwać kawał mięsa. Oczywiście nie chciał go krzywdzić, więc zawsze szybko mógł wycofać atak.

: 15 sie 2015, 12:52
autor: Słodki Kolec
Zauważyłem jak leci na moją szyję. I man air tylko bronić. Skandal
~Najlepszą obroną jest atak ~ ten włochaty demon znowu (po raz drugi) podsuwa mi dobry pomysł.
Poczekałem aż łowca przybędzie bliżej mojej szyi. Kroczy ku mnie od lewej. Ja sam przyjąłem pozycję gotowości. Łapki rozstawiłem w lekkim rozkroku, ugiąłem je lekko. Głowę i ogon w równej linii ustawiłem.
Pysk łowcy był niecałe cztery szpony od mojej szyi. Wtem ja odskoczyłem na odległość dwóch skrzydeł w tył.
Było to troche męczące, nawet bardzo męczące. Ten trening...

: 15 sie 2015, 12:57
autor: Trzy Odcienie
//No nareszcie odpisałeś..

Obrona się udała, Odcień trafi w nicość. Spojrzał znudzony na adepta i powiedział – Nie stostuj ciągle tych samych ruchów. Dobrze ci idzie, ćwicz dalej. Na fdzisiaj to wszystko. Wracam do polowań– Shiro był trochę dziwnym smokiem z charakteru, przypominał mu wiecznego dzieciaka. Ciekawe kim chce być dla stada. Ale co go to obchodzi. Odcień bez porzegnania wzbił się w powietrze i odleciał.

//Raport Atak i Obrona l i ll

: 21 paź 2015, 16:17
autor: Chłodny Obrońca
Zastanawiał się przez dłuższy czas co ze sobą zrobić. Smoki były teraz zapracowane zbieraniem zapasów na zimę. Poza tym.. miałyby sporo własnych smoczych spraw na łbach. Co jednak mógł począć adept który jedną łapą stał w wieku pisklęcym, a drugą już prawie był dorosły. Westchnął głośno lecąc nad krainami wielkich gadów, aż dostrzegł skromną polanę. Uśmiechnął się pod nosem widząc, że jest zapraszająco pusta. Mógłby w sumie trochę poćwiczyć latanie. W okolicy nie widział raczej smoków, więc nikt by się z niego nie śmiał. Nie mając nic lepszego do roboty tak też zrobił.

Przeleciał na rozpostartych pierzastych skrzydłach nad całą polaną. Szukał czegoś konkretnego.. tego cieplejszego podmuchu powietrza od ziemi. Znalazł! Wyhamował delikatnie i dał się ponieść tunelowi termicznemu. Cieszył się, że Wieczny mu o tym powiedział. Teraz wystarczyło, że rozchylił oba skrzydła i dał się ponieść. Prąd unosił go coraz wyżej. Zaczął czuć wokół siebie chłodniejsze powietrze. To było dość ciekawe doświadczenie. Niżej nie było tak zimno. Uniósł łeb do góry i machnął skrzydłami mocniej by znaleźć się jeszcze wyżej. Chciał przebić się przez szare chmury. Zobaczyć co ja ponad nimi. Kropelki wody zbierały się na jego skrzydłach, pysku i ranie na boku ciała. Zaczęła go znów piec, ale nie przejął się tym. Dopóki nie wstrząśnie nim znów drgawka, będzie dobrze. Zacisnął zęby prąc do przodu, przymknął nawet oczy by pęd powietrza i zbierająca się na jego ciele woda, nie przysłoniły mu celu. Miał wrażenie, ze wleciał w chmurę. Wiatr tutaj był silniejszy, chmura była niezwykle wilgotna i jakby chciała go zatrzymać. Zimowy jednak uparł się, chciał zobaczyć co jest wyżej. Kolejna warstwa chmur była chłodna, poczuł jak zebrane na nim kropelki wody zaczynają zamarzać. Zdumiewające! Nie miał jednak czasu na przemyślenia. Jeżeli przestanie machać skrzydłami, spadnie jak kamień w dół. Wąsy, rzęsy i częściowo sierść oszroniły mu się strasznie, ale wtedy też samiec przebił głową górną warstwę chmur i.. i znalazł się pomiędzy dwoma różnymi chmurami. Cały czas machając skrzydłami i czując chłodny wiatr, wbijający się w jego ciało niczym szpilki, zamarł. Chmury pod nim były szare, te wyżej były o wiele rzadsze i białe, widział też przebijające się przez nie ciepłe słońce. Uśmiech pojawił się na jego pysku. Nie mógł uwierzyć jak było tu pięknie. Nie padał tu nawet deszcz. Machał miarowo skrzydłami by nie spaść. Nie musiał bardzo się starać. Z niewyjaśnionych przyczyn wiatr tu, wiał zupełnie inaczej niż tam na dole.

Zimowy wisiał w powietrzu i podziwiał świat. Nagrodą za przebicie się przez brzydką pogodę był ten widok. Wyrył go sobie w pamięci i obiecał, że jeszcze kiedyś będzie musiał wzlecieć tak wysoko. W tej samej chwili wstrząsnął nim silny dreszcz. Przestał wtedy na moment machać skrzydłami, przechylił się na bok i zaczął spadać. Wszystko działo się jak w spowolnionym tempie. Drżał jeszcze kiedy znalazł się w szarej chmurze, rana na boku zapiekła mocno kiedy okazało się, że powietrze uderza wprost w nią. Zacisnął zęby i przymknął oczy. Dreszcz przeszedł, a on już wydostał się z objęć deszczowej chmury. Znów znalazł się w szarym świecie i spadał. Obrócił się tak by pęd uderzał w jego brzuch. Wyprostował ogon i rozpostarł na nim lotki. Podobnie uczynił ze skrzydłami. Prąd był niezwykle silny, jednak w momencie gdy rozpostarł skrzydła wygiął też ciało do przodu. Powietrze uderzało teraz w jego tylne rozcapierzone łapy. Spadanie zmieniło się w szybowanie. Zimowy odetchnął głośno kiedy odzyskał panowanie nad własnym ciałem i.. zaczął się śmiać. To była jednak z przygód jego życia! Szybował więc w stronę domu, przywołując w umyśle wspomnienie tego co zobaczył o wiele wyżej. Czegoś tak pięknego, że z pewnością zachowa ten widok dla kogoś wyjątkowego.

//zt

: 29 lis 2015, 21:10
autor: Pieśń Słowika
W przerwie między polowaniami chciał odwiedzić parę nieznanych miejsc. Młody błękitno-łuski smok uwielbiał okrywać nowe zakątki na wspólnych terenach międzystadnych.
Starał się tylko nie zbliżać do obozowiska elfów. Ostatnie spotkanie z elfim strażnikiem przebiegło niepomyślnie. A chciał dobrze. Teraz stracił swój kamień, ale nie to było najgorsze. Najgorsze było to, że nie mógł przestać myśleć o tym dziwnym uczuciu, kiedy patrzeli sobie w oczy. Doszło nawet do tego, że miał trudności z zasypianiem. Rany na szyi już się zagoiły. Mógł powrócić do dawnych zajęć, ale jakoś nie miał do tego chęci.
Wszedł na polanę wychodząc z ciemnego boru. Słońce już dawno zaszło za horyzont i noc otuliła tereny Wolnych Stad. Większość smoków wróciła do swoich obozowisk. On też powinien. Ale co mu z tego, że wróci do swojej ukrytej w, podobnej do tej, puszczy legowiska, skoro znowu pół nocy nie prześpi. Może coś go tutaj przyciągnęło, a może to zwykła ucieczka przed bezradnością.
Jak tak dalej pójdzie, będzie musiał zawitać do Azylu Zabłąkanych. Może uzdrowicielka mu pomoże.
Stąpał ostrożnie po mokrej jeszcze trawie. Błoto ściął wieczorny przymrozek, chociaż wciąż było zbyt miękkie, żeby mówić o twardym gruncie. Dopiero gdzieś na środku owej równinnej pustyni znalazł suche miejsce z gęstą trawą. Przeszedł się w tym miejscu parę razy ugniatając trawę i tworząc sobie z niej wygodne gniazdko. Potem położył się w środku prowizorycznego legowiska zwijając ciało w półokrąg. Ogon ułożył wzdłuż lewego boku, który nakrył skrzydłem. Prawe skrzydło zrobiło to samo z prawym bokiem. Chłód od ziemi odczuł od razu, ale ciepło jego ciała szybko rozgrzało sienne legowisko. Lewą przednią łapę podwinął w nadgarstku. Leżał z głową uniesioną i nasłuchiwał odgłosów nocy. Nie było ich wiele. Nie tak dawno jeszcze cykały świerszcze.

: 03 gru 2015, 15:35
autor: Strażnik.
Elladan biegł jak szalony, choć szaleństwo nigdy go nie ogarniało, tylko po to, by znaleźć Pradawnego, którego imienia nawet nie poznał. Przeklinał siebie za to tak gwałtownie poruszenie włócznią, ale zapomniał, że mogą wciąż istnieć smoki, które taki gest, by odstraszał. Teraz smoki były inne, od dawna nie widział kogoś takiego jak ten piękny, niebieski samiec z Życia. A może właściwie nigdy? Elf zaraz po ucieczce tego szlachetnego drapieżnika, wezwał Vasilego, podniósł kamień i pobiegł do Dzikiej Puszczy. Potrafił biec szybko, ale jego nogi nie był już tak sprawne jak kiedyś. Co prawda elfy żył dużo dłużej, niż smoki, ale czas nie omijał ich także. Taka była kolej rzeczy, ale on, głupi zdawał sobie z tego sprawę dopiero teraz. Było już za późno na spełnienie marzeń... Wyczulone zmysły jasnowłosego mężczyzny nie były w stanie dostrzec obecności smoka, co go utwierdzało w przekonaniu, że już za późno. Jednak ziarnko nadziei wciąż kryło się w sercu elfa, a ten czując, że mu się to należy spędził jedną noc poza granicami Obozu, w Dzikiej Puszczy. Rano chciał wrócić do siebie, ale postanowił jeszcze się tu trochę powłóczyć. A nóż spotka tego kogo szukał. Dzień jednak się powoli kończył, a zrezygnowany elf, wiedząc, że nie może tu zbyt długo przebywać miał zamiar powrócić do siebie. Wracał jednak inną drogą, co wyszło mu na korzyść. Z głową pochyloną w dół, nie widząc tego co przed nim, nogą natrafił na coś co przypominało prosto, zbudowane legowisko. Spojrzał bardziej przed siebie i omal się nie zachłysnął. To był ten, którego szukał. Z nabożną grozą i wielkim podziwem patrzył na największą z bestii, jaką widział świat. Na zwierzę, które jednym chapnięciem zębów było w stanie uśmiercić parę ludzi. Na króla przestworzy. Nie wiedząc co robi, ukląkł odłożyć broń i odsunął się od smoka o dwa, małe kroki w tył. Nie zamierzał go budzić, ale też nie zamierzał stąd odchodzić. Patrzył na tą śpiącą bestią, próbują stłumić łzy wzruszenia.