Strona 11 z 25

: 21 lip 2016, 17:57
autor: Dziki Agrest

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

– Nie uspokoiłaś oddechu, powinnaś dokładniej oblepić się śniegiem, bo podczas skradania z takim kamuflażem byłoby ci widać grzbiet.
Zapach na twoim miejscu zamaskowałabym żywica z drzew, bo śnieg raczej niezbyt dobrze go ukrywa.
– Poinformowała uczennicę na początku, a następnie skierowała łeb dokładnie w jej stronę. – Podczas przemieszczania się powinnaś uważać na stawianie ostrożniej śladów. Skrzypienie śnieg bardzo łatwo jest usłyszeć i bez problemu słyszałam w którym kierunku się udałaś. – Dodała jeszcze i zamachnęła ogonem, by zasypać śniegiem swoją uczennicę. Nim jednak ten na nią opadł otoczenie znów się zmieniło.
Smoczyca znajdowała się na płaskiej równinie. Cała porośnięta była przez sięgające do brzucha trawy. Nie było żadnych krzewów czy drzew. Ewentualnie jakieś pojedyncze skały. Trawa była jeszcze nieco wilgotna, ziemia również. Słońce powoli wychodziło zza ciemnych chmur.

: 21 lip 2016, 21:51
autor: Zmierzch Gwiazd
Skarciła się w duchu że nie pomyślała o tak oczywistych rzeczach jak dokładne obkepienie grzbietu śniegiem bądź o tym , że będzie słychać skrzypienie białego puchu pod jej łapami. Jednak nie przejmowała się tym długo. Co to to nie ! Nie wyszło teraz, to wyjdzie następnym razem. Rozglądała się w poszukiwaniu jakichkolwiek rzeczy, które mogłyby się przydać w jej kamuflażu. Na początek ostrożnie stawiała łapy, żeby nie było słychać jak chodzi po wilgotnym terenie. Starała się również nie deptać trawy, żeby nie było widać w którá stronę zmierza. Następnie wytarzała się w błocie starając się zakryć całkowicie. Trawą sięgała jej do brzucha więc dodatkowo jeszcze wytarzała się w trawie, żeby jeszcze bardziej ulepszyć swój kamuflaż. Na sam koniec przycisnęła gdzieś z dala od miejsc w których się tarzała. Zwolniła oddech możliwie jak najbardziej. Był teraz prawie niesłyszalny. Leżała tak w bezruchu czekając na to co zrobi jej nauczycielka. Znajdzie ją, czy też tym razem wykonała ćwiczenie bezbłędnie ?

: 23 lip 2016, 19:56
autor: Dziki Agrest
Uniosła łeb i rozejrzała się. Z każdym kamuflażem szło jej widocznie lepiej. Agrest bowiem potrzebowała za każdym razem kilka uderzeń serca więcej, by wzrokiem znaleźć chowającą się gdzieś Szmaragdowa.
– Ja wolę odrywać kępy trawy i doklejać je ręcznie do swojego kamuflażu. Twój sposób nie jest jednak zły. – Uśmiechnęła się. Znowu, być może po raz ostatni zmieniła otoczenie. Wokół szmaragdowej pojawił się las jak ten, który znajdował się tu pierwotnie. Drzewa były prawie nagie, ciemne chmury nie przepuszczały słońca i wiał silny wiatr. Podłoże było zaś usiane różnokolorowymi liśćmi. Agrest pochwyciła jeden z nich i zaczęła go drzeć pazurem. Zaczęła nucić jakąś melodię.

: 24 lip 2016, 5:17
autor: Zmierzch Gwiazd
Szmaragdowa ponownie zrzuciła z siebie Stary kamuflaż i zaczęła się brać do roboty, żeby zrobić kolejny. Rozejrzała się uważnie badając wzrokiem teren. Zaczęła od tego co zawsze czyli od wytwarzania się w jakiejś kałuży błota. Starała się zakryć szczególnie swoje białe futerko. Następnie wykorzystała ywicę z drzewa aby zamaskować swój zapach. Oczyeiście cały czas zakrywała swoje ślady wykorzystując do tego liście których było tam pełno. Natomiast te których nie wykorzystała , wzbogaciły jej kamuflaż. Ręcznie poprzyczepiała je do swojego ciała. Na dodatek jeszcze pozbierała trochę kory i ją również dokleiła do swojego ciała. Po ukończeniu pracy nad swoim "projektem" Szmaragdowa połżyła się w cieniu wielkiego drzewa i zwyciężyła swój oddech starając się jak najdłużej pozostać nie zauważoną.

: 24 lip 2016, 14:32
autor: Dziki Agrest
Agrest pokiwała potakująco łbem. Zarówno otoczenie jak i jego fragmenty na futrze Szmaragdowej zniknęły, a obie smoczyce znów siedziały na stałym terenie tuż obok bagna. Ptaki śpiewały, a gorące, jasne promienie złotej twarzy przebijały się przez korony drzew. Łowczyni wzięła głęboki wdech i przyjrzała się uczennicy.
– To chyba tyle. Chciałabyś coś jeszcze? Może chcesz bym pomogła ci w treningu którejś z tych umiejętność? – łapą poprawiła kudły, które opadły na jej oczy. Smoczyca westchnęła również cicho. Następnie uniosła swój zad i przeciągnęła się. Gdzieś za Szmaragdową coś cicho zaszeleściło. Trudno było to usłyszeć. Może wiatr, może nie...
Agrest mimo wszystko siedziała spokojnie i czekała na dalsze czynności bądź słowa Veles.

// Raport

: 24 lip 2016, 14:40
autor: Zmierzch Gwiazd
Smoczyca wstała i już miała zabrać się za czyszczenie swojego futra z błota, liści, żywicy i kory gdy nagle to wszystko zniknęło a otoczenie wróciło do normalności. Szmaragdowa spojrzała na Łowczynię i zastanowiła się nad tym, czego jeszcze mogłaby się nauczyć.
– Jeżeli masz czas to.... czy pomożesz mi jeszcze przy kamuflażu ? – Zapytała z lekkim uśmiechem na pyszczku.
Zapytała o to, bo wiedziała że Agrest ma dużo ostatnio rzeczy na głowie i nie wiedziała czy znajdzie dla niej czas. Szmaragdowa patrzyła się na Smoczycę i czekała na jej słowa. Całkowicie zignorowała dźwięk dochodzący od strony jej ogona.

: 25 lip 2016, 13:12
autor: Dziki Agrest
Smoczyca spodziewała się, że uczennica może mieć jakieś pytania bądź potrzebować pomocy w doskonaleniu którejś umiejętności. Uśmiechnęła się nieco, a z krzewów, zaraz za nią wyszedł wilk. Duży, o naprawdę interesującym i ciekawym umaszczeniu. Stanął idealnie między Agrest, a Veles. Tą drugą obserwował dość nieprzyjemnym wzrokiem. Vaizel nigdy nie lubił, gdy ktoś nieznajomy przebywał zbyt blisko jego smoczej kompanki.
– Dobrze, tak więc pierwsze dwa zadanie: upodobnij się do ściółki leśnej, a następnie do drzewa. – Poinstruowała młódkę swoim nieco zachrypłym głosem. Dopiero co niedawno pozbyła się choroby, a już ją coś drapało w gardle. Może to przez ten upał i gorąc?
– Vaizel będzie cię szukał. Radzić ci się dobrze schować. – W końcu wilk może i nie miał takich bystrych ślepi, ale naprawdę dobry węch i słuch. Agrest będzie mogła się spokojnie przyjrzeć jak młoda radzi sobie z nakładaniem na siebie kolejnych warstw, a poszukiwania zostawi Vaizelowi. Teraz tylko pozostało jej już tylko czekać.

: 26 lip 2016, 15:28
autor: Zmierzch Gwiazd
Nie zwróciła większej uwagi na wilka. Od razu zabrała się za robienie kamuflażu. Na początek zeszła wilkowi z oczu. Od tej pory zaczynała zakrywać swoje ślady za pomocą gałązek. Rozglądała się i szukała jakiejś mazi którą mogłaby oblepić swoje futro. Gdy tylko spostrzegła kałuże błota nieopodal od razu to niej podeszła i wytarzała się w niej. Starała się zakryć każdy fragment swojego ciała i jak najlepiej zamaskować swój smoczy zapach. Miała się upodobnić do ściółki więc szukała wzrokiem jakiegoś mchu czy też liści. Gdy tylko znalazła wzrokiem jakiś płat mchu, podchodziła do niego , wbijała szpony w ściółkę leśną i wyrywała mech. Starannie przytwierdzała go do swojego grzbietu. Zbierała również pojedyncze liście z drzew i również przyklejała je do swojego kamuflażu. Ciągle maskowała swoje ślady żeby wilk nie mógł ich zobaczyć. Ale tym razem już nie tylko gałązkami ale też i liśćmi. Starała się aby zakryte ślady wyglądały jak najbardziej naturalnie. Wykorzystała też parę gałązek zebranych z ziemi. Ostrożnie za pomocą pazurów wplątywała je w swoje futro tak żeby nie wypadły a również wzbogaciły jej kamuflaż. Póki co każdy element był na swoim miejscu. Pilnowała żeby nie spadł. Nie robiła żadnych gwałtownych ruchów. Nie deptała też po gałązkach ani liściach które by szeleściły pod naciskiem jej łap. Znalazła wyśmienitą kryjówkę w cieniu wielkiego drzewa. Daleko od miejsca gdzie zbierała mech i inne elementy które wylądowały na jej ciele. Położyła się i czekała na to czy wilk ją znajdzie czy też nie. Ponownie spojrzała na swoje ciało. Było całe pokryte błotem, mchem i liśćmi. Nie było widać w ogóle jej futra.P przymknęła lekko oczy i położyła głowę na ziemi. Nie ruszała się. Po prostu zastygła w bezruchu i czekała. Jej oddech był wolny ale miarowy. Ale przede wszystkim był cichy, wręcz niesłyszalny. Sprawdziła również skąd wieje wiatr. Było dobrze, wiał od strony z której przyszła. Vaizel jej nie wyczuje.

Gdy już wilk ją znalazł lub nie. Szmaragdowa ściągnęła swój dotychczasowy kamuflaż i zabrała się za robienie kolejnego. Ponownie odeszła nieco dalej żeby zjeść wilkowi z oczu. Swoje ślady zakrywała gałęziami i liśćmi. Rozglądała się za kałużą błota a gdy takową znalazła wytarzała się w niej starając się zakryć każdy skrawek swojego ciała jak i zamaskować swój zapach. Żeby jeszcze bardziej zamaskować swoją woń, Veles zebrała trochę żywicy z drzewa i wysmarowała się nią. Miała się upodobnić do drzewa więc zebrała liście i ponownie poprzyklejała je do błota na ciele. Gałązki również wylądowały na jej ciele , starannie wplecione w jej futerko. Ruszyła przed siebie szukając wzrokiem jakiegoś dobrego miejsca na kryjówkę. Odeszła daleko od miejsca w którym zbierała materiały. Ciągle zakrywała swoje ślady gałązkami i liśćmi. Poruszała się wolno, ostrożnie. Wykonywała płynne ruchy i starała się nie wykonywać gwałtownych ruchów, nawet szyją. Pilnowała czy aby kamuflaż nie spadł i sprawdzała czy aby na pewno zakryła każdą część swojego ciała. Nie było widać jej futerka ani rogów czy też piór. W końcu znalazła kryjówkę. Sprawdziła skąd wieje wiatr i ustawiła się tak żeby wiał na jej korzyść. Pozbierała również korę i przyczepił do swojego kamuflażu.Wskoczyła na grubą gałąź jednego z większych drzew starając się żeby nie było jej widać. Uspokoiła oddech, żeby nie było go słychać. Ale tym razem nie stała w bezruchu lecz naśladowała ruchy gałęzi targanych wiatrem. Czekała.

: 26 lip 2016, 16:00
autor: Dziki Agrest
Agrest cały czas spoglądała na poczynania młódki. Szło jej naprawdę dobrze więc nie chciała się wtrącać.
Vaizel dawał jej o wiele mniej czasu niż Agrest. Jednak mimo wszystko adeptka kamuflowała się na tyle dobrze, że nie mógł jej tak szybko znaleźć. Za pierwszym razem co prawda wystarczyło kilka uderzeń serca. Przy drugim jednak czas się znacząco wydłużał. Musiał długo krążyć i węszyć. Dopiero po długim czasie ją odnalazł.
– To teraz spróbuj się schować na bagnie. – Pazurkiem wskazała na podmokły teren tuż obok nich. Pełen był kałuż wody, a z każdym krokiem łapy nawet na "stałej" ziemi były moczone. Wszędzie rosły jakieś krzaki, gdzieniegdzie może trawy. Drzewa były wygięte ku ziemi, a korony znajdowały się wysoko jakby nie chciały się zwracać ku śmierdzącej wodzie i błocie mokradeł.
Ciekawe czy Veles postanowi upodobnić się do "wody" bagien czy też do ich bardziej "stałych" terenów.

// Po twoim będzie raport treningu z pomocą

: 26 lip 2016, 16:59
autor: Zmierzch Gwiazd
Gdy tylko usłyszała kolejne polecenie, zeskoczyła z drzewa, zrzuciła swój dotychczasowy kamuflaż i zabrała się za robienie kolejnego. Na sam początek nałożyła na swoje ciało dosyć grubą warstwę mułu z bagna. Była świetna, by zamaskować jej charakterystyczny zapach. Starała się zacierać swoje ślady które pozostawiała na wilgotnej ziemi. Zebrała również inne brudy z bagna i nałożyła je na swoje ciało mając nadzieję że ich smród zamaskuje jej smoczy zapach. Ruszyła nieco dalej. Delikatnie stawiała łapy żeby nie było słychać gdzie idzie. Starała się maskować swoje ślady. Szukała idealnej kryjówki żeby się ukryć. Co chwilę patrzyła na swoje ciało, upewniając się czy kamuflaż nie spadł, nie kruszył się lub czy aby na pewno zakryła każdy element swojego ciała. Jej ruchy były powolne, płynne z widoczną już gracją. Miało to jej pomóc w utrzymaniu swojego kamuflażu. Następnie zagłębiła pazury w wilgotnym podłożu i wzięła do łapy trochę ziemi. Nałożyła ją ostrożnie na swoje ciało. Pilnowała, by pokrywa każdy jego kawałek, bez wyjątku. Wyrwała również trochę traw wplątując je w swoje futro i pióra żeby nie wypadły. Po chwili weszła w pierwsze lepsze zarośla chcąc jeszcze bardziej wzbogacić swój kamuflaż. Liście i gałęzie poprzyklejały się do jej ciała. Za pomocą zwinnych łap wplątała gałęzie z krzewów jeszcze głębiej w swoje futerko żeby nie wypadły przypadkowo. Potem zebrała też trochę kory która leżała na ziemi wokół drzew i wzbogaciła nią swój kamuflaż. Szczególnie dużo umiejscowiła ich na grzbiecie, żeby to wyglądało jak najbardziej naturalnie. Kiedy wreszcie jej kamuflaż był gotowy, zostało jej tylko trzeba znaleźć dogodne miejsce. Starała się bez przerwy zakrywać pozostawiane przez nią ślady. Sprawdziła skąd wieje wiatr. Nie chciała, by jej przeszkadzał. Ustawiła się tak żeby wiał na jej korzyść czyli od wilka w jej kierunku. Odeszła daleko od miejsca w którym zbierała materiały na kamuflaż. Poruszała się powoli, bez pośpiechu. Jej ruchy były płynne. Nie wykonywała żadnych gwałtownych ruchów. Znalazła dobre miejsce. Położyła się w cieniu jednego z drzew, na stałym terenie ale blisko wody. Wyciszyła swój oddech. Był teraz prawie niesłyszalny. Ostatni raz sprawdziła czy zakryła każdy element swojego ciała. Nie mogła pozwolić na jakieś luki, które mogłyby ją zdemaskować. Wszystko było na swoim miejscu więc starała się żeby nie było jej widać i żeby kamuflaż przypadkiem nie spadł. Próbowała się nie ruszać i udawało jej się to. Zastygła w bezruchu czekając na wilka.

: 29 lip 2016, 10:32
autor: Dziki Agrest
Vaizel tym razem miał o wiele większe trudności z odnalezieniem samiczki. Agrest musiała wreszcie wstać i sama jej poszukać. Podeszła do młodej i uśmiechnęła się delikatnie, ale w ciąż drapieżnie na swój sposób.
– Świetnie ci poszło. – Zaczęła i za pomocą magii oczyściła jej futro ze wszystkich brudów. Kiwnęła łbem Veles, by podążała za nią. Sama powoli kierowała swe kroki w kierunku Obozu Wody. Agrest mruczała coś pod nosem wpatrując się w Szmaragdową. Wreszcie jednak wszystko poukładała sobie w łepku i mogła kontynuować temat łowiectwa, a może lepiej samej rangi z tym związanej – łowcy. – Za niedługo powinnaś otrzymać pozwolenie na wyruszenie na własne polowanie. Nim powiadomię Chłód, że jesteś gotowa na objęcie nowej, wyższa funkcji – będziesz musiała wykonać test.
Będzie całkiem prosty i nie powinnaś mieć z nim większych problem.
– Zaczęła przyglądając się Veles. – Po pierwsze musisz na polowaniu znaleźć dwa kamienie szlachetne do skarbca naszego stada. Po drugie zdobyć kopyto dużej zwierzyny. Bizona, krowy, tura, łosia, żubra... zależy jaką uda ci się akurat znaleźć. Po trzecie... przyjdziesz do mojej groty i pokarzesz mi zdobyte kamienie i kopyto. Potem razem udać się do Chłodu. On ustali termin twojej ceremonii na łowcę. – Skończyła na tym paplaninę. Jeszcze tylko ten teścik i wreszcie nie będzie jedynym łowcą w stadzie. Wreszcie będzie miała kogoś do pomocy! Swoje wewnętrzne szczęście ukrywała jednak pod skamieniałą maską, poważną miną z czasem wkradającym się drapieżnym uśmieszkiem.
– Oh! Jeszcze jedno! Jeśli w czasie testu zabijesz przy okazji jakiegoś drapieżnika i przyniesiesz mi dowód w postaci jego futra bądź kła – otrzymasz jeszcze dodatkowa nagroda. – Mrugnęła okiem. Jaką? To już była niespodzianka!

: 29 lip 2016, 10:50
autor: Zmierzch Gwiazd
Uśmiechnęła się gdy Vaizel nie mógł jej znaleźć. Gdy tylko Agrest do niej podeszła, Veles wstała z ziemi i już miała się zabrać za oczyszczanie futra z kamuflażu, ale jej mistrzyni zrobiła to za nią. Podążyła za Dziką tak jak jej nakazała. Szła posłusznie obok niej, lekko z tyłu. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej gdy tylko usłyszała słowa mistrzyni. Nie sądziła że ten moment aż tak szybko nadejdzie ! W środki rozpierała ją radość ale starała się nie okazywać tego aż tak. Znaleźć na polowaniu dwa kamienie ? To powinno być proste. Wystarczy tylko się dobrze rozejrzeć w terenie. A kopyto dożej zwierzyny ? To też powinno być proste. Agrest nauczyła ją już jak wytropić zwierzynę więc o ile Szmaragdowa nie przecenia swoich umiejętności to też powinna dać sobie z tym radę. Cieszyła się że nareszcie będzie Łowcą i wspomoźe tym swoje stado ! I Dziką też ! Patrzyła się na Agrest uważnie słuchają dalej. Nagroda ? Czemu by nie ! Postara się upolować jak najwięcej tylko będzie mogła ! Skłoniła się przed nauczycielką w geście podziękowania.
– Dziękuję ci za to że mnie tyle nauczyłaś. Nie zawiodę cię ! Przyniosę kopyto futro i kamienie do twojego legowiska gdy tylko je znajdę – Powiedziała i wyorostowała się.

: 20 wrz 2016, 16:45
autor: Lazurowa Mgiełka
Lazurowa Mgiełka przybyła na bagno, które nie wydawało się zbyt uczęszczanym miejscem. Właśnie z tego powodu zostało ono wybrane przez młodą smoczyce na miejsce spotkania. Lisowi nie przeszkadzały żadne okoliczności, ale Lazur jako niezwykle niepewna siebie istota wstydziła się powodu, dla którego musieli tu przybyć. Proszenie o pomoc, na dodatek kogoś nie z rodziny, a nawet nie z wody. Na dodatek w sprawie niezwykle istotnej – przetrwanie. Wstyd, nie potrafiła zapewnić jedzenia sobie ani swojemu kompanowi. Altis udał się do pewnego osobnika, by przedstawić ich prośbę – czy raczej po prostu doprowadzi go tutaj. Smoczyca nie była w stanie porozumieć się z tym smokiem telepatycznie, dlatego posłała po niego kompana. Tylko czy zgodzi się przyjść? Tata miał o nim podzielone zdanie.

: 20 wrz 2016, 18:25
autor: Jad Duszy
Przybył na bagno prowadzony przez niezwykle entuzjastycznie nastawionego lisa. Zastanawiał się, czyj był ten kompan. Sądząc po zapachu należał do stada wody – zarówno lis, jak i właściciel. nie za bardzo mógł zignorować skaczącego dookoła jego głowy lisa, pozbyć się go również nie mógł. Dla świętego spokoju uda się zatem za nim, zastanawiając się, jakich szkód pod jego nieobecność narobią jego kompani.
Na miejscu dostrzegł młodą – a może już nie tak młodą? – smoczycę ze stada Wody. Być może gdzieś wcześniej ją widział, ale nie zawracał sobie głowy zapamiętywaniem wszystkich spotkanych w swoim długim życiu smoków. Jedynie nieliczni dostąpili tego zaszczytu.
Tak? – zapytał, spoglądając na wodną. Jego głos brzmiał wyjątkowo zrezygnowanie.

: 20 wrz 2016, 19:38
autor: Lazurowa Mgiełka
Widząc nadchodzącego proroka zaschło jej w pysku. Przestąpiła niepewnie z łapy na łapę, bojąc się spojrzeć w ślepia smoka, którego wybrali bogowie. Co ona sobie wyobrażała, prosząc o pomoc akurat jego? Głupia, nigdy się nie nauczy. Altis zdziwiony natłokiem tak negatywnych uczuć aż zaskomlał pytająco, przysiadając na zadzie i patrząc na Lazur wielkimi, przestraszonymi oczami. To pozwoliło jej zebrać całą swoja nikła odwagę. Przestąpiła z łapy na łapę, przełknęła ślinę i odważyła się spojrzeć na Oprawcę Gwiazd. nie prosto w jego oczy, ale już prawie...
Wybacz, Oprawco Gwiazd – powiedziała, a jej głos miejscami załamywał się ze wstydu.
Nie szło nam na polowaniu, a nie znam nikogo, kto mógłby nam pomóc... – urwała, bo przyczyna tego faktu była tylko jedna – jej nieufność w stosunku do innych. Oprawcy również poniekąd się bała, ale był prorokiem, więc nie mógł być całkiem zły, prawda?
Zastanawiałam się, czy nie mógłbyś nas poratować odrobina mięsa... oczywiście zwrócimy ci wszystko, gdy tylko będziemy mogli – powiedziała, tym razem podnosząc wzrok na wysokość oczu proroka. Mówiła w imieniu swoim i Altisa, co lisek potwierdził energicznymi podskokami.

: 21 wrz 2016, 15:41
autor: Jad Duszy
Jego uwadze nie umknął nawet najmniejszy szczegół z zachowania Lazurowej Mgiełki. Jej strach przed nim uznał za dość zabawny – przynajmniej do czasu, aż usłyszał jej prośbę. Tak, w tym przypadku zachowanie smoczycy było uzasadnione. Jad naprawdę nie lubił pomagać za darmo.
Mam nadzieję, że nie okaże się to pożyczka bezzwrotna – powiedział jedynie do wodnej, przy pomocy magii – z wyrazem niesmaku na pysku wywołanym faktem jej używania – przywołał ze swoich zapasów kawał mięsa dla Lazurowej i jej kompana (6/4). Trzeba uzupełnić zapasy w najbliższym czasie.
Stado Wody powinno lepiej zadbać o swoich członków – dodał, spoglądając na Lazur bez zainteresowania.

: 21 wrz 2016, 15:48
autor: Lazurowa Mgiełka
Skuliła się pod uważnym spojrzeniem proroka, wbijając wzrok w ziemię. każde słowo padające z pyska Oprawcy było jak cios dla jej wrażliwej duszy – tym bardziej, że w jej uznaniu nie były prawdziwe. Uważała, ze to wyłącznie jej wina i nie dopuszczała do siebie innej możliwości. Altis natychmiast zaczął pałaszować swoja porcję mięsa(2/4), natomiast Lazur wahała się przez chwilę.
Dziękuję... I wybacz – dodała, zbierając swój kawał mięsa(4/4) i odchodząc trochę, by nie jeść bezpośrednio przy proroku. Byłoby to niegrzeczne. Gdy skończyła oczyściła się z resztek przy pomocy magii, ponownie podchodząc do samca – w tym czasie Altis zdążył porozwalać resztki po całej okolicy, świetnie bawiąc si brudzeniem swojego futerka.
Z pewnością oddamy ci całą należność, gdy tylko zdobędziemy mięso – zapewniła z nadzieja, ze Oprawca Gwiazd uwierzy w jej słowa. Było one całkiem szczerze.

: 23 gru 2016, 18:10
autor: Szemrzące Leszczyny
Choroba nie odpuszczała, co drażniło ją mocno i doprowadzało do błędnego koła. Czuła się taka słaba, nieprzydatna... A jednocześnie bardzo starała się nie rozżalać nad sobą, przez co trochę zaniedbała swoje zdrowie. Przemęczała się stadnymi obowiązkami, które zwykle nie wydawały się zbyt ciężkie, teraz jednak były powodem, dla którego jej myśli wciąż przypominały o nieprzyjemnych sprawach. Odkąd Zgniła zniknęła nie mogła tak po prostu pójść do stadnej uzdrowicielki... nawet kleryka chyba nie mieli, choć tego nie była do końca pewna. Co jeśli przespała jakąś ceremonię, na której wybrano kleryka? Sama ta myśl ją mocno martwiła, więc wygodniej było nie myśleć o tym wcale. Do Figlarnej za to nie było jej po drodze, gdyż czuła, że ta może mieć wyrzuty sumienia, że leczenie się nie udało. Początki zawsze były ciężkie, więc może lepiej żeby Figlarka myślała, że się jej polepszyło? Jeszcze by się zdołowała... Leszczyna postanowiła spotkać się z kimś innym. Pamiętała wprawę, jaką zaobserwowała u pewnej Cienistej, gdy ta pomogła jej w potrzebie, dowodząc że Cień niekoniecznie jest taki zły, jak sądził jej ojciec. Smoczyca po dotarciu na miejsce ryknęła donośnie, prosząc Kalinę o przybycie. Czarowanie z każdym dniem stawało się coraz trudniejsze, więc nawet wiadomości mentalne jej się nie kleiły.
Przysiadła spokojnie i wbiła spojrzenie w ziemię starając się nie rozpamiętywać wszystkiego, co ją dręczyło. A było tego sporo... przy czym nie wszystkie te rzeczy były negatywne, ale wszystkie trudne do zapomnienia.

: 23 gru 2016, 18:21
autor: Administrator
Smoczyca ostatnimi czasy dosyć często odwiedziała tereny, zwane potocznie wspólnymi.
Zawsze było coś do zrobienia lub rozmowa do przeprowadzenia.
Wewnętrznie rozważała kilka kwestii, nie ufała już tak, jak wcześniej. Nie mogła, tym razem każda jej decyzja jest decyzją Cienia.
Cóż, wielkie rzeczy trzeba okupić wieloma wyrzeczeniami, jednak smoczyca nie zamierzała narzekać.
W końcu jej kochane Stado i bliscy zaczeli powoli rozkwitać, widziała kolosalną różnicę, jakby Cień wewnętrznie się przebudził.
To bardzo dobrze.
Wtedy też do jej uszu dotarł ryk, nie znała go, jednak ewidentnie był skierowany ku niej.
Mrukneła nieco zdegustowana. A cóż to się o statnio dzieje, na Tarrama? Czyżby znowu ktoś chciał jej pomocy, a za plecami pluć jej w kark?
Zmruzyła powieki i bez zbędnego pośpiechu ruszyła w miejsce, skąd ów ryk dochodził.
Już niebawem dostrzegła smoczycę, wyrośniętą, piękną, dojrzałą. Ostatni raz widziała ją... dawno temu, Wodna wtedy była zaledwie młódką. Nie wyglądała jednak teraz najlepiej. Futro, które mogłoby być piękne, było wypłowiałe i posklejane, a w ślepiach widać było cięzar całego świata.
Wyglądało to na nerwicę lub migrenę.
Kołysząc z lekka ogonem na boki, podeszła do Wodnej gładkim krokiem, dociskając pierzaste skrzydła po bokach, unosząc nieco złocisty łeb, błyskając lazurowymi ślepiami.
Zatrzymała się jakies pół ogona przed nią, patrząc przez chwilę w milczeniu na smoczycę.
Dlaczego wzywasz mnie w te mało przyjemne rejony, smoczyco? – przemówiła w końcu swym niezwykle delikatnym, melodyjnym głosem, niosącym w sobie nutkę chrapliwości, ale też jakby przekory.

: 25 gru 2016, 22:38
autor: Szemrzące Leszczyny
Nie była zadowolona z niemożności korzystania z Maddary... Używanie ryku wydawało jej się bardzo nietypową techniką wzywania kogoś, kompletnie do niej nie pasującą. Z tym, że przynajmniej ta technika zadziałała. Samica odetchnęła z ulgą, gdy dostrzegła nadchodzącą Cienistą. Skinęła jej z szacunkiem głową. O Uzdrowicieli trzeba dbać, zbyt szybko znikają...
Witaj, Czerwieni Kaliny i wybacz... Obecnie tereny są strasznie zatłoczone, a przynajmniej dzisiaj ciągle natrafiam na różne smoki. Jedynie tutaj udało mi się znaleźć trochę spokoju. Jest to... w moim stanie nie do wytrzymania. Wszędzie zbyt dużo hałasu i chaosu. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale już nie jestem w stanie używać Maddary. Jest coraz gorzej.. – Powiedziała z bólem w głosie. – Wszystko mnie drażni, mam koszmary, nie mogę się skupić... Pamiętam jak ostatnim razem mi pomogłaś... – Powiedziała, a w oczach pojawiła się wdzięczność i niema prośba. Jak Cienista na nią zareaguje? Na te wątpliwości machnęła niespokojnie ogonem i przypłaszczyła uszy do czaszki.

: 31 gru 2016, 15:27
autor: Tejfe
//Dzwoneczki

Młodzik doszedł do Bagna. Może to własnie tutaj ukryto dzwoneczki? Miejsce było wszakże nietypowe i może to właśnie była cala tego zagadka? Ukryte pod błotem... Daimon naprawdę się zaangażował w te całe poszukiwania, skoro zdecydował się zanurzyć po kolana w gęstej brei, odgarniał z niej zmarzlinę i szukać świecidełek z instrukcji danej od renifera. Pewnie bardzo się pobrudzi, ale trudno. Mama nie będzie raczej zła. Nie jeśli znajdzie jakiś dzwoneczek i jej go da w prezencie. Choć w sumie... Wolał go dać Szeptowi. O tak! On się też ucieszy. A może zostawi go sobie? A jak on wygląda z bliska? Później sie nad tym zastanowił Teraz miał szukać! Liczył na to, że nie na darmo wszedł w pokryte śniegiem błoto.