Strona 2 z 2

: 30 mar 2018, 22:21
autor: Wirtuoz Szeptów

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Zima jest jak zawsze zimą... Tym razem jednak trwała dłużej niż ostatnio, a przynajmniej z tego co pamiętam. Codziennie modliłem się do Geingolslena o jej szybki koniec. Wezwanie? Zdziwiło mnie to. Nie sama treść, lecz sposób w jaki usłyszałem słowa. Bez zbędnego czekania wyleciałem z groty kierując się w stronę Skał Pokoju.
Na miejscu dojrzałem kilka znajomych mi smoków, w tym dzieci i Aurę. Obok nich też zająłem miejsce po kolei obdarowywując każdego z nich uśmiechem.
Teraz miałem chwilę by przyjrzeć się samemu duszkowi. Czyżby to było wcielenie Geingolslena? W końcu jest bogiem może pojawić się w jakiejkolwiek postaci...

: 30 mar 2018, 22:28
autor: Matumaini
I ona pojawiła się na Skałach Pokoju. To będzie jej pierwsza wizyta tutaj ale to i tak dobrze. Kiedyś musiał byc ten pierwszy raz. Kiwnęła głową na powitanie do Kołysanki,jednocześnie uśmiechając się do niej pogodnie. Tak samo postąpiła w przypadku Urana i jej taty. Podeszła nawet do przywódcy Wody i usiadła obok. Czekała teraz na dalszy rozwój zdarzeń. Co się będzie tutaj działo.

: 30 mar 2018, 23:30
autor: Wędrówka Słońca
Apsik!
Cholera by to wzięła. Słoneczny smarknął głośno i oparł łeb na łapach. Nieustająca zimnica i świeży opad śniegu złapały go podczas powrotu pod barierę i spowodowały nic innego, jak przeziębienie. No, a w każdym razie okropny śluz zalegający w nozdrzach. Nie było to nic nowego i zwykle mijało w kilka dni. Za każdym razem przypadłość ta była niezwykle irytująca.
Dlatego też telepatyczny przekaz sprawił że poderwał się na równe łapy i bez ociągania się wyruszył na Skały Pokoju. Miał zimy po nozdrza, dosłownie.
Przyleciał na Tereny Wspólne i wylądował nieopodal Skał, pokonując ostatni dystans pieszo. Spodziewał się obecności innych smoków jednak nie był pewien ich liczności. Ostatnie spotkanie w tym miejscu nie skończyło się zbyt przyjemnie. U niego samego wywołało dużą chęć opuszczenia bariery i zostawienia na jakiś czas stad.
Pierwszym co zobaczył, były smoki. W zatrważającej liczbie... No, widział co najmniej siedemnaście. Może jeszcze jakieś siedzące na uboczu. Było kilkanaście znajomych pysków: brat, Ogniści, samotnik, dwójka Ziemnych. Pośrodku zgromadzenia był... Krzew. No, znak wiosny jak się patrzy. Zwłaszcza że siedziała na nim – w nim? – postać która wręcz emanowała maddarą. Tyle mógł powiedzieć, bo mimo dłuższego patrzenia nie za bardzo był w stanie nadać kształt tej istocie. Słoneczny od razu poczuł się zaintrygowany. Od dawien dawna nie miał kontaktu z innymi mieszkańcami Wolnych Ziem niż smoki.
Przeszedł obok Szlachetnego Nurtu, witając brata spojrzeniem i muśnięciem ogona. Siedzące obok niego smoczycę – chyba z Ziemi i Wody – przywitał kiwnięciem łba i udał się kawałek dalej, do charakterystycznej postaci Nagietkowej Łuski.
Witaj, Nagietkowa. Też masz oczopląs, hmm? – mruknął cicho. Uśmiechnął się lekko i przysiadł niedaleko Ziemnej, ciesząc się ze ruszył się z groty mimo paskudnego kataru. Mimo było zobaczyć dawno niewidziany pysk.

: 31 mar 2018, 23:25
autor: Mistrz Gry.
___Oczy duszka śledziły przybywające kolejno gady. Początek nie był zbyt obiecujący, przyleciało zaledwie kilka. Jednak łopot skrzydeł nie ucichł – na Skały pokoju zlatywało się coraz więcej rozmaitych gadów. Alaleya uśmiechała się lekko. Byli od siebie tak inni, a jednak tak bardzo od siebie zależni. Nie lubiła ich ognistych, lodowych i kwasowych oddechów, które niszczyły, paliły, przynosząc śmierć i zniszczenie. Czy gady zdawały sobie sprawę jak ważne są dla tej krainy? Nie chodziło jedynie o tak przyziemne rzeczy jak regulacja populacji drapieżników i zwierzyny, w czym cała ta kolorowa menażeria była bardzo pomocna. Ich moc, maddara oddziaływała nie tylko na nich samych, ale wzmacniała również jej magię. Gdyby nie było tu smoków, zwierzyna i roślinność nigdy nie stałyby się tak okazałe i liczne.

___Niektórzy znali ją, inni pewnie nawet nie wiedzieli czym jest. Niektórzy zasmakowali jej darów, inni poznali smak jej gniewu. Spodziewała się, że nie każdy może patrzeć na nią przychylnym okiem. Wiedziała co szeptają o niej gady. Uważaj na Alaleię, nie dotykaj owoców, uważaj, nie niszcz roślinności, bo wredna boginka zada ci bobu. Musiały jednak wiedzieć, że nie żyją tu same, musiały znać umiar, a chciwość kryjąca się w każdym smoczym sercu wielu wodziła na pokuszenie. Ich moc, która wspierała jej magię miała swoją cenę, ale była gotowa ją znosić. Dla dobra natury i całego otaczającego ich życia. Bo gdy zniknie życie, zniknie i ona.

___W pewnym momencie uznała, że przybyło ich już dość. Uniosła się wyżej, lewitując ponad krzakiem, aby każdy duży i mały mógł ją dostrzec.
Witajcie, smoki Wolnych Stad. Przybyliście licznie, widzę więc, że nie jest wam obojętne to, co dzieje się z naturą. Chłód, mróz, drapieżcy, walczący roślinożercy. Nie wszystko mogę naprawić. Ale mogę złagodzić skutki. Natura... – przez chwilę zawahała się, jakby szukając właściwych słów – .. nie może się przebudzić, a zimowa pora powinna się już skończyć. Nie odejdzie jednak ona sama z siebie jeszcze długo. Czują to wszystkie rośliny, zwierzęta i ziemia, czuję to także ja. – Alaleya przymknęła na chwilę oczy. Gdyby któryś ze smoków sięgnął umysłem, wyczułby silną maddarę promieniującą z ciała duszka. – Ona chce się już przebudzić, chce zrzucić okowy zimy. Nie mogę jednak się z nią połączyć, mróz i zmarzlina są zbyt silne. Dlatego potrzebuję was. – Smoki mogły wyczuć kolejny silny impuls, a w ręce duszka pojawiła się sadzonka wiosennego kwiatu, przebiśniega. Wyglądała na całkiem sporą w dłoni Alalei, ale dla smoka była rzecz jasna malutka. – Jesteście częścią tej ziemi, a w waszych sercach płynie maddara i płonie żar życia. Doda to mej magii siły i wspólnie rozerwiemy okowy zimy. Weźcie moje kwiaty. – sadzonka w dłoni duszka zniknęła, a sama istota ponownie dotknęła najwyższej gałązki krzewu. Każdy władający magią gad, mógł poczuć ogromny impuls maddary, który zwalił by go z łap, gdyby próbował okiełznać taką siłę. Między gałęzią, a dłonią Alalei ponownie przeskoczyła zielona iskra, która spłynęła na skały, rozdzielając się na wiele nici. Każda z nich popędziła w kierunku każdego smoka, który przybył na Skały Pokoju, zatrzymując się u jego łap. W tym miejscu śnieg momentalnie topniał, a na zimnej jak lód skale pojawia się grudka czarnej żyznej ziemi. Na jej szczycie znajdował się zaś wiosenny kwiat.

___Alaleya zachwiała się jakby miała zaraz spaść na ziemię. Gałęzie krzewu wyciągnęły się, chwytając ją i pozwalając się oprzeć.
Zaufajcie im… – powiedziała, patrząc po smokach. Jej głos stał się cichszy i zdawał się dobiegać z oddali. – Wybaczcie, jeśli będą... zbyt gadatliwe. Zaprowadzą was, zasadźcie je w odpowiednim miejscu, wskażą je. Wtedy moja magia... zacznie działać... – każde kolejne słowo strażniczki natury było coraz cichsze, a jej postać zaczęła migotać i blednąć. Wysiłek związany ze stworzeniem kwiatów musiał mocno ją osłabić. – Zaufajcie im… – powiedziała, a potem zniknęła jak zdmuchnięta wiatrem. Pozostał jedynie kwitnący krzew i wiosenne kwiaty u łap każdego smoka. Były one nieco większe niż typowi przedstawiciele swoich gatunków, poruszały się delikatnie. Gdyby ktoś pokusił się o sprawdzenie ich swoim umysłem, odkryłby, że w ich żyłkach płyną nie tylko życiodajne soki, ale również maddara. Każdy smok zaczął nagle słyszeć cichutkie słowa skierowane w jego kierunku i nieodparte wrażenie, że musi gdzieś iść. Na Skałach panowała wciąż cisza, bo każde z nich słyszało słowa jedynie swojego kwiatu.

___Przed Nocnym Kolcem pojawił się krokus. Kwiatek szeptał cicho:
Oczy zielone, ten smok zawsze prawdę ci powie, powie, powie! Miłości szuka, miłością obdarowuje, zanieś mnie gdzie miłość zakochanych czaruje, je je je! – Adept poczuł nieodpartą chęć wybrania się na Bliźniacze Skały.

___Krwawa Żądza zobaczyłą przed sobą pięknego żonkila. Pysznił się on swoim żółtym kolorem, mówiąc do niej:
Ta co jednorożca pokonała, cześć jej i chwała, chwała, chwała! W łapę swą weź mnie i zanieś, tam gdzie miłości czeka wybraniec! – wojowniczka czuła, że zdecydowanie powinna udać się w kierunku Bliźniaczych Skał.

___Prędki Kolec mógł oglądać dostojnego pierwiosnka. Kwiat falował lekko listkami, mówiąc:
Pyszczek podrapany, co przyciąga wzrok każdej panny, panny, panny! Zabierz mnie ostrożnie, tam gdzie skały blask widnieje coranny! – adept musiał wybrać się na Szklisty Zagajnik.

___Cioteczna Kołysanka miała przy swych łapach dorodnego narcyza. Kwiat mówił do niej wyniośle:
Dobrego patrona otrzymałaś, aś, aś. Nie ma lepszego ode mnie, sama zobaczysz pewnie! Weź mnie tam, gdzie plaża pełna popiołów! – Piastunka nie mogła opędzić się od myśli, że powinna wybrać się nad Zimne Jezioro.

___Uran obserwował jak rozkwita przed nim żonkil. Kwiat szeptał do niego:
Jesteś tu nowy, nowy, nowy, chociaż wcale nie zielony! Idź ze mną nad staw, staw, staw, który lśni jak samo srebro, a przewodnika spotkasz tam swego! – pisklę uznało, że zdecydowanie powinno udać się w kierunku Szklistego Zagajnika.

___Przed Grzmotem także rozkwitł żonkil. Kołysząc lekko żółciutkimi kwiatami wyszeptał do samotnika:
Ten co zawsze dopnie swego, swego, swego! Weź mnie tam, gdzie drzewo samotne stoi na wzgórzu, a dostaniesz coś cennego! – musiał udać się na Czarne Wzgórza.

___U łap Khagara pojawił się narcyz. Kwiat zadrżał lekko, wołając rozpaczliwie:
Groza, groza, groza! Jemu partneruje koza! Ty nas kozie zjeść nie daj, a za drogowskaz ci posłużymy! Za twoją pomoc pięknie się odwdzięczymy! – Wojownik czuł nieodpartą potrzebę udania się na Czarne Wzgórza.

___Przed Stłuczoną Klepsydrą pojawił się piękny, malutki szafirek. Zadrżał lekko mówiąc:
Muszę się spotkać z innym kwiatem, kwiatem, kwiatem! Bliski był twej matce, nie miej jej tego za złe! Weź mnie tam gdzie wody są lazurowe! – Czarodziejka wprost musiała udać się na Błękitną Skałę.

___U zielonych łap Wieczornej Aury pojawiła się urocza sasanka. Zaśpiewała cichutko:
Miłość to trudna, trudna, trudna! Ale tobie się uda, uda, uda! Weź mnie tam, gdzie szmaragdowe znajdują się podwoje! – Łowczyni poczuła nagłą potrzebę udania się do Szklistego Zagajnika.

___Przed dzielną Różą Kresu wykwitł kiwający się wesoło żonkil. Wyszeptał do niej:
Ta co najgorszego wroga zgromiła i wcale się go nie przestraszyła. Muszę się spotkać z tym co kwiatuszki ma szafirowe, więc zanieś mnie tam gdzie wody są lazurowe! – wojowniczka uznała, że chyba pora wybrać się na Błękitną Skałę.

___Chimeryczna zobaczyła przed sobą białego przebiśniega. Kwiat zafalował wołając:
Valar morghulis, morghulis, morghulis! Liliowe oko, biała łuska. Chodź, my ci pokażemy, pokażemy, pokażemy i historię opowiemy! Tak gdzie zaczęło się ostatnie polowanie, anie, anie! – Przeczucie zaś kazało adeptce udać się do Szklistego Zagajnika.

___Masochistyczny ujrzał pomiędzy łapami pierwiosnka. Choć na Skałach zakwitły jeszcze dwa, ten wydawał się największy. Chybotając się, wesoło zanucił w umyśle samca:
Szary, szary wspaniały. Szary, choć deszczu nie roznosi, -nosi, -nosi. Brać mą pragnę zobaczyć, zobaczyć. Tam gdzie wiatr nie huleje, tam zasadź me ciałko, ciałko-ciałko. – Poprosiła sadzonka, zaś w umyśle samca ukazała polanka na dnie wąwozu w
Dzikiej Puszczy. Czuł jej położenie.

___Nagietkowa Łuska dostrzegła przed sobą sadzonkę milutkiej sasanki. Kwiatek zdawał się machać do niej jednym z listków i szeptać:
Rodzina zagubiona, rodzina znaleziona, wojną i konfliktem rozdzielona, ona, ona! Ja pomogę się połączyć i waśnie z ogniem zakończyć! Weź mnie tam, gdzie przez nieuwagę wypalony został piasek! – aspirująca łowczyni niemal czuła jak jej łapy rwą się w kierunku Zimnego Jeziora.

___Przy zielonych łapkach Yishenga rozbłysł pierwiosnek. Kwiatek zawołał do niego wesoło:
Szukasz swojej drogi, my w wyborze ci pomożemy, żemy, żemy! On ci pomoże i podzieli się wiedzą. Zanieś nas tam gdzie szumi woda za miedzą, miedzą, miedzą! – młodziutki smok Ziemi poczuł nieodpartą chęć udania się nad Zimne Jezioro.

___Przy łapach Szlachetnego Nurtu rozkwitł lśniący narcyz. Kwiat rozwiną swe płatki i zanucił:
Przygarnąłeś wężyka jednego, ego, ego, ja ci teraz dam drugiego! Złote ciało, złote rogi, złote serce, weź mnie tam, gdzie srebrna woda płynie ku uciesze! – Przywódca Wody poczuł, że całkiem niezłym pomysłem byłaby mała wycieczka do Szklistego Zagajnika.

___Niemalże pod prawą łapą Wyciszonej Łuski pojawił się fioletowy krokus. Drobne listki poruszył się leciutko, śpiewając:
Cisza spotka się z burzą, burzą, burzą! Spotkasz na swej drodze wojownika z duszą, uszą, uszą! Weź mnie między dzikie knieje! – kleryczka rozkojarzyła się nieco, dochodząc do wniosku, że ma okropną ochotę udać się do Dzikiej Puszczy.

___Przed dostojnym Płomieniem Świtu rozwinęła się malutka, ale bardzo wdzięczna sasanka. Rozwijając kwiat, zaśpiewała:
Pan życia i śmierci, co wielką moc w łapie dzierży, dzierży, dzierży! Zanieś mnie tam, gdzie rzeczne wody szumią ładnie, tam zagubiony uczeń czekać będzie. Oświetl jego drogę, drogę, drogę, by niósł twe dzieło kolejny pokoleniom! – Ognisty przywódca poczuł nagłą chęć odwiedzenia Zimnego Jeziora.

___U łap Zapomnianego Rytmu rozkwitł piękny irys. Zabujał lekko liścmi, wołając do łowcy:
Za łosiem gonisz, zwierzyny szukasz, ukasz, ukszasz, my ci pokażemy, gdzie czeka szmaragd w wojennej pożodze zagubiony! Weź nas tam, gdzie szmaragdy rosną dniem i nocą! – samiec pomyślał, że mógłby w sumie odwiedzić Szklisty Zagajnik.

___Opalowa Łuska stanęła oko w oko z cudnym hiacyntem. Kwiat kołysał się delikatnie, nucąc cicho:
Naukę zaczynasz, zaczynasz, zaczynasz. My ci twego dzielnego obrońcę wskażemy, wskażemy, wskażemy! Weź nas tam gdzie ze szkła są skały, skały, skały! – świeżo upieczona adeptka poczuła przemożną chęć odwiedzenia Szklistego Zagajnika.

___Przed Słonecznym rozkwitł podobny do niego w kolorze żonkil. Kwiat nachylił się, szeptając:
Kto otrzymuje ostatki, ten wiecznie piękny i gładki! Sami jesteśmy w tej podróży, ale zobaczysz, że czas ci się ze mną nie wydłuży! Weź mnie tam gdzie ziemia kamieniami upstrzona! – samiec poczuł, że chyba dawno nie widział Szklistego Zagajnika.

FAQ organizacyjne:
– Każdy chętny bierze kwiatuszka w łapę i wbija do odpowiedniego tematu – linki są w nazwach działów!

$ & ®

: 01 kwie 2018, 1:41
autor: Pióro Krwi
Słysząc słowa pięknego żonkila który swym kolorem przypominał mi łuski mojej matki uśmiechnęłam się łagodnie. Kwiatek wiedział co dokonałam i to mnie cieszyło. Wzięłam go delikatnie w łapę, rozpostarłam skrzydła i wzleciałam w niebo kierując się tam gdzie czułam iż być powinnam.

//zt do bliźniaczych skał

: 01 kwie 2018, 1:50
autor: Masochistyczny Kolec
Przez dłuższy czas wpatrywał się w duszka, dopóki ta nie zniknęła. Sens jej słów na moment jej umknął, jednak po chwili dotarło do niego, w co się wpakował.
To dziwne uczucie które oplotło go w międzyczasie... Ciekawe, ciekawe. Sam jeszcze nie potrafił korzystać z maddary, ale w sumie nie potrzebował jej.
Spojrzał się pod swoje łapy i uniósł nieco prawy łuk brwiowy na widok kwiatka który bujał się na boki, jakby brał jakieś ciekawe środki, którymi nie chciał podzielić się z nim. A to głupi kwiatek...
Cienisty wzruszył barkami, niezbyt delikatnie chwycił pierwiosnka za łodygę, po czym rozwinął skrzydła i udał się w stronę Dzikiej Puszczy.

//zt do odpowiedniego tematu

: 01 kwie 2018, 7:05
autor: Matumaini
Słuchała tego magicznego duszka. To gadanie o powrocie wiosny, której wcześniej w ogóle nie widziała, było całkiem fajne. Po chwili przed każdym znalazł się tak zwany kwiat. Każdy inny. Przed nią wylądował chyba hiacynt. Obrońce? Ciekawe. Wzięła delikatnie kwiatek w dwie przednie łapy. Rozwinęła swoje białe jak reszta ciała skrzydła i wzbiła się w powietrze, kierując się do Szklistego Zagajnika.


//zt do Szklistego Zagajnika

: 01 kwie 2018, 11:01
autor: Milknący Szept
Przywitała się ze wszystkimi przybyłymi skinieniem, a tych, których znała uraczyła też delikatnym uśmiechem. Potem nastał czas przemowy Alalei. Boginka słabła. I już gotowa była wystartować przed siebie, lecz krzew podtrzymał ją. Serce Kołysanki zaczęło bić wolniej, jakby dotknięte marazmem. Lecz wtedy z ziemi wyrósł wspaniały kwiatek. Przemówił do niej. A serce jej zabiło w równym rytmie. Podniosła ostrożnie kwiatek, wsuwając palce pod ziemię by nie zranić korzeni i rozwinęła mozaikowe pióra by wzlecieć. ~ Zabiorę, to pewne. Dziś to ja będę chronić ciebie. ~ Odpowiedziała kwiatkowi. Swojemu patronowi – tak zrozumiała jego słowa. I ufała w jego przewodnictwo. Lecz od tej chwili to smoczyca chronić miała kwiat. Wzbiła się w górę, osłaniając go od wiatru dłońmi. Nie wiedziała jeszcze kogo spotka na końcu swej ścieżki...
Lecz Nagietkowa Łuska dostrzec mogła, iż Rek obiera ten sam kierunek.

z/t

: 01 kwie 2018, 11:19
autor: Wirtuoz Szeptów
Wszystko działo się tak szybko... Smoki przybywały, duszek przemawiał i tak zanim zdążyłem się obejrzeć miałem przed sobą rozmownego fioletowego kolegę.
Pomóc naturze... Czy nie było to najlepszym co mogę zrobić dla Geingolslena?
Musiał tylko wspomnieć o tym łosiu. Przeklęty rogacz... Do tej pory bolą mnie żebra. Cóż czas ruszać. Mniej więcej wiedziałem, w którą stronę się udać. Czułem to...
~ W takim razie ruszajmy przyjacielu.~
Powiedziałem półszeptem schylając się do kwiatu.
Po chwili delikatnie podważyłem ziemię pod kwiatem szpinaku tak by móc go bezpiecznie unieść i "posadzić" pomiędzy moimi skrzydłami niczym piskle. Czas rozpocząć wędrówkę.

// z/t

: 01 kwie 2018, 11:40
autor: Popiół Przeszłości
Czarny samiec wsłuchał się w słowa duszka, czuł wielkie pokłady maddary. Chyba tylko głupiec próbowałby to okiełznać, adept zmartwił się stanem nieznanej mu osoby, ale nim zdążył zareagować to wyrusł przed nim krokus. Kwiat wypowiedział parę słów, a były one tak piękne, że od razu trafiły w jego serce. Posłuchał też mowy innych roślinek, obiecywały tak różne rzeczy. Na szczęście dla niego nie była potrzebna żadna nagroda. Skoro poproszono go o pomoc to i niech tak się stanie. Nie spodziewał się ciągu dalszego, ale jedno było wiadomo na pewno. Nocny w to zadanie da całego siebie. Spokojnym ruchem szponka w skrzydłach wziął roślinkę i szepnął. "Krokusię, zaniosę cię gdzie prosisz." Lekko się uśmiechnął i ruszył w stronę Bliźniaczych Skał.
///zt (Bliźniacze Skały)

: 01 kwie 2018, 12:01
autor: Cień Kruka
Ferida ostrożnie uniosła sadzonkę. Trzymała ją w szponach delikatnie, niemalże czule, by nie uszkodzić maleńkiego kwiatka.
– Za moment będziemy na miejscu. – obiecała roślince.
Rozłożyła swoje pierzaste skrzydła, po czym odbiła się od ziemi, zagarniając powietrze. Ruszyła, by jak najprędzej wypełnić swe zadanie i przynieść długo oczekiwaną wiosnę. Nie była jeszcze pewna, co tam zastanie – wszak kwiatuszek zamierzał się tam z kimś spotkać. Ale jednego była pewna – nie da nikomu choćby zadrapać listka na roślince.

zt → Błękitna Skała

: 01 kwie 2018, 12:53
autor: Urągliwy Kolec
Zapach biegł po nosach smoków, tworzył kolejny, nowy chaos wśród myśli Uranu jak i innych smoków wyczulonych na gadzią magię. Skronie pulsowały pod względem siły nadprzyrodzonej, Boskiej Łapy, a łzy zbierały się w błękitnych oczyskach młodzieńca. Ból, okropieństwo, ustrój powstał spod warstw obojętności! To syknięcie, warknięcie, aż po potok żółtego kwasu; wszystkie kości zgrzytały niemiłosiernie. Opuściwszy biały łeb zauważył cud. Śnieg muśnięty przez szpony powoli zanikał, zaś sam wężowy drgał pod naciskiem zabójczej, lecz wykonanej z idealnej nici, Maddary.
Podziw.
Spojrzał w górę, ujrzał szczęście, barwy i gałęzie, a wtem wzrok na chwilę bólu wyostrzył swe możliwości. Cud, cud, cud! Coś niewyobrażalnego, nieznajomego, równie nowego. Jej myśl była czysta, ciało niestabilne, acz głos przezroczysty.
Cała gracja istoty, która przemówiła do wszystkich stad, pękła. Chaos znikł, Uran uspokoił swe ograniczające cielsko. Po tym całym impulsie mocy, duch natury wyczerpał swój animusz. Blask uciekł w przestworza, wtem! Och, wtem ostatnie nicie nieskończonej włóczki powlekły się ku smokom. Wszystkim.
Jednakże, tuż przed łapskami, jakby specjalnie, pojawił się żonkil. Piękny, feeryczny, o takim samym kolorze co kwas, który tak niedawno wylewał się kaskadą. Uran otarł lazurowym ogonem łzy z owłosionych kości jarzmowych, burknął lekko zmartwiony.
Głos, ni z tego ni z owego, przemówił ponownie. Nie było już tego niepowtarzalnego ducha, wszak to... nadal gadało. Także dwu-dźwięcznym tonem, niczym sam Uran, kwiat zwrócił się do młodego. Płatki delikatnie poruszały swe aparycje na wietrze, a z tym wężowy poczuł kolejne zmuszenie wypełnione zaciekawieniem.
"Zielony?" zapytał w myślach.
Pisklę musiało wybrać się na nieznane tereny. Dodatkowo, nawet jeżeli by nie chciał, chciwość – na temat przewodnika – była za silna.
Natychmiast, bez zastanowienia, zacisnął szczęki w ziemi; wyrwał elegancko kwiat wraz z korzeniami; wsunął do swojej suchej jamy gębowej i owinął żółtego wokół języka.
Grdyka wydała sardoniczny chichot triumfu.
Raptem spięte mięśnie zmusiły ciało do dystyngowanego wstania. Uran niespieszne rozejrzał się dzikim wzrokiem po terenie. Widział. Ruchliwe plamy uciekały z horyzontu wraz z kwiatami.
On też musiał.
Wraz z pięknym żonkilem, zważając na jego delikatność, ruszył w stronę Szklistego Zagajnika. Korzenie oraz wąsy równomiernie falowały, gdy lekkie łapy żwawo przebierały przez białą powłokę. On musiał to zrobić; nie dla ducha, ale dla siebie.
Szklane oczy straciły na empatii, kiedy ogon smagnął o ziemię – bieg czas zacząć.

: 01 kwie 2018, 13:11
autor: Feeria Ciszy
"Sam mam jedynie brata i syna." Elasair przypomniała sobie te słowa, widząc jak jakiś złotołuski smok, przechodzący nieopodal, przywitał się z Szlachetnym. Czy to też mogła być część ich rodziny? Miał złote łuski. I niebieskie oczy podobne do tych, jakie mieli Nurt i Wzburzony.
Brązowołsuka zapisała sobie tego smoka w pamięci, choć nie miała pojęcia, jak mogło brzmieć jego imię.
Jej uwagę na powrót przyciągnął duszek, gdy ten tylko się odezwał. Postać nie podała swego imienia, choć słysząc to kolejne słowa oraz widząc to, co dzieje się wokół, Wyciszona doszła do wniosku, że była to Alaleia. To byłoby logiczne.
Zniknęła. A chwilę później, jej wyczulone na maddarę zmysły, wyczuły, że coś się dzieje. Coś wielkiego i nietypowego. Tuż pod jej łapą... Zabrała prawą kończynę jak oparzona. Wpatrywała się ze zdziwieniem, jak śnieg w tym miejscu topnieje jeszcze bardziej, a z ziemi wyrasta... Kwiatek. Krokus.
A potem roślina zaczęła coś mówić. Delikatnie przytknęła swój szpon do łodygi kwiatu i wysłała maddarową sondę... I napotkała wiele obecnej maddary. To z pewnością nie był normalny krokus. To dlatego, jego zasadzenie miało pomóc... I to pewnie dlatego, Elesair rzeczywiście postanowiła zabrać się do roboty.
Choć słowa, które wypowiedział kwiatek były nieco niepokojące. Cisza i burza? Wojownik z duszą? To z pewnością miało jakiś głębszy sens... Albo po prostu miało się rymować.
Kleryczka rozejrzała się wokół i zauważyła, że część smoków już odleciała. Niektóre w tym samym kierunku. A ona miała spotkać jakiegoś wojownika, więc z pewnością nie będzie sama...
Tyle jeśli idzie o myślenie. Wolała jednak za długo tego nie roztrząsać. Lepiej zabrać się za praktykę!
Krótkim skinieniem łba pożegnała się z Przywódcą Wody i wzniosła w niebo kierując się... Tam, gdzie prowadziła ją jakaś siła.

//zt do tematu domyślnego

: 01 kwie 2018, 13:12
autor: Uśmiech Szydercy
Khagar słuchał istoty z zaciekawieniem oraz z nutą zdziwienia. Szybko jednak jego uwaga skupiła się na bardzo niewygodnym dlań fakcie... Zima ma trwać jeszcze długo? Wspaniale, doprawdy cudowna wiadomość.
Skrzywił się. Nie znosił tych magicznych, nadprzyrodzonych dziwactw, ale jeśli ta błazenada naprawdę ma pomóc przegnać tę chędożoną zimę, zrobi to. Wziął gadającego kwiatka niezbyt delikatnie w łapsko, rozwinął skrzydła i ruszył ku Czarnym Wzgórzom.

// zt

: 01 kwie 2018, 13:44
autor: Blizny Wiatru
Podziwiałem piekny kwiat Który wyrósł przede mną. Ogarnęła mnie radość i ogromna chęć zadbania o małe żyjątko. delikatnie rozkopałem ziemie i wyjąłem kwiatuszek. nie miał rozległych korzeni wiec to nie było trudne. delikatnie podniosłem kwiatuszka i wystartowałem w kierunku miejsca w którym pragnie zostać posadzony. Nucąc radośnie pognałem w kierunku Szklistego zagajnika gnany instynktem.

//ZT —> szklisty zagajnik.

: 01 kwie 2018, 14:26
autor: Szabla Kniei
Czołem, Słoneczny! – odpowiedziała złotemu, szczerząc kły w uśmiechu. – Spotkajmy się gdzieś po tym zamieszaniu, co?
Kiedy przed zebranymi pojawiły się magiczne, gadające kwiaty, Nagietkowa znowu odwróciła się do Słonecznego.
I jeszcze halucynacje słuchowe – zażartowała. – Dzisiejszy dzień zapowiada się naprawdę ciekawie.
Sasanka zaczęła śpiewać, a smoczyca skrzywiła pysk na wspomnienie o kłopotach rodzinnych. Naprawdę, nie trzeba było jej tego przypominać. Ten temat rzadko opuszczał jej myśli.
Lubisz wpychać płatki w nieswoje sprawy, sasanko? – zwróciła się do kwiatka, unosząc jeden łuk brwiowy. – Ja tak samo! – zaśmiała się radośnie, ale pysk dalej miała trochę skrzywiony. Korciło ją, żeby zabawić się z kwiatuszkiem w „kocha, lubi, szanuje”.
Zamiast tego delikatnie chwyciła go za łodyżkę zębami i po pożegnaniu się ze Słonecznym ruszyła w kierunku Zimnego Jeziora. Skoro zdecydowała się pomóc Alalei, to pomoże.

/zt

: 01 kwie 2018, 15:03
autor: Wieczorna Aura
Z zaciekawieniem słuchała duszka, odruchowo przekrzywiając głowę lekko na bok. Mają sadzić kwiatki? Gadatliwe? Na początku nie rozumiała, o co mogło chodzić. Przecież rośliny przeważnie były ciche. Wtem przed łapami wszystkich smoków zaczęły pojawiać się wspomniane sadzonki i ku zdziwieniu łowczyni każda recytowała inny tekst. Jej miętowe ślepia spoczęły na sasance, która była przeznaczona dla niej.
-Hah! Nigdy nie widziałam gadającego kwiatka. To zdecydowanie będzie ciekawe wydarzenie. Ruszajmy więc tam gdzie prosisz. Może po drodze coś jeszcze mi opowiesz- powiedziała zachwycona smoczyca, po czym wzięła roślinkę delikatnie w łapy i wbiwszy się w powietrze, ruszyła do Szmaragdowego Ustronia.

/zt do Szmaragdowego Ustronia

: 01 kwie 2018, 20:08
autor: Wędrówka Słońca
Pokiwał łbem w odpowiedzi. Będą mieli – oby – czas po całej tej sprawie. Uwaga Słonecznego skupiła się na mówiącym duszku. Jej słowa były alarmujące – okowy zimy? Zbyt silne zmarzliny? To musiało coś znaczyć skoro poprzednie przejścia pór przebiegały bezproblemowo. Skoro zwykle działo się to samoistnie, z lekką pomocą Alaleyi... Swoją drogą, ciekaw był jaką mocą dysponował duszek.
Odpowiedź na to pytanie przyszła niespodziewanie. Czar Aleleyi pozostawił po sobie silne echo które sprawiło że Słoneczny zachłysnął się powietrzem i cofnął o krok. Ile można by zrobić z taką siłą! Z taką mocą... Smocza magia nie pozwalała na wytworzenie rzeczy która zostałaby rzeczywiste na zawsze. A tu proszę, każda żyłka mocy powędrowała przed smocze łapy i wytworzyła mały, żywy kwiat.
Na dodatek, mówiący. Miał już trochę doświadczenia z roślinnością, zobaczył jej niemało podczas tych sześćdziesięciu paru księżyców... Ale to była nowość.
Usłyszawszy pierwsze zdanie żonkila uśmiechnął się mimowolnie. Cóż za komplementy.
~ Wiosenne szaleństwo! ~ Rzucił do Nagietkowej. Poczekał aż Ziemna odejdzie i sam delikatnie ujął w łapę cebulkę żonkila. Nie ma co dłużej czekać, trzeba lecieć.
Po ostrożnym starcie, wzbił się w górę i poszybował w kierunku Szklistego Zagajnika.

//zt

: 01 kwie 2018, 22:31
autor: Szlachetny Nurt
Ku jego zdziwieniu, nie przybył jako ostatni. Co prawda zanim nie pojawiły się jakieś olbrzymie tłumy, ale dostrzegł kilka znajomych pysków. Gdy Wyciszona Łuska otarła się o jego bok, on sam delikatnie objął ją na chwilę jednym ze swoich skrzydeł. Przybyła też jego córka i brat.... prawie wyszedł z tego zlot rodziny, brakowało tylko Niestabilnego.
I chwilę później odezwała się Alaleya. Na początku myślał, że udzielił jej się humor innych duszków, ale jednak zdawała się mówić serio. Cóż... za jego czasów to wszystko było prostsze, a nowe pory przychodziły same. I pomóc miały w tym gadające kwiatki? Już kiedyś coś takiego widział, ale była to raczej kwestia nadużycia kadzideł i to nawet nie były kwiaty, tylko króliki. Jednak w końcu spojrzał na kwiat, który to pojawił się przed jego łapami. Ta... kwiaty mówiące wiersze. To z pewnością nie skończy się dobrze.
Przez chwilę po prostu wpatrywał się w ten kwiat, po chwili biorąc go do łapy i znów kontynuując wpatrywanie się. Sam nie wiedział, co też chciał w nim dostrzec. Mimo iż do niego szeptał, to wydawał mu się równie martwy i zwykły, jak każde inne chwasty, które można spotkać wszędzie.
– Złote serce... może dawniej. – Mruknął do siebie, a następnie rozejrzał się po Skałach Pokoju. Zdążyła odlecieć stąd już większość smoków, zapewne słysząc wcześniej podobne wierszyki. Do jego własnego pasowało mu tylko jedno miejsce... Szklisty Zagajnik. I właśnie tam ruszył. Oczywiście razem z kwiatkiem.
Na dobrą sprawę wolałby udać się do swojej groty, skoro zaspokoił już swoją ciekawość. Jednak w tym momencie wkurzać Alaleye? Nierozsądne. Zapewne nie skończyłoby się tylko na tym, że wyleciałyby mu łuski.

//zt

: 01 kwie 2018, 23:43
autor: Ostatnie Ogniwo
Dosyć dużo smoków zjawiło się na wezwanie Alalei. Ciekawe co dokładnie przygotowała dla nas ta istota.
Bogini odezwała się po upewnieniu się, że nikt już nie przyleci. Zaczęła opowiadać o zimie i o tym co zrobić aby ją przepędzić. Na dodatek stworzyła dla każdego po kwiatku, który niby ma pomóc w tej całej akcji. Nie lepiej. Byłoby zionąć ogniem i stopić cały śnieg? To była chyba najlepsza opcja, ale na razie spróbuję planu Alalei.
Wysłuchałem zagadkę, która nie była dość trudna, od razu wiedziałem, że chodzi o to drzewko na czarnym wzgórzu.
Wziąłem ze sobą kwiatek i wzbiłem się w powietrze w stronę Czarnych Wzgórz.

// zt z kwiatkiem

: 05 kwie 2018, 10:57
autor: Mistrz Gry.
___Kolorowe zgromadzenie smoków Wolnych Stad rozpierzchło się na wszystkie strony świata, żeby wypełnić prośbę strażniczki natury. Na Skałach Pokoju ponownie zagościła cisza i spokój. Gady sprawnie i szybko uwinęły się z zadaniem, a każdy kwiat Alalei został zasadzony. Gdy korzenie ostatniego z nich znalazły się pod warstewką ziemi nie stało się nic wyjątkowego, przez krainę nie przetoczyła się fala maddary, nie było słupów światła ani wirujących ogników. Zamiast tego zerwał się wiatr – było czuć go w każdym zakątku ziem pod Barierą. Łagodny, przyjemny i ciepły, pieścił delikatnie smocze łuski zwiastując rychłe nadejście Pory Kwiecistych Ziem.

//Mechanika płatków

Każdy płatek jest jednorazowy i można go wykorzystać w ciągu 30 dni otrzymania. Nie można go przekazać innemu smokowi. Płatek jest ważny od momentu jego fabularnego otrzymania. Jeśli nagroda nie zostanie zrealizowana, czyli nie będzie takiej potrzeby, aby ją wykorzystać – zamienia się po tych 30 dniach na 2/4 pożywienia lub 5x dowolnie wybranych ziół. Otrzymanie płatka i jego ewentualną późniejszą wymianę raportujemy jak otrzymanie każdego innego przedmiotu, czyli w dziale Inne.

przebiśnieg – wyleczenie jednej rany swojej lub kompana (maksymalnie do ciężkiej)
pierwiosnek – wyleczenie I stadium choroby
krokus – automatyczny sukces w poszukiwaniach na polowaniu/wyprawie (zwierzyna/zioła)
sasanka – automatyczny sukces w poszukiwaniach kamieni szlachetnych na polowaniu/wyprawie
zawilec – odstraszenie drapieżnika na polowaniu/wyprawie
żonkil – możliwość skrócenia rehabilitacji w przypadku nieudanego leczenia o 5 dni
hiacynt – ochrona przed omdleniem przez 1 turę
narcyz – pojedyncze utrudnienie jednej akcji przeciwnikowi, który otrzymuje +1 st do danej akcji
irys – pomoc zwierzęcia w polowaniu/wyprawie – na czas jednej tury przywołuje widmowego wilka Alalei. Pojawia się on natychmiast, od razu może wykonać ruch i znika zaraz po wykonaniu ruchu. Statystyki: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 1| A: 1 // A, O, Skr: 1
szafirek – pojedyncze ułatwienie jednej swojej akcji o -1st na jedną turę

$