Strona 2 z 5
: 29 lip 2015, 22:28
autor: Dwoisty Kolec
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Bóg? Doprawdy? Przyjrzałem się uważnie Ateralowi, lustrując go od stóp do głów. Nie wiedziałem do końca, co oznaczali bogowie, ale nazywaliśmy tak niekiedy naszych magów.
– Co oznacza czuwanie nad śmiercią? Skąd mamy wiedzieć, że jesteś bogiem? – zapytałem bez skrupułów. Nie podobało mi się to zdanie. To znaczy, że mógłby ściąć ci głowę w każdej chwili, Kolosie. Jak połowa smoków w twoim stadzie...
Natomiast na kolejną wypowiedź Aterala odczułem lekkie zdziwienie. Pierwszy raz w życiu usłyszałem takie słowo jak "prorok". Byłem tutaj od niedawna, dopiero od niecałego księżyca, nie można było ode mnie oczekiwać zbyt wiele. Rozejrzałem się nerwowo po sobie. Ktoś musiał wiedzieć, o co chodzi.
– Czy prorocy to bogowie? – zapytałem. To by było najprostsze, jeśli mówił o jakiś szczególnych mocach. Odczułem nagle potrzebę rywalizacji i wykazania się. A nuż, może trafiłem.
: 29 lip 2015, 22:29
autor: Dynamika Ostrza
Patrzyła wielkimi oczkami na smoka-boga, nie przejmując się nawet Chybioną, która przybyła tu za nią, sprawując opiekę którą powinna pewnie sprawować jej matka. Ale cóż takie pisklątko będzie się dorosłymi przejmować? Nie rozumie jeszcze że się martwią.
Gdy Ateral oświadczył, że jest jednym z bogów, wyraz twarzy smoczątka zaczął pokazywać raczej podziw niż strach. Prawdziwy bóg? Tutaj? Widziała jednego z Bogów. Tym się chyba można chwalić!
Na ciche pytanie Azylu, które początkowo ją zaskoczyło, odpowiedziała równie cicho, jakby nie chcąc przeszkadzać bogowi.
–Nie jestem sama. Chybiona. – Powiedziała do starszej siostrzyczki swym piskliwym głosikiem, który był przyciszony, jednocześnie pokazując pazurkiem na Zielonołuską smoczycę.
Wtedy Ateral znów zaczął mówić. Mała gwałtownym ruchem łebka wróciła spojrzenie na boga. Końcówka jej ogona zaczęła lekko drgać, gdy ten zadał pytanie. Proroków? Prorok. Kiedyś słyszała to słowo. Co mogli robić prorocy? Żadnego nie znała.
–Oni... są wśród nas żeby przekazywać co bogowie mają do powiedzenia? – Powiedziała już głośno, do Boga, raczej pytającym niż twierdzącym tonem, jakby chciała się upewnić. Szczerze mówiąc, nie miała pojęcia, przypomniała sobie tylko znaczenie słowa Prorok.
: 29 lip 2015, 22:29
autor: Keri
– Prorocy to ci, przez których bogowie przekazują swoją wolę. I chyba każdy prorok ma gwiazdę w imieniu. Przynajmniej tak mi się zdaje, panie. – Ig po stwierdzeniu, że ten smok go raczej nie zje, ośmielił się odpowiedzieć. W jego stronach bogów traktowano z szacunkiem, więc po swojej wypowiedzi skłonił się z szacunkiem. Spotkanie z bogiem było dla niego szczytem marzeń i za wszelką cenę postanowił zachowywać się przyzwoicie. Coraz bardziej podobało mu się w Wolnych Stadach, miejsce, gdzie bogowie obcują ze śmiertelnikami, normalnie siódme niebo.
: 29 lip 2015, 22:43
autor: Wirtuoz Iluzji
Kravsax wysłuchał innych i sam postanowił wrzucić swoje zdanie. Popatrzył,szybko jeszcze czy nikomu nie przerwie i powiedział.
– Skoro Prorocy mówią o woli bogów... To może przepowiadają też przyszlość...? – Zerknął na pozostałych. Miał nadzieję że nie palnął głupstwa.
Zamilkł, wszyscy zgromadzeni też próbowali znaleźć odpowiedź. Kravsax zaś przysiadł, bo wiedział, że długo tu posiedzą. Biało futy Ateral miał twarz bez skazy. Wędrował wzrokiem od smoka do smoka, zatrzymał wzrok na samczyku, i powędrował dalej. Podczas działania jego wzroku przeszedł dreszcz... Patrzyła na niego sama Śmierć. Lub sam Śmierć. Trudno powiedzieć. Taki dylemat.
Blada kopuła najwyraźniej dobrze chroniła, gdyż szum traw, śpiew ptaków i inne odgłosy ucichły. Cisza, jego ulubiony towarzysz był tu i trzymał się dobrze. Ciekawe czy Nixlun zacznie śpiewać? Zaśmiał się w głębi.
Przypomniało mu się coś jeszcze. Po co byli prorocy, co mieli robić? Dodał jeszcze szybko:
–Prorocy mieli chyba, za zadanie kierować w właściwym kierunku Stada. Może nie o ile kierować, co służyć radą?
: 30 lip 2015, 0:20
autor: Azyl Zabłąkanych
Spojrzała z zaciekawieniem na Alyssę, mrużąc delikatnie ślepka przez krótką chwilę
– Ach, tak. Zapomniałam, jak wiele czasu spędzacie razem – odparła, zerkając na Chybioną. Nie zdawała sobie sprawy, jak naprawdę wyglądało przyjście obu smoczyc do Skał Pokoju – gonitwę zielonołuskiej za tą różowiastą kulką – więc z łatwością zaakceptowała wersję Alyssy. Jej krótka, zwięzła odpowiedź kojarzyła się Azyl z grzecznym zaprowadzeniem, nie za wiele mającym wspólnego z faktycznym stanem rzeczy.
Oprócz tych kilku słów zamienionych z młodszą, przybraną siostrą nie powiedziała nic więcej, skupiając się na zebraniu samym w sobie.
Obserwowała przez kilkanaście chwil pojawiająca się coraz to nowsze smoki, jednak ostatecznie nie poświęcała każdemu z osobna zbyt wiele czasu. Dopiero przyjście stwora o dwóch głowach ściągnęło jej uwagę... i trwogę.
Rozszerzyła nieco ślepka, ukradkiem przyglądając się niezwykłej istocie. Nigdy nie słyszała o przypadku dwugłowego smoka, a nawet nie przypuszczała, że coś takiego jest możliwe. Dopiero po kilku momentach była w stanie odwrócić od nich wzrok i uspokoić się nieco. Poruszenie tego tematu z Jesienią wydawało się być dobrym pomysłem.
Potem skupiła się na Ateralu, który rozpoczął naukę. Prorok. Słyszała to słowo, wiedziała, co ono oznacza, jednak nie zdawała sobie sprawy, iż w Wolnych Stadach jest ktoś, kto pełni funkcję Proroka. Zanim jednak zdążyła powiedzieć cokolwiek, z pysków innych wylał się potok słów, który postanowiła zwyczajnie przeczekać, oczywiście wszystkich słuchając z należytą uwagą.
Gdy każdy odezwał się i podzielił się tym, co miał do powiedzenia, przyszła kolej i na nią. Nie zamierzała powtarzać, że są pośrednikami. Łącznikami, przynajmniej w jej domyśle. Bo i po co?
– Wiem, że bardzo długo stąpasz po ziemiach Wolnych Stad, Ateralu, jednak nie wiem, czy będzie trwać to wiecznie. Zapewne nie. Również w przeszłości musiały być momenty, w których tereny te były pogrążone w melancholii, a żaden z Bogów nie zstąpił na ziemię. Myślę więc, że zadaniem Proroka było zastąpić. Zrobić wszystko to, co na barkach miał Bóg – rozplątać konflikty, wskazać drogę, osądzić, zesłać prawdę. Ukoić serce i pomóc tak, jak zrobiliby to Najwyżsi, by Stada wciąż rozrastały się i nie popadały w konflikty, których potem nie potrafiłyby zażegnać.
Mówiła spokojnie i cicho, wzrok mając utkwiony w Bogu Śmierci. Były to jedynie jej dotychczasowe przemyślenia, które zdecydowała się wymówić głośno. Nikt jednak dotychczas nie poruszył przy niej tej części historii, więc nie znała faktów, nie znała imion, nie znała przeszłości. Mogła się mylić, jednak każdy jej błąd to nauka. Poza tym, ciekawiło ją to zagadnienie, a bynajmniej nie zamierzała nie odzywać się podczas tego spotkania.
: 30 lip 2015, 12:02
autor: Absurd Istnienia
Niestety nie otrzymał wiadomości zwrotnej od Shiro. Goździki, ciekawe. Gdy tylko samica mu odpowiedziała Pusty skupił się na obserwowaniu przybyłych. No cóż. Smoki, jak smoki, kolorowe, różne stada, łuski, pióra... I... dwie głowy? Rudy otworzył szeroko ślepia przyglądając się, pokracznemu dwugłowemu pisklęciu. Jedno ucho skierował w stronę... tego, a drugie nasłuchiwało wszystkiego po trochu. Oderwał od bliźniaczek wzrok, gdy tylko Bóg się odezwał. Ach, no tak Ateral. Kątem oka zauważył mleczną kopułę nad sobą. Adept poruszył niespokojnie ogonem i nastroszył pióra. Długo się tym nie przejmował, bo musiał całą swoją uwagę skupić na słowach Śmierci. Prorok? Uch. Kiedyś obiło mu się o uszy to słowo, ale nie miał pojęcia co o znaczy, więc tym bardziej chciał się dowiedzieć. Okazało się jednak, że nie tylko on nie ma zbyt dużej wiedzy o prorokach. Najpierw odezwał się Shiro, potem Karminowa, a potem cała masa smoków której nie znał. Ognik, westchnął cicho, on nie miał po co się odzywać. Co prawda miał kilka pytań, ale nie związanych z tematem (nawet nie umiał ich sformułować).
: 30 lip 2015, 13:27
autor: Ujmujący Kolec
Po nim nie przybyło zbyt wiele następnych smoków, ale każdego z nich nagrodził przelotnym, raczej niezainteresowanym spojrzeniem. Chociaż, niewątpliwie, jego uwagę na dłużej zatrzymał wybryk z Cienia. Zmarszczył nos z niesmakiem, obserwując stworzenie o dwóch łbach. Co to? Drapieżnik może jakiś? Nie, inni nie zdawali się aż tak przejęci przybyciem potworka z Cienia, wliczając Aterala. A skoro on się tym nie przejął tak bardzo, to znaczy, że to normalne. Znaczy, nie normalne, ale przynajmniej też nie niebezpieczne. Patrzał na dwugłowego smoka jeszcze przez chwilę krytycznie, z pogardą wręcz, nim zdecydował się skupić swoją uwagę na organizatorze spotkania. Pojawienie się kopuły przywitał umiarkowanie zainteresowanym spojrzeniem, które po chwili z powrotem skierował na Aterala. Dzisiejszy temat – Prorocy! Czy Ujmujący coś o nich wiedział? Być może, musiał tylko wysilić umysł i przypomnieć sobie, czy mamcia mu kiedykolwiek coś o nich mówiła. Słuchał też wypowiedzi innych, postawiwszy uszy na sztorc i okazjonalnie obracając je w stronę dźwięku. Jedna, białofutra samica (chyba samica...), zdawało się z Życia, przemawiała trochę... pretensjonalnie? Tak mu się wydawało. Ale nie skomentował tego nijak, nie chcąc poświęcać zbyt dużo swojej uwagi komuś, kogo nie zna. I kogo za bardzo też nie chciał poznawać.
– Pani mama mówiła mi kiedyś o jakimś Posłańcu Gwiazd... ale nie wiem kiedy on sobie jeszcze żył. Był chyba tym całym prorokiem – odezwał się w końcu, wzruszając barkami i odchodząc spojrzeniem na moment ku niebu. To była jego cała wiedza na ten temat. Niezbyt imponująca, ale zawsze to lepsze niż nic!
: 30 lip 2015, 14:50
autor: Chybiona Łuska
Jej brat nie zdążył udzielić jej odpowiedzi. Spoglądnęła na kilka piskląt, które pojawiły się znikąd. Potem wszystkich otoczyła kopuła mlecznej barwy. Magia! To na pewno sprawka magii! Łuski na jej ciele zjeżyły się. Nie rozumiała tej mocy, nie potrafiła z niej korzystać i zawsze reagowała lękiem na jej widok. Za każdym razem zdumiewała się, kiedy widziała magiczne cuda i ciągle nie mogła się przemóc i przyzwyczaić do widoku magii. Jej wzrok przeniósł się, dosyć nieśmiało, na dużego samca z przodu „sceny”. Uznała, że tylko on ma taką moc, by otoczyć wszystkich taką tarczą. Ponadto zaczął przemowę, w którą się wsłuchała. Nie mówił głośno, ale też Chybiona nie siedziała daleko. Nie była aż tak wielkim typem samotnika, by uciekać od wszystkiego poza zasięg słuchu. Była uważną słuchaczką i pilną smoczycą, dlatego nie miała większych problemów ze zrozumieniem samca.
Dopiero teraz przyjrzała się jego oczom. Jak nocne niebo. Szepnęła zdumiona. A potem zalały ją informacje, które nie przeszłyby jej przez myśl. Bóg tych krain. Jeden z wielu. Och, ilu ich jest? Jak się zwą? Czy też tu są? Czy każdy z nich ma taką tajemniczą aurę? Kolejne pytania rodziły się w jej głowie i rodziły, pojawiały i mnożyły... jak króliki. Na sekundę niemal zapomniała o Alyssie i bracie, przez co poczęstowała się mentalną burą. Nikt jednak nie skrzywdzi jej w takim tłumie, nie przy sprawiedliwym bóstwie. Pomyślała. Szary smok zakończył przemowę, a ona odrobinkę skinęła głową, zamyślona już na ten temat. Nigdy jeszcze nie słyszała o tutejszych bóstwach i chciała dowiedzieć się o nich więcej. Słyszała tylko o bogach równinnych i wiedziała, że mają potężną moc.
Uznała, że tutejsi bogowie też ją mają, z tym, że musieli być bardziej pozytywnie nastawieni do świata. Ten bóg pilnuje sprawiedliwości i czuwa nad śmiercią... nie zabija jednak. Nie wygląda na rządnego krwi. Chyba. Inni bogowie więc też nie powinni być zbyt destruktywni. W końcu Stada jakoś się trzymają. I nikt jeszcze nie zaatakował Życia. Pomyślała i odetchnęła głęboko. Te przemyślenia nie zajęły wiele czasu. Zdążyła usłyszeć i zrozumieć pytania zadane przez boga śmierci.
Milczała, ponieważ nie znała odpowiedzi na żadne z pytań. Nie słyszała nawet o bogach, by wiedzieć, że prorok pochodzi od nich. Inne smoki zabrały głos, a zielona słuchała, wchłaniając wiedzę o tym świecie. Żaden ze smoków, ku zawiedzeniu zielonej, nie miał zbyt wielu dokładnych informacji o owych prorokach. Popadli w zapomnienie. Jakieś ciemne pisklę zwątpiło w boskość Aterala. Zerknęła na brata, a jego ściszony głos podpowiedział jej, że on już wiedział, kim jest ten smok, ten bóg. Sam wiele nie wiedział, ale odetchnęła z ulgą, kiedy okazało się, że te wszystkie bodźce nie są zbiegiem okoliczności i jest łatwowierna. Potem jej wzrok zatrzymał się na dwugłowym smoku. Najpierw się przeraziła, potem mocno zasmuciła, zerkając na brata. Tylko on mógł poznać smutek w jej ślepiach. Przed tym pewnie przestrzegało nas stado. Pomyślała, myśląc o tym, co dzieje się, gdy brat jest z siostrą zbyt blisko...
Była jedną ze starszych w tym zgromadzeniu. Każde z nich powiedziało to, co usłyszało z plotek, ze słów matek i ojców, kiedy byli jeszcze młodsi. – Pomyślała. – Prorokiem nazywa się kogoś, kto jest wodzem, przewodnikiem, kogoś, kto przewiduje przyszłość i służy swoim bogom. Jak... bardzo ważny kapłan, ważny wyznawca wiary. – Powiedziała najzwyczajniejszym w świecie głosem. To nadal była tylko definicja słowa, coś tam chyba jednak i tak wnosiła do sprawy. W końcu niektóre pisklęta w ogóle nie rozumiały znaczenia tego słowa. Przynajmniej tak wywnioskowała po domniemaniach niektórych. Może i poza wolnymi stadami proroków nie było, słowo było jednak na tyle znajome, by rozumieć jego znaczenie. Może zielona tłumaczyła nieco pokrętnie, ale przynajmniej powiedziała wszystko to, co wie.
: 30 lip 2015, 15:20
autor: Uszkodzona Łuska
Jęczała przez dłuższy czas i okazjonalnie wierciła pazurem w ziemi. Może gdyby siostra jej pomogła, mogłaby wykopać sobie dołek w którym się schowa? Zerknęła przelotnie na lewaczkę, ale zwątpiła, że ta zechce podzielić jej plany. Skoro ją tutaj przywlekła, Widad nie śmiała sądzić, że teraz zechce kryć się pod ziemią. Wydawanie irytujących dźwięków nie zdołało polepszyć jej samopoczucia, więc uniosła powoli łeb i rozejrzała się ponownie po zgromadzeniu. Dostrzegła, że gdy odezwała się ciemna plama, wszyscy porzucili wcześniejsze pogaduchy i skupili się na odpowiadaniu, na jej pytania. Nic dziwnego, kiedy Widad dostrzegła białą ścianę pojawiającą się znikąd i odgradzającą ich od reszty świata, poczuła się jak zakładniczka i tylko ten zimno przemawiający stwór, miał władzę, żeby ich uwolnić. Młoda nadstawiła uszu żeby zorientować się dokładnie w jego słowach, ale temat który poruszył był na tyle skomplikowany, że nawet nie przyłożyła się żeby cokolwiek zrozumieć. Reszta zaczęła bredzić coś o jakichś prorokach i bogach, ale młodej nic to nie mówiło.
Kiedy już myślała, że gorzej być nie może, dostrzegła spojrzenia kilku smoków, spoczywające na niej i jej siostrze. Wyszczerzyła drapieżnie kły i wbiła wzrok przed siebie, przysięgając sobie, że nie zamierza w jakikolwiek sposób integrować się z tym jednołbym otoczeniem.
: 30 lip 2015, 19:59
autor: Chór Światła
Zastrzygł uszami gdy w okół nich pojawiła się delikatna bariera. Ach, jak on kochał magię. Chyba tylko Kiara była dla niego ważniejsza niż ta cudowna sztuka.
Fakt że ta istota jest bogiem nie zszokowało zbytnio Nixluna. Wiadomo było że był to dość wyjątkowy samiec, w końcu pojawiał się znikąd na najważniejszych spotkaniach stada. Ale jego pytanie było trudne, ponieważ różowooki nigdy nie słyszał o czymś takim. Nic nie wiedział o istotach zwanych prorokami, dlatego siedział cicho, wysłuchując odpowiedzi reszty smoków. Czuł się trochę głupio że nie znał nawet plotek o tych niezwykłych osobnikach, ale na jego szczęście było parę smoków które też nie były tego świadome. Ale były to tylko dwa smoki, z czego jeden miał dwie głowy a drugi wydawał mu się... nierozgarnięty. Nie wiedział dlaczego miał o nim takie zdanie, po prostu patrzenie na tego rudego smoka wprawiało go w pewną irytację, szczególnie gdy ten zaczął rozmawia z Heulyn. Czyżby zazdrości?
Przestał szybko nad tym rozmyśla i skupił się na lekcji. Zauważył że każdy smok który tutaj był miał dość ogólnie informację o owych "prorokach", ale dlaczego? Czyżby żyli w takim odcięciu od innych smoków? A może obecnie nie żył już żaden przedstawiciel tej tajemniczej kasty? Postanowił o to zapyta.
– Czy obecnie żyje jakikolwiek przedstawiciel proroków?
: 31 lip 2015, 11:33
autor: Kąśliwa Łuska
Jej siostra, której Venya łaskawie dała wybór miejsca w, którym mogłyby spocząć nie podjęła jakichś większych inicjatyw i usiadła tam, gdzie zatrzymała się lewa strona jej ciała. Całkiem odpowiednie miejsce, godne tych dwóch wspaniałych istot, a przynajmniej jednej z nich, pomyślała Venya uśmiechając się złośliwie. Sama do siebie. Denerwowało ją to, że ta głupia (choć nie można jej tak nazywać, wciąż pamięta ten nieznośny ból kiedy jej ząbki wbiły się w jej ucho) cały czas grzebie pazurami w ziemi. Drgnęła lekko ich wspólnym ciałem i posłała jej mordercze spojrzenie, dając jej tym znak, że nie podoba jej się to co tamta robi. To bardzo frustrujące. Czyżby nie mogła przestać?! O całe szczęście ten wielki szary, na środku zgromadzenia zabił ciszę i raczył coś powiedzieć. A także stworzył jakąś dziwną bańkę, która okryła całe zgromadzenie. Jakie to niezwykłe! I obrzydliwe śmieszne, przynajmniej w rozumowaniu pięcioksiężycowego pisklęcia. Podświadomie małą samiczka wyczuwała, że ten wielki samiec jest tu dominują osobowością z bardzo silnym autorytetem i nie należy go lekceważyć. I jej porównania okazały się trafne. Przedstawił się jako Ateral, Bóg Śmierci. Naprawdę przerażające miano! Fioletowa plama mówiła im o nim, ale Venya nie sądziła, że Bogowie żyją wśród innych! Może spotka tu też wymienionych przez nią, jak im tam? Immanor, Narlena, nie Naranlea. Trzeba się go o to spytać. Ale wpierw pozwoliła mu skończyć. Mówił coś o jakiś prorokach. Spytał się czy wiedzą kim oni są? Nie. Venya nie wiedziała. Ale chętnie o nich posłucha, chłonęła wiedze jak gąbka. Postanowiła powrócić do poprzedniego pytania. –Czy tutaj przyjdą też inni bogowie?– spytała szczerze zainteresowana, tym swoim skrzeczącym głosem, wielkiego szarego gada otoczonego aurą niezwykłości. Zauważyła, że kilka młodych smoków posyła jej i Widad zaskoczone, czasem przerażone spojrzenia. Ona również warknęła w ich stronę. Na co się bęcwały gapicie?! Jej osobiście nie przeszkadzało to, że ktoś na nią patrzy. Nawet ją to trochę śmieszyło, że takie jest zainteresowanie jej osobą, ale Widad! Och, Widad! Przecież ona się boi, ta głupia! Jak ona nie chce żeby na nią patrzyli, to nie, a do obowiązku tej mądrzejszej, jaką ona Venya z pewnością była należało pilnować, aby siostra czuła się bezpiecznie.
: 31 lip 2015, 16:59
autor: Pomyślny Kolec
Odetchnął z ulgą kiedy Noc otarła się o jego bok. Momentalnie na pysk wypłynął mu uśmiech. Wyraźnie się rozluźnił.
Zgromadzenie się powiększało, ale nie robiło na młodym smoku dużego wrażenia. Jedynie widok dwugłowego pisklęcia nieco go zdziwił, ale nie starał się długo mu przyglądać. W duchu jednak było mu żal tej istoty. Że też rodzice pozwolili mu żyć...
Nie zdążył Nocy odpowiedzieć, bo głos zabrał ten, który ich tu zebrał. Pomyślny wzruszył więc barkami i uśmiechnął się półgębkiem do siostry.
– Chyba już wszystko wyjaśnił. – Szepnął, a potem popłynęły odpowiedzi na zadane przez bóstwo pytanie. Niestety nie miał pojęcia o czym była mowa, a przynajmniej nie w kontekście Stad. Nawet to, co mówili zebrani wydawało się niepełne. Wodził wzorkiem za każdym, kto się odzywał, aby na koniec zatrzymać go na siostrze. Jej odpowiedź pokrywała się z jego wiedzą, a więc i ona niewiele wiedziała na ten temat.
– Prorok to ten, co przekazuje wolę bogów. Najwyższy kapłan. Jednak nie mam pojęcia czy jacykolwiek prorocy żyli tutaj i jakie było ich zadanie. – Odparł uprzejmym, łagodnym tonem. Wcale nie czuł potrzeby odzywania się, tym bardziej, że nie mógł dodać nic poza tym co już zostało powiedziane. Jednak bóstwo oczekiwało od nich odpowiedzi. Pod beznamiętnym, zimnym spojrzeniem Aterala, Pomyślny czuł się w obowiązku udzielić jakiejkolwiek odpowiedzi. Nawet jeśli była niepełna.
: 31 lip 2015, 18:23
autor: Ateral
Bóg wysłuchiwał wszystkich odpowiedzi z nieskończoną cierpliwością góry, która przetrwa i przeżyje wszystko. Czarne ślepia spoczęły na Kolosie.
– Módl się, byś nigdy nie poznał odpowiedzi na swoje pytanie – powiedział obojętnym tonem głosu. – Nie, Venyo, w najbliższej przyszłości się to nie zdarzy. Wszyscy macie rację co do proroków... W pewnych aspektach – raptem spojrzał w bok, jakby usłyszał czyjś głos. Ale sam kontynuował swoją przemowę do smoków – Prorok to doradca. Może objawić wolę bogów, lub przyszłość... Jeśli uznamy za stosowne mu cokolwiek przekazać. Może, ale nie musi, prowadzić ceremonie nowych przywódców. Nie przewodzi nikomu. Doradza, ostrzega, dba o to, by Wolne Stada zachowały swoje serce, nie zważając na cenę tego zadania – znowu skierował łeb w stronę zebranych piskląt. – Jego imię zazwyczaj zawiera słowo Gwiazda, ale nie zawsze tak bywało. Żyje dłużej niż inne smoki, co jest oznaką jego pozycji jako posłańca bogów – Ateral powoli mrugnął powiekami. – Ale bardzo ważne jest, byście wiedzieli, czym jest serce Wolnych Stad. Co was odróżnia od innych ras, od innych grup smoków? Czy ktoś ma jakiś pomysł? – zamilkł, czekając na odpowiedzi.
: 31 lip 2015, 19:11
autor: Chybiona Łuska
Pisklak nie dostał swojej odpowiedzi. Ale wierzyła Ateralowi, że jest bogiem. Czuła to. Czuła respekt, który w niej budził mimo tego, że go nie znała. Czuła płynącą od niego siłę. Coś nadnaturalnego, czemu się poddawała, bo... dlaczego nie? W końcu to bóg. Doradca. A więc chyba na razie ich nie ma. Pomyślała, wsłuchując się w słowa szarego boga o nieziemskich oczach. Zmarszczyła nieco brwi, by zabrać głos jako pierwsza. Od razu poczuła, że zna choć część odpowiedzi na pytanie Aterala. – Od równinnych smoki Wolnych Stad rozróżnia ich... łagodność. Brak morderczych zapędów, potrzeby przelewania krwi, przynajmniej w porównaniu do nich. Również życie w stałych stadach. Każdy smok, jak się zorientowałam, gotów jest pomóc swojemu ziomkowi, nawet w trudnej sytuacji. Chociaż z opowieści, jakie słyszę, wynika, że Cieniści nie do końca są tak... społeczni jak reszta stad. Pomyślałam, że taki prorok mógłby sprawić, żeby stado Życia i Wody nadal były połączone, a przynajmniej ci pierwsi nie mieli na pieńku ze stadem Cienia. Oczywiście, gdyby słuchali wskazówek owego Proroka. Prorok jest neutralny dla każdego stada, jeżeli dobrze zrozumiałam, jego zadaniem jest podtrzymywanie jako takiej równowagi między nimi. Czy przejawia on własną inicjację? Czy działa dopiero wtedy, kiedy jest proszony, bogowie są proszeni o interwencję? – Zapytała. Miałaby pewnie dużo więcej do powiedzenia na temat różnicy między równinnymi a smokami Wolnych Stad. Ale te drugie przeżywały jakiś dziwny kryzys, wszyscy byli przewrażliwieni, Stado Życia upadało, Woda nazywana była zdrajcami, Cień pewnie tyko czeka na okazję, by rzucić się na tereny Życia, a Ogień? Nie miała informacji o Ogniu. Znała jednak dość dobrze równinnych i stado, z jakim żyła przed księżycami. Ale nie o nich mówił Ateral, a to stadko różniło się od równinnych bestii jak lód i ogień różnią się od siebie. Jej ogon drgnął. Pobliźniony ogon. Wiedziała, że może stracić życie. Ba, niemal tak się stało. Mimo tego uratowała swojego brata.
: 31 lip 2015, 20:09
autor: Ujmujący Kolec
Wysłuchał innych smoków mówiących po nim, a także Aterala, który dopieścił nieco opis proroków. Uszy miał postawione na sztorc, bo chciał wszystko słyszeć. Wyjątkowo. Być może nudziło mu się ostatnio, a tu taka atrakcja, to czemu nie uczestniczyć w niej całym swoim sobą?
Zmarkotniał nieco po następnym pytaniu Aterala. Poczuł się nieco wykluczony, z tej prostej przyczyny, że on, jako jedyny, nie należał do stada. Nie wiedział więc, jak to jest w stadzie i co ma niby oznaczać serce wolnych stad. Skąd miał wiedzieć, co odróżnia tę grupę od tamtej, skoro nie znał ani jednej, ani drugiej? Zmarszczył pysk z irytacją, pochylając lekko łeb. Zmrużył ślepia, patrząc po zielonej życiowej, która odezwała się pierwsza po pytaniu Boga. Musiał niechętnie zgodzić się z nią w myślach odnośnie cienistych. Ale nie odezwał się słowem. Bo skoro czuł, że temat go raczej nie dotyczył, to po co? Zapatrzył się na ziemię pod swoimi łapami, w której po chwili zaczął rysować szponem. Niech mówią, on posłucha.
: 31 lip 2015, 20:35
autor: Azyl Zabłąkanych
Skończyła mówić, a po niej rozległo się wiele innych głosów. Niekiedy wątpiących, niekiedy wiedzących niewiele więcej, niż ona sama – słuchała ich jednak uważnie, starając się poznać każdą opinię. Potem, gdy odezwał się już każdy, po raz kolejny inicjatywę przejął Ateral.
Gdy Chybiona skończyła mówić, ona również się odezwała.
– Tolerancja – stwierdziła krótko. – Stado Życia przyjęło mnie, pomimo tego, iż byłam im zupełnie nieznajoma; ja nie znałam ich, oni mnie. A mimo to potrafili stać się dla mnie rodziną.
Uśmiechnęła się na te słowa delikatnie, wspominając dzień, w którym odnalazł ją Oczywisty Kolec. Nie było to aż tak dawno, zaledwie dwa księżyce temu, jednak Azyl wydawała się być odmieniona. Nie tylko teraz wspominała to z radością mimo historii, jaka kryła się za ucieczką, ale też nauczyła się akceptować i kochać swe nowe... życie. Wciąż mogła spełnić marzenia nie tylko swoje, ale również prawdziwej rodziny i stać się Uzdrowicielką. Leczyć. Czy mogło być cokolwiek lepszego?
Rozejrzała się dookoła, ciekawa odpowiedzi innych smoków. Zakładała, że będą odpowiadać podobnie jak ona i zielonołuska smoczyca, jednak kto wie? Być może ktoś wpadnie na coś, co jej nie przyszło do łebka.
: 31 lip 2015, 21:55
autor: Wirtuoz Iluzji
Słuchawszy innych odpowiedzi, Kravsax znów się "wyłączył" na chwilę. Przemyślał, słowa Aterala. Składając słowa, w odpowiednie zdania w końcu, miał przemówić i on. Nabrał tchu i... Musiał czekać aż jeszcze jedna osoba skończy. Nie śmiał jej przerwać. Gdy wreszcie jej wymowa dobiegła końca, wyrzucił prawie jednym tchem.
–Uważam że, to co nas odróżnia od innych to spójność. Pomagamy sobie nawzajem, pokazujemy odpowiednią drogę. Jednak od tych którzy, dostają wszelką pomoc oczekuje się wierności stadu. – Zatrzymał się. – Choć sądzę że niektóre stada przesądzają ze swoją pomocną łapą. W Cieniu musimy się nauczyć samodzielności.
Spojrzał na białofutrego. Kamienna maska nie zdradzała, żadnych uczuć, emocji. Wędrował wzrokiem po pisklakach i adeptach, niczym kruk na padlinę. Słuchał każdego z osobna. Samczykowi udało, się trochę uspokoić. Cóż nie codziennie ma się szansę, porozmawiać z tym który prowadzi nas ku końcowi.
–Choć tego nie widać, czuję że Wolne Stada to jednak jedna rodzina. I że w razie potrzeby moglibyśmy złączyć Cień, Wode, Życie i Ogień w jedno serce.
: 31 lip 2015, 22:01
autor: Absurd Istnienia
Rudy chłonął nowe wiadomości, chciał wiedzieć jak najwięcej. Gdy Ateral zadał następne pytanie, Pusty w końcu mógł odpowiedzieć. – Wolne Stada, w czasie naszej historii zdarzało się wiele przeciwności losu. Gdy Równinni zniszczyli Wolne Stada, niby bezpowrotnie, nasi przodkowie wywalczyli wolność. Zawsze następowało odrodzenie, po każdej katastrofie. Gdy na naszych przodków spadła śmiertelna choroba, poradzili sobie, chociaż wciąż mieli Równinnych na karku. Chociaż w dawnych... i dzisiejszych czasach... – tu nawiązał do aktualnej sytuacji rozpadu Życia. – było wiele zawirowań między stadami, wiele wojen i konfliktów w razie wspólnego niebezpieczeństwa stada łączyły swoją siłę i wspólnie pokonywały wroga, chociaż wciąż zachowywały odrębność. – mówił spokojnie, ale na tyle głośno by każdy mógł go usłyszeć. W jego głosie słychać było słychać nutkę dumy, a oczy miał przymrużone. Mimo, że nie urodził się pod barierą, jego matka pochodziła z Życia, a ojciec z Ognia, więc spokojnie mógł mówić o "naszych" przodkach. – Więc uważam, że sercem Wolnych Stad jest ich wspólna siła, ale i zachowywanie odrębności, że zawsze w razie niebezpieczeństwa sobie poradzimy, odrodzimy. Czy jacyś prorocy właśnie to robili? W czasie ogólnego niebezpieczeństwa radzili jak sobie z nim poradzić? Jak mieli na imię? – po podsumowaniu swojej wypowiedzi, z jego pyska wylała się fala pytań. Ciekawiło go co o jego odpowiedzi sądzi Śmierć.
: 01 sie 2015, 8:31
autor: Dwoisty Kolec
Spojrzałem na Aterala z konsternacją. Zaraz, moment. Czyli ten smok wzywa najmłodszych, mówi "jestem bogiem i będę was uczyć", oczekując od nas potaknięcia głową? Coś mi tu śmierdzi. Nawet nie potrafił odpowiedzieć na pytanie o swoją funkcję. I my mamy się po prostu mu podporządkować bez piśnięcia? Mmm. Fakt. Coś jest nie tak. Może u Smoków Wolnych Stad piorą w ten sposób mózgi, aby nikt nie sprzeciwił się smokom, które faktycznie dzierżą władzę. Raz na jakiś czas cud, który jest zupełną mistyfikacją. Pranie mózgów? Mistyfikacja? To oznacza, że on może nas oszukiwać, Kolos. Bardziej niż to odpowiada to mojej dumie. Naszej. Warknąłem głośno, nawet nie zwracając uwagi, jak to może wyglądać na zewnątrz. Mojej dumie. I jeśli tak, to nie będę podporządkowywać się tej... mistyfikacji. Uspokój się, głupcze. Później się tym zajmiemy. Na razie musisz zaakceptować fakt bycia na niższym szczeblu łańcucha pokarmowego. Czy nie tego ciebie uczyłem do tej pory?
-Ty? Nic mnie nie uczyłeś – mruknąłem sam do siebie, po czym ponownie skupiłem swoje myśli na zebraniu. Miałem udawać aktywnego uczestnika. Może to był aktualnie najlepszy pomysł na przetrwanie.
– Bogactwem – odezwałem się. – Smoki Wolnych Stad sprawiają wrażenie, jakby rzadko im doskwierał głód czy zarazy. Są silne, nasycone, nie ma wychudzonych słabeuszy. Każdy może liczyć na wsparcie kogoś ze swojego stada. I nie tylko. Od tego można gnuśnieć, tracić rozum i intuicję, wiedzę komu powinno się naprawdę ufać. Zapomnieć, co jest istotne i wszczynać bezsensowne wewnętrzne wojny. Ale można również urosnąć w siłę, jeśli ma się dobrego lidera. Wolne Stada mają szczęście, będąc otoczone barierą przed równinnymi. Niektórzy musieli sami sobie radzić i znaleźć schronienie. – przy tym zmrużyłem ślepia i odwróciłem wzrok, ukrywając swą pogardę. Wolne Stada były niczym gromadka rozpieszczonych dzieci, którym zarówno zazdrościłem, jak i dostrzegałem ich wady prawie natychmiast po przybyciu tutaj. Ja sam nigdy by nie przyjął siebie do stada. Lecz cóż, zawdzięczałem temu życie. I pierwszy raz słyszałem o tej całej wojnie z Równinnymi. Do tej pory wiedziałem tylko o barierze. No cóż, możliwe, że Wolne Stada nie były takie rozpieszczane. Ale fakt, że musieli ich ukrywać bogowie, był niezwykle poniżający.
: 01 sie 2015, 12:54
autor: Uszkodzona Łuska
Co odróżnia ich od pozostałych? Jakich pozostałych? Samiczka nie poznała do tej pory wielu smoków, ale miała wrażenie, że każdy różnił się wyglądem, zachowaniem i charakterkiem. Skoro każdy był inny, możliwe było, że istniała jeszcze "inniejsza" grupa? A nawet jeśli tak, skąd niby mieli wiedzieć? Mieszkali tu, nie tam, a zdalnie nie dało się poznawać czyichś zwyczajów. Zamiast pytać, nie mógłby po prostu powiedzieć? Przestać się wydurniać, wyrzucić z siebie wszystkie informacje i dać im spokój, tak zrobiłby mądry smok!
W rezultacie zaczęła narastać ilość głosów, a w powietrzu zaczęły unosić się śmierdzące oddechy tych jednogłowców. Jedna ze smoczyc, a potem jeszcze, jakiś ciemniak, wspomnieli o Cieniu i o tym jak odrębny jest pod względem reszty stad. Mieli mówić o różnicy smoków w barierze, a nie tych wewnątrz niej. Idioci, nawet ona to wiedziała!
Chociaż przysięgała, że nie będzie się integrować, ilość wygłoszonych opinii sprawiła, że i ona zapragnęła coś powiedzieć. Jak to dzieciak, kompletnie nie znając odpowiedzi, ani nawet nie próbując się zastanowić, zabrała głos –Do innych nie psyyychodzi taki głupek jak ty!– wrzasnęła, a kiedy zamknęła pysk, zorientowała się, że powiedziała waśnie to co miała na myśli. Może to nie oni się różnili, ale przez tych "bogów" postrzegało się ich inaczej? Jakby nie było, nazwanie Aterala głupkiem sprawiło jej jeszcze większą satysfakcję niż odpowiedź. Nie miała pojęcia czy jakoś na to zareaguje, ale niewiele ją to interesowało. Ważne, że mogła wyrzucić z siebie jakieś obraźliwe słówko.
: 01 sie 2015, 14:03
autor: Administrator
Heulyn tym razem nie zamierzała udzielać odpowiedzi. Słuchała każdego smoka, który się wypowiadał. Miała mieszane uczucia, co do tego tematu, a wiedziałaby, że gdyby i ona zabrała głos... Popłynęłaby rzeka nieprzychylnych słów. Owszem, Smoki Wolnych Stad różniły się od Równinnych. Same się zniewoliły pod ta kopułą, nie mając naturalnych wrogów obracały swe hucie, nienawiści i małostkowe urazy przeciw sobie, rozrywając te ziemię na strzępy. Kochała swe Stado, była mu wierna, ale potrafiła dostrzec jego wady. To, co usłyszała o Cienistych, jak ranią pisklęta... Zupełnie jej się to nie podobało, było sprzeczne z jej odczuciami. Pisklęta były przyszłością każdego ze Stad, przyszłością wszystkich smoków. Gdyby zabijać każde pisklę ze Stada, którego się nie cierpiało... kto zostanie tutaj? Otrząsnęła się, gdy do jej uszu dotarł nienawistny głosik Widad. Zmrużyła ślepia, a następnie wstała i zbliżyła się do zrośniętych bliźniaczek. Chłodne spojrzenie lazurowych ślepi omiotło nierozsądny łeb jednej z nich.
– Ten, kto zadziera łeb najwyżej, przeważnie sam kryje swą małość. Pozwól innym wyciągnąć naukę z tego spotkania i sama zacznij słuchać – mruknęła do Widad cichym, spokojnym głosem.
Uratowała im życie, ale jeżeli ma wyrosnąć kolejne bezmózgie stworzenie, zastanawiała się, czy nie powinna pozwolić im utonąć.