Strona 2 z 6
: 01 mar 2015, 15:29
autor: Tejfe
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Na Skały Pokoju przyleciała Hipnotyzująca. Zdziwiła się trochę czemu Ateral postanowił ich wezwać, ale nie będzie kwestionować jego decyzji. Także wylądowała i rozglądając się dookoła posłała czuły uśmiech Seraficznej. Trochę dziwiło ją to, że ta, aż tak jej nienawidziła. Miała być prawo na nią zła, ale ona, aż wręcz kipiała pogardą do jej osoby. A we własnym ojcu nie widziała kszty winy. Według adeptki, która zrozumiała swój błąd i przyznała się do niego, Złudzenie powinien zrobić to samo. Ale nie zrobi, bo to by zepsuło jego wizerunek wśród stada, a tak to wszyscy uważają, że to tylko ona była ta zła. A to, że ją obrazono, nie uwiersono w jej słowa i zaszantażowano, to już pominięto. Żal jej było Velum. Kiedyś była inna i nie wierzylaby ślepo tylko jednej osobie. A tej, która zajmowała się nią częściej i okazywała jej miłość, odrzuciła. Ale nie będzie o tym rozmyślać, zmieniła się i tule. Obie się zmieniły. Tehanu skinęła wszystkim zgromadzonym łbem, po czym usiadła koło Oczka, bacznie owijając się ogonem.
: 01 mar 2015, 15:36
autor: Jad Duszy
Jadu również nie mogło zabraknąć na spotkaniu. On jednak znał Aterala dość dobrze, rozpoznał zatem jego wezwanie. wraz z reszta ognistych przybył na Skały pokoju, których nazwa wydawała się być dość nieadekwatna – czy to nie tu wypowiadano w końcu większość wojen? Tak czy inaczej skinął głowa panu śmierci, gdy tylko jego spojrzenie spoczęło na szarej postaci, resztę smoków obrzuciwszy jedynie pobieżnym spojrzeniem rozbawionych, złotych oczu. usiadł z reszta ognistych, wydajać się lekko znudzony. pod pozorami nudy krył się jednak uważny wzrok, dokładnie przyglądający się wszystkiemu, co się tutaj działo.
: 01 mar 2015, 17:51
autor: Słodycz Zbawienia
Po usłyszeniu wezwania wraz z Kuramą przyszliśmy na skały. Jak zwykle byłam zmęczona. Mimo to nie zamierzaliśmy opuścić tak ważnego spotkania. Podeszliśmy do Wizji. Powitałam ją lekkim skinieniem łba i przysiedliśmy. Owinęłam łapy ogonem, a Kurana oparł się o mój ogon i łapy. Ja zaś zanurzyłam pazury w jego grubym futrze, czerpiąc siłę z tego drobnego gestu.
: 01 mar 2015, 17:53
autor: Oczywistooki
Kiedy Piaskowa spojrzała centralnie na niego, zniknął mu na chwileczkę uśmiech z pyska, a zastąpiło go zdziwienie. Pierwszy raz zauważył, że ma jakąś inaczej wyglądającą szczękę niż wszyscy inni i, że ma przez nią problemy z mówieniem. Po chwili jednak znów się uśmiechnął, gdyż Oczywisty był bardzo tolerancyjny i doceniał to, że smoczyca z Ognia stara się jak najbardziej wyglądać miło.
– E tam, wszyscy się kłócą, ale mnie to nie interesuje, bo ja i tak wszystkich lubię i dopiero jestem początkującym w dorosłym świecie – rzekł przyjaźnie, w ogóle nie zwracając uwagi na niepoprawną wymowę Piaskowej. Mimo jąkania się podobał mu się jej ton głosu. Kto wie, może kiedyś coś z tego wyjdzie? Tfu, nie należy teraz o takich rzeczach myśleć na tak poważnym spotkaniu! Po odpowiedzi młody adept z Życia ponownie skierował swój radosny wzrok w stronę boga śmierci; Aterala i oczekiwał na rozpoczęcie spotkania.
: 01 mar 2015, 18:12
autor: Spojrzenie Mroku
Kolejny nudny smok przybył na spotkanie. Tylko co dziwne był to dopiero trzeci Cienisty na spotkaniu. Czyżby Pierwotny i najnowsze nabytki stada nie zamierzały się pokazać? Tylko trzy smoki... Ale liczy się jakość, co nie? Antrasmer przyleciał tu wkrótce po swoim przywódcy. Wylądował, podszedł do Aluzji dając jej gorącego i namiętnego liza od szyi aż po policzek. Wyglądało to aż nazbyt sugestywnie. Po tym zajął miejsce u boku Kheldara, tak by stado trzymało się w ku.pie. W śroku przywódca, a po bokach Ankaa I Antrasmer. Po przybyciu skinął łbem Ateralowi, którego dawno nie widział. Swego czasu przeprowadzili ciekawe rozmowy. Potem odszukał wzrokiem przywódczynię ognia. Czarodziejka. Taka niepozorna, a jednak silna. Będąc chyba najbardziej liberalnym członkiem cienia, nigdy nie miał nic przeciwko maddarze. Sam jej nie stosował ale w większości wypadków tolerował. Po chwili spojrzał się na Życie. Złudzenie siedział pośród swojej cukierkowej, kolorowej gromady, stanowiąc uosobienie tego do czego doprowadził swoje stado. Ugh. Łowca wyszukał też wzrokiem Gałązkę, której posłał szeroki uśmiech. Zaraz potem dostrzegł Seraficzną. Teraz już znał jej imię. Ale oni znali się już dobrze i bez tego. Zdaje się że byli tu wszyscy, których znał. Super!
: 01 mar 2015, 18:56
autor: Niemy Krzyk
Nieco spóźniony przybył smolisty samiec. On w porównaniu do większości cienistych przybył pieszo. Dlaczego? Ano dlatego, że podobnie jak Pierwotny pozbawiony był skrzydeł. Mrukliwy usadowił się niedaleko swoich pobratymców, co poniektórych nawet zaszczycając krótkim kiwnięciem głowy. Nigdy nie był na terenach wspólnych więc czuł się nieco niepewnie na tych ziemiach, ale powoli przyzwyczajał się do różnych zapachów. Ogniści, Życiowi, Cieniści, samice, samce – istna mieszanka wybuchowa dla czułych nozdrzy smoków.
: 01 mar 2015, 18:58
autor: Charyzmatyczny Kolec
Kolejne jaszczurki przybywały na spotkanie, a wśród nich znalazł się sam Ursus. Samiec przysiadł obok stada, zajmując miejsce tuż obok Seraficznej, wcześniej posyłając jej lekki uśmiech.
Następnie westchnął ciężko, milcząc i tylko obserwując. Spojrzał na Szydercę i Dwuznaczną, oboje byli niebezpieczni..
Potem skierował wzrok na boga. Kiedyś już go widział, toteż nie wywarło to na nim wielkiego zachwytu.
Bogowie i tak praktycznie nie udzielali się w życie..
Adept zaczął skrobać szponem w ziemi, czasem podnosząc wzrok na smoki. Niektóre znał, choć większość wydawała być się dla niego całkowicie obce. Na ogół jego pysk wyrażał powagę, choć dało się dostrzec delikatny uśmiech.
Cały Ursus.
: 01 mar 2015, 19:11
autor: Bezkresna Galaktyka
Zerknęła na swoje stado, które usiadło w dwóch kupkach, ale w miarę blisko siebie. Westchnęła, gdy dotarło do niej, że obserwując tak zbierających się tutaj, poczuła się niemal niewidzialna. Nawet najbliższa rodzina nie przywitała się z nią, tak jakby jej nie było.
Starała się stłumić irytację, o którą pewnie nawet nikt by ją nie posądzał. Za nic nie chciała, by ktokolwiek domyślił się jej odczuć. Dlatego dla niepoznaki zaczęła przyglądać się Ateralowi oraz smokom spoza Życia, obserwując ich zwyczaje i relacje.
Zaczęła się mimowolnie niecierpliwić. Chyba zbyt dużo stresów ostatnio miała, bo nie była tak beztroska jak zwykle. Choć... ostatnio rzadko kiedy była beztroska.
Częściowo wypatrywała swych rodziców. Po powrocie Iskry odczuwała dużą ulgę, która zapełniła ciężar, który Pierzasta nosiła w czasie jej nieobecności. Tylko jeszcze chciałaby, by już Iskra i Bezchmurny się pojawili.
Westchnęła cicho, siedząc i czekając.
: 01 mar 2015, 20:51
autor: Śnieżny Kolec.
Śnieżny nie miał pojęcia czym są zebrania na jakie właśnie zostali wezwani. To była jego wina. Za mało interesował się tym co było wokół niego. I właściwie bardzo niechętnie podążył za resztą Ognistych. Nienawidził tłumów, nienawidził hałasu. Czuł się osaczony i tak niepasujący do tego wszystkiego, że aż się dusił. Oddychał płytko ciągnąć się gdzieś z tyłu za resztą stada. Nawet nie wiedział, że na tym spotkaniu, wśród śmiertelnych zasiądzie bóstwo. O tym miał się dopiero przekonać.
Dostrzegłszy na Skałach barwną mieszankę jaszczurów, które nie pachniały tak jak wszyscy Ogniści, Śnieżny aż się zatrzymał. Powiódł spojrzeniem po nieznajomych pyskach i zacisnął szczęki. W pierwszym odruchu miał chęć odwrócić się i po prostu wrócić do jaskini, mieć głęboko w poważaniu całe to spotkanie, ale wtedy wśród obcych pysków dostrzegł... ją. Serce momentalnie zabiło mu mocniej wyrywając z piersi głębszy oddech. Siedziała tam, pośród obcych, nic nieznaczących dla samca istnień i wyglądała tak... naturalnie. Jakby czuła się częścią tego zgromadzenia.
Wahał się przez chwilę, a nagły spokój, który spłynął na niego tylko dzięki widokowi jej uśmiechniętego pyszczka, sprawił, ze ruszył ku zebranym. Nie zatrzymał się jednak przy kimkolwiek z Ognistych. Ruszył dalej do miejsca wypełnionego obym zapachem smoków Życia.
Nie interesowało go czy popełnił jakieś faux pas. Nie interesowały go zaciekawione spojrzenia bo dla niego nie były istotne. Liczyła się jedynie jej reakcja i jej odczucia.
Stanął przed nią i pochylił głowę, ale gdy wznosił spojrzenie widać w nim było znajomą dla niej łagodność. Nie uśmiechnął się, nie powiedział ani słowa, ale wiedział, że ona wie. W tym momencie nie był tu dla spotkania. Był tu dla niej. I cały świat może nie istnieć, a przynajmniej do chwili w której nie wedrze się w ich intymność.
: 01 mar 2015, 22:30
autor: Trzy Odcienie
Uwagę Płowego przykuł nowo przybyły samiec, rozpoznał po zapachu że jest on z Ognia. Zainteresował go ten osobnik. Przede wszystkim jego wygląd. Obserwował gdzie zmierza i pociągnięty ciekawością, wstał i cicho ruszył za nim. Mając już jakieś tam umiejętności ze skradania, poruszał się wolno i cicho. Ustalił że zajmie się spotkaniem gdy Bóg już zacznie przemawiać, zaczynał powoli denerwować się tym tłumem. Potrafił wytrzymać towarzystwo góra dwóch smoków, a tutaj było ich jak w mrowisku.. Nie, nie, nie, tego nie lubił. Zatrzymał się 10 metrów od nieznajomego i patrzył co robi.
: 01 mar 2015, 22:42
autor: Zorza Północy
Obserwowała uważnie kolejno pojawiających się gości tegoż niesamowitego zaproszenia. Nie powinno jednak nikogo dziwić, iż czuła się, niczym pisklę dostające swój pierwszy krwisty posiłek. Nigdy nie widziała Boga na prawdę, wierzyła w nich całym swym sercem i umysłem, głosiła ich chwałę, w modlitwach tylko Kamanor jej odpowiedział, a tutaj ma przed sobą żywe Bóstwo!
Pomimo powagi sytuacji, a także wyczuwalnego napięcia pośród zbierających się smoków, uśmiechała się radośnie, jak to miała w zwyczaju – nieczuła na niechęć i podejrzliwość – witała wszystkich skinięciem smukłego łba, kilkoma słowami, bądź muśnięciem nosem tych, co siadali bliżej.
Rzuciła Pierzastej rozbawione spojrzenie, dostrzegając jej jawne, chociaż próbujące się skryć, oburzenie. Siedziała nie tak daleko kompanów Ojca, a więc i Seraficznej.
Matka usiadła bardziej z boku. Martwiło ją to poszerzające się wyalienowanie. Zmarszczyła lekko nos, nadymając przy tym charakterystycznie policzki i skierowała morskie ślepia ku Ognistym, po drodze zahaczając o Ursusa, który właśnie się zjawił i przysiadł koło jej siostry. Zawsze czuła, że tych dwoje się dogada.
Nieświadomie prześlizgiwała się po sylwetkach Ognistych, dostrzegając smoczycę, fioletową, o płomiennych znaczkach z piękną grzywą. Emanował z niej nieopisany spokój i duma, wyczuwała w niej kłębiąca się Maddarę. Pragnęłaby sama być kiedyś tak dumną i wyniosłą. Obok siedziała Wierna Łuska, której pomachała lekko łapą, a dalej... Zmrużyła powieki, zatrzymując na jedną chwilę spojrzenie na wielkim niebieskim samcu. Nie znała go, ale w końcu nie znała wszystkich, prawda? Mimo to te zimne oczy były niepokojące, patrzył, jakby był zarówno nieobecny, jak i głodny.
Wzdrygnęła się, a nastepnie spojrzała na Jad i posłała mu ciepły uśmiech, ale tego, kogo wypatrywała podświadomie nie dostrzegła.
Długie uszy samiczki opadły lekko. Skonsternowana własnym pragnieniem ujrzenia go, a także zawodem, który odczuła, skierowała wzrok na ojca, opierając się delikatnie o bok Zapomnianego, który okrywał ją swym skrzydłem, dzięki czemu było jej ciepło.
A potem?
Potem jej świat eksplodował, zniknął, a zdominowało go jedno ciało niebieskie, które przyciągało ją ku niej.
Wyczuła bardziej jego obecność, niż go dostrzegła.
Uniosła pysk, a uszy drgnęły leciutko, oczy chciwie zlustrowały otoczenie.
Jest!
Biało czerwona sylwetka, niepewne raczej ruchy, niechęć – tak dobrze to znała. Wiedziała, że będzie źle się czuł na tym spotkaniu, za dużo smoków.
A potem on dostrzegł ją i czuła, jak się rozpływa, gdy zimne złoto stało się płynne tylko dla niej.
Wstrzymała nieświadomie oddech, gdy ruszył zdecydowanym krokiem ku niej, niczym Wojownik wyruszający na swój ostatni bój. Stanął przed nią, kłaniając lekko łeb i patrzył.
Wypuściła ze świstem powietrze i uśmiechnęła się ciepło, czując, że teraz wszystko jest na swoim miejscu. Również skinęła mu głową, ale nie byłaby soba, gdyby nie posunęłaby się o krok dalej. Musnęła nosem prawą stronę jego polika.
Zamrugała powiekami, powracając duchem do ciała.
– Chcesz się do nas przysiąść? – kusiła swym miękkim, wyrazistym głosem.
– Poznaj moją rodzinę, tam w towarzystwie Chrapy i Wyrwija siedzi Seraficzna Łuska, moja siostra, tutaj ten miedzianołuski młody bóg, to Cichy Kolec, brakuje jeszcze Lwiej, ale pewnie nie długo się pojawi. Tam na podwyższeniu stoi dumnie mój staruszek, a tam z boczku matula, Gałązka Jaśminu – zaczęła gadać, jak najęta, jak zwykle, gdy była podekscytowana, kolejno przedstawiając członków rodziny. – Do rodziny zaliczam też Pierzastą Łuskę, a także Hipnotyzującą Łuskę, w sumie wszystkich, ale to one są bardziej bliższe memu sercu, że tak powiem – zaśmiała się nieco nerwowo, wskazując na przyjaciółki.
Odchrząknęła nerwowo i dopiero teraz zdała sobie sprawę, że o kimś zapomniała, o kimś kto przytulał ją skrzydłem do swego boku.
– No i nasz przyjaciel, Głos Zapomnienia – dodała ze zduszonym chichotem.
Na Immanora, co też się z nią wyrabiało?!
Mignął jej cień przed oczami. Zaskoczona spojrzała nad barkiem Śnieżnego, dostrzegając płowołuskiego samca, skradającego się za nim.
Chrząknęła.
– Chyba jednak nie wszystkim podoba się to, że jesteś tutaj, a nie tam – szepnęła.
: 02 mar 2015, 0:11
autor: Śnieżny Kolec.
Kąciki jego pyska drgnęły ledwie zauważalnie kiedy uśmiechnęła się do niego szeroko. Gdy zaś dotknęła nosem jego policzka przymknął oczy. Wyraźnie wiać było, że sprawiła mu przyjemność. On jednak nie poruszył się. Może gdyby byli sami okazałby czułość wylewniej, jednak zbyt wiele ślepi na niego patrzyło. To nie tak, ze się wstydził. Poczucie osaczenia źle na niego wpływało, poza tym nie miał zamiaru burzyć innym swojego obrazu. Tylko ona znała go jako kogoś nieco innego, bowiem tylko jej okazywał uczucia.
Usiadł na przeciw czarodziejki, niemal tyłem do siedzących na podwyższeniu smoków. Można było to brać za brak taktu, ale jego to nie obchodziło. Nawet gdy wspominała kolejne smoki, nie oderwał od niej pozornie beznamiętnego spojrzenia. W myślach jednak dziwił się jak wielką ma rodzinę i jak wiele smoków ją otacza. Dla niego była to nowość. Nawet w rodzinnym stadzie czuł się samotny, ale był niemal pewien, ze i ona dopóki się nie spotkali, walczyła z poczuciem osamotnienia.
Dopiero kiedy zwróciła jego uwagę na siedzącego tuż obok niej samca, Śnieżny odwrócił na niego spojrzenie. Niemal od razu dostrzegł jego ślepotę, ale to go nie obchodziło. Bardziej irytowało go jego skrzydło na grzbiecie Ulotnej. Momentalnie złoto ślepi stwardniało, stało się zimne i odległe.
Nie odwrócił się nawet gdy samiczka zwróciła jego uwagę na to, że ktoś za nim podążał.
– Nie obchodzi mnie to. – Odparł beznamiętnym, chłodnym tonem, który rzeczywiście świadczył o braku zainteresowania – Nikt nie będzie ograniczał mojej swobody. – Przechylił nieco pysk, tym razem wymownie spoglądając na skrzydło, które nadal ją obejmowało, ale nie skomentował słowami. Wygiął szyję i spojrzał za siebie. Rzeczywiście był tam jeden z Ognistych, ale Śnieżny nie znał go. Właściwie ze swojego stada znał tak naprawdę jedynie Run i Jad.
Leniwe, pytające spojrzenie wwierciło się w pysk nieznajomego ognika. Jeśli czegoś chciał, zapewne Śnieżny zaraz się dowie, a jeśli nie chciał nic, nie będzie zawracał sobie nim głowy. Tym bardziej, że bliskość "przyjaciela" Ulotnej wyraźnie go mierziła, choć bardzo kontrolował pokazywanie tego otoczeniu. Mimo to, czarodziejka zapewne czuła subtelną zmianę w zachowaniu i postawie swego... partnera.
: 02 mar 2015, 7:31
autor: Trzy Odcienie
Został dostrzeżony, sam nie wiedząc czy tego chciał czy nie. Już síę nie skradał, stał normalnie gdy, najwyraźniej para smoków, mu się z obojętnością. Chciał wykorzystać nadarzającą mu się okazję. Runa kiedy była w jego jaskini, powiedziała żeby poznał trochę adeptów z Ognia. Czy czerwono-biały to był dobry wybór? O tym zadecyduje los, zobaczymy co wyniknie z tego w przyszłości. Mimo że samiec wbijał w niego nieco znudzomy wzrok, on je po prostu ignorował. Podobnie robił jego ojciec, gdy Płowy odmawiał mu przyjęcia nauk o polowaniu. Stał tak przez chwilę aż pewnie do nich podszedł. Stanął w odległości około dwóch metrów od nieznajomych smoków – Witam, jesteś z Ognia a ty z Życia, jeśli się nie mylę. Może to niezbyt dobry moment, ale pomyślałem że sprubóję nawiązać z Wami nić porozumienia- powiedział. Powitanie wymyślił na szybko, nie wiedzial co mówić. Zaraz jednak bardzo obojętnym tonem dopowiedział – Oczywiście jeśli wam p
: 02 mar 2015, 7:55
autor: Niebieski Kolec
Ja wsłuchiwałem się w każde słowo, które tu padało i z uwagą chłonąłem każdy nowy zapach innych tu obecnych. Po chwili wyczułem mocny zapach ognistego, który najwyraźniej był blisko i najwyraźniej coś go łączyło z Aillą. Zauważyłem, że ja... i moje skrzydło nie jesteśmy tu zbytnio potrzebni. ~ Może nie będę wam przeszkadzał.~ Powiedziałem powoli zmieniając miejsce i siadając bliżej podwyższenia.
: 02 mar 2015, 10:15
autor: Poszukiwacz Kości
Do wszystkich zgromadzonych wkrótce dołączył i Widmowy Kolec który gdy tylko chwilę się rozejrzał, ruszył wypełnić szeregi swojego stada. Miło jest znaleźć się pośród swoich, gdy dookoła tyle nieznanych twarzy. Tak na prawdę, oprócz jego stada, rozpoznał tylko Dwuznaczną Aluzję, więc szybko pojął gdzie znajduje się które stado. Miał też niebywałą okazję spojrzeć na nich wszystkich, jak wyglądają..
Dlatego przez pozostały czas, Widmowy tylko uważnie przyglądał się każdemu smokowi. A i może czyjeś imię zostanie wypowiedziane, tym jeszcze lepiej. Zamiarem samca było zidentyfikować i zapamiętać jak najwięcej zgromadzonych.
Przynajmniej do rozpoczęcia spotkania.
: 02 mar 2015, 14:22
autor: Oddech Pustyni
Młoda zamilkła na nieco dłuższą chwilę kiedy zaczęły pojawiać się następne smoki. Starała się powitać każdego, krótkim skinięciem chociaż nie była pewna czy którykolwiek zwróci na nią uwagę. Tak czy inaczej po chwili do grupki Życia przy której miała okazję się znaleźć, podszedł Ognisty. Piaskowa nie za bardzo go kojarzyła, nie przypominała sobie nawet aby widziała go na którejś z ceremonii. Ale trudno stwierdzić, pamięć czasami bywała zawodna. Gad podszedł do Ulotnej a ta zaczęła przedstawiać mu swoją rodzinę. Nie odwróciła się za bardzo w kierunku Oczka, a więc i niej dlatego młoda postanowiła przestać interesować się przybyłym a znowu zwrócić uwagę na towarzysza. Każdy miał tu jakieś swoje sprawy a ona nie chciała przecież nikomu przeszkadzać. Gdy skupiła się ponownie na wypowiedzi Adepta zorientowała się jak bardzo polubiła to co powiedział. Sam fakt, że ktoś się kłócił był w prawdzie smutny ale Piaskowa cieszyła się, że młody miał podejście w którym do wszystkich kierował się z sympatią. To było dobre podejście. –Może się nie znam ale myślę, że bycie doros-łym-m nie jest trudne.– Powiedziała przypominając sobie, że już miała pod opieką pisklaka i gdyby nie to, że dopiero niedawno została Adeptką, już czułaby się dorosła. –Wystarczy tylko wszystkich lubić– Dokończyła jakby powtarzając wypowiedź Oczka. Lubić wszystich. To rozwiązywało wszystkie problemy.
–Byłeś już ki-kiedyś na takim zeb-raniu?– Zapytała nagle. Dopiero teraz zauważyła, że miała gigantyczną sposobność aby poznać tyle smoków a zamiast tego, siedziała sobie w jednym miejscu. –Może zanim się zacznie, jeszcze z kimś po-pogadamy?– Dorzuciła wstając. Nie miała pojęcia kiedy zebranie mogło się to rozpocząć ale tak naprawdę przestała zwracać na to uwagę.
: 02 mar 2015, 15:42
autor: Lwia Łuska
Przyleciała również i Lwia. Podeszła pewnym, sprężystym krokiem do Cichego, zasiadając po jego prawej stronie. Powitała wszystkich znajomych znajdujących się w zasięgu jej wzroku skinięciem głowy i delikatnym uśmiechem.
Jej spojrzenie zatrzymało się na dłużej na pysku matki. Była zamyślona, wyobcowana pośród tłumu. Lwia miała nadzieję, że nie myślała o niczym nieprzyjemnym. Miała nadzieję, że Gałązka wciąż pamięta o słowach pocieszenia, wypowiedzianych w grocie.
Westchnąwszy spojrzała na ojca, a potem na Aterala, boga śmierci.
: 02 mar 2015, 19:10
autor: Bezkresna Galaktyka
Zerknęła na Ulotną, słysząc jak przyjaciółka ją przedstawia. Rozejrzał się zdziwiona i wtedy dostrzegła nieznajomego sobie samca.
Zwróciła łeb w jego kierunku, ale z kolejnym zdziwieniem zauważyła, że samiec nie odrywał wzroku od Ailli, nawet gdy ona przedstawiała członków swojej rodziny.
Przyjrzała mu się dyskretnie, z ciekawością. Pierwszy raz widziała go w towarzystwie Ulotnej i już zaczęła snuć jakieś domysły. Uśmiechnęła się wesoło do młodej Czarodziejki. Cała ta scena rozegrana przez dwa zakochane smoki i inne kręcące się w pobliżu rzuciła jej się w oczy. Nic jednak nie powiedziała, nie chcąc się wtrącać.
Przeniosła spojrzenie z powrotem na kolejne nadchodzące smoki. Siedziała blisko najbliższych.
Mimowolnie powiodła wzrokiem po grupie Cienistych, szukając Spiżowej. Czy przyszła? Ważka nadal pamiętała ich zapoznanie na poprzednim spotkaniu z Ateralem. Niestety potem przyszło im walczyć ze sobą i to niemal tak zawzięcie, jak podczas walki z tak różną od niej Dwuznaczną. Ważka westchnęła cicho.
Zerknęła na Aterala, chcąc wybadać po jego wyrazie pyska jego nastawienie. Szło jej to jednak dość ciężko.
: 02 mar 2015, 19:14
autor: Dwuznaczna Aluzja
Gdy przybył Antrasmer parsknęła kpiąco.
– Zero dyskrecji – rzekła sarkastycznie. Cieniści w ogóle nie byli przecież dyskretni. Obserwowała ze znudzeniem jak leniwie gady się zbierają. Oczywiście z Cienia było najmniej smoków. Nie interesowało ją jednak nic. Ani rozmowy adeptów, czy romanse Ulotnej i inne tego typu rzeczy. Uderzyła ogonem o śnieg, jakby okazując swoje zniecierpliwienie i zmrużyła ślepia. Jak widać tylko Cień potrafił siedzieć cicho i nie gadać o byle czym. Inni zachowywali się jakby to było spotkanie towarzyskie.
Więc po cholerę tutaj niezależni Cieniści.
: 02 mar 2015, 20:05
autor: Posępny Czerep
Chyba nieco mu się zaspało. Z cichym mruknięciem wygrzebał się z legowiska, rozciągając się i powarkując przy tym jak niedźwiedź. Poruszając się na trzech parach kończyn, ostatecznie wyszedł z jamy, rozpościerając skrzydła. Znał drogę.
Zakołował, obserwując zebranych z wysoka niczym bystrooki sokół. Już z bardzo daleka słyszał ich głosy i nieliczne powarkiwania, niesione przez wiatr. Wonie różnych stad były niemal równie wyraźne, choć pomieszane i drażniące. Pierwszym, na którym skupił swoją uwagę, był oczywiście Ateral. Ten jednak wyglądał jak zwykle i czekał nieruchomo na zebranych. Dalej dostrzegał swoją rodzinę, Przywódcę i sporą część stada. Widział wiele znanych sobie smoków z obcych stad, w tym.. "Tehanu!" Głęboki warkot zabrzmiał gdzieś w głębi gardła. Niegłośny i pozbawiony agresji. Reszta gadów nie interesowała go specjalnie. Nie znał ich i być może znać nie musiał. Lunarny zwinął częściowo skrzydła i susem opadł ku śnieżnej ziemi, lądując obok Wizji. Ciężko bił skrzydłami, chcąc wylądować bez zbędnego łupnięcia. W końcu znalazł się już na swoim miejscu, kładąc dłoń i szpon skrzydła na zimnym gruncie. Pancerny i pełen wyrostków ogon zgarnął hałdę śniegu, gdy samiec nieznacznie kiwał się na boki, rozciągając mięśnie i ścięgna po energicznym locie. Sapnął cicho, witając się skinieniem łba z ojcem, Runą, Słodycz i Marazmem, po czym uderzył siostrzyczkę w bok, rogami, witając ją w ten – jakże typowy dla tej dwójki – sposób. Nie powiedział jednak ani słowa, patrzał w dal – jak mogłoby się wydawać. Szukał jej wzrokiem i gdy znalazł, uśmiechnął się kącikiem pyska. Jego Pani, Pani Niebios.
: 02 mar 2015, 21:15
autor: Niewinna Łuska
Uff! Nie mógł się doczekać, aż nadejdzie moment spotkania z samym bogiem, a teraz przyszedł tak późno! Nie ma czasu do stracenia trzeba jak najszybciej... Co? Od kiedy w tym miejscu terenów wspólnych jest morze? I dlaczego to morze składa się głównie z łusek, futer, rogów, kłów, pazurów i innych rzeczy, zwykle będących przymiotami smoków, a nie jakiejś bezkształtnej, płynnej masy, zalegającej na Skałach Pokoju.
– Ile... ich tu jest! – wyszeptał pod nosem, zbliżając się do jarmarku kolorów i zapachów, spowodowanego przez ogrom i różnorodność zebranych gadów. – To! Cudowne!
Zadowolony wpadł pomiędzy wszystkich, zręcznie przemykając obok obcych. To lepsze od zebrań stada. To jest tłum, prawdziwy tłum! Takie zróżnicowanie, tyle smoków do zobaczenia... A nie będzie mógł porozmawiać nawet z jedną dziesiątą zebranych. Ohh... To takie smutne. Przynajmniej mógł podziwiać. Lustrował wzrokiem każdego mijanego gada. Pociągając też nieznacznie nosem, klasyfikując natychmiast – Życie, Ogień, Ogień, Życie, Cień... Tutaj skrzywił się nieznacznie. Taki uraz z dzieciństwa, zawdzięczany zabiegom pewnej znanej wojowniczce z najmłodszego stada. Gdy już pozbył się nieprzyjemnego wrażenie, powrócił do dalszej wędrówki. Chciał oczywiście dotrzeć tam, gdzie najbliżej do samego boga. Nie zadowoli się jakimś tam półśrodkiem i patrzeniem z odległości. O nie, nie byłby sobą.
Po drodze, wyznaczył sobie kilka celów. Po pierwsze: nie zostać stratowanym. To było łatwe. Poruszał się w tłumie zręcznie jak nigdzie indziej. Sprawiało mu to radochę. Po drugie, przywitać wszystkich znajomych. To było trudne. Szybkość z jaką wykwitały przed nim znajome pyski, była zatrważająca.
– Cześć Ulotna! Cześć Pierzasta! Witaj przywódco – lawirując między zebranymi, zwolnił lekko przed Złudzeniem. Potem ruszył dalej. Etzio Auditore był przy jego lekkich ruchach niczym reumatyczny staruszek. Swoją płynnością poruszania i celnością rzucania w bliskich powitaniami bił na głowę sławnego asasyna, który ledwo co potrafił zabić pojedynczego strażnika w niewielkim tłoku. – Hej Zapomniany. I witaj Seraficzna. Cześć Cichy. Cześć Hipnotyzująca! Witaj Pożeraczu. I... cześć Oczko!
Zdyszany, z rozbieganymi ślepiami stanął w końcu przed swoim bratem. Na pewno nikogo nie pominął? To w obecnej sytuacji byłoby banalne. A właśnie, ta samica obok jego brata...
– Cześć... Piaskowa – powiedział po chwili, gdy wygrzebał z dna pamięci jej imię.
Przez chwilę nic się nie działo, kiedy uświadomił sobie nagle coś ważnego. To jego brat! Sam na sam z jakąś samicą! Prawie odskoczył, gdy dotarła do niego ta wiadomość. I to jaką ładną... Dyskretnie, w miarę dyskretnie zlustrował Piaskową spojrzeniem. Nieco się zmieniła. Wydoroślała. Tylko pozazdrościć. Zadziorny uśmiech przemknął przez jego pysk.
Z Oczkiem znali się od urodzenia. Nie musiał mu nic mówić, ani pytać. Stanął tylko w takiej pozycji, jakby przygotowywał się do odejścia. Oczywisty powinien zrozumieć przekaz. "Mam sobie iść?" Nie poczuje się urażony. Wręcz przeciwnie. Przecież było tu tyle innych smoków, z którymi można było nawiązać kontakt.