Strona 2 z 38
: 08 lut 2014, 14:44
autor: Niegasnąca Iskra
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Szybko aktywowala swoj czar. Przed jej lapami, atakowanymi, mialy sie pojawic tarcze. Diamentowe, odporna na skruszenie, pekanie ... Nie tworzyla ich blisko siebie, ale w pewnym oddaleniu. Na kilka lusek, moze szponow ... W koncu, Rozgwiezdzony nie okreslil konkretnej odleglosci, wiec ognista sie do tego zastosowala.
***
Hm. Co by tu? aha. Wiem. Na grzbiecie kolca mial sie pojawic kwas. Zielony, stezony ..Czar ognistej mial sie pojawic od razu na ciele ziemnego ...
: 08 lut 2014, 17:41
autor: Mrucząca Łuska
Hm, diament. Dobry sposób na obronę, prawda? Przetrwa właściwie wszystko, jeśli odpowiednio się go uodporni. Adept odetchnął głęboko i ponownie wyciszył umysł, skupiając się i sięgnął do źródła maddary, przygotowując się do obrony.
Wyczuł drgania obcej mocy na swoim grzbiecie, a konkretniej – oblegające cały grzbiet; domyślił się więc, że znów będzie to jakaś ciecz czy coś takiego, płynny ogień, lawa, woda, kwas... Stwierdził, że i on równie dobrze może użyć diamentowej tarczy, i tak też zrobił. Zaczerpnął ze źródła nieco maddary i zaczął formować z niej obraz. Miała być to ściśle przylegająca do futra tarcza stworzona z właśnie bezbarwnego, przezroczystego kryształu, gruba na jakieś dwa szpony, a w dotyku zimna i śliska, odporna na pęknięcia, złamania i uderzenia. Jej zadanie było oczywiste – zatrzymać wszelkie substancje, które pojawią się na grzbiecie Rozgwieżdżonego. No, właściwie nie na grzbiecie, a na owej tarczy. Kolec tchnął maddarę do wyobrażenia i czekał na efekt.
Po dłuższej chwili zneutralizował twór, i nadal pozostając skupionym zaczął pracować nad atakiem. Wyobraził sobie więc, że pod Niegasnącą z ziemi wyrywa się kilka twardych, ostrych kryształów, mniejszych i większych, ale mających wielkość około dwóch szponów. Miało na nich być trochę zazębień i zadziorów, a ich krawędzie ostre, dzięki czemu zadałyby groźne rany. Były przezroczyste, bezbarwne – a co, skoro kryształ w obronie, to czemu nie kryształ w ataku? Nadał im również wysoką odporność na temperatury, uderzenia i pęknięcia oraz rozpuszczenia kwasem, po czym tchnął w nie maddarę i czekał na efekty swojej pracy.
: 09 lut 2014, 12:06
autor: Niegasnąca Iskra
Nie widziała tarczy Rozgwieżdżonego, ale wyraźnie czuła jego maddarę. Była już stara, więc niektóre elementy jej zmysłów, głównie wzrok, zaczęły już ja zawodzić.
~ na kwas najlepszy jest wodorotlenek sodu, ale pamiętaj, że on, bez odpowiedniego zabezpieczenia, powoduje poważne oparzenia. – przesłała, gdy tylko się obroniła. Choć, w zasadzie? Można rzec, że ona to powiedziała w międzyczasie.
***
Wyobraziła sobie mglę. oczywiście, wokół Rozgwieżdżonego. Szarą, skłębioną, gęstą, którą trudno było przebić wzrokiem. Owa mgła miała nie posiadać zapachu oraz smaku, ale każda jej część, każda cząsteczka, miała posiadać w sobie ładunek elektryczny. Każdy kontakt mgły z ciałem adepta, powinien zakończyć się porażeniem. Na szczęście, o dość niskim napięciu Iskra, nadała jej jeszcze jednej bardzo ważną właściwości. Wiatr miały na nią nie wpływać, więc nie dałoby się jej zdmuchnąć. Przelała w swój atak maddarę.
: 09 lut 2014, 16:37
autor: Mrucząca Łuska
Skinął głową, gdy usłyszał mentalny przekaz w swoim łbie, na znak, że rozumie. Na pewno to zapamięta i w przyszłości wykorzysta. Teraz jednak znów poczuł wokół siebie zawirowania maddary, więc od razu wyciszył się i uspokoił, sięgając po maddarę. Wyobraził sobie prostą barierę, teraz postawi na nieskomplikowany twór. Miała mieć kształt kopuły stworzonej z cienkiej warstewki maddary. Chociaż jej grubość nie miała przekraczać pół łuski, bariera miała być wystarczająco mocna, by zatrzymać wszelkie ataki ze strony Czarodziejki, czyli tak zwana bariera uniwersalna. Miała tworzyć prawie idealną kulę wokół Adepta, no, prawie, bo od dołu była oczywiście spłaszczona. Dodatkowo miała być przejrzysta tak, by Rozgwieżdżony mógł przez nią widzieć, miała przepuszczać powietrze, by Kolec nie udusił się, no i była oczywiście na tyle duża, by cały się w niej zmieścił. Tchnął w to wyobrażenie maddarę, po czym odczekał chwilę i zabrał się za swój atak.
Po raz kolejny wyobraził sobie kulę, tym razem jednak stworzoną z czegoś odmiennego. Miała mieć średnicę szpona i pojawić się tuż przy mostku Niegasnącej, skoro ataki miały być jak najbliżej ciała. Kulę miała tworzyć elektryczność w najczystszej postaci. Po uderzeniu w ciało Ognistej miała ja porazić prądem na tyle mocnym, by sparaliżować mięśnie, ale nie by zabić. Po dopracowaniu szczegółów tchnął maddarę do tworu i patrzył, czy się pojawia.
: 10 lut 2014, 11:53
autor: Niegasnąca Iskra
Elektryczność?! O! A miała zastosować to samo, tyle, że w swoim ataku. No cóż, zrewanżuje się, po prostu. Błysakwicznie, postawiła przed sobą tarczę, mającą skumulować ładunek elektryczny, a potem, odprowadzić go w głąb ziemi. Za pomocą niewidzialnych, licznych, kanalików. Coś jak piorunochron, tyle, że w wersji ileś tam. Oczywiście, z dala od siebie. Nie stosowała żadnych substancji, które by przewodziły prąd.
***
W kierunku prawego boku Rozgwieżdżonego, miała zmierzać jedna, pojedyncza błyskawica. Ale bardzo, bardzo szybka. W zasadzie, mozna bylo to wziąść za jasną smugę, a nie za niebezpieczny twór natury. Ognista umieściła w niej taki ładunek elektryczny, który normalnie znajduje się w błyskawicy.
: 10 lut 2014, 15:05
autor: Mrucząca Łuska
//Będę już pisać dorosłym imieniem, bo i tak się w końcu pomylę xD//
Wędrujący syknął, gdy poczuł, jak w pewnym miejscu maddara zaczyna drgać, zwiastując potężny atak. Od razu skupił się, by sięgnąć do źródła mocy i zacząć tkać z niej obronę. Spodziewał się błyskawicy, w końcu energia zbierała się właśnie w ten sposób – a jako że był już kiedyś atakowany piorunem, wiedział, jak to wygląda.
Wyobraził więc sobie, że całe jego ciało zamyka się w okrągłej, ale spłaszczonej od dołu kuli, stworzonej z metalu – była gruba na mniej więcej łuskę, a była duża na tyle, by Czarodziej spokojnie się w niej zmieścił. Oczywiście, była pusta w środku, by samiec mógł tam być; dodatkowo miała swobodnie wypuszczać zużyte powietrze, a wpuszczać świeże, by się nie udusił. Posiadała lekko złotawą barwę, a w dotyku była śliska i zimna. Gdy błyskawica uderzy w nią, miała się po niej prześlizgnąć i odprowadzić energię do ziemi, nie czyniąc krzywdy zamkniętemu w środku Ziemnemu. Tchnął w to maddarę i cierpliwie czekał na efekt, po czym sam zaatkował, ciągle pozostając skupionym i wyciszonym.
Wyobraził sobie lodowy dysk o średnicy półtora szpona. Jego krawędzie miały być zaostrzone, a lód twardy, wytrzymały i odporny na zmiany temperatur, żeby nie rozpuścił się ani nie skruszył przed dotarciem do celu. A celem był lewy bok Ognistej. Dysk miał się zmaterializować tuż przed nim i, obracając się w zawrotnym tempie wokół własnej osi, wbić w niego, zostawiając głęboką ranę i odmrożenia. Dopracował jeszcze sam wygląd dysku, lód tworzący go miał jasnobłękitną barwę, był półprzezroczysty, a w dotyku śliski i zimny. Wędrujący przelał w swój twór maddarę, po czym patrzył, czy się udało.
: 10 lut 2014, 19:32
autor: Niegasnąca Iskra
//No, mozna sie pomylic ^^ Zaczynasz jako adept, kontynuujesz jako dorosły smok xD
Hm. To byla za bliska, aby dobrac odpowiednia substancje, w koncu jasnowidzem nie była i nie wiedziala czym zaatakuje ja Noc, dlatego tez znowu, po raz enty, zastosowala tarcze uniwersalna. Odporna na kazdy twor. Z racji, ze odleglosc miedzy jej cialem a tworem czarodzieja nie byla za duza, musiala szybciej reagowac. Stad tez, swoja bariere stworzyla ze skory. Wyizolowala maddare z wlasnej skory, po czym wyciagnela ja na zewnatrz, tworzac juz gotowa bariere.
***
Skrzydla Wedrujacego Noca mialy się pokryc cieniutka woalka ognia. Od wewnatrz pokryta byla drobnymi, czerwono-zoltymi plomieniami. Dosc goracymi. Atak mial strawic luski, wypalic skore, tkanki, nerwy, miesnie ...
: 11 lut 2014, 16:27
autor: Mrucząca Łuska
//Ceremonia była tak jakoś... w międzyczasie xD
Wędrujący ponownie skupił na wyczuwaniu najmniejszych nawet drgań maddary, by wiedzieć, co ma bronić i jakiego rodzaju jest atak. Nie miał jeszcze aż takiej wprawy w tej dziedzinie, by móc osądzać, jaki to atak jedynie po zawirowaniach mocy, ale parę rzeczy już wiedział, zwłaszcza, że ten trening z Ognistą trwał już dosyć długo. Wyczuł jednak maddarę na swoich skrzydłach, tańczącą podobnie do ognia, domyślił się więc, co to może być.
Skupił się więc, ponownie, i wyciszył, przygotowując do obrony. Wyobraził sobie po chwili, że na obu skrzydłach, złożonych ciasno przy bokach, pojawia się tarcza stworzona z lodu, grubego na około pięć łusek, jasnobłękitnego, bardzo twardego i wytrzymałego, i co najważniejsze – odpornego na ogień i wysokie temperatury. W dotyku był zaś śliski i zimny. Jego zadaniem było pojawienie się i ochronienie atakowanych miejsc o ognia Iskry. Nocny tchnął w swój obraz maddarę i cierpliwie czekał na efekt.
Po chwili zaś zabrał się za atak z jego strony. Miała to być kula lodowatej pary wodnej, która miała pojawić się pod pyskiem samiczki i uderzyć od dołu w jej szczękę z taką siłą, by nawet ją połamać, a niezwykle niska temperatura dodatkowo wywołać odmrożenia. Samczyk przelał maddarę do tworu i patrzył, co się dzieje.
: 12 lut 2014, 11:45
autor: Niegasnąca Iskra
//12 posŧów ;P
Objawy – głównie drganie powietrza – pojawienia się maddary pojawiły się pod jej pyskiem, więc ta nie czekała zbyt długo. Nie mogła, w końcu. Natychmiast stworzyła pod swoją szczęką, tą dolną diamentowaą osłonę, jednak niezbyt grubą, odporną na rozkruszenie, pęknięcie, no i temperaturę. Oczywiście, jej twór był dopasowany do ciała, i elastyczny.
***
Z nieba, no dobra nie dosłownie z samego nieba – bo z pół ogona wysokości, zaczął spadać grad. Grudki lodu miały mieć 5 milimetrów szerokości i może z 7 milimetrów wysokości. Zagrozone było całe ciało Czarodzieja, konkretnie to, które było wystawione na ataki z nieba.
: 12 lut 2014, 14:58
autor: Mrucząca Łuska
//*^* ale jeszcze za mało, nie?//
Czując zawirowania maddary w powietrzu nad sobą, nie zamierzał czekać, tylko od razu sięgnął do źródła maddary, wyciszając się i wyobraził sobie obronę. Była to stworzona z kryształu, przezroczystego, zimnego, śliskiego – kopuła, zawieszona około ogon nad Wędrującym. Była gruba na dwa szpony i wytrzymałą na wszelkie uderzenia, pęknięcia i próby rozbić, a była na tyle duża, że osłoniła całe ciało Ziemnego przed wszelkimi rzeczami które z nieba by spadały. Po dopracowaniu wszystkich szczegółów Czarodziej tchnął w swoje wyobrażenie moc i obserwował, czy się pojawia – po kilku chwilach zaś wyobraził sobie swój atak.
Wyobraził sobie mianowicie, że wokół całego ciała Iskry pojawia się dosyć elastyczna, ale bardzo wytrzymała bańka nie przepuszczająca powietrza. W jej wnętrzu panowała piekielnie wysoka temperatura oraz bardzo wysokie ciśnienie, dodatkowo na jej wewnętrznej warstwie płonąć ogień, pomarańczowy, gorący, nie dający się zgasić i nie reagujący z samą bańką. Ta zaś miała zacząć powoli się zmniejszać, zbliżając się coraz bardziej do Czarodziejki. Jak się bawić, to się bawić!...drzwi wy*ebać okno wstawić xDD Gdy upewnił się, że dopracował wszystko, tchnął w to maddarę i patrzył.
: 13 lut 2014, 16:47
autor: Niegasnąca Iskra
//a wiesz co? Sprobuj zlozyc raporcik, zobaczym czy sie uda ^^
Otoczyla sie oslonka, scisle przylegajaca do ciala, majaca nie dopuscic do siebie magicznego ognia.ale takze stopniowo sie rozszerzac, aby nie zostac zgniecionym – zmiazdzonym. Jedna tarcza dwie wlasciwosci, zdarza sie.
***
Przemienila podloze na ktorym stal Czarodziej Ziemi – snieg/bloto/zwykla ziemia w zar. Konkretnie zar, ktory powstaje przy dogasajacym ognisku. Nie byl on jakos bardzo goracy, ale tez nie byl jakis bardzo zimny. Dalo sie nim poparzyc.
: 18 lut 2014, 17:59
autor: Mrucząca Łuska
Był już zmęczony tą nauką, trwała już dość długo, a jego maddara była na wyczerpaniu. Stworzył więc jedynie warstwę wody pod opuszkami wszystkich czterech łap, a gdy atak zniknął, i on od razu odwołał swoją obronę.
– Bardzo ci dziękuję, Niegasnąca Iskro, myślę, że to wystarczy – odezwał się do Czarodziejki. Nawet jeśli to nie wystarczy, on nie miał już siły na więcej... ani siły, ani zasobów maddary na kolejne ataki i obrony.
– Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia – pożegnał się, po czym rozłożył potężne, gwieździste skrzydła i wzbił się w powietrze, odlatując powoli ku terenom Ziemi.
: 19 lut 2014, 11:25
autor: Niegasnąca Iskra
Skinęła głową, odwołując swój czar. Nim jednak do tego doszło, najpierw oslabiła swój atak, a potem, no przerwała swoje połączenie ze swoją maddarą. – W porządku, w takim razie do zobaczenia – skwitowała, po czym odeszła. Nie w stronę swojego obozu, ale gdzieś na tereny wspólne.
: 26 kwie 2014, 15:51
autor: Iskra Nadziei
Przyleciała nad Zimnym Jeziorem i wylądowała na wysepce, było dość trudno tutaj wylądować, bo było sporo drzew, ale na szczęście udało jej się. Znów kolejna nauka, tym razem pływania. Podeszła do wody i pacnęła w lustro łapą, była lodowata, a po jej grzbiecie przebiegły ciarki. Ma nadzieje że nauka przeminie jej szybko i nie zamarznie na kość. Teraz wystarczy zaczekać na nauczycielkę, którą była jej babcia i smoczyce z którą miała się wspólnie uczyć. Usiadła owijając puszystym, wielkim ogonem przednie łapy i wyczekiwała ze stoickim spokojem na resztę.
: 27 kwie 2014, 15:23
autor: Widząca Łuska
Nad Zimnym Jeziorem zjawiła się smukła, złotołuska smoczyca o ślepych, zdawających się przeszywać przestrzeń mglistych ślepiach. Widząca Łuska przeczesywała sondą otoczenie tuż przed nią. Wykryła obecność smoczycy. Wyczuła również zapach należący do Ziemistych...
– Witam. Czyżby Puszysta Łuska? – spytała grzecznym, acz przyjaznym tonem. Uśmiechnęła się lekko. Uniosła łeb w górę i wypięła pierś. Czekały teraz razem na nauczycielkę.
: 28 kwie 2014, 21:06
autor: Esencja Przeszłości
Bardzo dobrze wiedziałam, gdzie miałam się stawić i o której porze, chciałam jednak, aby najpierw me uczennice pierwsze się spotkały. Musiały mieć chwilę czasu na poznanie się.
Moje serce biło z podekscytowaniem na myśl o spotkaniu wnuczki, jednak, czy mała tak o mnie myślała? Nie okazałam się najlepszą babcią, dobrze o tym wiedziała, a czasu cofnąć nie potrafiłam.
Patrząc na przesuwającą się tarczę Złotej Twarzy stwierdziłam, że czas w końcu ruszyć ku Wysepce, dlatego wstałam z brzegu Zimnego Jeziora i wzbiłam się w powietrze, by wzlecieć nad ów niewielką formację. Dostrzegłam złocistą sylwetkę Widzącej, ale także niebieską Puszystej. W pierwszej chwili jej zupełnie nie poznałam! Była już taką dużą smoczycą! Mogłabym nawet rzec, iż dorosłą.
Ukłucie melancholii dało mi znać ponownie o sprawach przemijania. Westchnęłam w głębi duszy i odsunęłam wszelkie zbędne myśli, skupiając się jedynie na nadchodzącym szkoleniu. Wylądowałam dwa ogony od samic, składając rozłożyste ramiona skrzydeł i zbliżyłam się do nich krokiem lekkim, pełnym gracji, pomimo upływających księżyców. Spojrzałam życzliwymi, ciepłymi czarnymi ślepiami na Puszystą.
– Witajcie, moje drogie – szepnęłam swym cichym, acz dźwięcznym głosem, dotykając delikatnie nosem każdą z nich za uchem.
– A więc przejdźmy od razu do rzeczy. Nauka pływania nie jest zbyt trudną sztuką. Pomaga nam unosić się na wodzie, ale także ją przebyć. Wejdźcie do wody po kolana i przejdźcie się tak z pół ogona i zawróćcie. A następnie powiedzcie mi, czym różni się chodzenie w wodzie, od chodzenia po lądzie – przemówiłam po chwili, przysiadając nad brzegiem.
: 30 kwie 2014, 16:45
autor: Iskra Nadziei
-Witaj, tak jestem Puszysta, a Ty pewnie to Widząca Łuska?-uśmiechnęła się przyjaźnie. Bardzo cieszyła się że to właśnie Babcia będzie ją uczyć pływania. Gdy tylko przybyła smoczyca, podeszła do niej i się przytuliła, choć już była prawie dorosła smoczycą, to i tak bardzo lubiła swoją rodzinę, było ich już coraz mnie, ale nie wstydziła się także okazywać swoich uczuć do nich. Wysłuchała uważnie słuch Esencji i weszła jako pierwsza do wody, była lodowata, zacisnęła tylko szczękę i weszła aż po kolana, przeszła się powoli i już zauważyła różnice .
-W wodzie porusza się trudniej i wolniej, nie można robić gwałtownych ruchów. -stwierdziła istotny fakt, odwracając się powoli w stronę Esencji.
: 01 maja 2014, 11:20
autor: Widząca Łuska
Usłyszała dźwięk znajomych jej skrzydeł – Esencji Maddary. Uśmiechnęła się lekko. Co prawda ostatnio miała z nią dużo kontaktu, zwłaszcza poprzez szkolenia, ale jej obecność zawsze wywoływała w Widzącej przypływ radości.
– Witaj, Mistrzyni – wraz z tymi słowami lekko skinęła jej łbem na powitanie. A więc czas się zabrać za pływanie. Nie uśmiechało jej się do tego, zwracając uwagę na fakt, że woda była potwornie zimna. No cóż, ale Widząca nie znała innej pory roku, niż zima.
Zbliżyła się niepewnie do wody, stawiając pierwszy krok... Lekko odsunęła łapę. Po co to było, na co? Ta cała zabawa w pływanie. Czy jej się to kiedyś od czegoś przyda? Cóż za szkoda, że musi znać te wszystkie, choćby najśmieszniejsze pod względem praktyczności umiejętności.
Zanurzyła się po kolana w lodowatej wodzie. Zaczęła się poruszać, lekko szczękając zębami. Brr.
– N-no cóż... jest zimniej... i c-ciężej – stwierdziła.
: 05 maja 2014, 20:31
autor: Esencja Przeszłości
Usmiechnęłam się ciepło, kiedy moja wnuczka przytuliła się do mnie na przywitanie. Moje serce rosło, gdy widziałam ją w zdrowiu. Bardzo pomagał też fakt, że pomimo mych obaw, samica zdawała się nadal mnie akceptować.
Patrzyłam, jak wchodzą do wody. Cóż, odpowiedzi ich były skąpe, ale cóż...
– Tak, macie rację, woda jest gęstsza od powietrza, przez co stawia nam większy opór. Teraz wejdźcie głębiej, aż woda zacznie sięgać wam piersi, a następnie odbijcie się łapami od dna. Wcześniej przyciśnijcie skrzydła do boków. Kiedy odbijecie się od dna, zacznijcie przebierać energicznie, ale bez paniki łapkami, zgarniając wodę pod, jak i za siebie. Ogon luźno na wodzie, zaś szyja i pysk nad powierzchnią – poleciłam spokojnym, ciepłym głosem.
: 11 maja 2014, 18:44
autor: Iskra Nadziei
Posłusznie wykonywała to co miało jej pomóc w nauce, weszła głębiej do wody. Łeb i szuję uniosła, ogon rozluźniła.Przycisnęła skrzydła do boków, nie będą jej pewnie podczas pływania potrzebne, a jedynie mogą zawadzać. Kiedy woda zaczęła sięgać jej piersi, podskoczyła energicznie i zaczęła równomiernie machać łapami, raz zgarniając wodę pod siebie, a raz za siebie, wciąż powtarzając. Nie dotykała o dziwo podłoża jeziora, a unosiła się na powierzchni. Uśmiechnęła się podnosząc pysk do góry, nie zapominając wciąż o ruszaniu łapami. Wciąż zdziwiona że unosi się na powierzchni wody, to jednak nie jest takie trudne, oczywiście nie jest też banalne, ale da się tego nauczyć, chyba- pomyślała Puszysta, wciąż machając łapami pod lustrem wody.
: 22 maja 2014, 17:39
autor: Widząca Łuska
Skrzywiła się lekko na samą myśl o zaglębianiu się jeszcze bardziej w wodę. Nie można powiedzieć, że wykonała polecenie bez oporów. Postąpiła niepewnie kawałek, trzęsąc się z zimna i zastanawiając się, czy to był dobry pomysł godzić się na tą naukę. Po chwili przypomniała sobie, że niestety umiejętność była potrzebna, żeby była godna miana Uzdrowiciela... i niepewnie zanurzyła się. Aż po pierś. Odbiła się z niechęcią od dna, przebierając łapami i czując napływające ciepło do lekko drętwiejących już kończyn. Poczuła, że unosi się w tej dziwnej, gęstej cieczy. To nie było najprzyjemniejsze doznanie.