Strona 2 z 42
: 09 lut 2014, 14:11
autor: Mordercza Furia
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Warknęłam gardłowo, czując, że samiec nie próbuje się wyrwać, ale oddać atakiem za atak. Zatopiłam zębiska w jego ciele, miażdżąc łuski i wgryzając się w ciało, a na mój język spłynęła gorąca posoka. Poczułam silne uderzenie w pysk i aż zamigotało mi czarnymi plamami przed powiekami, na co zareagowałam mocniejszym uchwyceniem samca zębiskami, a następnie szarpnęłam łbem i odfrunęłam od niego, jednocześnie wyrzucając nogi, aby go odkopnąć od siebie na wystarczającą odległość. Syknęłam, potrząsając łbem, aby pozbyć się plam przed oczami.
/A, O IV
: 10 lut 2014, 19:30
autor: Uśmiech Szydercy.
Z gardzieli smolistołuskiego samca wydostał się groźny, głęboki warkot, kiedy poczuł jak zębiska dzikiej smoczycy wbijają mu się pod skórę. Lekki impuls bólu przeszył jego ciało... lecz było warto się poświęcić, gdyż smoczyca została wyraźnie otumaniona uderzeniem w łeb przez twarde rogi Szydercy.
Poczuł, jak odkopuje go jak najdalej, lecz machnięciem skrzydeł zatrzymał się w powietrzu i obrócił w jej stronę, natychmiast mknąc ku niej. Widział, jak próbuje odzyskać ostrość widzenia i postanowił wykorzystać ten krótki moment na atak.
Włożył całą siłę swych mięśni w silne zagarnianie skrzydłami powietrza za siebie, aby choć lekko dogonić smoczycę. Znalazł się pod nią, zadarł łeb i zionął słupem ognia z dość bliskiej odległości w jej brzuch i podbrzusze, uważając jednak na jej łapy, by nie dosięgnęła nimi jego pyska.
: 01 mar 2014, 11:51
autor: Niegasnąca Iskra
Niegasnąca zjawiła się jako pierwsza. Wylądowała zgrabnie na ziemi, składając jednak najpierw jedno skrzydło a potem drugie. Szybko się także rozejrzała. Była tu pierwsza? Na to wygląda. No cóż, poczeka. Nawet to lubi. Ileż musiała czekać na odpowiedzi swoich uczniów?
: 01 mar 2014, 13:13
autor: Krzyk Honoru
Machałem skrzydłami ile sił. Cóż, nieznajomość terenów Wolnych Stad robi swoje. Troszkę się z tatą pogubiliśmy, więc spanikowany próbowałem jak najszybciej dotrzeć na miejsce.
Tata leciał za mną. Wyglądała na spokojnego i opanowanego. Rozglądał się z ciekawością wokół, a ja z paniką wymalowaną na pysku poganiałem go jak mogłem.
-Synu, uspokój się bo jeszcze zrobisz sobie krzywdę. Jestem pewien, że to gdzieś niedaleko.[/color] – łagodnie przemówił do mnie tata.
-Tak, tak jasne.– mruknąłem. Akurat znaleźliśmy się nad Kanionem Szeptów, w miejscu, gdzie umówiłem się z moją nową nauczycielką.
-To tu!– wykrzyknąłem i zapikowałem w dół lądując przy nieco już podstarzałej smoczycy. Jestem pewien, że to ona, choć nie miałem jeszcze możliwości jej poznać. Wygląda tak, jak sobie wyobrażałem.
-Przepraszamy za spóźnienie, tak jakby nieco zabłądziliśmy. -wydyszałem składając niezgrabnie swoje skrzydła. Tata wylądował przy mnie i uśmiechnął się na przywitanie do Iskry.
-Witaj Niegasnąca Iskro. [/color]
-Ah, no tak, jestem Piękny Kolec.– przedstawiłem się z roztargnieniem.
: 01 mar 2014, 14:55
autor: Niegasnąca Iskra
Przekrzywila nieco glowe, choc usmiechnela sie do Pieknego. Na luzie. przepraszamy? Zabłądziliśmy? Czy ona dobrze slyszala? Liczba mnoga? Przeciez ten adept jest sam, nikogo innego nie zauwazyla. A moze to byl jej blad, i wzrok zaczynal ja zawodzic. a tam! wazne, ze w koncu bedzie mogla przekazac swoja wiedze. znowu. Wzruszyla wiec tylk o barkami, skinawszy mu glowa. a jakze, z usmiechem. – Milo Cie poznac- odparla, skinawszy mu glow z szacunkiem. – To co? Zaczynamy kolejne wtajemniczenie MO – to bylo pytanie retoryczne na ktore nie trzeba bylo odpowiadac. – Z racji, ze na tym stopniu, albo nastepnym, staram sie wprowadzac swoich uczniow do nowego typu obrony, bariery ze skory, to ... Slyszales kiedys o barierze, ktora nie pozwala tworzyc atakow wewnatrz Ciebie, bez dotyku przeciwnika?
: 01 mar 2014, 15:07
autor: Krzyk Honoru
//Sorki tam był błąd miało być zabłądziliśmy – już edytowany
Przekrzywiłem łeb w prawo w zastanowieniu. Bariera, która nie pozwala tworzyć ataków wewnętrznych... Przez moment milczałem zamyślony.
-To ja wam nie będę przeszkadzać, usiądę sobie tutaj i poobserwuję.– oznajmił tata wycofując się parę kroków.
-Dobrze tato.– skinąłem mu na potwierdzenie łbem. Właściwie to jego obecność mogłaby mnie tylko rozpraszać. Odwróciłem wzrok do Niegasnącej Iskry. Przypomniała mi się bowiem jedna rzecz.
-Słyszałem kiedyś, że po zranieniu, bariera z maddary na naszej skórze też ulega destrukcji. Co prawda bardzo szybko się regeneruje, żeby znów nas chronić, ale przez ten krótki okres czasu, można dotrzeć obcą maddarą do wnętrza ciała. Taką technikę chyba stosują Uzdrowiciele, o ile się nie mylę...– zmarszczyłem nos, a blizny na moim pysku zrobiły się bardziej wypukłe i wyraźne.
: 01 mar 2014, 16:05
autor: Niegasnąca Iskra
//to ja tez to edytne ale jak przejde na kompa, bo na telefonie nie chce mi sie z tym bawic, zwlaszcza, ze to zajmuje troche czasu xD
Wysluchala uwaznie slow ognistego, kiwnawszy glowa. – Masz racje, to domena Uzdrowicieli, ale i Czarodziej i wojownik moze rowniez z tego skorzystac. Jest jednak male ale. Uzyciemaggi w przypadku wojownika, gdy ten zmierza do przerwania ciaglosci skory, spowoduje, ze jego atak bedzie o wiele, wiele slabszy niz ten, ktory by wykonal tylko za pomoca klow, pazurow, ogona .. Zas atak magiczny moze wogole mu nie wyjsc, bo szczerze mowiac nie slyszlam przez te kilkadziesiat ksiezycow a takze z opowiesci z dawnych dziejow, zeby ktos w ten sposob atakowal. Niestety nie ma smokow uniwersalnych. I to samo dziala w druga strone, u czarodziei. Obrona, ktora chce Ci pokazac jest podobna, ale nie taka sama. Bo kazdy bedzie mogl z niej skorzystac bez jakis skutkow ubocznych. – jak zwykle zrobila krotka przerwe, po czym przeszla dalej. – a teraz, poprosze, o przygotowaniesie do uzycia maddary. Cisza, spokoj, rozluznienie .. o to wnosze ..
: 01 mar 2014, 16:33
autor: Krzyk Honoru
Wysłuchałem w skupieniu słów Niegasnącej Iskry. San też nie słyszałem o Wojowniku, który atakowałby w ten sposób, szkoda czasu i energii, tak mi się przynajmniej wydaje. Ale ja sam chciałbym spróbować, ciekaw jestem czy bym umiał...
-Oczywiście.– uśmiechnąłem się. A więc zaczyna się nauka, już nie teoretyczna, ale ta która bardziej mnie interesuje, ta praktyczna, gdzie będę mógł stanąć oko w oko z atakiem.
Odetchnąłem głęboko. Przymknąłem na moment oczy, by nic z otoczenia nie rozpraszało mnie. Bez problemów wymiatałem ze swego umysłu wszystko, co mogłoby mi przeszkadzać. Każda myśl nie związana z magią i treningiem szła w odstawkę, aż w końcu mój umysł stał się czysty, niczym niezamalowana karta, którą zaraz będę mógł zapełnić. Otworzyłem ślepia i wpatrywałem się z błyskiem w Iskierkę.
: 01 mar 2014, 21:09
autor: Niegasnąca Iskra
Niegasnaca spokojnie czekala, az Piekny osiagnie stan pelnego wyciszenia;, nie poruszajac sie jednak. Tylko rowno oddychajac i mrugajac , reszta byla slala. -Kiedy tylko dostrzegla gest, ktory widziala juz wielokrotnie – otwarcie slepi – przeszla dalej.– A teraz trudniejsze zadanie. Spobuj wyizolowac maddare, ktora znajduje sie w twojej skorze. Ale pamietaj, musisz to robic ostroznie. I wyczuciem. Nie manipul jednak komorkami swego ciala, bo uszkodzisz swoja skore.
: 02 mar 2014, 9:14
autor: Krzyk Honoru
Skinąłem łbem. To dość ciężkie zdanie, zważywszy, że nigdy tego nie robiłem. No, ale przecież po to tu jestem, by nauczyć się czegoś nowego. Zagłębiłem się więc w siebie. Powoli przemierzałem swój organizm, aż dotarłem do ostatniej warstwy skóry. Jej komórki wyglądały normalnie, nieregularne kształty, jądra, ale miały w sobie odrobinę fiołkowej substancji. Każda komórka zawierała trochę maddary, na której teraz się skupiłem. Wyobraziłem sobie jak moja fiołkowa mgiełka delikatnie oddziela się od nich. Unosi się i wypływa z komórek. Pozostawiając je w nienaruszonym stanie. Postępowałem ostrożnie, tak, by niczego nie uszkodzić.
Spojrzałem na Niegasnącą Iskrę czekając na dalsze polecenia.
: 02 mar 2014, 21:23
autor: Niegasnąca Iskra
//Ale nie da sie wyciagnac maddary z ciala. Tak jak ty to zrobilas. Wiec to musi isc do edycji ;) Ja uznam;, ze tego nie bylo.
I znow odczekala chwile, aby Piekny wykonal jej zadanie. Poprawnie. – Dobrze, to teraz etap II. A teraz, majac zgromadzona maddare, rozluz ja, prosze, na swoich luskach.To ma byc, mniej wiecej, cos takiego, taka oslonka, gdy ktos atakuje bliskio twojego ciala. Jako, ze maddara nie moze istniec bez rozkazow, nadaj jej prosze wlasciwosc odporna na ataki fizyczne ... – nie bylo to trudne, wiec PK nie powinien miec zadnych problemow z tym zadaniem.
: 02 mar 2014, 21:58
autor: Krzyk Honoru
//Oo sorki:) poprawione.
Skinąłem łbem i zacząłem majstrować przy mojej maddarze. Magia dalej była odseparowana od komórek, ale teraz wiedziałem co mam z nią zrobić. Wyobraziłem sobie jak pomału, niczego nie niszcząc, przeciska się przez kolejne warstwy skóry, by w końcu przebić się przez najtwardszą warstwę- łuski. Fiołkowa mgiełka osiadła na nich delikatnie. Poczułem przyjemne mrowienie, gdy moja maddara przepływała przeze mnie na powierzchnię. Moje ciemne łuski wydobywały soczystość maddary. Fiołkowy kolor wybijał się na tle niemal czarnych czarnych łusek. Wyobraziłem sobie, że ta delikatna, nietrwałą mgiełka łączy się ciasną siecią na całym moim ciele tak, by opleść mnie i chronić. Rozkazałem maddarze, by chroniła mnie dzięki swej twardości i niezniszczalności. Wlałem w nią właściwości kamienia, który był odporny na wszelkie ataki fizyczne. Osłonka nie powinna załamać się pod ciężarem ostrych ciężkich kolców, nie powinna ulec ogniowi, nie powinna też zniszczyć się pod wpływem zwykłego cisu łapą. Przynajmniej taką miałem nadzieję. Gdy upewniłem się, że pamiętałem o wszystkich dorzuciłem więcej maddary materializując osłonkę.
: 03 mar 2014, 14:03
autor: Niegasnąca Iskra
//a ja poprawiłam ten post na początku naszej rozmowy. W końcu! :mrgreen:
Skinęła głową. – A Teraz spraw, aby maddara zaczęła świecić. Tylko maddara, nie manipuluj własnymi komórkami, bo przez przypadek – jak już to mówiłam wcześniej – możesz zabić swoja skórę – przestrzegła przyszłego czarodzieja.
: 03 mar 2014, 20:44
autor: Krzyk Honoru
Skinąłem tylko łbem, by się nie dekoncentrować. Głos Niegasnącej Iskry dochodził do mnie jakby z oddali, tak bardzo skupiałem się na tym, by wszystko było poprawnie wykonanie i przez przypadek mnie nie zraniło.
Zamknąłem oczy, a w moim umyśle pojawił się od razu obraz mej skromnej osoby. Na całym moim ciele maddara lekko, jak puch opadała na moje niemal czarne łuski. Wyobraziłem sobie, jak fiołkowa mgiełka zaczyna emitować światło. Nie takie ostre, jak słońce w gorące, letnie popołudnie. O nie, moja maddara świeciła delikatnie, niczym promienie wschodzącego słońca, które ledwo wyłoniło się zza horyzontu. Rozświetlało delikatną liliową poświatą moje ciało. W wyobraźni wyglądałem nieco komicznie, niczym wielki fioletowy skrzat, na dodatek podświetlany. Mam tylko nadzieję, że gdy tchnę w swoje wyobrażenie więcej maddary nie będę wyglądał tak komicznie. By się o tym przekonać zaczerpnąłem więcej magii i wrzuciłem w obraz.
: 04 mar 2014, 19:46
autor: Niegasnąca Iskra
Wyszczerzyła się. – Do "twarzy" Ci z takim kolorem łusek, naprawdę – czarne łuski podświetlone fioletową poświatą? Bajka! I tylko w nauce MO. – Kolejne ćwiczenie jest takie. Spraw, aby twoja powłoka zapłonęła, ale ... tylko po części. Część ma być "zapalona", a część nie. – poleciła cichym, kojącym głosem. Oczywiście, cały czas na ciele Pięknego powinna być powłoka, ale tylko jedna część powinna być wyraźnie widoczna,
: 06 mar 2014, 22:43
autor: Krzyk Honoru
Uśmiechnąłem się lekko słysząc komplement Iskierki.
-Może powinienem podtrzymywać cały czas ten czar.– zażartowałem. Ale gdy tylko usłyszałem kolejne polecenie natychmiast spoważniałem.
No dobra, mam się podświetlić z jednej strony a z drugiej zapłonąć. Czyli muszę wygasić jedną część ciała, by ją podpalić.
No i tak też zrobiłem. Wydzieliłem sobie niewidoczną dla Iskierki linię, która biegła dokładnie przez środek mojego ciała, dzieląc mnie na prawą i lewą część. Prawą postanowiłem zostawić bez zmian, a lewą zapalić. Wyobraziłem więc sobie jak moja poświata stopniowo przygasa. Fiołkowe światło stawało się coraz bledsze, by przejść w liliowy kolor, a potem całkowicie utonąć w moich ciemnofioletowych łuskach. Teraz, dalej podtrzymując maddarę na powierzchni łusek zacząłem ją podpalać.
Wpierw, by przypadkiem się nie zranić nakazałem wewnętrznej maddarze chronić mnie przed ciepłem i płomieniami. Miała nie pozwolić na to, by płomienie mnie pochłonęły, a jednocześnie miała przepuszczać powietrze, żeby moja skóra mogła swobodnie oddychać. Gdy to już miałem zrobione pozostawało tylko się podpalić. Wyobraziłem sobie jak maddara zaczyna płonąć. Czerwone i pomarańczowe płomienie otaczają mnie, gorące powietrze drga delikatnie. Wokół czuć zapach paleniska i słychać pstrykanie ognia.
Druga strona w tym samym czasie dalej świeciła się na fiołkowo, tak, że teraz byłem niczym flaga trzepocząca na wietrze. Płomienie poruszały się wprawiając mnie w pozorny ruch, a fiołkowa poświata niepozostająca w tyle także drgała lekko.
Tchnąłem w to maddarę.
: 07 mar 2014, 7:33
autor: Niegasnąca Iskra
I znowu się nie zawiodła. Piękny Kolec poprawnie wykonał wszystkie jej polecenia. Wszystkie? W zasadzie tylko jedno, ale ... co tam! Ważne, że się udało. – W takim razie w ramach przerwy, podaj mi, proszę, dwie zalety czy tez zastosowania w walce tego, co przed chwilą ćwiczyłeś? – adept mógł zostawić swoją tarczę, a mógł ją także zneutralizować.
: 07 mar 2014, 12:35
autor: Krzyk Honoru
Pozbyłem się z moich łusek świecidełek, jeśli mogę tak nazwać ogień i światło...no, w sumie świecą, więc dużo się nie pomyliłem. Zerknąłem na Niegasnącą Iskrę bystrym (taką mam nadzieję) spojrzeniem. Zastosowanie osłonek i tego, co przed chwilą robiłem. Żaden problem.
-No więc na pewno przydaje się w atakach bezpośrednio przy ciele, kiedy nie możemy postawić tarczy, bądź kopuły bo atak jest za blisko. Myślę, że przydaje się, na przykład przy atakach pnączami, kiedy się owijają wokół ciała, można je po prostu w ten sposób spalić. – odparłem. Właściwie podałem tylko jeden przykład, więc zmarszczyłem nos szukając następnego. Ale w końcu zrezygnowałem. Jakoś ciężko było mi wymyślić następny przykład więc powtórzyłem to, co już wcześniej powiedziałem -No ogólnie przy atakach blisko ciała.
: 07 mar 2014, 13:17
autor: Niegasnąca Iskra
Skinęła głową, choć trzeba było przyznać, że nie na taką odpowiedź czekała. Ale to także była poprawna odpowiedź, jedna z trzech, stad tez jej gest – Tak, ale jest jeszcze coś. A raczej dwa cusie – odparła rozbawiona, mrugnąwszy porozumiewawczo do Pięknego. Ona, na jedną zaletą akurat wpadła sama, bez niczyjej podpowiedzi, ale z drugim miała nieco problemu.
: 07 mar 2014, 21:32
autor: Krzyk Honoru
-Mogę być sam dla siebie latarnią.– zażartowałem. Wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu, ale szybko je schowałem wiedząc, jak brzydko muszę w tym momencie wyglądać. Westchnąłem to jest męczące, nie móc normalnie się uśmiechnąć, bo od razu mogę kogoś wystraszyć, przerazić, obrzydzić (niepotrzebne skreślić).
-Czyli źle.– westchnąłem. No dobra, to w czym jeszcze pomaga mi taka obrona. -No to taki rodzaj obrony może też być przydatny gdy atakuje mnie jakaś mgła, albo jakieś obcęgi, czy obręcze, które się zaciskają.... – wyliczałem bo na prawdę nie mam pojęcia o co, tak właściwie chodzi Iskierce. -Nie wiem.– poddałem się w końcu zrezygnowany.
: 08 mar 2014, 13:05
autor: Niegasnąca Iskra
Wysłuchała słów Pięknego wyszczerzając się do niego. To znaczy, zrobiła to na końcu, ale jednak się wyszczerzyła. – W zasadzie chodzi o siłę i o to, że nikt nie będzie atakował płonącego smoka. A co do tego pierwszego to, osłonka, która stworzyłeś, znajduje się bardzo blisko samego źródła. Albo i jest samym źródłem, bo przecież w porównaniu do osłonek cielesnych, jest ona stworzona z samej maddary. Nie z urzeczywistnienia – wyobrażam sobie w myślach, a potem, sięgam po manę i ją przenoszę do obrazu, który mam w głowie – ale właśnie z maddary. – objaśniła, a raczej powiedziała to, oczywiście swoimi słowami, co ktoś jej dawno, dawno temu przekazał. Ktoś, kto ją uczył tej umiejętności. – A teraz zaatakuję Cię dwa razy pod rząd, a ty, bazując na tym co się już nauczyłeś, będziesz musiał się obronić – po tych słowach, z ziemi wystrzeliły pnącza, które miały opleść się wokół łap i ogona samca. Były ona dodatkowo wzmocnione nierozerwalnością, a także przesadną wytrzymałością. Zwyły ogień – smoczy ogień – też nie mógl im nic zrobić.