Strona 2 z 23

: 01 lut 2014, 14:28
autor: Spojrzenie Mroku

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Widząc że nie wzbija się ani odrobinę wyżej Antrasmer trochę się zmartwił. Może jednak jego niepasujące do reszty ciała skrzydła uniemożliwiają mu normalny lot? Nie! To na pewno nie jest to! W końcu wszystkie smoki, będące mieszanką dwóch ras potrafią latać. Usłyszawszy polecenie ze strony swojej mamy, Ant na nic nie czekając zaczął uderzać swymi pierzastymi skrzydłami znacznie mocniej, a co za tym idzie także szybciej. Może teraz pójdzie mu lepiej. Z pewnością. W końcu włożył w ćwiczenie o wiele więcej pracy

: 01 lut 2014, 15:10
autor: Arradir
Smoczyca warknęła gardłowo, cicho. Zaraz potem znów przemówiła.
– Bardzo ładnie, a teraz czas na zapikowanie w dół i wylądowanie. Na raz... dwa... trzy!
Smoczyca wierzyła w swego pisklaka i gwałtownie zaczęła obniżać lot, starając się, by był on ciągle nad nią. Złożyła nieco skrzydła, a łeb skierowała ku ziemi. Przyspieszyła lotu, mając nadzieję, że Antrasmer będzie tuż nad nią. Na koniec rozłożyła skrzydła mocno i przyhamowała. Opadła miękko na ziemię.

/rozbuduj następny post nieco bardziej i wraz z nim raport Lot I

: 01 lut 2014, 16:21
autor: Spojrzenie Mroku
Słysząc warknięcie Ant na początku pomyślał że pewnie zrobił coś źle. Znowu. Co jednak miało być wykonane nie tak skoro unosił się coraz wyżej nad ziemię? Na szczęcie wypowiedziane chwilę potem słowa matki uspokoiły go. Nie zrobił nic źle, a wręcz przeciwnie: powierzone zadanie zostało dobrze wykonane. Zadowolony z siebie malec leciał dalej, cały czas się wznosząc. Wtedy jego entuzjazm, tradycyjnie chyba już zgasiła matka, każąc mu przejść z poziomu „ledwo-umiem-latać” na poziom „Akrobacje-mam-w-małym-palcu”. Trochę przestał być tak pewien siebie gdy spojrzał w dół. Znajdował się już naprawdę wysoko. Ale cóż. Nie miał innego wyjścia jak posłuchać się polecenia. Przełknął głośno ślinę i zaczął lecieć prosto przed siebie. Następnie pochylił skrzydła ustawiając ich krawędź natarcia pod kątem czterdziestu pięciu stopni w kierunku ziemi. Zaczął przyśpieszać i jednocześnie coraz bardziej stromo opadać w kierunku ziemi. W końcu jego pysk celował prosto w pokrytą zmarzniętym śniegiem ziemię. Antrasmer niepokoił się z jakim tempem ta się zbliżała. Pikując pisklak nieco złożył skrzydła, gdyż czuł że napór powietrza tak na nie napiera że wkrótce pęd je wywichnie. W pozycji w jakiej się znajdował wróżyłoby to pewne kalectwo, a nawet śmierć. Wszystkie cztery łapy docisnął do tułowia. W końcu gdy znajdował się naprawdę blisko ziemi zaczął szybko wychodzić z lotu nurkowego. Skrzydła ustawił podobnie do tego jak wtedy gdy zaczynał nurkować, lecz, rzecz jasna, tym razem ustawił ich krawędź odwrotnie, celując nimi w górę pod podobnym kątem. Zaczął szybko wyrównywać lot co zaowocowało mocnym przeciążeniem od którego małemu zrobiło się ciemno przed oczami, gdy krew odpłynęła mu z mózgu. W końcu jednak do końca wyrównał lot i lecąc równolegle do ziemi wszystko szybko wróciło do normy. No może trochę kręciło mu się w głowie. Aby wyhamować Antrasmer przekręcił skrzydła tak by stały się swego rodzaju hamulcem używając ich jak żagla. By szybciej wyhamować dodatkowo machał nimi zagarniając powietrze przed siebie. W końcu gdy unosił się w miejscu i zaczął coraz słabiej machać skrzydłami by delikatnie opaść na ziemię. Przy lądowaniu delikatnie ugiął łapy i złożył skrzydła. Łapy mu nieco drżały od nadmiaru adrenaliny w żyłach.

: 01 lut 2014, 17:25
autor: Arradir
Smoczyca podeszła do syna i opuściła łeb. Przytknęła nos do jego nosa na moment, a potem wyprostowała się. Uśmiechnęła się do Antrasmera.
– Jestem z ciebie taka dumna. Koniec, czy chcesz coś jeszcze?
Zwróciła się do niego. Była niezwykle cierpliwą matką, której nauczanie syna sprawiało ogromną przyjemność.

: 01 lut 2014, 22:07
autor: Spojrzenie Mroku
// Jeśli masz ochotę na fabułę to możemy popisać. Jeśli nie to wracamy ^^ //

Antrasmer przez chwilę siedział lekko dysząc i z uśmiechem przyjął słowa mamy. Dla niego znaczyły naprawdę dużo. Czuł się doceniony. Był świadom szczęścia jakie miał. Niewiele smoków więcej może się pochwalić tak kochającą i troskliwą rodziną
-Jak chcesz mamo. Chciałbym z tobą porozmawiać. Mogę tutaj, mogę w domu... -rzekł beztroskim głosem malec

: 01 lut 2014, 22:14
autor: Arradir
Smoczyca zamruczała i namyśliła się chwilę. Chciała odpocząć na miękkim legowisku. I wtedy też mogli rozmawiać.
– Wracajmy, kochany.
Odparła i rozłożyła skrzydła. Uśmiechnęła się do syna.
– Zobaczymy, czy za mną nadążysz.
Warknęła rozbawiona i wystartowała.
zt

: 01 kwie 2014, 15:51
autor: Zachodząca Łuska.
Jutrzenka szła w górę rzeki sztywnym, powolnym krokiem. Skrzydła i ogon ciągnęły się po śniegu, jak gdyby już nie miała siły ich unieść. Łeb także spuściła; w złotych ślepiach, w których wcześniej błyskały uczucia, ziała teraz pustka. Dokładnie taka, jaką sama czuła – pustka, którą po raz pierwszy poznała po śmierci matki, i z którą miała do czynienia coraz częściej, kiedy się rozrastała. Teraz już nie mogło być gorzej. Lepiej też nie.
Zdawała się nie słyszeć cichego szmeru strumyka pod grubą warstwą lodu ani trzeszczenia suchego śniegu pod własnymi łapami. Nie czuła chłodu. Po prostu szła, i szła... coraz wolniej, aż wreszcie się zatrzymała. Kończyny się pod nią uginały ze zmęczenia, nie była w stanie iść dalej. I tak nie miała gdzie. Czemu ją w ogóle obchodziło to, gdzie się zatrzyma? To nie miało znaczenia. Na jedno wyjdzie. Usiadła powoli na śniegu. Wyglądała wręcz żałośnie – rozwichrzone futro i pióra, skrzydła i ogon zabrudzone śniegiem. I na dodatek to spojrzenie.
W łbie Promienia zaczęły kotłować się myśli. Czy może powinna kogoś pożegnać? Ktoś będzie tęsknił? Ktoś będzie rozpaczał? Pewnie nie. Czy ktoś ją w ogóle znajdzie? W to też wątpiła. Może później... może ktoś się natknie przypadkiem. Jej to już było obojętne. Tutaj już nie było nikogo, za kim mogłaby tęsknić, na kim jej zależało. Za to na nocnym niebie już tak, tam znajdzie się przynajmniej garstka takich. Rodzice, rodzeństwo, przywódczyni, mistrzyni. Wszyscy. Nawet przyjaciel... tak, takie określenie pasowało do Wędrującego, choć był od niej wiele, wiele młodszy. Przez chwilę zrobiło się przykro przez to, że tak go potraktowała w grocie, ale przełknęła to uczucie razem ze słonymi łzami, które próbowały zebrać się w ślepiach. Nie ma co już się smucić.
Ciekawe, co napiszą na nagrobku... – wybrzmiała ostatnia myśl niby kropla wpadająca do kałuży i mącąca jej taflę, żeby po chwili znowu się wygładziła.
Świt przymknęła powieki, czekając, aż nadejdzie to, czego pragnęła. Nie był to sen. Chociaż... można powiedzieć, że był. Tyle że o wiele głębszy, taki, z którego już się nie obudzi. Taki, który zaprowadzi jej do tych, którzy już zginęli. I do których chciała dołączyć.
Śpiące drzewa już tego nie widziały. Jedynie małe żyjątka, które nie zapadały w sen zimowy mogły obserwować, jak biało-granatowa sylwetka zastyga pochylona nad zlodowaciałym strumykiem, jakby po prostu się w nim przeglądała. Ustał oddech, a oczy straciły swój blask. Dusza uleciała z ciała i już wędrowała z panem śmierci przed oblicze Immanora.

: 05 kwie 2014, 22:34
autor: Mrucząca Łuska
Samiczka chodziła bez celu po Terenach Wspólnych, ot tak, by pozwiedzać i zorientować się, gdzie co jest, bo mogło jej się to w przyszłości przydać. Starała się ignorować igiełki mrozu wbijające się jej w łapy wraz ze śniegiem, które je całe oblepiał. Szła po prostu przed siebie, tam gdzie poprowadzą ją nogi. A nuż znajdzie coś ciekawego?
Znalazła. Chociaż w pierwszej chwili nie zauważyła nieruchomego, biało-granatowego kształtu leżącego nad zamarzniętym strumykiem, to po chwili go dostrzegła. Widziała przecież tę smoczycę raz, na ceremonii... nie znała jej imienia, chociaż intensywnie pachniała jej stadem. Czyli Ziemna.
Pochyliła ku niej łeb, szturchając ją w bok pyskiem. Zimna. Nie oddychała. Nie żyła. Cadha cofnęła łeb, mrugając kilkakrotnie, zjeżyła futro na grzbiecie i karku; bała się śmierci. Nie tej, która sama niosła – była drapieżnikiem i była to naturalna kolej rzeczy. Ale ta śmierć była niepotrzebna. I najstraszliwsza.
Cofnęła się, drżąc na całym ciele i otworzyła pysk, dysząc; rozejrzała się dookoła. Nie było tu nikogo, kto wiedziałby, co w tej sytuacji robić. Jedyne, co jej w tej chwili przychodziło do głowy, to by zawołać Przywódcę. Toteż uniosła pysk i ryknęła wysoko w niebo, wzywając Marzenie Ziemi. Po tym oparła się o drzewo i usiadła tam, roztrzęsiona, ze zjeżonym futrem, skulona, wpatrując się w nieruchome ciało smoczycy, niezdolna do żadnego ruchu.

: 06 kwie 2014, 16:44
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Różnica między rykiem a mentalną wiadomością jest taka, że tym drugim sposobem komunikacji można przekazać znacznie więcej. Skrzydło jednak nie miał w zwyczaju ignorowania wezwań od swoich smoków, dlatego też wzbił się w powietrze i przyleciał nad źródło, z którego dostał wezwanie. Przyszedł nieco z boku, przez co ciało Jutrzenki było dla niego niewidoczne.
– Co się stało? – zapytał, patrząc na Mruczącą. Wyglądał tak jak zawsze, silnie, dostojnie, może nieco mrocznie pomimo jasnej sierści. Jego żółte ślepia były puste, ale większość już się chyba przyzwyczaiła.

: 06 kwie 2014, 17:03
autor: Mrucząca Łuska
Zauważyła Marzenie dopiero, gdy był blisko, bo białe futro zlewało się ze śniegiem i mlecznymi chmurami, którymi było spowite niebo. Gdy wylądował i podszedł do nich, skinęła mu niemrawo łbem, po chwili zaś cofnęła się i wskazała pyskiem na smoczycę leżącą nieruchomo nad strumieniem.
– Nie żyje – odezwała się zachrypniętym głosem. Wydawało jej się, że powinna dodać coś, usprawiedliwienie, czemu akurat jego wezwała... ale nie wiedziała co powiedzieć. Przecież dotąd nie przejmowała się takimi sprawami.
– Pachniała Ziemią.
Potem tylko potrząsnęła łbem i cofnęła się ponownie, w pewnym momencie siadając na śniegu. Czuła się, jakby kręciło się jej w głowie, krew szumiała w uszach; nie rozumiała, czemu tak się boi, a bała się bardzo. Może Marzenie będzie potrafił czytać między wierszami, domyśli się, co się stało, że to jej wina – nie było przecież śladów na ciele białej, nie zabiła jej. Ona nic... nic nie zrobiła...

: 07 kwie 2014, 19:39
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Dopiero po słowach Mruczącej rozejrzał się wokół. Gdy dostrzegł Poranną, zmarszczył lekko pysk. Była to jednak jedyna reakcja na śmierć Ziemnej. Wszystkie uczucia, te, które można by nazwać pozytywnymi, zostały zamknięte w kokonie. Podszedł do ciała Jutrzenki i obwąchał je, wraz z otoczeniem. Jej ciało nie nosiło śladów walki. Tak jak i ziemia, na której spoczywała. Uniósł prawą przednią łapę i lekko podniósł jej pysk, patrząc w niego. Wyglądała na spokojną, jakby przyjęła Aterala w swe ciało. Puścił jej pysk i odwrócił się do Mruczącej. Westchnął cicho, widząc jej zagubienie. Podszedł do niej, zatrzymując się kilkanaście szponów od niej.
– To Promień Jutrzenki. Była naszą Czarodziejką. Jej śmierć była spokojna. Pójdziesz ze mną na Cmentarz, aby ją pochować? – zapytał. Miała prawo, skoro to ona znalazła Jutrzenkę. Jego głos, o dziwo, był łagodny.

: 08 kwie 2014, 20:05
autor: Mrucząca Łuska
A Cadha stała tylko na śniegu, wodząc wzrokiem za Marzeniem, gdy zmarszczył pysk, gdy podszedł do białofutrej smoczycy, uniósł jej pysk, spojrzał na nią... instynktownie cofnęła się, gdy się do niej zbliżył; jej wzrok nadal był rozbiegany, oddech szybki i płytki. Uszy trzymała płasko przy czaszce, a futro na grzbiecie i karku zjeżyła, chociaż sama nie była tego świadoma. Dlatego słowa Przywódcy dotarły do niej dopiero po chwili. Promień Jutrzenki... Czarodziejka... śmierć – spokojna... Odezwała się dopiero po chwili, gdy poukładała sobie wszystko.
– T-tak... tak, oczywiście – poprawiła się szybko, po czym wstała i chwiejnym krokiem postąpiła do przodu, by odzyskać władzę nad własnym ciałem. Zaraz jednak zatrzymała się i obejrzała na Marzenie, jako że nie miała pojęcia, gdzie znajduje się Cmentarz na terenach Wolnych Stad, ale wiedziała, że jakkolwiek daleko by to nie było, będzie mu towarzyszyć. Co się ze mną dzieje...

: 08 kwie 2014, 20:10
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Kiwnął łbem, po czym odwrócił się i wrócił do ciała Jutrzenki. Dotknął jej barku i użył magii, aby unieść jej ciało. Położył je sobie na grzbiecie, tak układając skrzydła, żeby nie spadło. Był większy niż Promień, gdy umarła, więc nie miał problemów z jej ciężarem. Odwrócił łeb ku Mruczącej, po czym ruszył przed siebie w kierunku cmentarza. Źle się stało, ale teraz nie mógł już nic na to poradzić. Szedł powolnym i spokojnym krokiem, aby ciało Czarodziejki nie zsunęło mu się z grzbietu. Co jakiś czas oglądał się na Łuskę, a w jego ślepiach od czasu do czasu błyszczało coś dziwnego, jakby się martwił.

: 13 maja 2014, 17:16
autor: Niezdecydowana Łuska
Zwiastunek powoli przydreptała nad źródło rzeki, czując jak jej łapki zagłębiają się w miękki i wilgotny piasek. W pobliżu znów dostrzegła tą zabawną ciecz którą zadławiła się Runka w ich grocie, teraz jednak miała małą ochotę na wchodzenie do niej. Mimo grubego futerka, wiedziała że niedługo po wyjściu z wody zaczęła by marznąć, tak jak było wtedy, umówiła się jednak z Tęczową i nie mogła teraz zrezygnować.
Zamiotła wężowatym ogonem po ziemi, chcąc jakoś poprawić wygodę tego miejsca, na którym posadzi swoje szanowne kilka liter. Futerko aż się jej zjeżyło gdy chłód piasku dotknął jej delikatnego ciałka.
Zawsze rozkoszowała się tym uczuciem gdy chłodny powiew wiatru przeczesywał jej futro ale teraz? Kiedy coś tak chłodnego dotykało jej gołej skóry? Potworności.
Zrezygnowana nie chcąc siedzieć wstała z powrotem na łapki i zaczęła wędrować sobie w te i wewte robiąc łapkami różne wzory w miękkim podłożu.

: 13 maja 2014, 21:47
autor: Księżycowa Łuna
Słoneczko wyszła ze swej groty zaraz po wizycie cioci, która przybywała do niej z pustym żołądkiem. Kiedy jednak dostała wiadomość od tatusia, że pisklę z Ognia poszukuje nauczyciela, który przekazałby mu wiedzę na temat pływania, chociaż nieco onieśmielona, zgodziła się być tym smokiem, który pomoże członkowi obcego Stada.
Dlatego też skierowała swe kroki ku Zimnemu Jezioru, wesoło kołysząc ogonem. Jak zwykle przemykała jednak pomiędzy drzewkami, nie chcąc rzucać się nazbyt w ślepia, co i tak skutecznie utrudniał jej fakt, iż miała niezwykle jaskrawe umaszczenie. Cóż zrobić, natura nie zamierzała jej niczego ułatwiać swym mrozem i białym puchem zalegającym gdzie okiem sięgnąć.
Z tego, co wiedziała, samczyk będzie czekał na nią przy samym źródle. Troszkę się martwiła, jak zareaguje na jej widok.
Westchnąwszy cichutko pod noskiem, rozejrzała się czujnie zielonymi ślepkami dookoła i dostrzegła nieco malutką, brązową sylwetkę samca. Odetchnęła, chcąc dodać sobie nieco odwagi i ruszyła ku niemu, poruszając się tak, iż jej łapy ugniatały biały puch z chrzęstem, nie chciała go zaskoczyć. Stanęła u jego lewego boku i spojrzała na niego onieśmielona, uśmiechając się nieco niepewnie.
Witaj, zwą mnie Tęczową Łuską... Słyszałam, że chciałeś nauczyć się pływać? – ostatnie zdanie mimowolnie zamieniło się w pytanie, gdy jej rozedrgany, miękki głosik uniósł się o oktawę.
Samiczka nie podejrzewała, że Zwiastun to w rzeczywistości również samiczka, a nie samczyk!

: 14 maja 2014, 16:44
autor: Niezdecydowana Łuska
Zastygła w półkroku gdy do jej nozdrzy dobiegł dziwny zapach ziemnej samicy, odwróciła się w kierunku z którego dobiegała nieznana dotąd woń, wyczekując Tęczowej.
Już po chwili dostrzegła jaskrawy zarys postaci na tym jasnym tle, dlatego zamiast krzyczeć w dal na przywitanie, zamierzała poczekać, wykorzystując ten czas na przyjrzenie się jej. (Warto dodać z lekką zazdrością)
Samica wyglądała miło, a przynajmniej sprawiała takie wrażenie dlatego szkarłatnooka również postanowiła się przedstawić.
Jestem Zwiastun z ognia – Nie lubiła przedstawiać się imieniem nadanym jej przez przywódczynie, w końcu jakim cudem ona miałaby mieć do tego prawo? Niestety nie wiedziała sama jak mogłaby się nazwać a tradycją jest by mieć jakieś imię.
Czemu mnie obrażasz? Czy na prawdę wyglądam jak samiec? Myślałam że jesteś miła – Potok słów sam wyrwał się z jej mordki, gdy usłyszała to jak się do niej zwracała adeptka ziemi. Niewątpliwie poczuła się urażona jednak nie miała zamiaru obrażać Tęczowej, w końcu szacunek dla rozmówcy wyższego rangą to ważna rzecz.

: 17 maja 2014, 23:55
autor: Księżycowa Łuna
Słoneczko przyjrzała się dyskretnie pisklęciu. Samczyk był naprawdę piękny, miał brązowo karminową sierść, gęsta i błyszczącą, do tego ta długa, jedwabista grzywa... rubinowe ślepka... Był tak piękny, że mógłby być samiczką.
Zakołysała delikatnie ogonem i skinęła mu łebkiem, słysząc, że się przedstawia. Ale nastepne jego... jej, słowa sprawiły, że zamarła, spuszczając łeb z zawstydzeniem, a końcówka jej ogona drgnęła nerwowo.
J-ja przepraszam... p-po prostu... nie chciałam, tatuś musiał przypadkiem wprowadzić mnie w błąd – odszepnęła, a ze zdenerwowania, jak to zwykle bywało, głos począł jej się rwać. Uczuła, jak robi jej się gorąco.
Spojrzała z wyraźną skruchą na pisklę.
Naprawdę nie chciałam cię obrazić. Jesteś niezwykle piękna, twój wygląd naprawdę nie miał tu nic do rzeczy – zarzekła się, unosząc pyszczek.

: 19 maja 2014, 17:05
autor: Niezdecydowana Łuska
To nie ważne – Skomentowała krótko chcąc mniej więcej zmienić temat. Nie miała zamiaru przecież robić jej teraz jakichś wyrzutów, do wyglądu i tak jedynie przywiązywała tyle uwagi by mniej więcej ocenić charakter a nie by wzdychać i pojękiwać przez kilka łusek czy kępek futra które właściwie były jedynymi ozdobami zazwyczaj.
Tak czy siak, w końcu obie przyszły tu w określonym celu, dlatego Zwiastun błysnęła lekko swymi śnieżnobiałymi kiełkami, w lekkim uśmieszku.
Każdemu zdarzają się błędy, czy moglibyśmy jednak zacząć naukę? Jak się będę obijać moje rodzeństwo będzie lepsze ode mnie i będą na mnie dziwnie patrzeć – Już to widzę! Ona która miała zamiar pilnować by Runka i Spaczenie nie ucierpieli będzie tą która jest najsłabsza. Normalnie wstyd i hańba, nie mogła na to pozwolić, to nawet w grę nie wchodziło.

: 21 maja 2014, 20:25
autor: Księżycowa Łuna
Słoneczko uśmiechnęła się ciepło na odpowiedź Zwiastun i skinęła jaskrawym łebkiem. Zerknęła na źródełko rzeki, a następnie ponownie skupiła spojrzenie zielonych ślepi na samiczce.
Zapewne wiesz, czym jest pływanie. Ta umiejętność pomaga nam utrzymać się na powierzchni wody, bądź ją przepłynąć – przemówiła cichym głosikiem.
Teraz, proszę, wejdź na brzeg, tak do połowy kolan i przejdź się z kawałek ogona w tą i z powrotem, a następnie powiedz mi, czym różni się chodzenie w wodzie, od tego po lądzie? – skinęła zachęcająco na samiczkę i sama weszła do wody, aby pokazać jej, że będzie miała na nią oko.

: 22 maja 2014, 16:07
autor: Niezdecydowana Łuska
Na widok uśmiechu Tęczowej, na jej pysk wpełzł mimowolnie lekki uśmiech. Nie ma nic słodszego niż małe, puchate i uśmiechające się pisklę, nawet jeśli tym pisklakiem była nieufna wobec wszystkich Zwiastunek.
Pływanie przydaje się też do zabawy – Zauważyła podchodząc do chłodnej cieczy, wzbudzającej w niej lekki niepokój. Te źródło zupełnie się różniło od źródełka w jej jaskini, albo po prostu wydawało się o wiele mroczniejsze. Przejechała powoli łapką w górę nurtu, obserwując chwilę jak chłodna woda opływa jej łapę i porywając jednocześnie futro wraz z sobą, co przez chwilę zafascynowało małą.
Już kiedyś chodziłam w wodzie – Skomentowała lekko swoją ociężałość w wchodzeniu do wody, wcześniej nie miała nic przeciwko, ale teraz? Powoli weszła głębiej, czując jak chłodny płyn muska delikatną skórę brzucha i pachwin. Niczym skrzywdzony kociak zerknęła na Tęczową, zupełnie jakby pożałowała decyzji o tym treningu i pewnie by wybiegła z wody gdyby nie to, że zdała sobie sprawę jak głupi błąd zrobiła. Pokazała swoją słabość. Co z tego że każdy o niej wiedział, nie powinna była tego pokazywać. Pokręciła łepkiem, w duchu karcąc samą siebie, po czym dwoma szybkimi krokami zagłębiła się tak że woda sięgała jej grzbietu i ciemnobordowej grzywy.
Przymrużyła ślepia czując jak prąd pcha ją nieco w bok, nie poddawała się jednak.
W wodzie smok jest dużo lżejszy jednak gdy idziemy w przód czy pod prąd, jest nam ciężej bowiem jest ona gęstsza niż to czym oddychamy i stawia opór naszym łapkom. No i pod wodą lepiej nie oddychać. Runka raz próbowała to się zachłysnęła. W dodatku po wyjściu z wody wszystko przykleja się do futerka. Wtedy smok wygląda jak brudasek. – Nie była pewna czy dobrze odpowiedziała na pytanie Tęczowej. Całkowicie wyleciało jej ono z głowo, miała jednak nadzieje że Tęczowa nie uzna tego za błędne słowa. W końcu mówiła prawdę!

: 28 maja 2014, 12:33
autor: Księżycowa Łuna
Samiczka z uśmiechem przyglądała się pisklęciu. Była naprawdę słodka. Aż miało się ochotę przytulić ją do piersi i wyściskać serdecznie. Brodząc u boku Zawiastun, nadstawiła nieco uszu, słuchając jej słów. Skineła jaskrawym łebkiem, uśmiechając się ciepło, a końcówka jej ogona sunęła po wodzie, marszcząc ją w kilku miejscach.
Tak, bardzo mądra z ciebie samiczka. Dzięki temu bawiąc się w wodzie nie utoniesz i cóż, my smoki nie należące do smoków morskich raczej nie nadajemy się do długiego nurkowania, zwłaszcza w głębinach – przyznała wesoło.
No dobrze, to teraz wejdź nieco głębiej tak, aby woda muskała twą pierś nad mostkiem, o tutaj – uniosła ociekającą wilgocią łapę i delikatnie szponem przesunęła po futerku Zwiastun.
Skrzydła miej przy bokach, odepchnij się od dna i zacznij przebierać łapkami, zgarniając wodę pod siebie zamaszystymi, ale spokojnymi ruchami, dzięki temu utrzymasz się na powierzchni. Pyszczek nad wodą, ogon luźno ułożony w wodzie, wyprostowany. To do dzieła – poinstruowała ją, a następnie zaleciła się do swego polecenia.