Strona 2 z 33
: 27 sty 2014, 16:48
autor: Ciernisty Kwiat
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Przyglądał się oburzeniu futrzastej samiczki z uniesionym łukiem brwiowym. Zachowywała się co najmniej jakby odgryzł jej całą łapę. Drapieżny uśmiech znikł z jego pyska zastąpiony standardowym, obojętnym wyrazem.
–
Mhm... szanse że umrzesz od tak drobnej rany są bardzo niewielkie, oczywiście zakładając że nie zamierzasz chodzić po niczym brudnym – Wtrącił obojętnie, nawet nie patrząc na Niezapominajkę. Najprawdopodobniej nie przejmowało go wcale to że ją zranił, a już tym bardziej to co się z nią potem stanie, w końcu wszystko kiedyś umiera. Właściwie powiedział to tylko po to, żeby niebieska już tyle nie piszczała, w przeciwnym wypadku zapewne nie marnowałby swego głosu. Tymczasem jego obiektem zainteresowania stała się czarnołuska samiczka, ta która prawdopodobnie była w jego wieku. Wzrok jego czerwonych ślepi spoczął na niej, mogła ona odnieść wrażenie iż młody zielonołuski smok właśnie poddaje ją swoistej ocenie. Po chwili przypatrywania się zielny samczyk zaczął powoli zbliżać się do Vento, obserwując ją z uwagą, jakby się podkradał.
: 27 sty 2014, 17:15
autor: Iskra Nadziei
Wodna ochłonęła trochę, choć sama zdziwiła się swojej reakcji. Jej poddenerwowanie można usprawiedliwić tym iż została nagle wyrwana ze swoich rozmyślań. Pokiwała tylko łbem na odpowiedź czarnołuskiej. Uwagi przybysza puściła mimo uszu, wiedziała przecież że nie umrze od tak małej rany, po prostu była oburzona jego zachowaniem, dlaczego właśnie ją musiał ugryźć... Usiadła owijając puszysty ogon w okół siebie, kiedy zielony najwyraźniej stracił nią zainteresowanie. Zaczęła lizać ranę, a potem przyłożyła ją do zimnego puchu, co złagodziło pieczenie. Zainteresowana śledziła Vento szafirowymi oczami, ciekawa była reakcji smoczycy na zbliżającego się samczyka.
: 27 sty 2014, 17:37
autor: Zagubiona Łuska.
Stała, milczący głaz, oczekując. Oceniał, czy nie, waga oceny być mogła tylko podjęta na podstawie zewnętrznych bodźców, a nie rzeczywistego charakteru, czy też innych faktów które znacznie lepiej o niej świadczyły. Być może była zbyt ostrożna, ale los poddaje próbom, a życie uczy.. Tak więc nie chciała naginać i tak kuszonego już losu. Ona także mierzyła zielonego samca spojrzeniem, w tym wypadku chłodnym, można by nawet ująć, że obcym. Jakby ślepia stanowiły odrębny organizm, posiadały własną duszę i uczucia, zależne od tego, co ujrzą. Były pewne, zaś jej postawa wskazywała raczej na defensywę, wyraz pyska na niepewność.. Gdy zbliżył się zbyt blisko, młoda drzewna sprawnie, szybko, niczym ogromny, czarny wąż wspięła się na pokaźnych rozmiarów drzewo.. Zwłaszcza, że sama była jedną z najmniejszych ras, które Matka Natura stworzyła na tych ziemiach. Usadowiła się w rozwidleniu potężnych gałęzi, niewielka istota na tle potęgi świata Roślin, które darzyła szacunkiem, w tym właśnie miejscu ogon nerwowo obkręcił się wokół starych konarów, wciąż toczących walkę z czasem.. Najgroźniejszym przeciwnikiem żywych. Po tym, gdy Ziemny okazał już część swojej nieprzewidywalności powiązanej ściśle z agresją, trzymała się na dystans. Ona zaś szukała oparcia w Niezapominajce, jako kimś, kto głębiej, w niepełnym tego słowa znaczeniu, zna owego samca.
: 27 sty 2014, 18:00
autor: Ciernisty Kwiat
Gdy czarnołuska samiczka uciekła przed nim na drzewo, ze zrozumiałej ostrożności, kompletnie stracił zainteresowanie jej osobą, lecz kąciki jego warg wygięły się w ledwo widocznym uśmiechu. Nie był to przyjazny uśmiech, można raczej powiedzieć że był to ten typ uśmiechu, który pojawia się na pysku osobnika gdy zwyczajnie jest z czegoś zadowolony lub dumny. Świadomość że te dwie małe samiczki traktowały go z respektem, jeśli się go nie bały, napawała go swego rodzaju zadowoleniem, a była to emocja, której już od dawnego czasu nie odczuwał. Ponownie zwrócił się w kierunku niebieskiej samiczki i skierował swoje kroki w jej stronę, zaś uśmiech na jego pysku rozszerzył się, ukazując pożółkłe kiełki. Nie, nie polował na nią, ogólnie nic do niej nie miał, ale był ciekaw jej reakcji, jeśli zaiste by tak sobie pomyślała. Nie miał wcześniej do czynienia z wieloma smokami, a obserwowanie zachowań innych pisklak najwidoczniej uznał za ciekawe zajęcie.
: 27 sty 2014, 19:25
autor: Uskrzydlony Marzeniami
A gdzieś w krzakach siedział ukryty hipogryf, który definitywnie pachniał Stadem Ziemi. Żadne z piskląt go nie zauważyło. No bo po co, prawda? Ale to lepiej dla niego. On miał tylko przypilnować, czy wszystko jest w porządku, a w razie czego wezwać Marzenie. Ale póki co nie widział takiej potrzeby. Położył się na ziemi, obserwując.
: 27 sty 2014, 19:25
autor: Iskra Nadziei
Gdy zobaczyła jak Vento wdrapuje się na drzewo, nie mogła przestać się śmiać. Przez cały czas trzymała się za brzuszek i płakała ze śmiechu. Kiedy zielony odwrócił się do niej i zaczął iść w jej stronę, umilkła, lecz uśmiech nie schodził jej z pyska, zmienił się na bardziej szyderczy. Oczy wpatrywały się w podchodzące pisklę. Nie odrywając wzroku od niego, chwyciła w łapę trochę śniegu i szybko uformowała kulkę , która od razu poleciała w stronę zielonego. Dostał prosto w pysk, a Niezapominajka znów zanosiła się od śmiechu. Nie było to mocne uderzenie, tylko leciutkie i trafne.
: 27 sty 2014, 20:24
autor: Ciernisty Kwiat
Z początku Tehenbi znieruchomiał zaskoczony, gdy kulka zimnego, białego puchu pacnęła go w pysk. Gdy zaskoczenie minęło skrzywił się nieco i potrząsnął pyszczkiem, strzepując z siebie śnieg. Przymrużył oczy, obdarzając futrzastą smoczycę 'morderczym' spojrzeniem, samemu zaciskając kościste palce łapy na śniegu, chwytając tyle białego puchu ile zmieścił w dłoni i ściskając go by się zlepił, po czym samemu zamachnął się łapą, posyłając śniegową kulkę prosto w kierunku nosa małej samiczki i szczerząc się triumfalnie na widok ośnieżonego teraz pyska młodej smoczycy. W końcu mimo wszystko był jeszcze pisklęciem, a nie przywykł do odrzucania rzuconych mu wyzwań. Prawdziwy wojownik nie tchórzył przed wyzwaniami! No i co teraz powie ten kłębek niebieskiego futra jakim była dla niego samiczka? Teraz ona ma biały puch na pysku!
: 27 sty 2014, 21:06
autor: Zagubiona Łuska.
Delikatny, subtelny zapach dotarł do niej, lecz nie przejęła się tym.. Nie mógł być zbyt blisko, kim kolwiek, czym kolwiek. Ciemne pazury raniły drzewo, czarne sztylety kreślące wąskie, płytkie bruzdy na wiekowej korze. Wspięła się wyżej zrzucając na "walczących" śnieg, który sypał delikatnie, płatek po płatku, srebrząc niebo "dziennymi gwiazdami", które migotały wesoło w szaleńczym pędzie ku dwójce gadów. Młode, czujne ślepia, wyglądały, jakby wzrok skupiał się na Ziemnym i Niezapominajce. Nic bardziej mylącego. Zagłębiała się kontem oka w szczegóły otoczenia, wypatrując. Łeb łagodnie spoczął na wyciągniętych wzdłuż konaru wątłych łapach, delikatnie zwisał zwiększając pole widzenia. Ogon przecinał jasny nieboskłon – czarna rana, obecność nocy nawet za dnia. Zdawała się wręcz emanować ciepłem, spokojem, jak i aurą podobną do tej, którą miał las kreślący powykrzywianą linią koron leśnych królów horyzont.
: 27 sty 2014, 21:20
autor: Iskra Nadziei
Od razu przestała się śmiać, gdy sama dostała puchową śnieżką w nos. Otrzepała się i z uśmiechem ulepiła dwie kolejne śnieżki. Jedna powędrowała w stronę zielonego, tym razem niezbyt celnie trafiła go w brzuszek. Zaś druga poleciała wysoko na gałąź drzewa, tam gdzie siedziała Vento. Trafiła tam samo gdzie zielonego. Z miną niewiniątka, patrzyła na ich reakcje. W między czasie zadając pytanie:
-Jak się nazywasz? -zirytowana tym, że wciąż nie zna imienia zielonego.
: 27 sty 2014, 21:30
autor: Ciernisty Kwiat
Spojrzał się czujnie w górę gdy spadł na niego deszcz śnieżnych gwiazdek, lecz ledwo zdążył dostrzec czarną samiczkę na gałęzi nad nim, kolejna śnieżka zderzyła się z nim, tym razem uderzając w łuski na jego brzuchu. Gwałtownym ruchem zwrócił swój wzrok z powrotem na Niezapominajkę, natychmiast lepiąc kolejną śnieżkę. A więc planowały atakować go z dwóch stron, czarna z góry a niebieska z jego poziomu. Wyszczerzył kiełki.
–TH'B – odpowiedział krótko na pytanie o jego imię, po czym niemal natychmiastowo rzucił kulkę, niestety tym razem nie tak celne, bo mimo iż celował w skrzydło niebieskofutrej, ostatecznie ciśnięta przez niego śnieżna kulka tylko lekko obiła się o nasadę skrzydła małej samiczki.
: 27 sty 2014, 22:08
autor: Zagubiona Łuska.
Skuliła się lekko, gdy zimny pocisk trafił w delikatne łuski. Pazury zagłębiły się bardziej, by utrzymać ją na miejscu. Wypuściła ciepłe powietrze nosdrzami, sprawiając, że uniosła się przy niej mała mgiełka. Zwinnie przemieściła się na inną część potężnego Drzewa, czemu towarzyszył cichy odgłos ocierających się łusek. Dla patrzących na nią zdołu stała się punktem, który już dawno pochłonięty przez niewielką śnieżycę którą wzbudziła, uśpioną wśród gałęzi. Szybko, i tym razem bezszelestnie przedostała się na dół, sprawa dziwnego zapachu nęciła ją.. A jednocześnie bawiła jego niedostrzegalność.. Pozorna. Smukła istota śledziła każdy ruch mający miejsce w otoczeniu. Bezimienny obserwator dawał jej szansę poddania samej siebie próbie, choć wątpiła, że jej podoła, nie odmówi wyzwania..
: 28 sty 2014, 16:43
autor: Iskra Nadziei
Uśmiechnęła się chytrze, gdy ziemny nie trafił w nią. Spojrzała na Vento która najwidoczniej wyczuła coś, lub kogoś, nie przejmowała się tym za bardzo bo miała inny plan. Podeszła po cichutku do TH'B i wskoczyła na niego popychając go w zaspę. Nie przejmowała się za bardzo tym, że mały może się obrazić, albo co gorsza może mu się coś stać, ale to była przecież tylko zabawa, prawda? Co może się stać? Przecież już się tak bawiła z bratem, jak była mniejsza. Ciekawe co teraz robi jej brat...-pomyślała z uśmiechem na pysku.
: 28 sty 2014, 17:42
autor: Ciernisty Kwiat
Oczywiście TH'B spodziewałby się następnej śnieżki, być może nawet udałoby mu się uniknąć następnej kulki białego zimnego puchu, ale ta nie nadeszła, za to po chwili, zanim zdążył podjąć jakąkolwiek reakcję, przygniotła go ciężka masa niebieskiego futra, sprawiając że stracił równowagę i przewalił się na śnieżną zaspę. Zaskoczony, w prymitywnym odruchu chwycił zębami za cokolwiek, a to cokolwiek okazało się być skrzydłem samiczki. Nie ugryzł jednak teraz mocno, nie na tyle mocno żeby ją uszkodzić do krwi. Zaczął się natychmiastowo kręcić na boki, próbując uwolnić się spod samiczki, po chwili puścił także skrzydło samiczki. Śnieg na którym teraz leżał był zdecydowanie za zimny by na nim tak leżeć, nawet pomimo tego że siedząca na nim mała samiczka była całkiem ciepła.
: 02 kwie 2014, 15:40
autor: Melodia Ciał
Młody samiec w końcu dotarł na miejsce w którym umówił się z Przywódcą Cienia. Rozejrzał się wokół ale jego nie było, no trudno, więc Adept zaczeka tak długo jak tylko będzie to konieczne.
Czerwonołuski usiadł na chłodnej trawie i wbił wzrok w horyzont, póki co nic innego nie miał do roboty, cały czas zachowywał jednak czujność. Nie chciał się dać nikomu zaskoczyć i wyjść na nieostrożnego.
: 02 kwie 2014, 19:38
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca niespecjalnie śpieszył się na spotkanie, dlatego też adept Ognia musiał trochę poczekać. Przyleciał na wzgórze, doskonale widoczny już z daleka – czarny punkt na tle błękitnego nieba. Ogromny, umięśniony gad wylądował, ryjąc szponami w ziemi głębokie rowy i złożył błoniaste skrzydła.
Obrócił powoli rogaty łeb w stronę Spalonego, wbijając w niego spojrzenie swych szkarłatnych, dzikich ślepi. Przyjrzał mu się z perfidną bezczelnością, a na koniec oględzin sapnął, wypuszczając spomiędzy nozdrzy kłęby czarnego dymu. Naszpikowany kolcami ogon przecinał powietrze ze świstem. Wzrok stał się wyczekujący.
: 02 kwie 2014, 22:35
autor: Melodia Ciał
Samiec czekał i czekał, aż się w końcu doczekał. Wielki, ciemny gad wylądował tuż przed jego obliczem, a na jego widok Spalonego na moment zamurowało. Ilekroć widział smoka pokroju Uśmiechu, ogarniało go przerażenie, które na szczęście Czerwony świetnie ukrywał.
Ukłonił się nieznacznie Przywódcy Cienia by już po chwili się odezwać
– Witaj Uśmiechu Cienia. Wiesz w jakim celu poprosiłem o to spotkanie, prawda ?– spytał, tak dla pewności i czekał na reakcję Cienistego.
: 02 kwie 2014, 23:01
autor: Uśmiech Szydercy.
Pysk smolistołuskiego samca wykrzywił się w szyderczym uśmiechu, gdy usłyszał pytanie. O tak, domyślił się, o co chodzi. Zmierzył Spalonego z góry do dołu, niczym smaczny kąsek krwistego mięska, po czym znów sapnął, wypuszczając z nozdrzy dym. Taki miał odruch, gardło wiecznie drapała mu siarka, dlatego jego głos był zachrypnięty i gardłowy.
– Owszem. Powiedz mi więc, w jaki sposób jesteś w stanie wspomóc Cień? Jakie masz szczególne umiejętności? Co możesz nam zaoferować? – spytał z lekką drwiną w głosie, unosząc rogaty łeb i patrząc na adepta z góry. – I kim ty w ogóle jesteś? – dodał. Nawet nie znał jego imienia. I nie obchodziło go to szczególnie, ale chciał zwrócić uwagę smokowi, że nawet się nie przedstawił, teoretycznie od tego powinien zacząć rozmowę.
: 03 kwie 2014, 11:26
autor: Melodia Ciał
– Na imię mam Spalony Kolec i szkolę się na rangę czarodzieja, a więc niedługo będę mógł stanąć do walki o stado, jeśli to tylko będzie konieczne.
Kiepski ze mnie łowca, ale sądzę że magię mam we krwi, jestem bowiem synem dwójki czarodziejów – powiedział spoglądając na Cienistego, teraz czekał na to co powie on, o co go zapyta, jakie będzie miał zastrzeżenia.
: 04 kwie 2014, 11:47
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca słuchał adepta w milczeniu i bezruchu. Zastygł niczym skała, wlepiając w niego swoje spojrzenie, które zawsze miało dziki wyraz. Słuchał go uważnie, na koniec kącik jego pyska uniósł się w drapieżnym uśmieszku.
– Czarodziej? Doskonale, nie mamy jeszcze Czarodzieja – oznajmił gardłowo. To z pewnością jest silny argument popierający prośbę Spalonego. Kheldar zmrużył nagle ślepia i buchnął z nozdrzy kolejną porcją dymu.
– Co na to twój Przywódca? Wie? Nie mamy z ogniem wrogich stosunków i nie miałbym nic przeciwko, gdyby ten stan rzeczy się nie zmienił, a najpewniej staniesz się zdrajcą. – rzekł ironicznie.
: 04 kwie 2014, 21:15
autor: Melodia Ciał
Młody zamyślił się na moment. To było dobre pytanie, czy Ogień wiedziała ? Czy może nadal wierzyła że jej syn się zmieni na lepsze
– Tak, rozmawiałem z nią już o tym i jestem świadom tego że najpewniej orzeknie mnie zdrajcą i być może zechce mnie zabić, ale nie sądzę aby postanowienie jednego adepta pogorszyło wasze dobre stosunki– odrzekł, duży nacisk kładąc na swą obecną rangę, która przecież nie była aż tak wiążąca jak dorosła.
: 04 kwie 2014, 23:16
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca zmrużył ślepia, patrząc na Spalonego przeszywająco, jak gdyby wietrzył kłamstwo. Być może nawet tak pomyślał, lecz najwyraźniej niespecjalnie się tym przejął.
– Jeśli zdradzisz Cień tak samo, jak Ogień, padlinożercy znajdą twe wnętrzności na granicy Cienia z Ogniem. Rozsmarowane po całej granicy – oznajmił gardłowo i wyszczerzył kły. Miał w sobie sporo z sadystycznego, narwanego szaleńca. Byłby w stanie to zrobić z uśmiechem na pysku.
– Przyjmuję cię, licząc, że przydasz się stadu jako Czarodziej, daję ci więc cztery księżyce na wyszkolenie się tak, by zasłużyć na rangę – dodał stanowczo warkliwym, groźnie brzmiącym tonem, a jego naszpikowany kolcami ogon przeciął powietrze ze świstem.