A: S: 2| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 3
U: W: 1
Bunt ze strony samicy sprawił, że Ingmar uśmiechnął się jeszcze szerzej, a jego śmiech nie był już tak przesycony złośliwością, jak przed chwilą. Ot, był to teraz zwykły, niewinny śmiech rozbawionego pisklaka. Nie wspominajmy, czym był tak rozbawiony. Po prostu był.
– Nie mówiłem o sobie, tylko ogólnie. – zaśmiał się jeszcze raz, chociaż tym razem nieco ciszej. – Powinnaś się przyzwyczaić do samca na grzbiecie.
Patrzył na nią uważnie, gdy wstawała. W jego ślepiach znów pojawiły się złośliwe iskierki gdy zauważył, jak bardzo nie podoba jej się mokre futro na brzuchu. Jemu osobiście nic a nic ono nie przeszkadzało, ale z tego, co wiedział, dużo północnych smoków bardzo nie lubiło wody, a tym bardziej mokrego futra.
Natomiast bardzo zdziwiło go zachowanie Zwiastuna. Ot tak podeszła, usiadła, nic nie mówiła. Ingmar od razu stał się znacznie bardziej czujny. Czuł, że ona coś knuła. Zemsta powinna być słodka... uśmiechnął się w myśli. Pozwalając jej na to, ale jednocześnie starając się kontrolować sytuację, to on wyjdzie zwycięsko z tej potyczki.
Gdyby tylko wiedział, co samica zamierza mu zrobić... Te uniesione lekko wargi nie mogły wskazywać na nic dobrego. A tym bardziej miłego.
Jej następne słowa sprawiły, że jeszcze bardziej się zaniepokoił Brzmiały jak... groźba. I zapewne groźbą były. Zmrużył ślepia, po czym uśmiechnął się złośliwie.
– Mówisz..? – spytał, robiąc krótką przerwę. Przerwę, podczas której dobierał słowa i był bardziej skoncentrowany na mowie, niż na obserwowaniu Ognistej. Stracił na chwilę czujność, a ona bezczelnie to wykorzystała! Syknął, gdy naparła na niego, przewracając go z niesamowitą łatwością. Ingmar może i był zręczniejszy i starszy, ale to samiczka była górą, jeśli chodziło o siłę, a on nie mógł nic z tym zrobić.
Pozostało mu tylko utrudnianie jej planu. Zaczął wić się, próbując wydostać, jednak z każdym kolejnym ruchem przez jego ciało przechodziła kolejna fala bólu. Ledwo mógł złapać oddech, a żołądek bolał go niemiłosiernie. Kto by się spodziewał, że Zwiastun może być aż tak ciężka?! Przynajmniej w mniemaniu drobnego Cienia taka była...
– Złaź! – syknął po raz kolejny; niestety, musiał przypłacić to kolejnym, bolesnym dreszczem i chwilową utratą tchu. Stracił kontrolę nad sytuacją i to irytowało go jeszcze bardziej. Myślał, że gorzej już być nie może...
Mogło.
Łaskotanie? O, nie! Ingmar o prawda po raz pierwszy doznawał tego uczucia, jednak nie podobało mu się ono ani trochę. Zupełnie, ani odrobinkę! Jednak nie mógł pokazać swojego niezadowolenia, wijąc się i starając ustawić ciało tak, aby Zwiastun nie dosięgnęła strategicznych dla łaskotania miejsc na jego ciele. Niestety, każdy kolejny ruch wywoływał ból, a każde kolejne parsknięcie, zamieniające się w zduszony śmiech, przyprawiało go o utratę tchu.
– Przestań! – krzyknął, śmiejąc się... dość histerycznie. Właściwie, to trudno stwierdzić, czy śmiał się, czy raczej dusił, ale interpretację pozostawmy młodej Ognistej.
Licznik słów: 454