Strona 2 z 34

: 14 mar 2014, 14:51
autor: Osłona Nocy

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Niestety kula nie zamierzała kręcić się w tym samym kształcie. Gdy tylko Uśmiech posłał w jej kierunku trzy ogniste kule, natychmiast odleciała w lewy bok o jakieś cztery ogony. ogniste kula trafił zaś w krzaki i pobliskie drzewa.
Jak widać Szyderca przecenił swoje możliwości, a może była to sprawa Osłony? Może chciała zdenerwować Wojownika? W sumie było to nie ważne, gdyż i tak oboje dążyli do jednego celu. Niebieska kula zaczęła sobie robić łuski wielkości dwóch ogonów, choć oczywiste było, że szybko zmieni ona swój tor kiedy Cienisty zaatakuje. Pytanie więc, co trzeba zrobić, aby odnieść sukces?

: 14 mar 2014, 14:59
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca nie był narwanym smokiem. Nie dało się go sprowokować tak łatwo, a właściwie, to było to niezwykle trudne. Raczej więcej rzeczy powodowała u niego cierpkie, mroczne rozbawienie. Tak jak teraz. Uśmiechnął się i sapnął, wypuszczając z pyska obłoki nozdrzy, po czym postanowił chędożyć strzelanie ogniem.
Odbił się silnie od podłoża, wyskakując w powietrze i rozkładając skrzydła. Machnął nimi, wzbijając się wyżej. Przednia prawa łapa zacisnęła się w pięść, jej mięśnie napięły się. Smok machnięciem skrzydeł znalazł się tuż przy tworze Osłony, po czym Kheldar zamachnął się i z dużą siłą uderzył w ów kulę.

: 24 kwie 2014, 20:08
autor: Melodia Ciał
Adept Cienia zjawił się tak szybko jak to było tylko możliwe na Błękitnej Skale albo raczej u jej podnóża, rozejrzał się w koło, nabrał w płuca powietrza i ryknął tak głośno jak tylko potrafił aby przywołać do siebie smoczycę z Życia. Był tak głodny iż obojętne mu było od kogo, gdzie i jak dostanie mięso, po prostu musiał coś zjeść i to już.

: 24 kwie 2014, 22:35
autor: Mrucząca Łuska
Co? Znowu ktoś ją gdzieś woła? Ach, to ten Cienisty Adept, który prosił o jedzenie. Na puszcze i knieje, czy oni wszyscy nie mogą ruszyć swoich leniwych zadków i upolować czegoś, zamiast wzywać kogoś z mięsem i żerować na jego biednych obowiązkach? Ach, no tak. Do tego trzeba mieć talent. Dlatego Cadha, chcąc nie chcąc, chwyciła kawał mięsa w szpony i wzbiła się w powietrze, kierując się ku Błękitnej Skale. Z daleka zobaczyła czerwonego smoka z szarym łbem... To on ją wołał, jeśli się nie myliła.
Wylądowała kilka ogonów przed nim, po czym rzuciła mu mięso pod łapy; jej pysk był chłodny, a w oczach błyszczała pogarda.
– Nie jestem pieskiem na twoje posyłki – warknęła, obrzucając go zirytowanym spojrzeniem. – Jedz. I przygotuj się, bo niedługo wiara Wolnych Stad zostanie wystawiona na próbę – rzuciła, po czym ponownie rozłożyła skrzydła i wyskoczyła w górę, lecąc z powrotem ku obozowi Ziemi.

: 25 kwie 2014, 18:47
autor: Melodia Ciał
Kiedy mięso przed nim wylądowało niemal natychmiast się na nie rzucił jak bezmyślny stwór któremu jedynie żarło we łbie. Kiedy w końcu skończył swój posiłek, bąknął coś pod nosem, coś co miało być niby podziękowaniem ale Adeptka bardzo szybko stąd zniknęła.
O co jej z tą wiarą właściwie chodziło ? Spalony wzruszył barkami i wrócił do domu wreszcie z pełnym żołądkiem.

: 12 maja 2014, 19:07
autor: Znamię Chaosu
Przy Podnozy blekitnej skaly wyladowal raczej mlody smok. Jednak kto ocenial kogokolwiek po wygladzie jakze moglby sie zdziwic, gdyby rozpoczal konwersacje z tymze smokiem. Bowiem Naznaczony nie byl zwyklym smiertelnikiem, w jego smiertelnym ciele bowiem zamieszkiwala dusza boga. Boga Polnocy, boga wybuchowego, wojennego, rzadnego krwi i chaosu. Taaak, juz niedlugo ten smok bedzie wyszkolonym wojownikiem, ktory zaslynie z brutalnych i szybkich walk. Przynajmniej mial taka nadzieje, bowiem jego plany byly dosc interesujace. Na pysku smoka jednak panowala obojetnosc, mlody wojownik przechadzal sie, a jego futro roztaczalo przyjemny, nie skazony zapachem zadnego stada won.

: 13 maja 2014, 9:15
autor: Krwiożerczy Obłęd
Naznaczony nie musiał długo czekać, bo po chwili, przed nim (mimo, że smok się poruszał) – choć kilka ogonów dalej – wylądował czarnołuski smok. Ciężki, masywny, o pysku poznaczony brzydką blizną. – Krwiożerczy Obłęd, z Cienia – przedstawił się chropowatym, nieprzyjemnym głosem, z którego wiał jednak chłód. – A ty musisz być Naznaczony Kolec, z Ognia – to na pewno nie było pytanie, raczej suche, jałowe stwierdzenie. W międzyczasie, między jedną a drugą wypowiedzią, zaczął układać swoje nietoperzowe, poszarpane skrzydła. Co prawda, zaraz po lądowaniu je złożył, ale skoro ma trenować go w walce to musi mieć je ułożone wygodnie. I tak, po krótkiej chwili, miał je dociśnięte do ciała, ale nie za mocno, i ustawione przy linii barków. To znaczy, jego "szponiki" znajdowały się przy nich. – Obrona przed naturalnymi ciosami czy też i magią? – za magią nie przepadał, i to było akurat słyszalne w jego głosie (niechęć, obrzydzenie, pogarda) ale walcząc z czarodziejami, też w końcu wojownicy, trzeba być gotowym na wszystko. Zwłaszcza, że dowiedział się od Nauczyciela kilku interesujących rzeczy.

: 13 maja 2014, 12:38
autor: Znamię Chaosu
Naznaczony widzial z daleka nadlatujacy, ciemny ksztalt. Jednakze smok, ktory przed nim wyladowal wygladal dosc imponujaco. Nie mial moze masy miesniowej kulturysty, ale na pewno cechowala go duza zrecznosc, wiedzial, bo sam byl raczej zreczny, niz silny i potrafil oceniac przeciwnika po wygladzie samego ukladu miesniowego. Oczywiscie u Polnocnych wygladalo to nieco gorzej, w koncu luski opinaly idealnie cialo, a futro...futro lalo sie po nim, zaslaniajac gabaryty, ale to zawsze wychodzilo na plus. Polnocny skinal lbem na znak przywitania.
-Tak, Naznaczony, ale nie z Ognia.
Oznajmil beznamietnym tonem, a ostatnie slowo wypowiedzial znaczac je lekka niechecia.
-Teraz jestem wolnym strzelcem.
Wytlumaczyl zaraz, widzac zdziwienie na pysku rozmowcy, po czym przechylil lekko leb.
-A skad pomysl, ze mam ochote sie uczyc obrony?
Zapytal z rozbawieniem, bo tutejsze smoki wydawaly sie byc, dosc proste. Przylatywaly, znaly Cie, mimo ze ty ich nie znales, wiedzialy, czego chcesz, mimo ze nie wypowiadales tego na glos. Dziwne, czyzby potrafily czytac w myslach? Tak czy owak Naznaczony dla bezpieczenstwa szczelnie zamknal swoj umysl, po czym ustawil sie w pozycji gotowosci, roztawione lapy, lekko ugiete. Przednia para wyciagnieta lekko ku przodowi. Skrzydla przycisniete do ciala, a ogon delikatnie uniesiony. Leb nieznacznie pochylil, ale nie tak by odslaniac kark.
-Wolalbym jednak, abys podszkolil mnie, skoro i tak juz to zaproponowales, z dziedziny ataku zrecznosciowego. To zdecydowaniej bardziej mi sie przyda, niz obrona.

//sory za zmienienie planow ;P ale Usmiech w koncu atakuje silowo, atakow zrecznosciowych mnie nie nauczy dobrze.

: 13 maja 2014, 20:26
autor: Krwiożerczy Obłęd
//Nie ma sprawy ^^ Nawet mi się to podoba ;P

Przez pysk Krwiożerczego przemknął cień. Może to był uśmiech a może i nie, ciężko to było określić. – Pachniesz siarką to jesteś z Ognia. Z tego co mi wiadomo, to siarka, a przynajmniej na tych ziemiach, nigdzie indziej naturalnie – gdy to mówił, lekko przekrzywił głowę na bok. Na węch mu się jeszcze nie rzuciło. Doskonale wiedział co czuł, zwłaszcza, że z ognistymi ma bardzo ... blisko kontakt. A raczej miał, bo do ognistych wojowników nie sposób było się dostać. No i, przede wszystkim, ich nie widział. Przywódczyni Ognia zawsze miała któregoś z nich przy swoim boku, a teraz? Teraz, to wybierała inne smoki jako straż przyboczna. Dziwny był ten smok, naprawdę dziwny. Sam nie wie jak pachnie. No ale cóż, czy to był jego problem? Nie, zdecydowanie nie. To był problem ognistych, i tylko ich. Skoro Nieśmiertelna zbiera byle co, to niech za to płaci. – Nie wyglądasz na fana rozmów towarzyskich, ani także na takiego, który by zechciałby się uczyć czegoś innego niż walki. Wojownik, dobrze wyszkolony wojownik, zawsze wie, kiedy ktoś chce się czegoś nauczyć z tej dziedziny, nawet o tym nie wiedzą – mruknął, obrzucając krytycznie postawę smoka. Postawę ma idealną – nawet pomyślał o nieodsłanianiu karku, no proszę – czyli nie jest źle. – Zaczynaj, więc – dodał, przybierając dokładnie taką samą pozycję. Znał ją na tyle dobrze, że mógłby ją spokojnie wykonywać z zamkniętymi ślepiami.

: 14 maja 2014, 13:29
autor: Znamię Chaosu
Zasmial sie chrapliwie.
-Widac, ze masz nieco....spaczony wech.
Usmiechnal sie poblazliwie w kierunku wiekszego smoka, zapachu siarki na jego siersci juz nie bylo, dawno. Pozbyl sie go, gdy tylko wkroczyl na tereny wspolne i opuscil raz na zawsze ten padol lez, jakim bylo Plemie Plomieni. Po prostu cala ta nagonka na jego osobe przez jego Przewodniczke mu nie lezalo, ale pozaluje tego...juz niedlugo. Na kolejne slowa jedynie skinal lbem.
-A tu faktycznie, twoj punkt.
Dluzej Cienisty nie musial go zachecac. Naznaczony po prostu napial miesnie i ruszyl zygzakiem w kierunku swojego przeciwnika, ktorym teraz byl Krwiozerczy Obled. Nie byl niezdarnym smokiem, to bylo pewne, ale jeszcze troche brak mu bylo do zrecznosci tegoz smoka, wiedzial o tym i zamierzal to wykorzystac. Podstepem. A bo jakby inaczej? Polnocny zdecydowanie celowo biegl chaotycznie, by do konca nie pokazywac celu, ktorym byla szyja przeciwnika. Chyba bylo to ulubione miejsce smoka na atak. Gdy znalazl sie blisko Krwiozerczego, wybil sie z lap, by moc wykonac szybki skok, na jego lewa strone. Zapewne kazdy pomyslalby, ze zaatakuje on bok, jednak podczas skoku, Naznaczony mial zamiar wystawic lape, by podczas pedu, jaki nabral, przeorac szybkim cieciem pazurow szyje Cienistego Wojownika.

: 14 maja 2014, 19:21
autor: Krwiożerczy Obłęd
//Ze mna tak latwo nie ma :)

– To raczej ty nie wiesz jak pachniesz – odgryzl sie, szczerzac kly w drapieznym usmiechu. Ale na wiecej nie mial czasu, bo zaraz nastapil atak futrzastego. Nie zeby cienisty go nie zauwazyl, bo zauwazyl, ale dlugotrwala gadanina – przynajmniej z tym smokiem, go nie pociagala. Być może z cienistym by dyskutował, na przykład z Uśmiechem, a przy okazji by się bronił, ale w stosunku do innych Stad już taki wspaniałomyślny nie był. Niemniej jednak, wojownik cały czas miał na oku zachowanie Naznaczonego. Jego skoki, jego odbicie się na odpowiednią stronę a także i sam atak. Gdy on nastąpił, a były ognisty znalazł się blisko niego, natychmiast odskoczył w tył. Jak najszybciej i jak najzwinniej. Nie można było również zapomnieć o tym, że czarnołuski miał się znaleźć z dala od pazurów adepta. – Jeśli już stosujesz zmyłki, to rób to jak najbliżej mnie. Jeśli zaczynasz je wykonywać ogon ode mnie, to automatycznie zamiast mnie zdekoncentrować, powodujesz, że staje się jeszcze bardziej czujniejszy. Do tego dochodzi przewidywalność, bo albo zaatakujesz mnie z lewej strony albo z prawem. I pole manewru również masz ograniczone – łapa albo paszcza. Markuj ruch łapą, ale zaatakuj mnie paszczą. Udaj, że atakujesz mnie paszczą a zadaj cios łapą ...
Dziwne, i tego dowiedział się nie od Nauczyciela ale od smoka, który go później uczył. Od Złudzenia Życia.

: 14 maja 2014, 22:17
autor: Znamię Chaosu
// na litosc boska o.o jak samotnik mialby pachniec Ogniem xD

Zasmial sie gardlowo, widzac obrone rywala.
-Coz, ja bym sie z tym przeszedl do szamana, moze masz zatkany nos?
Odgryzl sie zlosliwie, jednak czul, ze ten smok po prostu nie rzuci zadem i nie pojdzie, mial jako takie poczucie humoru a przynajmniej tak sie Naznaczonemu wydawalo. Zaraz potem wysluchal tyrady na temat zmylek, w zasadzie...mial racje. Jednak skupienie sie na tym, gdzie smok zaatakuje rowniez bywa dekoncentruje. Zaraz jednak potem Naznaczony ponownie doskoczyl do Cienistego, tym razem faktycznie zamarkowal cios lapa, jednak jego faktycznym atakiem byla...nie, nie paszcza, choc faktycznie i zamarkowal to ponownie, jakby wlasnie posluchal mistrza, wygladalo to tak, jakby zaraz zional lodem, ale....w tym samym momencie machnal rowniez ogonem, aby wprawidz go w ruch szybki, precyzyjny. Kostny kolec, jaki wienczyl jego konczyne, mial przeciac bark uczacego go smoka. Ciekaw byl, czy taka podwojna zmykle tez byl w stanie przewidziec, w koncu zazwyczaj uczniowie zapewne sluchaja rad nauczycieli i wykonuja dokladnie to, co im powiedzono. On niestety taki nie byl, zawsze sluchal, ale i tak robil po swojemu, z nieznaczna zmiana...

: 15 maja 2014, 12:30
autor: Krwiożerczy Obłęd
//Skoro Przywódca akceptuje twoją kartę, należysz od tego momentu do danego Stada xD Gdy Krwiożerczy spotkał Cię po raz pierwszy, jeszcze należałeś do Ognia (konkretnie miałeś pomarańczowy kolor ^^) Teraz go nie masz, więc każdy smok, którego spotkasz – od momentu opuszczenia przez Ciebie grupy – powinien traktować Cię teraz jako samotnika :P
*zabłysła inteligencją xD*

No, i to dopiero było coś. Krwiożerczy wodził wzrokiem za ruchami samca. najpierw myślała, że wyprowadzić ruch łapą, ale nie ... To była zmyłka, bo zaraz po nim szedł atak paszczą. Ale tu też cienisty się pomylił. Ognisty, a raczej były ognisty, wyprowadzał cios ogonem. Ciekawe, bardzo ciekawe. Dużo ruchu, ale ogólnie jest ok. Trzeba było być przy tym czujnym. Wojownik odbił energicznie od podłoża – gdy tylko dostrzegł i lecący w jego kierunku ogon, a także i miejsce, gdzie miał uderzyć – odskakując na bok. jak Najszybciej. I jak najzwinniej. W odwrotną do ataku samca stronę. A pomyśleć, że kiedyś był o niebo lepszy z obrony niż z ataku. Hm.

: 15 maja 2014, 14:27
autor: Znamię Chaosu
// no nie zablyslas, bo jak sie juz spotkalismy, wyrzucono mnie ze stada, co wlasnie podkreslalem tym, ze nie pachne juz ogniem, to ty sie uparlas :P To, ze nie odebrano mi koloru, to inna sprawa ^^

Naznaczony widzac zaskoczenie w slepiach przeciwnika, a raczej moglby rzec, nauczyciela, usmiechnal sie drapieznie. Zmysl walki mial we krwi, w koncu jaki bylby z niego boj wojny, gdyby nie mial walki we krwi? No ale mniejsza o to, czas wyprowadzic kolejny atak. Zauwazyl, ze Krwiozerczy jest troche wiekszy od niego, troche...to dosc slabe slowo, jednakze wiedzial, jak wykorzystac roznice wzrostu. Machnal skrzydlami, jakby chcac sie wybic w powietrze, jednak glownym zamyslem, nie bylo wzlecenie do gory, a do przodu. Smok wybil sie z lap i dopomogl sobie skrzydlami, aby znalezc sie bardzo szybko przy przeciwniku, tak, by jak najbardziej utrudnic mu mozliwosc obrony, blyskawicznym ciosem. Naznaczony celowal doladnie w luke, miedzy przednimi, a zadnimi konczynami Krwiozerczego, a przelatujac pod nim, zamierzal wykorzystac naturalna bron, jaka byly kostne wyrostki na grzbiecie, ktore spokojnie zrosilyby krwia podbrzusze jego oponenta. Wlasnie w momencie mkniecia pod brzuchem przeciwnika wygial grzbiet nieznacnzie w luk, aby uwydatnic kolce i zranic Cienistego. Nie pozostawal oczywiscie pod nim, bo to by mijalo sie z celem, w koncu taka masa moze go zgniesc, dlatego tez wykonal ten zwinny manewr skrzydlami, aby jak najszybciej przeleciec pod smokiem i znalezc sie po jego drugiej stronie.

: 15 maja 2014, 19:55
autor: Krwiożerczy Obłęd
//Wiesz, ale opis fabularny to jedno a mechanika to drugie. Ja też sobie mogą napisać, że pachną jak Stado Życia, i to też może być prawda xD – a zresztą, ja nigdy nie czytam dokładnie postów xD Jeno, tylko przelecę wzrokiem ^^

No, nie wiem jak sobie to wyobrażał Naznaczony, ale Krwiożerczy taki wielki znowu nie był. A zwłaszcza tak wielki, żeby bez przeszkód skrajny mógł pod niego wlecieć.Do tego, trzeba było dodać, że cienisty był w pozycji gotowości, czyli ciężar ciała miał znacznie obniżony. Głównie, dzięki temu, że miał ugięte łapy. No, jak każdy wojownik, który spodziewa się albo ataku albo obrony. Niemniej jednak, czarnołuski nie zamierzał czekać, aż Kolec do niego dotrze i mocno go pokiereszuje. Akurat wiedział doskonale co to znaczy dostać kolcem, na przykład, w szczękę. I tak, gdy tylko zauważył skok samca w jego kierunku, jak najszybciej się od turlał na bok. Łapy o i tak miał już ugięte, więc po prostu się z nich odbił (nie uginał już ich) ale pomógł sobie wyraźnie ciałem, Poprzez przechyl w odpowiednią stronę. – Miało być zręcznościowo – mruknął, gdy w końcu stanął na swoich łapach. Ale w jego głosie nie było żadnego wyrzutu. Ani w dobrą stronę, ani w złą. On doskonale wiedział, że smok bazujący na zręczności ma ograniczone pole manewru. Bo albo łapą, albo szczęką, albo i ogonem, ale jego "najeżony" ogon nie był dostosowany do tego. Nie był ani cienki, ani długi ... tylko dopasowany do jego ciała.

]//Nie wiem czy dobrze to odebrałam. Jeśli źle, to I sory ^^

: 15 maja 2014, 22:13
autor: Znamię Chaosu
// phew...i to sie nazywa pbf?! :P Idz ty, wlasnie glownie chodzi o czytanie posty, a nie patrzenie w profil, bo sama doskonale wiesz, jak czesto takie mechaniczne rzeczy sa opoznione. A co do atakow, nvm. Ja zawsze piszle nieco zawile, jednak ty nie wiem skad wytrzasnelas ogon, bo jego w ogole nie uzywalem o.O

Naznaczony popatrzyl na Cienistego jak na idiote, choc w jego slepiach kryl sie tylko kalkulacyjny chlod. Jezeli ten atak nie byl zrecznosciowy, to niech mu futro wypadnie i zastapia je luski. Nic takiego sie nie stalo? No wiec wlasnie. Tak czy inaczej nie skomentowal w zaden sposob uwagi tegoz smoka, ktory najwyrazniej po prostu nie przewidzial tego, w jaki sposob zamierzal zaatakowac Naznaczony. Trudno. Tym razem jednak smok musial wymyslic kolejny atak. Zamierzal zaatakowac ponownie w prosty sposob, ale juz nie tak bardzo oczywisty. Mlody wzbil sie w powietrze, szybko i zwinnie. Zaraz potem zatoczyl kolo nad przeciwnikiem, by w koncu opasc nan niczym sokol. Oczywiscie skrzydlami sterowal tak, by caly czas miec swojego nauczyciela pod soba, nawet gdyby ten chcial sie przemiescic. Tuz przy nim, zamarkowal skret ciala na lewa strone, jednakze skrzydla byly w takiej pozycji, by nie zniosly go na zadna ze stron. Glownym bowiem atakiem byl kregoslup smoka, Naznaczony mial zamiar pikujac, tuz przy cielsku Krwiozerczego wyprostowac lot i wbic szybko i skutecznie pazury w swoja ofiare. Rany klute, mialy byc wyprowadzone szybko i precyzyjnie, niezbyt gleboko w ciele, jednak miesnie grzbietowe, w poblizu kregoslupa, moglyby zostac lekko drasniete, a smok juz bedzie mial problemy z poruszaniem sie. Po calym tym ataku, mlody wyladowal.

: 16 maja 2014, 8:03
autor: Krwiożerczy Obłęd
//Z tym ogonem, to faktycznie był mój błąd xD Kolcami przecież atakowałeś :roll: :roll:

Gdy tylko Naznaczony wzbił się w powietrze, Krwiożerczy nie czekał. Doskonale wiedział jak należy bronić się przed atakami z góry. Trzeba po prostu biegać, skakać, turlać – czasami chaotyczne, czasami niechaotycznie – czyli, po prostu, robić wszystko, aby utrudnić przeciwnikowi porządne wycelowanie. I właśnie na to postawił cienisty. Nie siedział, stał w miejscu. Tylko działał – był cały czas w ruchu. Odturlania, skoki do przodu, skoki do tyłu, skoki na boki ... Żadnego widowiska z tego nie było, ale ... czy właśnie o to w tym chodzi? Aby było ładnie? No na pewno nie!

: 16 maja 2014, 13:29
autor: Znamię Chaosu
Pazury smoka minely tego drugiego o milimetry, gdyby tylko bardziej zaryzykowal, zapewne wbilby sie bolesnie w skore oponenta, nauczyciela, czy jak zwal, tak zwal. Po wyladowaniu nie dawal ani sobie, ani jemu chwili odpoczynku, w koncu musial sie podszkolic, aby na arenie moc cokolwiek zdzialac. Powracajac do treningu, Naznaczony napial miesnie, zarzucil ogonem na lewa strone, aby wprawic swoje cialo w ruch obrotowy, co na lodzie bylo dosc ladnym widokiem, gdyz sliskosc podloza pozwolila mu na efektowny i szybki zwrot. Zaraz potem Skoczyl na lewa strone przeeciwnika, aby zamarkowac atak lapa, prawa lapa miala ciac poziomo po boku smoka, jednakze w tym samym momencie Naznaczony wykonal szybki ruch lba, ktory to mial na celu zadac rane kluta na szyi Krwiozerczego. Ruch przypominal nieznacznie ten wezow. Szybki wypad do przodu, wbicie klow i rownie szybkie cofniecie lba. Po raz pierwszy poszedl za rada tego smoka, jednakze mial nadzieje, ze juz o tym zapomnial.

: 16 maja 2014, 18:14
autor: Krwiożerczy Obłęd
Najpierw ogon, potem łapa, a na końcu szczęka. Jego karminowe ślepia, w których dominowały bitewne ogniki, chodziły to tu, to tam. A konkretnie, zgodnie z ruchami ciała Naznaczonego. Każdy błąd czarnołuskiego, nieuwaga, spóźnienie ... mogła zakończyć się dla niego tragicznie. Mimo, że była to tylko walka treningowa. Kiedy dostrzegł ruch paszczą, i to w jego szyję, postanowił wykorzystać to, z czego nigdy nie był znany. Z siły. Ale do tego nie wykorzystał ani swojej łapy, ani swojego ogona, ale ... skrzydło. I to akurat to, które skutecznie mogło go obronić przed atakiem skrajnego. Zamierzał nim odepchnąć atakującego samca. O ich stan wcale się nie martwił – w końcu, posiadał mocne, wytrzymałe skrzydła.

: 17 maja 2014, 12:50
autor: Znamię Chaosu
Tak, skrzydla moze i mial wytrzymale, bo plynela w nim ta sama krew, ktora po czesci plynela w jego zylach, odepchniety rozlozyl skrzydla, by zatrzymac sie i machnal nimi mocno, aby ponownie ruszyc do ataku, do przodu, ku Krwiozerczemu. Powoli w zasadzie konczyly mu sie pomysly. Niestety smoki bazujace na zrecznosci mialy jak sie popisac w obronie, w ataku, juz nie koniecznie. To samo tyczylo sie tych, co poslugiwali sie sila, moze i walczyli bardzo dobrze, ale w obronie wielu ruchow juz nie mieli do przerobienia. Ale rownowaga musi byc, nieprawdaz? Wracajac do treningu, Naznaczony jak tylko pomknal nisko przy ziemi ku nauczycielowi, ktory w zasadzie ani to nie mowil, czy robi cos zle, ani niczego nie podpowiadal...ustawil skrzydla tak, aby w dogodnym dla siebie momencie, moc je zlozyc w sposob, ktory wprawi jego cialo w ruch wirowy. Kiedy byl ten dogodny moment? A no tuz przy boku cienistego samca. Wirowanie mialo za zadanie pocharatac kolcami grzbietowymi skrzydlo i bok oponenta, przecinajac luski i membrane skrzydla. Zaraz po zakonczeniu ataku, Naznaczony rozlozyl skrzydla, by wyhamowac i wyladowac na ziemi.

: 17 maja 2014, 17:39
autor: Krwiożerczy Obłęd
Odskok do przodu czy to tylu? odskok to tylu moze byc niebezpieczny. Za duze ryzyko, ze kolec Naznaczonego moglby trafic w jego szyje lub pysk. i je stosownie podziurawic. wiec odpada. to pozostaje odskok do przodu. inne formy obrony, czy to zrecznosciowe czy silowe, mogly byc trudniejsze do wykonania , zwlaszcza ze Kolec nie proznowal. Dlatego tez cienisty zdebral sie w sobie – po wczesniejszej analizie ataku -I skoczyl. Do przodu. Tak, aby jego najwieksze atuty byly doskonale widoczne. A raczej jeden atut. Szybko, szybko, szybko. To mial byc jeden, dlugi, ale niski sus. Ogon odpowiednio zabezpieczyl, czyli go, po prostu, zawinal. Na koniec, blyskawicznie sie obrocil. – Wojownicy tacy jak ja, na tych ziemiach, nie wykorzystuja niczego innego niz lap, szczek i blyskawicznego ataku ogonem. Oczywiscie, te dwa pierwsze ataki rowniez powinny takie byc – szybkie, ale nie powodujace krytycznych ran – mruknal, obrzucajac smoka pogardliwym spojrzeniem. Ale i z nieco drapieżnym uśmieszkiem
skoro Naznaczony zamierza tutaj zostac, musi nauczyc sie zasad tutaj panujacych, jesli nie chce ... Coz, arena lubi weryfikowac zasady