Strona 2 z 26

: 27 sty 2014, 22:25
autor: Sneeu

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Jej pysk rozjaśniło rozbawienie. Stałą się przez to też trochę śmielsza. Podniosła się i delikatnie kładąc łapy pod którymi zachrzęścił lód podążyła za swoją, już mnie-więcej; znajomą. Można by pomyśleć, że padający śnieg pomoże w utrzymaniu równowagi, ale dla małej był tylko zawadą, jeszcze jedną bramą do pokonania. Chwiejąc się lekko podeszła do Niezapominajki i kładąc łeb między jej futrem a lodem popchnęła ją żeby ta przeturlała się na brzuch i mogła wstać.

: 28 sty 2014, 16:26
autor: Iskra Nadziei
Śmiejąc się nadal, przeturlała się i wstała z pomocą Sneeu. Patrzyła na podłoże jej łap, pociągnęła łapą po śliskiej nawierzchni, była zimna i przezroczysta. Nagle Niezapominajka zobaczyła jakąś rybkę i zaczęła śledzić ją wzrokiem, ale była szybsza i od razu straciła ją z widoku. Usiadła na środku, trochę chwiejąc się i zawijając ogon wokół jednego boku.
-Gdzie Twój opiekun? Dlaczego jesteś tutaj sama? -zapytała z zaciekawieniem, nie było to ostre pytanie, raczej opiekuńcze. Niezapominajka była już sporym pisklakiem, lada moment zostanie adeptem, więc martwi się o młodszych od siebie.

: 08 lut 2014, 22:31
autor: Znamię Chaosu
Nad diamentowe zrodelko przybyl Nieposkromiony, wraz z Szeptaczem, synem Niewypowiedzianego Zaklecia, ktora i tak traktowal jak corke, wiec i tego malca traktowal jak swojego syna, badz tez wnuka. Tak, wnuka byloby bardziej odpowiednim stwierdzeniem, zwlaszcza biorac pod uwage wiek tego smoka. Lecial z malcem na grzbiecie przez cala droge, a gdy w koncu znalezli sie w miejscu docelowym, delikatnie wyladowal, nikt by sie nawet nie spodziewal takiej gracji po tak wielkim smoku, ale coz...jak potrafil, to chcial. Zaraz potem rozlozyl jedno ze skrzydel, by mlody mogl po nim zjechac na ziemie.
-No i jestesmy. To diamentowe zrodelko w dziekiej puszczy.

: 09 lut 2014, 0:59
autor: Pasterz Kóz
Ześlizgnął się ze skrzydła "dziadka", jak pozwolił go sobie nazywać. Będąc szczerym, widział jego wiekowość, ale oznaczało też, że Nieposkromiony był bardzo doświadczony. Wielką radość sprawił mu lot, więc samemu też chciał się tego nauczyć. Rozejrzał się po okolicy, po czym spojrzał na dorosłego smoka przechylając lekko głowę na bok.
-Ładnie tu- powiedział cicho. Faktycznie mu się tutaj podobało, choć nie ukazywał tego mocno poprzez reakcje zewnętrzne.

: 10 lut 2014, 12:20
autor: Znamię Chaosu
Pokiwal powoli lbem, tak, faktyczne bylo tu dosc malowniczo. Jednak zaraz potem Nieposkromiony przysiadl na zadku i przechylil leb w zamysleniu. Coz, nad czym mogl rozmyslac? Zapewne nad wszystkim, co do tej pory sie wydarzylo i nad tym, ze nie ma sil. Bo mimo blogoslawienstwa, te dodatkowe dziesiec ksizycow byly dla tego smoka, niczym...dodatkowe dziesiec ksiezycow meki. Tak czy inaczej, Wody po chwili odchrzaknal i spojrzal lodowymi slepiami na Szeptacza.
-Coz, czego chcialbys sie pouczyc?
Zagadnal. W koncu po to go tu przyprowadzil, by nieco go poduczyc.

: 10 lut 2014, 15:38
autor: Pasterz Kóz
-Latać- powiedział rozkładając skrzydła z uśmiechem. Zaczął szorować ogonem po ziemi z podekscytowania. Bardzo chciał się tego nauczyć od momentu, gdy pierwszy raz znalazł się w powietrzu będąc na smoczym grzbiecie. Podobało mu się to, więc wręcz nie mógł się doczekać kiedy osobiście będzie mógł wznieść się w przestworza. Na chwilę zaczął marzyć, wyobrażając sobie jak lata wysoko na niebie, a pod nim rozciągają się zielone doliny. Szybko jednak odrzucił od siebie te myśli i skupił się na swym nauczycielu.

: 12 lut 2014, 18:37
autor: Znamię Chaosu
Pokiwal lbem. Tak, lot byl cudowna rzecza, ktora sprawiala niejednemu smokowi radosc. Choc on, jako bagienny preferowal plywanie jako forme transportu, tak, jednak w zimie niestety wody zamarzaly i nie pozostawalo nic innego, jak lot.
-Dobrze wiec, zacznijmy od teorii. Lot, sluzy smokom jako najszybszy srodek transportu. Dzieki niemu mozemy poruszac sie na dosc dlugie dystanse z w miare dobrym czasem. Podczas lotu wazne jest rownomierne, a takze energiczne uderzanie skrzydlami, tak, by zagarniac powietrze, aby sie poruszac. Powiedz mi, czy znasz jakies przyklady, gdzie lot przydaje sie najbardziej?
Zapytal, zaczynajac jak kazda nauke podstaw: od teorii.

: 13 lut 2014, 0:00
autor: Pasterz Kóz
Po wysłuchaniu, Szeptacz zastanowił się przez chwilę nad odpowiedzią, aż w końcu zdecydował się wypowiedzieć swoje myśli.
-Jako iż lot jest najszybszym sposobem transportu, jest bardzo ważny dla uzdrowicieli, aby mogli się szybko znaleźć przy rannych. Pozwala nam na dotarcie w ciężko dostępne miejsca, jak góry... No i możemy łatwiej wypatrzyć zwierzynę podczas polowania- powiedział. Myślał, że nie było żadnego innego ważniejszego powodu niż te które podał. Według niego, latanie wydawało się pożyteczniejsze od poruszania się po ziemi. Naszła go przez to pewna myśl. -Czy lot jest trudniejszy od biegu? To znaczy, bardziej nas męczy?

: 08 kwie 2014, 16:58
autor: Krzyk Honoru
Pogwizdując cicho pod nosem szedłem na spotkanie z przyjacielem. Po raz kolejny mam do niego sprawę, ale myślę, że się nie obrazi jeśli poproszę go o małą przysługę.
Tata w zamyśleniu szedł przede mną, nawet nie patrzył pod łapy, więc co jakiś czas potykał się i syczał zirytowany.
Westchnąłem ciężko, coś jest z nim nie tak, tylko co? No nic, zastanowię się nad tym później, teraz przysiadłem sobie nad źródełkiem i patrząc w krystalicznie czystą wodę czekałem na przyjaciela.

: 25 kwie 2014, 21:25
autor: Błędny Ognik
Błędny którego także głód w dołku ściskał przybył na wezwanie przyjaciela. Był chudy nawet bardzo. Wiudać było, że nie za bardzo o siebie dba.
Wylądował gładko.
– Witaj Piękny. Czyż to nie piękny wieczór? Jesteś głodny? Tak się składa, że mam coś na ząb. – powiedział uśmiechając się od ucha do ucha. Przytknął szponami jak to aroganccy niezwyjkle uzdolnieni magiczne łowcy mają w zwyczaju i przed nimi pojawiły się 8/4 kawałki mięsa. 4 dla Krzyku, 4 dla Błędnego.
Zaczął jeść i zjadł. Nie patrząc czy jego jedynby wierny przyjaciel wsuwa swoje danie równie szybko jak on.

: 25 kwie 2014, 23:01
autor: Krzyk Honoru
-Witaj Błędniku.– uśmiechnąłem się do przyjaciela. – Jestem i to jak wilk!– wykrzyknąłem uradowany. Jak to fajnie mieć takiego przyjaciela. Przysiadłem przy Ogniku i zacząłem wraz z nim wcinać swoją porcję mięska. Ale byłem głodny!
-Dzięki przyjacielu. – mruknąłem między kęsami.
-A tak w ogóle jak ci życie mija?

: 15 cze 2014, 15:09
autor: Jadowity Kolec.
Jadowity zjawił się tutaj nie bez powodu. Pewien doświadczony wojownik Cienia miał uczyć go śledzenia i skradania, umiejętności niezbędnych podczas polowania. Niedługo będzie musiał na takie polowanie wyruszyć, więc warto opanować te techniki. Przyszedł spokojnym krokiem w umówione miejsce i cierpliwie czekał. Usiadł wygodnie na miękkim, puszystym śniegu i cierpliwie obserwował otoczenie, wyczekując nadejścia smoka. Miał nadzieję, że nauka pójdzie szybko i sprawnie, by móc wieczorem zająć się swoimi sprawami, związanymi ze stadem i sobą samym. Z tego co słyszał, to cieniści mieli nieciekawe charaktery. Był więc przygotowany na wszystko.

: 15 cze 2014, 15:38
autor: Krwiożerczy Obłęd
Zaraz pod Jadowitym przybył i on. Jak zwykle pieszo, jak zwykle wolno, i jak zwykle nie od tej strony od której powinien. Czyli od strony Cienia. Bardziej można było powiedzieć, że szedł od od strony Zimnego Jeziora. Kiedy tylko zauważył Jadowitego – jedynego smoka, który mógłby go wyzwać. Po pierwsze był z Ognia – a stamtąd właśnie szło wezwanie – no i był jednym smokiem w tym miejscu – ruszył w jego kierunku. Zatrzymawszy się przed nim, skinął mu krótko głową (to musiało oznaczać przywitanie), po czym od razu przeszedł do sedna sprawy. – Śledzenie czy skradanie? – jego imię musiało być mu znane – ognistemu – więc się nie przedstawiał. Bo i po co?

: 15 cze 2014, 15:43
autor: Jadowity Kolec.
Smok z beznamiętnym wyrazem pyska również skinął cienistemu głową i bez chwili wahania odpowiedział – Najpierw skradanie – również się nie przedstawiał. Jadowity był inteligentny, i stosował znaną zasadę jak ty komu, tak on Tobie. Po co ma wymuszać w sobie uśmiech czy grzeczność, skoro sam tego nie otrzymuje? Nie było sensu marnować swojej cierpliwości. Samcowi zależało teraz jedynie na sprawnej i szybkiej nauce, by następnie się rozejść. Możliwe, że jeszcze kiedyś poprosi tego samca o jakąś naukę, ale raczej później niż wcześniej. Za to całkiem prawdopodobne, że za kilka księżyców spotkają się w bardzo charakterystycznym miejscu, jakim jest arena. Ale jeszcze nie przyszedł na to czas. Jeszcze.

: 15 cze 2014, 15:51
autor: Krwiożerczy Obłęd
Skradanie. Może i to nie była wymagana umiejętność, którą każdy szanujący się wojownik powinien znać – ważniejsze było śledzenie – ale i tak, o dziwo, miał ją bardzo dobrze rozwiniętą. – O co chodzi w skradaniu, chyba, jesteś w stanie się domyślić – urwał na krótko, mierząc – w międzyczasie – swojego rozmówcę chłodnym, ale kalkulacyjnym spojrzeniem, dając mu tym samym nieco czasu do namysłu. – Dlaczego moje pytanie brzmi: – O czym musisz pamiętać, aby się nie zdradzić?
Jak nie na logikę to na wyobraźnię. Jestem roślinożercą. Po czym poznam, że zwierzę się do mnie zbliża.

: 15 cze 2014, 16:01
autor: Jadowity Kolec.
Samiec po pewnej chwili namysłu zaczął mówić to, co mu na ten temat przyszło do głowy – Aby się nie zdradzić, trzeba wykazać się cierpliwością. Należy się poruszać spokojnie, bezszelestnie, bez pośpiechu. Ponadto trzeba zapamiętać także o zamaskowaniu swojego zapachu. Warto jest upodobnić go do otoczenia – otrzeć się o krzaki, korę drzew, wysmarować błotem. Istotne jest również wyciszenie swojego oddechu i pilnowanie wiatru – powiedział. Mógł teraz tylko czekać, czy odpowiedział dobrze, czy o czymś zapomniał. Nic innego nie przychodziło mu do głowy,więc powiedział tylko tyle. Ale chyba wystarczająco dużo,by prawidłowo określić definicję. Najwyżej Obłęd go poprawi, a co tam.

: 15 cze 2014, 16:14
autor: Krwiożerczy Obłęd
Cienisty słucha i słuchał, nie odzywając się jednak. Dopiero po dość długim czasie, raczył się odezwać. – Zamiast korzystać z czynników naturalnych, które nie są do końca pewna, o wiele lepiej jest skorzystać z ... magii. – odparł, krzywiąc się lekko – każdy jego uśmiech, na pewno nie był ładny, biorąc pod uwagę bliznę, która przecinała jego pysk. Jak każdy szanujący się wojownik za maddarą nie przepadł. Choć i tak zachował się spokojnie. Maddary nie lubił, ale nie czuł do niej żadnego obrzydzenia. Czasami mu się przydawała. – Co jeszcze? – mruknął, dając tym samym znać adeptowi, że to nie jest jeszcze koniec. Takich ważnych rzeczy było jeszcze kilka.

: 15 cze 2014, 16:29
autor: Jadowity Kolec.
Smok zamarł w zastanowieniu. Coś jeszcze? No to pięknie. Jadowity nie miał pojęcia, co jeszcze powiedzieć na ten temat. Chociaż, zapomniał o najbardziej istotnej sprawie – Trzeba skradać się za celem, tak, by nas nie dostrzegł. Ponadto trzeba patrzyć pod łapy, by na nic nie nadepnąć, na przykład gałązkę, albo nie zahaczyć o coś ogonem – i to by było naprawdę tyle. Nic więcej nie mógł powiedzieć. Najwyżej Obłęd dopowie to, czego Jadowity nie powiedział. Na tym przecież polega nauka. Samiec uważnie obserwował nauczyciela śnieżnobiałymi ślepiami i czekał na jego reakcję. Nie oczekiwał pochwały, tylko zwyczajnego potwierdzenia jego słów. Zresztą wątpił, by Krwiożerczy komukolwiek kiedyś dał pochwałę. Jego sposób bycia raczej na to nie wskazywał.

: 15 cze 2014, 19:23
autor: Krwiożerczy Obłęd
Cienisty skinal krotko glowa, ale jakby z opoznieniem. Namyslal sie czy co? -Skradajac sie, musisz kryc sie za tym, co znajdziesz wokol siebie. Czyli, kamieniami, drzewami, krzakami, powalonymi drzewami. Nie mozesz ich jednak dotknac, bo zaalarmujesz zwierzyne. Cel nalezy takze obserwowac. Jesli jest zaniepokojony, przystajesz nieruchomo i czekasz. Jesli sie uspokoi to ruszasz dalej, jesli nie, dalej czekaj. Najlepiej skradac sie w cieniu, bo odblas lusek -zwlaszcza w goracych miesiacach – moze wskazac jej twoje polozenie – i to by bylo na tyle w tej kwestii. Byc moze lowca powiedzialby co wiecej, no ale on lowca nie byl. – przynierz teraz taka pozycje, ktora uwazasz za prawidlowa ...
Raz mowi, raz pokazuje, ale czasami – tak jak teraz – sam daje uczniowi pole do popisu. Niech sie wykarze.

: 15 cze 2014, 19:32
autor: Jadowity Kolec.
Samiec wysłuchał uważnie Obłędu, po czym zabrał się do części praktycznej. A więc postawa. To powinno być proste. Jadowity ugiął mocno łapy, tak że brzuch niemal szurał mu po śniegu. Ogon był wyprostowany, ale smok nie zapominał, że musi go pilnować. Nie może i nic nim zahaczyć. Teraz głowa. Pochylona, znacznie bardziej niż podczas biegu czy skoku, niemal na wysokości palców. Skrzydła dociśnięte do boków najbardziej jak się da. No i to chyba tyle. Jadowity przeanalizował wszystko, ale nic więcej z postawy nie był raczej w stanie zrobić. Teraz czekał cierpliwie na reakcję cienistego wojownika.

//Będę się bardziej rozpisywać, po prostu nie wiedziałam, co jeszcze dopisać do tej postawy xD//

: 16 cze 2014, 8:55
autor: Krwiożerczy Obłęd
Cienisty przyjrzał się krytycznie postawie, obchodząc go dookoła. Wiele rzeczy, stojąc wciąż przed Jadowitym, mógł dostrzec, ale nie wszystkie. Przy części, nawet tej niewielkiej, musiał się nieco wychylić. – Łeb ma być zrównany z kręgosłupem. Zdarza się też, że niektórzy równają też do nich także ogon, ale utrzymanie dwóch rzeczy w ryzkach, jeśli chodzi o samą pozycję, może być trudne. O tylu rzeczach trzeba pamiętać, że można sobie to podarować. Ogon powinien też być lekko spięty, abyś go czuł, mijając jakieś miejsca do kamuflażu – i na tym w zasadzie zakończył, znowu, stojąc na wprost swojego rozmówce. Choć i tak nieco z boku. – Skradaj się – mruknął, wskazując łbem kawałek lasu. Jadowity stał akurat przed celem, jakim była sarna (ta stała bokiem do samca, skubiąc trawę) zaś cienisty miał doskonałą okazję (przez swoje ustawienie) do obserwacji poczynań młodego samca. o wizualizacji można było powiedzieć jedno. Las w Porze Kwiecistych Ziem – to była wiosna. Wiatr wiał na niekorzyść.