Strona 2 z 24
: 04 lut 2014, 17:54
autor: Życiodajna Trucizna
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
-W Ogniu także można natrafić na różne smoki. Jednak większość choć po części pasuje do tego co mówi się o Ognistych. Odważne, czasami szalone smoki. Z niektórymi ciężko jest wytrzymać, ale mimo to nie wyobrażam sobie my moje stado mogło być inne. -odpowiedziała.
-Najbliższą osobą tam jest Katastrofa, pisklę które wykluło się z jajka, które kiedyś znalazłam na terenach naszego obozu bez opieki. Zaopiekowałam się nią. -odparła.
Nad ostatnim pytaniem przez chwilę się zastanawiała, mimo że znała odpowiedź. Nie miała partnera. Nikt z Ognia nie był odpowiedni.
-Nie. -odparła.
Delikatnie przesunęła się w jego stronę. Zamachała końcówką ogona, była to jedyna oznaka zdenerwowania, jakąś w tej chwili okazywała.
-Ale może ty chciałbyś...-wyszeptała, przymykając oczy.
Bała sie jego odpowiedzi, ale i czekała na nią z niecierpliwością.
: 04 lut 2014, 18:08
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Prawie jak wtedy, gdy on znalazł Samuma. Choć raczej to on znalazł Marzenie, ładując się pod skórę wilka. Nie miała partnera. Właściwie to wiedział to od początku. Gdyby miała, pachniałaby inaczej. Zmrużył lekko ślepia, słysząc jej ostatnie słowa. Och. Chciała go na partnera? Dlatego, że jest Przywódcą? Czy dlatego, że jest sobą? Nie mógłby się związać z żadną samicą, jeśli powodem była pozycja, jaką zajmował w Stadzie. Nigdy nie pochwalał związków politycznych.
– Dlaczego? – zapytał. Jego głos był cichy i zupełnie inny od tego, którym raczył smoki na co dzień.
: 04 lut 2014, 18:49
autor: Życiodajna Trucizna
Przynajmniej nie zaprzeczył od razu, ani nie zrobił czegoś jeszcze gorszego. Spytał się. I to tez jej się podobało. Gdyby od razu się zgodził, to skąd miała wiedzieć czy nie odpowiedziałby tak każdej smoczycy, która by go o to spytała? Tak przynajmniej chciał wiedzieć czemu ona pyta się go o to.
-Jesteś inny niż wszyscy Ogniści. Nigdy nie spotkałam takiego samca jak ty. Nie
rzucasz się od razu z pazurami na każdego kogo zobaczysz, jak niektórzy z nich. Nie jesteś też jednak kimś aż zbyt przyjaznym i wesołym, no takie smoki też spotykałam. To, że jesteś przywódcą nie jest ważne. Po prostu jesteś najwspanialszym smokiem jakiego spotkałam.-powiedziała dość cicho, z pewnym niepokojem.
Wszystko co powiedziała, było prawdą. Naprawdę chciała zostać jego partnerką.
: 04 lut 2014, 18:54
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Po raz pierwszy od dawna Marzenie zawahał się. Było to widoczne w jego ruchach, bo wykonał gest jakby chciał się do niej zbliżyć, ale zatrzymał się. W jego ślepiach także czaiło się coś dziwnego. Czy jego serce było wolne? Z pewnością gdzieś tam wciąż bolało go to, że Czarodziejka go odrzuciła. Ale po rozmowie z Esencją udało mu się dojść do siebie. Westchnął cicho.
– Jeśli uda ci się skleić moje serce. – odparł cichym, ale niezwykle pewnym głosem, w którym brzmiała samcza nuta. Czyżby wyznanie Trucizny obudziło w nim to, co od jakiegoś czasu było zamrożone?
: 05 lut 2014, 18:01
autor: Życiodajna Trucizna
Skleić jego serce? Ale czemu? Co takiego się stało, że jego serce musiało zostać sklejone? Nie wiedziała, ale póki co nie chciała go o to pytać. Delikatnie posunęła się w jego stronę, nie był to zbyt duży ruch, ale na razie nie chciała robić nic więcej.
-Jeśli tylko będę potrafiła to zrobić...-wyszeptała.
Nie była do końca pewna co zrobić, żeby móc skleić jego serce, ale chciała zrobić co tylko będzie mogła by tego dokonać. Delikatnie przesunęła ogonem po ziemi, jak zawsze gdy nie była czegoś pewna i natrafiła na jego ogon, leżący gdzieś na ziemi. Delikatnie oplotła go swoim długim ogonem, tak by chwycić jego ogon. Jednocześnie zastanawiała się co może zrobić by skleić jego serce.
: 05 lut 2014, 18:07
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Przez chwilę siedział tak, pozwalając jej się przełamać. Uniósł prawy kącik pyska w nieco smutnym, ale szczerym cieniu uśmiechu. Choć to właściwie nie było niczym dziwnym. Marzenie bardzo, bardzo rzadko się normalnie, szeroko uśmiechał. Skinął lekko łbem na jej słowa, pozwalając jej ogonowi opleść się wokół swojego własnego. Pochylił lekko łeb i wyciągnął szyję tak, aby jego pysk znalazł się po prawej stronie jej własnego, nieco nad jej barkiem.
– Dobrze to przemyśl. Jeśli zdecydujesz się ze mną związać, nie pozwolę ci na bliskie kontakty z innymi samcami. A uwierz, nos mam dobry. – jego głos był niewiele głośniejszy od szeptu, ale Trucizna nie powinna mieć problemów z usłyszeniem tego, co powiedział. Tak, na samicy zawsze czuć zapach samca, jeśli byli w bliskich stosunkach ze sobą. A na samcach czuć zapach samicy.
: 05 lut 2014, 19:31
autor: Życiodajna Trucizna
Innymi samcami? Tą bandą smoków, które pojawiły się tylko gdy potrzebowały by ich uleczyć? Ostatni raz gdy widziała jakiegoś samca, który nie potrzebował leczenia było chyba wtedy gdy musiała wyrzucić Spalonego ze swojej jaskini. Żadni inni oprócz Marzenia jej nie interesowali.
-Żaden inny samiec nie jest choć po części taki jak ty. A i tak rozmawiają ze mną tylko wtedy kiedy potrzebują medyka, a żadnego innego nie mogą nigdzie znaleźć.-odpowiedziała mu z lekkim uśmiechem.
I ona miała całkiem niezły węch, więc pewnie wyczułaby na nim zapach innej samicy, gdyby tylko chciała. Oparła swoją głowę o jego łeb. Czuła się naprawdę szczęśliwa. W końcu miala kogoś bliskiego kto nie był dwuksiężycowym pisklęciem.
: 05 lut 2014, 19:57
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Obrócił lekko łeb i liznął ją w szyję.
– To dobrze. I uważaj, nie jest ze mną łatwo. – powiedział, a jako, że Życiodajna była o niego oparta to mogła poczuć, jak jego pysk wygina się w uśmiechu. Po raz pierwszy od dawna w niewymuszonym uśmiechu. Podniósł się i usiadł obok niej, pozwalając jej oprzeć się o swój bok. Czy to tak powinno wyglądać? Nie miał pojęcia. Tak podpowiadało mu serce, które wciąż pamiętało Ćmę. On by wiedział. Oparł swój łeb o łeb Trucizny. Wiek robi swoje i okazało się, że w jakimś stopniu nad nią góruje.
– Gdybyś miała problemy, wezwij mnie. Wedrę się chociażby do serca obozu Ognia.
: 07 lut 2014, 14:57
autor: Życiodajna Trucizna
Ona także się uśmiechała, mimo że i na jej pysku ostatnio dość rzadko pojawiał. zwykle zastępował go spokój i powaga. W sumie nigdy nie była zbyt radosna. Najpierw, jako pisklę wszystkiego się bała i starała się zaatakować każdą rzecz, jaką zobaczyła. A potem coraz bardziej uspakajała się, choć czasem wciąż czuła tamten strach i złość. Teraz widać było radość.
-Oczywiście.-wyszeptała bardzo cicho.
Wezwie go gdy tylko będzie potrzebować pomocy, gdzie tylko będzie. A i ona uleczyłaby go gdyby tylko kiedykolwiek tego potrzebował.
Póki co nie ruszała się, dobrze było jej tak siedzieć. Mimo to zaczynało się się jej robić trochę zimno, nie miała przecież futra które by ją ogrzewało.
: 07 lut 2014, 16:07
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Przez myśl przemknęła mu nauka z Tehenbim, gdy samczyk musiał wstać, aby nie zamarznąć. To fakt. Skrzydło posiada sporo grubego futra, które w wilgotne pory nie jest zbyt lekkie, to jednak daje świetną ochronę przed zimnem. Odchylił się trochę, po czym okrył Truciznę prawym skrzydłem. Nie dość, że jego boki pokryte są grubym, ciepłym futrem, to błona skrzydeł ochroni ją przed wiatrem i mrozem.
– Chcesz już wracać do obozu? – zapytał. Jego głos był cichy, spokojny i można by uznać, że odrobinę uwodzicielski. Jeśli można tak powiedzieć o smoczym głosie.
: 08 lut 2014, 13:24
autor: Życiodajna Trucizna
Nie chciała stąd odchodzić, przy nim było jej dobrze. Uśmiechnęła się, gdy okrył ją skrzydłem i wtuliła w jego miękkie, białe futro. Teraz nie było jej już tak zimno jak wcześniej.
-Nie...-wyszeptała – tutaj jest mi dobrze.-dodała po krótkiej chwili.
Przymknęła oczy, nie czując już zimna. Pod jego skrzydłem było jej ciepło i dobrze. nie chciała się stąd ruszać. Nigdy. Mogłaby tu tak siedzieć bez końca.
: 08 lut 2014, 13:27
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Pozwolił jej na wtulanie się w siebie. Jemu też było dobrze. Uniósł kąciki pyska w delikatnym uśmiechu, po czym magią zdmuchnął śnieg z kawałka ziemi, na którym pojawiło się kilka wilczych skór, które przywołał z jaskini. Jednym, delikatnym ale pewnym ruchem popchnął Truciznę na te skóry, a sam po chwili położył się na niej. Skrzydła rozłożył tak, żeby jej nie zawiewało po bokach. Uniósł łeb, by spojrzeć w jej ślepia.
– Jesteś pewna? – na jego pysku błąkał się drapieżny, niebezpieczny uśmiech.
: 08 lut 2014, 14:49
autor: Życiodajna Trucizna
Gdy poczuła jak ją popycha, pisnęła zdziwiona, ale i uśmiechnięta. Przewróciła się na skóry, tak jak on tego chciał. Zauważyła, że przywołał je tutaj zanim się przewróciła, więc wiedziała że nie spadnie na śnieg. Zapiszczała niby przestraszona i zamachała łapami w powietrzu.
-Oczywiście.-odpowiedziała.
Przymknęła oczy z zadowoleniem, i dotknęła nosem jego policzka. Nie chciała wracać do obozu. Mimo, że Ogień był dla niej najwspanialszym stadem, przy którym zawsze chciała być to Marzenie teraz był ważniejszy.
: 08 lut 2014, 14:56
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Widząc jej reakcję zaśmiał się, gardłowo i cicho. Jego ślepia cały czas obserwowały Truciznę. Uważnie. Przestał się wspierać na łapach, więc cały ciężar jego ciała spoczął na niej. Na szczęście jednak Marzenie nie jest jakimś olbrzymem, a w trakcie ćwiczeń postanowił raczej na szybkość swoich reakcji niż na siłę mięśni. Liznął ją po pysku i zmrużył ślepia.
– To czego byś chciała teraz? – zapytał, a na jego pysku cały czas błąkał się drapieżny, niebezpieczny uśmiech. Oj, ciężko będzie z nim miała.
: 08 lut 2014, 16:38
autor: Życiodajna Trucizna
Spojrzała prosto w jego ślepia z uśmiechem. Nie przeszkadzało jej to, że leży on na niej, nie był aż taki ciężki. A poza tym dla niego wszystko by wytrzymała. Także liznęła go po pysku.
-A czego ty byś chciał?-odpowiedziała mu pytaniem na jego pytanie.
Postanowiła dać mu zadecydować co on chciałby robić. A co jeśli on znów da wybór jej? Będą się tak w nieskończoność pytać?
: 08 lut 2014, 17:02
autor: Uskrzydlony Marzeniami
On jednak miał coś innego w planach. Na jego pysku zagościł drapieżny i tryumfalny uśmieszek. Przechylił lekko łeb, aby ten znalazł się obok łba Trucizny. Liznął ją po policzku, a dopiero później się odezwał głosem ledwie odrobinę głośniejszym niż szept.
– A co powiesz na nasze pisklęta? – zapytał. Jego ogon splótł się z ogonem Życiodajnej. Jak to się stało, że w tak krótkim czasie zawładnęła jego pokiereszowanym sercem? Sam tego nie wiedział. I nie chciał się dowiedzieć.
: 08 lut 2014, 17:41
autor: Życiodajna Trucizna
Pisklęta? Życiodajna nigdy nie myślała o swoich pisklętach. Katastrofę znalazła i nie mogła zostawić jej wśród śniegu, ale jej własne pisklaki? Nie miała jednak nic przeciwko temu. Przecież doskonale wiedziała, że Ogień potrzebuje smoków. A stado i jej partner byli dla niej tym co najważniejsze.
Skinęła więc łbem, nic nie mówiąc. Jednocześnie uśmiechnęła się do niego, pewna swojej decyzji. Czując jak jego ogon oplata jej ogon, pozwoliła na to, wciąż wpatrując się prosto w jego ślepia.
: 08 lut 2014, 18:01
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Marzenie odchylił łeb, spoglądając w jej ślepia. I nagle, tak ni stąd ni zowąd, podniósł się. Usiadł obok Trucizny, na skórach, nie patrząc na nią. Poprawił ułożenie skrzydeł, a spojrzenie żółtych ślepi wlepił w szczyt gór, mrużąc je lekko.
– Możemy z tym zaczekać. – stwierdził. Jego głos jak i wyraz pyska i ślepi straciły tę nutkę zawadiaki, jakim był przez chwilę. Z tego, co mówiła Życiodajna, nigdy nie miała partnera. A on nie zamierzał jej do niczego zmuszać. Najwyżej Ziemię opanują pisklęta Skowytu i i Kobaltowego.
: 09 lut 2014, 13:27
autor: Życiodajna Trucizna
Patrzyła na niego gdy się podnosił. Również podniosła się i usiadła obok niego. Wiedziała, że stada potrzebuje piskląt, a i Marzenie ich chciał. Więc dlaczego miałaby się nie zgadzać? Przecież i tak kiedyś miałaby pisklęta, więc czemu nie mogłaby mieć ich już teraz? Postanowiła więc zgodzić się na to. Nawet lubiła pisklęta, przynajmniej te z Ognia. A skoro katastrofą potrafiła się zaopiekować, to ze swoimi pisklakami też sobie poradzi.
-Nie musimy czekać.-zdecydowała, patrząc się na niego.
: 09 lut 2014, 15:14
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Obrócił łeb, patrząc na Truciznę, a na jego pysku pojawił się leniwy, a jednocześnie drapieżny uśmiech. Jednym, płynnym ruchem znowu pchnął Życiodajną na ziemię, tym razem jednak tak, aby leżała na brzuchu. Poczekał, aż położy się tak, aby było jej wygodnie. Dopiero wówczas nakrył ją swoim ciałem. Ale jeszcze nic nie robił. Chciał, aby się do tego przyzwyczaiła. Przechylił łeb i polizał ją lekko po lewym policzku.
– Jesteś pewna? – zapytał, cichym, niskim, gardłowym tonem. Skrzydła opuścił, aby jej nie wiało. Od spodu grzały ją skóry. Od góry jego futro. Powinno wystarczyć.
: 09 lut 2014, 18:26
autor: Życiodajna Trucizna
Tym razem nie zareagowała na pchnięcia, tak bardzo jak przedtem. Położyła się na brzuchu i spojrzała na niego z uśmiechem. Póki co całkiem przyjemnie jej się tak leżało. Także polizała go w policzek, po czym odezwała się
-Tak.-odpowiedziała mu z pewnością.
Teraz była już zdecydowana. Chciała by jej i Marzenia pisklęta pojawiły się w Ogniu i Ziemi. Wyrosły na wspaniałych wojowników, łowców, czarodziei czy uzdrowicieli.