Strona 2 z 39

: 08 lut 2014, 22:48
autor: Znamię Chaosu

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Wywalic sie w powietrzu byloby coz...smiercia. Oczywiscie Nieposkromiony by na to nie zezwolil, wiec po prostu skinal lbem, gdy Niezapominajka znalazla sie ponownie przy nim.
-No i ostatnia czesc. Ladowanie. Nauczylas sie juz jak sie wznosic, teraz zobaczysz jak sie opada. By to zrobisz, wyginasz cialo w luk, kierujac leb do dolu, machnieciami skrzydel przyspieszysz opadanie. Gdy znajdziesz sie jakies dwa ogony nad ziemia, wyprostuj cialo i unieruchom skrzydla, swobodnie opadajac. Gdy twoje cialo znajdzie sie juz wystarczajaco blisko ziemi, wyciagnil lapy, by postawic je na ziemi, lekko uginajac i zloz skrzydla. I to juz.
Nieposkromiony zademonstrowal oczywiscie o co chodzi. Jego cialo wygielo sie w luk, a leb powedrowal w dol, ku ziemi. Smok wykonujac luk, znalazl sie prostopadle do ziemi i machal leniwie skrzydlami opadajac powolnie coraz nizej, gdy znalazl sie juz na odpowiedniej wysokosci, poderwal delikatnie cialo ku gorze, by wyrownac lot i unieruchomil skrzydla, tak jakmowil. Nastepnie szybowal przez krotki czas, opadajac ciagle, a gdy znalazl sie wystarczajaco nisko, by lapami dotknac podloza, wysunal je i opadl na konczyny, jednoczesnie skladajac skrzydla. Przeszedl do truchtu, a nastepnie zwolnil i przystanal. Teraz spojrzal w gore, na Niezapominajke, dajac jej znac by i ona wyladowala.

: 08 lut 2014, 23:37
autor: Iskra Nadziei
Opadanie było dość trudne, tak podejrzewała Niezapominajka, dobrze źe Nieposkromiony wszystko pokazywał i objaśniał, dlatego tak szybkoi dość dobrze jej szło. Był naprawdę dobrym nauczycielem, miała wiele szczęścia że trafiła na niego. Wysłuchała jak zawsze z uwagą jak ma wylądować, a potem przyglądała się każdemu ruchowi Przywódcy. Ciekawe czy wiedział o tym że jest jej dziadkiem, pewnie miał wiele pisklaków i nie przywiązywał do tego zbytniej uwagi -pomyślała samiczka i od razu wzięła się za lądowanie, kiedy zobaczyła znak od Nieposkromionego. Wygięła zgrabnie ciało w łuk, łeb opuściła do dołu i machnęła kilka razy skrzydłami, by spowolnić opadanie. Kiedy znalazła się około dwa ogony od ziemi, wyprostowała ciało i unieruchomiła skrzydła, zaczęła powoli opadać na miękki, biały puch, tuż nad ziemią wyciągnęła powoli łapy, nie wyprostowując je do końca. Gdy dotknęła podłoża, przez chwilę nie składała skrzydeł, jakby nie dowierzała że jej się to udało, by potem szybko zwinąć je pod siebie. Podeszła szybszym krokiem do smoka, uśmiechając się, nie było wiadomo dlaczego tak ją to cieszy.

: 09 lut 2014, 22:03
autor: Znamię Chaosu
Nieposkromiony traktowal wszystkich Wodnych, jak rodzine, wiec nie wazne, czy byli zlaczeni wiezami krwi, czy nie. To byla malo istotna rzecz. Gdy Niezapominajka w koncu wyladowala usmiechnal sie do niej cieplo i skinal lbem.
-A wiec umiesz juz latac.
Oznajmil, konczac nauke.

//raport.

: 01 mar 2014, 18:16
autor: Zuchwały Kolec
Zuchwały zjawił się tutaj niespiesznym krokiem, uśmiechając się lekko sam do siebie. Trochę go łeb bolał, ale mniejsza z tym. Musiał wykonać parę spraw...a między innymi, chodziło mu o nauki. Musiał dokończyć trening magii precyzyjnej, którą ziemna zerwała.
Skrzywił się więc, czekając na ognistą. Miał jednak nadzieje, że nauka nie zostanie po raz kolejny przerwana. Czekał i czekał...

: 01 mar 2014, 18:20
autor: Osłona Nocy
Osłona zjawiła się tutaj zaraz za Zuchwałym. Zmrużyła ślepia i skinęła mu lekko łbem.
– Zuchwały Kolec, tak? – Zapytała, patrząc na niego uważnie po czym zasiadła na ziemi.
– Dla wprowadzenia opowiem Ci o maddarze. – zaczęła, rozsiadając się wygodnie, a potem kontynuując. – Magia, zwana także potocznie maddarą, to starożytna siła, która umożliwia nam życie Powstała dzięki Naranlei, która połączyła cząstki mocy podarowanej przez bogów i umieściła je w ciałach wybranych przez siebie stworzeń, w tym np. smoków. Gdyby nie dobroć Bogini magii, żaden smok nie potrafił by latać i ziać ogniem. Bylibyśmy podobni do jaszczurek, nie mogącym się bronić za pomocą ognistego ataku, ani poruszać się po nieboskłonie. – Mruknęła, wyciągając lekko skrzydła.

: 01 mar 2014, 18:22
autor: Zuchwały Kolec
Skinął jej łbem i przytaknął lekko. Zuchwały słuchał wszystko z uwagą, zapamiętując wszystko. Uśmiechnął się nieznacznie.
– Czyli maddara jest w każdym smoku? Nawet w tym, który jej nie lubi? Zapytał, przekręcając łepek w bok. W sumie...znał odpowiedź, toteż sam nie był pewien po co zadawał takie pytania. Burknął coś i czekał na odpowiedź starszej. Byle by nauka poszła i szybko i bez problemowo.

: 01 mar 2014, 18:55
autor: Osłona Nocy
Skinęła z uśmiechem głową.
– Tak. Maddara jest w każdym smoku. Tak samo jak w jednorożcu, Kelpie, Demonie, Cieniu ...Ah. Długo by wymieniać. – Magia jest jakby cząstką nas. Z nią się wykluwamy i z nią umieramy. Nie da się jej wyrzec, a przynajmniej ja nie słyszałam o takim przypadku
Odpowiedziała przyjaźnie, delikatnie przekrzywiając pysk, i w takiej oto pozie, badawczo obserwowała młodego samca. Zapewne miał jeszcze jakieś pytania, zawsze tak jest, było i będzie.

: 01 mar 2014, 18:57
autor: Zuchwały Kolec
Uśmiechnął się lekko, patrząc na smoczycę badawczo.
– A do czego ona służy? W czym nam ona pomaga? Zapytał na wszelki wypadek, patrząc na nią spod zmrużonych powiek. W końcu nauka nie była taka zła, a teoria...zawsze się przyda. Miał już styczności z magią, więc nie bał się, że coś pójdzie mu nie tak. Był na wszystko gotowy...

: 01 mar 2014, 19:00
autor: Osłona Nocy
Jej oblicze rozjaśnił szeroki, naturalny uśmiech.
– Oczywiście do tworzenia – odpowiedziała bez zastanowienia. Następnie, przymknęła lekko ślepia, i w myślach utworzyła małą kulkę. Na koniec zaczerpnęła maddary. Twór, który "wisiał" sobie w powietrzu, 15 łusek od niej, był niebieski, emanujący lekkim, srebrzystym światłem, 7 łuskowym – w szerokości i długości. – Spójrz – dodała ciepło, wskazując głową właśnie swój twór. Wojowniczka doszła do wniosku, że stworzenie czegoś, czegokolwiek, będzie zdecydowanie ciekawsze, a także i bardziej widokowe, niż nudna, schematyczna teoria. – To jest jeden przykład, z kilku elementów, zastosowania maddary. Prosta iluzja. Im więcej dodajesz szczegółów, tym twoja iluzja staje się dokładniejsza i precyzyjniejsza.
Hm. teraz, musiała rozgryźć drugie pytanie. Dla niej to było jasne, ale jak to przekazać Zuchwałemu, żeby zrozumiał, bez kolejnych dodatkowych pytań.
– W zasadzie, to we wszystkim. Kiedy jest Ci np. zimno, to możesz się za pomocą maddary rozgrzać. Kiedy jest Ci znów za gorąco, to możesz się ochłodzić. Chociaż, ja tego typu "zabawy" z maddarą nie polecam. Ale istnieje taka możliwość, oczywiście. Kiedy chcesz się schować przed kimś, to tworzysz na sobie czar ochronny, który pomoże Ci się ukryć Również i podczas nauki samodzielnej, magia także jest wykorzystywana – np. podczas biegu tworzy się pionowe słupki, podczas skoku – różne przeszkody – podczas skradania – przeróżne zwierzęta ...– Zakończyła łagodnym głosem. Wiesz coś już o magii, prawda? Stwórz mi proszę pegaza... – Rzekła.

: 01 mar 2014, 19:03
autor: Zuchwały Kolec
Uśmiechnął się zarówno do siebie jak i do Osłony. To wyobrażenie akurat nie sprawi jemu żadnego problemu. tworzył już jednorożca, a pegaz był do niego trochę podobny. Dlatego też bardzo szybko przywołał poprzedni obraz, który tworzył kilka księżyców temu. Tyle, że odpowiednio go zmodyfikował, żeby jego teraźniejszy obraz był bardziej dokładny i niepowtarzalny. Wyobraził sobie smukłego, w pełni materialnego, śnieżnobiałego, z mocnymi kopytami, lśniącej, jedwabistej grzywie i takim samym ogonem. Na oko owa istota była średniej wielkości, zupełnie jak lekko przewyższające jego wielkość, śnieżnobiałe skrzydła. Szyja ogiera była smukła, elegancka i lekko wygięta, jakby koń miał tendencję do barankowania. Głowa, pysk czoło oraz sam profil, był tak nieskazitelnie czysty (nie było w nim żadnej, najmniejszej skazy) i tak proporcjonalny, że istota z zewnątrz, mogła odebrać owego pegaza za posąg wybitnego rzeźbiarza. Nozdrza były aksamitne i delikatne, ale to można było odczuć tylko przez sam dotyk. Z daleka nie dało się tego zrobić. Uszy były średniej wielkości oraz – co bardzo charakterystyczne dla przedstawicieli koniowatych – czujne. Z grzbietu, wyrastały skrzydła, odpowiednio dopasowane do samego ciała. Pióra na nich były szczególnie wydatne, szerokie i mocne. Zaś ich kształt przypominał bardzo wyprofilowane skrzydła łabędzia. Obecnie były złożone na grzbiecie. Boki zwierzęcia unosiły się i opadały, symulując oddychanie, czarne, łagodne i inteligentne, oczy wpatrywały się w pobliskie otoczenie z taką samą dozą łagodności i inteligencji. Choć, sam Zuchwały, nie miała w ogóle do czynienia z pegazem, a także nie spotkał nikogo, kto by się poszczycił jakąś znajomością z tą istotą, nadał mu takie a nie inne właściwości. Oczywiście, mógł się pomylić ... ale to było tylko iluzja. Od samej postaci, czuć było zapach wolności, samotności, inteligencji oraz łagodności. Od jego sierści, odbijało się światło słoneczne, ślepia zyskały błyszczący błysk, a nozdrza co jakiś czas zabawnie się marszczyły. Uszy stały prosto. Oddechu nie było słychać, ale to nie znaczyło, że go nie było. Owszem był, ale cichy i rytmiczny.
Potem, wyobraził go sobie w ruchu. Lewa tylna, lewa przednia, prawa tylna, prawa przednia. Skrzydlaty szedł luźno i zupełnie zrelaksowany. Przy każdym jego ruchu, widać było jak mięśnie się napinają i kurczą. Samych kroków, nie było jednak słuchać. Pegaz stąpał, lekko, delikatnie i ostrożnie – zupełnie jakby płynął w powietrzu, a nie poruszał się po ziemi. Grzywa i ogon, dostosowywały się wraz z poruszającym się ciałem. Tchnął maddary. Na lepszą iluzję nie było jego stać. Przynajmniej przy tej się starał i wierzył, że Noc będzie z niej zadowolona.

: 01 mar 2014, 19:05
autor: Osłona Nocy
Badawczo obserwowała twór Zuchwałego. Wszystko zostało wykonane poprawnie, więc Osłona skinęła tylko głową.
– Cóż. Obiecałam Ci, że nauczę Cię tworzyć szczegółowe iluzje, ale widzę, że wspaniale sobie z tym poradziłeś. – Urwała, dając nieco czasu młodemu, aby przyswoił sobie ową informację.
– To tyle z podstaw magii precyzyjnej, coś jeszcze? – Zapytała, czekając na jego reakcję. W sumie poszło im to szybko i gładko, Osłona uśmiechnęła się, czekając.

: 01 mar 2014, 19:38
autor: Zuchwały Kolec
Zuchwały westchnął lekko, zastanawiając się czego by się chciał nauczyć. Machnął lekko łbem na bok, by po chwili uśmiechnąć się wesoło.
– Możemy poczuć się jeszcze magii ataku i magii obrony jako wspólny trening? – Mruknął, patrząc na wojowniczkę poważnym wzrokiem.
Skoro się zaoferowała, to czemu by nie skorzystać z tak pięknej okazji, prawda? Chyba zostanie czarodziejem szybciej, niż jemu się to wydawało.

: 02 mar 2014, 13:13
autor: Osłona Nocy
Osłona leniwie skinęła łbem, co prawda...dobra, mniejsza z tym. Zmrużyła ślepia, zastanawiając się nad poprowadzeniem treningu.
– Tworząc magiczną powłoczkę, po prostu wyobrażasz sobie, jak na twoich łuskach znajduje się cieniutka, ale bardzo wytrzymała osłonka. Pamiętaj jednak, że jeśli przesadzisz z jej grubością, będziesz się w niej czuła, jak w jakiejś zbroi. Niekomfortowo, bo im coś grubsze, tym nie można być elastyczne. taka brutalna prawda. W dodatku, twoja przyszła bariera powinna być przepuszczalna, niekoniecznie tylko w okolicach pyska. Ciało także może ulec uduszeniu, to znaczy zaparzeniu. – dodała to co najważniejsze, jednak chwilę później, dopowiedziała coś jeszcze. Tak na wszelki wypadek, dla przypomnienia. – Ogólnie w barierach, tak jak w przypadku magicznych tworów atakujących, należy dokładnie określić wszystkie możliwe parametry. Temperaturę; barwę (lub jej brak); zadanie, co powinna zrobić w przypadku ataku; nie możesz także zapomnieć, o osłonie udzielającej twoje ciało od magicznego tworu. W przeciwnym razie, spotka Cię nie miła niespodzianka. Substancja znajdująca się na zewnątrz, przeniknie do wnętrza i coś Ci może zrobić, poparzyć, zamrozić.
W magii ataku ważne jest tworzenie ataków jak najbliżej ciała przeciwnika, wtedy zaklęcia są najbardziej skuteczne, a także to, aby nadać mu odpowiedni cel oraz określić skutki, jakie ma wywołać. Po poprzednim ćwiczeniu, czyli tworzeniu kul, dowiedziałeś się również, że bardzo ważne są także parametry. Barwa, gęstość, konsystencja, temperatura. Teraz więc zaatakuj mnie. – Poleciła z uśmiechem.

: 02 mar 2014, 15:54
autor: Zuchwały Kolec
Słuchał z uwagą, przyjmując też do siebie polecenie, chociaż usłyszenie, że ma zaatakować wojowniczkę, sprawiło, że lekko się skrzywia. Jednakże to szybko zniknąło i niebieska zamknęła oczy wyłączając się i znowu "łącząc się" z maddarą, a raczej sprawiając, że ją czuł. I wtedy też wyobraził sobie kule, ale nie taką zwykłą, lecz kule owianą ogniem, płonącą, ale nie spalającą się i obracającą wokół własnej osi. To nie było proste wyobrażenie. Gdy zaś to sobie wyobraził, wlała w swe wyobrażenie energie i przed jego oczami pojawiła się owa kula. Co wtedy zrobił Zuchwały? Zwiększył w wyobraźni jej objętość i jednocześnie wyobraził sobie, że porusza się ona po prostej w kierunku Nocy i zaraz dodał do kuli swoją energię, a raczej cząstkę maddary i tym samym polecenie, które miał wykonać, zaczęło się spełniać. Tak więc pozostało czekać...

: 02 mar 2014, 15:56
autor: Osłona Nocy
Osłona uważnie obserwowała poczynania samczyka. Neutralizując pospiesznie atak Zuchwałego, stawiając przed sobą prostokątną tarczę, w całości – ale tylko od zewnętrznej stronie – pokrytą lodowatą wodą. W końcu, woda neutralizuje ogień, czyż nie? Od wewnątrz, jak zwykle, miała cieniutką warstewkę chroniącą ją przed zimnem. Następnie smoczyca wyobraziła sobie pocisk, taka małą kulkę z lodu, barwy śnieżnobłękitnej. I zaraz potem wyobraziła sobie, że ona zmierza do Cienistego, tym razem nieco szybciej niż kulka ognia. W ogóle tym razem łatwiej jej było panować nad magią. W swoje wyobrażenie tchnęła energię i ono automatycznie zaczęło się dziać. Nauka powinna im pójść w dość szybkim tempie.

: 02 mar 2014, 16:04
autor: Zuchwały Kolec
Zuchwały gdy zauważył ognistą kulę, od razu zaczął działać. Sopel Osłony po kontakcie z jego, niewidzialną, no i ognistą, tarczą, rozpłynął się w powietrzu. To była krótka chwila, bo Kolec użyła bardzo wysokiej temperatury do swojego czaru, to było dosyć łatwe. Pamiętał, jak trzeba wszystko używać aby odnieść pewny sukces. Po skończonej obronie wyobraził pnącza jako grube zielone konary. Wyobraził sobie ich fakturę, która wcale taka miła nie była, a raczej szorstka, wyobraził sobie, że w pewnych częściach ich wystają kolce. Wyobraził też sobie, że raczej nie da się ich od tak rozerwać i że zaczynają one wyrastać z ziemi, jak i następnie rosnąć w górę stając się długie, a zaraz do owego wyobrażenia dodał widok Nocy i to, że owe pnącza zaczynają oplatać się wokół łap i ogona wojowniczki, wokół tułowia, że pętają go, a następnie unoszą spętaną smoczycę w górę, która to mimo usiłowania się wyrwać nie daję rady, bo są one trwałe i mocne... I zaraz gdy już wszystko w jego wyobrażeniu było usystematyzowane, tchnął w to wyobrażenie energie, otwierając oczy i patrząc, co się dzieje. W końcu, liczył na to, że ognista będzie z niego zadowolona starał się przecież, jak nigdy dotąd! Tak więc pozostało mu czekać...

: 02 mar 2014, 16:19
autor: Osłona Nocy
Noc jak na zawołanie, na jej łuskach, pojawiła się magiczna powłoczka. Zuchwały mógł ją dostrzec, gdyż się świeciła. Na niebiesko, a raczej turkusowo. Nie za mocno i nie za słabo, ot tak w sam raz. Ów bariera, otaczała cale ciało Nocy, od czubka nosa aż po sam koniuszek ogona. Oczywiście, tak jak mówiła wcześniej, jej powłoka była w pełni przepuszczalna utrzymywała w środku zewnętrzna temperaturę. Była ona również gruba tylko na 2 łuski, i ścisłe "przyklejona" do starszej smooczycy. Na koniec Noc uśmiechnęła się lekko i wyobraziła sobie, że na szyi Zuchwałego pojawia się metalowa obręcz – nie gruba, nie cienka... Taka, ot, na szpon długości i pół szpona grubości. Miała być zupełnie ściśle przylegająca do szyi samca – tak, by nie mógł łatwo jej odepchnąć. Ponadto nie miała go dusić, oj nie. Jej zadaniem było rozgrzanie się do czerwoności i poparzenie szyi Cienistego. Noc dodała do tego maddary i czekała...

: 02 mar 2014, 16:25
autor: Zuchwały Kolec
Co ona ma do jego biednej szyi? Chciała ja oparzyć, czy co? I co on ma robić? No, obronę oczywiście. Tym razem również jego tarcza miała być elastyczna. Pojawić się miała na skórze i zacząć wydymać się, by oddalić obręcz Nocy od jego szyi. Dodatkowo była lodowata na zewnątrz i nie przepuszczała temperatur do środka, by nie pozwolić także na odmrożenie szyi. Tchnął w to oczywiście swoją maddarę. Teraz przyszła kolej na jakiś atak... Po chwili powietrze wokół niej zaczęło robić się coraz zimniejsze i zimniejsze. Z każdą chwilą robiło się coraz chłodniej. To właśnie był atak Zuchwałego. Osłona miała po prostu zamarznąć. Cóż, lepszego pomysłu to on wymyśleć nie potrafił.

: 02 mar 2014, 16:29
autor: Osłona Nocy
Noc nie czekała za długo, wyobraziła sobie, że powstaje wokół niej powłoka. Miała być szczelna, ale przepuszczać powietrze, by Noc mogła oddychać. Ponadto, jakby tego było mało, powłoka miała ogrzewać powietrze wewnątrz siebie do "normalnej" temperatury – tej sprzed ataku Zuchwalca. Gdy skończyła to sobie wyobrażać, tchnęła w twór maddare. Tak więc był już koniec. Uśmiechnęła się lekko do smoka.
– To tyle, jeśli chodzi o podstawy magii obrony i magii ataku. – Odchrząknęła lekko, poprawiając ułożenie skrzydeł na grzbiecie. No, no...poszło im całkiem dobrze.

: 04 mar 2014, 10:40
autor: Zuchwały Kolec
Zuchwały uśmiechnął się lekko po czym machnął łbem na lewy bok, w sumie...teraz chciałby się nauczyć jeszcze skradania...śledzenia...kamuflażu...trochę tego było. Cienisty więc spojrzał znacznie na Noc.
– Pragnę Cię Osłono prosić o naukę skradania, potem śledzenia...kamuflaż...– Rzucił z lekkim uśmiechem, patrząc uważnie na ognistą. W sumie lepiej, żeby wykorzystał to co los mu dał.

: 05 mar 2014, 12:45
autor: Osłona Nocy
Noc skinęła lekko łbem, po czym zabrała się za naukę.
– To od czego chcesz zacząć? – zapytała.
Sądziła, że ten będzie chciał się szybko uporać z nauką, więc zadała od razu teoretyczne pytanie:
– Powiedz mi od razu co to jest i na czym to polega, to, co wiesz. – Rzekła z lekkim uśmiechem na pysku, czekając na jego odpowiedź.