Strona 2 z 31
: 18 lut 2014, 21:10
autor: Gra
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Adept wciąż spacerował oglądając okolicę, a słysząc znajomy głos natychmiast się obejrzał... I ujrzał Inną! Dawno jej nie widział, więc cieszył się z tego spotkania. Usiadł obok niej, oplótł łapy ogonem i przechylił delikatnie głowę.
–
Cześć – przywitał się.
Od razu zauważył, że coś było nie w porządku ze smoczycą. Kaszel... on sam niedawno miał zapalenie rogówki, które bardzo go denerwowało, ale na szczęście Esencja mu pomogła.
–
Jesteś chora? – spytał spokojnym głosem –
Może powinnaś pójść do uzdrowiciela?
Wyblakły jak to Wyblakły – martwił się. Nie lubił gdy ktokolwiek cierpiał, nie ważne z jakiego powodu, więc chciał pomóc.
: 19 lut 2014, 11:30
autor: Inna Łuska
Iść do uzdrowiciela? A po co? Ten kaszel nie był nawet taki zły.
-Nie, to nic takiego. Mam tak już od jakiegoś czasu i nic się nie dzieje. -powiedziała i zakaszlała jeszcze raz.
Ten kaszel był czasami męczący, ale jakoś dawała radę z nim żyć. Więc po co iść do uzdrowiciela? Przecież to i tak pewnie samo minie.
-Co tam u ciebie?-spytała się spokojnym głosem.
Nie wiedziała nic o wojnie, ani o innych wydarzeniach. Była przecież za barierą i dopiero co wróciła na te tereny.
: 19 lut 2014, 16:51
autor: Gra
Wpatrywał się w smoczycę. Nie chciała pójść do uzdrowiciela? Jej decyzja raczej nie należała do zbyt mądrych, w końcu choroba może narobić jej trochę problemów.
– Myślę, że i tak powinnaś pójść do uzdrowiciela. Nie znam się za bardzo na chorobach, ale mogłoby ci się pogorszyć, więc raczej lepiej tego uniknąć – powiedział.
Sam wiedział jak to jest być chorym i miał nadzieje, że więcej go to nie spotka. Nie dość, że nieprzyjemne to jeszcze wszystko utrudnia, a podczas polowań będzie musiał dać z siebie wszystko. Przez chwilę milczał po usłyszeniu pytania. To co się działo w ostatnim czasie... eh, to wszystko było beznadziejne.
– Rozpoczęła się nierówna wojna pomiędzy Wodą a Ogniem i Cieniem – odpowiedział cicho – A na dodatek musimy wybrać nowego przywódcę.
Ostatnie słowa wypowiedział jakby z trudem. Utrata ojca była dla niego czymś okropnym. W dodatku matka ich zdradziła i cała ta niepotrzebna wojna... Było naprawdę źle.
: 20 lut 2014, 10:52
autor: Inna Łuska
Zastanowiła się. Może naprawdę lepiej było pójść do jakiegoś uzdrowiciela? Tylko co, jeśli będzie on tak okropny jak reszta stada? Pewnie i tak nie będzie chciał jej leczyć.
-No dobrze, pójdę do uzdrowiciela. -zdecydowała.
Wyblakły był pierwszym smokiem, który zaproponował jej to, bo naprawdę się o nią martwił. Nie bał się, czy nie zarazi go, ani nie mówił tego z obrzydzeniem jak wszyscy Ziemni.
Wojna? To ja zdziwiło, mimo że nie dotyczyło bezpośrednio jej stada. Ale jakakolwiek wojna nie mogla być dobra. Nowy przywódca? Czyli starego już nie ma? To raczej też niezbyt dobrze.
-Wasze stado też jest takie... okropne? Ja odkąd tu wróciłam mam wrażenie, że nikt mnie tam nie chce. -spytała się go z pewnym smutkiem.
Promień może i ucieszyła się na jej widok, ale inni zaraz nie pozwoli się jej z nią spotykać. A wszyscy pozostali nie byli zbyt mili.
: 20 lut 2014, 11:09
autor: Gra
Wyblakły nie wiedział nic na temat tego co dzieje się w Ziemi, więc nie rozumiał dlaczego Inna z początku nie chciała się zgodzić. Ale jednak go posłuchała, więc raczej powinno być wszystko dobrze. Adeptka na szczęście nie mówiła nic na temat wojny, więc Wodny nie musiał na ten temat myśleć,jednak to co powiedziała na temat swojego stada trochę go zmartwiło. Ogon, który do tej pory był owinięty wokół jego łap powędrował do tyłu, jednocześnie zahaczając o zimny śnieg, a jego końcówka zaczęła się niespokojnie poruszać.
– Nie, myślę, że nie jest źle. Właściwie od jakiegoś czasu nie jest w nim też za dobrze, ale w końcu wszyscy jesteśmy rodziną – odpowiedział, po czym przerwał na chwilę – Co się stało? I skąd wróciłaś?
Wpatrywał się smutnym wzrokiem w Inną. Chciał w jej jakiś sposób pomóc.
: 20 lut 2014, 12:22
autor: Inna Łuska
Rodzina... Miło by było gdyby jej stado także było jak rodzina.
Ale tak nie było. A Inna czuła się tam źle, skoro nie mogła nawet porozmawiać z Jutrzenką.
-Wróciłam zza bariery. Byłam tam z moim przyjacielem, Słodkim Kolcem. On pochodził stamtąd i chciał znaleźć swoje dawno stado, a ja chciałam mu w tym pomóc. Znaleźliśmy jego rodzinę, on postanowił tam zostać, a ja wróciłam tutaj. -opowiedział mu, a teraz czas był przejść do smutniejszej części tej opowieści.
-Gdy wróciłam, poszłam do groty mojej siostry. Ona ucieszyła się na mój widok, chciałam z nią porozmawiać, ale przyszło tam jakieś dziwne pisklę i powiedziało, że to nie moja grota i że mam stamtąd iść. Zaraz po tym przyszedł tam jeszcze jeden smok i kazał dać mojej siostrze spokój i kazał mi stamtąd iść. Inne smoki też nie były zbyt miłe. -opowiedziała mu.
: 20 lut 2014, 13:52
autor: Gra
Wysłuchał do końca tego, co miała do powiedzenia adeptka. Rzeczywiście, niezbyt dobra sytuacja. Nie wiedział jak można traktować tak inne smoki, w końcu ona chciała tylko porozmawiać z siostrę. Zastanowił się chwilę, chciał jej w jakiś sposób pomóc.
– Siostra się ucieszyła na twój widok, więc nie było aż tak źle. A co do reszty smoków – skoro byłaś u swojej siostry w jaskini, a ta pozwoliła ci tam przebywać to żaden smok nie miał prawa cię stamtąd wygonić, tym bardziej pisklę. W końcu ty tylko chciałaś z nią porozmawiać, a to nie jest nic złego – powiedział – A jak zareagowała twoja siostra, słysząc co mówią tamte smoki?
W Wodzie takie sytuacje raczej się nie zdarzały, tam wszyscy byli rodziną, więc nikt nikogo nie wyganiał, ani nie odrzucał. Zrobiło mu się trochę szkoda Innej, że w jej stadzie tak ją traktują.
: 20 lut 2014, 18:29
autor: Inna Łuska
Może i nie powinna była stamtąd iść, ale co mogła zrobić? Tamci raczej nie zamierzali dać jej spokoju.
-Ona nic nie zrobiła. Nic nie powiedziała, nie kazała im przestać, nic. Tak jakby jej to nie przeszkadzało. -odpowiedziała mu ze smutkiem.
Jeśli wszyscy zamierzali traktować ją tak jak w grocie Jutrzenki, to ona nie zamierzała zostać w stadzie dłużej. W innych stadach może będzie lepiej. Na przykład w Wodzie, przecież z tego co mówił Wyblakły nie było tam źle. Zawsze można by też odejść za barierę, do Słodkiego. Ale tam byli równinni i inne niebezpieczeństwa, więc lepiej było zostać tutaj.
-W Wodzie tak nie jest, prawda? -spytała się go.
Dobrze było chociaż móc marzyć o stadzie, w którym wszyscy są dla siebie mili, a przynajmniej nie zachowują się jak ci w Ziemi.
: 21 lut 2014, 10:52
autor: Gra
Gdy usłyszał kolejne słowa adeptki, pochylił głowę i skierował wzrok na ziemię. Czemu jej siostra nic nie zrobiła? Podobno cieszyła się z jej powrotu! Nie potrafił sobie wyobrazić takiej sytuacji w Wodzie. Podniósł powoli łeb, ponownie spoglądając na Inną. Chciał jej pomóc, jednak nie miał pojęcia w jaki sposób to zrobić. W końcu podniósł się, a następnie zbliżył do niej, żeby ją po prostu... przytulić. Nie wiedział co innego mógłby zrobić, dlatego zdecydował się na to. Może choć trochę uda mu się poprawić jej humor? Na pytanie które zadała odpowiedział natychmiast:
– Nie jest tak – odpowiedział – Wprawdzie od czasu do czasu mogą się zdarzyć jakieś sprzeczki, ale i tak wszystko się ułoży. Jesteśmy rodziną, pomagamy sobie w potrzebie i jesteśmy dla siebie ważni.
Wciąż trzymał się blisko Innej. Była bardzo mała w porównaniu z nim, ale co się dziwić, w końcu należał do dosyć dużych smoków, kiedy ona zbyt duża nie była.
: 21 lut 2014, 11:52
autor: Inna Łuska
Innej ta sytuacja także wydawała się dziwna, ale nie wiedziała co zrobić. Wydawało jej się, że dawniej takich sytuacji nie było, a przynajmniej nie zdarzały się one tak często. Teraz kiedy Promień także widocznie nie chciała jej widzieć, a Słodkiego nie było nie miało już ona w stadzie żadnego smoka, który byłby jej przyjacielem.
Gdy przytulił ją uśmiechnęła się lekko i wtuliła w jego futro. To było dla niej całkiem przyjemne uczucie.
Spojrzała w jego ślepia, unosząc łepek. Słuchała jego słów z uwagą. Czy naprawdę w Wodzie mogło być tak dobrze, inaczej niż w Ziemi? Jeśli tak było to ona wolałaby mieszkać w takim właśnie stadzie. Może jeśli sytuacja w Ziemi się nie zmieni, to pomyśli ona nad tym czy w innym stadzie nie byłoby jej lepiej.
-Co jeszcze działo się tutaj w ostatnim czasie? Byłam za barierą, ale chciałabym wiedzieć co poza wojną stało się na tych terenach. -spytała się go dość spokojnym głosem.
: 21 lut 2014, 15:49
autor: Gra
Przechylił delikatnie głowę, wpatrując się w Inną, która wtuliła się w jego futro. To było bardzo miłe uczucie. A na dodatek było trochę cieplej, podczas gdy naokoło panował mróz. Przymrużył lekko oczy, nie spuszczając wzroku z adeptki, a gdy usłyszał pytanie natychmiast na nie odpowiedział:
– Poza wojną... wydaje mi się, że jest tak jak zawsze. Wojownicy i czarodzieje walczą, łowcy polują, a adepci się szkolą, nic poza tym. Od czasu do czasu pojawi się ktoś nowy, ale niektórzy też odchodzą... – odpowiedział.
Odchodzą... Miał oczywiście na myśli Esencje. Odeszła z Wody nikomu nic nie mówiąc, walczyła przeciw im podczas wojny. Ale pomimo tego wszystkiego nie był na nią zły. No bo jak miałby być zły na swoją matkę? Nie ważne co zrobi, i tak będzie jego rodziną, więc jeśli ma być szczęśliwa w innym stadzie to nikt nie mógł jej tego zabronić.
– Jak jest za barierą? – zadał pytanie.
Sam nigdy tam nie był i raczej nie miał zamiaru tam iść. Wolał zostać w Wolnych Stadach, w końcu tu jest jego dom.
: 23 lut 2014, 12:52
autor: Inna Łuska
Czyli oprócz wojny nic się nie zmieniło, a przynajmniej nic nie zmieniło się w Wodzie. Może tylko w Ziemi smoki stały się jakby inne? Może to dlatego, że jako jedyne ze stad nie musiało walczyć na tej wojnie? Tylko co to ma do tego, że Ziemni tak się zachowują?
-Za barierą... Jest trochę inaczej niż tutaj. Są tam równinni, którzy są trochę straszni ale nic nam nie zrobili. Poza tym jest całkiem podobnie. Stado Słodkiego to także po części równinni, choć nie tak źli jak ci pozostali. -odpowiedziała mu.
Za barierą nie było wcale tak źle, przynajmniej Słodki był dla niej miły. Szkoda, że on tym został. Może już wcześniej poczuł, że nie wszyscy Ziemni są dla niego mili i dlatego odszedł?
Spojrzała na Wyblakłego, czekając aż coś powie.
: 23 lut 2014, 18:28
autor: Gra
Pokiwał łbem słuchając słów Innej. Trochę wiedział o barierze, a także co jest poza nią, w tym równinnych i raczej nie był zbyt chętny żeby opuszczać Wolne Stada.
– Ja raczej nie wyszedłbym poza barierę, chyba, że miałbym ważny powód. Nie chcę opuszczać swojego stada, jest dla mnie naprawdę ważne i chcę w nim zostać i pomagać kiedy zajdzie taka potrzeba – powiedział.
Zamilkł, przez dłuższą chwilę patrząc się na adeptkę i nie odzywając się ani słowem. W końcu wpadł na pomysł, żeby zadać jej pytanie.
– Nauczyłaś się czegoś od naszego ostatniego spotkania? – spytał – Ja już jestem właściwie gotowy na ceremonię, więc niedługo będę łowcą.
A jak u niej? Był bardzo ciekaw czy już coś potrafi.
: 11 maja 2014, 16:41
autor: Strasznik
Kanciarz był głodny. Bardzo głodny. O ile na polowaniu udało mu sie znaleźć sporo kamieni, to jedzenia żadnego i teraz był wręcz o krok od śmierci głodowej. Samiec, przeklinając siebie pod nosem, doszedł powoli na Tereny Wspólne i dalej – aż do Bliźniaczych Skał. Tu, w podnóżu, położył się na śniegu i zmrużył ślepia. Nie, nie mógł tak umrzeć – to niegodne! Przeżył już gorsze rzeczy niż głód! Sięgnął do źródła Many i wyobraził sobie lodowy pocisk, który miał polecieć pionowo w górę i rozprysnąć się w powietrzu, wzywając do futrzanego jakiegoś smoka. Może ktoś zareaguje i nakarmi?
: 11 maja 2014, 16:48
autor: Księżycowa Łuna
Słoneczko rzadko opuszczała bezpieczne tereny swego Stada, po ostatnich wydarzeniach wolała nie wychylać nosa poza obręb granic, ale jej wędrownicza natura przez to cierpiała. Owszem, Ziemia była ogromna, wiele miejsc do zwiedzania, jednak pomimo strachu przed smokami, ciągnęło ją tam, gdzie raczej wolałaby nie być. Cóż, pokrętny tok myślenia, ale młoda nic nie mogła na to poradzić. Była już przy Bliźniaczych Skałach, podobało jej się tam, chociaż czuła się znacznie pewniej pośród osłony wiekowych drzew. Tak więc, gdy tylko doszła do tych skał, dostrzegła coś migoczącego na tle szarości nieba i zaintrygowana, wbrew sobie, ruszyła w tamtą stronę, stąpając cichutko pośród białego puchu. Nie wiele czasu minęło, gdy dotarła do Podnóża, dostrzegając w bieli szarość czyjejś sylwetki. Znieruchomiała, unosząc nieco pyszczek, aby zielonymi ślepkami przyjrzeć się postaci. Czyżby był ranny? Ciekawość i strach walczyły ze sobą nieustannie, przez co Słoneczko postąpiła jeden jedyny kroczek ku nieznajomemu.
: 11 maja 2014, 17:21
autor: Strasznik
Usłyszał kroki, potem poczuł woń... A potem otworzył ślepia. Nie, nie był ranny, chociaż blizny na jego barkach sprawiały wciąż wrażenie świeżych – miały przecież już ponad dziesięć księżyców! Ale jednak nie zarosły futrem na nowo. Cóż, bywa. Samczyk obserwował chwilę w milczeniu kolorową smoczycę, która przyszła tutaj i stała... I patrzyła. A potem zrobiła krok. Powoli uniósł się, nie okazując żadnej agresji.
– Witaj, nieznajoma – powiedział cichym, szeleszczącym głosem. – Mam nadzieję, że cię to nie urazi, ale... Masz cokolwiek do jedzenia? – widać było, że ledwo utrzymuje się na łapach, a spod jego gęstego futra wystawały żebra. Zaniedbał się, nie ma co! A czemu był taki miły wobec Tęczowej? Cóż... Powód był oczywisty dla każdego, kto poznał już Kłamcę – miał interes, więc był milutki.
: 11 maja 2014, 22:40
autor: Księżycowa Łuna
Słoneczko znieruchomiała, widząc, jak samczyk unosi pysk i patrzy ku niej przerażającymi karminowymi ślepiami. Pierwszy raz widziała takie oczy u smoka i musiała przyznać, że podobny widok sprawiał, iż w jej sercu pojawił się niepokój. Przełknęła ciężko ślinę, zniżając smukły, jaskrawy łebek, poruszając delikatnie różowawym noskiem. Kiedy samczyk wstał, samiczka instynktownie postąpiła ten jeden krok do tyłu, a ogon przylgnął do jej zadniej, prawej łapy. W jej zachowaniu wiele było z pisklęcia, ale zielone, jaskrawe ślepka kryły w sobie coś innego, jakąś powagę, ale i nieodłączny strach.
Uniosła w zaintrygowaniu, niepewnie żółte uszka, słysząc głos samczyka. Ach!
Spuściła onieśmielona pyszczek, patrząc na swe przednie łapki, odetchnęła głęboko i skinęła łebkiem.
Śnieg przed przednimi łapami samczyka zamigotał, iskrząc się złotem, a po chwili przed nim pojawiło się truchło konia, świeże, chociaż już chłodne . Nieśmiało uniosła łebek, patrząc z nutą ciekawości na nieznajomego.
: 12 maja 2014, 16:42
autor: Strasznik
Spojrzał jeszcze raz krwawymi ślepiami na zawstydzoną Tęczową i, gdy tylko był pewien że samiczka patrzy na niego, skinął łbem w geście podzięki, po czym zaczął ze smakiem jeść koninę . Ach, jak dawno nie miał świeżego mięsa w paszczy! Trzeba przyznać, że po raz pierwszy od dłuższego czasu był zadowolony w tej chwili. Gdy skończył, wbrew wszelkim domysłom ze strony Ognistych, a zwłaszcza ich Przewodniczki, samiec z pełną kulturą wylizał łapy i otarł też pysk, po czym korzystając z lodowej magii usunął resztki. Nie byli barbarzyńcami, wbrew temu o co ich osądzano.
-Kanciarz-uznał, że wypada się przedstawić kolorowej samiczce, która ocaliła go przed śmiercią.
//jeśli chcesz, możemy pofabulić :) Jeśli zaś nie – po prostu odleć czy coś xD
: 12 maja 2014, 19:43
autor: Księżycowa Łuna
Samiczka jednak nie miała śmiałości zbliżyć się bardziej do nieznanego jej samca, którego futro zdawało się przesiąknięte suchym, wulkanicznym pyłem i ostrym aromatem siarki. Czuła ten zapach tylko raz, gdy poznała tego dziwnego, jasnego samca z ciemniejszymi znaczeniami.
Mimo to Słoneczko z zadowoleniem patrzyła, jak samczyk posila się tym, co mu ofiarowała. Nie mogła nic na to poradzić. Wiedziała, że jej duma i zadowolenie będzie tym większe, gdy sama zacznie polować na zwierzynę, którą będzie mogła dawać głodującym.
Patrzyła więc, jak samiec niszczy szczątki i oczyszcza swe łapy i pysk, na co uśmiechnęła się mimowolnie samymi kącikami gadzich warg. Różowawy nosek zmarszczył się przy tym delikatnie. Słysząc głos samczyka, uniosła żółte, spiczaste uszka, a końcówka jej ogona drgnęła. Zamrugała żółtymi powiekami i odetchnęła cichutko.
– Mnie zwą Tęczową – odszepnęła swym cichym, miękkim rozedrganym głosem, z nieśmiałością patrząc na samca zielonymi ślepkami.
: 08 cze 2014, 20:56
autor: Krzyk Honoru
-Widzisz córcia to jest Podnóże Skał.– zatoczyłem łapą łuk pokazując Mani niewielki skrawek Bliźniaczych Skał.
Szedłem z córką na grzbiecie na miejsce spotkania z Irracjonalnym. Trzeba nauczyć tę dwójkę podstawowych umiejętności. Zwłaszcza Irracjonalnego bo to aż wstyd, żeby Adept nie potrafił biegać, czy latać.
Łapy grzęzły mi w śniegu, ale można przywyknąć do ciągłego mrozu.
-Spotkamy się tu z Irracjonalnym Kolcem. Będziecie uczyć się biegać...– ciągnąłem uśmiechając się pod nosem.
: 08 cze 2014, 21:23
autor: Mania
Smoczyca była zachwycona otaczajcym ją nowym światem. Nie bała się ani nie była nie pewna jak jej wcześniejsze duszy wcielenie. Była żywo zainteresowana! Och... to znaczy nie ruszała się dużo na grzbiecie ojca podczas przejażdżki, ale to nie z tego powodu, że chciała być grzeczna, ale... Typowo dla siebie się zacinała. Nieruchomiała i gapiła się w jeden punkt. Na przykład na lodowy sopel gdzieś tam zwisający z jakieś skały. Wszystko było nowe. Wszystko chciała zobaczyć, ale jej umysł skupiał się na szczegółach. Mało ważnych szczegółach i zapamiętywał je tak dokładnie, że już na zawsze pozostawały w pamięci kruszynki. Światło padające na lód, najmniejsza ryska. Wszystko.
Tata się odezwał. Smoczycę wybudziło to z dziwnego stanu. Gdy usłyszała słowo Irracjonalny. Od razu zapiszczała radośnie.
– Irrr! zamachała ogonem, a gdy tata się zatrzymał grzecznie zaślizgnęła się po skrzydle ojca i stanęła przed nim na ziemi. Cała rozradowana. Machała ogonem stojąc chwiejnie na nóżkach. Jej oczka starały się nawiązać kontakt wzrokowy z Ogniem.
– Tata! – pisnęła jeszcze nie wiadomo dlaczego... Chociaż...może dlatego, że stał przed nią?