Strona 10 z 17
: 29 maja 2020, 18:00
autor: Wola Przeznaczenia
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Wytknęła delikatnie język, przekręcając się na bok przy czym puściła swój ogon. Nabiła na dwa pazury trochę jeżyn oraz truskawek wkładając pazur do pyska. Zamruczała cicho, kiedy ich słodki smak rozlał się w jej pysku. Niestety ten wspaniały moment trwał o wiele za krótko i musiała w końcu to połknąć jednak mieli ich jeszcze trochę! W tym samym momencie zauważyła że ktoś do nich podszedł. Spojrzała najpierw na siostrę a potem na tatę z niemym pytaniem. Nie znała tego smoka i dodatkowo ta samica była ze stada wody. Niby nie wyglądała groźnie ale kto ich tam wie jak szkolą swoich łowców?
-Wabiąca Łuska- Przedstawiła się lekko kiwając głową w kierunku Paqu, dlaczego mówiła o sobie w takiej formie?
: 31 maja 2020, 0:40
autor: Ruda Ciocia
Mruknął do siebie, widząc czy raczej czując że nikt nie zamierza odpowiedzieć na jego wezwanie. No miło z waszej strony Ogniści! Za brak odzewu od Aank i Morien to wręcz był gotowy się obrazić! No ale cóż, najwyżej pocieszą się towarzystwem swoim z córkami.
Zaśmiał się na stwierdzenie Ha'ary. Ojj jakie to było rozczulające! Czy każda z jego córek miała tę tendencje do zamartwiania się bardziej nim niż sobą? W sumie to szło w obie strony – On martwił się nimi, one nim.
– Kochanie nikt nie broni Ci nas odwiedzać, prawda? Zawsze możesz wpadać i jak za starych dobrych czasów położyć się między mnie i Kheldara! Skoro nie zgniótł Cię za pisklaka to pewnie teraz tego również nie zrobi! – zarechotał by zaraz znów napić się naparu. Może powinien go czymś doprawić? Oczywiście sam bez i miód smakują wyśmienicie lecz bał się że szybko mu się przy takich ilościach ten napar znudzi. Nie wpadło mu do łba by zaprzestać tych narkotycznych rytuałów bo jeszcze sobie kiedyś przedobrzy i będzie.. Z umiarem Burdig z umiarem!
Nagle coś zaszeleściło i Piastun postawił uszy a słyszalne było tylko powolne siorbnięcie naparu, wolał się wstrzymać z dalszym dialogiem bo jeszcze wyszłoby że ktoś niepożądany czai się w zaroślach, korzystając z tego jak dobrze jest ich słychać! Ale co szpiegowi po rozmowie o samopoczuciu i piciu naparków? Nie była to jakaś tajemna wiedza..
Ah! Paqui!
Oczywiście że ją pamiętał! Piastun miał świetną pamięć do dzieciątek, które spotkał na swojej drodze a widzenie się z nimi gdy już trochę podrosną albo są już dorosłe zawsze walą go w łeb ciepłym, trochę jednak melancholijnym poczuciem nostalgii gdy zda sobie sprawę jaki już jest stary. Miał tak jak patrzył na Luthiena czy Kardaha.
– Ahh witaj kochanie! Dawno Cię nie widziałem! Aleś wyrooosła! – uśmiechnął się, widząc jak samiczka się przedstawia a jego córy odpowiadają nie przeszkadzał im.
– Dziewczynki, Paqui jest wychowanką mojej dobrej znajomej z Wody, Rucze. Sam spotkałem ją kilka księżyców temu, wraz z Mortadelką! Paqui, te dwie pannice tutaj to moje córki. Chodź do nas, napijesz się z nami naparku z Bzu? – zapytał, robiąc Wodnej miejsce na ich małym pikniku.
: 01 cze 2020, 19:15
autor: Żałobna Pieśń
Och! Wpaść tak do ojców i zasnąć pomiędzy nimi. To milusie uczucie tak zasypiać z pyszczkiem wtulonym w futro Burdiga i tyłkiem kłutym przez kolce Kheldara. Ale jeśli Ha'ara miała być szczera to... Nigdy nie spałoby się jej lepiej.
~ Jeśli tylko tatko nie pomyli mnie z tobą! Ale nie jestem już za duża by tak spać z wami? Chociaż... ~ Uśmiechnęła się sama do siebie. Za kilka dni tak do nich wpadnie kontrolnie sprawdzić czy wciąż się pomiędzy nimi mieści.
Sięgnęła łapą po napar, a z jej drewnianej łapy wystrzeliły dwa ostre kije, które nabiły na siebie kilka sztuk truskawek, jeżyn i malin. Wszystko trafiło do pyszczka samiczki, która oblizała wargi zadowolona z posiłku. Aż chciałoby się położyć brzuchem do góry i połapać trochę słońca. W zasadzie... co jej zabraniało? Ha'ara zdjęła drewnianą protezę kładąc ją obok ojca samej układając się na grzbiecie. Jej ogon wił się nad ziemią, a ona sama uśmiechnięta przymknęła ślepia. Mmm... jak miło.
W końcu jednak pierwszy z gości przerwał ciszę jaka nastała. Otworzyła jedno ze ślepi strzygąc przy tym zakolczykowanym uchem. Ho-ho! Ha'ara zmieniła pozycję teraz kładąc się na boku. Uśmiechnęła się do nieznajomej samiczki i skrzyżowała z nią spojrzenia. Wtedy coś tak jakby drgnęło... Jakoś tak polubiła ją patrząc się na ten milusi pyszczek. I w ogóle tak słodko mówiła!
~ Cześć Paqui! Ja jestem Nęcąca Łuska. Chcesz się do nas dosiąść? Tata zrobił świetny napar.~ Zaproponowała i sama przesunęła się lekko by zrobić samiczce miejsce.
: 07 cze 2020, 1:29
autor: Despotyczny Ferwor
Nagle do zbiorowiska wbił niespodziewanie Plamisty gad, który przez wszystkich był zwany mianem Mułka. Wędrował sobie szukając jakiegoś zajęcia i nagle natrafił na zebranie plagósów. Oczywiście zapewne po prostu by sobie poszedł, ale zważając, że mu się nudziło i to, że nie było na niej tych największych ,,specjalistów'' to wstępnie mógł stwierdzić, że było bezpiecznie. Oczywiście był tu ten wielko zad, jednak lepszy rydz niż nic, a więc wyszedł z krzaków, w których to się ukrywał. Był dobry w maskowaniu siebie samego, więc zebrani mogli być tym zainteresowani. Szedł powoli, przypatrując się zebranym.
– Hej. – Rzucił gdy znalazł się już przy nich i usiadł z dwa ogony przed nimi. – Co tutaj porabiacie. – W tym momencie zauważył też Paqui... co ona tutaj robi? I... akurat z przedstawicielami tego stada? Tego do końca nie wiedział, jednak coś musiało to znaczyć.
Zlustrował każdego zebranego, jednak jego wzrok zatrzymał się ostatecznie na Nesali. Oglądał ją uważnie, zastanawiając się, czy ma jakieś powiązania z Burkiem.
: 08 cze 2020, 18:21
autor: Pasja Uczuć
Pierwsza odezwałaś się młoda samica w kolorze rubinów. Gdyby nie łuski, można by pomyśleć, że została zrobiona z tych, dość rzadkich w przeświadczeniu Paqui, kamieni szlachetnych. Wabiąca? Zwierzęta czasem wabią swoje ofiary, kwiaty wabią owady zapachem... Ciekawe, kogo i czym wabi ona.
Druga z samic była... Puchata. Paqui uśmiechnęła się ciepło, gdy poczuła na sobie jej wzrok. Szmaragdowe oczka zalśniły w świetle Złotej Twarzy. Jasne futerko delikatnie przyćmiewał cień wiszących na drzewach liści, tworząc nieregularne plamy, przemieszczające się przy każdym podmuchu wiatru.
Pogodna dopiero po chwili zorientowała się, że przygląda się Nęcącej nieco zbyt długo. I zbyt dokładnie. Może to przez jej mamę i siostrę, a może zupełnie bez powodu, ale już dość dawno zauważyła, że bardzo lubi futerka.
Widząc, jak nowo poznana samiczka zrobiła jej miejsce, Pogodna nieco nieśmiało, wolnym krokiem ruszyła w tamtym kierunku. Została przywitana także przez piastuna. Oh, pamiętał ją! Jak miło!
– Ale na pewno Paqu nie będzie Wam przeszkadzać? – spytała. Jeśli nie było żadnego sprzeciwu, bardzo chętnie przysiadła się obok Nęcącej. Znaczenia jej imienia także była ciekawa. Posadziła zad na trawie i, z miło uśmiechniętym pyszczkiem zerkała na przygotowane przekąski i napar.
– Co jest w tym napase? – spytała z ciekawości, zaciągając się jego zapachem.
O ile spotkanie smoków z obcego stada nie było aż tak zaskakujące – tak zupełnie nie spodziewała się spotkać kogoś z własnego. Czy Mułek często tutaj przychodzi? Paqui przywitała go ciepłym uśmiechem na pyszczku. Nie miała by powodu przypuszczać, że robi coś w jakikolwiek sposób niewłaściwego, przebywając z Plagijczykami.
: 10 cze 2020, 2:43
autor: Wola Przeznaczenia
Nesala westchnęła ciężko, rozprostowując lekko skrzydła i patrząc na wodnych z lekkim zaciekawieniem i może także dozą niechęci? Miała nadzieję na spędzenie tego dnia tylko z Burkiem oraz Ha'arą. Wyszczerzała przez moment kły w ich kierunku za nim podeszła do ojca, wciskając się miedzy jego przednie łapy niczym namolny pisklak by nie dać się tym innym smokom z innego stada zbliżyć się do jej rodzica.
-Tato znasz ich?– Rzuciła do ojca, nie spuszczając wzroku z obcych. Przekręciła go nawet delikatnie na bok, starając się być na tyle czujna by samiec oraz samica nie pomyśleli nawet o ataku na nich. Oczywiście Nesala nie odmówiła sobie słodkości więc co jakiś czas nabijała na pazury parę słodkich owoców i wsadzała je do pyska, rozkoszując się ich wspaniałym smakiem.
: 12 cze 2020, 13:24
autor: Ruda Ciocia
Kiedy pojawił się Mułek, Burdig nie skrzywił się czy nie zmartwił w żaden sposób. Bardziej na jego pysku malowało się zdziwienie bo przecież posłał zaproszenie do Ognia nie do Wody.. Czy przez szumiącą jeszcze dobrze w głowie melisę, Piastunowi zwyczajnie powaliły się kierunki? Stada? Uszczypnął się ukradkiem, chcąc sprawdzić czy dalej w jakiś sposób zachowuje kontakt z rzeczywistością.
Zabolało lekko, dalej tu jest więc chyba dobrze?
Ajajaj ale narobił bigosu nie ma co..
– Witajcie, witajcie! Odpoczywamy na pikniku, częstujcie się! – kiwnął łbem w stronę łowcy, robiąc mu na kocyku miejsce. Był dumny z córek, z tego że obie wykazały wysoką kulturę bo przecież tego ich nauczył.. Chociaż czujność Nesali też była na wagę złota! To na sto kamieni szlachetnych odziedziczyła po Szydercy, Chochlika rozpierała wielka duma w piersi! Pytanie Paqui oczywiście nie było zignorowane, o nie!
– To jest Bez skarbie, takie ślicznie pachnące kwiaty! I trochę miodu, żeby było super-słodkie! – podsunął młodej małą miseczkę, dając jej do spróbowania trochę. Nie było to nic trującego przecież, skoro sami to pili.
Wpatrywanie Ha'arki w Paqui i na odwrót nie umknęło uwadze Piastuna. Już zgryźliwie się uśmiechnął, chcąc w jakiś sposób to skomentował, kiedy zaczepiła go starsza z córek. No właśnie, o tej ostrożności mówił!
– Mhmm, są ze stada Wody. Ta mała aspiruje na łowczynie a ten większy również.. Albo już nim jest? Dawno go nie widziałem.. – wyjaśnił, trochę ciszej a potem po prostu obserwował przebieg zdarzeń.
: 13 cze 2020, 18:55
autor: Żałobna Pieśń
Ha'ara z Paqui zmierzyły się w niepisanym pojedynku na spojrzenia. Tylko, że... Ha'ara nie chciała walczyć z jej spojrzeniem a zwyczajnie mu uległa wpatrując się z lekkim uśmieszkiem na pyszczku. Ich ślepia co rusz się spotykały, a serduszko północnej biło coraz mocniej, aż w końcu Ha'ara nie wytrzymała ciśnienia i z głośnym westchnieniem wypuściła powietrze z płuc. Bogowie jedyni jak jej serduszko się rzuca.
Dopiero wtedy dojrzała obcą postać, którą powitała uśmiechem. Wyglądał na miłego... Chyba.
Wtedy też dotarły do niej słowa Paqui.
~ Nnn... nie nie bbędziesz. Emm... Wiesz co? Chodź tutaj się ułóż żeby było ci wygodnie.~ Powiedziała lekko niepewnym głosem unosząc złożone skrzydło, które teraz już rozłożone z pewnością pomieści pod sobą niemal całą samiczkę. Jeśli ta się tam położy to całe ciało samiczki zadrży przy dotyku jej łuseczek. Oh... Jakie milusie!
Aż zakłopotana Ha'ara musiała się naparku napić i zjeść truskawkę.
~ Z Wody? Jesteście pierwszymi wodnymi jakich widzę. Macie groty pod wodą?~ Zapytała z czystej ciekawości. Chociaż nazwa stada nigdy nie odnosiła się bezpośrednio do smoków. W końcu Plagusy nic nie roznosiły.
: 14 cze 2020, 20:43
autor: Pasja Uczuć
Paqui zdecydowanie nie chciała by wyglądać na kogoś, kto chciałby zrobić komuś krzywdę. Zawsze miły, ciepło uśmiechnięty pyszczek, swobodna postawa i radosne ślepka – czy ona może być niebezpieczna? Dla dzikich jeleni czy maluch drapieżników – być może, może kiedyś, ale smoki... To co innego.
Gdy Nęcąca zrobiła jej miejsce bliżej siebie, Paqui zdziwiła się nieco. Przede wszystkim przez to, że wszystkie smoki, jakie mogła spotkać do tej pory, były dla niej niewyobrażalnie miłe. A mimo to wszyscy jej opowiadali o tym, jakie to mogą być złe i wredne. Gdzie się one wszystkie podziały? Czy może jednak nigdy nie istniały?
Początkowo nieśmiało zbliżyła się do niej, przesuwając jedynie ciałko delikatnie. Spoglądając na pyszczek północnej, wyciągnęła przednie łapki w jej stronę, powoli przenosząc ciężar ciała. Wyciągnęła szyję tak, że otarła się łepkiem o jej bok i częściowo także skrzydełko. Miała takie milutkie futerko! Za łepkiem podążyła reszta ciałka, aż cała nie znalazła się pod jej skrzydełkiem. Swoje, nie takie przyjemne i ciut bardziej niebezpieczne przez dodatkowe szpony trzymała przy sobie, mocno złożone, by nie zabierały dużo miejsca. Ułożyła się wygodnie tuż przy nowej znajomej. Przednie łapki wyciągnęla do przodu, pobierając się na łokciach, tylne pozostawały mocno ugięte. Nadal szukała dla nich miejsca. Nie widziała w tym nic złego – skoro proponują, to czemu by nie skorzystać? Nawet nie myślała o tym, że po dzisiejszym wypadzie może pachnieć Plagą trochę bardziej niż zwykle. Wątpiłaby i tak, by komukolwiek to bardzo przeszkadzało.
Łuseczki stykały się z miękkim futrem. Wtulała by się bardziej, ale – to nie jej mama, ani też nie siostra, by wskakiwać jej na grzbiet.
Napar z bzu? Paqui nie miała okazji nigdy wcześniej próbować czego takiego. Sięgnęła prawą łapką, przyciągając bliżej miseczkę. Zbliżyła do niej pyszczek i zamoczyła w niej swój rozwidlony języczek. Gdy wrócił on do paszczy, uśmiech Pogodnej rozpłynął się mocniej w tej słodyczy.
– Nie, ale mamy całkiem blisko do wody. Jednak mieskamy w takich nolmalnych, w skałach i ziemi. – odpowiedziała miło, wracając do chlipania słodkiego napoju.
Jesz nigdy nie zdarzyło się jej leżeć tak blisko kogoś praktycznie obcego. Nie widziała w tym jednak problemu. W końcu wszyscy byli tutaj tacy mili! W szcze Nęcąca, która pozwoliła na takie ciepłe zapoznanie.
– Cemu właściwie mówią o Was Plaga? Co to znacy? Woda, Ziemia, Ogień... To wsystko można powiązać z lóżnymi rzeczami. – spytała, w sumie od dawna zastanawiając się nad pochodzeniem tej nazwy. Mówiła trochę ciszej przez bliskość Nęcącej. Była taka ciepła!
: 15 cze 2020, 18:42
autor: Despotyczny Ferwor
Gdy został zaproszony, ten lekko sceptycznie do tego podchodził. Obcowanie z smokami plagi nigdy nie było stu procentowo bezpieczne, a dodatkowo nie ufał czerwonemu futrzastemu. Pamiętał co ten zrobił mu, gdy był jeszcze pisklakiem, a to zdecydowanie nie było w jego oczach dobre. Jednak... przysiadł koło niego. Plama lekko pojaśniała, jednak była wywołania nieufnością, niż złością.
– Łowcą zostałem już bardzo dawno temu. Zwę się od tamtego czasu Despotycznym Ferworem, jednak nie przeszkadza mi, jeżeli ktoś zwraca się do mnie moim pierwszym imieniem. Czyli po prostu Mułek. – Spojrzał się następnie na owoce i odetchnął z wielką ulgą. Surowe mięso wywoływało u niego mdłości już od samego patrzenia, dlatego wizja zjedzenia soczystych owoców była dla niego pocieszająca.
– Dobrze, że jecie owoce. – Wziął najbliższe leżące jabłko, jednak spojrzał się przed tym pytająco na samca. Umiał się zachować, dlatego nie chciał brać bez pytania i jeżeli ten nie miał żadnych zastrzeżeń, ten zaczął powoli je jeść delektując się smakiem.
– Wy też nie przepadacie za surowym mięsem? – Zagaił, przyglądając się wszystkim zebranym. – Ja mam straszne problemy po nim... –
: 23 sie 2020, 19:21
autor: Nieustająca Zamieć
I kolejna rundka nad Wspólnymi. Znowu wypatrywała znajomych terenów... i znowu nic nie znalazła! Naprawdę jedynym domem jest ten niewielki lodowiec nad jeziorem?
Wylądowała sfrustrowana w jakimś tam lesie... i od razu opuściły ją wszelkie smutki. W życiu nie widziała tak ładnego boru! I do tego iglastego, przywodzącego delikatnie na myśl jej dom! Weszła do niego ochoczo, rozglądając się wokół. Pod samicą pojawiał się śnieg, spowodowany nałożoną przez samicę chłodzącą powłoką. Arien wolał nie schodzić – był taki skwar, że dla niego byłoby to samobójstwo. A strzyżenie za parę dni dopiero...
: 25 sie 2020, 0:09
autor: Świadomy Fakt
Przemierzając powoli Sosnowy Bor, Uciecha stopniowo wchodziła w jego głąb. Tego dnia prezentował się naprawdę pięknie, co najlepiej mógł stwierdzić jej kompan, Arien – zielone igły drzew błyszczały się w jasnym blasku Złotej Twarzy, wokół było słychać ćwierkanie ptaków, smoczyca dostrzegła też kilka gryzoni, które chowały się w swoich chłodnych norach. Gdy zaś weszła głębiej w las...
Łał.
Polana, do której dotarła Neira, olśniewała. Otoczona pięknym, niemal idealnie równym okręgiem drzew, pełna była kwiatów wszelkich barw – błękitnych, złotych, białych i czerwonych. Słyszała ciche, przyjemne cykanie świerszczy, dostrzegała skrzącą się żywicę, zaś cienie sosen tworzyły cienisty łuk, w którym można było skryć się przed światłem, aby podziwiać ten widok. I w tym wszystkim jeszcze... on.
Postać o dwóch rękach i dwóch nogach, szczupła, o podłużnej twarzy i spiczastych uszach. Chyba mężczyzna. Siedział na pieńku powalonego dawno temu drzewa gdzieś na uboczu, ubrany w fantazyjny, purpurowy strój pełen kolorowych zdobień. Na głowie nosił pokryty ptasimi piórami kapelusz, zaś jego złociste, błyszczące włosy sięgały mu niemal do pasa. W dłoniach trzymał zwój papieru, podpierając go od spodu płaskim kamieniem, w dłoni trzymał białe pióro, zaś obok, w szczelinie pnia, postawił szklany kałamarz, w którym raz po raz je zanurzał. Obok Neira mogła dostrzec coś, co wyglądało jak jego bagaż i stos pogiętych, niekiedy zmiętych w kulki kartek.
Tylko miny jakieś stroił ten jegomość dziwne. Raz otwierał szeroko usta, gapiąc się w niebo, innym razem przykładał palec do twarzy w zamyśleniu, a przy jeszcze innej okazji marszczył brwi i wydawał z siebie pomruk niezadowolenia.
Ciekawe, kim był ten nieznajomy i co tutaj robił.
: 27 sie 2020, 12:29
autor: Nieustająca Zamieć
Ooooo, ale tu pięknie i dźwięcznie, i żywo! Patrzyła się na uciekające żyjątka, wsłuchiwała się w ptaki, podziwiała widoki. Te drzewa na polanie wyglądały jedynie nieco nienaturalnie, ale bardziej ceniła piękno niż prawdziwość, więc nie była to jakaś wielka przeszkoda.
A to zwierzę pośrodku, co sobie na pnie siedziało, było dla niej najciekawszym elementem! Coś tam dzióbał, niby zamyślony, a wokół stos papieru. Ale właśnie, narratorze, ciekawe co tu robił!
– Co tam piszesz, nieznajomy!? – zakrzyknęła i dopiero potem zaczęła podchodzić... No dobra, zwyczajnie podbiegła. – Jakieś listy? Testamenty? Spisy? – wymieniała już przy nim, chcąc wziąć i zajrzeć w jedną z odrzuconych kartek.
Oooooo, ale tu kolorowo! Zachwycał się Arien z grzbietu Neiry, ukryty w specjalnie nieścinanym odcinku futra. Te wszystkie kolory i dźwięki były wspaniałe! Kształt polany wydawał mu się jedynie nienaturalny, ale kwiaty stanowczo to rekompensowały.
I tylko one. Na widok innego żyjątka, wyraźnie różniącego się od reszty, zagrzebał się głębiej, wychylając się od czasu do czasu, chcąc mu się przyjrzeć. Jak to dobrze, że był skupiony na czymś innym; takie białe na fiolecie łatwo było dostrzec, zwłaszcza jak się wychylało...
: 27 sie 2020, 23:25
autor: Świadomy Fakt
Nieznany jegomość był tak skupiony, iż w pierwszej chwili nie odnotował istnienia Neiry – dopiero gdy smoczyca najpierw zakrzyknęła, a potem podbiegła, zauważył, że coś się zbliża. Reakcja obcego nie wskazywała jednak na entuzjazm – zakrzyknął coś w styl "olaboga" i sprawiał wrażenie, jakby chciał uciec, uczynił to jednak na tyle niezdarnie, iż utracił równowagę, z pieńka spadając wprost w bujną trawę. Cóż, przynajmniej lądowanie miał miękkie...
– S... S... S... Smok! – wydukał, zaś jego głos wypełniała mieszanka przerażenia i rozpaczy. Zdawał się sparaliżowany widokiem Neiry – opierając swe ciało na łokciach, instynktownie nieco się wycofał, nie spuszczając wzroku z kolorowej samicy. Oddychał głęboko, niemal odchodząc od zmysłów i analizując to, co właśnie usłyszał.
– Ja... Ja... piszę... wiersze... – dukał nadal, próbując się uspokoić. – Ja... nie... nie jestem... groźny... naprawdę! – podkreślił, obserwując nieustannie Neirę. Kątem oka chyba spostrzegł też Ariena, ale jakoś tak... mniej się nim przejmował.
: 30 sie 2020, 1:46
autor: Nieustająca Zamieć
Zatrzymała się w trakcie. Przekrzywiła łepek na bok, pierwszy raz widząc taką reakcję. No jest smokiem, a on jakimś dwunogiem. I co z tego? Czy to od razu powód do – chyba – strachu? Właściwie czy nie powinna poczuć się urażona, skoro wygląda groźnie, a nie ładni...
Chwila! Pisze wiersze i nie jest groźny?! Nooo, w sumie nie jest, ale – o czym były te wiersze?
– Ooooooo, a o czym są te wiersze?! Pokażesz jakiś?!– pytała się żywiołowo i głośno, mając w poważaniu strach współrozmówcy. Jednocześnie się przy tym uśmiechała, a oczy jej lśniły ekscytacją, ale to można odebrać na wiele sposobów...
: 01 wrz 2020, 0:38
autor: Świadomy Fakt
W pierwszej chwili obcy sprawiał wrażenie, jakby słowa smoczycy nie do końca do niego nie docierały. Oddychając szybko i płytko, na moment zamknął oczy, chyba spodziewając się najgorszego, gdy jednak samica nie zaatakowała, a wręcz zainteresowała się nim, mężczyzna nieco się uspokoił.
– Ja... te... wiersze... tak. Tak, wiersze. Tak, pokaże. Tak – wydukał. Potrząsnął głową i powoli podniósł się, cały dygocząc. Otrzepał płaszcz z kurzu, chwycił kapelusz, który spadł mu na ziemię, i na tyle dostojnym ruchem, na jaki było go stać, wsadził nakrycie z powrotem na głowę. Po czym, wciąż telepiąc się z nerwów, znój go zdjął, pochylając się.
– W mych stronach wypada się przedstawić damie. Jestem Eneth'Havn Althas'Samir – powiedział, wzdychając cicho. – Wiersz, zgodnie z obietnicą... tak. – Schylił się, podnosząc niedbale rozsypany plik kartek i wybierając jedną z nich, na której Neira mogła dostrzec tekst – choć zapewne nie potrafiłaby go przeczytać. Na szczęście na głos przeczytał go sam Eneth'Havn.
Błękitnym niebem obłok płynie,
Widzi go chłop w starym młynie
– Ech... Wybacz, pani, nie... nie mam dziś dobrego dnia do wierszy – stwierdził, sprawiając wrażenie zażenowanego swoim własnym tworem. – Rymy się nie kleją, takie dni się zdarzają artystom. Proszę o wyrozumiałość... – rzekł, spuszczając głowę. Kątem oka spojrzał też na Ariane, któremu wreszcie mógł się nieco uważniej przyjrzeć.
: 04 wrz 2020, 0:57
autor: Nieustająca Zamieć
On naprawdę nie umie nic normalnie powiedzieć? Zawsze będzie tak stękać? I czemu się tak trzęsie? Czego on się boi w ogóle?
O, w końcu zaczął mówić jakoś żwawiej. Przekrzywiła głowę, zaczynając analizę imienia... Za długie, będzie Enethem.
Wiersz natomiast był jakoś za krótki. Do tego pełen naprawdę trudnych słów! Czyli jest dobry czy zły? On sam twierdzi, że zły, nawet podał powody, ale nooo, te słowa...
– Neira, Uciecha Mrozu – przedstawiła się wpierw. – Czy ja wiem, czy taki słaby? Jest tam parę trudnych słów! Jak ten młynie czy chłop! – odpowiedziała, jak zwykle szczerze. – A o czym ma być, tak w ogóle? – dopytała się.
Arien, w porównaniu do Neiry, rozumiał jego strach i obawy – sam na początku się jej przeraził. Ciekawe jak szybko on zrozumie, że prędzej skrzywdzi siebie niż go. Cieszył się też, że nie próbował jej jakoś prowokować – od razu wiedział że nie ma z nią szans. No, brzmi to źle i mrocznie, ale taka jest prawd...
Postawił uszy i spojrzał się na samca. Zaraz po tym od razu zanurkował głębiej, cofając się w stronę ogona. Cały dygotał z przestrachu. Widział go czy nie? Zrobi coś z tym fantem? Pytał się samego siebie, czekając aż na nowo zainteresuje się smoczycą.
: 05 wrz 2020, 19:54
autor: Świadomy Fakt
– Ten... Ten wiersz był tylko na rozgrzewkę – stwierdził Eneth, spoglądając na Neirę z pewną dozą podejrzliwości. Zdawał się bardzo zaskoczony jej reakcją. – Ja... Ja dziś tu przybyłem, aby napisać balladę! Wspaniałą historię o ślicznej królewnie, uwięzionej w wieży przez okrutnego s... maga! Tak! Przez wielkiego, złego czarownika, który używa mrocznych sztuczek, aby utrzymać ją w niewoli! – zakrzyknął, zaczynając wpadać w coś w rodzaju ekstazy. – Na ratunek księżniczce przebył dzielny rycerz... na smoku! Tak, o tym pragnąłem napisać balladę! Tylko...
Nabrał powietrza i głośno westchnął.
– Tylko rymy mi się dziś nie układają, niestety...
: 10 wrz 2020, 0:15
autor: Nieustająca Zamieć
Uuuuuu, na rozgrzewkę?! Ciekawe jak to będzie wyglądało dalej! Tym bardziej, słysząc o tych planach na balladę! Bardzo podobał jej się pomysł jeźdźcy smoka – był tak niedorzeczną abstrakcją, że aż bawił! Do tego sam pomysł na jakieś "mroczne" czary! Oraz była tam księżniczka! Tak dawno nie spotkała kogokolwiek znającego to słowo!
Tylko ciekawiło ją jedno: czemu przybył akurat tu? Co jest wyjątkowego na tych terenach? Chodzi o piękno przyrody? Po drodze widziała parę podobnych miejsc...
– Brzmi naprawdę ciekawie! I aż szkoda, że rymy ci nie idą! Ale jestem ciekawa jednego. Czemu przybyłeś akurat tu, aby ją napisać? – spytała się, jak zwykle niewinnie i ciekawsko, szczerze.
: 17 wrz 2020, 0:14
autor: Świadomy Fakt
Elf wzdrygnął się, zupełnie zaskoczony pytaniem, po czym opuścił nieco głowę, zaś jego twarz zarumieniła się. Jęknął, jakby przypomniawszy sobie, jak silna istota stoi właśnie przed nim, trudno jednak było uciec przed odpowiedzią na tak konkretnie zadane pytanie.
– No cóż... Po prostu szedłem przed siebie, szukając inspiracji. Nie... Nie myślałem, że zaszedłem aż tak daleko. Dopiero twoja obecność mnie uświadomiła, że jestem już na terenach smoków – Eneth westchnął cicho, zerkając z dołu na Neirę i chyba mając nadzieję, iż nie rozgniewał smoczycy. – Nie... Nie chciałem nikogo niepokoić. Jeśli sobie życzysz, mogę odejść gdzieś indziej – podkreślił, znów stając się nerwowym.
: 17 wrz 2020, 14:40
autor: Nieustająca Zamieć
Znowu przekrzywiła głowę. Czy on kogoś niepokoi...? Noooo, kogoś tam na pewno, ale wpośród tu obecnych? Co najwyżej Ariena, ale on tak ma z każdym obcym.
– Nie rozumiem czemu miałbyś odejść. Przecież nie robisz nic złego. Ot, siedzisz sobie na polance i piszesz wiersze – powiedziała zdziwiona. I wpadła na pewien pomysł. – Do tego, skoro chcesz napisać o smoku, to mogę jakoś pomóc! To ma być jeździec, tak? Chcesz się przekonać jak to jest ujeżdżać takiego? – spytała, ochoczo zniżając jedno ze skrzydeł, aby mógł wygodnie wejść. W wierszu ważne jest też opisanie emocji, a skoro rymy mu się nie kleją, to taka dawka wrażeń zdecydowanie pomoże!