Strona 10 z 27
: 25 paź 2015, 2:49
autor: Poszukiwacz Kości
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
// Poszukiwacz! >D
Czasem zerkał, jak Złuszczona zjada przyniesione przez niego mięso. Robiła to wyjątkowo łapczywie, co go wcale nie dziwiło – wyglądała już strasznie. I on raz znalazł się w takim stanie, doskonale widział w niej siebie.
–
Nie dziękuj. Lepiej powiedz co słychać, jak ci idzie szkolenie. – Zagadał. Nie ma co ukrywać. Wciąż mało znał tą adeptkę, nawet nie wiedział na kogo się szkoli. Może to błąd, i jest jej mistrzem a nawet o tym nie wie? Nie, to raczej najmniej prawdopodobna opcja.
I tak jak czy zamierzała, czy nie zamierzała się odezwać, wojownik z ciekawością jej się przyglądał. Wzrokiem przeskakiwał z jednego punktu do drugiego, uważnie analizując jej ciało, kolor łusek oraz jej zachowanie. Chciał na przyszłość ją lepiej zapamiętać, by gdy znowu ucieknie mu na dłuższy czas, być w stanie zauważyć zmiany które w niej nadeszły, oprócz tych naturalnych.
: 25 paź 2015, 10:32
autor: Mistrz Gry.
Poszukiwacz już przybył, jednak jego obecność nie była w stanie zburzyć tego nieprzyjemnego nastroju, który nagle zawisł w powietrzu. Wojownik nakarmił młodą adeptkę, a potem rozpoczął rozmowę. Jednak jego słowa zagłuszał wyjący wiatr. A może to jednak nie był wiatr? Nad Czarnymi Wzgórzami krążyła przecież legenda o tym, że można tu spotkać dusze umarłych. Ale jaki dorosły smok, by w to uwierzył? ... Tylko czemu ten dźwięk brzmi jak skargi i lamenty? Może dwoje rozmawiających powinno się przenieść w inne, mniej przerażające miejsce? Ale przecież taka propozycja wiązała się z tym, że mogliby wyjść na tchórzy. A chyba żaden smok nie lubi, gdy myśli się o nim, że jest strachliwy. Przecież to tylko wiatr.
: 26 paź 2015, 10:47
autor: Złuszczona Łuska
Złuszczona w skupieniu nastawiła uszy, próbując usłyszeć jego spokojny głos przez szum lodowatego wiatru.
Wzdrygnęła się, wyczuwając w powietrzu coś dziwnego. Nie chciała stąd odchodzić, więc postanowiła odciągnąć ich myśli od tej przerażającej aury.
– No właśnie, mam jakieś problemy ze szkoleniem, bo Słodyczy nigdzie nie ma, a na początku to w ogóle miałam być łowcą bo miejsce było zajęte, ale inny smok zrezygnował i bardzo się cieszyłam – zaczerpnęła oddech. Dotarło do niej, że trajkocze bez żadnego ładu i powinna zamilczeć. Zresztą, miała wrażenie, jakby jej pogodny ton wybitnie tu nie pasował, brzmiał sztucznie. Dlatego, dokończyła nieco spokojniej. – Trochę się martwię, ale zawsze mogę poprosić innego Uzdrowiciela o pomoc.
Nie poprosiła Poszukiwacza, by przenieśli się w inne miejsce. Tłumaczyła to sobie tym, ze nie chce wyjść na tchórza.
Prawdziwym zaś powodem, dla którego chciała tu zostać było to, że jej życie było... nudne. Podświadomie starała się narażać na różne dziwaczne sytuacje, odwiedzała miejsca które słynęły z częstych odwiedzin duchów i innych zjawisk nadprzyrodzonych. Jej świadomość jednak zaprzeczała temu, bo samiczka nie chciała się przyznawać przed samą sobą do takich dziwacznych pragnień.
Gdy zamilkła, doszła do, według niej, przyjemniejszej części – zadawania pytań.
– A jak tobie się wiedzie, Poż...SZukiwaczu? -zająknęła się. Skuliła nieco barki, a jej uszy skuliły się lekko i cofnęły w tył.
//Nie jesteś łowcą? .O. Byłam przekonana... ;–;
: 26 paź 2015, 11:16
autor: Poszukiwacz Kości
Deszcze, mocne podmuchy wiatru były raczej normalne w porze liściastych dywanów. Co go bardziej zaniepokoiło to niecodzienne, sprzyjające wiatru nawiedzone odgłosy. Futro na grzbiecie Poszukiwacza się zjeżyło, choć nie był przestraszony. Czuł jednak obawę przed zagrożeniem i zaczął pilnie się rozglądać dookoła, nie widząc jednak nic szczególnego.
Wysłuchał słów Złuszczonej w większym lub mniejszym stopniu. Czasem wiatr wył wyjątkowo głośno, chyba że akurat nie był to wiatr. Nieistotne zresztą.
– A więc jesteś kleryczką? Nie zdawałem sobie sprawy! – Odpowiedział głośno, krótko po tym uśmiechając się. Atmosfera jaka panowała dookoła skutecznie uniemożliwiła mu kontynuowanie tego tematu. Złuszczona jednak odezwała się ponownie.
– Mi? Hmm.. Zdrowo. – Stwierdził, cokolwiek się za tym stwierdzeniem kryło. Jedno było pewne – nic mu na sercu nie leżało.
– Może chcesz ze mną sprawdzić skąd dochodzą te odgłosy? – Zaproponował, pewnie się je przyglądając. Był w pełni przekonany że gdzieś w okolicy znajduje się coś, co powoduje że wiatr przechodzący przez to wydaje tak szczególnie dziwne odgłosy. Pozostało tylko sprawdzić gdzie takie zjawisko występowało!
A zaproponował to, widząc że adeptka nie czuje się pewnie. Odwrócił się od niej, wypatrując czegokolwiek niecodziennego w okolicy. Wykonał pierwsze kroki do przodu rozglądając się uważnie i zerkając czy Złuszczona ma dość odwagi by za nim podążyć.
: 26 paź 2015, 20:35
autor: Złuszczona Łuska
Kiwnęła głową, spoglądając w jego błękitne oczy. Jego pewne siebie spojrzenie dodało jej animuszu. Zaraz jednak odwrócił się a wzrok młodej prześlizgnął nad jego ramieniem. – Co może wydawać taki odgłos? – zapytała ciekawie, czując się nieco jak pisklę. Zgodnie podążyła za nim, ale nie widziała przed sobą nic, poza morzem skał.
,,A może to one...?'' pomyślała, przechylając lekko łeb w zdziwieniu. Zaraz jednak potrząsnęła głową: skały były najbardziej martwą rzeczą jaką w życiu widziała. A ten dźwięk musiał należeć do żywego stworzenia. ,,Albo czegoś, co kiedyś było żywe.''
Ta myśl wydała jej się równie dziwna jak wcześniejsza. Coś co jest martwe nie może przecież wyć, czy mówić!
Podbiegła kilka kroków, by zrównać się z Poszukiwaczem. Rzuciła okiem na jego pysk, ale wydawał się tak samo spokojny jak zwykle.
: 28 paź 2015, 10:41
autor: Mistrz Gry.
Smoki nie przyznały się do swoich obaw, ale też nie zostawiły sprawie samej sobie. Poszukiwacz pierwszy rozpoczął temat, wtrącając do ich zwykłej rozmowy o codziennościach wzmiankę o tym, że mogliby sprawdzić skąd dochodzą te odgłosy. Jednak jak można to było sprawdzić, skoro one nie dochodziły znikąd? Tak jakby po prostu były wszędzie. Jakby to co je wydaje zajmowało całą tą okolicę. Może naruszyliście czyiś teren i dostajecie teraz grzeczną wzmiankę o tym, że powinniście się stąd wynieść póki czas? Chora sprawa. Skąd te lęki, skoro to tylko świszczący wiatr? Te odgłosy to pewnie wybryk Waszej wyobraźni...
: 30 paź 2015, 11:46
autor: Poszukiwacz Kości
Wojownik był pewny swojego zdania, rozpoczął lokalizowanie źródła tych odgłosów, kierując się w pierwszą lepszą stronę. Był pewien że wycie wiatru dobiega z jednej strony, gdy jednak się do niego zbliżył, usłyszał jego dźwięk z innej.
Uszy go nie kłamały, ten dźwięk nie miał swojego konkretnego źródła, roztaczał się dookoła. Samiec nie był już teraz pewien z czym ma do czynienia.
– To na pewno żaden drapieżnik. Również to nic naturalnego. – Stwierdził zaniepokojony, nerwowo zerkając w różne strony. Starał się mówić głośno by Złuszczona dobrze go zrozumiała pośród tego hałasu
– Cokolwiek jednak to jest, wyraźnie nie jest zadowolone. – Powiedział, rozglądając się już nieco spokojniej. Mięśnie miał spięte, gotów w każdej chwili odskoczyć w razie ataku. Czuł się jakby ktoś chciał go stąd wyprosić. W dodatku nie mógł nic z tym zrobić.
– Chodź, nie ma czasu do stracenia. – Polecił, odwracając się od skały i spoglądając za adeptkę. Zamachnął łapą by nawet jeśli nie usłyszy, to zauważyła gest. Nie chciał narażać jej życia jeśli okaże się że ktoś bawi się ich kosztem, zwłaszcza że mogła być to maddara a jej właściciel mógł być w pobliżu. Wojownik pilnował okolicy, nie zwracając uwagi na upiorne wycia i jęki. Miał jeszcze w sobie wystarczająco odwagi. Pozostając niewzruszonym, zamierzał opuścić to miejsce, mając pod okiem Złuszczoną.
: 06 lis 2015, 23:06
autor: Złuszczona Łuska
Obserwowała towarzysza uważnie, więc nie umknęło jej, gdy zaczął się denerwować. Nie dziwiła się mu. Nigdy by nie uwierzyła w takie dziwaczne odgłosy, które ciężko było opisać, gdyby nie zetknęła się z nimi na własnych łuskach. Uniosła uszy, których błona łopotała agresywnie na wietrze, by złowić głos towarzysza. Zastrzygła nimi i to był jedyny znak, że usłyszała. Odwróciła wzrok. Gdzieś w głębi niej, niemal zagłuszony przez to upiorne wycie, odezwał się zawód. Tchnęła nim cząstka Złuszczonej, która pragnęła przeżyć Przygodę. Racjonalnie jednak nie została dopuszczona do głosu. Mimo to młoda jeszcze chwilę zerkała za towarzyszem, zanim zdecydowała się ruszyć.
Mniej doświadczona niż on i naiwna, nie zdawała sobie, tak na prawdę, sprawy z czyhających niebezpieczeństw. Może dlatego zawołała:
– Czekaj! Chwilę jeszcze i zaraz polecimy do jaskiń! – niemal poprosiła i przystanęła. Wcześniej, odważnie ruszając na przód, skutecznie obudził w niej ciekawość, którą trudno było poskromić.
Stała teraz, zawstydzona lekko, ale stanowczo wpatrując się w czarny kark. Nie była pewna, cz ją usłyszał. Postąpiła kilka kroków w jego stronę, nie chcąc się oddalać.
: 09 lis 2015, 11:42
autor: Poszukiwacz Kości
I o ile nie był w stanie wyraźnie usłyszeć co mówi, wystarczyło by usłyszał jej komendę. Samiec automatycznie się zatrzymał i spojrzał na adeptkę. Zastanawiało go jej zachowanie, co mogło się kryć w tym postępowaniu?
Wojownik przybliżył swój pysk bliżej jej uszu, po czym się odezwał:
– Czemu? Widziałaś coś? – Zapytał ją, po czym cofnął pysk z powrotem. Wiatr wiał niesamowicie mocno, Poszukiwacz miał wrażenie że przez te podmuchy zaraz sam odleci wbrew swej woli. Już nawet nie wspominając o zawodzącym wyciu dookoła, wojownik wystarczająco się niepokoił i bał się o życie Złuszczonej, jak i swoje. Adeptka była już dorosła, dorównywała mu we wzroście. Czuł się jednak odpowiedzialny by ją chronić w razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa.
Z każdą chwilą jednak niepokój wzrastał. Zaufał jej. Oczekiwał od niej odpowiedzi, jakiegoś działania, bo w końcu musiała mieć powód dla którego chciała by tutaj zostać. On nie widział żadnego, pozostał tu tylko ze względu na nią, nerwowo rozglądając się dookoła.
Jego spojrzenie wyjawiało zdeterminowanie. Był gotów jej pomóc w czymkolwiek co chciała osiągnąć, bądź wbrew jej woli ją stąd wyciągnąć.
: 09 lis 2015, 11:44
autor: Mistrz Gry.
Zamiast uciekać, postanowiliście zostać. Po co? Po to, by uchronić przed niebezpieczeństwem innych, którzy postanowiliby odwiedzić Czarne Wzgórza? Po to, by nie wyjść na tchórzów i pokazać się z jak najlepszej strony? Czy gdyby obok Złuszczonej nie było Poszukiwacza, a obok niego Łuski, czy z tą samą chęcią zostalibyście tutaj? A może po prostu chcieliście się zapewnić w przekonani, że tutaj jednak nic nie ma? W takim razie czemu byliście tacy niespokojni? Pozostanie tutaj było przejawem wielkiej odwagi, albo lekkomyślności. Jęki, złośliwe chichoty i złowroga aura przenikała to miejsce całkowicie... A może jednak kamienie wywoływały te dźwięki? Głupota! Kamienie? To niemożliwe. Ale równie niemożliwe jak to, że to jakaś zmarła dusza, lub pełna nienawiści energia. A może jednak? Nagle usłyszeliście głośny ryk . Dobiegał z oddali i był słabo słyszalny. Powtórzył się jednak po chwili, tym razem o większym natężeniu. Coś się do Was zbliżało. I raczej nie miało przyjacielskich zamiarów. Jeżeli jednak zdecydowaliście się uciec, powinniście się spieszyć.
: 09 lis 2015, 20:27
autor: Złuszczona Łuska
Młoda nic na to pytanie nie odpowiedziała – nie musiała tego robić. Przez świszczące jęki przedostał się ryk. Zaraz potem kolejny i o wiele bliżej. Coś się tu zbliżało. Wyczuło ich obecność? Tu na tym pustkowiu samiczka czuła się równie nieistotna co jeden z tych drobnych kamieni, który stoczył się u jej stóp.
Uniosła łeb i jakby wbrew woli na jej pysku rozkwitł uśmiech. Spojrzała prosto w błękitne, zdeterminowane ślepia Poszukiwacza, szukając w nich zrozumienia. Nie wiedziała co dokładnie poszukiwacz miałby rozumieć, ale z niemal dziecięcą naiwnością się do niego zwróciła, licząc że znajdzie na to odpowiedź.
Sama przekonała się, jak bardzo siebie nie znała. Jej reakcje, reakcje jej ciała zaskakiwały ją w nie mniejszym stopniu niż ta mroczna grzmiąca siła która kryła się we mgle.
Dokładnie w tej chwili coś w jej wnętrzu zmieniło się nieodwracalnie. Nigdy nie czuła się tak dobrze, mimo strachu który czaił się gdzieś za nią.
Ale jak bardzo nie chciałaby tu zostać, mimo całej głupoty tego pragnienia – nie była tu sama. Dlatego milczała i tylko patrząc na jej pociemniałe oczy można było domyślić się, że w jej wnętrzu panuje istna rewolucja.
Odwróciła wzrok i krzyknęła, próbując walczyć z wichurą:
Chyba powinniśmy uciekać! – Ciężar podjętej decyzji skutecznie przyspieszył jej puls. A w jej sercu płonęła nadzieja, że jej głos pomknie z wiatrem i nigdy nie dotrze do uszu Poszukiwacza. Tylko na to sobie pozwoliła.
: 18 lis 2015, 12:09
autor: Poszukiwacz Kości
Poszukiwacz usłyszał ją, wystarczająco by zrozumieć co wypowiedziała. Jego uwagę jednak zwrócił ryk który tym razem dobiegał z jednej, konkretnej strony.
Przełamał się. Jego serce rozgrzało ciało przyjemnym ciepłem, łapy twardo trzymały się podłoża. Wojownik z odwagą wyczekiwał następstw. Nawet nie odwracając się od Złuszczonej, głośno zwrócił się do niej.
– Wycofaj się w bezpieczne miejsce. – Rozkazał, samemu wciąż twardo spoglądając przed siebie i pilnując także okolicy. Chciał się upewnić że Złuszczona będzie w stanie bezpiecznie opuścić to miejsce. Jego zadaniem było jej bronić, wyczekiwał więc tego co dalej, odsuwając się co jakiś czas o krok w tył. Nie zamierzał rzucać wyzwania komukolwiek kto ich próbował wystraszyć. Mogła być jednak ta osoba pewna że smok nie da sobą pomiatać, nieważne czy to jego skrawek ziemi czy nie. Poszukiwacz wydawał się zdeterminowany w obronie adeptki.
: 24 lis 2015, 16:38
autor: Mistrz Gry.
Poszukiwacz Kości dzielnie stanął przed Złuszczoną Łuską, kiedy zobaczył jej strach przed nieznanym, które się do Was zbliżało. Nakazał jej uciekać, ale młodą adeptkę, jakby sparaliżowało ze strachu i lękliwie kuliła się, z bijącym sercem za swoim przyjacielem. To czego się baliście nagle się pojawiło. Być może spodziewaliście się, że zaatakuje z góry, ale nic bardziej mylnego. Smoki były królami przestworzy, ale nie tylko one podbijały niebiosa. Do równie świetnych lotników należały gryfy. I właśnie jeden z gryfów leciał wprost na Was. Jeśli choć trochę znaliście się na zachowaniu tych dumnych drapieżników mogliście się nieco zdziwić. Gryf był sam, choć zwykle łączą się one w grupy. I co najważniejsze zaatakował smoki, choć wiadomo, że te piękne stworzenia szanują swoich konkurentów w przestworzach i zwykle ich nie zaczepiają. Co więc skłoniło to zwierzę do tego, by Was zaatakował? Może to, że był niezmiernie chudy, a co za tym idzie: głodny? Gryfy łatwo usłyszeć i być może zwierzyna na, którą polował mu uciekła. Ale smoki są wolniejsze na lądzie. Może to samotność i owy głód popchnęły go do tak szalonego czynu? Nie ma się teraz co nad tym zastanawiać. Wojownik powinien obronić swoją przyjaciółkę, gdyż to właśnie ją (może dlatego, że była słabsza) drapieżnik wybrał na swoją ofiarę. Pikował w jej stronę, chcąc wbić dziób w jej kark i uśmiercić ją na miejscu. Zamiast czekać, mogliście uciekać wcześniej, ale zwykle ciekawość na to nie pozwala. Być może uda Wam się to teraz, ale były na to mniejsze szanse, niż wcześniej.
: 25 lis 2015, 3:13
autor: Poszukiwacz Kości
Aż trudno było mu uwierzyć w to jakie były następstwa. Te potworne wrzaski koniec końców okazać się miały że należały do gryfa? Poszukiwacz był zdziwiony, ale to zdziwienie trwało dosłownie jedno uderzenie serca, potem nie czuł już nic. Widział co się święci, nie mógł liczyć na reakcję Złuszczonej, musiał zareagować teraz albo wcale – to właśnie to uczucie wypełnia krew gdy liczą się szybkie decyzję, gdy odpowiadasz za zdrowie swoich bliskich. Chłód który przeszywa całe ciało i nakazuje natychmiast coś poczynić.
A w tej sytuacji nie mógł wiele zrobić. Sam nie zdąży nabrać wystarczającej prędkości by zbić go z toru lotu ani tym bardziej zaatakować. Podjął więc szybką decyzję. Łowca obrócił się w kierunku adeptki po czym natychmiast z całej siły wybił się z łap by odepchnąć ją zanim Gryf ją zrani. Zderzył się z nią swoim bokiem i wkładając w to całą siłę, odepchną ją jak najdalej jak tylko mógł, by upewnić się że nic jej nie będzie i być może zapewnić i sobie bezpieczeństwo. Priorytetem było jednak życie kleryczki.
: 17 gru 2015, 21:00
autor: Sketch
Czemu tu przybył? Ponieważ szukał smoczycy, którą jakiś czas temu poznał, ale niestety znikła gdzieś w szerokim paśmie terenów wspólnych każdemu stadu. Było mu chłodno, ponieważ jego łuska przystosowana była do gorąca, a nie zimna.
Usiadł na wyższej skale i obserwował otoczenie, okrywając się skrzydłami przed zimnem, ale jedyne co uzyskał to tylko wychłodzenie samych skrzydeł.
Ahhh co za pogoda... A im dalej tym będzie gorzej. Jeśli temperatura spadnie jeszcze o kilka stopni to zacznie się zakopywać w ziemi!
Poza tym oczywiście myślał o tych wszystkich smokach, które poznał. Cała ta sytuacja ze stadami, cała nienawiść, która wymuszała na nich takie, a nie inne działanie...
Chciałby umieć załagodzić tą wrogość do siebie tych smoków. Powinni wiedzieć, że ich wspólny wróg jest za barierą i nie powinni po prostu walczyć przeciwko sobie.
I tak myśląc po prostu siedział na tej skale, pogrążony w myślach.
: 18 gru 2015, 18:05
autor: Szaleństwo Cieni
Wojownik Cienia po raz pierwszy postanowił udać się na tereny wspólne w celu innym, niż walka na arenie lub odwiedziny u Jadu. Nie ciągnęło go wcześniej. Nawet na granicy był tylko raz i to jedynie z Wodą. Pragnął jednak poznać jakieś inne smoki, niż te należące do własnego stada.
Leciał wysoko nad drzewami, starając się ignorować mroźny ziąb. Pustynne geny wołały o pomstę do nieba.
Rozglądał się, nic dziwnego więc, że czerwone łuski rzuciły mu się w szkarłatne ślepia. Złożył lekko skrzydła i zapikował. Kruchego wyrwał z zamyślenia trzepot skrzydeł, kiedy Kerrenthar wylądował nieopodal, nieco za nim, rzucając mu uważne, zaciekawione spojrzenie. Na szyi cienistego wisiało czarne oraz czerwone pióro oraz pęczek czerwonego futra.
Uśmiechnął się szeroko, szczerząc kły, choć grymas ten wyglądał nieco psychopatycznie. Może dlatego matka nadała mu taki przydomek?
Nozdrza fioletowołuskiego poruszyły się. Woń nie była mu zbyt znajoma, ale podobną czuł od Chłodnego Obrońcy. A więc zapewne stado Życia?
– Dlaczego tu siedzisz, skoro ci zimnooo? – spytał, przekrzywiając łeb o dziewięćdziesiąt stopni. Tak zawsze okazuje ciekawość i zainteresowanie. Przeciągał całkowicie nieświadomie końcowe samogłoski zdań, a głos miał zachrypnięty i szeleszczący, jak wieczny szept.
: 19 gru 2015, 18:06
autor: Sketch
Assuremith powoli rozruszał łapy i zmarznięte skrzydła, kiedy zauważył nadlatującego smoka. Zeskoczył też z większej skały na mniejszą, aby kompletnie pozbyć się odrętwienia. Oczywiście uskoczył tak, aby znaleźć się pyskiem w pysk z przybyłym.
Od razu wyczuł od niego zapach innego stada. Cienia.
I co z tego? Kompletnie nic. Dopóki smoki Cienia nie atakowały, on miał do nich bardzo neutralne podejście-jako stada. Poza tym podchodził do każdego indywidualnie.
Czy się przestraszył mniejszego smoka? Czy choćby się uśmiechnął kpiąco? Nie.
Po prostu kiwnął lekko łbem na powitanie, a potem zmrużył ślepia, wpatrując się w przybyłego.
–Ponieważ wszędzie gdzie pójdę będzie za zimno...
Teraz się uśmiechnął dopiero, ale na pewno nie ironizował. Po prostu miło było, że młodszy smok nie zamierza zaraz skoczyć na niego- ostatnio przez wodnych zaczynał wierzyć, że każdy Cienisty jest jedynie rzucającym się zwierzęciem, a nie inteligentnym smokiem.
–Nie każdy może mieć grube futro...
Dodał, kiedy przez jego ciało przeszedł dreszcz wywołany zimnem. Chwilę później poruszył nozdrzami i kichnął, a z jego nozdrzy wydobył się gęsty dym. Oj, to niezbyt dobrze wróżyło na przyszłe dni.
: 28 gru 2015, 1:03
autor: Szaleństwo Cieni
Kerrenthar również nie zwrócił uwagi na zapach Życia. Żaden smok z obcych stad nic mu nie zrobił. Oczywiście, ostrożność nie zaszkodzi, ale nie miał zamiaru pałać wrogością. Nawet, jeśli gdzieś tam czuł niechęć przez opowieści Cienistych, to mimo iż mógł nie lubić ogółu, nie miał zamiaru oceniać jednostki.
Fioltowołuski również skinął i rozdziawił pysk w szerokim uśmiechu, wysuwając nieco jęzor.
– Ale przynajmniej by tak nie wiałoooo – wychrypiał i rozejrzał się. Nigdy tu wcześniej nie był. Całkiem przytulne miejsce!
– Ja nie mam futra, dlatego zabieram je tym smokom, które je mająąą – odpowiedział.
Nagle drugi smok kichnął, przez co Kerrenthar drgnął i wbił w niego ogromne ślepia. Nastroszył odruchowo kolce na szyi i karku.
– Co ty robisz? – spytał w szoku. Jak gdyby nigdy nie zdarzyło mu się kichnąć, a jest niemal w całości pustynnym, również wrażliwym na niskie temperatury.
: 28 gru 2015, 6:15
autor: Sketch
Przytulne na pewno w lato... Drugi samiec miał nieco obiekcji co do tego miejsca. Zdecydowanie bardziej wolał siedzieć w swoim leżu, pomiędzy ciepłym futrem zwierząt... A jednak postanowił zostać, aby poznać młodego samca. Czy jego przedziwny syk przeszkadzał mu? A co to jedyny o takim 'akcencie'? Właśnie nie. Często już się z tym spotykał, szczególnie w rodzimych stronach.
–Nie jesteś pełnokrwistym pustynnym... Pewnie nawet nie było Cie jeszcze na prawdziwej, suchej i gorącej pustyni...
Miał coś jeszcze powiedzieć, ale schował pysk pomiędzy rozłożone błony skrzydeł.
Na wieść o tym, że samczyk zabiera skórę innym smokom, no cóż. Wydawało mu się to znacznie przesadzone. Zwykłe przechwałki młodzików. Już prędzej uwierzyłby samicy z pisklętami, że nigdy nie miała żadnego innego samca!
–Tym lepiej dla Ciebie, młody...
I potem kichnął, podnosząc pysk spod skrzydeł i patrząc na reakcję młodzika.
–Bo ja wiem? Jak posiedzisz wystarczająco długo na skałach, albo pozwolisz, aby śnieg wpadł Ci w nozdrza... Wtedy się to stanie... Nie martw się, od tego się nie umiera...
Zaśmiał się krótko i pomimo braku umiejętności nazwania tego 'czegoś' było to co najmniej zabawne. Kompletnie nie przejmował się nastroszeniem kolców. Ot, zwykła reakcja na coś niespodziewanego.
: 28 gru 2015, 15:57
autor: Szaleństwo Cieni
Fioletowołuski spojrzał na Zwiastun dziwnie. Poza nieco większymi skrzydłami, nie różnił się od pustynnych niczym, a niechęć do zimna i wody była tak samo silna. Bardzo jednak zaciekawiło go, skąd wojownik mógł wiedzieć, czy Cienisty był na pustyni, czy nie. Tak się zabawnie złożyło, że był, ale nie miał zamiaru wyprowadzać Życiowego z błędu. To było zabawne.
– Oczywiście, że nie byłem – mruknął.
Nie przechwalał się też wcale. Nie zabiera smokom futra dosłownie. Po prostu prosi każdego futrzastego lub pierzastego, by podarował mu piórko lub kosmyk. Po prostu tego Cienistego bardzo trudno zrozumieć, ma bardzo indywidualny tok myślenia.
Uspokoił się, gdy zrozumiał, że to kichnięcie nie było niczym nadzwyczajnym, choć wyglądało, jakby samiec próbował wypluć płuca. Był niezmiernie ciekawy, jak to jest.
– Jestem... Śmiech Szaleńcaaa – przedstawił się i wyszczerzył szeroko, w ostatniej chwili przypominając sobie, że smoki spoza Cienia mają ten dziwny system imion. Cóż, dla niego bez różnicy, skoro tak woleli, żaden problem.
Młodszy zbliżył się nieco do drugiego Wojownika i przysiadł obok. Pochylił łeb nisko i zaczął łapą wpychać sobie śnieg do nozdrzy.
: 28 gru 2015, 18:43
autor: Sketch
Tak to bywa. Samiec widział, że jest on bliski zwykłemu pustynnemu, jednak z góry założył, iż smok jest tak młody, że na pewno nie przybył tutaj, a po prostu wykluł się na terenach Cienia. Skąd więc wiedział? Czyste domysły. A niewytknięty błąd, a nawet potwierdzenie kłamstwa rodzi tylko dalsze konflikty. Poza tym ta barwa... Ciemne kolory pochłaniają światło, a to by je przegrzewało w samym środku lata na pustyni. Czerwone łuski Assuremitha też nie były najlepsze, ale nie narzekał. Radził sobie nawet kiedy nie miał dostępu do wody, którą żłopał tutaj codziennie.
–Hah! To miło mi Śmiechu Szaleńca-aaaa– Zaśmiał się krótko, po czym od razu sprostował, aby młodszy samiec nie poczuł się urażony.
–Daruj... Ja jestem Zwiastunem Światła. Ale wolę, abyś mówił mi moim prawdziwym imieniem. Assuremith. Te tutejsze imiona mi ciąża bardziej niż śnieg nad moim leżem...
Potem znów się zaśmiał, kiedy młodszy zaczął sobie pchać.
–To nie takie proste... Weź sobie źdźbło trawki, wsadź w nozdrza i zacznij obracać. Po tym powinno Ci się udać!