Strona 10 z 34
: 29 lip 2015, 7:52
autor: Lenifiell
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
– Dobrze a więc pouczę cię magicznego ataku oraz obrony, bo tylko te pozostały, a najłatwiej ci się nauczyć ich razem ponieważ jeden zależy od drugiego. – Uśmiechnął się, miał siły go uczyć. Lecz bardziej obawiał się o zdrowie przyjaciela, który dziś już naprawdę dużo się nauczył.
– A więc wytłumacz mi na czym według Ciebie polegają te dwie zbieżne ze sobą magie.
: 29 lip 2015, 12:14
autor: Chór Światła
Nie zastanawiał się długo nad odpowiedzią. Nie chodzi o to że znał już odpowiedzi, po prostu łatwo można było się domyślić na pomocą logicznego myślenia. W końcu magia to wykorzystywanie maddary do tworzenia czegoś z niczego, a atak to po prostu atak. Nie trzeba było nad tym dużo się zastanawiać. Chyba.
– Magiczny atak, jak sama nazwa wskazuje, służy do wyprowadzania ataku za pomocą maddary by jak najdotkliwiej zranić nasz cel. Natomiast magiczny obrona polega na wykorzystaniu maddary to ochronienia samego siebie przed takimi atakami, oraz też zwykłymi atakami fizycznymi.
: 01 sie 2015, 13:09
autor: Lenifiell
Pokiwał łbem z uznaniem. – Dobrze. Jeśli chodzi o ataki można wyróżnić kilka z nich. Jak zauważyliśmy wcześniej można atakować za pomocą dźwięków. Kolejną rzeczą są ataki za pomocą kul, i można używać do tego kule ogniste lub lodowe, kule najczęściej mają kilka pazurów średnicy, to zależy od ciebie. ja tworzę na dwa. Pamiętaj o tym by określać ich dokładny wygląd ponieważ czar ma większą szansę wtedy na powodzenie. Kolejne to kolce najczęściej wwiercają się w ciało powodując znaczne obrażenia wewnętrzne. Można wyróżnić lodowe i kamiennie. Kolejne to ataki za pomocą wody, możesz próbować utopić jakiegoś smoka, bądź zwierzę. Można tez zaatakować pnączami, najczęściej określasz ich grubość długość, wystrzeliwują z ziemi i oplątują się wokół smoka. Spróbuj mnie zaatakować a ja się obronię. Ahh masz jeszcze jakieś pytania? Możesz je zadać przed atakiem a odpowiem ci po a jeśli o sam atak, to mogę odpowiedzieć. – Elen usiadł przed przyjacielem i oczekiwał.
: 01 sie 2015, 16:11
autor: Chór Światła
Wysłuchał wszystko starając się zapamiętać każdy szczegół, tylko był pewien problem: co to lód? Nixlun urodził się wiosną i nigdy nie miał okazji zobaczyć czegoś takiego.
– A co to jest "lód"? Nigdy tego nie widziałem... – Co prawda kiedy udał się do swojego miejsca mocy padał tam śnieg, ale wtedy też nie wiedział czym są te drobne, białe pyłki. Nie bał się zbytnio że mógłby zrobi Elendrajisowi krzywdę, w końcu uważał go za kogoś tak świetnego że zaklęcie byle świeżaka na pewno nie zrobi mu krzywdy. Ale mimo to na wszelki wypadek zaklęcie które tworzył miało służyć tylko do obezwładnienia. Tak więc zaczął skupiać się na obrazie tego co chciał stworzyć, z tylko sobie znanych powodów nucąc przy okazji. Ale oczywiście, jako że był to twór Nixluna, nie mogło to by coś prostego. Były to długie na dwa ogony giętkie gałęzie, przypominające te róży, ale pozbawione kolców, nie licząc ich końcówki, na której znajdowały się tępe haczyki, mające za zadanie zaczepić się na wgłębieniach łusek i przytrzymać się ich. Owe plączą były grube na łuskę, wytrzymałe i giętkie za razem. Ich wnętrze było włókniste, co utrudniało rozerwanie ich. Barwę miały szarozieloną. Z zewnątrz posiadały liczne żłobienia, z których emanowało delikatnie, fioletowe światło. Nie miało ono żadnego efektu, było po prostu ozdobą. Samych pnączy miało by dziesięć, a wszystkie miały wyrosnąć z ziemi pod Elendrajisem, dokładnie na środku miejsca w którym stał. Gdy skończył zaczął przelewa maddarę. Kiedy poczuł jak opuszcza go ta mistyczna energia poczuł się trochę zmęczony, ale w o wiele mniejszym stopniu niż ostatnim razem. Skończywszy nucić, jak i czarować podniósł wzrok na białego smoka, ciekawy jak to skontruje.
: 04 sie 2015, 10:06
autor: Lenifiell
Uśmiechnął się gdy usłyszał pytanie. Po ataku będzie mógł mu w piękny sposób to pokazać. Wtem wyczuł wibracje maddary i wibracje ziemi już wiedział jak zostanie zaatakowany. Wyobraził sobie magiczną błonę pokrywająca jego całe ciało, umożliwiającą ruch i przepuszczającą powietrze. Była pokryta mała warstwą kwasu. Błona gdy Nixlun na nią spojrzał lekko poświęcała zielonym kolorem, wskazującym na kwas. Po chwili z ziemi wystrzeliły pnącza i zaczęły chaotycznie atakować smoka próbowały zaczepić się o łuski lecz kiedy stykały się z błoną słychać było syk i odskakiwały od nich topiąc się przy okazji. Duch ucieszył się że Nixlun tak bardzo skupia się na szczegółach czaru ale była ważna rzecz o jakiej zapomniał. – Musisz pamiętać aby wyznaczać takim pnącza gdzie mają atakować, czy na łapy czy na tułów lub na inne części ciała. Poszło ci dobrze, widzę że się starasz. – Wyszczerzył ząbki. – Jeśli chodzi o Twoje pytanie, to lód to taka zimna substancja, jest to zamarznięta woda. Pokażę ci będzie łatwiej. – Podszedł do jednego z drzew, napuścił mazi do ust i wymieszał ją śliną. Po chwili chuchnął, a z jego ust wyleciała smużka białego napełnionego ostrymi drobinkami lodu powietrza, gdy uderzyła w drzewo liście które chwile wcześniej się ruszały tym razem zastygły w miejscu jakby zatrzymał się dla nich czas, w dodatku całe były białe tak samo jak kora drzewa. – To jest mój oddech zapewne ty też masz taki lecz możesz zionąć inną substancją, ogniem kwasem, kwas to to co miałem na błonie, co powstrzymało twój atak, no i lodem tak jak to co teraz zrobiłem. Teraz pokażę ci drugi raz lód, lecz tym razem będziesz musiał się przed nim obronić. Zaatakuję cie lodową kulą. Teraz wytłumaczę ci jednak jakie można używać zaklęcia do obrony, jest ich duże grono. Zacznijmy od najprostszych, kamienny mur, można go wyczarować z jakiejś strony i może on powstrzymać atak przeciwnika, jest najłatwiej i najmniej wymagający lecz czasami nieopłacalny ponieważ możesz nie wiedzieć skąd zostaniesz zaatakowany, korzystaj zeń tylko wtedy gdy wiesz z której strony nastąpi atak, podobnym do niego jest lodowy mur ma podobne właściwości jak poprzedni z tym ze jest mniej odporny na ogień, za to powstrzyma prawie każdy atak oparty na wodzie. Kolejny to ognista ściana, najlepsza do powstrzymywania ataków lodowych, ponieważ po prostu je topi. Płomienie najczęściej wystrzeliwują z ziemi. Kolejny to magiczna kopuła, otacza cię ze wszystkich stron po za tą od podłoża, można jej nadawać różne właściwości, by była lodowa co przymrozi przeciwnika jak ją zaatakuje na przykład. Jest ona z jedną z lepszych obron, lecz czasem może być niewystarczająca. Kolejna to bańka, ona w przeciwieństwie do kopuły chroni cie od podłoża, czyli zewsząd. Ostatnia czyli błona to ta którą widziałeś, broniłem się za jej pomocą przed twym atakiem. Są jeszcze inne magiczne obrony zapewne ale ja jeszcze się z nimi nie spotkałem. Jeszcze wiele prze nami – Wyszczerzył ząbki w uśmiechu. – Dobrze a więc teraz spróbuj się obronić przed tym. – Wyobraził sobie lodową kulę na dwa pazury średnicy, sączyła się od niej mgiełka zimna mgiełka wskazująca na bardzo zimną temperaturę panująca w środku kuli. Kula pojawić się miała tuz przed Elenem i powoli lecieć w kierunku jego przyjaciela, przyspieszając stopniowo. Był przygotowany do przerwania dopływu maddary gdyby Nixlunowi się coś nie udało. Zachowywał specjalne środki ostrożności, ponieważ obawiał się że może mu coś zrobić a tego by sobie nie darował. Przelał maddarę i czekał.
: 04 sie 2015, 15:38
autor: Chór Światła
A więc to tym był lód. Bardzo mu się spodobał. Drzewo na swój własny sposób pięknie wyglądało pokryte szronem. Pierwszy raz widział ten niuans, i miał zamiar go zapamiętać na długie lata, tak ja wszystko co mówił teraz Elendraji's.
Używając wiedzy jaką przed chwilą otrzymał, postanowił skontrować lodowy pocisk za pomocą ognia. Oczywiście, nie miał zamiaru robić niczego prostego. Wyobraził sobie jak pięć szponów od jego pyska powstaje niewielka kula ognia, mająca łuskę średnicy. Po chwili jednak, miała ona rozkwitnąć, wyciągając z siebie sześć ramion, przypominające płatki kwiatów z płomieni. Każdy płatek miał długości 11 szponów, dzięki czemu po rozłożeniu zasłaniał całą sylwetkę samczyka. Całe kwiecie było wykonane z ognia, ale o nietypowej, czerwonej barwie. Było w pewnym stopniu przezroczyste, ale nie w takim stopniu by można było rozpoznać to co znajdowało się za nim. Im bliżej centrum tej "tarczy" tym kolor przypominał bardziej ten należący do normalnego ognia. Z tego centrum wychodziło sześć żółtych pręcików. Kwiat był twardy, miał wytrzymać uderzenie tej lodowej kuli. Był też strasznie gorący, ale tylko od wewnętrznej strony, z tej którą był zwrócony do starszego smoka. Tam gdzie stał różowooki prawie nie czuć było piekielnego gorąca, jakie posiadało w sobie to kwiecie. Kiedy już lodowy pocisk uderzył w kwiat, ten miał zamknąć się na nim, po czym rozsypać się w wiele drobnych płatków, które szybko spaliłby się w popiół. Oczywiście, po lodowej kuli nie miało by być śladu, miała ona roztopić się we wnętrzu gorejącego kwiatu. Tchną energię w swoje dzieło, po czym z satysfakcją patrzył jak niewielka, czerwona kulka materializuje się przed nim i rozkwita, tak jak planował.
: 20 sie 2015, 18:19
autor: Lenifiell
Elendrajis przyglądał się kuli jak uderza z całą swoją siłą w ten piękny kwiat. W momencie uderzenia, mgiełka która kula roztaczała zniknęła a kula lodował została zakryta przez ognistą tarcze-kwiat, kwiat zmienił kolor na bardzo jasna żółć, wszystko wokół zostało najpierw oświetlone czerwienia a potem coraz bardziej przechodzącą w żółć a miejsca i w zieleń. Powoli ogień z niego zaczął uchodzić znikając w powietrzu, po chwili nie było już widać, nic, lecz to piękne połączenie Elen chyba zapamięta na całe życie. Ciekaw był czym zionie jego przyjaciel, interesowało go to, ale nie odzywał się nie potrzebnie, połączenie tej lodowej kuli i kwiatu ognistego było przepiękne i kolory jakie wydały z siebie kiedy się połączyły były warte pamięci. Uśmiechnął się był dumny z Nixluna, pięknie mu szło czarowanie, nie to co Elenowi, ale on nie był dobrym czarodziejem i zapewne nigdy nie zostanie, szkolił się na łowce a tu ważna jest szybkość. – To było piękne – wyszczerzył ząbki, a ogon zawtórował mu przy tym jak na potwierdzenie jego słów. – Teraz twoja kolej, na atak. – Ciekaw był cóż nowego wymyśli Nixlun.
: 21 sie 2015, 12:25
autor: Chór Światła
– Dziękuję. – Nieśmiało pomachał ogonem. Nie było jednak czasu na peszenie się, ponieważ teraz jest czas magii! Tylko czym by tu zaatakować... Myśląc o tym zauważył w oddali jakiegoś barwnego motyla... To jest myśl! Zaczął skupiać się na krzykałach jakie chce przywołać, na ich właściwościach, uśmiechając się.
Pojawił się pierwszy produkt jego zaklęcia. Było to coś po między ćmą a motylem. Unosiło się to niewinne obok pyska samczyka, nie zdradzając swoich zabójczych intencji Było pozbawione meszku, z rozpościeranymi skrzydłami miało całą łuskę szerokość i pół długość. Miał jedną parę skrzydeł, o okrągłych krawędziach. Przy nasadzie były one prawię przezroczyste, ale im bliżej krawędzi to tym bardziej było widać ich metaliczny połysk. Rozpraszało się na nich światło, czego efektem była tęczowa mgiełką otaczająca te twory. Na głowie posiadały czworościan o ostrych krawędziach, mający 1/4 łuski wysokość. Motyl nie posiadał odnóży, ani jakiś wyraźnych segmentów ciała, wyglądał bardziej jak ozdoba niż prawdziwy owad. Po mimo pozornej kruchość, był on tak naprawdę dość wytrzymały, a krawędzie jego skrzydeł i swoistego rogu ostre. Po chwili pojawił się kolejny, i jeszcze następny, i jeszcze jeden, aż w końcu uzbierała się ich małą chmara. Nie było to mimo wszystko zbyt męczące zaklęcie, czego zasługą była prosta, ale efektowna budowa motyli. Pojawiały się one trochę za plecami różowookiego, ale w taki sposób by gdyby zaczęły szarżować, nie dotknęły przypadkiem malca. Te uniósł łapę w teatralnym geście, po czym wskazał na Elendrajisa. Wtem, wszystkie "owady" wystrzeliły w jego stronę. Skrzydła przez swoją cienkość były dość delikatne, ale były by w stanie przeciąć miękką łuskę młodego smoka. Ale prawdziwym zagrożeniem był wytrzymały róg ty istot. Przez kształt jaki posiadał, jak i szybkości z jaką motyl się poruszał, przypominał swoistą strzałę, która z łatwością wbiła by się w ciało smoka. Ciekawe jak biały smok to skontruje. Małym błędem było nie określenie przez Nixluna z jakiej materii mają być wykonane te istoty, ale najpewniej był to kamień, bądź lód. W końcu malec nigdy nie widział metalu.
: 01 wrz 2015, 15:16
autor: Krwawiąca Łuska
Biała smoczyca przyszła na Łąkę, prowadząc za sobą Alyssię, swoją nową koleżankę. Tutaj było dopowiednio dużo miejsca aby zacząć naukę biegu. Jako dziesięcio księżycowa smoczyca, powinna tą umiejętność już dawno posiąść, ale nic się nie poradzi. Spojrzała więc na różową.
–To jak? Od czego zaczynamy?
: 02 wrz 2015, 17:02
autor: Dynamika Ostrza
Mała przyszła na łąkę za wodną adeptką, a właściwie... przyszła to złe słowo, przytruchtała niczym wesoły źrebaczek popisujący się zdolnością kreatywnego biegania, wręcz podskakując przy każdym kroku. Gdy adeptka przed nią się zatrzymała, Alyssa podbiegła jeszcze kawałek by stanąć dopiero koło niej, na odległość wyciągnięcia skrzydła od jej boku. Nie siadała jednak, a wróciła do standardowej pozycji jaką przyjmuje się przed biegiem. Łapy lekko w rozkroku, delikatnie ugięte, głowa opuszczona, trzymana nieco ponad linią grzbietu, ogon zaś uniesiony do poziomu linii grzbietu, lekko falował to w prawo to w lewo, choć wiązało się to bardziej z tym, że mała zwyczajnie lubiła nim ruszać. Skrzydła, pokryte różowym meszkiem były dociśnięte do boków ciała.
Zerkając z boku na białofutrą adeptkę młoda samiczka spróbowała jej jaknajjaśniej wyłożyć teorię biegania.
–Startując do biegu trzeba przyjąć taką pozycję, w jakiej właśnie stoję. Spróbuj mnie teraz naśladować. Aale nie musisz machać ogonem. Ważne żeby był luźno uniesiony, a nie sztywno, bo będzie ci służył do zachowania równowagi. Musisz móc nim swobodnie manewrować, będziesz wiedziała jak jak już przyjdzie taka potrzeba. – Powiedziała swoim zwyczajnym, wesołym tonem głosu.
: 02 wrz 2015, 17:08
autor: Krwawiąca Łuska
–No dobrze. Skoro tak mówisz to czas spróbować. – Kiwnęła głową po czym dokładnie przyjrzała się pozycji smoczycy. Przełknęła ślinę i zaczęła się ustawiać. Skrzydła docisnęła do swoich boków, lapy rozstawiła swobodnie i ugięła lekko stawy, głowę i szyję opuściła nieco, ale nie usztywniała. Ogon uniosła na wysokość lini grzbietu. Jeszcze skontrolowała swoją pozycję dokładnie. Obejrzała się. Poprawiła skrzydla by leżały swobodnie. Ustawiła jeszcze raz głowę nieco ponad linię grzbietu i odetchnęła.
–Tak to miało wyglądać? – Zapytała różową...była nieco poddenerwowana.
: 02 wrz 2015, 17:47
autor: Dynamika Ostrza
Mała obejrzała pozycję startową adeptki i pokiwała żywo łebkiem.
–Właśnie tak. No to teraz czas wystartować. Po prostu, tak jakbyś chodziła, tylko cały czas przyspieszaj ruchy łapkami. I staraj się mocniej odbijać łapami od ziemi niż przy zwykłym chodzeniu. No i nie zapomnij o ogonie jak poczujesz że tracisz równowagę! – Poinstruowała ją dalej po czym sama ruszyła średnio szybkim truchtem przed siebie, łapa za łapą, manewrując od czasu do czasu ogonem.
Zatrzymała się kilkanaście ogonów dalej i obróciła dość gwałtownym ruchem, czekając aż białofutra adeptka też dobiegnie, żeby poobserwować jak ta sobie poradzi. Oczywiście ogon małej ciągle faluje w powietrzu, niczym targana delikatnym wiatrem flaga. Ktoś postronny mógłby pomyśleć "czy ona chociaż na chwilę potrafi być w kompletnym bezruchu?"
: 02 wrz 2015, 17:50
autor: Krwawiąca Łuska
Smoczyca wpierw postawiła kilka pierwszych kroków po czym zaczęła przyspieszać cały czas pilnując swojej pozycji. W pewnym momencie zaczęła truchtać. W jednym kroku szła prawa łapa przednia z lewą tylną i na zmianę. Było to całkiem wygodnie. Czasami musiała łapac rownowagę swoim puchatym ogonem ale im dłużej biegła do przodu tym lepiej sobie radziła z tym problemem. – Rany. Na reszcie nie jestem ślimakiem. – Zawołała zadowolona i prawie się potknęla bo zgubiła koncentrację. Ale to nic. Zaraz złapała równowagę i truchtała dalej przed siebie z uśmiechniętym pyszczkiem.
: 02 wrz 2015, 20:28
autor: Dynamika Ostrza
Alyssa zaśmiała się rozbawiona na komentarz Krwawiącej. Ale teraz trzeba było przejść do kolejnej części nauki. Bo w końcu bieganie po prostej to nie sztuka. Zwłaszcza, że białofutra w dość szybkim tempie zbliżała się w jej kierunku.
–No, to teraz, zanim na mnie wbiegniesz, to skręć! Wygnij ciało w łuk w stronę w którą chcesz skręcić. Razem z szyją i ogonem. A ogon po zakończeniu skrętu odrzuć w przeciwną stronę żeby wyprostować bieg i zapobiec wywaleniu się! – Zawołała do Krwawiącej. No, tak powinno jej się udać skręcić. Ale miała dziwne poczucie że o czymś zapomniała. Cooo to było?
A!
–No i przy skręcie wbijaj pazury w ziemię jak się odpychasz booo... bo się pośliźniesz! – Dopowiedziała, niezależnie od tego czy w danym momencie Krwawiąca dopiero podchodziła do skrętu czy też już była w jego trakcie. Jakby było już za późno na poprawki to spróbuje jeszcze raz! – pomyślała mała różowofutra samiczka.
: 02 wrz 2015, 20:47
autor: Krwawiąca Łuska
Smoczyca szybko przyjęła to do wiadomości i wygięła swoje ciało w lewo by wykonać zakręt. Od łba aż po czubek ogona, wygięła się w jeden cały łuk. Pazury wbiła mocniej w ziemię i zakręciła dość płynnie w lewo. Kiedy wychodziła z zakrętu, odgięła ogon w drugą stronę by wyrównać po czym zrobiła to samo, tym razem w prawo. Całe jej cialo wygięło się w drugim kierunku i już miała uśmiech na pyszczku. Tym razem wykonała całe koło na prawo, wbijając pazurki w ziemię. A na końcu odgięła ogon w drugą stronę i cały czas pilnując rytmu biegu, przemieszczała się do przodu.
: 02 wrz 2015, 21:18
autor: Dynamika Ostrza
–Świetnie! – Młoda samiczka zawołała za Krwawiącą. Wpierw jednak westchnęła z ulgą że smoczyca nie wywaliła się przy skręcie przez jej spóźnioną wskazówkę odnośnie zwiększenia przyczepności do podłoża. Chociaż widok smoków ryjących pyskiem o ziemię był zabawny... ale nie tych smoków które były dla niej miłe.
–No to teraz jeszcze to poćwicz. Pobiegnij przez łąkę tak żeby wydeptać dwa duże stykające się krawędziami koła! Ze dwa okrążenia na każde koło powinny wystarczyć żeby było widać wzorek! – Zawołała jeszcze za adeptką. Właściwie figurę którą białofutrej zleciła pospolicie nazywano ósemką... ale skąd to mogła wiedzieć? Nikt tego słowa przy niej nie użył, przy jej treningu biegu przyszło jej jedynie biegać pomiędzy drzewami. Ale nie mogła tego zadać adeptce. Bo była za duża i by się bardzo poobcierała, postawiona w podobnej sytuacji w której Alyssa w wieku 3 księżyców uczyła się biegać. A poza tym, tu nie było drzew, więc to by i tak nie wypaliło.
//Rozpisz się teraz tak porządnie :3
: 02 wrz 2015, 21:43
autor: Krwawiąca Łuska
Smoczyca musiala się teraz mocno skoncentrować na zadaniu. Cały czas pilnowała swojej pozycji w biegu. Kiedy była gotowa wygięła swoje ciało w łuk, od czubka nosa, aż po swój ogon. Nie chciała zawalić tego w tym momencie bo już na prawdę coraz lepiej jej szło. Pazurki nieco mocniej wbijała w ziemię, skrzydła mocno przyciskała do swego ciała. W ten sposób zakręciła bardzo duże koło na lewo. Spokojnym, równym rytmem podążała do przodu po obwodzie tego koła, a kiedy dotarła do punktu wyjścia musiała zrobić coś nieco innego niż dotychczas. Wpierw wyrównała odginając ogon na prawo a kiedy przebiegła tak dwa kroki, wygięła swoją szyję i ogon na prawo, mocniej wbijając pazurki w ziemię. Czuła że łapy nieco się pod nią prześlizgnęły ale dziennie wytrzymała sytuację. Odbiła więc na lewo i zakreśliła swym ruchem tym razem o wiele mniejsze koło. Tak by skala trudności była o wiele trudniejsza. No cóż. Zrobienie tego kółka już nie było trudne a kiedy przeszła do ruchu po linii prostej spostrzegla, że smoczyca nie powiedziała jej czegoś. – Em! A jak się zatrzymać?! Tak żebym sie nie wywaliła!
: 03 wrz 2015, 17:04
autor: Dynamika Ostrza
W chwili kiedy białofutra nakrzyczała, że nie wie jak się zatrzymać, mała lekko obniżyła łebek. Ups. No, ale zaraz się tę lukę w informacji naprawi.
–No, tak jak zaczynałaś to przebierałaś łapami coraz szybciej, to teraz stopniowo coraz wolniej aż zwolnisz do prędkości chodzenia i normalnie się zatrzymasz! – Zawołała jeszcze. No, jeśli chodzi o bieganie to to chyba wszystko co mogła adeptce przekazać. Zatrzyma się i tyle. W tak zwyczajnej czynności i tak nie było zbyt wiele filozofii. Mała postanowiła w ten czas, że po prostu wytarza się w trawie. Przewaliła się na grzbiet i tak właśnie postąpiła. Tarzanie się było dobre żeby zmyć różne mniej przyjemne zapachy z futerka. Nie widziała potrzeby obserwowania "uczennicy" ponieważ ta była starsza od niej samej. Nawet jakby się wywaliła to i tak by się jej przecież nic nie stało. Albo to tylko młoda różowofutra samiczka tak uważała, żeby uniknąć nazbytniego przejmowania się różnymi rzeczami.
: 03 wrz 2015, 17:25
autor: Krwawiąca Łuska
Smoczyca usłyszała słowa różowej i powoli zaczeła zwalniać krok. Przeniosła ciężar ciała na zad żeby się nie wywalac i powoli zaczynała zwalniać. Nie było to takie proste ale powoli sobie radziła i zwalniała coraz bardziej. Cóż. Musiała sobie jakoś z tym poradzić no. Ale w pewnym momencie udało jej się zatrzymać, musiała wbijać nieco mocniej pazurki w ziemię i się udało.
–Rany dziękuję ci! Tak bardzo się cieszę, nareszcie nie będę tak mocno odstawać od reszty. Powiem ci że umiem już też magię precyzyjną i ataku, tak że mogłabym uczyć innych podstaw.
: 03 wrz 2015, 18:43
autor: Dynamika Ostrza
Mała zaprzestała tarzania się w soczyście zielonej od niedawnych deszczów trawie, gdy tylko białofutra do niej podeszła. Zachichotała cicho, bo zabawnie było ją widzieć od dołu, jak się leżało do góry łapkami, kiedy ta nad nią stała.
–Nie ma za co! – Odpowiedziała wesoło szczerząc kiełki w uśmiechu. No, w końcu bieganie to takie podstawy że aż szkoda nie nauczyć. No a mieli sojusz z wodnymi, to tymbardziej. Zainteresowała ją jednak uwaga o magii.
–Naprawdę, umiesz już czarować? A nauczyłabyś mnie? No wiesz, taka wymiana, nauka za naukę! – Zapytała wesoło, przewracając się na bok, by już nie leżeć tak do góry łapami na grzbiecie. Futerko już raczej miała świeże, czyste i przesiąknięte zapachem traw. Chociaż, trochę mokre.
Końcówka jej ogona cały czas wibrowała niczym u grzechotnika, poświadczając o tym jak bardzo mała miała ochotę, żeby się tej magii w końcu nauczyć. Już nie będą jej na to inni adepci nabierać, bo sama będzie umiała, o!
: 03 wrz 2015, 18:55
autor: Krwawiąca Łuska
Smoczyca spojrzała się na Dynamiczną. – Ależ oczywiście. Myślę, że to bardzo fajny pomysł. Więc zanim zaczniemy proszę cię byś powiedziała mi, czym według ciebie jest Magia Precyzyjna. To właśnie od niej zaczniemy bo jej podstawy pomogą ci pojąć resztę sztuk – Spojrzała się na smoczycę i usiadła na swoim zadku. Była ciekawa jak młoda przyłoży się do tej nauki. Ogólnie miała w sobie sporo entuzjazmu więc warto to sprawdzić.