Strona 9 z 41
: 06 mar 2015, 20:00
autor: Bezkresna Galaktyka
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Minęła chwila, zanim Pierzasta znalazła odpowiednie słowa. –
Każdy potrzebuje czasu. Na razie wszystko jest zbyt świeże. – Powiedziała wymijająco, ponieważ były to jedyne słowa, które była w stanie teraz wypowiedzieć. Ból nadal był zbyt świeży.
Gdy Sheasta się ocknęła, odetchnęła, ale przyglądała się jej badawczo. –
Trzeba było tak od razu! Mogłyśmy przesyłać wiadomości mentalne. – Powiedziała z troską. Ciemna wydawała jej się jeszcze bardziej zagadkowa niż do tej pory. Nawet bardziej niż na początku rozmowy na granicy z Cieniem!
: 06 mar 2015, 22:26
autor: Keri
– W każdym razie to tyle, muszę wracać do swoich. – powiadomiła obie smoczyce.
– Rozumiem, że jesteście zainteresowane? – tę wiadomość wysłała będąc już w powietrzu.
– Wiatrów pomyślnych, skrzydeł mocarnych! – Rzuciła Ciemna na pożegnanie i po chwili była już tylko małym punktem na niebie.
: 07 mar 2015, 18:29
autor: Tejfe
Ciemna była naprawdę zagadkową istotą. Była taka inna. Podobało się to Hipnotyzującej. –Chyba tak!– rzuciła jej w odpowiedzi na pytanie, czy dołącza. Sama jeszcze nie wiedziała, ale chyba jednak się zgodziła. –Nie połam skrzydeł!– pożegnała się z samicą, już chciała odlecieć, ale... Zawahała się. Spojrzała na siostrę. –Nie rozumiesz mojej decyzji, prawda? Wolałabyś mieć taką siostrę jak Ulotna?– spytała samiczkę, spuszczając na chwilę łeb. Sama nawet nie wiedziała, czy che znać odpowiedź...
: 07 mar 2015, 19:16
autor: Bezkresna Galaktyka
Pierzasta za to wstrzymała się z odpowiedzią, mając nadzieję, że odlatująca Sheasta nie zwróci na to wielkiej uwagi. Jej ucho drgnęło tylko, gdy usłyszała odpowiedź siostry.
Gdy zostały we dwójkę, już miała spytać Hipnotyzującą, co o tym sądzi. Sama miała wątpliwości i czuła się rozdarta. Musiała to wszystko przemyśleć.
Nie zdążyła jednak zadać swego pytania, ponieważ Tehanu była szybsza. Ważka spojrzała jej w oczy z wahaniem. Było ono obecne jednak z innych powodów, niż mogła spodziewać się samotniczka.
–Każdy smok jest inny i tak samo każda relacja. Ulotna rzeczywiście jest dla mnie jak siostra. Ale to nie znaczy, że mogłaby zastąpić mi ciebie. Tak samo ty nie zastąpiłabyś mi jej i tak samo Zapomniany, Haru... Każdy z was jest dla mnie ważny, ale trochę na inny sposób.
Masz rację, że nie rozumiem twojej decyzji. Jest to jednak zdrada i jakaś forma ucieczki. Najchętniej cofnęłabym czas... ale to twoje życie. – Mówiła cicho, przez większość czasu patrząc się w dół na swoje łapy, co sprawiało wrażenie, jak by miała zamknięte oczy.
–Tehanu... każdy teraz potrzebuje czasu. To jest jeszcze zbyt świeże. Ale radziłabym ci uważać na Złudzenie. Boję się, że może... próbować cię zabić. – Ostatnie słowa wypowiedziała szeptem, rozglądając się, czy nikt ich nie podsłuchuje. Czuła się bardzo dziwnie ostrzegając własną siostrę przed własnym przywódcą, ale nie mogła się powstrzymać. Miała tylko nadzieję, że to nigdy nie wyjdzie na jaw.
: 08 mar 2015, 16:23
autor: Tejfe
Słuchała Ważki z największą uwagą na jaką mogła się zdobyć. Kiedy skończyła, adeptka skinęła łbem. Następnie podeszła do siostry i zarzuciła jej obie łapy na szyję. Na jej ślepiach pojawiły się łzy. –Czyli ja również jestem dla Ciebie ważna? Nie potępiasz mnie?– spytała, mrużąc jasne oczy. Łzy spadały po jej policzkach. –Och, Ważka! Tak bardzo Cię kocham.– załkała, tuląc ją do siebie. –Nie bez powodu mówiłam Ci tamte rzeczy w Leszczynowym Zagajniku. Nie wiedziałam jeszcze co zrobię, ale już wtedy wiedziałam, że muszę podjąć jakąś decyzję.– szepnęła w jej kremowe ucho. –Nie proszę Cię o zrozumienie mojej decyzji, choć chciałabym, abyś wiedziała co mną kierowało, ale chcę, abyś ją uszanowała. Popełniłam zdradę. Zrobiłam to samo co moja siostra, Lilia. Kierowałam się własnymi pragnieniami, własnym dążeniem do szczęścia. Ale... Ja chcę być szczęśliwa, siostro. Zdradziłam Życie, ale tego nie żałuję. I cofanie czau nie zdałoby się na nic. I tak bym to zrobiła.– rzekła, odsuwając łeb tak, aby móc spojrzeć w ślepia Pierzastej. Chciała coś z nich wychwycić. Sama nie wiedziała co. –Złudzenie mi nic nie zrobi. Może mnie wezwać na arenę i tam spróbować mnie załatwić, nie w inny sposób. Gdyby chciał to zrobić, zrobiłby to na spotkaniu. Za bardzo mu jednak zależy. Może się bać, że w ten sposób odwróci od siebie Bezchmurnego i Iskrę, naszych rodziców. Poza tym niedługo kończy się jego panowanie.
: 12 mar 2015, 19:20
autor: Bezkresna Galaktyka
–Jak mogłabym cię potępiać? Jesteśmy nadal siostrami. – Szepnęła z zamkniętymi oczami, trwając w tym przytuleniu. Już samo to, że się nie odsunęła, znaczyło że jest w stanie przebaczyć. Gdyby znienawidziła Tehanu albo miała do niej żal nie do opanowania, nie wytrzymałaby tego uścisku. Ból by ją złamał. Dlatego w tej sytuacji była dla tych obu smoczyc iskra nadziei...
Podniosła ucho bliższe pyska Hipnotyzującej. – Chyba masz rację. Nasza rodzina jest najliczniejsza. Nawet większa niż rodzina Złudzenia. To było obarczone zbyt dużym ryzykiem. – Westchnęła. Czuła się dziwnie, rozmawiając z siostrą w takich okolicznościach o takich sprawach. Nie miała powodu potępiać przywódcy i tego nie robiła. Była wierna stadu. Jednak nie potrafiła odwrócić się od jednej z najbliższych jej smoków, która w pewnych chwilach zastępowała jej matkę.
: 17 mar 2015, 10:37
autor: Tejfe
Uśmiechnęła się ze szczęścia. –Kocham Cię siostro! Bardzo, bardzo bardzo!– powiedziała. Z jej głosu zniknął żal, w tej chwili była szczęśliwa i nic tego nie zepsuje. Liznęła siostrę po policzku i westchnęła cichutko. –Jesteś dla mnie ważna. Bardzo ważna, Ważka. Cieszę się, że mimo wszytko mi wybaczyłaś.– powiedziała, spoglądając w jej niebieskie ślepia. Nie szukała w nich żadnej oznaki, że to co powiedziała jest prawdą. Wierzyła w jej słowa. Po prostu lubiła na nie patrzeć. –Wiesz co? Ta cała sytuacja sprawiła, że zrozumiałam moją starszą siostrę, Lilię. Pamiętasz jak cierpiałam kiedy mówiłam Ci o jej odejściu. Ja zrobiłam to samo, wspominałam już o tym prawda? Ale sama, nareszcie jestem jej w stanie wybaczyć. I to zrobiłam. Może i się z nią już nie spotkam na smoczych ziemiach, tak jak Wy ze mną i często zastanawiam się co się z nią dzieje, ale już nie mam do niej żalu.– Posłała Ważce pół-uśmiech.
: 04 kwie 2015, 12:28
autor: Posępny Czerep
Szybował nad Szklistym Zagajnikiem, szukając odpowiedniego miejsca na naukę dla młodego smoka Życia. Wkrótce znalazł ciekawe miejsce, porośnięte jego ulubionymi drzewami. Wylądował, blokując skrzydła nad sobą i opadając na tylne kończyny. Rozejrzał się. Pod jednym z drzew dostrzegł Hipnotyzującą, które jednak zajęta była rozmową z jakimś obcym smokiem. Postanowił jej nie przeszkadzać, choć posłał w jej kierunku gorący, mentalny przekaz, przepełniony czymś miękkim i kojącym. Nie miał on żadnego konkretnego przekazu. Pożeracz umościł się pod jedną z wierzb, jak najdalej od rozmawiających samic. Raz w życiu żałował, że mam tak wrażliwy słuch.. Bardzo nie chciał podsłuchiwać. Uniósł łeb wysoko, wspierając się na łokciach przednich łap i zaryczał. Było to wezwanie dla Kaszmira, który niestety musiał drogę do niego przebyć pieszo, o ile nie nauczył się w ciągu ostatnich księżyców latać.
: 04 kwie 2015, 13:12
autor: Niewinna Łuska
Bardzo miłe miejsce. Kaszmir z aprobatą przyglądał się zostawianym w tyle kępkom wierzb, zbitym w większe i mniejsze grupki, zajmując się jakimiś drzewnymi sprawunkami. Na przykład kwitnieniem. Gdzieniegdzie widać było wyraźnie pierwsze oznaki wiosennej pogody. Płaczące damy lasu wypuszczały pierwsze, bladożółte pączki. Oczywiście, mógł się tylko domyślać jak wyglądają owe wiosenne ozdoby, gdyż drzewa obserwował pod sobą. Po raz pierwszy leciał na spotkanie z Pożeraczem. Szczerze mówiąc, wolałby przejść lasem, obserwując naturalne procesy następujące tuż po stopnieniu ostatnich śniegów. Wciągnąć w nozdrza zapach trawy, nieśmiało wyglądającej spod namokłej ziemi. No, ale zabrakło mu trochę czasu, na takowe przechadzki. Ostatnio przyśpieszył swoje treningi, gdyż w swoim przekonaniu, już dawno powinien otrzymać pełną rangę. Broń boże, nie winił za to przywódcy, czy jakiejś niesprawiedliwości systemu awansu! Winił za to tylko i wyłącznie siebie oraz swoje lenistwo. Dlatego właśnie po raz kolejny prosił znajomego smoka spoza stada, by przyspieszył jego proces edukacji. Dobrze, że Pożeracz zgadzał się na to bez większych oporów. Może to ze względu na jego nie biologiczne pokrewieństwo z Hipnotyzującą? Albo po prostu uważał za słuszne, by ich stada współpracowały ze sobą. Kaszmir na przykład uczyłby podstawowych umiejętności pisklęta z dowolnego ze stad. Nawet Cienia. W gruncie rzeczy, wszyscy byliśmy zgromadzeni po jednej strony bariery. My, kontra reszta świata. Tymczasem prowadziliśmy wojny, przypominające wzajemne poszturchiwania piskląt, walczących o kilka centymetrów miejsca w ciasnym gnieździe. Po prostu żałosna krótkowzroczność. Ale skoro machina wojenna już raz została wprawiona w ruch, to nie dało się jej tak po prostu zatrzymać. A może by się dało? Potrzebujemy tylko jakiegoś dobrego sposobu...
Z rozmyślań wyrwał go nagły ryk samca z ognia, który aż przyprawił go o delikatną utratę równowagi. Prawe skrzydło drgnęło mu w skurczu zaskoczenia i cały zapikował w dół, opadając właśnie w rzeczona stronę. Panicznie wyrównał lot dopiero nad koronami drzew.
– I tak chciałem obniżyć – wymruczał pod nosem, rozglądając się w poszukiwaniu źródła dzikiego ryku. Samiec raczej nie należał do tych subtelnych typów, eh?
Zatoczył spory okrąg nad niepozornie wyglądającą kępą wierzb, próbując przewiercić wzrokiem ich rzadkie, jeszcze łysawe gałęzie. Najpierw dostrzegł dwie samice, prowadzące konwersację w cieniu drzew. Miło, ale to nie ich szukał. Chłodek na szczęście nie spoczywał dużo dalej. wyglądał jakby drzemał (znowu) pod jednym z osamotnionych, daleko wysuniętych drzewek. Kaszmirowy zapikował w dół, widząc przed sobą cel swojego spadku. Prześwit między drzewami, idealny, żeby upchnąć w nim smoka z rozłożonymi skrzydłami. Wpadł prosto w leśną przerwę, rozkładając gwałtownie skrzydła i długim, obszernym ruchem wytracając swoją prędkość. Poczekał, aż będzie ledwie ogon nad ziemią i złożył spore skrzydła, opadając miękko na wyciągnięte przednie łapy, do których zaraz dołączyły tylne, a miejscem jego lądowania okazał się grunt tuż przed pyskiem Pożeracza. Z lądowania gładko przeszedł w delikatny ukłon, o którym trudno było powiedzieć, czy był wyrazem szacunku, czy może po prostu popisem zwinności, jaką szczycił się przed samym sobą i wszystkimi innymi młody. Do wszelkich akrobatycznych sztuczek, a lot uważał za jedną z nich, podchodził bez strachu i zwykle wykonywał je dokładnie i efektownie.
– Witaj, dawno się nie widzieliśmy – rzucił od razu z uśmiechem. – Coś nowego w ogniu?
Obejrzał się przez ramię, na rozmawiające smoczyce, których tożsamość już zdążył zidentyfikować.
– I co u Hipno? – dodał szybko, spoglądając w jej stronę z przejawem troski w dużych oczach.
Była mu przecież taka bliska, a teraz widział się z nią raz na kilka księżyców.
: 04 kwie 2015, 13:36
autor: Posępny Czerep
Co jak co, ale samiec nie drzemał. Nie był to w końcu jeszcze wiek, w którym męczyłaby go każda przechadzka i dłuższy lot. O nie, co to, to nie – smok był w sile wieku i ciężko było w to wątpić, widząc jego pewna postawę. Obserwował lecącego adepta, od kiedy tylko do jego uszu dobiegł pierwszy, niewyraźny jeszcze dźwięk uderzenia skrzydeł. Półuśmieszek, który wykwitł na jego gadzich wargach wyraźnie sugerował, że nie przegapił on reakcji na ryk, jak i fakt, że usłyszał samousprawiedliwienie malca. Dziwił się, że ten przyleciał tu, skoro wiedział już, że samiec woli grunt. Nie mniej był jednak z niego dumny. Rogaty łeb, osadzony na mocnej opancerzonej szyi, przechylił się do tyłu, gdy towarzysz wylądował i ukłonił mu się. Przypomniał mu tym dawnego siebie, gdy sam wiecznie kłaniał się i pochylał łeb do ziemi. No cóż, odrobinę mu przeszło. Skinął jednak łbem.
– Witaj, witaj.. – wymruczał, przyglądając się i analizując zachowanie Kolca, który kolców nie miał. Zauważył jego zmartwienie. – Ogień, Hipnotyzująca.. Jedno i drugie mają się dobrze, obie te kwestie są teraz w pewnym sensie jednym, czyż nie? – Spytał, chcąc jakby sprawdzić, co tak naprawdę Kaszmir myśli o przyłączeniu się Tehanu do jego stada. Obłoczek zimnej pary wydobył się z jego paszczy. W oczach widać jednak było szczęście i spokój. – Jest.. Dobrze. Naprawdę tak myślę. Nie musisz się o nią bać – jestem przy niej. Ja.. I nasze pisklęta – dodał, szczerząc już teraz kły w pełnym dumy uśmiechu. Wydął nawet lekko pierś i w łabędzim geście ułożył szyję, unosząc wyżej nos. Potrząsnął łbem, wracając do normalnej, wygodnej pozycji. – A czy dla dojrzałej smoczycy może być coś lepszego, niż dzieci, partner i w ogóle.. Rodzina? Nie zapomina o Was, tego możesz być pewien. Wydaje mi się być teraz.. Pewniejsza, bardziej stała. Jeszcze nie zagnieździła się na dobre w Ogniu, ale to jednak trudniejsza kwestia, niżbyśmy chcieli. Czasem się boję.. – Zaczął, nie kończąc jednak. Coś zimnego zabłysło w jego płomiennym oku i Księżyc odwrócił wzrok. To nie był dobry temat. Z resztą, czy ten, stojący przed nim smok, naprawdę jest aż ta godny zaufania?
: 17 kwie 2015, 16:13
autor: Bezkresna Galaktyka
Przymknęła oczy, wsłuchując się w głos siostry. Uspokoiła się już i przez jakiś czas milczała.
–Tak? Hmm.. Wiesz, za to ja trochę inaczej patrzę już na różne sprawy. Do tej pory stado było najważniejsze. Znaczy... nie zrozum mnie źle. Tak powinno być. Tylko, że do tej pory smoki z innych stad z jednym wyjątkiem były mi obce, obojętne. Jednak teraz... Jest już inaczej. Chyba chciałabym zjednoczenia... – Szepnęła, a kątem oka dostrzegła jakiś ruch.
Najpierw zauważyła Pożeracza, nieznajomego sobie smoka, który wydawał się nadzwyczaj wyraźnie zareagować na widok Hipnotyzującej. Ważka przesłała jej pytające pytanie, a później ponownie zerknęła w tamtym kierunku.
Pożeracz oddalił się, a gdzieś na niebie mignął jej... Kaszmir! Kiedy on nauczył się latać? Ważka pamiętała, jak woziła go na swoim grzbiecie, gdy był pisklakiem... Za każdym razem jak go widziała, wydawał się być coraz większy i dojrzalszy, z czym dziwnie się czuła biorąc pod uwagę, że pamiętała tamten dzień, jakby to się działo wczoraj... Krzyk Iskry nadal nawiedzał ją w snach.
Spojrzała w oczy Tehanu, szukając w nich jakiejś reakcji na to, co jeszcze przed chwilą wyszeptała.
: 01 maja 2015, 16:26
autor: Słodki Kolec
Spacerowałem po okolicy. Nie miałem celu, a sam spacer był przyjemny. Wiatr ciepły niósł zapach kwiatów. Miedzy drzewami dostrzegłem polane.
Była ona mała, miała niecałe 25 jardów. Dokoła obrośnięta płaczącymi wierzbami. Słońce przebijało się przez nie. Chmury przelatywały powoli i leniwie. Ptaki latały w okolicy, karmiąc młode.
Usłyszałem szelest liści,a wiatr przywiała woń. ''To smok!''. Pomysłem i schowałem się ze strachu, w liściach wierzby. Na drugim krańcu polanki.
: 01 maja 2015, 16:55
autor: Skrząca Łuska.
Smoczyca nie spoczęła w poznawaniu świata – wręcz przeciwnie! była coraz bardziej ciekawa co ją czeka. Bo w końcu jakie pisklę nie chce dowiedzieć się jak najwięcej? Tak też, młoda smoczyca przedzierała się przez trawy i zarośla. Była już całkiem spora, w końcu sześć księżyców robi swoje. Błękitne łuski sprawiały, że na tle nieba czy wody stawała się niezauważona, zaś wśród wiosennych, zielonych roślin, różnokolorowych kwiatów, brązowych drzew nawet niezbyt bystre oko mogłoby ją dojrzeć... Jeśliby wyłapało jej wciąż małą sylwetkę. Duża była oczywiście jak na pisklę, jednak jeśli porównywać z dorosłymi smokami czy starszymi adeptami, wciąż była niska, mała, drobna.
Wtem poczuła dziwny, obcy zapach. Jasne, czuła go wszędzie na tych terenach, jednak wcześniej nie tak intensywnie jak teraz! Bez wahania podążyła za nim. Bo czy mogło jej się coś stać? Oczywiście że nie! Dotąd nie groziło jej żadne niebezpieczeństwo. Ona nawet nie wiedziała co to słowo znaczy! Zamknęła oczy i pociągnęła nosem. Bez trudu rozpoznała obcą woń, ponieważ wcześniej tak rzadko ja czuła. Uchyliła powieki i podążała za zapachem, aż dotarła do dużego drzewa. Nie wiedziała jak się nazywało, ale wyglądało pięknie. Kochała piękno, ale teraz ważniejsza była czyjaś obecność! Rozchyliła liście wierzby i jej oczom najprawdopodobniej ukazało się inne pisklę.
: 01 maja 2015, 17:11
autor: Słodki Kolec
Zobaczyłem inne pisklę o łuskach koloru lazuru. Podeszła do drzewa i wyglądała na zachwyconą pięknem wierzby. Nagle rozsunęła liście i wtargnęła do mojej kryjówki. Sam strach miął, ale ciągle pozostała niepewność, czy coś mi zrobi.
Podeszłem do niej, a wiatr zawiał. Jej woń przypomniała zapach kwiatów polnych i lekko dało odczuć od niej mrok. "Stado cienia." Ta myśl lekko mnie przerażała, ale to tylko pisklę.
–Jak masz na imię? – pytam się i przechylam główkę lekko w bok i patrze prosto w jej złote niczym słońce oczy – Mam na imię Shiro.
pojedynczy promień słońca przebił się przez chmury i oświetlił ja. "Wygląda słodko i pięknie w tym świetle." Na tę myśl uśmiech sam wtargał mi na pyszczek.
: 01 maja 2015, 18:11
autor: Skrząca Łuska.
Ha, wiedziała! Schował się tam jakiś inny pisklak. A ona go poczuła!
Ale chwila.
Schował się. Przed kim? Przed nią? Niby czemu? Przecież nie ma w niej nic strasznego. A może jest? Nie, czułaby to. A może chodzi o stado? Bo ten tu obcy chyba jest z innego stada... Nie, Kathal też jest z Cienia, a nie wydaje jej się straszny. Cóż, trudno, widocznie ma swój powód. Ona sama też nie wie, czemu słońce raz pokazuje się w całej swej okazałości, a zaraz potem chowa między chmurami, jakby się wstydziło.
– Cześć Shiro! Jestem Skra. Ciekawe imię. Co robisz? Kim jesteś? Czemu tak dziwnie pachniesz? Boisz się mnie? – zasypała go lawiną pytań, jednocześnie machając ogonem. Zlustrowała go całkiem wzrokiem. Chyba był młodszy od niej. No, zdecydowanie. może dlatego się bał i uciekł? A właściwie wcale nie musiał się jej bać. Mógł uciec ot, tak, z kaprysu. Więc co?
Przysiadła na ziemi i energicznie zamiatała ziemię ciemnoturkusowym ogonem w oczekiwaniu na odpowiedzi.
: 01 maja 2015, 22:34
autor: Słodki Kolec
Lekko się przestraszył ilością pytań. Zabawnie wyglądała siedząc jak pies i machając ogonem.
–Ja tylko zwiedzam okolice i podziam przyrodę. I pochodzę z stada Życia. Dlatego mogę dziwnie pachnieć. – patrzę na nią dużymi szafirowymi oczami – Ty pewnie jesteś z stada Cienia? Wracając do twoich pytań to ciebie się przestraszyłem. Ale już wiem, że niema czego.
Mówiąc to mocno ja przytuliłem. Teraz dopiero teraz dobrze poczułem jej woń. Była ona miła, słodka niczym nektar kwiatów. Tuląc się do niej pytam
–Jak masz na imię?
: 03 maja 2015, 20:09
autor: Skrząca Łuska.
Kiwnęła łebkiem w geście zrozumienia. Chwila... Co? Stada Życia? Czyli jest coś takiego? Smoczyca wyglądała na wielce zdziwioną. Chociaż... Chyba nie powinna się dziwić. Od jakiegoś czasu wyczuwała zapach Życia, a skoro stada nie mogą wchodzić na swoje tereny, nic dziwnego, że wcześniej tego nie poczuła... Może gdyby szła wzdłuż granicy, spotkałaby Shiro czy innego z Życia? Dobra, mniejsza. Najważniejsze, że wie co i jak! Że świat powoli odsłania przed nią swoje tajemnice.
Miał szafirowe oczy. Kiedyś, wędrując widziała niebo o takim kolorze... Było prześliczne. Uwielbia ten kolor!
– Masz ładne oczy. – rzekła do niego z uznaniem. Pisklę, jak to pisklę, jest szczera. Jednak gdy czuje że może kogoś urazić, woli milczeć. Ale wzmianka o oczach przecież nikogo nie obrazi, prawda? To, że ktoś ma piękne oczy, jest cudowne. Dużo osób takie ma. Może i ona kiedyś będzie takie miała? Ale jeśli tak będzie, ma nadzieję, że nikt nie będzie jej chwalił czy, o zgrozo, podziwiał jak ona innych. Myśli, że okropnie by się z tym czuła i nie wiedziałaby jak się zachować.
– Taak! Jestem ze stada cienia. – Ucieszyła się, że ją rozpoznał. To znaczy, że pachnie Cieniem, i że faktycznie należy do tego stada, skoro inni ją rozpoznają. Coś cudownego! Ogarnęła ją duma, że wygląda jak prawdziwa Cienista. P o c z u ł a się jak prawdziwa Cienista.
Zaraz potem duma osłabła. Nie ma się czego bać? Jest tego taki pewien? Może wcześniej było jej przykro, że mógłby się jej bać, ale teraz obudził się w niej słaby instynkt. Zdeterminowana, odwzajemniła uścisk Shiro.
– Już mówiłam! Jestem Skra.
Zaraz potem przewróciła go na pokrytą trawą ziemię i przekręcając lekko łebek, wgryzła się w ogon smoka. Nie był to akt brutalności czy wredoty; ona po prostu chciała mu pokazać, że można się jej bać! A może to była tylko wymówka? Tak! Chciała się bawić! Ale może przy okazji pobawi się w strasznego smoka? Nie obchodziło jej, czy Shiro zrozumie jej intencje. W sumie był chyba jakieś trzy czy dwa księżyce młodszy, a to chyba niewiele?
Z ogonem białego smoka trzymanym mocno w pyszczku leżała na nim samym, ciekawa, czy da jej radę!
: 03 maja 2015, 20:48
autor: Słodki Kolec
Byłem lekko zdziwiony tym co zrobiła mi samiczka. Przewróciła mnie i gryzie mój własny ogon. To nawet na kabaret się nie nadaje. Wyrwałem się jej i sam ją przewróciłem na plecy, a mój własny ogon owinąłem wokół jej tylnich łapek. Musiało to wyglądać bardzo zabawnie z zewnątrz. Pochylam głowę na wysokość jej i mówię.
–Ładne imię. Skra. Kojarzy się z iskrą – na moim pyszczku zagościł miły uśmiech. – Co teraz zrobisz Iskierko?
: 03 maja 2015, 21:20
autor: Skrząca Łuska.
– Ueee! – krzyknęła. Zachowywała się niczym pełne energii dziecko, teraz jednak widocznie się naburmuszyła. I obraziła. No bo czemu Shiro nie chciał się z nią bawić? Jakiś poważny był. Phi! Kłapnęła małą szczęką. Wierzgnęła tylnymi łapami, pazurkami usiłując podrapać biały ogon nowego kolegi. Przednie łapki też znalazły się w powietrzu i drapały łuski przednich kończyn Shiro. Jednak po stwierdzeniu smoczątka przestała.
– No... Bo iskra to taka skra... Chyba. – Zamyśliła się. NA pewno? Chyba tak. Nie była pewna. Nie miał kto jej o tym opowiedzieć, ale powoli domyślała się sensu różnych słów. Ale co miała robić, gdy przemierzała samotnie smocze tereny? Właściwie, te smocze, które mogła. Chętnie wkroczyłaby na tereny Ognia i teraz też i Życia, ale widać nie było jej to dane. Bardzo pragnęła też oprowadzić wszystkie poznane pisklęta po pięknych, według niej, terenach Cienia. Ale świat widać chciał inaczej...
Teraz wbiła swoje niemałe kiełki w jedną z przednich łap Shiro. Po usłyszeniu jego pytania, pomięła jego łapę w pysku, nieświadoma że to, co robi nie jest zbyt taktowne wobec jeszcze całkiem obcego smoka. Jednak dość naiwna smoczyca już uważała go za kolegę.
– Aa pfco muam lobphić? – spytała, sepleniąc.
Ale właściwie, unieruchomił ją jakoś, więc może jest nadzieja? Młoda tak rzadko ma możliwość zabawy!
: 03 maja 2015, 21:43
autor: Słodki Kolec
Poczułem łaskotanie w miejscu gdzie mnie ugryzła.
–Bawić się Skra. Bawić – po tych słowach wyrwałem się samicze z uścisku i przyjąłem pozycje jak polujący kot. Przyczajony tygrys, ukryty smok. Potem pobiegłem do niej i łapką ja dotknąłem w prawe ramię, niczym kot polujący na mysz.
–W co chcesz się bawić? – drażnię ją, szturchaniem moim własnym ogonem w jej bok.
: 05 maja 2015, 21:26
autor: Skrząca Łuska.
– Eej! – krzyknęła, zirytowana. Jego ogon okropnie ją drażnił!
Zamachnęła się całkiem sporymi już łapkami i podrapała Shiro po grzbiecie. Zapewne białym łuskom niewiele się stało, ale przecież warto spróbować, prawda?
Przestała, słysząc pytanie kolegi. Hmm, w co można się bawić? Przysiadła na ziemi i zadarła łebek ku górze. Robiła tak zawsze, gdy wpadała w stan zamyślenia. Na pewno w nic... Destrukcyjnego. Nie chce przecież niszczyć tak pięknego miejsca. A to miejsce zdecydowanie jest wspaniałe. Już będąc w swym młodym wieku smoczyca zauważa tak zwyczajne rzeczy jak promienie słońca prześwitujące przez zielone, zwisające ku dołowi liście wierzby czy to wspaniałe zgranie barw zieleni i brązu. Czasem nawet niebieskiego nieba, prześwitującego tu i ówdzie...
Machając zamaszyście ogonem i roztrzepując przy tym podłoże, spojrzała uważnie na Shiro.
– Hmm... Nie wiem. Mogę porobić co ty chcesz, ważne, żeby coś. – stwierdziła, już nieco uspokojona. Zmęczyła się wgryzaniem w inne, białe pisklę. To dziwne. Kiedy jest sama, jest spokojna, radosna, ale spokojna. A gdy spotyka inne pisklęta natychmiast odżywają w niej pokłady energii i ulatniają się na zewnątrz. Czy to coś złego? Jak temu zaradzić? Nie wiedziała. Ale w sumie chyba nie ma nic złego w tym, że czasem zachowuje się jak dziecko? Przecież jeszcze nim jest. Właśnie... J e s z c z e. A ona nawet nie wie, co będzie, po byciu pisklęciem. I czy w ogóle coś będzie.