Strona 9 z 10
Zarośnięta Pieczara
: 13 wrz 2024, 14:56
autor: Barwy Ziemi
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
– Cóż... czasem faktycznie może zdarzyć się tak, że ktoś powie coś co nam się nie spodoba i wtedy poczujemy w piersi nieprzyjemny ucisk. Niektórzy robią to nawet niezamierzenie, po prostu nie potrafiąc zachować się z odpowiednią dozą empatii – odezwał się chwilę po wymianie zdań piskląt, nieco bardziej rozwijając wypowiedź Culliego, która była całkiem trafna, ale raczej nie w pełni odpowiadała na pytanie jego siostry
– Perswazja jednak polega na czymś odwrotnym. Dzięki niej odnajdujemy polubowne rozwiązanie sytuacji. Takie, które pozwoli nam na mediację między zwaśnionymi stronami – dodał, chcąc upewnić się, że mała Tanka nie będzie już miała co do tego więcej wątpliwości. Miał nadzieję, że mu się to udało, bo już skupiał się na kolejnych odpowiedziach jego malców!
Zaśmiał się więc wesoło, kiedy Tanka z głośnym rykiem rzuciła się do przodu i żywiołowo pokiwał łbem, zgadzając się z jej pomysłem. Mała bowiem idealnie trafiła ze swoją odpowiedzią!
– Ha! Dokładnie! Zwierzaki boją się wszystkiego co wielkie i groźne, więc rykiem można przegonić je bardzo daleko! – zakrzyknął wesoło, unosząc przy tym palec w górę, żeby ponownie zwrócić uwagę piskląt
– Ale warto też odpowiednio ułożyć ciało, żebyście wydali się jeszcze bardziej straszni! Dlatego wyprostujcie się i stańcie pewnie na łapach. Nawet nie musicie uginać kończyn, bo dzięki temu będziecie wydawać się wyżsi! Unieście też dumnie łeb, wyprostujcie ogon, a nawet nastroszcie futerko! Nie uciekajcie też wzrokiem od zwierzęcia, a wręcz patrzcie prosto na nie, żeby zrozumiało, że się go nie obawiacie. I wtedy Wasz ryk przyniesie wspaniałe efekty! – zapewnił ich, dokładnie im też tłumacząc tę strategię, żeby jej użycie nie przysporzyło młodym trudów
– Teoretycznie możecie też udawać kogoś słabego albo martwego, licząc na to, że zwierzę nie uzna Was za zagrożenie i zostawi Was w spokoju. Wtedy trzeba wydać się z kolei znacznie mniejszym niż się jest w rzeczywistości, więc można się zgarbić albo położyć na ziemi. Ale to już nie jest takie ekscytujące, co? – dodał jeszcze ze śmiechem, mrugając przy tym do młodych konspiracyjnie. Potem zaś zwrócił łeb w stronę Culliego, żeby skorygować jego słowa
– Wściekłe albo przestraszone zwierzę może nie być chętne na posiłek. Uspokojenie kogoś, kto obawia się o własne życie albo czyje terytorium naruszyłeś może okazać się praktycznie niemożliwe. Twój pomysł zadziałałby jednak w innej sytuacji. Ale o tym za chwilkę, dobrze? Najpierw wybierzcie którąś z zaproponowanych przeze mnie strategii i spróbujcie mnie przegonić! – zarządził kolejne ćwiczenie, już tylko czekając na rozlegające się wokół wrzaski!
Tanka Culli
Zarośnięta Pieczara
: 15 wrz 2024, 15:56
autor: Odebrany Oddech
Kiwnęła delikatnie główką na odpowiedź brata oraz ojca. To teraz miało całkiem sporo sensu, po prostu było to sztuką rozmowy? Ale taką żeby przekonać kogoś do swojej racji, może przestraszyć a może uspokoić! Kiedy ojciec wspomniał o tym że warto się napuszyć i wyprostować łapy, poprawiła swoją pozycję, prostując łapki i poruszając tułowiem trochę na boki żeby postawić swoje futerko na sztorc. Otworzyła pyszczek żeby pokazać wszystkie swoje ostre ząbki po czym spojrzała na ojca.
-Było lepiej? Wolę wydawać się większa i groźniejsza niż słaba i mała- Stwierdziła z przekonaniem po czym odetchnęła kiedy dał zadanie które jej się niezbyt podobało. Czemu miałaby chcieć odstraszyć tatę? Uznała to więc za zabawę!
Tanka z figlarnym uśmiechem spojrzała na ojca, wiedząc, że czas na zabawę w "groźnego smoka". Zatrzymała się na chwilę, wciągnęła powietrze i postanowiła zrobić wszystko, by go przestraszyć. Napuszyła swoje futerko tak bardzo, że wyglądała jak mała, puszysta kula, o wiele większa niż w rzeczywistości. Jej włosy na grzbiecie i karku stanęły dęba, a ogon uniósł się sztywno, dodając imponującego efektu. Stanęła na wyprostowanych łapach, unosząc się jak najwyżej, próbując dodać sobie grozy. Jej łapy delikatnie wbiły się w ziemię, a klatka piersiowa uniosła się, kiedy nabrała powietrza, przygotowując się do wielkiego ryku. Otworzyła pyszczek szeroko by najpierw pokazać swoje ostre kiełki i wydała z siebie ryk, który był jednocześnie głośny, jak na jej rozmiary, i pełen zapału, choć wciąż lekko piskliwy. Z szeroko otwartymi oczami spojrzała na ojca, mając nadzieję, że uda jej się go zaskoczyć.
Culli Barwy Ziemi
Zarośnięta Pieczara
: 16 wrz 2024, 0:01
autor: Łaknący Przyjemności
Wsłuchiwałem się w kolejne słowa, jakie padały z pyszczka taty. Przyjemnie się słuchało jego rad i całej teorii, lecz zaraz czeka nas zadanie w praktyce. Niby powinien z lenistwa się położyć i udawać trupa, ale z takim brzuchem będę łakomym kąskiem dla wszystkich tutaj zgromadzonych. Jestem zbyt słodki, aby umierać!
Miałem go przestraszyć, nie ma problemu. Musiałem być jak największy i go jakoś "przestraszyć". Szybko stanąłem na cztery łapy. W lekkim rozkroku. Wziąłem głęboki wdech, nabierając najwięcej powietrza w płuca. Położyłem po sobie uszy. Zmarszczyłem nos i odsłoniłem groźnie komplet kłów w warkotem. Podniosłem ogon, grzbiet wygiąłem w lekki łuk. Skrzydła lekko rozłożyłem, aby wydawać się jeszcze bardziej masywny. Nastroszyłem każde pióro i futerko, jakie miałem na ciele. Na sam koniec, dla efektu zaryczałem najgłośniej jak potrafiłem. Starałem się uzyskać niską, bardzo wibrującą formę ryku. Tak różną od mojego lekkiego i przyjemnego na co dzień trelu.
Zarośnięta Pieczara
: 16 wrz 2024, 21:31
autor: Barwy Ziemi
– Oj tak, znacznie lepiej! – zakrzyknął wesoło w odpowiedzi, próbując przekrzyczeć pisklęce ryki, które wciąż odbijały się echem od ścian jaskini – Gdybym był dzikim zwierzakiem, to już czmychałbym w podskokach! O tamtędy! Prooosto w ulewę! – wskazał palcem na wyjście z groty i wciąż zacinający deszcz, po czym roześmiał się gromko, z zadowoleniem mierzwiąc grzywy swoich młodych. Świetnie się bowiem spisały, więc zasługiwały na niejedną pochwałę! Posłał im więc dumny uśmiech, po czym delikatnie poklepał okoliczną ziemię, dając znać że to był koniec tego ćwiczenia i wszyscy znów mogą usiąść.
Wówczas pochylił się nieco ku pisklętom, wodząc po nich roziskrzonym spojrzeniem. Zaś po chwili ponownie otwierał pysk, żeby opowiedzieć im o czymś jeszcze.
– No to skoro przepłaszanie mamy już za sobą, to możemy wrócić do pomysłu Culliego! – stwierdził z werwą, figlarnie posyłając do syna oczko – Czasem faktycznie zdarzają się takie sytuacje, kiedy nie chcemy przeganiać zwierzęcia, a wręcz marzymy o tym, żeby się z jakimś zaprzyjaźnić! Mówimy wówczas o chęci posiadania kompana – wyjaśnił z uśmiechem, zdradzając tym samym dalszy temat ich rozmowy – Kompanami są zwierzęta, którym smoki nałożyły specjalną więź. To takie magiczne połączenie, które wiąże ze sobą dwa umysły. Dzięki temu smok może rozpoznawać zamiary zwierzaka, a zwierzak słyszy myśli smoka! Och, no i wzajemnie odczuwają też swoje emocje! To sprawia, że kompani rozumieją się niemal bez słów i są sobie bardzo bliscy. Taka więź jest silna, dlatego będący pod jej wpływem zwierzak żyje równie długo, co smok z którym jest połączony! Ale to tylko jeśli kompani odnoszą się do siebie z szacunkiem i dobrze się traktują. Bo jeśli nie, to więź pęknie, a zwierzak ucieknie bardzo daleko, szukając miejsca w którym będzie mu lepiej! – przestrzegł młode, nieco żartobliwie grożąc im przy tym palcem – No ale pewnie i tak wolelibyście usłyszeć jak w ogóle przekonać zwierzę do zaprzyjaźnienia się z Wami, co? Najważniejsze jest to, żeby wokół nie było nic, co mogłoby Wam przeszkadzać. Dlatego jeśli będziecie mieć do czynienia ze zwierzęciem stadnym, to najpierw będziecie musieli odciągnąć jednego osobnika od reszty grupy. Musicie przy tym zachować spokój i unikać wszelkich przejawów agresji. Wszelkie gwałtowne ruchy, spojrzenia w oczy czy hałasy, mogą przestraszyć zwierzę i sprawić że zrobi się nerwowe. A to niedobrze, bo Waszym celem będzie jego uspokojenie! Mówcie więc do niego spokojnie albo nućcie coś pod nosem. No i przygotujcie dla niego coś smacznego! Każdy zwierzak bowiem chętnie połasi się na swój ulubiony przysmak! – stwierdził ze śmiechem, teraz już wyraźnie nawiązując do pomysłu syna – Jeśli to Wam się powiedzie, to wówczas będziecie mogli przejść do czegoś trudniejszego. Wtedy z pomocą maddary będziecie musieli stworzyć linkę, która będzie miała pętelki na obu końcach. Jedną z nich otoczcie umysł zwierzęcia a drugą swój, a potem powoli je zaciskajcie. Nie śpieszcie się, bo towarzyszące temu doznanie będzie nowe zarówno dla zwierzęcia jak i dla Was! Wystarczy bowiem że Wam się uda, a już będziecie w stanie słyszeć cudze myśli! To zaś będzie wymagało chwili przyzwyczajenia – zakończył swoje wyjaśnienia, posyłając przy tym pisklętom ciepły uśmiech. Przypuszczał bowiem, że jak młode jeszcze tylko trochę podrosną, to sprowadzą do groty ogromny zwierzyniec! Tego właśnie im życzył – Macie jeszcze jakieś pytania? – dopytał na koniec, ciekaw czy wytłumaczył wszystko wystarczająco przejrzyście. A jak nie, to zaraz to sobie nadrobią!
Tanka Łasy Kolec
Zarośnięta Pieczara
: 19 wrz 2024, 15:09
autor: Odebrany Oddech
Tanka patrzyła na ojca z fascynacją, a jej oczy błyszczały od nadmiaru myśli i pytań, które zaczęły kłębić się w jej głowie. Nie mogła się doczekać, by dowiedzieć się więcej o tej niezwykłej więzi ze zwierzętami.
-Czy wszystkie zwierzęta mogą stać się naszymi kompanami?– zapytała, przekrzywiając głowę.
-Nawet te, które są bardzo duże albo bardzo małe? A co z tymi, które boją się smoków? Jak sprawić, żeby nie bały się nas na początku?– Jej głos był pełen ciekawości, a ogon poruszał się energicznie, jakby sama myśl o nowych przyjaciołach dodawała jej energii. Przypomniała sobie o małych ptaszkach, które widziała, jak szybowały nad polaną. Jak wspaniale byłoby rozmawiać z nimi, dowiedzieć się, gdzie leciały i co widziały po drodze! Albo zaprzyjaźnić się z lisem, który biegał w pobliżu ich legowiska, tak żeby mogła się z nim bawić w berka po lesie.
-A co, jeśli zwierzak będzie chciał nas zrozumieć, ale nie będzie umiał?– kontynuowała z entuzjazmem.
-Czy wtedy możemy spróbować jeszcze raz? I... czy zwierzęta mogą nam powiedzieć, co myślą o nas? Skąd będziemy wiedzieli, że nas lubią?– W jej głosie pojawiła się nuta niepewności.
Pomyślała też o wszystkich wspaniałych zabawach, które mogłaby wymyślić ze swoim przyszłym kompanem. Może mogliby razem budować labirynty z kamieni i gałęzi, albo bawić się w chowanego? Albo wspólnie odkrywać najdalsze zakątki lasu? Na samą myśl o tych przygodach czuła, jak jej serce przyspiesza.
-Czy one też lubią bawić się tak jak my?– dodała, przypominając sobie, jak ostatnio ścigała się z wiatrem po łąkach. Czy potrafią latać na plecach albo pływać pod wodą? Może moglibyśmy wspólnie robić wyścigi albo uczyć się nowych sztuczek! Z każdą kolejną myślą coraz bardziej rozmarzała się o świecie pełnym przyjaciół. Wyobrażała sobie, jak ganiają się z zającem po leśnych ścieżkach albo jak razem z bobrem budują tamę na strumieniu. To byłoby niesamowite! Chciała dowiedzieć się wszystkiego, żeby móc już niedługo spróbować stworzyć taką więź.
-A co jeśli... co jeśli chcielibyśmy zaprzyjaźnić się z kilkoma zwierzętami naraz? Czy to możliwe? Moglibyśmy stworzyć taką małą drużynę przyjaciół, która zawsze trzyma się razem!– Zawahała się na moment, czując jak jej ogon wibruje z emocji. W jej oczach pojawił się błysk podekscytowania na myśl o wspólnych przygodach. Jej myśli gnały jak szalone, a każde pytanie rodziło kolejne. Czuła, że ten temat mógłby ich zająć na długie godziny rozmów i zabawy. Z niecierpliwością czekała na odpowiedzi, gotowa dowiedzieć się wszystkiego, co tylko mogło pomóc jej w znalezieniu prawdziwego kompana.
Barwy Ziemi Barwna Łuska
Zarośnięta Pieczara
: 24 wrz 2024, 20:40
autor: Łaknący Przyjemności
Kolejny potok słów wypłynął z ust staruszka. Zalał dosłowni wieloma informacjami. Starałem się wszystkie poprawnie zapamiętać i uszeregować. Tej wiedzy o oswajaniu kompana było naprawdę ogrom. Z wielkimi oczami wchłaniałem tę wiedzę mimo drobnych zacięć. Opisał wszystkie aspekty posiadania kompana, a raczej jak taką wieź stworzyć. Tak obszerny tego opis, mimo że rozświetlił i ukierunkował moje myśli, to stworzył parę pytań, które i tak rozwieje czas wiązania. Teoria mogła być tylko teorią, zaś praktyka pokaże co z tego wyniosłem...
Czarnofutra siostra nie pozwalała tacie odpocząc zalewajac go gradem pytań. Mnie to zaskoczyło, ale i na kilka z chęcią usłysze odpowiedź. Najbardziej interesowało mnie ostatnie. Może temu, że chciałem mieć kilku przyjaciół z którymi mógłbym przeżywać wspaniałem przygody...
Zarośnięta Pieczara
: 25 wrz 2024, 14:54
autor: Barwy Ziemi
Oho! Zdecydowanie spodziewał się pytań, ale nie sądził że będzie ich aż tak dużo! W jego ślepiach pojawił się więc ciepły błysk, kiedy zerkał z uśmiechem na wyraźnie podekscytowaną Tankę. Ojoj! Ten temat ewidentnie przypadł jej do gustu!
– Oj tak, istnieją stworzenia, którym założenie więzi nie jest możliwe. Te naprawdę ogromne zwierzęta i te bardzo, bardzo malutkie mogą być niemożliwe do okiełznania. Podobnie jest z inteligentnymi rasami. Właśnie dlatego smok nie jest w stanie związać w ten sposób swojego umysłu z myślami jakiegoś innego smoka – wyjaśniał z uśmiechem, starając się przy tym nie pominąć żadnego z pytań córki – A jeśli chodzi o strach, to czasem nie da się go uniknąć. Jest wszak wiele istot, od których jesteśmy więksi i groźniejsi, więc możemy wydawać się dla nich zagrożeniem, dopóki nie pokażemy im, że zależy nam na przyjaźni. Właśnie dlatego ważny jest spokój i opanowanie. Wtedy pierwsza fala paniki zacznie zanikać, kiedy zwierzak zrozumie, że może nam zaufać – dodał, rozwijając nieco wcześniej napomknięte tematy.
Potem zaś zachichotał cicho, słysząc tak wiele pytań dotyczących relacji z kompanami. To już było coś bardziej indywidualnego, ale i tak zamierzał podjąć się próby wyjaśnień!
– Będzie umiał. Może nie pojmie wszystkiego od razu, ale z czasem wiążąca Was więź sprawi, że będziecie się bez problemu rozumieć. To działa w dwie strony, dlatego oboje będziecie wiedzieć jakimi uczuciami wzajemnie się darzycie. Tak samo będzie z samym lubieniem! Ale musicie pamiętać, że przyjaźń jest czymś na co trzeba sobie zapracować i o co trzeba dbać. Dlatego im więcej prób wzajemnego zrozumienia podejmiecie, tym łatwiej będzie Wam się potem współpracowało! Ponadto są stworzenia, które naprawdę będą mogły nauczyć się mówić. Pamiętacie Słodziaka? On z pewnością mógłby Wam powiedzieć jak bardzo Was lubi! – dodał ze śmiechem, chichocząc na samo wspomnienie przeklinającego kruka – A co do zabawy? Hm... Zwierzątka mają tak wiele różnych charakterów jak i my! Mogą więc być takie które będą lubiły wspólne figle, jak i ich przeciwieństwa, które raczej wolałyby ich unikać. Właśnie dlatego warto dopasować się do siebie charakterem! Ach, no i im młodsze zwierzę przygarniecie, tym nie dość że łatwiej będzie Wam założyć więź, to i pewnie będziecie mogli liczyć na więcej zabaw – wyjaśnił ciepło, posyłając do młodych delikatny uśmiech.
Następne pytanie Tanki było zaś wyjątkowo trafne, więc Ciirioh zamyślił się na moment, przypominając sobie smoki, które miały wokół siebie naprawdę wiele przeróżnych stworzeń. A tych było sporo i to nawet w ich własnym stadzie!
– Oczywiście, że to możliwe! – odparł więc, kiwając przy tym żwawo łbem – Nie raz widziałem smoki z całą gromadką kompanów! Co prawda wtedy nie każda więź jest równie silna, ale wciąż umożliwia wzajemne zrozumienie i wymianę myśli. Dzięki temu niektórym udało się zaprzyjaźnić nawet z czterema albo i pięcioma zwierzakami! A to już bardzo pokaźna drużyna, co? – zagaił młode ze śmiechem, mrugając przy tym do nich porozumiewawczo – No ale musicie też pamiętać o tym co się stanie, kiedy któryś z etapów oswajania Wam się nie powiedzie. Jeśli nie zdołacie uspokoić zwierzęcia, to drapieżnik najpewniej Was zaatakuje, a zwierzyna łowca po prostu ucieknie. Natomiast pomyłka przy etapie z maddarą może skończyć się bólem głowy! – przestrzegł zarówno córkę jak i syna, zerkając przy tym na Culliego, który najwyraźniej nie miał żadnych dodatkowych pytań. Ale to nic. Tanka z pewnością zadała ich tak wiele, że starczy za całą dwójkę!
Ciirioh uśmiechnął się więc delikatnie, po czym wychylił łeb ku wyjściu z groty, żeby sprawdzić stan pogody. Przez czas ich rozmowy deszcz zdążył już ustać, więc najwyraźniej mogli wznowić swój spacer! No albo wrócić do groty, jeśli to tę opcję preferowałyby młode.
– Och, patrzcie! Już nie pada. To co? Idziemy dalej? – zagaił pisklęta wesoło, gotów do wyjścia.
//raport – perswazja I
Tanka Łasy Kolec
Zarośnięta Pieczara
: 27 wrz 2024, 16:05
autor: Łaknący Przyjemności
Wykład tatka nie miał końca, ale też cieszyłem się, że mogłem go przeżyć i zapamiętać. Bardziej od jedzonka, no prawie, wolałem wiedzę. Głód wiedzy był u mnie równie duży jak fascynacja i przyjemność z jedzonka. Choć najbardziej rozbawił mnie moment gdy wspomniał o Słodziaku. Nie mogąc wytrzymać nie wtrącenia się w to
– Raczej lubi rzucać mięsem w słowach – dobrze wiedziałem, jak bardzo gorszący był język tego kraczącego i czasem wrednego towarzysza Tatki. Nie mówiąc wiele, nawet lubiłem tę ptaszynę...
Kolejna część tego wykładu była spokojna, ale nadal intrygująca. Może temu, że sam chciałbym mieć kilku towarzyszy? Nie czuć się sam... Dobrze wiedziałem, że nie mogę wiecznie mieszkać w grocie pod wulkanem. Czasem muszę znaleźć swój mały kącik, miejsce, które nazwę domem. Może lepiej będzie gdy ktoś inny tam będzie czekał?
Jak szybko sie zaczęło, tak prędko się skończyło. Gdy tylko tatko przestał mówić i stwierdził, że czas iść dalej. Wstałem niechętnie i ospale. Z chęcią bym tutaj został i się przespał, ale w domu czeka nas naprawdę duuużo jedzonka. Przeciągnąłem się, gdzie wyraźnie było słychać jak kilka kości mi strzeliło. Ziewnałem obszernie, pokazując światu zrowe kiełki. I tak ruszyłem za mini...
//ZT
Zarośnięta Pieczara
: 26 paź 2024, 23:05
autor: Łaknący Przyjemności
Zaćwierkały mi ptaszki, że pewna duszyczka została łowcą. Czuję, że czeka mnie intrygująca przygoda i zabawa... Dobrze, że ranek w miarę szybko nastał. Spakowałem do sporej sakwy kilka przypraw, trochę surowego mięsa i ryb. Pomiędzy to zdołałem upchać kilka potrzebnych mniej lub bardziej rzeczy. Na samą górę zawinąłem dwie spore, ale miękkie skóry. Tak obładowany wykradłem się z groty, nie mówiąc nic Tatkom. Może nie zauważą ze trochę przypraw sobie odsypałem
Nie minęło wiele czasu, nim wylądowałem w miejscu. No prawie. Na skraju buczyny i ruszyłem w stronę celu. Przeciskałem się przez gęstwinę zostawiając tropy dla mego gościa. Nic nie ma za darmo. Musi się trochę natrudzić. To gdzieś się otarłem. To połamałem niby przypadkiem trawę czy piórko zgubiłem. Wszystkie moje tropy prowadziły do jednego miejsca, a było mi to dobrze znane miejsce. Wyglądało całkiem niepozornie, choć czuję, że będzie miała tutaj trochę zabawy. Wkroczyłem do niej, można było zobaczyć pozostałości po innych smokach. Choć tego można się było spodziewać, wybierając takie miejsce. Wzruszyłem barkami, rozłożyłem skóry, a ingrediencie położyłem zboku. Nadmiar syfu magia upchałem w kąt, tak aby nikt nie widział. Węchem wyszukałem najlepszego miejsca, gdzie można było rozłożyć ogień. Mamy przecież gotować tutaj. Po drodze zbierałem drewno, jak i ktoś przede mnę tutaj zebrał nie mały opału upchanego na końcu groty. Przygotowałem wstępnie palenisko. Ostatni raz spojrzałem na wszystko z lekkim uśmiechem pełnym zadowolenia.
Słońce nie wzeszło zbyt wysoko po wschodzie. Wygodnie ułożyłem się na przytachanej skórze i przesłałem maddarą drobną myśl zaproszonej duszyczce
~ Wieść się niesie, że zostałaś łowcą. Twoja zwierzyna jest tutaj~~ ~ melodyjny lekko śpiący głos, z wyraźnym wyzwaniem zabrzmiał w jej głowie. Wraz z nim dostała obraz miejsca obok którego wchodziłem w leszczynę. Zobaczymy ile na nią będę musiał czekać. W tym czasie mogę uciać sobie krótką drzemkę...
Zarośnięta Pieczara
: 29 paź 2024, 14:58
autor: Perła Oceanu
Mentalna wiadomość zaskoczyła Perłę, kiedy akurat oprawiała upolowaną zwierzynę na skale przypominającej stół przed grotą. Co za wyczucie czasu! Zachichotała cicho pod nosem, a potem rozejrzała się wokół, nie będąc pewna, czy nie ma kogoś w pobliżu. To byłoby nieco dziwne z perspektywy osoby trzeciej, która nie wiedziała o magicznie przekazanej wiadomości. I obrazie! Czy Vark znała to miejsce? Oczywiście, że nie. Nigdy jeszcze nie zawędrowała na tereny wspólne, jedynie na granice z innymi stadami. No więc z kim, jeśli nie z Cullim? Schowała do groty wróbelki, wzięła ze sobą część mięsa i składników i nie tracąc czasu, ruszyła we wskazane miejsce.
Lot był nieco dłuższy, niż myślała. Odległość jednak była większa, niż w obrębie własnych terenów, więc może i Łasy zdąży się trochę zdrzemnąć w tym oczekiwaniu. Szybowała wysoko, stopniowo obniżając lot i przypominała sobie ich ostatnie spotkanie. Ostatnie i pierwsze zarazem... wydawało się, że to było tak dawno temu! Nie mogła doczekać się, aż zobaczy znów przyjaciela.
Wylądowała przed pieczarą i przystanęła przed wejściem. Nieco niepewnie rozejrzała się, czy nikt nie obserwował jej z ukrycia, a zaraz potem do nozdrzy wdarła się znajoma woń. Wciągnęła głęboko powietrze, ale nie musiała upewniać się, ze to on. Teraz już bez wahania ruszyła za zapachem. Chciał się z nią pobawić w chowanego? Najpierw powinien wziąć lekcje z kamuflażu! Bez trudu podążała pozostawionymi wskazówkami, niemal każdą dostrzegając w porę. Mogła też kierować się zapachem, bo woń smoka była naprawdę dobrze wyczuwalna, świeża. Zebrała kolorowe pióra, które po drodze zgubił jej towarzysz.
W końcu dotarła do miejsca, w którym rajski drzemał sobie słodko. Vark szła w ciszy, mógł więc nie usłyszeć i nie zbudzić się, kiedy przybyła. Zobaczyła, że zdążył się już nieźle przygotować na jej przyjście, więc zanim się obudzi, też zrobi mu małą niespodziankę. Położyła przytaszczone z sobą pożywienie i poukładała przy przygotowanym ognisku. Potem usiadła naprzeciwko niego, owinęła przednie łapy ogonem, zasłaniając je w sumie sporą płetwą. Chrząknęła ciszej, a kiedy to nie dało efektu, powtórzyła głośniej chrząknięcie.
– Czyżby drzemka po obiedzie? – zapytała swpim niskim głosem, kiedy otworzył ślepia. – Mam nadzieję, że zostawiłeś sobie trochę miejsca na moje popisy kulinarne. – owszem, nie przyniosła z sobą nic gotowego, ale wszystko, co próbowała przygotować w domu, jakoś magicznie szybko znikało...
Łasy Kolec
Zarośnięta Pieczara
: 29 paź 2024, 15:44
autor: Łaknący Przyjemności
Drzemałem w najlepsze zwinięty w kłębek, ale gdy tylko Perełka przekroczyła próg wyczułem inną woń, która lekko mnie przebudziła. Choć pozwoliłem sobie jeszcze kilka długich oddechów płytkiego snu. Gdy ta usiadła naprzeciw mnie, otworzyłem leniwie oczy, podnosząc się wypowiedziałem.
– Jeszcze śniadanka nie było~ – niestety lub stety gdy tylko wstawałem na łapy, przez mocno zaspane oczy, źle określiłem odległość między nami i przypadkiem wpadłem pyszczkiem na jej pyszczek. Szybko się cofnąłem – Wybacz... – zawstydzony mój głos lekko drżał. Wiedziałem, że rozmówczyni to rozpozna od razu. Niepewnie i mimowolnie zacząłem pazurem bawić się w klepce groty – Więc... – spojrzałem na stos pyszności – Widzę, że przyniosłaś smakowite kąski. – oblizałem się, a brzuch lekko zaburczał – Jestem ciekaw czym mnie zaskoczysz. – zrobiłem krok naprzód, spojrzałem na rozmówczynie, obdarzając ja serdecznym uśmiechem. – Miło, znów Cię widzieć! – przytuliłem ją z cichym trelem. Pomyśleć, że minęło tyle czasu a nadal minimalnie nad nią góruję. Może za mało jem?
– Wolisz, abym ja coś zrobił, bo jak widzisz, może sam nie upolowałem, ale mam trochę skarbów. Smacznych skarbów. – mimowolnie oblizałem się po mordze, a flaczki znów mówiły, że trzeba je nakarmić. Specjalnie nic nie jadłem wczoraj wieczorem, aby móc zjeść wszytko co dla mnie zrobi. Puściłem fioletowo łuską z uśmiechem – Poza nowym imieniem, coś się zmieniło i jak powinien Ci teraz mówić? Ptaszek pewien nie mówił, nic o twoim mianie. – wyszczerzyłem się głupio, nie zdradzając swego źródła informacji.
Zarośnięta Pieczara
: 31 paź 2024, 14:24
autor: Perła Oceanu
Rozczulił ją ten widok śpiącego przyjaciela, jakby nie ekscytacja i stresik przed tym, co miała mu za chwilę zaprezentować, sama chętnie by się położyła na drzemkę. Ale nie czas na to!
Parsknęła śmiechem, kiedy Łasy wpadł na nią. Nie poczuła się ani urażona, ani zawstydzona, i on też nie powinien! Uśmiechnęła się do niego promieniście.
– Bez śniadania! Tylko mi tu nie zemdlej! Już ja Cię zaraz nakarmię. – zachichotała i odwzajemniła uścisk. Wiedziała, że omdlenie mu nie grozi. Uslyszała burczenie w jego brzuchu, bardzo wymowne. Nie ma więc na co czekać, tylko brać się do roboty!
– Twoje skarby będą na deser, na razie daj mi się wykazać. – podniosła się ze swojego miejsca i obróciła w kierunku ogniska, obok którego leżały składniki jej popisowego dania. Zrobiła je raz czy dwa w grocie wcześniej, próbując znaleźć idealny moment wysmażenia mięsa i dobór dodatków. Wiedziała, że zadowolić podniebienie kogoś, kto ma już wyrobiony smak, nie będzie łatwo, ale Vark była ambitna i zamierzała mu pokazać, że i taki amator doskonale sobie poradzi.
Trochę zasłaniając plecami, wzięła się za przygotowywanie mięsa i warzyw, a także odrobiny przypraw, ktore udało jej się zebrać. Nie miała na tyle śmiałości, by pożyczać składniki od Uzdrowicieli, więc korzystała jedynie z tego, co samej udało jej się zebrać. Grzbietem zasłaniała też widok Łasemu, żeby zrobić mu niejako niespodziankę – żeby nie mógł się spodziewać, co dostanie. Odwróciła sam łeb, kiedy usłyszała ostatnie pytanie. – Pewien ptaszek? A to ciekawe, który... – uśmiechnęła się znów i wróciła do gotowania. – Jestem świeżo upieczoną Łowczynią. Przybrałam imię Perły Oceanu. – świeżo upieczona brzmiała w tej sytuacji calkiem zabawnie, bo piekła na ogniu właśnie małe ptaszki. Łasy mógł poczuć zapach drobiu i różnych ziół, a zapachy były naprawdę intensywne – zwłaszcza dla głodnego! – A co nowego u Ciebie?
Łasy Kolec
Zarośnięta Pieczara
: 06 lis 2024, 10:29
autor: Łaknący Przyjemności
Cicho zaćwierkałem może z zawstydzeniem, może trochę przegiąłem wychodząc bez śniadania, ale jak inaczej mogłem zrobić miejsce na dzisiejsze skarby?
– Dobrze, choć powoli zacznę sam przygotowywać. Też coś dla Ciebie. Jest to minimalnie czasochłonne. – posłałem jej tajemniczy uśmiech. Z torby wyciągnąłem typową gliną brytfankę. Te sprawdziłem, czy jest solidnie wyczyszczona, a następnie zamoczyłem ją w bąblu czystej słodkiej wody. Niestety porowaty materiał musiał solidnie się namoczyć.
W tym czasie też poczułem przyjemny zapach, a brzuch zaburczał ponownie. Już on tak mocno zareagował na to co unosi się w powietrzu. Czułem same dobroci, ale nie patrzyłem na to co robi. Nie chciałem psuć sobie niespodzianki, choć wiedziałem, co jest głównym składnikiem tej niespodzianki, chyba że myli mnie mój nos...
Słysząc jej imię tylko się uśmiechnąłem
– Pasuje Ci. Sama wyglądasz jak morski skarb ! – palnąłem, nie zastanawiając się co ślina mi na pysk przyniesie. Byłem szczery w tym co myślę. – Zaś u mnie? Oficjalnie jestem adeptem i Łasym Kolcem. Przyuczam się na maga. – powróciłem na swoje tymczasowe legowisko. Układając się na nim najwygodniej, by móc podziwiać jak krząta się przyjaciółka – Nawet mam nietypowy test. Jego elementem jest zrobienie małego pokazu na najbliższej ceremonii. Dobrze, że tatko teraz ma zamiar mianować pisklęta, to się ucieszą z małego przedstawienia. – przewróciłem się na plecy i przeciągałem niczym żarłoczny kot. Tak czekając umilałem nam cas ptasim, radosnym ćwierkaniem.
Zarośnięta Pieczara
: 07 lis 2024, 17:14
autor: Perła Oceanu
Perła częściowo skupiała się na doglądaniu swojego dania, ale bez problemu resztę uwagi poświęcała przyjacielowi. Uśmiechnęła się zawstydzona na komplement i na chwilę spuściła wzrok.
– Dziękuję... – wróciła złotymi ślepiami do kolorowego Łasego. – ...choć nie przykładamy w Mgłach żadnej wagi do imion innych od tego, z którym się wykluliśmy. Perła brzmi ładnie, ale Vark zdecydowanie lepiej. – wyszczerzyła się. Rodzice mieli dobry gust!
– Łasy? Wcale do Ciebie nie pasuje. – parsknęła śmiechem, a potem jeszcze zachichotała, nie mogąc powstrzymać śmiechu. Naprawdę, chyba nikt nie miał bardziej trafnego adepckiego imienia! Ciekawe, jakie imię wybierze, gdy zostanie Czarodziejem? Bo to już niedługo, zdaje się. – Pokaz... no to brzmi ciekawie. Sama chętnie bym coś takiego zobaczyła. – uśmiechnęła się do niego ciepło, po czym odwróciła do ogniska. Mięso było gotowe, można zasiadać do uczty! Podniosła czarny, płaski i równiuteńki kamień, który znalazła kiedyś nad rzeką. Świetnie sprawdzał się jako naczynie do podawania jedzenia, bo szkoda było ładnie wyglądające i soczyste mięsko kłaść na ziemię i je nim brudzić. Je się także oczami!
Kiedy kolejny raz odwróciła się do Culliego, trzymała oburącz (obułap?) kamień, a na nim położone były wróbelki. Ugrilowane nad ogniem, z chrupiącą skórką, przyprawioną aromatycznymi ziołami, cytryną i czosnkiem. Obok leżały ugrilowane z mięsem jadalne korzenie, przypominające marchewkę, ziemniaki i pietruszkę, a dla ozdoby położyła na mięsie i warzywach gałązki z drobnymi listkami – zioła, ktorych użyła też do przyprawienia całego dania. Położyła ten impowizowany talerz przed smokiem.
– No, to smacznego! – i oby było smaczne! Była raczej pewna tego, że jej to smakowało, ale każdy ma inny gust. Sięgnęła po ptaszka dopiero, kiedy Łasy też zabrał się do próbowania smaczków.
Łasy Kolec
Zarośnięta Pieczara
: 08 lis 2024, 14:42
autor: Łaknący Przyjemności
Leżałem na plecach, tak obserwując krzątającą się przyjaciółkę. Ślinka mi już dawno pociekła, czując te wspaniałe zapachy. Choć i tak zdziwienie było widoczne na mym pysku, słysząc jej stwierdzenie o imionach.
– Vark... Vark... – wypowiedziałem i drapałem się po odsłoniętej brodzie – Masz rację. Brzmi lepiej, chociaż Perła brzmi uroczo! – wyszczerzyłem się głupkowato, a uśmiech tylko się zwiększył widząc reakcje na moje "nowe" miano – Tatko, znaczy przywódca wybrał je dla mnie. Choć to kosztowało tego wieczora kolejną porcję kolacji, a to była rybka. – mimowolnie oblizałem się, z cichym mlaskiem po pysku. Cholibka, coraz bardziej robię się głodny. Jestem ciekaw, ile czasu dobroci muszą się tam piec tam...
Pokaz... Mimo że nad nim myślałem od dawna i ćwiczyłem nadal nie byłem zadowolony z efektu. Nie było mi niestety długo nad tym myśleć. Pojawiła się tutaj cała na fioletowo pani kuchmistrz z kamiennym talerzem pełny pyszności. Momentalnie się obróciłem i patrzyłem na nią jak na skarb, mimo głodu w oczach.
– Wygląda i pachnie wyśmienicie. Dziękuję~ – poczekałem aż talerz znajdzie się po moimi łapkami. Wziąłem jednego wróbelka w łapki. Minęło parę księżyców, a takie rzeczy umie robi. Fiu fiu.. Musiała sporo pracować nad jego smakiem i wykonaniem. Nie myśląc wiele, wylądował w moim pyszczku... Az mi się oczka zaświeciły. Był on przepyszny. Przyjemnie chrupki i soczysty zarazem. Skubnąłem też warzywek, zostawiając coś dla niej. Ich smak... wszystko się rozpływało w moim pyszczku~
– Jest to naprawdę wspaniałe. Dziękuję Vark! Masz do tego naprawdę duży talent. Pewnie Hisseth, zamiast chodzić, już się toczy? O ile go wykorzystałaś jako testera. – oblizałem palce ze smakiem. Szkoda ze tak szybko to znikło... Czas by i ja się sprawdził i zrobił coś smacznego. – Czas się odwdzięczyć za wszystkie dobroci. Tylko jak mówiłem to będzie późny posiłek. Przygotowanie naczynia trochę trwają... – wyciągnąłem glinianą brytfankę i jej pokrywkę z wody. Zamknąłem i położyłem obok ognia, aby samo naczynie nie pękło. Ono chwilę potrzebuje bym mógł przejść dalej...
Może ja mamy czas i mam godziwą, nie najgorszą obserwatorkę.
– Czy byś chciała mi dopracować mój mały występ? – posłałem jej szarmancki i tajemniczy uśmiech. Zaś oczkach mogła ujrzeć lekką ekscytację. Może i miałem tremę przed samym zadaniem, ale jej ufałem i też wiedziałem, ze mnie nie wyśmieje jak coś by się nie udało...
//Perła Oceanu
Zarośnięta Pieczara
: 15 lis 2024, 11:36
autor: Perła Oceanu
Zauważyła małą konsternację u Łasego, kiedy mówiła o imionach – widocznie pozostałe stada faktycznie miały zupełnie inne zasady, niż Mgły. Ją zaś zdziwiło to, że ojciec wybrał jego imię. No cóż, co kraj to obyczaj.
– Nie wybieracie sobie sami imion w Ziemi? – przechyliła łeb, ciekawsko oczekując odpowiedzi. Trochę wścibskości nie zaszkodzi, a zresztą to pytanie nie wydawało jej się niegrzeczne. A nawet jeśli... chyba można sobie pozwolić na troszkę więcej w obecności przyjaciół, nawet jeśli ich pochodzenie i obyczaje są inne.
Smoczyca starała się nie gapić na Culliego, kiedy jadł, ale zerkała mimowolnie na jego pysk, ciekawa pierwszych reakcji. Sama zabrała się za posiłek, powolutku odgryzając kolejne kęsy i ciesząc się obiadem z towarzystwem. W końcu usłyszała werdykt – jury było zadowolone! Uśmiechnęła się tak szeroko, że jeszcze chwila a uśmiech miałaby wokół całego łba.
– Bardzo się cieszę, że Ci smakuje! Nawet nie wiesz, jak się stresowałam. – przyznała. Roześmiała się głośno na wspominkę o kuzynie – Hisseth jeszcze się nie toczy, ale może dobrze ukrywa się za licznymi kolcami. – mrugnęła wesoło. Tęskniła przez tych kilka księżyców za Łasym, szkoda, że nie mogą widywać się częściej – choćby na ceremoniach, albo co rano wychodząc z grot w obozie i witać się, życzyć sobie dobrego dnia. Albo wieczorny spacerek i pogawędka...
– A co Ty tam wymyśliłeś tym razem? – spojrzała zaciekawiona na naczynie, typowo dla siebie przechylając łeb, kiedy coś ją intrygowało. Co zamierzał z tym zrobić?
– No jasne! – Pokaz! Aż ślepia jej się zaiskrzyły. – Tylko wiesz już, ze ja nie bardzo umiem w czarowanie. Z góry uprzedzam i proszę się nie śmiać. – uśmiechnęła się. Nie bardzo wiedziała, jak mogła mu pomóc przy tym zadaniu, ale jeśli może się przyczynić do tego wielkiego sukcesu, to z ogromną przyjemnością weźmie w tym udział.
Łasy Kolec
Zarośnięta Pieczara
: 04 gru 2024, 14:47
autor: Łaknący Przyjemności
Patrzyłem na jej plecy z lekko zamyśloną miną
– To nie tak, że nie wybieramy. Ja nie wiedziałem, jakie chcę. Jedno mi wybrał i poprosiłem o drugie. – wzruszyłem barkami i mimowolnie znów oblizałem się głodny...
To co zrobiła było naprawdę dobre, nie wróć... przepyszne. Oblizałem się dokładnie po całym posiłku, śmiejąc się cicho wyobrażając obie Hissa, jako grubego smoczego jeżyka. Chociaż czy wiele się różnił od realnego wyglądu? Nie wiem... Delikatnie ją przytuliłem i zaćwierkałem radośnie.
– Nie było nad czym się stresować. Wierzyłem, że to, co wyjdzie spod twoich łap, będzie przepyszne – obdarzyłem ją delikatnym i zarazem słodkim uśmiechem. Nie wiedziałem, jakie myśli chodziły jej po głowie, ale przeczuwałem, że również jak ona, stęskniłem się za nią. Niestety nasze stada pewnie nigdy się nie zgodzą się na wspólną unię, jak to jest w przypadku mojego stada. Pozostało nam jedynie drobne rozmowy mentalne i wypatrywanie przy granicy... Może czas okaże jak to będzie?
Z tajemniczym uśmiechem na mordce tylko smyrnąłem ją lekko puchatą łapką po nosku.
– Mam coś naprawdę dobrego, tylko musisz poczekać – wstałem znów do glinianej brytfanki. Widziałem jak dobrze się rozgrzało. Delikatnie otwarłem, nie parząc się. Do środka dałem zawartość pewnej aromatycznej sakwy. Mogła ujrzeć, jak ląduje w niej kawał żubra z miodem i różnymi ziołami. Maddarą poprawiłem ułożenie niektórych elementów, zalałem delikatnie wodą. Naczynie ułożyłem w ogniu, kładąc na kamieniu i przykryłem. Dopiero wtedy wróciłem do niej. – Nie trzeba się znać by móc zrobić coś ładnego. Sztukę się czuję o tutaj – dźgnąłem ją bez pazurka w pierś – To co powiesz na coś takiego? – klasnąłem w łapy, a nad nami pojawiła się kopuła czarna jak noc. Zaś na niej wyłonił się obraz z dnia wybrania taty na przywódcę. Przedstawiał dokładnie ułożenie każdej z gwiazd, planet i mgławic. Na końcu z nieba zaczęły spadać pojedyncze persenoidy niczym drobinki spalanego drewna – Coś takiego, ale czuję ze czegoś tutaj brakuje... – usiadłem na tyłku, drapiąc sie ogonem po podbródku
//Perła Oceanu
Zarośnięta Pieczara
: 17 gru 2024, 11:50
autor: Perła Oceanu
No to ciekawe, jakie będzie dorosłe imię Culliego. Czy on, czy ktoś za niego, wybierze coś związanego z jego... pasją do jedzenia? Łakomczuch albo Smakosz byłyby całkiem trafne! Smoczyca uśmiechnęła się w duchu. Nie powie mu tego przecież, nie chciała go urazić – a przecież nie miała intencji ani go obrazić, ani się z niego naśmiewać.
Nie chciała się gapić, więc zerkała tylko co jakiś czas – ale widziała, że mu smakuje. Chyba nawet bardzo... albo po prostu jest bardzo głodny! W końcu sam powiedział, że ominął posiłek... Przytulenie przyjęła z uśmiechem i oparła na krótką chwilę łeb na ramieniu Łasego. Podświadomie całkiem lubiła jego bliskość.
– No to zaliczyłam udany debiut. Ale wiesz, wydaje mi się, że na co dzień dla całego stada nie dam rady tak gotować... będziesz zapewne jednym z niewielu, którzy spróbują takich łakoci w moim wykonaniu. – zaśmiała się cicho. Gotowanie sprawiało przyjemność, a jedzenie takich dań jeszcze większą, ale zajmowało to wiele czasu, a żeby jeszcze wyglądało... trzeba by wybierać najładniejsze i najbardziej kształtne kawałki. Kiedy do wykarmienia było tyle smoków, ważniejsze było, by każdy brzuch był pełen, a większość z nich zresztą i tak jadła surowiznę. Ale dla przyjaciela warto było się wysilić, zresztą nawet wspólne pałaszowanie było miłe.
– Ciekawe, co takiego... – gdyby mogła, zarumieniłaby się. Zaciekawiona popatrzyła za Cullim, który coś majstrował przy brytfance – soczysty kawał żubrzyzny i chyba... miód? wyglądały świetnie i zapowiadała się kolejna uczta. Chyba będą musieli wymyślić inny sposób na spędzanie czasu i dzielenie się czymś innym, niż tylko jedzeniem, bo niedługo oboje będą wyglądać jak kulki tłuszczu z wystającymi skrzydełkami, jak te kasztanowe ludziki...
Nic nie powiedziała. Spojrzała na stworzone przez towarzysza gwieździste niebo. Było dość szczegółowe i zdaje się, odzwierciedlało konkretny dzień i ułożenie wszystkich ciał niebieskich. Jak to możliwe, by stworzyć tak szczegółowe niebo? Przeniosła wzrok na przyjaciela, patrząc na niego z dumą i podziwem.
– To jest przepiękne. I takie dokładne... to niesamowity dar, potrafić tak władać magią. – powiedziała całkowicie szczerze. Wiedziała, że choćby ćwiczyła całe życie, nie potrafiłaby zrobić nawet połowy tego, co teraz zaprezentował jej Łasy. Dała sobie jeszcze chwilę na podziwianie tego widoku, ale zaczęła teraz też myśleć nad tym, czego mogło tu zabraknąć. Co mogłoby dopełnić obraz?
– Hmm... A może zorza? – uśmiechnęła się. Tak, jak nie potrafiła dobrze czarować, tak bycie kreatywną średnio jej wychodziło. Vark nie miała duszy artyski... choć czasem pragnęła, by było inaczej. Była prosta, niedomyślna i praktyczna, co miało swoje zalety, ale także, niestety, wady. – Albo przejście z nocy w dzień. Albo i zaćmienie słońca. – mówiła dalej, co przychodziło jej do głowy. – Albo te spadające gwiazdy... mogłyby spaść między smoki i zrobić jeszcze jakiś pokaz światełek albo ognia... – zmarszczyła łuki brwiowe z wlepionym wzrokiem w kopułę. Te pomysły pewnie nie były najgorsze, pytanie czy Culli chciał przekazać takim pokazem jakiś morał, albo opowiedzieć historię, wtedy można by to dopracować lepiej.
Łasy Kolec
Zarośnięta Pieczara
: 17 gru 2024, 13:38
autor: Łaknący Przyjemności
Pokiwałem głową na jej słowa.
– Jesteś uzdolnioną kucharką i naprawdę robisz przepyszne rzeczy! Mógłbym je jeść i jeść. Nawet jeśli mój brzuch miałby się zwiększyć, choć jak to pewna dusza powiedziała. Kochanego Ciałka nigdy nie za wiele. – zaćwierkałem melodyjnie i radośnie, lekko zamerdałem ogonem niczym pisklę. Jakoś nie przejmowałem się wagą, a raczej jak wyglądam.
Męczyłem się lekko, tworząc tak dokładną iluzję nocnego nieba, ale cóż. Czego się nie robi, by zadowolić Ją i współstadnych...
– czy ja wiem. Czasem myślę, że to przekleństwo na równi z moją pamięcią. Chociaż mogę takie cuda robić... – mimowolnie oparłem się o nią i pstryknąłem palcami, tworząc tam zorzę. Chwilę myślałem nad tym, a ona znikła. – Jakoś nie pasuje mi tutaj, zaś przejście będzie i to wyraźne. Wpierw pokazuje obecne niebo z ceremonii, a potem cofam słońce. Wraz z nim czas i gwiazdy. Ale te spadające gwiazdy zapamiętam. Może nie we wszystkie smoki. Maddara nadal ma swoje ograniczenia, a chcę je przekroczyć i to meczy. Muszę stabilnie utrzymać kopułę nad sporym miejscem, a bezpiecznie się je używa w promieniu dwóch ogonów od smoka. Hmm... – podrapałem się lekko po brodzie zastanawiając się co mogę zrobić, ale w pewnym momencie tylko lekko potrząsłem głową, a łapką rozwiałem tę iluzję. – Nie ma co się tym martwic. Jeszcze chwile czasu mam, a już dałaś
mi naprawdę wiele, co mogę zrobić. – wyszczerzyłem się lekko, ale nadal kokieteryjnie. Muszę jej odpłacić za tak wspaniałą pomoc. Tylko co poza jedzonkiem mógłbym jej dać? Czułem jak zaczyna pachnieć w grocie słodką wonią ziół i miodu. Czyli jeszcze musimy poczekać... Chciałem o coś zagadać, ale nie wiedziałem o co. Jakoś interesujący ze mnie różowca nie jest. Tylko znam się na gotowaniu i magii.
//Perła Oceanu
Zarośnięta Pieczara
: 17 gru 2024, 14:23
autor: Perła Oceanu
Trudno było przyjąć takie niespodziewane komplementy – naprawdę nie sądziła, że tak dobrze jej to gotowanie wyjdzie. Miło było być docenionym. Podejrzewała jednak, że Culli nieco przesadza, ale i to było miłe.
– Dziękuję. – szepnęła i chrząknęła. Zapach mięsa i słodyczy miodu roznosił się po pieczarze i choć dopiero jedli, Vark znów napłynęła ślinka. Przełknęła ją tak głośno, że Łasy na pewno to usłyszał!
Tak dokładny twór na pewno pożerał mnóstwo energii i koncentracji, bez wątpienia. Widziała po towarzyszu wysiłek, tym bardziej podziwiała umiejętności.
– A co jest z Twoją pamięcią? Czyżbyś był pamiętliwym typem? – wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu, ukazując szereg białych zębów. – Będę musiała uważać na słowa i składane obietnice. – parsknęła śmiechem. Zorza była piękna, ale faktycznie nie do końca pasowała do całości – warto było jednak to zobaczyć i się przekonać, że nie jest dobrym wyborem. Smoczyca przytaknęła w geście zgody po słowach przyjaciela. – Te spadające gwiazdy mogłyby przelecieć między zebranymi, będą wtedy czuli, że są częścią pokazu, blisko Twojej maddary. Będą jak uczestnicy całego wydarzenia, a nie tylko obserwatorzy. A potem złączyć się w jedną całość i przyjąć kształt... smoka, czy czegoś... Nie wiem, jak chcesz spuentować pokaz. – wzruszyła lekko ramionami. Nie była tego pewna, ale tak to przynajmniej wyglądało w jej wyobraźni.
Poruszyła się lekko i odwrociła łeb do opartego o nią Culliego. Wyglądał na zamyślonego. Westchnęła cicho.
– Najtrudniejsze w gotowaniu, jest czekanie na efekty. – zagadała. – Myślałeś kiedyś o wybraniu się poza tereny naszych stad? Ostatnio coraz częściej o tym myślę... o wyprawie w nieznane, spotkaniu obcych istot, tropieniu dziwnych bestii. Choć na razie się nie odważyłam. – chrząknęła. Głupio było się przyznawać do słabości, z drugiej strony to rozsądne podejście, by nie pakować się w kłopoty, kiedy jest się świezo mianowanym Łowcą, bez większego doświadczenia i umiejętności, i wiedzy. Pragnęła przygód, ale trzeba się było do tego przygotować. I zapewne najlepiej nie wybierać się w pojedynkę... Widziała w Cullim towarzysza na taką wyprawę, ale nie była pewna, czy chciałby się podjąć takiego wyzwania.
Łasy Kolec
Zarośnięta Pieczara
: 18 gru 2024, 14:41
autor: Łaknący Przyjemności
Gdy tylko spytała o pamięć, lekkim, ale krzywym uśmiech zagościł na mordce.
– Mam to samo co ojciec Yulo. Pamiętam wszystko. Każdy dzień i noc. Każdą ulotną chwilę, te słodziutkie, choć krótkie
Innym razem te bezpowrotne i ulotne. Niczego nie przegapię... Wszystkie je łapię... – głos był pusty, ukrywał szereg emocji schowanych za tymi słowami pełnymi bólu dla samca...
Zapamiętywałem jej rady wszystkie, bo pewnie się przydarzą przy ćwiczeniu tego spektaklu. Ciężko było w pełni zrobić piękny pokaż, ale to myśl na później. Teraz są ważniejsze myśli... Z nich wyrwało mnie wyznanie towarzyszki. Spojrzałem na nią z lekkim zaskoczeniem.
– Perełko... – przyjacielski uśmiech kwit mi na mordce i spojrzałem jej w oczy – Tutaj nie liczy się odwaga, tereny jak tereny. Tylko już nie To Niebo i Nie te Gwiazdy. Jeśli chcesz pójść i przeżyć wspaniałą przygodę, to tylko powiedz. Z największą przyjemnością będę Ci towarzyszył. We dwoje przecież raźniej – zaśmiałem się cicho i delikatnie ja dźgnąłem w łapę. Bardziej uśmiech pasował do niej niż zmartwienia. Może to ją uraduje?
//Perła Oceanu