Strona 9 z 45
: 22 paź 2014, 16:36
autor: Tejfe
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Skręcanie, idzie szybko. Tak jak chciałam, pomyślała Tehanu. Przyzwyczaiła się już do lodowatej wody i miękkiego mułu, więc łatwiej jej było wykonywać polecenia nauczycielki. Skręcanie. Wygięła ciało w łuk na lewą stronę. Ogon, który miał wyznaczać kierunek, także podążył w lewo. Skrzydła miała cały czas przy sobie. Łapy przednia zwróciła trochę na ukos, do tyłu, cały czas zgarniając wodę do siebie. Ustawienia tylnych łap nie zmieniała. Zawróciła w ten sposób i dopłynęła do przodu, po skręcie ustawiając przednie łapy tak jak poprzednio. Kiedy woda sięgała jej do kolan, zatrzymała się. –
Skręcać już umiem. Co teraz?– spytała. Miała już dość tej nauki.
: 23 paź 2014, 14:34
autor: Zabójczy Umysł
"Param, param, param. Jak dobrze sobie siedzieć na brzegu. Ani zimno, ani mokro ..." No dobra. Leżącego jednak się nie kopie, nie? Chociaż Tehanu wcale na dobitego jednak nie wyglądała. A tam szczegół. – To na koniec coś co może Ci się kiedyś przydać, ale wcale nie musi przydać – krótka przerwa, przewrót ślepiami i dalsza kontynuacja. Słowa, rzec jasna. – Nurkowanie – dokończyłam z nikłym (ale chochliczym) uśmieszkiem. I błyskiem w ślepiach również. – Aby zanurkować, nabierasz dużo powietrza w płuca, wkładasz głowę pod wodę a ciało, oczywiście, ciągniesz za łbem. Kiedy zabraknie Ci powietrza wynurzasz się. Możesz to zrobić za pomocą pociągnięcia całego ciała w górę – zawsze zaczyna głowa – lub też, co też jest bardzo dobre, fikołka połączonego z zawrotem. Praca łap przebiega bez zmian. – cóż, aby obserwować poczynania pisklęcia – pod wodą – musiałam nieco zbliżyć się do brzegu, więc ... po prostu to zrobiłam. Co prawda, to jeziorko było czyste, ale z tej odległości gdzie ja siedziałam (w sumie żadna nowość, argh!) dobrego widoku to ja nie miałam. – Potem, oczywiście, możesz wyjść z wody – mruknęłam na koniec. Ha! Coś mi się właśnie przypominało. Przezrony zawsze ubezpieczony, więc jak tylko dostrzegłam, że młoda się wynurza natychmiast wróciłam na swoje poprzednie miejsce.
//raport po odpisie ;P
: 23 paź 2014, 16:02
autor: Tejfe
Ostatnia rzecz, z tej okropnej nauki, pomyślała uradowana. Wreszcie będzie mogła wyjść z wody! Musi tylko zrobić to co każe Zabójcza i będzie po wszystkim. Wzięła głęboki oddech i zanurzyła głowę pod wodę, oczywiście z resztą ciała. Nie było to zbyt miłe doznanie, ale taki był wymóg. Zrobiła jeszcze prowizorycznego fikołka w wodzie, żeby nauczycielka się nie czepiała. Mogła wyjść. Kiedy była już na lądzie, dopiero poczuła co to znaczy zimno. Poturlała się w piasku z nadzieją, że to pomoże. Coś tam pomogło, ale niewiele. – Dziękuje za naukę. Mogę już iść?– spytała. Chciała wracać do ciepłej groty.
: 24 paź 2014, 14:48
autor: Zabójczy Umysł
Czy to będzie koniec? Hm, powiedziałam bym, że jednak nie bo sądziłam (haha) że Tehanu jeszcze dłużej pokaże swój kunszt umiejętnościowy i bardziej się zmoczy, ale machnęłam na to łapą. I to dosłownie! W końcu mi też – mimo, że siedziałam na lądzie powoli (czytaj. błyskawicznie) dawała się we znaki ta pogoda. Zimno, wietrznie, poślizgowo. Brrrr .. Jesień, zaraz oczywiście po zimie, był najgroszym z możliwych pór roku. – Tak, tak, tak ... więcej Cię nie nauczę – mruknęłam, ledwo powstrzymując się od ciasnego wykorzystania swojego ogona oraz skrzydeł. Czyżby zrobiło się jeszcze zimniej niż poprzednio? Szybki Look na nieboskłon. Hm. Słońce zmieniło swoje położenie, i to nie wiadomo kiedy, więc do dobra pora na oddalenie się. Potem będzie jeszcze zimniej. Brrrr, brrr ... – Do zobaczyska, mała – mruknęłam, pomachałam jej jeszcze łapą. a na koniec (przed samym wybyciem) jeszcze dwornie się ukłoniłam. W swoim stylu. Potem dopiero wybyłam. Odbiegłam, znaczy.
(zt)
: 24 paź 2014, 15:01
autor: Tejfe
No nareszcie koniec. Już nic nie muszę pokazywać, pomyślała Tehanu i skierowała się w stronę groty. Wzleciała w powietrza, wołając jeszcze do Zabójczej. Do zobaczenia i dziękuje za naukę! Wesoła, choć przemoczona odlatywała do domu...
: 29 paź 2014, 14:45
autor: Charyzmatyczny Kolec
Nieprzyjemny powiew, cichy szum, delikatny śpiew ptaków... Pora jesieni na wolnych stadach już dosyć mocno dawała o sobie znać. Samczyk zauważył jak jego łuski stawały się ciemniejsze, niedługo z pewnością ściemnieją już na brązowy.. szkoda, lubił kiedy były one bordowe. Jednakże nie przyszedł tutaj rozmyślać swoich łuskach, coś innego go nagliło, albowiem przybył tutaj w celu nauki. Zamknął na moment ślepia i rozkoszował się czystym powiewem powietrza, które targało jego grzywę. Rudawe futro tańczyło w rytm śpiewu ptaków, a wzrok malca cały czas kierował się ku górze, bowiem stamtąd miał przylecieć owy nauczyciel. Niestety nic nie jest pewne i trzeba będzie być bardzo ostrożnym. Wiedział, że podróżowanie samemu po tak niebezpiecznych terenach nie jest zbyt mądrym pomysłem, jednakże czuł, że znajdzie tutaj rodzinę i przyjaciół. Wpierw musiał się nauczyć potrzebnych mu umiejętności do przetrwania. Bieganie, skakanie.. to wszystko musiał potrafić jak najszybciej aby przetrwać księżyce tutaj. Zamierzał też niedługo odnaleźć swoją rodzinę, gdyż w sumie tylko u nich mógł szukać bezpiecznego schronienia.. nie miał bowiem gdzie spać, a był już bardzo zmęczony. Zatrzymał się na terenach wspólnych, kierując się w stronę Błękitnej Skały, a potem poszedł w stronę Lanzurowego Jeziorka. Nie miał pojęcia gdzie się znajdował, więc wzbudziło w nim to lekki strach. Z pewnością jednak sobie poradzi, tyle już przeszedł.. nie sposób więc jest przegrać. Drzewa delikatnie szumiały mu w uszach, samczyk zatrzymał się i przysiadł na zadnich łapach, owijając łapy ogonem. Chyba jeszcze nikogo tutaj nie było, gdyż w zasięgu jego wzroku panowały same pustki. Ostatnie wydarzenia z jego dosyć krótkiego życia nauczyło go, iż trzeba będzie szybko rozegrać księżyce spędzone tutaj. Zamierzał przećwiczyć wszystkiego co się nauczy, aby w późniejszych księżycach nie musieć się już wysilać. Zmrużył ślepia. No nic, musiał jednak czekać zanim cokolwiek rozpocznie. Chwilowo jednak panowała tutaj kompletna cisza.. Ursus zwrócił swój wzrok ku niebu.
: 29 paź 2014, 15:23
autor: Pani Wojny
Nad Lazurowym Jeziorkiem pojawiła się i Runa Ognia. Wyprawiła się z pisklętami na spacer po Terenach Wspólnych, bo chciała skorzystać z czasu chwilowego spokoju... Coś jej podpowiadało, że ten stan długo nie spotka.
Zatrzymała się w pół kroku widząc pisklę Życia. Ale, ponieważ poznanie kogoś spoza Ognia było w życiu pisklęcia ważnym krokiem, śmiało podeszła do nieznajomego i usiadła, jednocześnie umożliwiając swoim pisklętom zejście z jej grzbietu, jeśli miały na to ochotę.
– Witaj – powiedziała ostrożnie do pisklaka z innego stada, starając się go nie wystraszyć.
: 29 paź 2014, 15:58
autor: Marmurowa Łuska.
Era mimo że już duża, przybyła tu na plecach mamy. Pewnie dlatego że nie umiała biegać, i opóźniłaby podróż. Mama pewnie myślała że córka jest na Terenach Wspólnych pierwszy raz, a to nieprawda. Sama się tu wybierała szukajac nauczycieli, o czym mama nie wiedziała.
Gdy dotarli z mamą i rodzeństwem, zeskoczyła zwinnie na ziemię i zwróciła uwagę na obce pisklę. Pachciało inaczej niż Ogniści. Inaczej też niż smoki z Cienia, a jednego poznała... Znaczy że pochodzi z Życia!
Podeszła śmiało i blisko i uśmiechnęła się przyjaźnie. Samczyk wyglądał na starszego od niej. Zresztą, była tak mała że przy każdym dziecinnie wyglądała.
– Hej! Mam na imię Era, a ty? – Przywitała się.
: 29 paź 2014, 18:33
autor: Letarg
Wiat wiał. Słońce grzało tęczowe futerko oraz piórka pisklęcia. Zauważył, że na czymś leży... a raczej zwisa. To Runa Ognia trzymała go w swojej wielkiej łapie. Jednak nie bał się. Aż skrzeczał z radości czując jak powietrze łaskocze jego skrzydełka. Czyżby miłość do latania była u niego wrodzona? Możliwe. Mimo, iż Letarg nadal posiadał słaby wzrok, to ze słuchem było całkowicie inaczej. Gdy już czuł zwolnione tępo mamy, a wiatr przestał zagłuszać – usłyszał szum rzeczki. To miły odgłos. Wręcz kojący. Wylądowaliśmy. Runa lekko i z czułością odłożyła odłożyła na zieloną łączkę swoje pisklęta. Letarg – jak to dziecko, nie zważając na otoczenie i trawę, która ukrywała jego obecność zaczął się bawić. A to pajączek, mrówka, pajęczyna, kwiatek. Zaczął łykać i łapać wszystko co się rusza.
: 29 paź 2014, 20:59
autor: Wilczy Kolec.
Zeskoczył z grzbietu matki i spojrzał na obcego smoka. Nie wyglądał inaczej, nie zachowywał się dziwnie. Ot smok taki jak on czy pozostałe. Jedyne co go różniło to zapach. Cóż, inne stado jakby nie było. Spojrzał na niego, kiwnął głową:
– Witaj. – Powiedział krótko z grzeczności. Nie wiedział czy nowo poznany smok będzie chciał nawiązać rozmowę, więc nie przedstawił się, póki co. Zrobił kilka kroków i przysiadł w ramach oczekiwań czym też będzie się tu zajmować. Albo po prostu taki o spacer? Pewnie tak. Po chwili wstał i znów spojrzał na obcego z dozą niepewności. Ciekawe, co robi tutaj sam? – Zastanawiał się, obserwując smoka, niezbyt dokładnie, ale tylko by widzieć reakcje.
: 05 lis 2014, 17:05
autor: Charyzmatyczny Kolec
Skrajny nie oczekiwał tutaj nikogo. Po prostu lubił wędrować, a nic mu przecież nie groziło.. prawda? Jego ślepia spoczęły na wodzie, oddychał spokojnie rozkoszując się zimnym powietrzem. Jakoś dobrze na niego wpływało, otrzeźwiało jego umysł.. Nagle przed nim wylądowała dosyć ciekawa smoczyca. Przyjrzał się jej, pozostając jednak na miejscu. Ta podeszła do niego, a z jej grzbietu wyskoczyły małe pisklaczki. Zaskoczony, zamrugał. No nieźle.
– Witaj. – Powiedział pewnym siebie głosem, nie zważając nawet na to, że smoczyca martwiła się, czy go przestraszy. Był odważny! Jego pysk wyrażał delikatną ciekawość. Rzadko kiedy kogoś spotykał.
Spojrzał na Erę, Letarg i Assullo.
– Witajcie. Jestem Ursus. – Rzekł, gdyż szacunek wymagał żeby się przedstawił. Zawsze taki był, szacunek jest na pierwszym miejscu. Wiedział, że te cztery smoki mu się przyglądają. Czyżby coś przeskrobał? Nie zmieniał pozycji, siedział wyluzowany na ziemi jak gdyby nigdy nic.
Widok tak licznych smoków go nie przeraził. Czuł się przy nich bardzo dobrze i pewnie. Nic mu się nie stanie, a ba.. może nawet kogoś pozna i ich nawet polubi? Drażnił go tylko ich zapach.. Ciekawe czemu.
: 07 lis 2014, 12:22
autor: Pani Wojny
Runa pokiwała łbem do Ursusa z Życia.
– Miło mi cię poznać, Ursusie – uśmiechnęła się do niego uprzejmie – Ja nazywam się Runa Ognia, a to moja rodzinka – wskazała czubkiem pyska Erę i Assullo.
Przyjrzała się badawczo pisklęciu z Życia, zastanawiając się co robiło ono same na Terenach Wspólnych. Z drugiej strony wyglądało na starsze nić jej dzieci, więc może wręcz powinien już sam wędrować po tych ziemiach.
: 08 lis 2014, 18:16
autor: Charyzmatyczny Kolec
Samczyk przypatrywał się jej tak przez chwilę i po chwili powoli pokiwał łbem, zastanawiając się czy gdzieś już tego imienia nie słyszał. Spojrzał na nią zaciekawiony.
– Jesteś Przywódczynią Ognia! – Niemalże wykrzyknął by po chwili się uspokoić. Nie miał pojęcia, że toczyła się wojna.. i że ona była jej wrogiem! A co jeśli coś mu zrobi, lub co gorsza porwie?
Na szczęście samiec nie miał o tym najmniejszego pojęcia. Przynajmniej to. Spojrzał na jej pisklęta, przypatrywając się każdemu i powrócił do niej wzrokiem.
– Całkiem pokaźna grupka.. Nie boisz się z nimi podróżować? W końcu nigdy nie wiadomo co może się stać.. a co jeśli nagle uderzysz w drzewo? – Uniósł pyszczek ku górze. On nigdy nie wybrałby się ze swoimi potomkami.. chociaż, może lepiej jest pokazać im jak wygląda prawdziwe życie? Pokiwał lekko łebkiem.
– W sumie słyszałem, że przywódcy rzadko opuszczają swoje włości. – Dodał. W sumie cieszył się, że ją spotkał Nie wyglądała na złą i nieprzyjemną z tych wszystkich opowiadań.
Da się ją lubić!
Ursus zmrużył ślepia, po czym potrząsnął po raz drugi łebkiem. Zawsze tak robił, jak niesforne pióra z jego grzywy drażniły jego oczy.
Ach.. z chęcią by się ich pozbył.. ale przecież to one nadają mu takiego uroku!
: 08 lis 2014, 18:44
autor: Pani Wojny
– Żaden smok nie powinien latać między drzewami, a już na pewno nie mając na grzbiecie własne pisklęta – uśmiechnęła się z rozbawieniem do Ursusa.
Nieco zdziwiona przyjęła kolejne stwierdzenie pisklęcia z Życia. To nie było zgodne z jej doświadczeniami.
– Przywódca zawsze udaje się tam, gdzie ktoś go potrzebuje lub tak, gdzie chce się udać – mrugnęła do niego wesoło – Nie jesteśmy przykuci do legowisk chyba że chcemy być. Przynajmniej na nie słyszałam o takim nakazie.
Obejrzała Ursusa od stóp do głów.
– Jak się nazywają twoi rodzice, młody smoku?
: 08 lis 2014, 18:52
autor: Charyzmatyczny Kolec
Spojrzał na nią. On mówił poważnie, a ona tutaj patrzyła się na niego z rozbawieniem! Zero szacunku! Jednak wykłócać się nie zamierzał. Smoczyca wydawała się być.. znacznie silniejsza od niego samego.
– Przywódca przykuty do legowiska? Musiałoby być ciekawie.. – Pozwolił sobie na uśmiech, obserwując kolorową smoczycę. Doprawdy była prawie tak ładna jak on!
W pewnej chwili zacisnął szczęki. Nie był to agresywny gest, często tak robił. Czemu ona się na niego tak patrzy?
– Dlaczego mnie mierzysz? Ja Ciebie nie mierzę! – Niemal wykrzyknął z oburzeniem, że smoczyca tak go świdruje wzrokiem. I tak był ładniejszy, od co. Słysząc jej pytanie, powoli pokiwał łbem.
– Moi rodzice nie żyją. – Wzruszył lekko barkami. Tak, mówił to wszystkim. Wierzył w swoje twierdzenie, nie mając pojęcia, że już rozmawiał ze swoimi prawdziwymi rodzicami. Bezchmurny, który niczego się nie domyślał i Iskra, która dziwnie się do niego odzywała.. coś wspominała, że pachnie jej partnerem. Ale to za pewne przez rozmowę z nim.
Nawet przez myśl mu nie przyszło pomyśleć, że jego rodzice żyją.. i że nawet znajdują się w jego stadzie!
– A Twoi? – Zapytał, choć cóż.. do niczego mu się raczej to nie przyda.. no chyba, a z resztą.
: 09 lis 2014, 17:46
autor: Marmurowa Łuska.
Era jedynie obserwowała rozmowę mamy z nijakim Ursusem. Nie widziała potrzeby by się odzywać. Assullo najwyrażniej także nie. Usiadła obok Runy Ognia.
Lecz sytuacja zmieniła się gdy, przynajmniej według Ery, smok z Życia powiedział coś nieodpowiedniego. Zareagowała natychmiast. Tylko sprawiała wrażenie że ich nie słucha, była czujna. Notowała informacje w głowie.
– Jak śmiesz podnosić głos na Przywódczynię Ognia! Ma prawo patrzyć się na ciebie, jak jrj się podoba! – Huknęła. Nikt nie będzie soę zwracał tym tonem do Runy.
: 09 lis 2014, 18:00
autor: Wilczy Kolec.
– Możesz mówić mi Assullo. – powiedział krótko. Po czym przysłuchiwał się rozmowie matki i Ursusa. Nie wiedział co mógł powiedzieć a nie chciał się wtrącać. Spojrzał na siostrę gdy ta podniosła głos. Z jednej strony dobrze że stanęła po stronie mamy, ale czy jest potrzeba krzyczenia? – pomyślał po czym podszedł do siostry, i ogonem musnął jej skrzydło, na znak żeby się nie denerwowała. Jakby nie było, były to tereny wspólne, w dodatku, nie były to żadne ostre słowa. Mimo wszystko spojrzał na Ursusa, po czym odszedł znowu na bok. Spacerował i czekał na rozwój wydarzeń.
: 11 lis 2014, 12:29
autor: Pani Wojny
Spojrzała na Marmurową z czułością. Dużo temperamentu! I nie bała się zakrzyknąć na starszego od niej smoka. Co, koniec końców, mogło nie być najmądrzejsze.
– No, moja kochana, to nie jest do końca rozsądne zachowanie – powiedziała do niej łagodnie – To pisklę może się zachowywać gorzej niż odpowiednio, ale czy to zaraz powód do zniżania się do jego poziomu? – jej pysk zadrgał w rozbawieniu.
Zmierzyła Ursusa dziwnym spojrzeniem. Byłby obrazem tego, że w Życiu źle się dzieje, skoro tak reaguje na jej zwyczajne spojrzenie.
: 12 lis 2014, 14:47
autor: Marmurowa Łuska.
Na szczęście szybko ochłonęła. Chyba rzeczywiście zbytnio się uniosła, to jednak miała rację. Mogła tylko powiedzieć to spokojnie. Odetchnęła i schyliła lekko łbem Runie Ognia, i bratu.
– Przepraszam mamo. Przepraszam Wilczy. – Lecz jej baczne spojrzenie nie opuszczało Ursusa. Oby zrekompensował się w jej oczach. Generalnie nie chciała czynić zeń wroga. Nawet jeśli pochodził z Życia, które ukradło jej stady zioła.
: 23 lis 2014, 23:03
autor: Posępny Czerep
Lunarny lecąc nad jezioro poczuł przyjemne uczucie rozlewające mu się ciepłymi falami w brzuchu. Było to miejsce pełne wspomnienie. Jego dzieciństwo. Był ciekaw, jakby teraz wyglądała zabawa między nim, Lilijką, a Mo.. I czy w ogóle byliby do niej zdolni. "Dawno nie widziałem Mokradła, co nie jest normalne, biorąc pod uwagę, że jest z mojego stada" pomyślał, po czym uspokoił się trochę. W sumie młode smoki miały to do siebie, że czasem znikały bez słowa, a potem wracały po wielu księżycach.. Albo też nie. Nie mniej był dobrej myśli. W końcu nawet Shierr wrócił, choć spisał go na straty.
Uderzając skrzydłami szarobłękitne niebo krążył nad stawem, napawając się widokiem białych drobinek, które opadały z góry i miękko wpadały na taflę stawu, po czym jakby się w niej rozpływały. Dowiedział się jakiś czas temu, że to, na co patrzy, nazywa się śnieg i jest domeną pory, która dla niego była idealna – Zimy. Za to niesamowity ubaw sprawiła mu informacja, że na obecny miesiąc wołają.. Nadchodzący Chłód! Cóż za ironia.. Gdyby nie fakt, że Chłód częściej latał, niż chodził.. To chyba wybrałby sobie takie imię na dorosłą rangę. Ot tak, dla śmiesznego wydźwięku.
Wylądował na brzegu jeziora. Tak blisko wody, że ta zaczęła się marszczyć i drzeć pod wpływem ruchu jego skrzydeł. Rozejrzał się. Przybył tu, by nauczyć się magi.. Ale nawet nie wiedział kto zdecydował się zostać jego nauczycielem.
: 23 lis 2014, 23:27
autor: Pryzmatyczna Łuska
Cóż Lunarny mógł poczuć na swoim grzbiecie znajomy ciężar. Pryzma coś ostatnio lubiła tak robić. No tylko z Chłodem, nie wiedziała jakby zareagował na takie zachowanie inny smok. A teraz smoczyca wyciągneła szyję do przodu by zobaczyć pysk przyjaciela, skrzydła bezwładnie opadły na jego, a ona zaświergotała radośnie.
– Cieszę się że jesteś taki duży że mogę ci wejść na plecy, tylko te twoje wystające łuski, wybijają mi się w brzuch. – stwierdziła radośnie. Tak, Lunarny był sporo większy, w sumie już chyba miał rozmiar doroslego smoka, no i był też mieszanka tych większych ras. Nagle Lilia spadła prosto w biały puch na ziemi. Leżała do góry brzuchem z podwiniętymi łapkami.
– Magia, tak? -zapytała. No najwidoczniej nie miała zamiaru wstawać ze śniegu.