Strona 9 z 37

: 28 gru 2014, 12:58
autor: Zorza Północy

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Ailla wędrowała i co dziwniejsze, nie wściekała się z niepowodzeń, jak to miały w zwyczaju mniej cierpliwe istoty. Owszem, odczuwała swego rodzaju irytacje, która objawiała się wydęciem policzków, co często robiła, jakby zafrasowana czy poddenerwowana. Przedzierała się przez las. Ciągle szła w prawo, po łuku, aby w pewnym miejscu zakręcić nieco ku lewej, szła więc po spirali, jak przykazała jej nauczycielka.
W końcu, gdy już myślała, że po prostu nic nie dostrzeże, ujrzała dziwne odciski łap, które wprawiły ją w zadumę. Nie była najlepsza w odgadywaniu, do czego należy dany kształt. Była zbyt mało doświadczona, zbyt mało zwierzyny widziała, aby mieć pewność, ale ten ślad zdawał się przypominać w jakimś sensie smoczy. Ruszyła więc śladem odcisków, nasłuchując i węsząc, wypatrując też innych śladów bytności stworzenia, które pozostawiło te odciski. Przystawała wtedy na chwilę, patrząc po drzewach i krzewach z uniesionymi uszyma, poruszającym się nosem, aż wyczuła napływający ku niej zapach, podobny złudnie do tego, który osiadł na ziemi w miejscu odcisków. Poczuła sie skołowana. ślady szły prosto, zapach napływał bardziej z prawej. Czemu miała zawierzyć? Co prawda odciski były namacalne, ale mogły być starsze, zapach zaś zwiastuje nowy, świeży trop. Idąc zwierzęcą logiką poszła właśnie że za wonią, unosząc nieco pysk i węsząc, aby go nie zgubić, ale nadal nasłuchiwała, a morskimi ślepiami wodziła po ziemi, drzewach, krzewach, wiedząc że wszystko może się nadać.

: 28 gru 2014, 13:02
autor: Dwuznaczna Aluzja
Pójście za wonią początkowo zdawało się być złym wyborem, bowiem ta po pewnym czasie zupełnie się ulotniła. Mogło się zdawać, że wszystko na nic i trzeba będzie zaczynać od nowa, ale wtem na korze drzewa Ailla mogła dostrzec długie, poczwórne cięcia... Co więcej, były niemal identyczne jak te, które pozostawiała na ciałach przeciwników arenowych Aluzja. Jednak młoda nie mogła o tym wiedzieć, bowiem skąd? To i tak nie było teraz istotne.
Bowiem pod owym podrapanym drzewem... Odnowiły się odciski łap. Te same, bardzo świeże, prowadzące na wschód. To oznaczało, że mała jest bardzo blisko celu swojej nauki.

: 28 gru 2014, 13:14
autor: Zorza Północy
Przez jakiś czas masy napływającego ku niej powietrza przynosiły jej zapach, jednak nie wyczuwała go na żadnych roślinach, ani podłożu, jakby istota za którą szła, w ogóle tędy nie przechodziła. Zmarszczyła zagubiona nos, węsząc zapamiętale, kiedy trop się urwał. Czyżby jednak popełniła błąd i winna iść za śladami łap? Nie poddawała się jednak, przecież ten zapach nie mógł brać się znikąd. Rozglądając się dostrzegła na jednym z pni... Zaintrygowana podeszła bliżej, chcąc przyjrzeć się okaleczonej korze drzewa. Dostrzegła nierwóne cztery linie idące po ukosie, jakby coś w złości łapą uderzyło w pień. Przymrużyła powieki, obwąchując trop i z zadowoleniem odnotowała, że zapach na korze jest taki sam, jak ten, który ją tu zwabił. Rozejrzała się zatem po ziemi, odgarniając ostrożnie wilgotne liście i woń stała się intensywniejsza, kiedy dostrzegła odciski łap. Niemal zapiała z radości, ale powstrzymała sie i jedynie jej końcówka ogona podrygiwała w ekscytacji, gdy ruszyła na wschód za kolejnym tropem. Odgarniała ostrożnie co jakiś czas liście i gałęzie krzew, szukając nowych odcisków, węszyła przy ziemi i unosiła pysk, aby zbadać masy powietrza prześlizgujące się pomiędzy drzewami, nasłuchiwała też dźwięków otaczającego ją lasu. Sprawdzała również, czy gdzieś znowu jakieś drzewo nie zostało naznaczone.

: 28 gru 2014, 13:18
autor: Dwuznaczna Aluzja
Jak widać wszystko robiła dobrze. Potwierdzeniem tego był fakt, iż do jej uszu dobiegł odgłos chrapliwego oddechu... I już wiadomo, kogo śledziła.
Jej ślepiom bowiem ukazał się nie kto inny, jak Aluzja. Wtedy też otoczenie wróciło do normy, a smoczyca podeszła do młodej i skinęła łbem.
– To tyle z podstaw śledzenia. To teraz skradanie – poleciła, wygodniej siadając na zamarzniętej ziemi.
– Wszystko, co o tym wiesz. Do czego służy, kiedy się przydaje, co robić a czego nie, na co uważać – poleciła, mierząc ją przeszywającym niczym tysiące igieł wzrokiem złotych ślepi.


: 28 gru 2014, 13:37
autor: Zorza Północy
Samiczka uśmiechnęła się, kiedy w końcu dostrzegła istotę, którą śledziła! Mogła się domyślić, że to własnie ona. Zaśmiała się wesoło i otrząsnęła się z osiadłej na jej futrze wilgoci, a potem zastrzygła raz jeszcze uszami i wsłuchała się w słowa nauczycielki. Och.
Skradanie... obserwując zabawy młodych i piskląt, a także starszych, sądzę, że ważne jest właśnie przede wszystkim zachowanie jak najpoprawniejszej ciszy. Smoki skradające się przypadają tak jakoś śmiesznie do ziemi, niemal jak polujący żbik, stawiając ostrożnie łapy, przystając co jakiś czas, strosząc uszyska. Często też zauważam pewną prawidłowość, wiatr. To on rozsiewa naszą intensywną woń, a więc zapewne warto iść tak, aby ten wiatr nie kierował się ku ofierze. Warto też pamiętać o wyciszeniu oddechu? – to ostatnie dodała, pamiętając, jak nauczycielka mówiła o tym podczas szkolenia kamuflażu.

: 28 gru 2014, 13:45
autor: Dwuznaczna Aluzja
Smoczyca wysłuchała odpowiedzi uczennicy i kiwnęła powoli łbem.
– Tak, masz rację. Wszystko to jest ważne. Ciche, lekkie stąpanie po ziemi, wyciszenie oddechu, a przede wszystkim ostrożność. Przykładowo, jeśli nadepniesz na gałąź, wywołasz hałas i zwierzyna się spłoszy. Dobrze. Przyjmij pozycję do skradania, taką jaką uważasz za stosowną – poleciła, nie mówiąc jednak o jaką postawę chodzi. W nauce nie chodziło o to, by nauczyciel robił wszystko za ucznia. To uczeń ma się uczyć i wytężać umysł, a przynajmniej tak sądziła Aluzja.
I właściwie myślała dobrze.

: 28 gru 2014, 14:00
autor: Zorza Północy
Młoda smoczyca uśmiechnęła się w odpowiedzi, ukazując ostre ząbki, a następnie odetchnęła i otrzepała się raz jeszcze, jakby coś osiadło na jej futrze i chciałaby się tego pozbyć.
Pozycja...
Stanęła na nieco bardziej ugiętych łapkach, rozstawiając je nieco dla równowagi, szyję wycięgnęła i zniżyła pysk, skrzydła ciasno przycisnęła do boków, a rozluźniony ogon uniosła tak, że tworzył ciągłą linię z kręgosłupem i szyję, by nie zawadzał o przeszkody.
Zerknęła na nayczucielke ciekawa, czy oto właśnie chodzi.

: 28 gru 2014, 14:04
autor: Dwuznaczna Aluzja
Aluzja kiwnęła lekko łbem, jednak prawą łapą nieco rozchyliła jej skrzydła, odciągając je delikatnie od boków.
– Nie przyciskaj ich z całej siły, bo krępujesz własne ruchy. A ona mają być giętkie, sprawne. Dobrze. Podkradaj się – poleciła, a wtedy na polanie kilkanaście ogonów dalej pojawił się orzeł, o piórach w różnych odcieniach brązu. Żółty dziób i bystre oczy wyróżniały się na tle białego puchu, który spowijał ziemię. Ptak mógł w każdej chwili wzbić się w powietrze, o czym młoda powinna pamiętać.
Cienista natomiast nie ruszała się, tym razem pozostawała na swoim miejscu. Nie było sensu się kryć. Ptak był iluzją, który nie miał reagować na ruchy cienistej, a jedynie na te Ailli.

: 28 gru 2014, 14:13
autor: Zorza Północy
Aill drgnęła, czując muśnięcie na skrzydłach. Rozluźniła napięte mięsnie i faktycznie poczuła się lepiej, mniej... skrępowana.
A gdy na polanie pojawiła się iluzja jakiegoś ptaka, na pewno drapieżnego, otworzyła szerzej oczy, przypatrując mu się z fascynacją. Piękny, duży ptak!
Szybko jednak się zreflektowała i spróbowała wykonać zadanie. Nie zmieniając pozycji ciała, bardzo ostrożnie i powoli poczęła posuwać się ku tyłowi zwierzęcia, pilnując jednocześnie, aby wiatr wiał w jej pysk, a nie do ptaka. Nie szła jednak jednostajnie, tylko przystawała od czasu do czasu, aż nie stanęła za jego tyłem, chociaż nie poruszała się do przodu. Oddychała przy tym głęboko, cichutko, nie chcąc sapać. Powietrze z wolna wypuszczała przez pysk, a wciągała przez nozdrza. Pamiętała, aby unosić przy tym wyżej nieco łapy, a stawiając je rozszerzała nieco palce, delikatnie kładąc je na śniegu, aby jak najmniej skrzypiał pod jej naciskiem.

: 28 gru 2014, 14:20
autor: Dwuznaczna Aluzja
Wszystko jak na razie szło dobrze. Młoda pamiętała o wszystkim, ale nie skorzystała z pewnego udogodnienia, które teraz by się przydało. Bowiem orzeł zaczął się rozglądać, a Ailla była teraz na otwartym terenie. Jeden zły ruch, i orzeł się zorientuje o jej obecności.
– Korzystaj z kryjówek, jakie oferuje Ci teren. Krzewy, drzewa, głazy. Wszystko jest przydatne – poleciła wyraźnym głosem, lecz orzeł się nie spłoszył, zupełnie jakby nie usłyszał tych słów. Aluzja nadała mu właściwość, by nie zwracał uwagi na to, co robi cienista. Miał być uwrażliwiony tylko na ruchy życiowego pisklęcia.

: 28 gru 2014, 14:38
autor: Zorza Północy
Ciężko tutaj było o drzewa, ale krzewów i głazów było pod dostatkiem, dlatego samiczka zamierzała zastosować do instrukcji nauczycielki. Kiedy ptaszysko poczeło się rozglądać, samiczka przypadła szybko, ale jak naciszej potrafiła do ziemi tak, aby długie kłosa traw ukryły ją przed wzrokiem zaniepokojonego ptaszyska. Przymrużyła powieki unosząc nieco pyszczek, aby przyjrzeć się zwierzęciu. Upewniła się tylko, czy wiatr nadal płynie ku niej, a nie odwrotnie i czy orzeł nie odwrócił się do niej przodem, a potem oddychając najciszej, jak potrafiła i unosząc długi ogon, aby nie ocierał się z szelestem o trawy ruszyła do przodu, ku ptaszysku. Nie szła jednak pospiesznie, ale metodycznie, przystając co jakiś czas, kryjąc się za najbliższym szarym głazem, gdy ponownie spojrzał w jej kierunku. Wysunęła jęzorek i zwilżyła gadzie wargi i wychyliła się zza głazu, krocząc ostrożnie ku zwierzęciu.

: 28 gru 2014, 14:41
autor: Dwuznaczna Aluzja
Orzeł przestał się nerwowo rozglądać i wrócił do swojego zajęcia... Czyli stania na polanie i poprawiania sobie piór. Drapieżny ptak musiał przecież dbać o swoją aparycję...
Ailla natomiast była coraz bliżej celu.
– kiedy będziesz wystarczająco blisko, skocz. Skradanie kończy się skokiem na ofiarę – poleciła ochryple, chrząkając cicho. Ptak był co prawda iluzją, ale co zaszkodzi spróbować? Może był materialną iluzją? Nieważne. Cienista odgarnęła od siebie kawałek śniegu długim ogonem, siadając wygodniej i ze zmrużonymi ślepiami patrzyła na poczynania swej uczennicy.

: 28 gru 2014, 15:00
autor: Zorza Północy
Samiczka oddychała spokojnie, ten zabieg znała z nauki o Maddarze, potrafiła zachować spokój w gorszych sytuacjach, jak chociażby na festynie, gdzie wsadziła łapkę w ognisko, ofiarowując swą krew Bogom.
Przymrużyła powieki, słuchając słów nauczycielki, ale tylko uniesione uszy, które drgnęły mówiły, że usłyszała polecenie.
Przełknęła łakomie ślinę, w sumie była głodna, a nauka polowania tylko zaostrzała jej apetyt.
Ruszyła ponownie na orła, trzymając się jego tyłu i wiatru przyjaźnie wiejącego w jej pysk, przynosząc jej zapach piór orła, czyszczącego sobie właśnie jedno ze skrzydeł. Jego zachowanie podpowiadało samiczce, że robi to dobrze, inaczej nie zachowywałby się tak spokojnie. Stawiała łapę za łapą, idąc na ugiętych kolanach, ogon nadal miała unisiony i rozluźniony, skrzydła luźno leżały złożone przy bokach, szyja wyciągnięta łeb obniżony. Gdy znalazła się na odległości trzech ogonów od orła skrzystała ostatni raz z osłony krzaka tym razem, szykując się do najważniejszej części skradania. Wyszła zza krzewu i tym razem odrobinkę przyspieszyła, oddychając cicho, głeboko, przy tym uważała gdzie stawia łapy. O pół skoku od niego ugięła mocniej zadnie łapy i skoczyła do przodu, wyciągając przednie łapki, zamierzając nimi pochwycić tułów zwierzęcia, rozcapierzając szpony, któe chciała wbić w pierze i delikatne ciało. Szyję wygięła, chcąc zębiskami pochwycić kark z głuchym warkotem.

: 28 gru 2014, 15:11
autor: Dwuznaczna Aluzja
Gdy młoda skoczyła na orła, ten zaskrzeczał przeraźliwie, po czym rozpłynął się w powietrzu. Był niematerialną iluzją, jak się okazało, więc nigdzie nie było ani straconych piór, ani krwi. Wojowniczka wróciła do młodej kiwając łbem.
– Dobrze, to wystarczy – mruknęła, rozglądając się.
– Coś jeszcze? Podszkolić Ciebie czegoś, albo nauczyć od podstaw? – spytała dla pewności. Lepiej zrobić wszystko za jednym razem, niż spotykać się codziennie w celu nauki. Nie chodziło o to, że nie lubiła tej małej, wręcz przeciwnie. Po prostu latanie w tą i z powrotem byłoby bez sensu.


: 31 sty 2015, 12:03
autor: Tejfe
Na teren, niedaleko Błękitnej Skały przyleciała Tehanu. Zaczęła pikować w dół, tuż na zaśnieżone pustkowie. Miał tu się odbyć jej ostateczny test, sprawdzający, czy jest gotowa, aby zyskać miano Wojowniczki Życia. Dlatego też, samica starała się wybrać najbardziej dogodne do tego miejsce. A, że tu na polanie pełno jest wolnego miejsca, uznała, że taki teren jest odpowiedni. Kiedy zakończyła lądowanie i znalazła się już na twardym podłożu, wysłała wiadomość mentalną swojemu Mistrzowi, aby ten się tu zjawił. Niech test się już zacznie.

: 09 lut 2015, 22:21
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Marzenie jak zwykle miał wszystko na łbie. W związku z tym Hipnotyzująca musiała trochę poczekać. Zanim pozałatwiał wszystkie naglące sprawy samica pewnie zdążyła się zanudzić. Mimo to długo wyczekiwany gość w końcu się zjawił. Wyglądał na zmęczonego. I taki właśnie był. Ostatnio niewiele sypiał, wojna goniła wojnę, różne potyczki, nauki, ceremonie i kolejne setki innych spraw. W końcu jednak stanął przed Łuską i lekko się do niej uśmiechnął.
W czym mogę ci pomóc? – zapytał.

: 10 lut 2015, 18:12
autor: Tejfe
Faktycznie nieco się nudziła, ale warto było poczekać, gdyż samiec wreszcie się zjawił. Wyglądała na mocno zmęczonego, więc adeptka nie dziwiła się czemu trwało to tak długo. Miał po prostu za dużo walących się spraw na łbie. Ciekawe jak to jest być takim przywódcą? No, ale nie ważne. Tehanu odwzajemniła uśmiech swojego mentora, po czym pewnie powiedziała: Ostatnio dużo ćwiczyłam, szczególnie sztuki walki i chciałabym się dowiedzieć, czy jestem wreszcie gotowa zostać wojowniczką. A Ty jako mój mistrz, możesz mi pomóc w uzyskaniu tej wiedzy.

: 16 lut 2015, 2:42
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Przyglądał się jej nieco zaciekawiony. Och, a więc test. Bardzo mu to odpowiadało. Ostatnio Cichy i Pierzasta wydawali się być gotowi. Może więc uda się zorganizować tak ogromną i ważną ceremonię? Skinął powoli łbem. – W porządku. Zawalczymy. Nie powstrzymuj się. I zacznij. – polecił, stając w swobodnej i naturalnej dla niego pozycji. Łapy rozstawione i ugięte. Ogon uniesiony, skrzydła przy ciele. Łeb nieco pochylony, a ślepia bacznie obserwowały Łuskę.

: 18 lut 2015, 18:27
autor: Tejfe
No, to lubiła. Od razu można było przejść do praktyki. I nie musiała się powstrzymywać, szaleństwo bez granic. Ciekawe czy Złudzenie zdziwi się jak zobaczy, że tak bardzo polepszyły się jej umiejętności od ostatniego czasu. Wtedy nawet nie umiała zadać zadrapania... No, ale skupmy się na tym co teraz. Hipnotyzująca przybrała pozycję do skoku. Schyliła łeb, tak aby został usadowiony między jej dwiema, kościstymi łopatkami. Skrzydła złożyła i mocno przycisnęła do boków, ogon usztywniła i podniosła do góry. Zostały jeszcze łapy. Je natomiast zgięła i nieco rozstawiła. Teraz odbiła się mocno od podłoża i skoczyła w stronę Złudzenia. Będąc przed nim wystawiła szybko lewą łapę z ostrymi pazurami i skierowała ją na prawy bok jego szyi. Chciała zadać mu długie, krwawe cięcia.

: 26 kwie 2015, 12:01
autor: Ujmujący Kolec
Znowu musiał prosić o jedzenie. Nie czuł się z tym najlepiej, ale to tylko dlatego, że sam dawno nie rozprostowywał kości i nie polował. Najzwyczajniej nie miał gdzie. Zwierzyna na terenach wspólnych była znikoma, a jeśli już nawet na coś zwierzyno-podobnego się natknął, to płoszyło się w jedno uderzenie serca i nici z obiadu. No ale trudno, coś jeść musiał. Znajdując się na polanie, postanowił w końcu się tym zająć. Pamiętał łowczynię z poprzedniego razu, ale nie na tyle dobrze, by móc odnaleźć ją teraz i to do niej wysłać wiadomośc mentalną. Także jego maddara nie skierowana była do żadnej konkretnej osoby, nieszkodliwy impuls, który dotarłby do każdego, któremu by nie przeszkadzał, zawierający prośbę o pożywienie. I tyle. Kręcił się jeszcze tutaj, czekając, czy ktokolwiek się odezwie.

: 26 kwie 2015, 12:41
autor: Niepamięć Świtu
Odezwie. Nie miała w zwyczaju ignorować próśb o pożywienie, dlatego i teraz nie miała zamiaru tego robić. Wyszła na polankę, zauważając obecnego już smoka, domyślając się, że to od niego pochodziła wiadomość. Zmrużyła delikatnie ślepia, pamiętając, że karmiła tego smoka już wcześniej. Nie bawiąc się w niepotrzebne grzeczności, przywołana porcja mięsa , wylądowała przed smokiem. A Świt zawinęła się równie szybko jak przyszła.