Strona 9 z 35
: 24 wrz 2015, 8:09
autor: Martwy Kolec
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Młody smok słuchał jakby opowiadano jakąś bajkę, której treści nie znał. Nagle słyszał, że nie jest jakimś tam adeptem. Że Perydot czeka na ceremonię. Zdziwiony przechył łeb i spytał
-Ceremonię? Co to? Jakim adeptem nie jestem? Jestem Suntrux po prostu.-odrzekł ze zdziwieniem w oczach. Gdy tylko Perydot odskoczył Suntrux się uśmiechnął powstrzymując śmiech. Był bardzo bojaźliwy, z czym pierwszy raz miał do czynienia. Co najwyżej gdy przeżył atak wilków i musiał razem z Alyssą uciekać. Lecz wtedy mieli widoczny powód. Gdy tylko cienisty był chwalony za pysk, podniósł łeb i zaczął go prezentować zerkając okiem jak się na niego patrzy.
-Może chcesz pójść ze mną na polowanie?-spytał chętny zadawania cierpienia Suntrux.
: 24 wrz 2015, 11:24
autor: Chłodny Obrońca
Przekrzywił łeb na bok po czym kiwnął głową. Może nie wszystkie smoki wybierały sobie imię. Uśmiechnął się pojednawczo i rzucił
-Ceremonia to takie coś, jak przywódca wszystkich woła. No i jak już są smoki z twojego stada, to przywódca mianuje jednego z nich na adepta albo wojownika albo czarodzieja.– sam nie do końca mógł się pochwalić szerszą wiedzą na ten temat. Dlatego też, jego wypowiedź była ogólnikowa. Brak dużej wiedzy jednak nie przeszkadzał mu by się wypowiadać na różne tematy. Z resztą mało komu chyba przeszkadzał.
Zmieszał się kiedy Suntrux zaśmiał się z jego reakcji. W sumie, musiało to śmiesznie wyglądać. Nic jednak nie mógł poradzić na to, że nie czuł się jak pierwszej klasy wojak. Lepiej było więc zachować dystans. Kiedy jednak jego nowy znajomy zaproponował mu polowanie, oczy Perego rozbłysły. Podszedł znów do niego poruszając powoli ogonem
-Polowanie? Takie prawdziwe?– zdążył zadać to drugie dość żenujące pytanie, nim zdążył się ugryźć w jęzor. Uśmiechnął się z zakłopotaniem i usiadł na zadku naprzeciwko Suntruxa
-Szczerze mówiąc nigdy jeszcze nie byłem na polowaniu. Z chęcią zobaczę profesjonalistę w akcji.– dorzucił dyplomatycznie.
: 03 paź 2015, 10:17
autor: Martwy Kolec
Nagle zaczęło padać. Lecz nie było to intensywne. W jednej chwili na ziemię zaczynało padać miliardami drobnych kropel wody ledwie widocznymi dla smoczego oka. Suntrux spojrzał w górę i delikatnie zatrząsł wszystkimi mięśniami, zaś kolce na końcu ogona najeżyły się stercząc pionowo.. Momentalnie zrobiło się zimno, a powietrze było bardzo nieprzyjemne. Spojrzał na swojego rówieśnika po czym powiedział chowając łeb pomiędzy barkami by było mu cieplej-Może wykopiemy norę by było cieplej i zapolujemy jak się troszkę ociepli?-Powiedział zmarzniętym i delikatnie drżącym głosem. Na szczęście smoki znajdywały się pod drzewem, lecz liści na nim nie było aż tyle by to wiele dawało.
: 05 paź 2015, 18:26
autor: Chłodny Obrońca
Zimowy niespecjalnie czuł wielki chłód. Fakt, zrobiło się chłodnej, nawet zaczęło padać, ale na szczęście stali pod drzewem. Nie musiał się więc martwić, że paskudny deszcz zmoczy mu znów sierść. Uśmiechnął się widząc jak się Suntrux skulił. Fakt, on miał tylko łuski do obrony przed chłodem. Nie to co Zimowy. Futro z ciepłym podszerstkiem.
-No nie wiem czy zakopywanie się sprawi, że będzie mi cieplej. Z resztą nie jest aż tak zimno. Jeśli jednak chcesz możesz się zakopać.– uśmiechnął się lekko.
-Wyobrażam sobie, że tobie musi być nieprzyjemniej niż mnie.– zerknął na nastroszony ogon Suntruxa. Uniósł aż brwi
-Wow super to wygląda.– zaciekawił się -A umiesz nimi strzelać?– przekrzywił łeb zaintrygowany. Potem poruszy własnym ogonem, jednak nastroszenie piór nie przyniosło takiego samego efektu co kolce. Będzie musiał zapamiętać jak to wygląda u Cienistego. Może kiedyś to wykorzysta ale magicznie. Wyglądało to efektownie.
: 15 lis 2015, 13:58
autor: Zbierający Kolec
Przyleciał i czekał głodny, na swoją koleżankę Dynami. Dzięki niej mógł jeszcze się najeść, on i tak ma zamiar szukać kamieni na polowaniu i wymieniać je na jedzenie. No co, proste, szybkie i wygodne. Od czasu do czasu i tak będzie polował może na ptaki? Tak czy inaczej wypatrywał różowej sylwetki w powietrzu i na lądzie. Czasami przybywają różnie, raz "pieszo" a raz lecąc i lądując tuż przed nosem.
: 15 lis 2015, 14:53
autor: Dynamika Ostrza
Cóż, Dynamika jednak przybyła pieszo. Wesołym truchtem, na nici maddary ciągnąc za sobą zawinięte w niedźwiedzią skórę, starannie pokrojone płaty krowiego mięsa, w takich kawałkach, aby każdy z nich dało się przełknąć na raz po uprzednim pogryzieniu i nie trzeba było się z nimi szarpać.
Uśmiechnęła się na widok adepta i uniosła łeb w geście powitania, podbiegając bliżej.
–Hej, Zbieracz! Jak słyszałam jesteś głodny! – Zawołała jeszcze zanim zatrzymała się ogon od niego, przeciągając skórę w którą zapakowane było mięso przed siebie, a następnie rozkładając ją, odsłaniając przed adeptem apetyczne kawałki wołowiny.
–Mam nadzieję że będzie smakować – Dodała, uśmiechając się pogodnie i odsuwając się o parę kroków by dać mu trochę przestrzeni na pożywienie się.
: 15 lis 2015, 18:07
autor: Zbierający Kolec
Spojrzał z uśmiechem na rogi Dynami i kiwnął jej tylko łbem. Rozłożył lekko skrzydła jakby "chroniąc" mięso i zaczął je pałaszować. Jadł starannie, nie rozrzucał kawałków mięsa na boki ale i tak miał dość szybkie tempo w jedzeniu. Nie minęła chwila a po kawałkach mięsa został tylko lekki zapach na trawie. Adept jak ptak szybko spojrzał na Dynami i oblizał się. Podszedł do niej i w podziękowaniu dał jej "kuksańca" głową w bark – Dzięki bardzo smaczne. Chcesz może coś razem zrobić czy musisz gdzieś wracać?
: 23 gru 2015, 21:38
autor: Wirtuoz Iluzji
Od bardzo dawna nie zaglądał na ziemie. W sumie wszystkie ziemie. Ostatnimi czasy udał się w małą podróż, z której właśnie wrócił. Był głodny więc wysłał impuls maddary do Dynamiki Życia. Tyle się dzialo. Nawet nie wiedział że jest przywódczynią. Charakter i wygląd Kravsaxa też się trochę zmienił. Dotychczas posiadał cztery rogi, dwa duże i dwa małe. Jeden z małych był skruszony prawie do połowy. Tam gdzie kiedyś były tarcze na przegubach jego przednich łap, widniały dwie bardzo szerokie blizny. Na szyi wisiał sznurek z trzema łuskami i kępką futra. Kroczył cicho i przysiadł w cieniu świecąc oczyma, w oczekiwaniu na smoczycę. Usadowił się wygodnie, poruszając ogonem w sobie znany rytm, niczym wąż. Miał też jeszcze niewielką rankę na udzie. Niby niewielką, ale on wiedział że jednak wielką. Przez długi czas bedzie utykał. I jeszcze ten kaszel. Nabawił się go od razu po wyjściu z terenów Wolnych Stad. Przynajmniej znalazł to co chciał. Czekał.
: 25 gru 2015, 19:56
autor: Dynamika Ostrza
Oczywiście że przyszła. Czy kiedyś zignorowała jakieś wezwanie? Nawet mimo tego że jako przywódca miała dość sporo obowiązków...
Koszmarny po pewnym czasie mógł zobaczyć truchtającą w jego kierunku smoczycę, już całkiem dorosłą, pełnego wzrostu, o krótkim niczym u pumy, połyskującym różowym futrze pokrywającym całe ciało, oraz "kryształowymi" łuskami nieregularnie rozrzuconymi po grzbiecie. Poroże też znacząco urosło na głowie Dynamiki od czasu ich ostatniego spotkania, było też bardziej zaostrzone na szpikulcach. Wręcz odbijało światło rzucając tęczowe barwy na śnieg przed nią.
Na jej pysku wymalowany był spokojny uśmiech.
Dopiero gdy była dwa ogony od Krava zaczęła zwalniać, by zatrzymać się ogon od niego.
–Witaj, Kravsax, dawno cię nie widziałam... o!... kto ci to zrobił? – Zapytała swym "magicznym" głosem, zapominając nawet o udawaniu ruchów warg kiedy zorientowała się, jak poturbowany jest jej dawny znajomy. Kro mógł zrobić coś takiego?
: 25 gru 2015, 22:51
autor: Wirtuoz Iluzji
Szybko zorientował się że coś jej się stało. Chyba była kaleką. Paskudna sprawa. Co ciekawe martwiła się nim, od pierwszego spojrzenia. I owszem zauważył, że jest dorosła. Piękna. Ale i tak nie do porównania z Sombre. Uśmiechnął się na słowa troski, ale też na jej głos.
– E tam, skruszony róg i rana do połowy ciała to nic. Co tobie się stało? Mogę ci jakoś pomóc? – Spytał zatroskany, wstał i kuśtykając podszedł bliżej by dojrzeć jakąś bliznę, lub co innego.
–[color=redŁ Co cię tak urządziło? [/color]
: 26 gru 2015, 17:52
autor: Dynamika Ostrza
// Nah, dobrze że tego nie powiedziałeś na głos! Dynamka by gryzła!//
Zamrugała zdziwiona. Rana do połowy ciała to nic? Co on sobie myślał? Czy to po prostu jakaś cecha samców żeby zgrywać twardzieli? Jak ktoś miał siłę żeby kruszyć rogi, to co mógł zrobić miejscom nieosłonionym?
–Nie, nie, nie, to nie jest nic, wyglądasz jakbyś bił się z dziesięcioma ogrami! Mnie nic nie jest, tylko w pojedynku otrzymałam ranę gardła i... uzdrowicielka nie dała rady naprawić strun głosowych... – Trzeba przyznać, też banalizowała swoje obrażenia. Ale u diaska, ona nie była wcale poharatana. Po rozoranym gardle nie została nawet blizna. Tylko brak głosu. A on, mało że pobity, to jeszcze kuśtykał, był wyraźnie obolały.
–Byłam w świątyni prosić Erycala o pomoc... i muszę przynieść sześć nefrytów. Gdybyś może miał jakiś... ale twoje rany są przecież dużo poważniejsze, gdzieś ty był, kto ci to zrobił? – Jej magiczny "głos" nie miał żadnych niekontrolowanych emocji, jednak wyraźnie brzmiało w nim zmartwienie...
: 26 gru 2015, 19:54
autor: Wirtuoz Iluzji
//e tam zagryzła xD//
Wysłuchał wszystkiego. W sumie nawet dobrze nie wiedział jak wyglądają ogry, ale widocznie muszą być groźne.
– No nie z dziesięcioma ogrami, tam no cztery smoki były. Y... No wypad mały za barierę. – Podrapał się po łbie. Być może rzeczywiście wyglądał gorzej od niej.
– Być może nie wiesz, ale moi rodzice zmarli od napadu. Byli starzy. Napastników było czterech. – Dotknął łapą łusek na sznurku. [/color]– Te smoki już mogą sobie spokojnie przewracać się w grobach za barierą, a prochy moich rodziców mogą spoczywać w spokoju. Mam ukruszony mały róg i nieszczęsną ranę w boku. Wbili mi bardzo cienki ale długi szpikulec, który sie złamał i teraz rana sie nie goi. Potem jakoś ją wyciągnę z uda. [/color]– Przypomniał sobie ostatnie zdanie.
– Jeśli nikt mnie nie okradł... – Przywołał nefryt. – Proszę, mi się nie przyda, szybko zdrowiej. – Podał jej kamyk i uśmiechnąl się. Kij, że sam utyka, po wizycie za barierą charakter mu się zmienił.
: 16 sty 2016, 12:58
autor: Zawierzony Kolec
Las był najlepszym miejscem, by nauczyć się sztuki łowieckiej, a jeszcze lepiej było, jeśli drzew i zarośli było wiele... No cóż Dzika Puszcza zdecydowanie należała do takich miejsc. Piewca lubił spacerować po terenach wspólnych dla wszystkich czterech Stad, ale nigdy nie zagościł jeszcze w tym miejscu, gdzie gdy stopnieje śnieg ujrzeć będzie można zapewne miliony odcieni zieleni, brązu i innych pięknych barw, których Opiewający nie potrafiłby nawet nazwać. Tera wiedział, jak wiele traciły smoki z jego dawnego Klanu, gdy przeżywały swoje całe życia w krainie, gdzie mogły poznać co najwyżej odcienie błękitu i szarości – tu też mógł tego doświadczyć, ale widział też dużo więcej. Zastanawiał się, jakiego szoku dozna w czasie roztopów, gdy zakwitną pierwsze kwiaty i ptactwo wyleci ze swoich kryjówek... Będzie tak pięknie. Spacerował jak gdyby nigdy nic po Liściastych Rozstajach, poszukując kogoś, kogo mógłby poprosić o nauki łowiectwa...
: 16 sty 2016, 13:20
autor: Łagodna Łuska
Lezinraeter była zaskoczona, że Smok Życia poprosił ją o pomoc w nauce. Skąd wiedział, że babunia zajmuje się łowiectwem? Czyżby plotki rozeszły się we wszystkich stadach? A może adept pytał każdego napotkanego gada, czy podszkoli go w skradaniu? Ach, to nieistotne. Skoro ktoś potrzebował pomocy babuni, to chętnie mu jej udzieli.
– Skradanie to sztuka podejścia do ofiary w taki sposób, by pozostać niezauważonym. Daje nam to szansę na atak z zaskoczenia.
Babunia przy pomocy magii dodała kamieniowi, który leżał nieopodal, sarnie uszka i ogonek. W ten sposób adept mógł wiedzieć, gdzie jest „łeb”, a gdzie „zad” ofiary.
– Wyobraź sobie, że tamten kamień to sarna, którą chcesz upolować. Pierwsze, co mogłoby zwrócić uwagę zwierzyny, to twój zapach. Zanim zaczniesz się do niej skradać, sprawdź, w którą stronę wieje wiatr. Jeśli spróbujesz skradać się zgodnie z kierunkiem wiatru, powietrze poniesie twoją woń prosto do nozdrzy ofiary, a ona ucieknie, zanim zdążysz się do niej zbliżyć. Gdyby masz taką możliwość, podkradaj się pod wiatr. A bezwietrzna pogoda jest już absolutnie doskonała do polowania. Nadążasz?
: 16 sty 2016, 13:30
autor: Zawierzony Kolec
Babunia pojawiła się zaskakująco szybko, jak na swój wiek. Opiewający ukłonił jej się z pełnią szacunku, który samczyk zawsze okazywał innym – wiedział, ze smoki lubią, jak okazuje się im należyty szacunek, a poza tym jakoś... Był wdzięczny każdemu smokowi, nie tylko smokom Życia, za nowy dom, który otrzymał. Starsza smoczyca nie owijała niczego w bawełnę, od razu zaczęła naukę, wiec Opiewający skupił się, wysłuchując jej uważnie. Póki co wszystko było logiczne i zrozumiale dla Piewcy, wiec skinął łbem, gdy zapytała, czy nadąża. Zaczął od razu praktykę, wiec otworzył pysk i swoim mokrym językiem spróbował poczuć, jak wieje wiatr. Ostatnio pogoda w takim razie nie sprzyjała łowcom, bo niektóre drzewa aż uginały się od silnych podmuchów... A właściwie...
– A czy mgła nam tez przeszkadza
W czasie gdy my polujemy?
Może trochę ja przesadzam
Ale pytam, gdym niepewny
Zapytał swoim wierszem grzecznie, zerkając to na ozdobiony magicznie kamień, to na Babunię.
: 16 sty 2016, 13:44
autor: Łagodna Łuska
Och, babunia bardzo doceniła ukłon adepta, odpowiadając mu szerokim, łagodnym uśmiechem.
– Twój zapach może cię zdradzić nawet wtedy, kiedy nie będziesz się ruszać – kontynuowała. – Tak samo z twoim widokiem, ale to już mniej istotne, jeśli twoja ofiara jest zajęta pożywianiem się. Ale nie myśl, że kiedy zwierzę je, to traci czujność. Ono zawsze nasłuchuje zagrożenia, dlatego dźwięk jest trzecią rzeczą, która może je zaalarmować. Kiedy będziesz się do niego skradać, musisz robić to najciszej, jak tylko się da. Miękko kładź łapy na ziemi, unikaj stawania na kruchych gałązkach. Nie chodź po błocie i kałużach wody. Poruszaj się powoli i ostrożnie.
Lezinraeter przechyliła łeb na bok, nieco zdziwiona sposobem mówienia adepta. Na razie nie zamierzała tego komentować, bo najważniejsze, że smok przekazał jej to, co miał do powiedzenia.
– Mgła jednocześnie przeszkadza i pomaga. Sprawia, że zwierzęciu trudniej cię zauważyć, ale ty też nie będziesz go wtedy zbyt dobrze widzieć i możesz popełnić jakiś błąd. Skradając się do ofiary pod wiatr, jej woń będzie stale napływać do twoich nozdrzy, więc podczas mgły polegaj przede wszystkim na swoim węchu. I słuchu… No, a teraz powiedz mi, z której strony podkradłbyś się do tej sarenki – Wskazała na kamień. – I czy wiatr by ci do tego sprzyjał?
: 16 sty 2016, 17:48
autor: Zawierzony Kolec
Potakiwał, słuchając kolejnych wskazówek od Łagodnej. Mówiła rozsądnie – miała wiedzę wielu księżyców pełnych różnych doświadczeń, więc właściwie mógł się tego po niej spodziewać. Mimo, że pachniała Stadem Cienia, nie była wrogo nastawiona do Piewcy ani nic w tym stylu. Była... Dobra. Zrozumiał jej wyjaśnienie – miała rację, że mgła jest i atutem, i przeszkodą, a Opiewający poczuł się pewniej, bowiem na terenach jego Stada było teraz bardzo mgliście, a on... No właśnie – on za niedługo będzie szedł na pierwsze polowanie! Spojrzał na głaz i jeszcze raz zbadał kierunek wiatru. Sprzyjał mu...
– Gdybym skradał się od przodu
Wiatr by mi przeszkadzał wielce
Także więcej jest zachodu –
Kryć się trzeba wiele więcej.
Zaś od tyłu podkradając
Ofiary woń niósłby mi wiatr.
Tak więc wszystko to dodając –
Pójście od przodu ma więcej wad.
Samczyk spojrzał na Łagodną, upewniając się, czy dobrze rozumował.
: 16 sty 2016, 17:56
autor: Łagodna Łuska
Smoczyca kiwnęła głową, zadowolona, że Niebieski wydawał się całkiem kompetentnym uczniem. I artystą? A to ciekawe.
– Doskonale! Jeśli podkradniesz się od tyłu, będziesz mieć większą szansę na pozostanie niezauważonym. Widzę, że jesteś już gotowy na część praktyczną. Pora przyjąć postawę do skradania. Ugnij łapy i zbliż podbrzusze do ziemi. Szyja i głowa też muszą być nisko. Jeśli w takiej pozycji twoje złożone skrzydła będą dotykać ziemi, odrobinę je unieś, ale ich nie rozkładaj. Nie przyciskaj ich do boków, bo wtedy będą utrudniać ci ruchy. Podnieś ogon, żeby nie wlókł się za tobą po ziemi. Potem zacznij się skradać, powoli i ostrożnie. Gdybyś zauważył, że ofiara zaczyna coś podejrzewać, zastygnij w bezruchu. – Oczywiście, sarno-kamień nie mógł odzwierciedlić zachowania prawdziwej sarny, więc ostatnia rada babuni była na przyszłość.
– A kiedy znajdziesz się tuż za ofiarą... Zaatakuj ją! Jeśli chcesz do tego użyć szponów czy kłów zamiast magii, wolałabym, żebyś tylko opowiedział mi dokładnie, jak wyglądałby twój atak.
Tak, tak. Nie warto łamać sobie zębów na twardym kamieniu.
: 16 sty 2016, 18:10
autor: Zawierzony Kolec
Praktyka! To Piewca lubił najbardziej – właściwie zastanawiał się, czy istniał kiedyś smok, który wolał teorię. Może Uzdrowiciele? Ich praktyka na pewno nie była na tyle przyjemna, co teoria, bo w końcu widok rozszarpanych ciał bliskich im smoków nie był przyjemny. Piewca ustawił się odpowiednio, ale też nie spieszył się, nie chcąc popełnić błędów, które zdarzały się każdemu smokowi za pierwszym razem. Ugiął i lekko rozstawił łapy, co prawda nie tak szeroko jak w czasie skoku czy ataku, ale chodziło mu o to, by nie stracił równowagi w czasie wykonywania powolnych ruchów, gdy zbliżał się do swojej ofiary. Poza tym uniósł ogon nad ziemię, by nie wydawał niepotrzebnych hałasów zahaczając o różne znajdujące się w śniegu czy w trawie gałązki albo roślinki. Ponadto docisnął skrzydła szczelnie do boków, ale nie za mocno, by nie krępowały one jego ruchów w żaden sposób. Obniżył też łeb, by ten tak perfidnie nie wystawał i nie demaskował od razu samczyka. O czymś jeszcze zapomniał? Chyba nie. Najpierw stopniowo przeszedł po łuku, by móc zajść ofiarę od tyłu. Patrzył tak, by miał przed sobą widoczny grunt, jak i kamień udający zwierzynę. Szedł powoli, płynnie, a gdy znalazł się w odpowiednim miejscu, skierował się bezpośrednio w stronę ofiary. Unosił i opuszczał łapy powoli i płynnie, starając się nie wykonywać gwałtownych ruchów. Nie hałasował, stąpając ostrożnie, na miękkich łapach. Oddychał cicho, nie dyszał. Jego spojrzenie było cały czas skupione na głazie, a on sam był cały czas tak ustawiony, by w dowolnej chwili móc zastygnąć w bezruchu i nie stracić przy tym równowagi. Gdy podszedł na odległość, na jaką spokojnie by doskoczył, powiedział dopiero do Babuni:
– Teraz bym szybko wyskoczył,
Na kark rzucił się ofierze.
Życie rychło bym zakończył,
Padło by przede mną zwierzę.
Tak, atak w kark wydawał się być dobry, gdy samczyk zakradał się właśnie od tyłu. W innym wypadku zdecydowałby się zapewne na atak w gardło, by przeciąć tętnicę szyjną.
: 16 sty 2016, 18:17
autor: Łagodna Łuska
Smoczyca z uwagą przyglądała się poczynaniom adepta. Nie spuszczała z niego oczu ani na chwilę, próbując wyłapać wszystkie błędy, które zrobi podczas próby skradania. Ku jej zadowoleniu, niebieski poradził sobie z zadaniem śpiewająco. Widać było, że uważnie wysłuchał wszystkich poleceń Lezinraeter i się do nich dostosował.
– Nie widzę żadnych błędów – babunia pochwaliła niebieskiego. – Spisałeś się bardzo dobrze! Czy masz jeszcze jakieś pytania co do skradania? Chętnie rozwieję twoje wątpliwości – zaproponowała. Może adept jeszcze potrzebował jakiś rad?
: 16 sty 2016, 22:13
autor: Zawierzony Kolec
Uśmiechnął się, wracając do Babuni i oddalając się od zabawnie ozdobionego kamienia, po czym skłonił jej się ponownie – tym razem w geście podzięki. Tak, miał jej za co dziękować, bo w końcu Cień podobno niezbyt lubił Życie, więc smoczyca miała pełne prawo odmówić samczykowi nauki.
– Jeszcze się nie przedstawiłem:
Zowią mnie Opiewającym.
Wybacz, że ci przeszkodziłem,
Lecz byłem potrzebującym.
Jeśli będziesz czegoś chciała,
To tylko to powiedz, pani.
Ty mi lekcje swoje dałaś –
Ja ci chętnie dam coś w dani.
Jego głos jak zwykle był przyjemny dla uszu, a uśmiech na pysku nie schodził nawet na chwilę, gdy mówił – nie był to jednak wyraz szyderstwa czy kpiny, lecz w tej chwili okazywał szczere zadowolenie z faktu, że mógł się naprawdę szybko nauczyć potrzebnej mu zdolności, dzięki której będzie w stanie pójść na polowanie i zdobyć jedzenie, które da mu możliwość nauki u tego legendarnego Nauczyciela. Będzie musiał się jeszcze zgłosić do Dynamiki Życia, by ta powiedziała mu, czy są jakieś konkretne miejsca, gdzie nie powinien polować, ale na to przyjdzie wkrótce czas.