Strona 9 z 32
: 22 lis 2015, 20:25
autor: Pani Wojny
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
A po co Czarodziejowi siła fizyczna? To była cała esencja magii – smok niepozorny, chudy, mały, którego połamałoby byle uderzenie za pomocą magii potrafił sobie to wynagrodzić, a nawet więcej.
– Przygotuj się do użycia magii tak jak zostałeś nauczony i zaatakuj mnie. Zobaczymy, co już potrafisz. – Poleciła mrugając zaczepnie do smoka.
Jednocześnie zrobiła kilka kroków w tył, zwiększając odległość pomiędzy nimi. I czekała.
: 28 lis 2015, 14:43
autor: Wirtuoz Iluzji
Uśmiechnął się leciutko i skupił na ataku.
W jego umyśle powstał bardzo szczegółowy obraz. Wielkie, o średnicy trzech szponów, wydłużone na końcach o kilka łusek, ponieważ znajdowały się tam ostrza. Całych tych ząbków było ponad pięćdziesiąt, każdy miał łuskę podstawy, zwężał się ku górze i były zakrzywione w stronę Koszmarnego. Podstawa, uczyli koło, okrąg gdzie były przytwierdzone ząbki miał pół łuski grubości przez co był prawie niewidoczny. Był niebieski taki jasny, ze srebrnymi odbłyskami w słońcu. Ząbki były lekko czerwone na wzór krwi. Cała tnąca tarcza była z kryształu, zaś ząbki z kamienia, bardzo ostre, zdolne przeciąć łuski, kości i wszystko co w smoku się znajduje. Atak skierowany był w stronę Runy, na wysokości jej piersi. Tarcza miała się zacząć kręcić jak najszybciej w stronę smoczycy, by wbić się w jej klatkę piersiową, przeciąć łuski, mięśnie, kości i narządy wewnętrzne. Nie poparzy jej ani nie odmrozi. Z jej środka ma zostać mokra czerwona papka, które wyleci przez dziurę. Do tego ruch obrotowy ma zmaleć po wejściu do środka, by atak odbijał sie rykoszetem od jej wnętrzności.
Ujął swoje wstęgi maddary i przelał je w swój twór.
: 04 gru 2015, 14:11
autor: Pani Wojny
Runa czujnie obserwowała starania swojego ucznia. Oczywiście nie mogła pozwolić dać się zranić, więc atak Koszmarnego Kolca zatrzymał się kilka łusek od jej piersi, jakby zaciął się nagle w twardej ścianie, a później stopił od gorąca.
– Ciekawy sposób. Pamiętaj, by dobierać ataki jak najlepiej do swojego przeciwnika. Jeśli walczysz z kimś szybkim albo bardzo wprawionym w magii i wiesz, że ma mały czas reakcji, upraszczaj swoje ataki. Ten byłby oczywiście skuteczny, ale ponieważ jest skomplikowany, stworzenie go zajmie Ci więcej czasu niż czegoś prostszego, a nie koniecznie mniej skutecznego. Dasz swojemu przeciwnikowi szansę na lepsze przygotowanie się do obrony.
Gdy skończyła mówić, skinęła nieznacznie łbem, dając znak samcowi by kontynuował.
: 30 gru 2015, 20:49
autor: Wirtuoz Iluzji
Prostsze. Lepsze. Zabójcze? Cóż, zawsze lubił kombinować. Musi to chyba zachować dla siebie.
Wyobraził sobie mały kolec. Był długi na sześć łusek, a jego średnica w najszerszym miejscu miała zaledwie trzy łuski. Kolec był szary, z żółtą końcówką. Jego szpikulec lśnił w słońcu. Był gładki, i bardzo śliski. Mały kolec miał być bardzo twardy, by nie złamał się przy kontakcie. Miał pojawić się kilka szponów od Kravsaxa, na wysokości łba Runy. Miał się rozpędzić, ale tuż przy czaszce lekko zwolnić na tyle by wejść, ale nie wyjść. Jego małe gabaryty kiedy znajdą się w środku czaszki, zaczną odbijać się od wewnętrznych ścian, z siłą by zabić, ale niedostateczną by wyjść. Miał nie wydawać dźwięków w locie. Skierowany był prosto między oczy samicy. Tam bowiem znajduje się miejsce, którego zaatakowanie powoduje prawie natychmiastową śmierć.
Tchnął maddarę w swój twór. Upewnił się że pocisk powstał, i poleciał odezwał się.
– Pocisk wszedłby, ale nie wyszedł. Odbijałby się czaszce. Sprawdziłoby się? – Spytał.
//wzorowałem się na pocisku pistoletu, a miejsce wybrałem bo w książce pewnien Tomek strzelał tak do tygrysów – miedzy jego oczami jest komora ::p, może smoki też taką mają xD//
: 12 sty 2016, 17:04
autor: Jeździec Apokalipsy
Wojowniczka uwielbiała nocne spacery, dosyć często je wykonywała. Z jakiegoś powodu czuła się po prostu.. dobrze w sferze istnej ciemności. Drogę jednak oświetlał jej piękny księżyc. Tym razem wybrała się na spacer po bliźniaczych skałach, kierując się na polanę. Szła niespiesznym, nieco powolnym krokiem z łbem lekko pochylonym ku dołowi. Rozmyślała nad czymś, a widać to było po jej zamyślonym wyrazie pyska.
Była przygnębiona i smutna. Zraniła własnego ojca, nie chciała tego zrobić, a jednak.. poczuła się co najmniej źle. Powinna była za nim pójść, zatrzymać go i pocieszyć.. Jednak dlaczego tego nie zrobiła? Sama nie wiedziała. Do jej ślepi napłynęło parę łez.
Poprawiła ułożenie skrzydeł na grzbiecie i uniosła pysk ku górze, wzdychając przy tym ciężko. Ostatnie czasy były dla niej okrutne, wszystko nie szło po jej myśli, a smoki.. cóż, zaczęły ją denerwować. Opadła na ziemię, czując przerażający chłód wywołany śniegiem. Zadrżała lekko, jednak nie miała ochoty wstawać. Być może nie miała sił..
Albo po prostu nie miała po co tego robić.
: 13 sty 2016, 5:38
autor: Sketch
Ciemność w zimie? Nieczęsto się zdarzała taka, aby kryjące się smoki mogły czuć się bezpiecznie. Światło księżyca odbijało się od śniegu powodując oświetlenie całej polany i zarazem też smoczycy. Assuremith nie był najlepszym łowcą i zarazem nie miał zapewne najlepszego wzroku, ale smukłą sylwetkę samicy widział ze sporej odległości, kiedy przelatywał nad polaną. Jej zachowanie powodowało, iż samiec zaczął się zastanawiać czy nie jest po prostu ranna.
Obniżył swój lot, zatoczył nad nią koło i w końcu wylądował, nie wydając z siebie żadnego dźwięku, oprócz oczywiście trzepotu skrzydeł i skrzypienia śniegu pod jego łapami. Apokalipsa, samica którą już niegdyś spotkał samiec, a to wywołało lekki uśmiech na jego pysku, pomimo tego, iż jej nie było do śmiechu.
–Witaj. Czy coś się stało? Na sto ogonów widać, że coś jest nie tak...
Swoimi pytaniami badał teren, aby nie zahaczyć o zbyt drażliwy temat, albo ewentualnie wezwać po prostu uzdrowiciela. Któż jednak mógł pomóc na złamane serce? Ano sam samiec, chociaż jeszcze o tym nie wiedział.
: 15 sty 2016, 22:05
autor: Jeździec Apokalipsy
Była smutna. Nagle jednak usłyszała kroki i poczuła dobrze znany sobie zapach. Obróciła się uważnie, dostrzegając czerwonołuskiego ognistego. Szybko otarła łzy, jakby ich nawet nie było. Poruszyła barkami i wyprostowała się lekko.
– Witaj.. och, nie.. wszystko jest w porządku. – Odchrząknęła, spoglądając jednak w bok. Odejście ojca gryzło jej sumienie bardziej niż by się tego spodziewała. Zostawił ją.. zostawił ją i Subtelnego. Jak mógł to zrobić? Myślała, że ich kochał..
Na moment zamknęła ślepia, aby jakoś to wytrzymać. Przecież się nie rozpłacze przed nim.. jest wojowniczką. Powinna być silna. Zacisnęła szczękę i spojrzała mu prosto w ślepia.
– Czyżbyś był już wojownikiem? – Zapytała z nikłym uśmiechem, poruszając lekko końcówką ogona. Minęło sporo czasu odkąd się ostatnio widzieli, a widząc po jego posturze z pewnością stał się.. wyższy i bardziej umięśniony? Smoczyca nawet nie wiedziała jak to dobrze określić. Uśmiechnęła się lekko, przechylając łeb w lewą stornę.
: 16 sty 2016, 13:39
autor: Sketch
Na prawdę uważała, że tego nie zauważy? Assuremith zbliżył się do niej na mniej niż ogon. Usiadł przed nią, a ona odwróciła na chwilę wzrok. Przez chwilę jednak widział jej ślepię, które było za 'szklaną' powierzchnią.
–Widzę, że masz coś do ukrycia za tymi ślepiami... Co się stało?
Nigdy nie należał do krążących dookoła tematu. 'Uderzał' wprost w czułe miejsce, aby po prostu nie przedłużać i nie męczyć samicy. Czy czuł coś, kiedy na nią patrzył? Owszem. Teraz był to narastający smutek- po prostu go zarażała nim.
–Tak... Teraz już jestem... Nazwałem się Zwiastunem Światła, ale nadal jestem bardzo związany ze swoim starym imieniem i wolę jego używać...
Skutecznie oderwała go od swojego tematu, a on dał się na chwilę 'odwrócić'. Potrafił jednak zrobić kolejny 'obrót' i wrócić do gorszej sprawy.
Zamiast ją zamęczać jednak pytaniami, wolał jej od razu zaproponować... pomoc?
–Nie smuć się. Cokolwiek się stało, cokolwiek Cie zraniło, nie jest warte Twoich łez...
Kiedy nie patrzyła na niego, on powoli zebrał śnieg pod swoją łapą i uformował z niego prowizoryczną śnieżkę.
–Może Ci jakoś pomogę? Zamiast łez, weź to...
Nie podał jej tak dosłownie swojego tworu, a rzucił nim w jej bark. Nie chciał jej podarować pocieszenia- darował jej chwilę zapomnienia o tym co ją spotkało. Czymkolwiek było, cokolwiek leżało na jej sercu... Skromna walka na śnieg na pewno nie zaszkodzi.
A jeśli nie chciała podjąć wyzwania... Assuremith już przygotował drugą śnieżkę z zamiarem rzucenia jej prosto w pysk. Cóż, zima to idealny pretekst do poprawiania humoru innym. Szczególnie, że mógł zrobić coś więcej, niż tylko obrzucić ją śniegiem...
: 17 sty 2016, 17:37
autor: Jeździec Apokalipsy
Wojowniczka miała nikłą nadzieję, że samiec nie zauważy jej.. cóż, slabego stanu. W głębi serca jednak dobrze wiedziała, że tego nie da się tak po prostu urkyć. Kiedy patrzył w jej ślepia uśmiechneła się nikle, jednak nie chciała odpowiedzieć. Samca to nie interesowało.. na pewno.
– I tak bardzo ładne imię wybrałeś. – Pochwaliła, spoglądając gdzieś w bok. Na jego słowa, przyjrzała mu się z zainteresowaniem. Miał rację, Biały nie był wart jej łez, zrobił najgorszą rzecz córce i prawdopodobnie go to nie obchodziło. Smoczyca wykonała głęboki wdech, a potem wydech.
Już miała coś powiedzieć, gdy poczuła nieprzyjemne zimno. Bitwa na śnieżki? Doprawdy? Z początku nawet nie drgnęła, gdy nieprzyjemny chłód przenikał jej skórę. Pozostała o dziwo.. niewzruszona. Westchnęła jednak w myślach cicho, formując łapami małą śnieżkę i wycelowała nią w w jego klatkę piersiową. Nie zamierzała tak jednak dłużej siedzieć i czekać aż znowu dostanie. Raptownie wybiła się z łap i rzuciła wprost na samca. Zamierzała go po prostu przygnieść! Wtedy śnieżka wypadnie mu z łap i nie będzie mógł nic więcej zrobić, ha! Cienista nawet zapomniała o przykrym incydencie, pozwoliła się ponieść zabawie.
Czuła się z tym bardzo dobrze, zwykły gest, a jaki pomocny! Jednakże nie należała do silnych smoków, toteż z powaleniem go mogła mieć niemałe problemy..
: 17 sty 2016, 21:39
autor: Sketch
Czy go nie interesowało? Nie miała racji. Może niewiele smoków było mu w stanie uwierzyć, ale na prawdę dbał o innych, chociażby byli z innego stada. A Apokalipsa nie była mu wrogiem, ba. Wydawała mu się nawet nieco bliższa, niż nawet niektórzy z jego własnego stada.
To naturalne więc, że chciał jej dobra, ale nie zamierzał ciągnąc ją za język. Wyciągnął ją za to na co innego...
–'Ładna' to jesteś Ty...
Czy zamierzał przestać jej prawić komplementy? Czy zamierzał ją oszukiwać, że nadal widział w niej potencjalną Jiwah? Skądże znowu. Niemniej jednak ten temat odłożył na kiedy indziej, kiedy sama zdecyduje się- albo i nie.
Teraz pozostało mu się nie dać. Samica niegdyś była znaczniej bardziej wyćwiczona od niego, a teraz ich umiejętności prawie się nie różniły. Szczególnie jeśli chodziło o zabawę i używanie siły w niej.
Kiedy samica ruszyła na niego, on przeniósł cały ciężar ciała na tylne łapy i wyskoczył, aby ją powstrzymać.
Podsumowując ich naturalne atuty... Jako samiec był nieco większy, przez co Assuremith miał większy zasięg... Ona nieco mniejsza, ale za to bardziej gibka...
Skończyło się na tym, że zatrzymał ją, opierając się o jej barki. Ich ciała się na chwilę splątały, otarli się szyjami. Assuremith spróbował ją przewrócić, pchając ją w bok, ale sam nie miał stabilnej postawy i oboje wylądowali na śniegu... A on wylądował na niej barkiem...
: 27 sty 2016, 19:45
autor: Jeździec Apokalipsy
Na jego słowa nie zareagowała, tylko uśmiechnęła się lekko. Czy rzeczywiście była taka ładna, za jaką ją uważał? A może był po prostu podrywaczem, który mówił tak do wielu smoczyc? Wojowniczka sama nie wiedziała i pozwoliła sobie o tym po prostu zapomnieć. Przecież byli tylko smokami, mogli robić to co chcieli.
Widząc, jak wyskakuje w jej kierunku zacisnęła lekko wargę. Przecież się zderzą! Niestety jakimś dziwnym trafem chwycił ją za barki, przez co przez chwilę się połączyli. Wyglądało to z pewnością dosyć komicznie. Bliskość samca o dziwo jednak jej nie przeszkadzała, być może dlatego, że po prostu go lubiła? W końcu jednak opadli na ziemię, a wojownik wbił jej bark w brzuch, przez co Apokalipsa syknęła zdenerwowana. Nie zamierzała jednak tracić ani chwili, szybko się odturlała w lewą stronę, wstając i skoczyła na niego, aby oprzeć swoje łapy na jego barkach.
– I kto jest górą? – Zaśmiała się lekko, unosząc dumnie pysk i pochylając się lekko. W jej ślepiach można było dostrzec nutkę rozbawienia, a ogon wesoło przecinał powietrze. Nieco poluźniła skrzydła, nie spinając ich już tak mocno.
Widocznie właśnie tego jej brakowało. Zabawy.
Uśmiechnęła się drapieżnie, czekając na jego reakcję. W końcu zwycięzca mógł być tylko jeden!
: 27 sty 2016, 23:35
autor: Sketch
Assuremith jedyne co zdążył to obrócić się na grzbiet i wtedy samica skoczyła na niego, a on wyprostował swoje łapy, aby oprzeć je pod jej przednimi łapami. Stała nad nim trochę zbyt dumna. Musiał jeszcze jej utrzeć nosa i z uśmiechem na pysku przygotował się do kolejnego zderzenia. Co się stało?
Leżał na grzbiecie, a więc przednie i tylne łapy miał wyciągnięte w stronę samicy, chociaż skoczyła na niego nieco od boku, tak więc tylne łapy na nic mu się nie zdadzą.
Przednie jednak miały szansę, a szczególnie, iż na łapach Apokalipsy utknął śnieg, który powodował, iż trzymanie jego barków było co najmniej trudne.
Wystarczyło użyć nieco siły i pochwycić przednie łapy szarpiąc je od siebie, aby ześlizgnęły się z barków... Efekt?
Faktycznie, samica była na górze, ale to samiec trzymał jej łapy w mocnym uścisku. Zabawa? Oczywiście, to tylko przekorna zabawa. Tak się bawią pisklęta... ale w tej sytuacji, aby poprawić jej humor nie zaszkodziło. Nie widział w jej ruchach smutku...
–Nie zawsze zwycięzca musi być 'na górze'.
Zaraz po tym jak odpowiedział, wygiął szyję w stronę barków Apokalipsy... I miał czelność ją podgryźć, chociaż rany nie zamierzał zadać, chciał ją pobudzić do... No właśnie czego? Walki?
Jego żywiołowość dopiero budziła się, a 'kontrolę' przejmował "demon pustyni"...
: 30 sty 2016, 21:04
autor: Jeździec Apokalipsy
Wojowniczka rzeczywiście nie spodziewała się tego momentu i skrzywiła się, gdy samiec chwycił jej łapy. Och.. co teraz? Zaczęła się rozglądać i już w zanadrzu miała swój ogon, gdyby nie dziwny gest samca. Pysk skierował w stronę jej szyi, którą.. lekko ugryzł, ale było to znacznie przyjemniejsze niż.. ugryzień wilka, których wiele księżyców się nabawiła. Jednak jej mięśnie odruchowo się spięły, a sama smoczyca nie wiedziała jak ma zareagować. Spojrzała uważnie w jego ślepia, chciał powalczyć? Ale jaka to walka, gdy nie odnosi się żadnych ran? Cienista przechyliła lekko łeb, aby w pewnym momencie chwycić ostrymi zębiskami jednego palca samca, którego łapy ją przetrzymywały i spojrzeć na niego niewinnie. Mrugnęła do niego.
– U-uwazaj b-bo odglryze Ci palca. – Sapnęła, zdając sobie sprawę jak ciężko się mówiło, gdy miało się coś w pysku. Mógł trzymać jej łapy, ale jadaczki jej nie zamknie! To znaczy.. no wiecie o co chodzi. Wojowniczka uważnie go obserwowała, a jej ogon lekko kręcił się na boki. Jak na razie nic więcej nie robiła, ponieważ była ciekawa jego reakcji. Jak uwolni się z jej uścisku? A może będzie próbował ją przechytrzyć? Szybko jednak zdała sobie sprawę, że może spróbować coś zrobić o ogonem, więc szybko otoczyła go swoim. Ha! Teraz na pewno nie uda mu się wywinąć z jej niebezpiecznego i niezwykle skomplikowanego uścisku.
Cała sytuacja musiała wyglądać dosyć zabawnie.. dobrze, że nikogo tu nie było!
: 31 sty 2016, 9:13
autor: Sketch
Nie każda walka musi kończyć się krwawo. Pomimo, iż oboje byli wojownikami, on znał doskonale zabawy związane z przekomarzaniem się i wiedział co robić w tej sytuacji.
Mruknął niezadowolony, po czym znów zgiął się i polizał ją w nos.
–Zostaw go... Jeszcze mi się przyda...
Niemniej nie puścił jej przednich łap, a do tego jeszcze tylne... Assuremith podkulił swoje i chwilę później znalazł miejsce oparcia dla nich na ciele samicy- w zgięciu tylnych ud. Nie czekając na to, aż zrozumie co planuje, po prostu pchnął łapami i uniósł cały zad samicy w górę, przez co musiała się wygiąć w nienaturalnej pozie.
–Lekka jak piórko to Ty nie jesteś...-Rzekł rozbawiony samiec trzymając swoje tylne łapy prosto, przez co samica nie mogła sięgnąć swoimi łapami do ziemi. I co teraz? Samiec nie miał zielonego pojęcia, ale postanowił odegrać, że ma jakiś szatański plan.
–Poddaj się, a nic Ci nie będzie...!
To z pewnością nie brzmiało jak groźba. Samiec był znacznie za bardzo rozbawiony tym przekomarzaniem się. Dzięki temu właśnie Apokalipsa zapomniała o smutku, który ją męczył jeszcze przed chwilą. Pochłonięta zabawą, po prostu zapomniała o tym co ją męczyło. I dobrze. O to w tym właśnie chodziło.
: 02 lut 2016, 20:57
autor: Chór Światła
Ostatnio coraz częściej opuszczał swoją jaskinię w nocy, a dzisiaj był szczególny powód. Wczorajszego dnia ich ojciec opuścił Cień bez jakikolwiek słów pożegnania. Musiał być to silny cios dla mimo wszystko delikatnej wojowniczki. Sam Subtelny jakoś aż tak bardzo nie przejął się brakiem ojca. Była to jego samodzielna decyzja. Syna na swój sposób to szanował. I tak nie spodziewał by się temu w ogóle zależało na zrozumieniu ze strony syna. Właściwie on chyba już niczego od Nixa nie oczekiwał. Ale nie czas na smucenie się brakiem rodzinnej akceptacji. Dla Subtelnego nie był to problem, lecz Kiara była córeczką tatusia. Kto wie jak jego brak wpłyną na jej psychikę. W pierwszej chwili poszedł odwiedzić ją w jej jaskini, ale jedyne co zastał to drzemiące smacznie pisklęta. Oraz ślady kierujące do tego miejsca. Kleryk postanowił podążyć za nimi, martwiąc się czy przypadkiem nie wpadła na jakąś głupotę... W końcu była wojowniczką.
Trochę zajęło mu dotarcie do tego miejsca, tak więc znalazł się na polanie kiedy siostra już bawiła się z Zwiastunem Światła. Cieszył się słysząc swoją siostrę, ale kiedy udawszy się za jej głosem ujrzał ją siedzącą na jakimś samcy jego emocje były... mieszane. Co ona tutaj robiła? I z kim? Czyżby to był.... ten tajemniczy kochanek będący ojcem całego jej mioty? W nocy trudno był rozróżniać kolory, ale wydawało się ze ten tutaj posiadał łuski o jakimś odcieniu czerwieni. Czy jakiekolwiek pisklę posiadało podobną barwę? Nie, jedynie Wrzos miała jakieś odcienie jasnego brązu na końcach. Chociaż... ani matka Nixluna, ani ojciec nie mieli białego pokrycia ani różowych ślepi. Po prostu geny lubią płatać figle. Idąc tym tokiem rozumowania Subtelny zaczął się zastanawiać dlaczego ta mu go jeszcze nie przedstawiła. Oraz co oni tutaj robią? Jakby na to pytanie samiec uniósł zad Kiary, zmuszając ją do przyjęcia dość... nietypowej pozy. Różowooki momentalnie obrócił się zawstydzony. Czyżby nakrył ich przez przypadek podczas próby skonsumowania ich związku? Ach, to takie żenujące. Miał nadzieję że nie został przyuważony. Nie chciał przerywać im w tak... intymnym momencie. Cóż, kleryk miał chyba po prostu zbyt wybujałą wyobraźnię.
Speszony zaczął się oddalać, lecz przypadkiem staną na jakiejś wysuszonej gałęzi, powodując głośny trzask. No pięknie. Stanął jak wryty, tyłem do baraszkujących smoków, mając nadzieje że jego śnieżnobiałe futro i pastelowo różowa grzywa wtopią się w tło.
: 19 lut 2016, 9:44
autor: Jeździec Apokalipsy
Wojowniczka cały czas się uśmiechała, ale po chwili.. zauważyła, jak unosi ją ku górze. Speszona patrzyła na niego niepewnie, nigdy żaden samiec nie ośmielił się jej tego zrobić! Przez moment czuła wahanie, ale.. zabawa to zabawa. Już miała coś zrobić, gdy nagle usłyszała trzask gałązki. Obróciła łeb dostrzegając Nixluna. Ślepia niemal jej wyszły z oczodołów. Tak jakby poraził ją jakiś prąd, pospiesznie zerknęła na Zwiastuna.
– Puść mnie, to mój brat! – Sapnęła, wyrywając się i zaczęła biec do Subtelnego, niemal taranując biednego, bogom winnego wojownika. Czuła się dosyć.. głupio, że to właśnie brat musiał przyuważyć ją w tak dziwnym momencie. Co on sobie jeszcze mógł pomyśleć? Zażenowana smoczyca spuściła łeb.
– Witaj bracie.. ugh. – Mruknęła niepewnym głosem, spoglądając na niego od czasu do czasu. Czy tylko ona czuła się tak.. dziwnie? Drzewna obejrzała się jeszcze zza ramię, patrząc na Zwiastuna. Nie kochała go, nie był jej partnerem ani nic jej z nim nie łączyło. Był jej.. dobrym znajomym?
– To.. to Zwiastun Światła, znajomy. – Rzekła, kładąc za mocny nacisk na ostatnie słowo. Ach.. co ten królik tu robił? Owszem, oboje byli dorośli jednak smoczyca.. czuła się podle. Nawet jeśli Subtelny nie był jej prawdziwym bratem, wojowniczka traktowała go jako jedną, z najważniejszych osób w jej życiu. Co też mogło dziać się w jego łbie.. zadrżała.
– Co tutaj robisz? – Zapytała w miarę uspokojonym głosem. Wolałaby, żeby różowooki jej nie widział. Dlaczego odczuwała wyrzuty sumienia? Przecież nic nie zrobiła! Odchrząknęła znacząco, jakby starała się rozluźnić napiętą atmosferę. Poruszyła giętkim ogonem na bok, przyciskając skrzydła do boków. A co jeśli brat ją śledził? Nie... Nixlun nigdy nie był ciekawski.
Prawda?
: 21 lut 2016, 7:52
autor: Sketch
Wiercenie się w powietrzu wywołało pożądany efekt. Musiał ją zrzucić z siebie, aby nie zraniła go. Uczynił to na tyle sprawnie na ile mógł- pchnął łapami na bok, a zaraz po tym zarzucił ogonem i podkulił łapy, aby się obrócić.
Wstał na pewno nie tak śpiesznie jak samica, po czym otrzepał się, splunął odrobiną palnej wydzieliny i powoli ruszył w stronę przybyłego. Cóż to za wątły osobnik? Samiec najwyraźniej stawiał jedynie na swój wygląd, a nie ćwiczenia. Jeden z poważnych błędów w życiu, ale nie każdy też może być wojownikiem. A może ukrywał w sobie wielkie pokłady maddary? Kto wie. Zwiastun jednak nie był zadowolony z przerwanej mu zabawy, ale owa zabawa przyniosła pożądany efekt... Na parę chwil.
–A kim Ty jesteś, pięknisiu?
Jego słowa nie ociekały ironią, smok po prostu komplementował jego zadbanie, które mimo wszystko uważał za kompletnie zbędne.
Jeśli oni byli rodzeństwem to z pewnością było to dziwne połączenie rodziców, albo raczej inne matki na przykład. Assuremith swoich czasów sam postępował w taki sposób z samicami- chciałby mieć je wszystkie, jednak czas pokazał czego tak na prawdę potrzebuje.
: 21 lut 2016, 17:48
autor: Chór Światła
Do samego końca samiec miał nadzieję że Kiara go nie zauważy. Niestety, jego futro nie uchroniło go przed bystrym okiem siostry. A może to po prostu był słaby kamuflaż?... Ale cóż, przynajmniej próbował..
– H-heej siostrzyczko. – Odpowiedział, równie niepewnie i czując się tam samo dziwnie. Jego puszysty ogon był w ciągłym ruchu, machając ze zdenerwowania delikatnie.
– Szukałem cię po myślałem że może potrzebujesz towarzystwa. Ale jak widzę ktoś ci je już zapewnił... – Spojrzał na nadchodzącego "znajomego" siostry. Kiedy stanął wystarczająco blisko pierwsze na co zwrócił uwagę Nixlun to złote ślepia Zwiastuna. Nie podobało mu się groźnie spojrzenie jakim został obdarzony przez samca. Ale cóż, jeżeli przerwał im w tak intymnym momencie, to zrozumiałem że może mieć pretensje do kleryka. A przynajmniej Subtelny tak to sobie tłumaczył. Ten po prostu nie wiedział jeszcze, że wojownik Życia ma tak zwężone źrenice naturalnie, i nie czuję aż takiej zawiści jakiej mniejszy samiec się doszukiwał.
Kleryk zmrużył lekko oczy kiedy Zwiastun się przywitał. Piękniś... który to już raz słuchał jak ktoś go tak nazywa? Za każdym razem miał wrażenie że jest to próba wyśmiania jego nietypowego wyglądu. To nie jego wina że nie urodził się z łuskami czy kolcami! Grunt, że po 20 księżyców w końcu wyrosły mu jakieś rogi. A może chodziło o to że za często się myje? Po prostu nie lubił się brudzić. Dlatego też raz na dwa dni mył się w swojej sztucznej sadzawce pod posłaniem. I tyle. Trochę tego nie pojmował... Chyba że chodziło o to że jest po prostu... ładny? Jeżeli tyle smoków mu to mówi to chyba jest to prawda. Oczywiście, o ile to są to tylko niemiłe żarty. Ale dlaczego zawsze to samce go komplementują...
– Jak już Kiara powiedziała, jetem jej bratem. Na imię mam Nixlun. – Powiedział kłaniając się, starając się ukryć swoje podenerwowanie, z trochę marnym skutkiem. Celowo nie wypowiedział swojego adepckiego imienia, nie chcąc by samiec uznał go za gorszego z powodu uczniowskiej rangi. Nie chodziło tylko o coś tak bezużytecznego jak duma, tylko nie chciał przypadkiem zniechęcić do siebie bądź całej rodziny partnera siostry. Sam w końcu miałby ceremonię, gdy tylko nie ważniejsze sprawy, które zaprzątały teraz łeb Szaleństwa Cienia. Nie chciał go od nich odciągać.
Obejrzał Zwiastuna od końców rogów po łapy. Atletyczne, wyćwiczone ciało świadczyło o pewnych umiejętnościach bojowych, ale było za wątłe by można było uznać tego samca za silnego. Pewnie albo jest łowcą, albo walczy posługując się swoją zręcznością, niczym ich ojciec. A tak, tata. To z jego powodu tutaj przyszedł. Chciał w końcu pocieszyć siostrę. Ale jak widać ta znalazła już pociechę w ramionach swojego mężczyzny. Tak więc nic tu po Nixie. Spojrzał na swoją siostrę przyjmując tą samą, zmieszaną minę co na początku.
– Ale już pójdę, nie chce wam dalej przeszkadzać w waszych... zabawach. – Przy ostatnim słowie odwrócił pysk od siostry, starając się ukryć zakłopotanie aż nazbyt widoczne na jego pysku.
: 04 kwie 2016, 13:46
autor: Melodia Ciał
Młoda smoczyca pojawiła się na niewielkiej polance po czym ryknęła głośno, chcąc przywołać do siebie pewnego specjalnego gościa. Była głodna, a sama polować jeszcze nie mogła więc pozostało jej tylko żebrać o jedzenie, a tym kimś okazał się przywódca, tym kto miał jedzenie oczywiście.
: 04 kwie 2016, 13:55
autor: Chłodny Obrońca
Zastrzygł uszami słysząc dość charakterystyczną wysublimowaną gamę dźwięków wydobywającą się z gardzieli pewnej smoczycy. Nie mógł jej pomylić z nikim innym. To zabawne, że im Duma była starsza tym bardziej przypominała mu Modliszkę, może był to tylko zbieg okoliczności? Spojrzał na cielsko centaura i podrapał się po brodzie. Oj bracie... jakby cię tu zanieść... Postawił oczywiście na maddarę. Wzbił się w powietrze, a mięcho zawisło obok niego. Leciał dość szybko ale i uważnie, by nie stracić po drodze towaru. To tak czuli się łowcy... szkoda, że sam czarodziej nic konkretnego z tego nie miał. Uśmiechnął się pod nosem na tę myśl i pokręcił głową. To i tak nie było najważniejsze. Jeśli ktoś potrzebuje pomocy to mu pomoże. Wypatrzył Dumę na polanie wylądował gdzieś obok niej, uderzając w ziemię nieco zbyt mocno. Trudno jest latać i skupić się na maddarze... Truchło centaura walnęło gdzieś obok nich.
-Mam nadzieję, że to ci wystarczy do czasu gdy sama będziesz potrafiła coś złapać.– powiedział łagodnie do Dumy wskazując na mięsa o które prosiła.
-Teraz wybacz mi moja droga, ale muszę wracać do swoich obowiązków. Jedz na zdrowie.– dodał z charakterystyczną dla siebie dobrocią i szczerością, po czym odbił się od ziemi. Musiał wracać do piskląt...
: 04 kwie 2016, 14:29
autor: Melodia Ciał
Miała zamiar podziękować, na prawdę miała ale wyszło na to że wbiła wygłodniałe spojrzenie w wielki kawał mięsa. Pomachała odlatującemu przywódcy i zatopiła zębiska w ciele centaura. Pewnie gdyby Duma była człowiekiem, właśnie założyłaby sobie gustowną chustkę pod szyją i wzięłaby srebrne sztućce ze stołu by zacząć kroić mięso, ale była smokiem i choć wykwintnym to sztućców nie miała. Zaczęła powoli pożerać to co było jej dane, połykała niewielkie kawałki pokarmu, a zostawiając nietknięte niektóre narządy oraz kości i kopyta. Kiedy skończyła, zaczęła czyścić szpony, pysk i ogólnie pióra by nic przypadkiem nie pozostało na nich. Gdy juz sobie pojadła i odpoczęła, wstała i odeszła, zostawiając szkielet na widoku, a niech padlinożercy dojedzą resztki, co im będzie broniła.