Strona 2 z 7

: 12 lip 2014, 20:56
autor: Spojrzenie Mroku

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Atramentowy przyleciał tutaj jako kolejny cienisty. Skinął łbem bogowi, z niepewnością patrząc na Uśmiech, nie wiedząc jak ten zareaguje. Z pewnością nie najlepiej, z racji stosunku przywódcy do wszelkich bóstw. Następnie szybko zajął miejsce u boku matki i oczekując na rozpoczęcie. Dla niego robiło to już się nudne. Był tu kilka razy i za każdym razem raczej niewiele się działo... same nudy

: 12 lip 2014, 21:51
autor: Pasterz Kóz
Chyba nikt nie polubi tego sposobu wzywania na Spotkania czyli, gdy bóg śmierci szepcze mu do ucha. Mimo początkowego zdziwienia, przybył na miejsce jako jeden z wielu, tak szybko jak tylko mógł. Jego bystrym oczom nie umknęła elfka. Zainteresowała go jej obecność, bo nie miał bladego pojęcia o ostatnich wydarzeniach. Skinął głową bogowi, a potem dwunożnej. Wypadało być miłym, nawet jeśli była to inna rasa. Zajął miejsce między smokami ze swojego stada, a następnie oplótł łapy ogonem. Mogło być ciekawie.

: 12 lip 2014, 23:48
autor: Melodia Ciał
I on w końcu raczył się zjawić na Skałach Pokoju, był jednak ciekaw po co Ateral wyciągał JEGO Spalonego z cieplutkiego, wygodnego legowiska, staremu adeptowi nie chciało się nigdzie ruszać. Jednak w końcu zebrał się i pofrunął na miejsce spotkania. Kilka smoków tam już było i jeszcze coś nieznajomego u boku Boga Śmierci.
Na widok dwunogiej, płaskopyskiej istoty Kolec przekrzywił łeb w geście zainteresowania, ciekawe o co tu chodziło i kim było to Coś.

: 13 lip 2014, 0:10
autor: Niebieski Kolec
Gdy byłem dość zajęty rozmyślaniem usłyszałem w uchu głos Aterala. Nie zdziwiło mnie to. Był przecież Bogiem i mógł nas wzywać po co chciał i kiedy chciał. Jednak skoro to on wzywa to trzeba się pojawić. Przybyłem na Skały Pokoju w dość krótkim czasie od wezwania. Było tu tyle różnych zapachów. Zapach każdego stada, co nie było dla mnie miłą wiadomością, ponieważ były tu smoki z cienia. Ale najbardziej moją uwagę przykuł całkiem obcy zapach i to co stało obok Aterala. Zapewne chodziło o to samo, tylko kim jest ta dziwna istota. Nie ufałem jej. Lekko lecz prawie niesłyszalnie warknąłem w jej stronę. A może ma ona coś wspólnego z wiosną? Zapewne to kim jest i co tu robi zostanie niedługo wyjaśnione. Zająłem miejsce obok znanej już sobie Nuty. Po drodze posyłając jej lekki uśmiech. Ciekawe jak to się potoczy.

: 13 lip 2014, 20:49
autor: Niepamięć Świtu
Wzdrygnęła się, słysząc tuż przy sobie obcy głos. Jednak nie zamierzała zignorować wezwania. Piechotą – bo jak inaczej – przybyła na Skały Pokoju. Na miejscu znajdowało się już sporo smoków, nikogo stąd praktycznie nie znała. Ognistych była zaledwie dwójka. Zadra ostrożnym krokiem zbliżyła się do Wojennej Łuski i Jadu Duszy, chociaż i od nich siadając w pewnej odległości. Żółte ślepia wlepiła w postać Aterala, którego z imienia nie znała, zastanawiając się, kim on jest, dlaczego ich tu wezwał. Zaraz potem jej uwaga skupiła się na dziwnym, dwunożnym stworzeniu. Zmarszczyła nieco pysk, próbując przywołać w myślach jakieś urywki rozmów, które przypomniałyby jej cokolwiek na temat dwunożnych istot, ale niczego takiego nie znalazła. Boga i elfkę obserwowała z uprzejmym, choć raczej chłodnym zainteresowaniem.

: 13 lip 2014, 23:25
autor: Śnieżny Kolec.
Dawno już minęły czasy, kiedy to latorośl Szydercy woziła się na jego grzbiecie. By podążyć za ojcem, Khantar musiał używać własnych łap i skrzydeł, co oczywiście zrobił także tym razem. Gdy tylko ojciec wraz z innymi cienistymi opuścili grotę, młodzik poszedł w ich ślady. Nie łatwo było za nimi nadążyć, ale opłaciło się. Khantar pierwszy raz widział tak duże zgromadzenie. Odczuwał mimowolne podekscytowanie, które mieszało się z dziwaczną niechęcią do wszelkich "obcych". Ta mieszanka uczuć wywołała typową dlań reakcję – wszystkie kolce, którymi naszpikowane było ciało Khantara, nastroszyły się jak u przestraszonego jeża. Zdyszany wylądował na skałach i ruszył w kierunku znanych sobie pysków, skrzętnie omijając tych, którzy siedzieli wszędzie wokół. Z resztą otarcie się o niego w tej chwili można było przypłacić kilkoma rysami na łuskach.
Gdy znalazł się wśród cienistych, przysiadł nieopodal ojca rzucając mu jedynie krótkie spojrzenie fioletowych ślepi. Zwyczajowo też zaczął drapać pazurami podłoże, a im większy były, tym większe bruzdy po sobie zostawiały. Cóż poradzić, młody Khan rósł całkiem szybko.

: 14 lip 2014, 1:11
autor: Iskra Nadziei
Przyleciała na wezwanie, trochę później niż inne smoki, ale lepiej późno niż wcale. Zdziwiła się bowiem gdy usłyszała obok wezwanie Boga Aterala. Nie spodziewała się jakiegokolwiek spotkania, ale przybyła chyba jedynie z ciekawości na Skały Pokoju. Zauważyła dziwną dwunożną istotę, skinęła łbem do niej i Boga, oraz dla innych zebranych i usiadła z boku. Przyglądała się uważniej tej dziwnej istocie, ale kątem oka zauważyła że nie tylko ona jedna się przygląda tej innej istocie. Czekała na rozpoczęcie tego spotkania...

: 14 lip 2014, 23:03
autor: Słodycz Zbawienia
Na wezwanie przerwałam swoje polowanie. Zawróciłam z lasu położonego na zachód od obozu Ognia po czym przybyłam tutaj, na skały. Przyleciałam, gdyż tak było szybciej. Wylądowałam z dala od smoków, żeby nikomu nie przeszkadzać i podeszłam po prostu, mając już złożone skrzydła, a łapy nieco ugięte. Skinęłam wszystkim łbem na powitanie i przysiadłam w grupie Ognistych.

: 14 lip 2014, 23:19
autor: Księżycowa Łuna
Oblicze... również postanowiła się zjawić, podjęła taką decyzję, gdy tylko jej łapy przekroczyły migotliwą, efemeryczną ścianę stojącą na jej drodze, owiewającą ją zdawać by się mogło ciepłym powietrzem. Z początku samiczka sądziła, iż zmysły ją mamią poprzez długotrwały głód, któremu była poddana, ale kiedy tylko rozejrzała się uważnie dookoła jaskrawymi, zielonymi ślepiami, dostrzegła jedną zasadnicza i zaskakująca rzecz. Wszech obecna biel, którą znała i nauczyła się kochać, mróz poczęły ustępować połaciom gołej, brunatno czarnej ziemi, wilgotnej, tworzącej... błoto? Gdzieniegdzie widziała zieleń, tak dla niej zaskakującą, chociaż sama ów kolor znała...
Odetchnęła pełną piersią, napawając się znanymi woniami... tak bardzo tęskniła za tym miejscem, za smokami, których wiecznie się lękała, za znajomymi zakątkami, za smokami Życia, będącymi jej rodziną. Tylko... czy przyjmą ją z otwartymi skrzydłami?
Nie wiedziała.
Westchnęła cichutko pod różowawym noskiem, unosząc krótkie spiczaste żółte uszy, słysząc wzywający ją głos, nieznany jej, ale czuła, że może mu zaufać. Pierwszy raz miała tą pewność i nie lękała się postąpić tak, jak ów szept podpowiadał. Rozłożyła swe mieniące się feerią barw skrzydła, a następnie ugięła długie, smukłe łapy, aby wzbić się w powietrze. Jej wężowa, gibka sylwetka odcinała się wyraźnie od błękitu nieba, tak niezwykle jasnego, wręcz rażącego w ślepia.
Sunąc pośród mglistych obłoków, chłonęła niczym najpiękniejsze widoki i krajobrazy rozciągające się tuż pod nią. Szarość uśpionych drzew poczeła ustepować, kora stała się bardziej brązowa, a pośród konarów i delikatnych gałązek mogła dostrzec upstrzone fragmenty zieleni...
Było przepięknie, serce samiczki radowało się, ale także biło niespokojnie, gdy dostrzegła gromadę szarych skał, a pośród nich jaskrawość smoczych ciał. Nie zawahała się jednak, jak uczyniłaby Słoneczko, a zniżyła lot, aby już niebawem wylądować mięciutko na błotnistym podłożu, nieco na skraju zgromadzenia, nieopodal tych nielicznych smoków, które pragneła dostrzec, ale czy one widziały ją? Przechodząc pomiędzy smokami Zycia, stąpała wyprostowana, ale nie dumna, ale w jej pięknych, łagodnych oczach można było dostrzec radość, ale także skruchę, gdy muskała ich ciała delikatnie swym bokiem okrytym krótkim żółtym futrem, witając się z nimi z taką poufałością, której dostrzec u tej smoczycy nie można było od pisklęcia. Był to prosty, delikatny dotyk, ledwie muśnięcie, radość z ich spotkania.

: 14 lip 2014, 23:19
autor: Nathi
Przyleciał i Biały, choć niezbyt się śpieszył. Zastanawiało go, z jakiego powodu Ateral go wezwał. Określenie "spotkanie" niezbyt mu się podobało. Wyobrażał sobie wtedy mnóstwo smoków, nic nie wiedzących piskląt i jeszcze mniej wiedzące dorosłe smoki. Nie dostrzegali jego dobra, starań. Nigdy nie rozumieli jego poglądów. Nie rozumieli go. A teraz musiał tam tak stać, jakby był jednym z nich. A przecież nie był. Był kimś więcej, ale tylko on to widział.
Spojrzał w oczy Złudzenia Życia, jego mistrza i przywódcę stada. Nie popatrzył się złowrogo, jak to zwykle robił. Można nawet powiedzieć, że po ostatnich treningach nieco się do niego przekonał. Może nawet przez kilka sekund rozważał przywitanie się z nim? Nie, pewnie nie, nie miał takiego zwyczaju.
Podobnie spojrzał na Cassandrę. Odnalazł też wzrokiem Wojenną. Znał te smoki. No i Oko Zmierzchu. Popatrzył na niego dłużej, z nienawiścią, jakby próbował go udusić patrząc na niego. Nie udało mu się.
W końcu, ignorując pozostałe tłumy, które się tam pojawiły, zajął swoje miejsce, nie podchodząc bliżej do żadnego ze smoków.
I wtedy zobaczył postać stojącą za Ateralem. Nie miał pojęcia, kto to mógł być. Postanowił po prostu poczekać na wyjaśnienia.

: 15 lip 2014, 16:37
autor: Ateral
Ze smoków obecnych stado Ognia było najmniej liczne. Mieli dużo czasu na odzyskanie sił, jednak najwyraźniej niezbyt się do tego spieszyli. Ciekawe jak szybko pozostałym stadom minie cierpliwość i postanowią wykorzystać szansę na zdobycie terenów?
Dziękuję wszystkim za przybycie – odezwał się Ateral cichym głosem, który w jakiś sposób nadal był doskonale słyszalny nawet dla bardzo oddalonych słuchaczy. – Niektórzy z was już o tym wiedzą, niemniej ta oto elfka chciała oficjalnie wszystkich poinformować o obecności Drzewa Odnowy oraz samych elfów na waszych terenach – czarne ślepia zabłysły złowieszczo, jakby Ateral chciał powiedzieć, coś jeszcze, ale z wielkim trudem się powstrzymywał.
Wyglądał niemalże na rozgniewanego. Bóg Śmierci – rozgniewany? To musiało zwiastować kłopoty.

: 15 lip 2014, 16:53
autor: Najstarszy
– Dziękuję, Ateralu – powiedziała elfka cicho, bez służalczości.
Ten smok nazywał się bogiem, ale nie był bogiem elfów. W jej oczach wyglądał po prostu na niezwykle potężnego smoka, nie więcej. Więc, chociaż była mu wdzięczna za ten wstęp, napewno nie zamierzała się przed nim pokłaniać czy składać mu ofiar. Czy co innego mógłby sobie życzyć smoczy bóg.
– Witajcie, smoki Wolnych Stad – zaintonowała donośnym głosem, odwracając się przodem do zebranych i patrząc się na nich bez strachu czy zdenerwowania w zielonych oczach o okrągłych źrenicach. – Jestem Najstarsza Amarie i jestem kimś w rodzaju przewodnika mojego plemienia. Przybyliśmy tu, pod ochronę waszej bariery, zachęceni zaproszeniem smoków, które nas znalazły – elfka znalazła wzrokiem Esencję Przyszłości i Rozkwit Mroku i skinęła im głową z szacunkiem. – W sercu Dzikiej Puszczy zasadziliśmy prastare magiczne drzewo, którego ochrona od wieków była powołaniem moim i mych krewnych. To drzewo, zwane Drzewem Odnowy, przywróciło równowagę zachwianą przez jednego z waszych bogów, który z wami wojował wiele księżyców temu. Tego Drzewa będziemy chronić także przed wami, dlatego proszę, byście dla naszego i swojego bezpieczeństwa nie wkraczali do serca Puszczy bez zezwolenia jednego z moich Strażników. Możemy nie mieć waszych łuskowatych pancerzy czy ostrych zębów, ale w żaden sposób nie jesteśmy bezbronni i ktoś może ucierpieć w takiej sytuacji. Jestem pewna, że wszyscy chcielibyśmy tego uniknąć.
Przełknęła ślinę i splotła ręce przed sobą.
– Jest kilka rzeczy, które chciałabym z wami ustalić i które chciałabym, aby obie strony, to znaczy smoki i elfy, bezwzględnie respektowały. Po pierwsze, skoro ja nie życzę sobie niepowołanej obecności smoków w moim obozie, chciałabym poznać warunki przywódców na wkroczenie moich elfów na ich tereny i do ich obozów, jeżeli w ogóle na coś takiego byście pozwolili – zmrużyła zielone oczy i odgarnęła niesforny kosmyk brązowych włosów za spiczasto zakończone ucho. – Po drugie, chciałabym poznać jaką drogę możemy obierać, by wyjść spod bariery i poza wasze tereny, bez konieczności ustalania tego za każdym razem z przewodnikami waszych zgrupowań. Po trzecie, moi Konsyliarze chętnie wymienią się posiadanymi rzeczami na przedmioty, których potrzebują smoki. Jednak kradzieże czy przemoc dla takich korzyści będą przez nas z całą mocą ścigane.
Popatrzyła na Uśmiech Cienia oraz Złudzenie Życia, następnie przez chwilę bezskutecznie szukała wzrokiem sylwetki Oceanu Ognia. Oby jakiś przedstawiciel będzie mógł mówić w imieniu tego zgrupowania smoków.

: 15 lip 2014, 17:40
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca, który siedział razem ze swoim stadem, a nie na podwyższeniu, tak jak Złudzenie, wbił ślepia w elfkę dopiero wtedy, gdy ta zaczęła przemawiać. I wybitnie nie podobał mu się jej ton oraz słowa. Wypowiadała się, jakby co najmniej należało jej się to, o czym mówiła. Zostali "zaproszeni" – choć nie przypominał sobie, by kogokolwiek zapraszał – zajęli ich tereny wspólne i roszczą sobie prawo do "bezwzględnego zakazu" wkraczają na "ich" teren? Dobre sobie. I jeszcze im grożą... "Nie jesteśmy bezbronni i koś może ucierpieć"...
Z pyska czarnołuskiego samca wydobył się głośny, szyderczy, kpiący rechot. Pozabijałby tych dwunożków dla samej zabawy. Nie miał zamiaru bezwzględnie respektować żadnej zasady, którą chciał narzucić mu ten żałosny intruz.
– Nie zezwalam na wkraczanie na tereny Cienia, w przeciwnym wypadku wasze wnętrzności zostaną rozsmarowane na naszej granicy dla rozwiania resztek wątpliwości – rzekł, mrużąc ślepia. Jeśli Cień chciał iść i pointegrować się z tymi śmiesznymi istotami, mogli próbować dostać się do ich obozu, lecz on sam nie miał zamiaru tego czynić, tym samym nie będzie tolerować ich obecności na własnym terenie.

: 15 lip 2014, 19:15
autor: Nathi
Zdanie Białego Kolca było niemal identyczne, jak to Uśmiechu Cienia. Był on znacznie młodszym smokiem, który dopiero co się szkolił, choć miał bardzo ambitne plany. Chciał przecież jako dorosły smok zostać przywódcą Stada Życia, by potem podbić pozostałe stada i władać nimi wszystkimi. Smoczymi ziemiami. Tu, gdzie żył od urodzenia. A teraz, znikąd pojawiły się te dziwne istoty, które zagarnęły część smoczych ziem. Nikt go nie pytał o zdanie, które zapewne i tak nic by nie zmieniło, ale coś kazało mu się odezwać. Natychmiast po słowach Uśmiechu, jakby podpisując się pod nimi.
– Nigdy nie słyszałem o Drzewie Odnowy. Odkąd żyję nie chroniły go żadne elfy i wszystko było w porządku. Niedługo zacznę polować, a smoki skarżą się na małą ilość zwierzyny w lasach. Teraz tylko więcej osób będzie na nie polować... – zastanowił się przez chwilę. – Chyba, że jecie trawę, co? – spytał ironicznie. Był młody, ale czasami pozwalał sobie na naprawdę dużo. Wystąpił, i zwrócił się bardziej ku smokom, niż elfce. – Więc teraz byle kto może przyjść zza bariery, wziąć sobie część ziem i już na pierwszym spotkaniu rządzić się i ustalać zasady? To taki żart? Ćwiczenie? Mamy pokazać, że nie jesteśmy idiotami i się sprzeciwić? Czy co? – powiedział głośno.
Nie podobało mu się to. Te całe elfy. Ich wygląd, zachowanie, sposób mówienia. Wszystko. Rzucił elfce i Ateralowi spojrzenie spode łba.

: 15 lip 2014, 19:32
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Skrzydło wysłuchał Aterala, Amarie i Uśmiech, po czym, nim zdążył się odezwać, głos zabrał Biały. Znowu on. Złudzenie zeskoczył z podwyższenia i zbliżył się do Adepta krokiem dostojnym, pełnym gracji ale i smoczej siły i pewności siebie. Stanął naprzeciwko Białego, znacznie go przewyższając, a w jego ślepiach czaiła się groźba.
Okaż szacunek tym, którzy na niego zasługują. Może istnieć tylko jedno Drzewo Odnowy. Nie słyszałeś o nim, bo do tej pory nie było potrzeby sadzenia go. Gdyby nie elfy i ich pomoc zima wciąż by nas nękała. Teraz zwierzyna będzie dawała więcej pożywienia, łatwiej będzie ją znaleźć i upolować. – wyjaśnił, na tyle głośno, by i inni go słyszeli. Jednak następne słowa skierowane były tylko do uszu Białego.
Odezwij się tutaj jeszcze raz w taki sposób, a nie miną dwa uderzenia serca, a będziesz w drodze do obozu jako Nathi, pisklę Życia. – po tych słowach odwrócił się, by spokojnym krokiem wrócić na podwyższenie, na którym wcześniej siedział.
Barierę możecie opuszczać podążając na północ przy granicy Życia z Ogniem. Jeśli Ogień nie wyrazi na to zgody, możecie się poruszać po terenach mojego Stada, jednak nie wchodząc na nie głębiej niż na trzy ogony. Wolałbym jednak, aby każdorazowa wizyta na terenach mojego Stada była wcześniej ze mną uzgadniana. Chętnie powitam was na którejś z naszych ceremonii. – odparł, po czym zmrużył nieco swoje żółte ślepia. Cóż, on miał zupełnie inne podejście niż Uśmiech, a mimo to jakoś się dogadywali.
Mimo wszystko Adept mojego Stada poruszył ważną kwestię. Polowania na zwierzynę żyjącą na tych terenach mogą być uciążliwe, gdyż na terenach wspólnych nie ma ich zbyt wiele. Jak chcecie rozwiązać tą kwestię?

: 15 lip 2014, 21:12
autor: Najstarszy
Amarie z obojętnością przyjęła wrogie reakcje i słowa.
– Celowo pytałam o możliwość drogi przez wasze ziemie poza barierę, Złudzenie Życia – zwróciła się do przywódcy Życia, nieprzejęta równinną agresją wyczuwaną w pozostałych. – Daliście nam mały kawałek Dzikiej Puszczy, który stał się obozem dla mojej rodziny. Więc chcemy móc dojść do terenów poza barierą, by znaleźć pożywienie i inne cenne przedmioty dzięki którym możemy się utrzymać w dobrej kondycji – zielone oczy spoczęły na Białym Kolcu, a elfka zmierzyła młodego smoka spokojnym spojrzeniem.
Smoki to dziwne stworzenia, skoro sądziły, że wiedzą wszystko o otaczającym je świecie, którego zmierzyły ledwie kawałek. Sama Amarie nigdy nie pokusiłaby się o całkowitą pewność w sprawie, o której słyszała pierwszy raz w życiu. Ale może trzeba być starszym by pojąć, że świat pełen jest zagadek i tajemnic?
Odwróciła się do Złudzenia Życia.
– Dziękuję, przywódco Życia. Czy jest tu może ktoś, kto mógłby zabrać głos w imieniu Oceanu Ognia? – zapytała, gdyż nie widziała tego charakterystycznego smoka Ognia na Spotkaniu. Ale miała nadzieję, że ktoś uprawniony do wypowiadania się w imieniu tego stada się tu znalazł. Lepiej było zamknąć tę sprawę od razu, i nie ciągnąć jej przez kolejne sezony.