Polana

Najspokojniejsze miejsce w całej krainie. Młode drzewka dają schronienie przed słońcem, ale tez przed deszczem. Gdzieniegdzie niewielkie polany, na których można posiedzieć i porozmawiać. W Szklistym Zagajniku można poczuć się jak w domu...
Arradir
Dawna postać
niezła gnida
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 640
Rejestracja: 10 sty 2014, 22:49
Płeć: Samiec
Księżyce: 1
Rasa: Skrajny
Opiekun: Spojrzenie Mroku

Post autor: Arradir »

A: S: 1 | W: 1 | Z: 2 | I: 1 | P: 2 | A: 3

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Smoczyca siedziała cierpliwie i czekała jak sytuacja się rozwinie. Nie zamierzała jednak milczeć w nieskończoność.
– Nie może być tak źle, Okopcona. Na pewno bardzo cię kochają i byłoby im przykro, jeśli byś ich opuściła. My przyjęlibyśmy cię z otwartymi barkami, ale nie chcielibyśmy jednocześnie robić sobie z Wody wrogów. Chyba rozumiesz...
Ostatnie zdanie powiedziała w stronę Autentycznego, naciskając go wzrokiem. Co on takiego kombinował. Dyskretnie szturchnęła go końcówką ogona. Nie poznawała tego smoka, ale nie była złośliwa, by zdradzić go od początku. Może zapragnął rozpocząć nowy rozdział w życiu... Miał prawo po tym co się stało.
– Cierpliwość jest cnotą, Aidenie. Gdy wybije twoja godzina, nasz Przywóca zwoła wszystkich na twą ceremonię...
Odparła jak zwykle z mądrością.

Licznik słów: 118
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Okopcona Łuska.
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 57
Rejestracja: 10 sty 2014, 22:40
Płeć: Samica
Księżyce: 0
Rasa: Północny
Mistrz: Nie ma i nie będzie

Post autor: Okopcona Łuska. »

A: S: 1| W: 2| Z: 4| I: 1| P: 2| A: 2
U: S,L,MP,A,O,MA,MO: 1| P,B,Śl: 2| Kż,Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok
Jego ton głosu i spojrzenie z lekka go zdradziły, przez co na jej pysk wpełzł lekki uśmieszek. Widocznie on również miał problemy z rangą jednak u niego sytuacja wyglądała nieco lepiej
Może kiedyś o ile wciąż będę w granicach bariery wybierzemy się na wspólne polowanie. Kto wie? Może będzie zabawnie? – Polowanie w pojedynkę było czymś wspaniałym ale we dwójkę. Już widziała te stadka zwierzyny otoczone z dwóch stron i to jak padają martwe. Aż jej ślinka się zebrała w pyszczku
Wątpię by ktoś się tym przejął. Może matka przez jakiś czas by to odczuła ale ojciec? – Tu parsknęła z lekkim rozbawieniem. Po ostatniej rozmowie z nim kiedy ponownie poprosiła go o zmianę mistrza i rozwiązanie sprawy z Kojącą domyśliła się jakie ojciec ma chyba o niej zdanie
A ojciec jak tak pomyślę to chyba by się nawet ucieszył że mnie nie ma. Nie musiał by się tak "pieklić" – Oczywiście Rozkwit raczej nie zdawała sobie sprawy że mowa była o samym przywódcy wody którego złowrogie spojrzenie samo mówiło że ma już jej dość i chętnie by ją wykopał gdyby coś jeszcze powiedziała. Aż pożałowała wtedy że tam się zjawiła
Oczywiście że rozumiem wasze obawy o spór z wodą. Dlatego nie żywię zbyt wielkich nadziei na to że w którymś stadzie znajdzie się dla mnie miejsce, chociaż to miłe że w sumie obce mi smoki są tak życzliwe – Dopiero teraz przypomniała sobie o pytaniu Aidena.
Po co tu przyszłam. W sumie sama nie wiem. Wyżalić się? Porozmawiać? Szukać rady? Może po prostu chciałam przez chwilę pobyć z dala od obozu. Ciężko to stwierdzić – Trochę głupio się czuła tu tak siedząc. Obce smoki z obcego stada które wcale nie musiały tu być były dla niej w sumie milsze niż członkowie jej stada którego jedynie matka była jako takim wyjątkiem. Westchnęła cicho z lekka zrezygnowana

Licznik słów: 311
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Ostry zmysł: Wzrok +1 Kostka do rzutu na wzrok

Proszę nie umieszczać Okopconej w spisach rodzinnych
Błędny Ognik
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 348
Rejestracja: 10 sty 2014, 23:47
Płeć: Samiec
Księżyce: 29
Rasa: Drzewny
Mistrz: Cichy Szafir

Post autor: Błędny Ognik »

A: S: 1 | W: 1 | Z: 3 | I: 1 | P: 3 | A: 1
U: S, P, L, W, MO, MA, M: 1 | B, O, A, MP, Kż: 3 | Skr, Śl: 5
Atuty: Spostrzegawczy; Pamięć przodka
Gdy Rozkwit wspomniała o jego ceremonii. Przytaknął jej łbem i spojrzał na nią łagodnie.
– Wiem pani. Ufam Cieniowi. Na to liczę. – powiedział chociaż w głębi ducha mało co go ta ceremonia po ostatnim obchodziła. Strasznie negatywne skojarzenie.

Och smok był niezwykle życzliwy i dobrodszny! A przynajmniej tak mogłoby się wydawać.
Ba! o tym trzeba było być nawet przekonanym. Aiden grał bowiem doskonale, od zawsze i prawdopodobnie na zawsze, a teraz dodatkowo świetnie się przy tym bawił. Gdy smoczyca zasugerowała swoje odejście za barierę. Smok zrobił wielkie przerażone oczy. Wciągnął powietrze do płuc ze świstem. Nic przesadzonego wyglądało na wskroś realistycznie.
– Nie! – krzyknął. Po czym jakby powstrzymał sam siebie i dalej mówił już normalnie.
– Błagam nie rób tego.– szepnął i objął ją skrzydłem. Zachowywał się tak jakby właśnie cś w nim pękło, jakby Okopcona... bardzo przypominała mu siostrę. Gra pozorów. Nic więcej ale niezwykle dobrze odegrana.
– Będzie dobrze, zajmiemy się tobą. Już nigdy nie będziesz sama. Prawda Talaith? Proszę nie każ mi jej tak zostawiać... Porozmawiaj z Zaklinaczem. – oczy delikatnie mu się zeszkliły, jakby wpadał w lekką panikę. Ale nie grał przesadnie. Wszystko subtelne wiedział, że Rozkwit jest bardzo wrażliwa i dobrą smoczycą. Nie ma serca z kamienia.

Licznik słów: 204
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Spostrzegawczy Jednorazowo +1 do Siły/Zręczności/Wytrzymałości/Inteligencji/Percepcji/Aparycji (należy wybrać jeden atrybut)

pamięć przodka Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST podczas walki z nimi.

Ściąga :Las Ataiur,Las Yraio, Pasmo Bliskie, Las Graniczny
Arradir
Dawna postać
niezła gnida
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 640
Rejestracja: 10 sty 2014, 22:49
Płeć: Samiec
Księżyce: 1
Rasa: Skrajny
Opiekun: Spojrzenie Mroku

Post autor: Arradir »

A: S: 1 | W: 1 | Z: 2 | I: 1 | P: 2 | A: 3
Smoczyca przekrzywiła łeb i zmrużyła ślepia. Autentyczny dziwnie się do niej odezwał. Było to zastanawiające. Na pewno nie pozostawi to bez zastanowienia. Ale dalsza reakcja smoka była taka przekonywująca, że mimo swej wysoko rozwiniętej empatii, Talaith po prostu uwierzyła młodemu.
Uśmiechnęła się do Okopconej i skinęła łbem.
– Jeżeli ta sytuacja, o której mówisz, jest prawdziwa i twój ojciec cię nie chce... Jeżeli stado się zgodzi... Porozmawiam z Kalhairem. Ale, ale, Aiden. Nie naciskaj. Wciąż ma swoje stado i daj jej odsapnąć, bo robisz się natarczywy.
Przemówiła do adepta łagodnie i westchnęła. Miała nadzieję, że ten incydent na ceremonii nie będzie początkiem anarchii w stadzie. Talaith tak bardzo ich wszystkich kochała...

Licznik słów: 111
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Okopcona Łuska.
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 57
Rejestracja: 10 sty 2014, 22:40
Płeć: Samica
Księżyce: 0
Rasa: Północny
Mistrz: Nie ma i nie będzie

Post autor: Okopcona Łuska. »

A: S: 1| W: 2| Z: 4| I: 1| P: 2| A: 2
U: S,L,MP,A,O,MA,MO: 1| P,B,Śl: 2| Kż,Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok
Siedziała tak przez chwile w osłupieniu, nie wiedząc zbytnio co zrobić bądź powiedzieć. Zatkało ją, jednak w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Czuła na grzbiecie przyjemną ciepłą błonę skrzydła samca co w sumie samo w sobie ją szokowało. Miły gest którego wcześniej nigdy nie doznała, jakby w końcu komuś na niej zależało.
To bardzo miłe – Mruknęła z lekka poruszona, opuszczając w dół nieco pysk. Z jednej strony dziwnie się czuła wiedząc że Talaith i Aiden się nad nią litują ale z drugiej strony miała szanse zyskać coś na co liczyć nie mogła w wodzie i już nie mowa była tu o samej randze która w sumie też była ważna
Jestem wam bardzo wdzięczna za wasze chęci, muszę was jednak poprosić byście nie wspominali o niczym mojemu ojcu. Jeśli Nieokiełznany się o tym dowie nie puści mi tego płazem zwłaszcza że ostatnio jest dość... rozdrażniony. – Tego jednego się chyba bała w sumie nawet. Ojciec ostatnio był wściekły a teraz gdyby się dowiedział że Okopcona jest na granicy przejścia do innego stada, na pewno by nie skończyło się miło. Aż jej się ślepia zaszkliły zupełnie jakby zaraz miała się rozpłakać jednak powstrzymała ten odruch z trudem. Obce smoki a jednak nawet mimo iż jej nie znają chętnie przyjęłyby ją do stada. Mruknęła cicho wciąż lekko poruszona po czym przywołała z legowiska trzy kamienie szlachetne. Dwa rubiny i szmaragd. Rubin i Szmaragd pojawiły się przed Talaith, bo tak się zwała wcześniej uzdrowicielka, zaś drugi rubin przed Aidenem
Jako drobny wyraz mojej wdzięczności do was. – Trzy kamienie to nic. Czuła w duchu że była i będzie im dłużna dużo więcej bowiem to w sumie oni otworzyli przed nią szanse na coś co wydawało jej się lepsze.

Licznik słów: 287
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Ostry zmysł: Wzrok +1 Kostka do rzutu na wzrok

Proszę nie umieszczać Okopconej w spisach rodzinnych
Błędny Ognik
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 348
Rejestracja: 10 sty 2014, 23:47
Płeć: Samiec
Księżyce: 29
Rasa: Drzewny
Mistrz: Cichy Szafir

Post autor: Błędny Ognik »

A: S: 1 | W: 1 | Z: 3 | I: 1 | P: 3 | A: 1
U: S, P, L, W, MO, MA, M: 1 | B, O, A, MP, Kż: 3 | Skr, Śl: 5
Atuty: Spostrzegawczy; Pamięć przodka
Nieokiełznany! Och przecież on samca śledził! Przez chwilę jego serce podfrunęło do góry! Ale byłoby zabawnie gdyby mu powiedział! Ha!
Zabić kogoś... tak pośrednio. Po cichu, bez świadków.
Ale... nie... musiał pohamować swoje dziwne fantazję i nieco przystopować. Adeptka mu się przyda, bardziej niż wdzięczność złamanego przywódcy Wody.
– Oczywiście, nie będę pani. To jej decyzja... – skłonił łeb nisko przed Rozkwitem. Musial wypaść oficjalnie. Przecież byli z członkiem obcego, lekko wrogiego im stada.
Ale... cieszył się. Dostał to czego chciał. O to właśnie mu chodziło.
Cóż za pozytywne warunkowanie kłamstwa... Ah! I jeszcze kamień! Co za dzień! Co za dzień! Był z siebie bardzo zadowolony.
Udawał, że nie wrócił uwagi na błyskotkę. Spojrzał na Okopconą.
– Nawet mi to przez głowę nie przeszło– skłamał gładko
– Możesz mi ufać, nie pisnę ani słowa. Pamiętaj, że na ciebie czekamy... w Cieniu. Przynajmniej ja i Talaith... Prawda pani? – przeniósł wzrok na Rozkwit.
Gdzieś podczas jego gadki kiedy samice zapewne patrzyły na niego... rubin... rozpłynął się w powietrzu.

Licznik słów: 167
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Spostrzegawczy Jednorazowo +1 do Siły/Zręczności/Wytrzymałości/Inteligencji/Percepcji/Aparycji (należy wybrać jeden atrybut)

pamięć przodka Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST podczas walki z nimi.

Ściąga :Las Ataiur,Las Yraio, Pasmo Bliskie, Las Graniczny
Arradir
Dawna postać
niezła gnida
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 640
Rejestracja: 10 sty 2014, 22:49
Płeć: Samiec
Księżyce: 1
Rasa: Skrajny
Opiekun: Spojrzenie Mroku

Post autor: Arradir »

A: S: 1 | W: 1 | Z: 2 | I: 1 | P: 2 | A: 3
Smoczyca nadal nie wiedziała dlaczego Autentyczny mówił do niej Pani. Jednak nie komentowała jego zachowania. Miała swój rozum i wiedziała, by nie roztrząsać dziwnych sytuacji wewnątrz stadnych przy obcych. A Okopcona, póki co, była obcą.
Smoczyca spojrzała zaskoczona na kamienie ofiarowane jej przez Adeptkę Wody.
– Ah, kochana. Nie trzeba zachowaj dla siebie!
Rzuciła, ale widziała, że Okopcona nalega. Dlatego uśmiechnęła się ciepło ku niej i przyjęła kamienie, odsyłając je do swojej groty. Miała tylko nadzieję, że Antrasmer ich nie wyrzuci jako przedmiotów magicznych, czyli czemuś czemu nie ufał. Pocieszne pisklę.
– Dziękuję, obiecuję, że porozmawiam z Przywódcą Cienia. Sprawa się komplikuje z powodu oczywistego. Twoim ojcem jest Przywódca Wody... Hm, ale nic nie powiem nikomu oprócz Zaklinacza.
Obiecała, kładąc łapę na sercu.

Licznik słów: 123
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Okopcona Łuska.
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 57
Rejestracja: 10 sty 2014, 22:40
Płeć: Samica
Księżyce: 0
Rasa: Północny
Mistrz: Nie ma i nie będzie

Post autor: Okopcona Łuska. »

A: S: 1| W: 2| Z: 4| I: 1| P: 2| A: 2
U: S,L,MP,A,O,MA,MO: 1| P,B,Śl: 2| Kż,Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok
Cały czas towarzyszyło jej dziwne uczucie przebywając z tymi smokami a co dziwniejsze nie umiała w ogóle stwierdzić co to za uczucie. Może to przez te przyjemne ciepło które czuła na grzbiecie, promieniujące od skrzydła samca. A może po prostu czuła się głodna i w połączeniu z tymi wszystkimi emocjami powstawało właśnie takie uczucie. Nie miała bladego pojęcia jednak teraz nie było to ważne. Wyszła powoli spod skrzydła Aidena oczywiście zauważając kiedy kamień zniknął. Mimo iż jej czujność była nieco otępiała w tym momencie, to jednak wciąż była spostrzegawcza i wyczuwała instynktownie kiedy ktoś używa magii. Nie zwróciła jednak na to zbytniej uwagi. Jedynie z lekkim uśmiechem na mordce podeszła powoli do uzdrowicielki i wtuliła się w jej miękkie futro
Dziękuje za wszystko. Mam nadzieje że wszystko się ułoży – W jej głosie pobrzmiewała lekka nutka nadziei ale też ciekawości.
Tobie również dziękuje Aidenie, chociaż to nie ładnie tak szpiegować, to mimo wszystko jestem Ci wdzięczna – W sumie sama nie wiedziała czy czuć wdzięczność czy nie. Wcześniej jakoś może by usiedziałą w wodzie. Jakoś to przetrzymała jednak on sprawił że teraz pojawiła się szansa na coś dobrego a ona zamierzała z niej skorzystać, tylko czy jej nadzieje się spełnią czy może okażą się złudne? Nic nie było pewne
Pozwolicie że się na razie oddalę? Głód targa moimi wnętrznościami a jako przyszła łowczyni nie powinnam raczej paść z głodu. Mam nadzieje że niedługo znów się spotkamy i sprawa zmiany stada stanie się bardziej klarowna – Po tych słowach odsunęła się nieco od Cienistych. Polowanie. Chciała w czymś w końcu zatopić swoje kły i poczuć ten soczysty smak świeżego mięsa

Licznik słów: 272
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Ostry zmysł: Wzrok +1 Kostka do rzutu na wzrok

Proszę nie umieszczać Okopconej w spisach rodzinnych
Arradir
Dawna postać
niezła gnida
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 640
Rejestracja: 10 sty 2014, 22:49
Płeć: Samiec
Księżyce: 1
Rasa: Skrajny
Opiekun: Spojrzenie Mroku

Post autor: Arradir »

A: S: 1 | W: 1 | Z: 2 | I: 1 | P: 2 | A: 3
Uzdrowicielka Cienia objęła łapą, przytulającą się do niej Adeptkę Wody. Zrobiła to mimowolnie, z czułością. Uśmiechnęła się lekko, jakby szczęśliwa z powodu tego okazanego uczucia. Autentyczny sprawił, że sama nagle zapragnęła, by Okopcona do nich dołączyła. Musiała to umiejętnie załatwić.
– Dziękuję również. Idź. Nie krępuj się. My także wrócimy do swych obowiązków. Gdy załatwię coś z Przywódcą, wezwę cię do tego samego miejsca.
Odparła i sama wstała. Spojrzała na Aidena wyczekująco, a po kilku sekundach sama odwróciła się, rozłożyła skrzydła i odleciała.
zt

Licznik słów: 84
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Błędny Ognik
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 348
Rejestracja: 10 sty 2014, 23:47
Płeć: Samiec
Księżyce: 29
Rasa: Drzewny
Mistrz: Cichy Szafir

Post autor: Błędny Ognik »

A: S: 1 | W: 1 | Z: 3 | I: 1 | P: 3 | A: 1
U: S, P, L, W, MO, MA, M: 1 | B, O, A, MP, Kż: 3 | Skr, Śl: 5
Atuty: Spostrzegawczy; Pamięć przodka
Smok osiągnął to co chciał.
W dodatk rozerwał się, co chociaż na chwile pozwoliło zapomnieć o swojej ukochanej siostrze.
Dobrze było komuś pomóc, komuś dopiec, oszukać jego opiekunkę
Ha!
I jeszcze otrzymał za to kamyk! Przecież to była zabawa dla niego! A nie jakaś przysługa czy kara. Cóż za dobry dzień... w przeciwieństwie do wczorajszego. Gdy smok został sam spochmurniał... Ta cisza.
Jest zupełnie sam. Słaby
Rozłożył skrzydła i poleciał w ślad za Rozkwitem.

Licznik słów: 74
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Spostrzegawczy Jednorazowo +1 do Siły/Zręczności/Wytrzymałości/Inteligencji/Percepcji/Aparycji (należy wybrać jeden atrybut)

pamięć przodka Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST podczas walki z nimi.

Ściąga :Las Ataiur,Las Yraio, Pasmo Bliskie, Las Graniczny
Krzyk Honoru
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 759
Rejestracja: 20 lut 2014, 17:07
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 40
Rasa: Górski
Mistrz: Niegasnąca Iskra i Nieśmiertelny Ogień

Post autor: Krzyk Honoru »

A: S: 2| W: 1| Z: 1| I: 4| P: 1| A: 1
U: P,W,Skr,Śl: 1| L,S :2| B,O,MP: 3| A: 4| MO: 5| MA: 6
Atuty: Inteligentny; Niezdarny wojownik; Mistyk
-Musisz poćwiczyć magię ataku.– oznajmił mi przed paroma chwilami tata. Przystałem na to z radością, bo tak prawdę mówiąc strasznie mi się zaczęło nudzić. Tak więc szliśmy teraz szukając dogodnego dla nas miejsca. Patrzyłem jak tata kroczy dwa kroki przede mną z dumnie uniesionym łbem, uśmiechał się leciutko, jakby myślał o czymś innym. Rozglądał się wokół, nie wiem, czy po to by zapamiętać drogę, czy po prostu podziwiał widoki, ale miał przy tym tak rozmarzoną minę, że obstawiałbym to drugie. Jego czarny długi ogon poruszał się leciutko, przez co gdy natrafiał na jakąś śnieżną zaspę obsypywał mnie delikatnymi białymi płatkami.
Słońce pomału zachodziło i robiło się ciemno, ale właściwie nawet mi się to podobało. W ciemnościach nie widać tak mojej szpetoty. Nie lubię, gdy inni się mnie boją, ciężko jest przywyknąć do smoków, które wciąż się we mnie wpatrują. Wiem, że to jest ciężki widok, sam, gdybym mógł, nie patrzyłbym na to. Zastanawiałem się nawet nad tym, by wciąż unosić iluzję, tak, by nikt prócz mnie nie wiedział o mojej szpetocie, ale tata powiedział, że kłamstwo i tak prędzej, czy później by się wydało. Pamiętam, jak tłumaczył mi, jeszcze zanim wkroczyliśmy na tereny Wolnych Stad, że oszustwem wiele nie zdziałam, a dzięki swemu wyglądowi będę wiedział, kto tak naprawdę jest moim przyjacielem. „Odwrócą się od ciebie tylko ci, którzy nie są warci twojej przyjaźni”– tak brzmiały jego słowa, trochę w to wątpię, ale skoro on tak mówi…
-Tutaj.– usłyszałem swój własny głos. Cofnąłem się kilka kroków tak, by dzieliło nas mniej więcej trzy długości ogona. Tata skinął łbem i jak zwykle, gdy ze mną trenował uśmiech spełzł mu z pyska zastąpiony powagą i skupieniem.
-A więc zaczynaj mój synu.– machnął łapą i ustawił się tak, by móc się bronić.
Wziąłem głęboki oddech i oczyściłem swój umysł. Pierwszy atak, jaki wykonałem by prosty. Wyobraziłem sobie kulę ognia. Miała średnicę dwóch pazurów, była idealnie gładka i czerwona. Dopiero gdy wyobraziłem sobie jak zaczynają otaczać ją gorące płomienie, jej faktura uległa nieco zmianie. Nie miała już tak regularnych kształtów. Płomyki przeskakiwały wesoło z jednego miejsca na drugie, mieniąc się pomarańczem, czerwienią i żółcią. Zacząłem podwyższać temperaturę. Czułem żar buchający od mojego tworu, kula na pewno mogłaby wyrządzić dużo szkód, ale jestem pewien, że tata i obroni. Dlatego też tchnąłem maddarę w swoje wyobrażenie i posłałem kulę wprost na klatkę piersiową taty. Nie dostrzegłem tarczy, która pojawiła się wokół niego, ale musiał coś stworzyć, bo płomienie uderzyły w coś i rozlały się po tarczy. Szybko wygasły, a ja zacząłem wykonywać następny atak.
Tym razem wyobraziłem sobie jak nad tatą powstaje deszcz malutkich igiełek. Owe igiełki miały właściwości diamentu- twarde, niełamliwe, a do tego ostro zakończone. Oczywiście to nie wszystko. Ich końcówki były nasączone kwasem, który miał weżreć się w łuski przeciwnika niszcząc je i wżerając się głębiej w tkankę. Deszcz miał spaść na całego tatę. Począwszy od łba, a skończywszy na ogonie, tak, by atak był jak najbardziej bolesny., Wyobraziłem sobie to tak : Igiełki wbijają się w łuski aktywując kwas, który rozprowadza się po całym ciele, parząc i wżerając się w tkankę. W taki też twór tchnąłem maddarę. Patrzyłem jak deszcz skrzących się w zachodzącym słońcu kryształków spada na tatę, ale nie dotarły do niego. Znów natrafiły na przeszkodę, której ja nie mogłem dostrzec. Nie połamały się, ale jakby ześlizgały na ziemię.
-Nieźle, próbuj dalej.– usłyszałem jakby przytłumiony głos taty.– Pamiętaj o tym, że możesz korzystać ze wszystkiego. Skinąłem łbem i zabrałem sięga następny atak.
Przymknąłem oczy i zatopiłem się w głąb ziemi. Przebiłem się przez zmarzniętą ziemię, aż dotarłem tam, gdzie chciałem. Zaczerpnąłem materiałów budulcowych i zacząłem wydostawać się spod ziemi już ze swoim kolejnym atakiem. Dwa długie, gibkie pnącza wystrzeliły spod zmarzliny rozbryzgując wokół twarde, duże grudy ziemi. Pnącza były wysokie, wyższe ode mnie, czy taty, miały średnicę około trzech pazurów i były pokryte w całości cienkimi, acz bardzo ostrymi kolcami. Całość pnączy pokryłem warstwą maddary, dzięki, której mojego tworu nie mógł strawić ogień. Kolec były twarde niczym skała, by nie złamały się w kontakcie z twardą łuską taty. Chciałem, by pnącza opadły na niego z dużą siłą. Celowałem w skrzydła i kręgosłup. Ich zadaniem było stworzyć wielkie, bolesne rany na owych częściach ciała. Kolce które wbiłyby się w jego skórę, następnie, gdy pnącza unosiły się do góry miały wyrywać ją boleśnie, poczym znów opadać tworząc kolejnie rany. W takie właśnie wyobrażenie tchnąłem maddarę. Pnącza wystrzeliły z ziemi i szybko opadały w stronę taty. Niestety szybciej otoczył się on kopułą. Był całkowicie niewidoczny otoczony kamieniem.
Westchnąłem, to jest bezsensu, zawsze z nim przegram…. Wziąłem głęboki oddech i zacząłem tworzyć kolejny atak. Wyobraziłem sobie jak pomału, w kierunku taty sunie mgła. Właściwie nie było to trudne, bo wokół unosiła się niewielka mlecznobiała mgiełka. Mój twór jednak nie był tak niegroźny. Wyglądał co prawda niepozornie, bo miał tak samo mlecznobiała barwę, może nieco różową, ale cały stworzony był z trucizny. Miała ona na celu sparaliżować ojczulka. Nie nadałem jej żadnych właściwości zapachowych. Wyglądała niepozornie, przemieszczała się również nieco wolniej, bo i tak była kamuflowana przez otaczającą nas normalną mgłę. I tak oto tchnąłem maddarę w swoje dzieło, które i tak nic nie zdziałało. Różowo-białą mgiełka jakby rozbiegła się całkowicie omijając tatę, a za jego plecami znów złączyła się w jedną i popłynęła dalej.
Zirytowany musiałem odetchnąć dwa razy głębiej i dopiero potem zabrać się za dalszą walkę. Tym razem zdesperowany zacząłem manipulować przy powietrzu wokół łba taty. Wyobraziłem sobie, jak pozbawiam je w dużym stopniu tlenu i zwiększam cząsteczki dwutlenku węgla. Cały myk polegał na tym, że manipulowałem tylko niewielką ilością powietrza, które przemieszczałoby się zawsze, gdyby tata zechciał przed nim uciekać. Miało podążać za łbem taty jak cień, pomału go dusząc. W to tchnąłem swej fiołkowej maddary i patrzyłem jak tata dalej stoi niewzruszony, jakbym nic mu nie zrobił.
-Więcej z tobą nie trenuję.– oznajmiłem obrażony odwracając się doń tyłem. Jakim cudem on broni się przed każdym moim atakiem?
-Oj, ja też cię kocham synu. Potrenujesz jeszcze trochę i będziesz ode mnie lepszy, zobaczysz. – zapewnił mnie tata klepiąc pocieszająco po barku. W tym momencie chciałem pobyć sam. Rozłożyłem skrzydła i wzleciałem do góry, ale tata podążył za mną. Czy już zawsze będę skazany na jego obecność?

Licznik słów: 1025
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Śnieżny Kolec.
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 05 kwie 2014, 1:02
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 19
Rasa: Skrajny
Partner: Ulotne Wspomnienie

Post autor: Śnieżny Kolec. »

A: S: 2 |W: 2 |Z: 1 |I: 2 |P: 1 |A: 2
U: B,S,L,A,O,W,MP,Śl: 1| MA,MO: 3
Atuty: wytrzymały; chytry przeciwnik
Khan stawił się się w miejscu, które wskazał mu ojciec. Oczywiście nie stawił się tam zupełnie nie wiedząc po co, ale miał mieszane uczucia odnośnie nauki akurat z tym smokiem. Jednak cóż... Na ojcowskie kazania nie było rady, dlatego Khan zrobił to, co zostało mu polecone. Może marudziłby gdyby częściej z ojcem przebywał, ale Szyderca ostatnimi czasy miał całą masę spraw na głowie i pozostawiał swą latorośl pod opieką innych smoków. Khan więc nie miał zbyt wiele czasu na jakiekolwiek marudzenie, ale za to miał masę czasu na rozmyślanie. Był dzisiaj nad wyraz spokojny, co w jego przypadku zdarzało się rzadko... może przez pogodę? A może po prostu taki miał dzisiaj humor.
Przybył na polanę i rozejrzał się. Okryta białym puchem była niewzruszona i zimna. Jedynie tropy zająca przecinały ją na wskroś. Khantar przycupnął przy jednym z drzew i wypatrywał przywódcy Życia.

Licznik słów: 142
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Ashes to ashes
Dust to dust
Honor to glory
And iron to rust
Hate to bloodshed
From rise to fall
If I never have to die
Am I alive at all?


Atuty
Wytrzymały
Na stałe +1 do wytrzymałości
Chytry przeciwnik
W czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST.
Uskrzydlony Marzeniami
Dawna postać
Guaire Oddany
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3877
Rejestracja: 10 sty 2014, 20:51
Płeć: Samiec
Księżyce: 102
Rasa: Skrajny
Opiekun: Biała Ćma*
Mistrz: Splamiona Ziemia*

Post autor: Uskrzydlony Marzeniami »

A: S: 2| W: 5| Z: 5| I: 1| P: 2| A: 1
U: Pł, MA, S, MO, Kż, M: 2| W, B, L, MP, Skr: 3| Śl: 4| O: 5| A: 6
Atuty: Wytrwały; Pamięć przodka; Czempion; Uzdolniony; Wybraniec bogów.
Złudzenie zjawił się na polanie na prośbę Uśmiechu. Z jego synem miał już do czynienia. Ale nie zamierzał odmawiać. W końcu ta nauka nie potrwa zbyt długo, a dobrze by było, gdyby Khantar wiedział co nieco o świecie. Gdy zjawił się na polanie, skierował się ku siedzącemu pod drzewem pisklęcia. Zmrużył lekko swoje żółte ślepia, a kąciki pyska drgnęły.
Czyżbyś trzymał się z dala od granicy? – zapytał. W jego głosie dało się słyszeć coś na kształt rozbawienia.

Licznik słów: 79
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Karta Osiągnięć

Atuty:
~ Wytrwały – Jednorazowo +1 do Wytrzymałości;
~ Pamięć przodka – Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi;
~ Czempion – Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku fizycznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona;
~ Uzdolniony – Smok może osiągnąć poziom 5 dwóch Atrybutów, nie może jednak mieć żadnego A na poziomie 4 i jedynie dwa A na poziomie 3;
~ Wybraniec bogów – Smok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek, misję czy polowanie.


Avatar
Tatuowany Kolec
Dawna postać
thanks
Dawna postać
Posty: 198
Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:25
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: -9
Rasa: Górski

Post autor: Tatuowany Kolec »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,L,O,A,Skr,Śl,MP: 1
Wspaniała pogoda. Bezlistne drzewa stękają, płatki puchu pod łapami błyskają i nawet ptaszki nie śpiewają. Wspaniała pora, jednym słowem, by robić cokolwiek. Odkąd przybył na tereny wolnych stad zima dłużyła się i dłużyła, niosąc ze sobą tylko śnieg i zgrzytanie zębisk. Dla północnych pobratymców ta pora to pewnie nic specjalnego, ot zwykły wybryk natury, na temat którego można wzruszyć barkami i robić to co się robi. Im i tak będzie ciepło. Zabawa zaczyna się dopiero, kiedy orientujesz się, że zamiast finezyjnych piór i kępek długich, trzymających ciepło włosów, twoje ciało pokrywają najzwyklejsze łuski. Irek był właśnie jednym z tych wybrańców.
Umówiony mentalnie przez swojego mistrza na naukę, następnie poinstruowany jak trafić na miejsce, zielonołuski wlokąc łapę za łapę dotarł do celu podróży. Trzęsąc się jak osika, wybrał miejsce pod jednym z drzew otaczających polankę, wyobrażając sobie jak będzie wyglądać proszenie niemal nieznajomego o naukę... Biegania. Skakania. Latania. Nieciekawie. Po chwili kontemplacja przeszywającego chłodu stała się na tyle intensywnym przeżyciem, że poza staraniom uniknięcia losu lodowej rzeźby, nie potrafił się skupić na niczym innym. Ach tereny ognia... Gejzery... Przynajmniej kilka ciepłych miejsc, pośród tej jednej, wielkiej katastrofy pogodowej. Gdyby nie temperatura, to nawet rozważyłby hipsterstwo owych placówek. Myśli kontra rzeczywistość. Krótka walka. Mróz zwycięża.

Licznik słów: 203
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Jaskiniowy Kolec
Dawna postać
Nieznany z imienia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1579
Rejestracja: 14 sty 2014, 20:57
Płeć: Samiec
Księżyce: 44
Rasa: Jaskiniowy

Post autor: Jaskiniowy Kolec »

A: S: 1| W: 1| Z: 4| I: 1| P: 2| A: 1
U: MP, MA, MO, Kż: 1| B, S, L, Śl, Skr, W: 2| A, O: 4
Atuty: Zwinny; Oporny magik;
Sumienny przybył na dość niechętne wezwanie jakiegoś adepta. Przyleciał szybko, ponieważ nie miał w zwyczaju zwlekać. Wylądował zaraz przy adepcie, który wiekiem dorównywał mu samemu. Niemniej różnice pomiędzy nimi były znaczące. Adept Ognia, cały w łuskach, z mięśniami nieukształtowanymi w żaden szczególny sposób i jeszcze tak ciemnego koloru... Sumienny za to był już doświadczonym adeptem, który niedługo miał przechodzić test na wojownika. Poza tym był praktycznie cały w białej, grubej sierści. Mu na pewno nie było zimno, a jeśli było to tego nie zdradzał. Emanował wręcz swoją sprawnością, o czym mówiły ukształtowane mięśnie łap.
Młody przez pewien czas się nie odzywał, tylko mierzył wzrokiem adepta Ognia.
-Zwę się Sumienny. Czego Ci potrzeba, Ognisty?
Zapytał chłodno, ale nie próbując obrazić smoka innego stada. Po prostu zawsze miał taką nieprzyjemną barwę głosu. Szczególnie do tych, których nie znał.

Licznik słów: 136
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
~Wiedza to potęga.
Tajemnice to wiedza.
Zachowaj tajemnice, to zachowasz potęgę.

Oto mój majestat dniem!
Obrazek
Rakheraxer
Atut I
Zręczny

+1 Zręczności na stałe
Atut II
Oporny Magik

+1 ST dla atakujących go za pomocą maddary
Tatuowany Kolec
Dawna postać
thanks
Dawna postać
Posty: 198
Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:25
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: -9
Rasa: Górski

Post autor: Tatuowany Kolec »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,L,O,A,Skr,Śl,MP: 1
Mimo jako tako tako świecącej Jasnej Twarzy, było dość zimno. Nasilenie się szczękania zębami było tylko kwestią czasu, kiedy w końcu nieustępliwe zimno naprawdę zaczęło stawać się nie do zniesienia. Bezmyślnie siedział, gubiąc się wśród swojej wyobraźni ochoczo prezentującej mu siebie z przyszłości, oszronionego, ośnieżonego, wyziębionego i wymizerowanego... To się nazywa pozytywny duch. Na szczęście rozmyślania rodem z krainy lodu zostały szybko przerwane przez nadlatującego wyczekiwanego, białego smoka i ku zazdrości Irka, północnego. Otaksował Cię wzrokiem od góry do dołu, kiedy wylądowałeś. Swoim błagalno-desperackim spojrzeniem wyraźnie dawał znać, że wiele by dał za to, co z dumą nosisz na grzbiecie – piękne, a przede wszystkim ciepłe futro. Ostatecznie uśmiechnął się z nietypową lekką skruchą, ale przyjaźnie.
– Jestem Irracjonalny. Możesz na mnie mówić też Absurd lub Nieorozw... – przedstawił się, nagle krztusząc się w środku zdania. Chyba nie wszystkie jego dawne przydomki powinny ujrzeć światło dzienne – Chciałem cię prosić... O trening – dorzucił ciszej, tuż po tym gdy skończył kaszleć. Zdawał się nie zwracać uwagi na ton Twojego przywitania, przywodzący na myśl raczej chłodnego i bezwzględnego biurokratę, niż młodego adpeta. Zignorował? Trudno to tak nazwać, ponieważ reakcja na barwę Twego głosu została zwyczajnie przytłumiona przez obrazy zarośniętych, śnieżnobiałych yeti, podrzucanych mu przez mózg. O dziwo przyjaznych yeti. Stąd pewnie tak ciepła reakcja.

Licznik słów: 213
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej