Strona 8 z 37

: 26 gru 2014, 11:04
autor: Zorza Północy

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Ailla pisnęła cicho, zaskoczona, kiedy palce nauczycielki prześlizgnęły się po jej futrze, mierzwiąc je niezbyt subtelnie. Zaraz jednak potem kiedy odpowiedziała na atak swoimi wyskokiem, poczuła, że muska palcami stopę nauczycielki na co zapiszczała triumfalnie, jednak jej radość nie trwała długo, gdyż oto fioletowo złoty cień padła na nią z impetem, powalając młodą na ziemię – w śnieżną zaspę, w której ukryła się niemal cała, jedynie łep pozostał na powierzchni.
Spojrzała w pysk nauczycielki szeroko otwartymi ślepiami, kiedy ta unieruchomiła jej łapy, pyszczek miała lekko otwarty, dyszała ciężko a mleczna mgła owiewała ich pyski.
Jak?! Przecież mnie przygniatasz, nauczycielko – niemalże wykrzyknęła zduszonym głosem, czując, że to zadanie jest niemożliwe do spełnienia. Ciężar smoczycy opierał się na kończynach, unieruchamiając je. Miała tylko wolny ogon i skrzydła, a była zbyt słaba, aby ją z siebie zrzucić. Pociągnąwszy ogonem za jej kończynę mogła jedynie sprawić, że smoczyca straci równowagę i runie na nią, łamiąc jej żebra. Przymrużyła więc drapieżnie powieki, zerkając w jasne ślepia smoczycy, dochodząc do wniosku, że nieraz najlepszą obroną jest właśnie atak. Rozwarła więc pysk nabierając haust powietrza i nacisnęła delikatnie na gruczoły. Nie chciała wzburzać pełnego lodowego płomienia, a jedynie jego wątły strumień, który mógłby uderzyć w nozdrza smoczycy, zaskakując ją tym samym. Rozłożyła na płask jęzor, postanawiając stworzyć szeroki, acz bardzo słaby strumień lodowego pyłu i plunęła smoczycy prosto w pysk, mając nadzieję, że ta odskoczy, uwalniając ją tym samym.

: 26 gru 2014, 11:59
autor: Dwuznaczna Aluzja
I odskoczyła. Niczym sprężyna wyskoczyła w górę i wylądowała obok samiczki na ugiętych łapach, otrzepując się.
– Kiedy przeciwnik ma nad Tobą aż tak dużą przewagę wielkości i ciężaru, to było jedynym wyjściem. Bardzo dobrze, to tyle z walki. Myślę, że wyciągnęłaś z tego nawet coś więcej niż zwykłe podstawy – stwierdziła z zadowoleniem. Wciąż nigdzie nie szła. Nauka tej małej była jedynym zadaniem jakie mogła robić, nic innego nie zaspokoiłoby jej zapasów energii.
– Coś jeszcze? – spytała, siadając wygodnie na ziemi i owijając łapy ogonem. Walka może nie była tak wspaniała jak podczas prawdziwej, ale trening to też zawsze coś.


: 26 gru 2014, 12:09
autor: Zorza Północy
Samiczka zwarła szczęki i jednocześnie odetchnęła z ulgą, kiedy nauczycielka odskoczyła. Poczuła najpierw silniejszy nacisk na kończyny na co skrzywiła się z lekką boleścią, a potem była wolność i ulga. Zerwała się z ziemi i otrzepała się gwałtownie, rozsiewając dookoła drobiny białego puchu.Uśmiechnęła się do smoczycy i skłoniła przed nią łeb.
Dziękuję ci, jesteś wspaniałą nauczycielką i smoczycą – powiedziała ciepłym głosem, podnosząc pyszczek i patrząc w ślepia smoczycy.
Zawahała się i zawstydzeniem zaszurała ogonem o podłoże, żłobiąc głębokie bruzdy w białym puchu. Było jej głupio, że tak nadużywa dobroci Cienistej Wojowniczki, ale skoro nie ona, to kto miał ją szkolić? Nikt prócz zalatanej Hipci nie chciał jej uczyć, nie miał na to czasu, zwłaszcza, że już słyszała, iż szykuje się kolejna wojna, właśnie z Cienistymi, ale nie potrafiła czuć niechęci do tej smoczycy.
Jeżeli byłabyś tak dobra, czy przekazałabyś mi wiedzę z zakresu łowiectwa? Nawe wojownicy i czarodzieje muszą polować, a ja też chciałabym to robić – szepnęła.

/Tym samym prośba o naukę kamuflażu, śledzenia i skradania ^^

: 26 gru 2014, 12:16
autor: Dwuznaczna Aluzja
Uśmiechnęła się lekko, nieco krzywo, ale nie był to przynajmniej złośliwy uśmiech. Dobre i to. W sumie nie widziała problemu by dalej uczyć tą małą, w końcu niczym jej nie zawiniła. Cóż, wojna się szykowała, to prawda. Aluzja była tym faktem zachwycona, jako iż będzie to miłe odstępstwo od wszechobecnej rutyny, jaka ogarniała Cień.
– W takim razie zaczniemy od kamuflażu. Powiedz mi co wiesz o tej sztuce. Wszystko, każdy szczegół. Co to jest, do czego służy, kiedy się przydaje i co można użyć by się skutecznie zakamuflować. Na co uważać, czego nie robić i tak dalej – poleciła, machając łapą. Końcówka jej ogona lekko uderzała o ziemię w takt jakiejś szybkiej melodii, którą pewnie ułożyła sobie w tym psychopatycznym łbie. Typowa cienista.

: 26 gru 2014, 12:40
autor: Zorza Północy
Aill odpowiedziała za to szerokim uśmiechem, jak to samiczka, nic nie robiąc sobie z zachowania powagi. Lubiła tą Wojowniczkę, nawet jeżeli była nieco przerażająca, zdolna do popadania w dziwny stan wewnętrznego zapatrzenia.
Zamyśliła się, stukając końcówką ogona o ziemię, siadając na zadnich łapkach, przymrużając nieco powieki.
Hmm, kamuflaż – wymruczała. – Słyszałam, że służy do maskowania swojego zapachu, ale także swego koloru. Ma nam tym samym ułatwić podkradnięcie się do wypatrzonej zwierzyny. Jak można się kamuflować? Moim zdaniem można użyć dwóch metod. Powiedzmy, że naturalnych, a więc z wykorzystaniem otoczenia, w którym się znajdujemy i magicznych. A więc Maddarą zmodyfikować to, co może nas wydać – uśmiechnęła się odrobinkę, nieco niepewnie. – Na pewno trzeba uważać, aby nie nahałasować podczas próby kamuflażu, aby nie wypłoszyć zwierzyny. Co jeszcze. Można kamuflować swój zapach ocierając się o wonne rośliny, bądź natrzeć skórę błotem, gdy nie skuwa ziemi lód. Można Maddara zmienić kolor swego umaszczenia, uwięzić zapach? – zakończyła pytaniem.

: 26 gru 2014, 13:18
autor: Dwuznaczna Aluzja
Słuchała wypowiedzi uczennicy, na końcu mrużąc lekko ślepia. Mimo wszystko kiwnęła łbem.
– Można. Jednak nadmiar maddary w kamuflażu świadczy o lenistwie i braku cierpliwości, więc nie polecam tego – stwierdziła, lekko się skrzywiając na słowo "maddara".
– Pamiętaj, żeby nie oddychać zbyt głośno, nie robić żadnych gwałtowniejszych ruchów. I maskować swoją obecność dokładnie, a nie że przykleisz do futra dwa liście na krzyż i gotowe. Liczy się staranność i dokładność. Spróbuj się zakamuflować – poleciła, a polana zmieniła się w czymś w rodzaju sawanny. Wysoka, sucha roślinność, krzewy, drzewa... I palące słońce, będące akurat w zenicie. Smoczyca z kolei gdzieś zniknęła, ale młoda mogła być pewna że nie jest sama, bowiem cienista nie chciała się zwyczajnie sparzyć. Obserwowała wszystko z ukrycia.

: 26 gru 2014, 13:34
autor: Zorza Północy
Samiczka tylko uśmiechnęła się przepraszająco, dostrzegając przymrużenie powiek nauczycielki. Cóż, czuła, że to nie będzie kolejna jej specjalność, ale nie zamierzała się poddawać na samym początku.
A potem sceneria nagle się zmieniła. Śnieg zniknął. Ailla znalazła się nagle pośród wysokich traw i krzewów, Ogniste Ślepię świeciło niemiłosiernie ostro, tak że musiała przymrużyć powieki, gdy jej oczy zostały porażone. Nie minęła chwila, a pot zrosił gęste zimowe futro smoczycy, a oddech stał się płytki i ciężki, miała wrażenie, że się dusi, tak ciepło się zrobiło. Jako narodzona w porze usypiającej roślinności nie nawykła do takich atrakcji.
Potrząsnęła łebkiem i rozejrzała się, nigdzie nie dostrzegając nauczycielki. Wystraszyła się, że zaczyna wariować, to nie było naturalne. Kiedy jednak poskromiła panikę i skupiła się na otoczeniu, wyczuła te delikatne wibrowanie maddary, co pozwoliło jej zrozumieć, że to tylko realistyczna iluzja. Jak na smoka, który gardził Maddarą, posługiwała się nią bardzo dobrze! Ailla poczuła się oszukana.
Samiczka wiedziała, że musi zamaskować nieco swój zapach, który poprzez wydzielanie potu stał się wyrazistszy, piżmowy no i jej barwa. Morska zieleń dałaby może radę, ale lawendowa większa część jej ciała była nieco nie na miejscu w otoczeniu żółto brązowych krzewów upstrzonych ciemną zielenią.
Zmrużyła powieki a następnie położyła się w trawie i poczęła trzeć grzbietem, pyskiem, łapami o kłosa i suchą pylistą ziemię pachnącą ciężko. W ten sposób chciała nieco nabrać woni tutejszego otoczenia, przy okazji wiele kłosów wplątało się w jej futro. Następnie ostrożnie, powoli zbliżyła się do jednego z karłowatych krzewów, unosząc wysoko łapki, ogon miała unisiony a skrzydła przy sobie. Poczęła odrywać ulistnione gałązki i wczepiać je w rzadka jeszcze grzywę, w pióra na skrzydłach, w dłuższe futro na szyi i piersi, tam gdzie sięgała również na grzbiecie.

: 26 gru 2014, 19:17
autor: Dwuznaczna Aluzja
Cóż. Niestety, Ailla popełniła pewien błąd. Usłyszała ochrypły głos swej nauczycielki, jednak nie dało się określić z której strony dochodził.
– Maskuj swoje ruchy. Tarzając się wyraźnie widać spłaszczoną trawę i porozrzucaną ziemię. Poza tym nietrudno znaleźć Ciebie przy użyciu słuchu, bowiem nie wyciszyłaś oddechu. Spróbuj jeszcze raz – poleciła, jednak wciąż siedziała w ukryciu. Otoczenie wcale się nie zmieniło, może nie licząc tego że smoczyca za pomocą maddary cofnęła efekty poprzedniego kamuflażu młodej, usuwając z niej gałązki, trawę i piach, a miejsce gdzie młoda się tarzała wróciło do normy. Nie było żadnych śladów. Całe otoczenie było do jej dyspozycji.

: 26 gru 2014, 19:25
autor: Zorza Północy
Ailla zmarszczyła nosek, słuchając głosu nauczycielki. Rozejrzała się, próbując ją odnaleźć, ale oczywiście niczego, poza tą niebywale gorąca sawanną nie widziała.
Ale nie da się wykorzystać otoczenia tak, aby nie zostawić po sobie śladu. Nawet chodząc zostawiam pouginane kłosa traw, tego nie da się uniknąć, choćbym starała się stąpać jak najdelikatniej – zauważyła, pierwszy raz nie zgadzając się ślepo ze wszystkim, co jej mówiono.
Zdawała się w zabawny sposób poirytowana, kiedy jej misterny kamuflaż zniknął. Może to własnie przez ten wykańczający gorąc jej humor niezbyt dopisywał.
Mlasnęła jęzorkiem i tym razem starała się oddychać ciszej. Powolny, spokojny wdech pyskiem, wypuszczenie powolne powietrza nozdrzami i tak w kółko.
Tym razem zatem zbliżyła się do drzewka pełnego jakichś dziwnych, czerwonych owoców, nie większych od jagód, za to pachnących intensywnie. Przeprosiła w myślach duszka opiekuna i zerwała kilka z nich. Zgniotła je w palcach, by puściły sok i poczeła wcierać oleisty sok w swe futro, który miał nieco zamaskować jej własny zapach. Robiła to powoli, metodycznie i naciszej jak potrafiła, wyciszając również swój dotąd chrapliwy oddech.
Ułamała kilka gałązek z tego drzewa, wplątując je w grzywę i futro na karku, a nastepnie cichutko, ostroznie zbliżyła się do drugiego krzaczka, gdzie również uszczknęła nieco gałązek, wplątując je w pierze i futro na grzbiecie. W ten sposób zwiedziła jeszcze trzy krzewy, zostawiając jak najmniej zniszczeń. Rozejrzała się, chcąc wiedzieć, czy oto chodziło.

: 27 gru 2014, 9:09
autor: Dwuznaczna Aluzja
Samica westchnęła.
– Tutaj wyjątkowo można użyć magii i nie będzie to oznaką lenistwa – stwierdziła smoczyca, obserwując kolejne poczynania pisklęcia. Właściwie mogłaby już spokojnie zostać adeptką, a jak skończą umiejętności łowieckie to czarodziejką. O ile zda test, którego naturalnie Grzeszna nie zrobi, bo nie jest tkaczem maddary.
– Teraz dobrze – mruknęła, po czym otoczenie jak i kamuflaż zniknęły. Ailla znów mogła cieszyć się czystym i ładnym futerkiem, ale nie na długo, bowiem upalna sawanna zmieniła się nagle w górskie pasmo. Wysokie szczyty, schowane za mlecznymi obłokami chmur, wszechobecna gruba warstwa śniegu, tworząca w wielu miejscach zaspy, oraz iglasty las. I niska temperatura. Cienista nadal się nie ujawniała.

: 27 gru 2014, 17:41
autor: Zorza Północy
Samiczka nie zgadzała się z takim podejściem do sprawy. Przecież inne stworzenia nie potrafiły posługiwać się Maddarą, a kamuflowały się bez jej wspomagania, z tymże te istoty często miały umaszczenie adekwatne do miejsca, które zamieszkiwały.
Nie polemizowała jednak, po prostu zamierzała stosowac się do wskazówek, zauważając z wesołym uśmiechem, który pojawił się na jej pysku, że tą sztukę będzie mogła wykorzystać również podczas zabaw!
Kiedy krajobraz się zmienił, zadrżała mimowolnie, gdy nagrzane ciało zetknęło się z zimnym wiatrem.Położyła po sobie uszy, rozglądając się nieco zdezorientowana. Nadal nigdzie nie widziała swej nauczycielki, ale wyczuwał jej obecność.
Tutaj zauważyła, że tak naprawdę ma niewielkie pole manewru, wszystko było szare, albo brunatne, ale przede wszystkim białe, gdy ona była zielono fioletowa i pasowała tutaj niczym ryba na lądzie.
Wydęła policzki i stwierdziła, że w tym przypadku zawierzy Maddarze. Stworzyła zatem na całym swym ciele delikatną przylegająca do futra błonkę, przepuszczającą powietrze, tak aby się udusiła. Błonka ta była szara niczym skała, z ciemniejszymi szarymi smugami, jak i białymi plamami, niczym snieg. Niejednolite umaszczenie upodabniające się do otoczenia będzie lepsze, niż sama szarość, czy biel.
Potem stąpając ostrożnie pośród śniegu z uniesionym ogonem, a skrzydłami przy bokach, zbliżyła się do pierwszego z drzew, ogonem zaś co jakiś czas przesuwała za sobą, zacierając ślady łap.
Spojrzała na iglak, był to świerk o zielonych igłach, posiadał bardzo wonną żywicę, już sama jego kora była nią przesiąknięta. Dlatego też uśmiechając się pod nosem poczęła ocierając się o pień, pamiętając o wyciszeniu oddechu, starała się nie sapać, ale też nie nadeptywać na gałęzie, gdy gbietem, pyskiem i skrzydłami próbowała zagarnąć nieco zapachu świerku.

: 27 gru 2014, 17:50
autor: Dwuznaczna Aluzja
Cóż, teren faktycznie nie był łatwy do kamuflażu, ale tak to właśnie wyglądało podczas pory Białej Ziemi. Trzeba było być przygotowanym na każdą ewentualność, prawda?
Po chwili cały kamuflaż wraz z otoczeniem zniknął, a wszystko wróciło do normy. Cienista wyszła zza krzewów, kiwając powoli łbem. Lekko, ale zauważalnie.
– Dobrze. Z kamuflażu to tyle – stwierdziła, siadając naprzeciw młodej Ailli. Kolejna rzecz za nimi.
– Powiedz wszystko, co wiesz o sztuce śledzenia – poleciła przechodząc do konkretów. Gdyby owijała w bawełnę, siedziałyby tutaj całe wieki, a nie o to chodziło. Cienistej zależało na sprawności i efektywności.


: 27 gru 2014, 18:04
autor: Zorza Północy
Młoda smoczyca odwróciła się i dostrzegła nauczycielkę, hdy iluzja górzystego terenu zniknęła. Uśmiechnęła się wesoło i podbiegła do niej wolnym truchtem, kołysząc ogonem na boki. Przekrzywiła łebek, słuchając polecenia i klapnęła na zadek, przymrużając powieki.
Zapewne jak w każdej próbie łowiectwa, najważniejszą zasadą jest zachowanie ciszy, bez względu na to, co czynimy, więc pewnie przy śledzeniu również. Samo śledzenie wydaje mi się, polega właśnie na wypatrywaniu zwierzyny, lub drapieżników. Nie tylko ich sylwetek, ale ja zwracałabym uwagę zwłaszcza teraz na śnieg, w którym odciski łap są niezwykle widoczne. Można też szukać po zapachu, jeżeli znamy dany zapach, ale to nie tylko zapach i odciski łap, ale i dźwięki. Zwierzyna chociaż ostrożna, żerując lub wędrując na pastwiska też potrafi hałasować. Tata mówił, że w porze rodzącego się życia zaczynają się rykowiska, czas tarła dla zwierzyny. To na pewno obfity okres– rozmarzyła się, zbaczając przy tym nieco z tematu. Potrząsnęła pyszczkiem i zamrugała powiekami.– Przepraszam, tak czy inaczej mogą to też być odchody pozostawione przez zwierzęta, mocz,kępki futra zaczepione na gałązkach czy pniach, czy też pióra, ślady żerowania, poobgryzane kory, listki gałązki... – mówiła nieco niepewnie,.

: 28 gru 2014, 12:10
autor: Dwuznaczna Aluzja
Zmrużyła lekko ślepia, kiwając łbem.
– Śledzenie to nie tylko podążanie za zwierzyną. To również umiejętność poznawania i interpretowania śladów. Jakie zwierzę je zostawiło, mniej więcej jaki czas temu, którędy podążało i co w między czasie robiło – stwierdziła, po czym przed ślepiami młodej, na ziemi przed jej łapkami pojawiły się trzy ślady. Pierwszy z nich to średniej wielkości odcisk i wyraźnie zarysowanych opuszkach i z czterema pazurami skierowanymi ku środkowy. Drugi był większy, owalny, nieco przecięty w połowie, co wskazywało na jakieś kopyto. Trzeci to czteropalczaste, długie palce, z czego jeden był z tyłu, każdy zakończony pazurami.
– Jak myślisz, do jakich zwierząt należą? – spytała.

: 28 gru 2014, 12:20
autor: Zorza Północy
Zamrugała powiekami zaskoczona, że tak wiele można potrafić za pomocą jednej umiejętności! To było niesamowite!
Kiedy dostrzegła ślady odbite w śniegu zniżyła łebek, przypatrując się im. Nie widziała zbyt wiele tropów, do tego nie czuła zapachu zwierza, który je zostawił, dlatego postanowiła po prostu zgadywać, używając pewnych wniosków. Wskazała fioletowym szponem na pierwszy trop.
Wydaje mi się, że to musi być jakiś ssak, futrzak, jak ja, chociaż ssakiem nie jestem. Też mam poduszki pod łapami, jak każdy północny – wskazała na morsko zielone poduszeczki okrywające jej łapy. – Może wilk? Jest za małe na żbika, jak sądzę i zbyt głęboko osadzony, żbiki poruszają się... lżej. – zamruczała i skupiła się na drugim odcisku.
Widziała tylko żubry... Nie znała innych kopytnych o tym rozmiarze.
Żubr? – strzeliła, strzygąc uszyma.
Zatrzymała spojrzenie przy ostatnim śladzie.
To wygląda na ślad pozostawiony przez smoka – zmarszczyła nieco pyszczek, skonfundowana.

: 28 gru 2014, 12:28
autor: Dwuznaczna Aluzja
Kiwała powoli łbem.
– Ten pierwszy to wilk, masz rację. Drugi to sarna, nie żubr, ale byłaś blisko, bo zwierzęta te mają podobne kopyta. Trzeci to nie smok, a jakiś ptak. Cechuje je to, że mają cztery palce, z czego trzy są z przodu, a jeden zupełne z tyłu. Smoki mają albo pięć, albo cztery palce, tak jak ja – mruknęła, unosząc pazurzastą, czteropalczastą łapę.
– W porządku. Teraz spróbuj coś odnaleźć – poleciła, a otoczenie zmieniło się w jesienny las liściasty. Złote i pomarańczowe liście osiadające na ziemi i drzewach. Gdzieniegdzie kałuże i trochę błota, ale to właśnie złota barwa dominowała w tym krajobrazie. Tak jak podczas nauki kamuflażu Ailla została sama, bowiem cienista obserwowała ją z ukrycia.

: 28 gru 2014, 12:33
autor: Zorza Północy
W ślepkach smoczycy pojawiło się zakłopotanie, gdy zrozumiała, że tylko jedna jej odpowiedź była poprawna. Jak mogła pomylić sarnę z żubrem?! Przecież sarna miała małe kopytka. Wydęła policzki, powściągając wstyd przy kolejnej gafie. Nie, łowca też nie będzie z niej żaden.
A potem sceneria się zmieniła. Otoczył ją przepiękny złocisty las w okresie opadających liści. Właśnie w takiej porze się wykluła, a więc kochała ten okres najbardziej!
Zachwycona rozejrzała się dookoła, chłonąc widoki, ale z rozmarzenia wyrwał ją głos nauczycielki. Szybko porzuciła głupoty i wstała na ugiętych rozstawionych łapkach. Skrzydła ułożyła wygodnie przy bokach, ogon rozluźniony uniosła i rozejrzała się uważnie raz jeszcze, unosząc długie uszy, strzygąc nimi, aby wyłapać jakiś dźwięk. Zniżyła pysk, węsząc. Zbliżyła się do jednej z błotnistych brzegów kałuży, szukając tam być może śladów bytności jakiegoś ptactwa, które mogło chcieć zaspokoić pragnienie. Odciski łapek, może porzucone piórka, zapach osiadły na liściach pobliskiego krzewu.

: 28 gru 2014, 12:38
autor: Dwuznaczna Aluzja
Niestety jednak młoda Ailla nie znalazła niczego. Wyglądało na to, że zaczęła poszukiwania w niewłaściwy sposób.
– Spróbuj iść po rozszerzającej się spirali. Często to najlepsze wyjście. Przy okazji oczywiście zaglądaj za krzewy, głazy czy na korę drzew, bo ślady mogą być niemal wszędzie – głos cienistej dochodził jakby ze wszystkich stron, tak że nie dało się określić, skąd dokładnie. Jednak mała nie była sama, mogła być tego absolutnie pewna. Po prostu wojowniczka nie chciała jej rozpraszać ani hałasować. Może się gdzieś zakamuflowała, kto wie? A może miała być tym, co młoda miała znaleźć? Ciężko powiedzieć.

: 28 gru 2014, 12:45
autor: Zorza Północy
Uniosła wyżej uszka, słysząc głos smoczycy, którą z każdą chwilą lubiła coraz bardziej. Zapominała, że dzielą je dwa różne stada o zupełnie skrajnych poglądach i ideach życiowych. W tej właśnie chwili najbardziej żałowała podziału na grupy, który w dużej mierze rozdzielał, a nie łączył. Wystarczyło spojrzeć chociazby na szykująca się wojnę. Smoki walczyły o tereny, które mogłyby należeć do wszystkich!
Zostawiła kałuże w spokoju i zanurzyła się głębiej w lesie, idąc na tyle ostrożnie, aby nie wpadać na wszystko, co popadnie, ani nie nadeptywać na co bardziej zdradliwe gałęzie. Szła najpierw prosto, nasłuchując i węsząc, ale to ślepia pełniły główną rolę. Szukała tropów na ziemi, łapami odgarniała liście i korony krzewów, oglądając uważnie każde miejsce. Potem skręciła nieco w prawo, aby idąc po łuku niezbyt szybko, raczej bardzo powoli, obwąchiwać pnie drzew, obserwowała korę, czy jakies zwierze nie naznaczyło jej.

: 28 gru 2014, 12:49
autor: Dwuznaczna Aluzja
Przez dłuższy okres czasu na nic nie natrafiała. Zupełnie, jakby las był opuszczony, a on a była w nim zupełnie sama, jakby nikt nigdy tutaj nie przechodził. Jednak w końcu coś do niej doszło. W błocie były odciski łap. Cztery, długie palce, kierujące się ku środkowi, zakończone długimi i zakrzywionymi pazurami. Ciężko jednak jednoznacznie powiedzieć, do kogo mogły należeć. Smok, a może jakaś inna pazurzasta istota?
Jeśli młoda poszłaby za śladami zobaczyłaby jak te kierują się na wprost, lecz w pewnym miejscu woń towarzysząca odciskom skręca w prawo. Za czym pójdzie Ailla? Zaufa odciskom łap, czy zapachowi? To pozostawało do jej decyzji.

: 28 gru 2014, 12:58
autor: Zorza Północy
Ailla wędrowała i co dziwniejsze, nie wściekała się z niepowodzeń, jak to miały w zwyczaju mniej cierpliwe istoty. Owszem, odczuwała swego rodzaju irytacje, która objawiała się wydęciem policzków, co często robiła, jakby zafrasowana czy poddenerwowana. Przedzierała się przez las. Ciągle szła w prawo, po łuku, aby w pewnym miejscu zakręcić nieco ku lewej, szła więc po spirali, jak przykazała jej nauczycielka.
W końcu, gdy już myślała, że po prostu nic nie dostrzeże, ujrzała dziwne odciski łap, które wprawiły ją w zadumę. Nie była najlepsza w odgadywaniu, do czego należy dany kształt. Była zbyt mało doświadczona, zbyt mało zwierzyny widziała, aby mieć pewność, ale ten ślad zdawał się przypominać w jakimś sensie smoczy. Ruszyła więc śladem odcisków, nasłuchując i węsząc, wypatrując też innych śladów bytności stworzenia, które pozostawiło te odciski. Przystawała wtedy na chwilę, patrząc po drzewach i krzewach z uniesionymi uszyma, poruszającym się nosem, aż wyczuła napływający ku niej zapach, podobny złudnie do tego, który osiadł na ziemi w miejscu odcisków. Poczuła sie skołowana. ślady szły prosto, zapach napływał bardziej z prawej. Czemu miała zawierzyć? Co prawda odciski były namacalne, ale mogły być starsze, zapach zaś zwiastuje nowy, świeży trop. Idąc zwierzęcą logiką poszła właśnie że za wonią, unosząc nieco pysk i węsząc, aby go nie zgubić, ale nadal nasłuchiwała, a morskimi ślepiami wodziła po ziemi, drzewach, krzewach, wiedząc że wszystko może się nadać.