Strona 7 z 13
: 09 gru 2019, 11:53
autor: Kuszenie Diabła
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Pokrętna westchnęła ciężko, tylko jeden raz, ale za to bardzo, bardzo ciężko. Skrzywiła się zauważając jak znany jej już ze świątyni smok ponownie próbuje zdenerwować Mahvran, a ta traktuje go impulsem maddary. Musiała przyznać, że mogła zareagować gorzej.
Nie ruszając się z miejsca obserwowała ten mętlik, słuchała wszystkich wypowiedzi po kolei, widząc jak jej córka stara się załatwić sprawę polubownie, Khardah nadstawia własnej piersi, a Rakta jak zwykle dolewa oliwy do ognia, czyli wszystko po staremu.
Odezwała się też szarawa samica o nietuzinkowej, różowawej kryzie, od której czuła moc, mimo, że była dość daleko. Była nabuzowana, nastroszona jak kocica, zdawała się stawać w obronie osowiałego Przywódcy z nową blizną na zadzie. Gdyby Frar była do tego zdolna, zapewne poczułaby teraz współczucie. A może już sam fakt, że o tym myślała, o czymś świadczył?
Poleciała białym wzrokiem dalej, na czerwonołuską bezskrzydłą, której nie widziała nigdy wcześniej. Rozumiała swoich pobratymców, rozumiała Wodnych, ale za nic nie podobało jej się to wszystko. Konflikt w końcu przebrzmiał, pozostawił jednak po sobie ciężkie powietrze, które zapewne ciężko będzie już rozwiać.
Nie poruszyła się także na słowa Nauczyciela, ponieważ stała już wśród swoich. Popchnęła jedynie Kharina, aby wyszedł do grupy piskląt, bo musiał, czy tego chciał czy nie.
Ciekawym, choć nieco zmęczonym wzrokiem powiodła po Suithu i jego nowych kompanach.
Piękne potwory. Nie próżnowałeś na polowaniach. Pochwaliła młodego, posyłając mu blady uśmiech.
A przedstawienie trwało dalej.
: 09 gru 2019, 13:08
autor: Eskalacja Konfliktu
Och, czyli i tak będzie musiała z Ilunem się wrócić do grupy. Cudownie. Naprawdę rozważała odwrócenie się na pięcie i odejście stąd, ale ciekawość zwyciężyła. Prawdopodobnie gdyby nie obecność brata, decyzja zostałaby podjęta równie łatwo, tyle że w drugą stronę.
Podniosła się i trąciła go lekko barkiem. Podeszła leniwym krokiem do smoków Plagi, a i tak stanęła w jakiejś tam odległości od nich. Wzrok utkwiła w Kaltarelu, co teraz?
Potrząsnęła lekko głową słysząc znajomy głos wysłany jej maddarą. Niezbyt przepadała za tą formą komunikacji, ale namierzyła spojrzeniem jego właściciela. Posłała Trzęsieniu Ziemi delikatny, ulotny uśmiech.
: 09 gru 2019, 15:47
autor: Gadzi Szał.
Bardzo dużo się tutaj działo, Teneris szybko wyłapał kłótnie i spiny między poszczególnymi smokami, zapamiętał ich wygląd aby na przyszłość, jeśli będzie możliwość, porozmawiać o tym. Dobrze było wiedzieć, które smoki wolą się unikać, nie tylko ze względu na przynależność do innych stad.
Wyrostki na jego łbie lekko zadrżały, kiedy to, co początkowo brał za jakiś dziwny smoczy posąd, okazało się być żywe. A więc to był głos, który tutaj wezwał wszystkie smoki? I to był bóg? Tyle informacji... Grunt, że nie chodziło dokładnie o przywrócenie lata, przynajmniej tak on to zrozumiał. Chętnie pomoże w czymś tak ważnym, ciekawiło go też jak się to skończy. Jedyne czego się obawiał to tego, że w takim tłumie smoków, które żyją tutaj już księżyce czasu, to nie za wiele będzie mógł zdziałać. Wzruszył sobie barkami i stanął przy smokach Ognia, przecież gdzieś musiał. Fakt, że ceremonia na której go przyjęło była jeszcze chwilę temu, raczej dawała mu prawo do nazywania siebie Tenerisem ze stada Ognia.
: 09 gru 2019, 16:14
autor: Lekkość Wiatru
Kiedy Belenus usiadła obok niej, Aderyn przywarła do niej bokiem i przymknęła ślepia. Dziękuję, mówiła bez słów. Nie potrafiła całkiem się rozluźnić, nie przy takim tłumie, ale bliskość Belenus dobrze wpłynęła na jej nastrój.
Kaltarel, którego Trzęsienie przedstawił smoczycy jako prawdziwego boga, potrzebował pomocy we wskrzeszeniu swojego pobratymca... albo w stworzeniu nowego. W każdym razie – brzmiało to jak codzienność Smoków Wolnych Stad. Czy nieznajomość ich historii bardzo utrudni Aderyn robotę? Nie potrafiła wymienić nikogo, kto "ofiarował dar życia dwóm bogom", a tym bardziej nie wśród zmarłych smoków. Jeśli któreś z Wodnych wiedziało, o kogo chodzi, Lekkość z wielką chęcią przyjrzy się tej istocie.
Ale póki co – Aderyn trąciła Belenus skrzydłem, żeby zachęcić ją do wstania z ziemi. Kaltarel kazał im ustawić się grupami. To dobrze, Lekkość będzie mogła stanąć bliżej reszty znajomych zamiast czaić się na skraju zbiorowiska.
: 09 gru 2019, 16:17
autor: Pamięć Barw
Siedziała na głowie mamy z zainteresowaniem słuchając Boga Zimy. Przez cały czas ogon jej się poruszał żwawo na boki czasami uderzając o grzebień Chromy. Wyciągała swoją krótką szyję by choć ujrzeć Kaltarela. Nie rozumiała za bardzo oczyma mówi nawet jak słyszała wszystko, niektóre rzeczy były jej do końca nie znane.
Po całej przemowie, podszedł do nich Trzęsienie. Spojrzała na niego ciekawa jego osoby. Po krótkim obwąchaniu poczuła na policzku jego szorstki język.
– Ta! – Pisnęła w odpowiedzi po czym szybko puściła łapkami róg Chromy, chcąc złapać tym samym za nos Trzęsienia. W ostatnim momencie on się odwrócił i ryknął a ona prawie spadając złapała za drugi róg mamy, na przeciwko niej. Podparła się przednimi łapami pochylając się w kierunku Chichota.
– A co to przygoda? – Zapytała patrząc na niego z zaciekawieniem, przy tym machając ogonem.
Rozglądając się, po chwili zauwarzyła więcej smoków podchodzących do nich. Uwagę jej przykuł Żwawy mówiący do nich.
– Co z duchami? – Ponownie się zaciekawiła. Właśnie o tym mówił Bog, ale nie za bardzo zrozumiała znaczenie tego co mówił.
Wnet zauwarzyła Beriego i gdyby nie to, że znajduje się na wysokości podbiegła by w jego stronę się przywitać, ale za to on podszedł do nich.
– Tata! – Zawołała tuż po jego podejściu, gdy otarł się z nią pyskiem. – Co z duchami? – Ponownie zapytała po jego pytaniu. Następnie pokręciła przecząco głową na znak, że nie jest jej zimno. – Nie. – Powiedziała w trakcie. Pewnie jej ciągłe wiercenie się pobudziło krążenie.
: 09 gru 2019, 17:10
autor: Rytm Lasu
Działo się całkiem sporo. Dużo zamieszania wywołał spór o truskawki, ale Sio tylko chwilę się temu przyglądał, zupełnie się nie wtrącając. Nie widział takiej potrzeby. Przedstawiony przez brata uśmiechnął się lekko, jednocześnie trochę bezradnie. Oj, nie był najlepszy w nawiązywaniu kontaktu.
-Hej.. Ja jestem Sio, Olchowy Kolec – Przedstawił się Mułkowi od razu dwoma imionami, notując że Lorelei określił go tylko braciszkiem, jednocześnie zerkając na koszyk. Skinął ochoczo bratu, zgadzając się z jego zdaniem. -Wyszedł serio świetnie. – Przyznał. Że też on nie wymyślił czegoś takiego, tylko jakiś siatek z roślin używał, przez które część rzeczy mogła wypaść.
Wysłuchał odpowiedzi Urzary, chwilę myśląc czym mógł być owy przedmiot. Zepsute jedzenie, czy owoce na pewno by rozpoznała. Więc skoro nie udało się zidentyfikować.. Może nie należał do rzeczy używanych przez smoki. Przywitał się też z pozostałymi przybywającymi smokami ognia, skinieniami łba. Do Złudnej, która zabrzmiała jakby pytała czy może się dosiąść uśmiechnął się ciepło. –Cześć – odpowiedział.
Zaraz potem jednak przybyła Istra. Sio wychwycił nienajlepszy humor siostry. Doskonale ją rozumiał – a przynajmniej tak sądził. Ostatnio to ona dała mu wsparcie na ceremonii, kiedy Olchowy kiepsko czuł się w miejscu, które ostatnio kojarzył z pogrzebem matki. Teraz przyszła kolej na niego. Ruszył więc tyłek z miejsca i przysiadł się bliżej siostry, trącając ją lekko pyszczkiem i czujnie spoglądając, jakby chciał zapytać "W porządku siostrzyczko? W razie czego jestem z tobą."
I w końcu odezwał się.. Bóg. Sio dziwnie czuł się z myślą że Bóg siedzi przed nimi – dla niego taka istota trochę wykluczała się z cielesną formą. Jednak nie komentował tego na głos. Nie musiał też ustawiać się w grupie Ognia. Z prostego powodu – już przy swoim stadzie siedział. Wystarczyło więc zostać na miejscu, wraz z większością Ogni. Jeśli wstali, to on też wstał, jeśli podeszli gdzieś indziej, to podszedł z nimi, ciągnąc za sobą siostrę. W każdym razie, nie zamierzał jeszcze opuścić zebrania.
: 09 gru 2019, 18:06
autor: Bagienna Gawęda
Morskie fale bywają różne. Raz z gwałtownością żywiołu atakują przybrzeżne skały. Innym razem hipnotyzująco przelewają się na odległym horyzoncie. Raz gwałtowne, a raz spokojne... Różne.
I takie same były Fale. Jedne, jak Rucze, czuły się swobodnie w dużych grupach. Inne... Bagienna kątem oka zauważyła, że Liana czuje się nieco przytłoczona. Czapla resztę Fal zgubiła gdzieś w tłumie... Ale skoro już była przy dwóch innych, to nie zamierzała ich w żaden sposób ignorować! Lekko okryła Lianę swoim skrzydłem. Ciepła to raczej nie da wiele. Ani osłony... Ale może bliskość kogoś znanego sprawi, że poczuje się tu trochę lepiej?
– Jestym Rucze, choć owój wołajo na mni Bagienna Gawęda, Piastunka Wody – przedstawiła się smoczycy Ziemi, która do nich podeszła i odpowiedziała podobnym ruchem grzebieni na szyi. Bagienny bagiennego zawsze dostrzeże...
Poza tym raczej skupiła się na wymianie zdań z Mżawką. Co ją spotkało gdy się nie widzaiły? A jak im się żyje w stadzie Wody? I jak tęskniła za uśmiechem jej oraz innych Fal, z którymi się rozdzieliły...
Ale potem ten dziwny smok-niesmok przemówił. I to trochę wyjaśniało pewne kwestie... Rucze przez ostatnie księżyce starała się jak najlepiej poznać tutejszą kulturę, ale i tak nie wszystko było do niej jasne.
– Aly skoru juże ajw jestyś, to jiszcze zdążymy trochu pogadać! – stwierdziła z uśmiechem i szybko na pożegnanie otarła się łbem o szyję Mżawki. Wstała na równe łapy, delikatnie zabierając swoje skrzydło z grzbietu Liany, do której też się odezwała; – A my chyba musimy znalyźć Wodę. Widzisz...? O, nieważne. Widzę!
A potem starając się trzymać drugiej Fali, podeszła do hurmy Wody. Przysiadła obok Szyszki i Chmurki.
– Any ajwoj, dziabągi? Podoba się zima? – spytała z rozbawieniem. Jej uwadze nie umknęła przerwana zabawa Adeptek.
: 09 gru 2019, 18:15
autor: Kojąca Głębia
Tyle smoków, każdy miał jakieś pytania do Kaltarela, niektórzy gawędzili jeszcze między sobą. Gwar, jaki panował na tym spotkaniu był katorgą dla uszu Khrizy. Nienawidziła głośnych zbiorowisk, a to zdecydowanie do takich należało.
Siedziała cicho, na uboczu, a nawet jeżeli chciała zadać jakieś pytanie, słowa nie wydobyły się z jej pyska. Pozostała cały czas milcząca. Zresztą, wszystkie pytania, jakie powinny zostać zadane, zostały wypowiedziane przez inne smoki, wcześniej (tak jej się przynajmniej wydawało, głosy i słowa smoków mieszały się bowiem ze sobą). Czekała na dalszy rozwój spotkania oraz na słowa Bóstwa.
: 09 gru 2019, 18:35
autor: Wysłanniczka Nieba
Pnąca przywitała się ciepło z Mżawką, jednak obca bagienna samica z Ziemi nieco ją speszyła. Chociaż wyglądała na bardzo sympatyczną Liana była w stanie tylko kiwnąć do niej łbem w ramach przywitania. Smoki nadal przybywały.
– Liana Ya-gwarani – bąknęła jeszcze, rozproszona, po tym jak Rucze się przedstawiła.
I na tym skończyła, zapominając o swoim nowym imieniu i Wodnej randze. Opadło z niej trochę napięcia, kiedy Gawęda okryła ją skrzydłem. Wysłuchała słów Kaltarela w skupieniu, nie mogąc się im nieco nadziwić. Pomoc przy ożywieniu bogini! Czy było coś bardziej zaszczytnego?
Pożegnała się z Mżawką i Ziemistą Uzdrowicielką, posłusznie idąc obok Rucze do Zachmurzonej i Brązowej. W międzyczasie posłała krótki impuls do Aderyn i Belenus dając im znać, gdzie stoją.
Była gotowa na poszukiwania. Wodnych też było sporo, ale ich znała i nie czuła się tak przez nich otoczona.
: 09 gru 2019, 18:38
autor: Kres Pragnień
Lorelei pomachał łapką wszystkim przychodzącym Ognistym, zapraszając ich ciepło do wspólnej gromadki. Pewnie sama obecność przywódcy starczyła by Ogniści zebrali się w jednej grupie, ale co szkodziło by dodatkowo i swoim entuzjazmem zachęcił innych? Ucieszył się że przybyła jego siostra, w końcu. I Vakkan też się pojawiła.
Zawsze poznanie części historii tych ziem było warte słuchania. Nie mylił się i tym razem. Bóg miał olbrzymią wiedzę, przeżył zapewne mnóstwo smoczych pokoleń i niejedno widział na własne oczy.
Północny spojrzał odważnie na Boga Zimy. Ustawił się razem ze swoim rodzeństwem wśród innych Ognistych i czekał na dalszy rozwój sytuacji.
: 09 gru 2019, 18:46
autor: Pień Opatrzności
Uśmiechnęła się kącikiem pyska, wypuszczając trochę zimnego powietrza z nozdrzy w kierunku Aderyn. Nie, nie musiała mówić. Na dobrą sprawę rozumiały się obie bez słów.. I ojże, kiedy to tak czule się ostatnio przytulały? Belenus kochała wszystkie Fale, jednak względem Aderyn była niczym obronny cerber, kiedy tylko wyczuła u niej nutkę niepokoju. Nie dane było Wojowniczce tkwić w swoich przemyśleniach, bowiem akcja na zebraniu się.. Ruszyła. Wysłuchała dokładnie co mówił wielki dziad.. Nie rozumiejąc absolutnie żadnego słowa. Ciul wiedziała o tych Bogach i tak dalej, jednak zachęcona ruchem Lekkości, podniosła zadek i poszła za sygnałem Lianki.
Ślepia wypatrywały Burka, chociaż raczej logiczne że podszedł do swoich. Wścibska babka jednak dosyć surowo wpatrywała się w kolczastego, siedzącego obok. Hmm.. A więc to jest jego partner hm? Ciekawe..
Ale teraz czas skupić się na tej całej.. Misji.
: 09 gru 2019, 18:52
autor: Heroiczna Łuska
Po tym, jak Olchowy postanowił się do niej przysiąść, samiczka wydawała się nieco mniej spięta. Spojrzała w jego stronę i uśmiechnęła się lekko na trącenie pyszczkiem. Zaraz jednak zmarszczyła brwi, a jej wzrok powędrował gdzieś na bok.
– To miejsce... nie podoba mi się, Sio. – Wyznała bez ogródek, chcąc podzielić się z bratem swoimi odczuciami. W pierwszym momencie pomyślała, że to zapewni im bezpieczeństwo – jeżeli wszyscy pozostaną czujni, nic nie zdoła ich zaskoczyć.
Po chwili doszła do innego wniosku. Co, jeśli ponure zachowanie obniży morale jej towarzyszy? Co, jeśli przez to nabiorą niepewności i wahania?
Istra nie mogła na to pozwolić! Gwałtownie zwróciła pyszczek w kierunku brata, na tyle niespodziewanie, że gdyby ten nachylony był dość blisko, mogliby się zderzyć. Następnie posłała mu jeden ze swoich najlepszych uśmiechów i zachichotała arogancko.
– Ale nie przejmuj się, braciszku – twoja siostra poradzi sobie ze wszystkim! – Odparła, zadzierając nos wysoko do góry. Ton jej głosu brzmiał tak, jak gdyby to ona pocieszała jego, a nie na odwrót.
Po jakimś czasie Heroiczna poczuła chłodny wiaterek, zawiewający jej futerkiem. Gdyby nie ono, zapewne nieźle by ją zmroziło! Z kolei nie przepadała zbytnio za ciepłem, bo wtedy było... zbyt ciepło. Co tu dużo mówić? Bycie wyposażonym w naturalny puch miało swoje plusy i minusy. Samiczka je lubiła, bo było takie mięciutkie i przyjemne! Choć z drugiej strony nierzadko zdarzało jej się patrzeć z zazdrością na wojowników opancerzonych grubymi i twardymi łuskami. To z pewnością była spora zaleta...
Po chwili głos zabrał ten, który najwyraźniej ich tu wszystkich przyzwał. Istra spojrzała na niego z wyraźnym zaciekawieniem. Wyglądał na potężnego. To jednak nie zmieniło faktu, że część z tego, co mówił, wydała jej się mało ważna i zwyczajnie ulatywała drugim uchem.
Pod koniec przemówienia Kaltarela jej uwagę przykuła pewna kwestia. Wówczas postanowiła, że choćby nie wiem co, będzie trwać przy swoim stadzie i pozostanie czujną do samego końca. Tytuł tchórza zdecydowanie nie był dla niej. Nie można było więc powiedzieć, że Heroiczna mogła kogokolwiek opóźniać.
: 09 gru 2019, 18:56
autor: Grabieżca Fal
Odwzajemniła przywitanie Upragnionego, szczerząc doń kły. Komentarrz Urzary trafił jednak nie tylko jej uszu, bo zainteresował się nim brat Upragionego. Morien przeniosła pomarańczowe spojrzenie na Olchowego.
– Śmierdział jak ukiszone bebechy rekina. – Dodała do wypowiedzi Przebłysku, krzywiąc się lekko.
Morien tylko parsknęła słysząc "Rybeńko" i dała się przytulić. Było coś takiego w entuzjaźmie Burdiga, co zaskakująco się jej podobało.
– Pływałam tu i tam. To robią Lewiatany. – Odpowiedziała wymijająco Chochlikowi. Nie miała mu się czym chwalić. Chyba, że pokonaniem w walce jego współplemieńca. Czerwonofutry jednak długo z nimi nie pobył – czekała na niego burda z Wodą. Morien nie przysłuchiwała się jej zbyt uważnie.
Pojawiła się i Vakkan, na której przywitanie odpowiedziała tym samym.
– A, to był Chochlik Miłości, Piastun Plagi. – Mruknęła do Przebłysku, odpowiadając na dawno zadane pytanie.
Morien pozostała na swoim miejscu w środku grupy Ognistych, grzając bok Uzdrowicielki.
Valeiry zaś nadal zajmowała się Opalem, brykając wesoło wokół niego. Niezbyt interesowały ją smocze sprawy.
: 09 gru 2019, 19:23
autor: Trująca Jagoda
Scorpia spojrzała tylko na oddalającą się matkę, co jak co, lecz ona? Jednak czerwona nie miała matce tego za złe, nie każdy miał siły. Szczególnie gdy był tutaj inny bóg, no i pisklęta.
A co do bogów, masywny smok zaczął swą przemowę, a Scorpia wsłuchiwała się w każde słowo, lecz jedno wpadło jej do łba. Puryfikacja pomogła bogowi? A on w jakiś magiczny sposób się do niej uśmiechnął? Scorpia nastroszyła wypustki, a płyty na jej plecach zaklekotały. Matka pomagała bogom i jakaś Dzika Gwiazda też, lecz gdzie ta Gwiazda niby jest? Nie zawitała? Jaka szkoda... A matka? dostała uśmiesz, nawet jeśli udawany od kogoś takiego jak bóg. Czym się tu nie cieszyć? Czerwona była w duchu zdumiona, lecz także zadowolona. Matka stawiała ich w dobrym świetle wśród takich nieśmiertelnych. Nieśmiertelność, coś co może być widziane jako dobro i zło, lecz... Jak to jest być takim bogiem? Tak szczerze? Pewnie da się do tego przyzwyczaić.
Dumnie wstała i eleganckim krokiem ruszyła w stronę ogników, a przynajmniej tam, gdzie było ich więcej. Zauważyła uzdrowicielkę, Grabieżce i nawet kilka innych smoków ze stada. A to ci niespodzianka... A raczej nie. Puryfikacja może i miała dłuższe łapy, lecz to ona miała na sobie kabarety mięsa. Nie dawała jednak po sobie okazywać emocji, a lekki królewski uśmiech.
: 09 gru 2019, 19:49
autor: Kaltarel
Bóg obserwował, jak smoki się przegrupowują – jedne pełne energii i zapału, inne nieufności i podejrzeń, jeszcze inne znudzone i czekające aż w końcu coś się wydarzy. Jedna tylko smoczyca zdecydowała się ich opuścić. Niezły wynik. Kiedy skończyły się przesuwania i przepychanki, a ostatnie z piskląt dołączyły do osobnej grupki u jego stóp, Kaltarel przemówił spokojnym tonem, który miał niezwykłe zdolności uciszania ostatnich pogaduszek.
– Zadanie jakie macie nie należy do najłatwiejszych. Siły, które przyjdzie wam spotkać są starsze od samych bogów, stare jak sam świat. Są to duchy potężne i przedwieczne, powstałe gdy świat był młody i pomagały w jego tworzeniu. Dawno temu nazwano je... Nimfami.
Pauza, jaką zrobił dała każdemu czas na połączenie faktów i przekonanie się, na ile dobrze rodzice uczyli go mitologii. Bóg Zimy zaś zmęczonym spojrzeniem zlustrował każdego ze smoków z osobna i kontynuował.
– Istnieje pięć Nimf, jak pięć rodzajów energii rządzących światem śmiertelnych. Osobno niosą sporo mocy magicznej, ale ich siła tkwi w ich liczbie i różnorodności. W taką noc jak dzisiaj będą chętniej ukazywać się smokom, a waszym zadaniem jest przekonać je, by podzieliły się swoją mocą. Musicie się jednak spieszyć! Macie na to tylko tą jedną noc.
Zmrużone blade ślepia spoczęły na Stadzie Ognia, a czarna łapa uniosła się wskazując na Zew Płomieni.
– Smoki Ognia, wy ruszycie na spotkanie Nimfy Ognia. To na waszych terenach znajduje się jedno miejsce pod barierą, gdzie najłatwiej będzie je spotkać. Serce płomieni może wygasło, ale ich duch i wola wciąż tlą się pod warstwami popiołów.
Czarny szpon przesunął się na stojące obok Stado Wody, a wzrok patrzył teraz na Przesilenie Północne.
– Smoki Wody, waszym zadaniem będzie odnalezienie Nimfy Wody. Nie powinno być to zbyt trudne, zważywszy jak raz już udało się wam z nią porozumieć. – starczy pysk wykrzywił się ironicznie, po czym Bóg dodał – Z waszych ziem łatwo dostać się w głębiny oceanu. Jej siła tkwi w ich czeluściach, więc blisko nich ją znajdziecie.
Łapa zakreśliła łuk, przeskakując na Stado Plagi, a spojrzenie starca zajrzało w ślepia Uśmiechu Szydercy.
– Smoki Plagi. Na was czekać będzie Nimfa Pustki. To tajemnicze stworzenia, które przyciąga przemijanie i śmierć. W waszym Obozie jest jedno takie miejsce, którego krwawa historia na pewno skusi przynajmniej jedną z nich.
Na koniec szpony otworzyły się przed Stadem Ziemi, a zmrużony wzrok zlustrował wpół przytomnego Trzęsienie Ziemi.
– Smoki Ziemi, jak się domyślacie, waszą będzie Nimfa Ziemi. Są nieśmiałe, kryć się będą więc w głębi najstarszej i największej z waszych puszcz... Tej samej, którą z moim błogosławieństwem przemierzaliście też za barierą. I jeszcze jedno. – szpon uniósł się ostrzegawczo w górę, a wzrok wciąż spoczywał na Przywódcy ostatniego Stada – Na wasze tereny udam się też ja, z pisklętami.
Ostatnie słowo powiedział prawie niechętnie, przenosząc wzrok na malców u jego stóp. Nie musiał oczywiście informować Ziemię, bogowie chodzą gdzie i z kim chcą... Jednak wydawało się, że robi to z szacunku do tradycji Stadnych. Kaltarel skrzywił się nieco i podniósł zad, rozkładając boskie skrzydła.
– Wy, pisklęta jeszcze, udacie się ze mną do Nimfy Wiatru. Jest to frywolne i złośliwe stworzenie, niezwykle ciężkie do współpracy. Ma jednak słaby punkt, a jest nim młodość oraz beztroska radość, jaką tracimy w dzieciństwie. Cechy, których ja jestem przeciwieństwem. – sarkastyczny uśmieszek wykrzywił pysk Boga Zimy – Dlatego zabiorę was tam, gdzie prądy wietrzne przędzą sny bogom... A potem pójdziecie sami. Wietrzna Nimfa nie skrzywdzi piskląt, jeśli nie dacie jej powodu. Naturą jej kapryśność, więc tylko wy macie szansę ją skłonić do pomocy.
Po tej przemowie Kaltarel obrzucił ich wszystkich uważnym spojrzeniem i czekał, aż Stada rozejdą się w swoje strony. Sam zaczął zaganiać młodych ze Skał Pokoju i kierować się z nimi na północ.
// nie ma potrzeby pisać cokolwiek tutaj – zapraszam do pisania od razu w tematach Misyjnych!
Ogień – https://smoki-wolnych-stad.pl/viewtopic.php?t=9796
Woda – https://smoki-wolnych-stad.pl/viewtopic.php?t=9797
Plaga – https://smoki-wolnych-stad.pl/viewtopic.php?t=9794
Ziemia – https://smoki-wolnych-stad.pl/viewtopic.php?t=9795
Pisklęta – https://smoki-wolnych-stad.pl/viewtopic.php?t=9798
Powodzenia!
: 10 gru 2019, 10:14
autor: Mistrz Gry.
// informacja organizacyjna : każda tura będzie trwać ok. 48h
// odpisy MG pojawią się w tematach Misyjnych jutro wieczorem
// zachęcam do pisania więcej niż 1 posta na smoka w tematach Misji, ale oczywiście w granicach rozsądku (rozmowy i interakcje między uczestnikami misji).
// pamiętajcie! Fabularnie event trwa jedną noc. Zróbcie więc tyle, ile logicznym byłoby, że smoki podołają wykonać w 8-10h.
// w razie pytań, zachęcam do wysyłania PW na skrzynkę Mistrza Gry.
: 22 gru 2019, 1:08
autor: Szara Rzeczywistość
Godny szedł wraz z całą swoją grupą mimo wszystko nie wybiegając jakoś tym razem na przód. Szedł zaraz przy Trzęsieniu. Do tej pory już obmył się w wodzie stworzonej maddarą i wysuszył w podobny sposób. Wracał na skałę czysty i zadowolony. Udało się im. Czy podobnie sprawa się miała z resztą stad?
Łowca trzymał się szczególnie blisko uzdrowicielki, która po leczeniu dzikiego gryfa wyglądała jakby poczuła się znacznie gorzej.
–Już wszystko dobrze, Honi?
Zapytał z nieukrywaną troską. Polubił ją, jak zresztą Żwawego i Mętnego, których miał przyjemność tak na prawdę poznać dopiero teraz. Wiedział mniej więcej jak działali. Morska? Wydawała się nieco nieobecna przy tym wszystkim jednak była matką piskląt. Wcale nie dziwił się jej dystansowi do reakcji.
Trzęsienie...? To po prostu był przywódca i udowadniał to na każdym kroku. Nie mógł się doczekać, żeby towarzyszyć mu w jakiejś wyprawie zwiadowczej. To ON był inspiracją. Pokazywał łowcy, że nie zawsze trzeba wszystko analizować, czasami wystarczy pójść za głosem własnego zdania... Godny ostatnio o tym zapominał.
: 22 gru 2019, 1:28
autor: Błysk Przeszłości
Natomiast Mętny szedł również z całym stadem, ale trzymał się na uboczu i patrzył się głównie przed siebie, zerkając od czasu do czasu na Żwawego oraz na Wonną, o którą martwił się teraz podwójnie. W końcu tam, w puszczy wyglądała, jakby o mały włos nie zemdlała, a nigdy jeszcze jej takiej nie widział.
Nie zbliżał się jednak bardziej do niej, bo nie chciał przeszkadzać w rozmowie, którą prowadził z nią Godny. Nie lubił się wtrącać tak pomiędzy słowa, a w sumie nie widział w tym nawet sensu. Ot taki miał odruch, ciekawe skąd...
Nie wiedział teraz co myśleć o przywódcy po tej krótkiej misji. Z jednej strony jest silny, nie w jednym znaczeniu, i to widać, ale z drugiej wydaje się, jakby nie potrafił się adekwatnie zachować do zaistniałej sytuacji. Adept gdyby tylko mógł, wymazałby sobie z pamięci widok wręcz turlającego się dużego gada na ziemi przed magiczną siłą niejasnego pochodzenia. Ugh...
: 22 gru 2019, 1:37
autor: Gasnący Wiciokrzew
A więc gorączkowe próby okiełznania świata odcisnęły piętno na Dziewannie. Opadła po odskoku, widząc zdrowego gryfa i samej opadła i z sił... Świat raz jeszcze zawirował. Och, nie zdawało jej się tracić na magii nigdy wcześniej. To musiał być czysty stres.
Widząc półwzrokiem, że o to porachunki się pokończyły, ostatni przebłysk nimfy, potem słowa Trzęsienia, och jak dobrze, mogła wrócić, potem słowa Godnego, jeszcze lepiej. Uśmiechnęła się leciutko, ale widocznie rozczulona troską. I poczuła się przez ułamek chwili trochę źle, bo pomyślała, że to dobrze, że Dar nie przeniósł swojej zgryźliwości na młodego Łowcę. Ale to faktycznie dobrze.
– Tak-tak, to tak miłe z twojej strony, ale nie musisz się przejmować, to... było chwilowe, jestem pewna! – odpowiedziała wesoło, a raczej starając się brzmieć wesoło, wciąż trochę przytłumiona. Ale to nic! Ziemia była blisko. Znaczy no, stado, nie gleba. Nawet niemrawo i drżąc jak osika, nie musiała się obawiać, że nie dojdzie z powrotem na skały. Zaraz poskłada sobie wydarzenia i zaraz zobaczy Ravielo i zaraz sobie wszystko poopowiadają.
: 22 gru 2019, 9:38
autor: Yamikarasu
Wracanie z grupą piskląt z takiej emocjonującej wyprawy i zabawy z modą było dość spokojne. Może wszyscy patrzyli na wielki diament, który delikatnie niosłem ułożony bezpiecznie między moimi puchatymi skrzydłami.
Przybyłem jako pierwszy z całej grupy, a następnie podszedłem na sam przodzie, tam gdzie ostatnio pojawił się starzec, Bóg Wiecznego Zimna. Stałem tam tak czekając na kolejne wydarzenia. Nie chciałem zbić diamentu, ani go zniszczyć.
Rozglądałem się za innymi towarzyszami zabawy w górach, lecz chyba jeszcze nie dotarli, a przynajmniej nie widziałem ich pośród coraz większego zbiorowiska smoków.
: 22 gru 2019, 15:53
autor: Mały Jeleń
Szła razem z pozostałymi pisklakami, oglądając się za spóźnialskimi. Nie zamierzała pozwolić im się zagubić po drodze! Była w dobrym humorze, rozbawiona obserwacją młodych i Nimfy, która z jednej strony była przecież potężną istotą, a z drugiej taką miała słabość do dzieci!
Zbliżała się do grupki już obecnych, wypatrując wzrokiem Ziemi i Wędrujących Fal. Jak sobie poradzili? Mimo pewnego rodzaju sieci mentalnej do częstych wiadomości istniejącej między smoczycami, ona niewprawna była w magii, dlatego nie była w stanie wyciągnąć z niej wiele informacji.
– Jak wam się podobała przygoda? – Zagadnęła towarzyszące jej młode smoki, uśmiechając się cały czas.