Strona 7 z 37

: 03 gru 2014, 23:30
autor: Pierwotny Instynkt

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Keith uniósł łuk brwiowy ku górze, ale żaden inny mięsień tego smoka nie drgnął. Miał przed sobą chorego psychicznie smoka. A przynajmniej tak go zakwalifikował Keith. Nie dość, że gadał jakieś brednie, to jeszcze sam sobie na nie odpowiadał i jakby nawet nie widział sensu, by zaczynać dialog z tak pokręconym umysłowo smokiem. Czy Ci z Życia po prostu byli od urodzenia przeszkalani na bezpłciowe stworzonka? Czy tylko mu się tak wydawało? Bo zawsze, jak spotykał smoka z tego stada starał się pokazać z jak najgorszej strony, nie mając zaplecza, aby takiego siebie pokazywać. Fakt, Życie było słabe. Przegrało wojnę i nie wyglądało na to, by mogli cokolwiek ugrać w najbliższym czasie, chyba że jakimś cudem nagle przybędzie im wyszkolonych smoków w dwa razy większej liczbie, niż mają pozostałe dwa stada. Keith idiotą nie był i po prostu z uprzejmością wysłuchał tego paplania, po czym wzruszył barkami od niechcenia i prychnął. Tak, ten smok zdecydowanie cierpiał na chorobę psychiczną. Bredził o jakimś swoim planie, który zapewne i tak jeśli istniał, to wypełni się tylko i wyłącznie w urojeniach czarnołuskiego. Cień akurat póki co trzymał się bardzo dobrze, czy zasługą był bufoniasty Przywódca? Szczerze w to wątpił, ale póki nikt mu tam niczego nie bronił, nic mu do władz. Zaraz potem w jego dzikich, złotych ślepiach zabłyszczały iskierki rozbawienia.
~O przyszłości mówi szaleniec...nie znając własnej przyszłości wypowiada się o przyszłości innych. Nie uważasz, że to już nieco za dużo, jak na tak biedny umysł śmiertelnego smoka?
Keith szybko odszukał pomost między swoim, a umysłem tego drugiego, oczywiście pozwalając przepływać tylko jego słowom. Żadne emocje, myśli, wspomnienia ani w jedną, ani w drugą stronę nie miały prawa przelatywać. Czysty pomost myślowy służący do komunikacji.

: 05 gru 2014, 20:40
autor: Nathi
Stanął za plecami Keitha, zniżając łeb.
– Nie myśląc o przyszłości nie osiągniesz nic. Ale być może to tylko wy, Cieniści, myślicie tylko o chwili obecnej. O napełnieniu pustego żołądka. Zabijacie z przyjemności, odbierając dla zabawy to, o co my dbamy. Twoje stado jest prymitywne. Może i jest silne, jak silne jest ciało. Szkoda, że w tym ciele nie ma miejsca na umysł – szeptał pisklakowi do ucha. Następnie wyprostował się, spoglądając na Cienistego z wyższością.
– Pochodzicie z obcych terenów. Niewiele różnicie się od Równinnych. Ty nawet wyglądasz na jednego z nich. Cień jest chwastem na mojej ziemi. A ty jednym z nasion. Nie spodobałeś mi się. Wiem, na kogo wyrośniesz. Dlatego daję ci wybór. Odprowadzę cię pod barierę. Stamtąd ruszysz przed siebie, na Równiny, a ja nie odejdę z granicy, dopóki nie znikniesz za horyzontem. Równinni przyjmą cię jak członka rodziny, albo boleśnie uśmiercą – mówił powoli, wciąż stojąc za Keithem. Rozmawiali ledwie chwilę, a to pisklę już mu się nie podobało. Irytowało go. A już wkrótce miało zasilić szeregi jego przyszłych wrogów. Nienawidził Cienistych. Ale nad tym postanowił się zlitować.
– Masz też drugą opcję. Zabiję cię tutaj i teraz. Szybko, bezboleśnie. Zastanów się, ale szybko. Nie zamierzam czekać, aż wezwiesz pomoc – obszedł go ponownie, tym razem spoglądając prosto w jego oczy. Łapy miał ugięte, a wszystkie zmysły wytężone. Gotowy na ewentualną walkę, lub ucieczkę, jeśli ktoś przybędzie mu z pomocą.

//Wybacz, ale w takiej sytuacji z nauką A/O może być problem xD

: 05 gru 2014, 23:07
autor: Pierwotny Instynkt
/nie musisz :)

Keith prychnął pogardliwie, gdy ten drugi smok skończył już jakże nudny monolog. Zaraz potem młody ponownie odszukał już znanego sobie pomostu i posłał po nim słowa wprost do łba rozmówcy.
~Nie dbam o Cień. Jestem tam, bo mnie nie kontrolują i tyle. Należę do Równin i wróciłbym tam od razu, gdyby tylko bariera chciała mnie wypuścić, tak jednak nie jest, więc skończ już swoje brednie i domysły. Nie znasz mnie, nie znasz mojego toku myślenia i gadasz wszystko, co ci ślina na język przyniesie i tylko się ośmieszasz.
Syk w głowie Słowa Prawdy mógłby być wręcz bolesny, ale Keith siedział z kamiennym pyskiem, a w jego ślepiach tylko i wyłącznie odbijała się dzikość.
~Masz swoje chore wizje, to dobrze. Przynajmniej się nie nudzisz, co?
Wargi bezskrzydłego wykrzywiły się w sztucznym uśmiechu, pozbawionym wesołości. Nie zszedł on nawet po groźbie. Znał tutejsze prawa i wiedział, co też takiego Słowo będzie musiał znieść, a jego śmierć po zabiciu pisklęcia będzie długa i bolesna, w przeciwieństwie do jego własnej. Młody nie znał strachu i nawet nie drgnął do ucieczki.

: 07 gru 2014, 21:18
autor: Nathi
– Właśnie – przytaknął, jakby słowa Keitha tylko potwierdzały jego. – Jesteś w Cieniu. Myślisz, że gdy przeżyjesz pół życia wśród nich, to nie ulegniesz? Będziesz się trzymał odrzucając tych, którzy dają ci dom, którzy cię uczą i którzy są jedynymi, których będziesz na co dzień widywał tylko dlatego, bo się urodziłeś poza tymi terenami, albo bo urodziła cię samica, która jest Równinną? Pewnie nawet nie wie, kto jest ojcem. Może została zgwałcona? Równinni nie zwracają uwagi na takie rzeczy, nie obchodzi ich to. Nie przyjmą obcego smoka z otwartymi ramionami, gdy wyczują na nim obcy zapach. Cienistych, którzy zabili tak wielu ich braci. Pomyśl o tym. Jeśli zachowasz taki stosunek do świata, to nie będziesz należał do żadnej grupy. A bez grupy zginiesz – podsumował. Usiadł spokojnie. Zaintrygowało go to pisklę z prostej przyczyny – było inne, niż reszta i pochodziło z Równin. Słowo gardził Równinnymi i Cienistymi, ale poza barierą było coś, co go niezmiernie interesowało. Siły, które mogły naprawdę istnieć. Siły potężne, o których tutejsze smoki niewiele wiedziały, a które mogłyby być potężnymi sojusznikami.
– Do których bogów się modlisz? – spytał nagle.

: 07 gru 2014, 22:54
autor: Pierwotny Instynkt
Zaśmiał się gardłowo i uśmiechnął pogardliwie w kierunku Słowa prawdy, ponownie wyszukał tego znanego już pomostu mentalnego i znów posłał.
~Tak, ty naprawdę masz coś z głową. Mediator z Ciebie żaden, jedynie obłąkaniec i mówiłem...nie znasz mnie, nie znasz mojej przeszłości, niczego nie znasz.
Odparł tym samym mentalnym tonem po czym przechylił lekko łeb na bok.
~A jak myślisz, czemu Cieniści uciekli pod barierę? Kilka zgwałconym samic Równin, to ich wersja. A jak myślisz, ile oni mieli samic?
Uśmiechnął się drapieżnie, bo o tych Cienistych co nieco się dowiedział od swojego zza barierowego pobratymca i to, co mówił ten clown przed nim nic nie znaczyło, bo nie wiedział nic o tym, co się dzieje za barierą, nie znał w ogóle Równin, a to smutne. Póki co był obiecującym Łowcą i wątpił, by ktokolwiek pogardził jego umiejętnościami. Dlatego też jakoś przetrwał do tego czasu pod tą głupią barierą i jak widać, wciąż trwał, gdy inne, słabe pisklaki wokół ginęły.
~Modlę się do trzech bogów Równin. Ale chciałem tutaj pomodlić się do Tarrama. Wasi bogowie w nagrodę urwali mi język, najwyraźniej nie lubią jak się modli do kogoś, kogo nie lubią.
Odarł szczerząc drapieżnie zęby. Czyżby pan wielki i potężny wojownik zaniechał swoich gróźb widząc, że i tak nic nie dają? A to ciekawostka.

: 13 gru 2014, 19:51
autor: Nathi
– I co? Jakiś odzew? Mają tu wpływy, pod barierą? – spytał ostro. Słowo najwyraźniej postanowił zrezygnować z pozostałych tematów. Ten wyjątkowo go zainteresował. Czyżby szukał jakiegoś wsparcia, pomocy na każdy możliwy sposób? Moce ich bogów już mu nie wystarczały? Trudno powiedzieć.
Dyskretnie rozejrzał się, na wypadek, gdyby Keith jednak wezwał kogoś na pomoc, gdy wojownik mu groził. Najwyraźniej jednak tak nie było, więc usiadł po prostu.

//przepraszam, że tak długo i krótko. Zupełnie nie miałem weny i mam trochę za dużo odpisów, za dużo wątków. Jeśli nic się w tej fabule nie rozwinie bardziej, to w sumie możemy ją kończyć, przepraszam :/

: 13 gru 2014, 23:33
autor: Pierwotny Instynkt
Uśmiechnął się krzywo na pytanie smoka z Życia.
~A jak myślisz, czy tutejsi bogowie pozwolili mi modlić się do moich bogów bezkarnie?
Zapytał rozbawiony tak głupim pytaniem. Bowiem w końcu pozbawiono go za to języka, bo chciał się modlić do swoich. Choć w zasadzie chciał się pomodlić do Tarrama, ale wtedy jeszcze nie wiedział, co się konkretnie z nim stało...Widząc nagle energiczne rozejrzenie się Słowa, na pysku młodego pojawił się drapieżny uśmieszek. Blef Słowa Prawdy wręcz wyszedł na światło dzienne bez jego wiedzy i nie, Keith był raczej samotnikiem wśród tych stadnych pokrak i korzystał z tego, czego się nauczył i polegał tylko i wyłącznie na sobie. Jeśli Prawda się bał kogoś, kto przyjdzie mu na pomoc, to się srogo zawiedzie, bo Keith nie był małą, roztrzęsioną galaretą jak większość tutejszych pisklaków. Zaraz jednak zmrużył ślepia. Ryk Uśmiechu rozpozna się chyba wszędzie, a niesie się on naprawdę daleko.
~Chyba czas na moją ceremonię...
Keith wzruszył barkami.
~Bywaj.
Rzekł, po czym wstał i po prostu odszedł zostawiając Słowo Prawdy własnym rozmyślaniom na temat tego dziwnego Równinnego pisklęcia, który lada dzień stanie się adeptem.

/ok, to w zasadzie możemy się rozejść, jak masz taki natłok

: 11 sty 2015, 17:09
autor: Tejfe
Adeptka ostatniego czasu szukała idealnego miejsca do potrenowania sztuki obrony. Łuska chciała poćwiczyć trochę tą sztukę, aby następnym razem nie upokorzyć się przed Złudzeniem. Tak jak robiła to podczas ich pierwszej nauki. I w końcu je znalazła. Przyleciała na polanę, która była osadzona koło Prastarego Drzewa w Dzikiej Puszczy. Uznała, że jest to idealne miejsce, gdyż samica chciała mieć równe podłoże, oraz spokój, po to by nikt nie mącił jej ruchów. Najpierw teoria, czyli coś czego Tehanu nie lubiła najbardziej, ale było konieczne. Obrona jak sama nazwa wskazuje jest po to, aby się bronić. Nie chodzi wyłącznie o sytuacje na pojedynku, ale również na sytuacje, kiedy zaatakuje Cię jakieś dzikie zwierzę, bądź niespodziewany smoczy napastnik. Musimy znać tajniki samoobrony. Istnieją dwa. Uniki i blokowanie, bądź parowanie ciosów. Każdy smok specjalizuje się w jednym. Ja akurat w tym drugim. – Uznała, że tyle wystarczy. Nie będzie przecież mówić sobie, jak należy robić dany unik. To pokaże już w ćwiczeniu. Po krótkiej relacji, adeptka oczyściła umysł z wszelkich myśli. Chciała być całkowicie skupiona na ćwiczeniu. Potem zrobiła sobie krótką rozgrzewkę. Kilka ruchów łbem na lewo, kilka na prawo. Trochę okrążeń skrzydłem i adeptka była gotowa. Wyobraziła sobie, że przed nią stoi ogromny, ciemno łuski samiec, który nie jest pokojowo nastawiony. Zadaje cios. Przesuwa swoją łapą z ostrymi pazurami w lewy bok pyska samicy. Hipnotyzująca odruchowo odsunęła łeb na prawo, tak jak podpowiadało jej instynkt. Jednak adeptka pamiętała słowa Złudzenia, że podczas obrony trzeba ufać swojemu ciału, ale to nie zwalnia nas z myślenia. Dlatego też w trakcie odsuwania łba, szybko przypadła do ziemi, aby przeciwnik jej nie dosięgnął. Nie mogła tego zrobić po odsunięciu łba, gdyż podczas walki liczy się każda sekunda, a więc trzeba być szybkim i zwinnym. Od tego zależy wygrana. Hipnotyzująca pochwaliła się w duchu za ten ruch, gdyż uznała, że jest dobry. Nie liczyłaby na to, że jej Mistrz, by ją pochwalił, ale miała nadzieję, że chociaż by jej nie skarcił. Wstała z ziemi i otrzepała się ze śniegu. W jej wyobraźni przeciwnik wciąż istniał, więc samica nie mogła odpocząć po ruchu tylko od razu przygotować się na kolejny unik. W pojedynku nie ma czasu na odpoczynek. Jej napastnik zaczął przesuwać ogonem tuż pod jej łapami, chcąc najprawdopodobniej ją przewrócić. Niebieska smoczyca wiedziała co zrobić. Kiedy niewidzialny ogon był tuż przy łapach po jej prawej stronie, adeptka w przeciągu sekundy przybrała pozycję do skoku, łeb zniżony, ogon w górze, łapy rozstawione i ugięte, i odskoczyła na stronę z której nadjeżdżał ogon. Uznała, że zrobiła dobrze, bo gdyby odskoczyła na drugą stronę to ogon i tak, by ją dosięgnął tylko trochę później, a jakby odskoczyła do tyłu czubek końcówki ogona również by ją złapał. Drugi unik wykonany. Teraz kolej na trzeci. Samica wyobraziła sobie, że jej napastnik odsunął się do tyłu i zaczyna biec w jej stronę, chcąc ją przygnieść do ziemi. Przeciwnik był w tyle, więc adeptka miała więcej czasu na wykonanie ruchu. Uznała, że gdziekolwiek, by się przesunęła smok i tak zawróci, a skoro miała więcej czasu... jak najszybciej przybrała pozycję do lotu. Luźna poza i ogon w górze, po czym szybkim odbiciem i mocnym zamachem skrzydeł w górę i w dół wzleciała w powietrze. Teraz była nad napastnikiem i miałaby nad nim przewagę. Mogłaby nawet spróbować na niego dmuchnąć. Jednak nie ćwiczyła ataku, a obronę. Po chwili wylądowała. Teraz wyobraziła sobie innego przeciwnika, mianowicie elfa strzelającego do niej z łuku. Dobry przeciwniki. Niewidzialny elf naciągnął łuk, wypuścił strzałę, która gnała wprost na nią. Tehanu musiała coś zrobić. Pobiegła jak najszybciej na bok. Gdyby biegła do przodu, lub do tyłu strzała trafiłaby wprost w nią, a tego adeptka nie chciała. W jej wyobraźni elf naciągnął i wypuścił kolejną lotkę i tym razem znowu kierował ją na nią. Także adeptka znowu pobiegła na bok, ale tym razem w inny. Nie uważała tego za bezsensowne, takie bieganie w te i we wte. Elfowi w końcu skończą się strzały i wtedy, by mogła zaatakować. W końcu w jej wyobraźni elf zniknął, zamiast niego na niebie pojawił się smok, który pikował wprost na nią. Smoczyca uznała, że najlepiej będzie jeżeli się odturla na bok. Tak też zrobiła. Wtedy smok zrobi normalne lądowania, bez zahaczania pazurami o jej grzbiet. Mogłaby po prostu przesunąć się do tyłu, to by zajęło mniej energii, ale za to więcej czasu i na mniejszą odległość. A pikowanie jest dosyć szybkie. To był ostatni unik samicy. Uznała, że tyle wystarczy. Tym bardziej, że trochę się zmęczyła. Postanowiła, że wróci już do swojego Obozu.

: 09 lut 2015, 15:45
autor: Bezkresna Galaktyka
Pierzasta długo szukała miejsca, gdzie poćwiczy z bratem śledzenie. Była wyjątkowo wybredna tym razem. Wymyśliła sobie, że chciałaby zobaczyć nowe miejsce i właśnie dlatego po długiej wędrówce w Dzikiej Puszczy i odnalezieniu tej polany, postanowiła tu pozostać.
Wysłała mentalną wiadomość Głosowi, po czym usiadła w ciszy. Czekając, wsłuchiwała się w odgłosy puszczy, przygotowując się do czekającego na nią zadania.

: 09 lut 2015, 16:27
autor: Niebieski Kolec
Długo na mnie czekać nie musiała, ponieważ już po kilku minutach moja szara sylwetka wyłoniła się z Dzikiej Puszczy. Nie spieszyło mi się. W końcu nauka nie sarna. Nie ucieknie. Gdy zobaczyłem siostrę na moim pysku zawidniał uśmiech. A więc czas zacząć. ~ Hej Ważko. To co śledzenie?~ Powiedziałem siadając na śniegu. W końcu trzeba zacząć się oszczędzać.

: 10 lut 2015, 11:34
autor: Bezkresna Galaktyka
Uśmiechnęła się i podniosła, wpatrując się w brata wyczekująco. Pamiętała ich niedawną rozmowę o polowaniach i twierdziła, że brat miał dużo racji co do bogów, ale polepszyć umiejętności łowieckich nie zaszkodzi.
Tak, śledzenie – Poprosiła, czekając na jakieś pytania lub zadania.

: 25 lut 2015, 19:09
autor: Niebieski Kolec
Spojrzałem na siostrę z krzywym uśmiechem. Cóż ostatnio miałem nawał smoków do uczenia. Jednak siostrę mogę uczyć zawsze. ~ Dobrze, a więc przypomnijmy sobie teorię. Czym jest śledzenie w teorii?~ Spytałem obserwując każdy możliwy ruch siostry. Mam nadzieję, że szybko pójdzie...

: 06 mar 2015, 22:13
autor: Bezkresna Galaktyka
Teoria. Pierzasta uśmiechnęła się do siebie, trochę rozczarowana, że znów musi to przechodzić. Zwierzyna jednak zwykle nie podawała się na talerzu, dlatego smoczyca musiała trochę się wysilić.
Śledzenie jest to wyszukiwanie zwierzyny lub jakiegoś innego ustalonego celu, którego na pierwszy rzut oka nie widać. Wykorzystuje się do tego zwykle zmysł węchu, słuchu i wzroku. Śledzenie polega na poszukiwaniu jakichś znaków obecności np. zwierzyny i rozpoznaniu, w którym kierunku trzeba ruszyć, by do niej dotrzeć. A znakami takimi są ślady zapachowe, pozostawione kłaki, ślady w śniegu lub ziemi, połamane gałązki i ślady na korze, odchody zwierząt i ogólnie wszystko to, co zwierzyna lub inny cel pozostawił po sobie. – Wytłumaczyła pokrętnie, mając nadzieję, że poprawnie. Zdecydowanie wolała praktykę.

: 06 mar 2015, 22:22
autor: Niebieski Kolec
Słuchałem siostry z uwagą przez chwilę się nie odzywając. Zabrałem głos dopiero gdy Ważka zaczęła mówić. ~ Dobrze, ale zanim przejdziemy do praktyki mam jeszcze jedno pytanie. Czując zapach jelenia idący ze wschodu, a widząc ślady biegnące na zachód, za którym tropem pójdziesz?~ Spytałem uśmiechając się do siostry czekając na odpowiedź.

: 11 mar 2015, 22:20
autor: Bezkresna Galaktyka
Zastanowiła się chwilę nad pytaniem Zapomnianego, wyobrażając sobie opisaną przez niego sytuację. Po chwili odezwała się – To zależy. Jeśli zapach byłby świeży, wybrałabym zapach. Za to jeśli byłby już zwietrzały i stary, a ślady wyglądałyby na świeże, wybrałabym je..
Czekała na odpowiedź brata, zastanawiając się, czy jej rozumowanie jest poprawne. Mogło być tak, że jeleń kręcił się w okolicy, przez co pozostawił ślady z pozornie sprzecznych kierunków.

: 14 mar 2015, 8:47
autor: Niebieski Kolec
Słysząc odpowiedź siostry uśmiechnąłem się, a dumę, która ode mnie emanowała można było wyczuć z kilometra. ~ Brawo! Pierwsza odpowiedziałaś dokładnie tak jak ja. Teraz pokaż mi jak będziesz szukać śladów.~ Powiedziałem czekając, aż siostra zacznie szukać tropu.
// To miało być na drugi poziom? :)

: 21 mar 2015, 13:11
autor: Bezkresna Galaktyka
//tak :)

Najpierw wstała i ustawiła się w wygodnej pozycji czyli skrzydła złożone i przyciśnięte do ciała, ogon na równi z kręgosłupem, łapy rozstawione tak, by było wygodnie oraz lekko pochylony łeb.
Rozejrzała się z czujnie ustawionymi uszami, wzrokiem szukając śladów kopyt lub łap, połamanych gałązek i innych dowodów na niedawne przebywanie tu potencjalnej ofiary. Uszy wyłapywały dochodzące do smoczycy dźwięki.
Węszyła w powietrzu, sprawdzając czy wiatr nie przyniesie do niej jakiejś ciekawej woni. Nie stała nieruchomo, lecz obracała łbem w różne strony oraz przemierzała obszar, na którym się znajdowali, w różnych kierunkach. Czasami przybliżała pysk do ziemi i chodziła z tak schyloną głową, szukając jakiegoś zapachu. Szła przed siebie, starając się po drodze nic nie ominąć.

: 21 mar 2015, 19:49
autor: Niebieski Kolec
Siostrze szło dobrze, a nawet lepiej, ponieważ po kilku minutach trafiła na zapach sarny. Ja sam byłem uśmiechnięty i można by pomyśleć, że maczałem w tym palce jednak na razie nic nie było po mnie widać. Na miejscu Ważki ruszyłbym za tropem jednak to jej decyzja. Ja po prostu czekałem.

: 23 mar 2015, 19:27
autor: Bezkresna Galaktyka
Ucieszyła się, gdy wyczuła zapach sarny. Widocznie dobrze jej poszło. Początkowe problemy łowieckie odeszły w niepamięć. W końcu na poprzednim polowaniu zdobyła więcej zwierzyny niż widziała w jednym miejscu!
Czyżby to były drgania Maddary? Czarodziejka nie zwróciła na to większej uwagi, ponieważ skupiała się na swych zdolnościach łowieckich. Jednak taka myśl przemknęła jej przez głowę, zanim smoczyca postanowiła ruszyć za tropem.
Schyliła łeb, wdychając zachęcającą woń. Utrzymywała poprzednią pozycję, z tym że łeb miała ustawiony na takiej wysokości, by jak najwyraźniej czuć zapach, dzięki czemu wiedziała, z którego kierunku dochodzi. Ruszyła w tamtą stronę, stawiając ostrożne, ciche kroki. Była skupiona na zapachu, uważając, by go nie stracić. Była gotowa cofnąć się do ostatniego miejsca oznaczonego zapachem, jeśli okazałoby się, że straciła go. Miała jednak nadzieję, że uda jej się utrzymać na śladzie.

: 01 kwie 2015, 20:26
autor: Niebieski Kolec
Uśmiechnąłem się lekko widząc zmagania siostry jednak chyba już jest starczyło nauki. Zapach zniknął a ja uśmiechnąłem się szelmosko i podniosłem zakopany w śniegu kawałek sarniej skóry. ~ Czy jesteś pewna, że zapach był świeży?~ Spytałem rzucając w stronę siostry tym kawałkiem skóry.
// spróbuj złożyć raport. Jak nie wyjdzie to coś dopiszemy :)

: 02 kwie 2015, 21:03
autor: Bezkresna Galaktyka
Uśmiechnęła się z rozbawieniem, odchylając się od rzuconej skóry i mrużąc oczy. – Powiedzmy, że jako Czarodziejka inny szczegół przykuł moją uwagę. – Parsknęła i już miała wyprostować się, gdy... Wiatr zmienił swój kierunek, a wraz z nim do smoczycy dotarła kolejna obiecująca woń...
Zerknęła na brata podejrzliwie. Być może pomyślała, że to jego następna sztuczka?
Ugięła łapy jak poprzednio i ruszyła z nieco pochylonym łbem, ale nie schylonym do podłoża. Zapach był świeży, dlatego cząsteczki zapachowe jeszcze nie zdążyły opaść na ziemię. Zamiast tego wirowały w powietrzu, nęcąc młodą Czarodziejkę.
Szła za zapachem, wybierając strumień o największym natężeniu. Czasami, gdy czuła, że zapach gdzieś odchodzi po łuku, a z innej strony dochodzi inna woń, porzucała zwodniczy ślad i ruszała nowym, który pokazywał bardziej poprawny kierunek.
Wkrótce jej oczom ukazał się zarys szaraka. Spojrzała z satysfakcją na brata. Tego się nie spodziewała!