Strona 7 z 30
: 04 cze 2015, 16:00
autor: Pani Wojny
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Wezwana smoczyca odpowiedziała. Trzeba przyznać, że Czarodziej Życia musiał nań chwilę poczekać, ale Przywódczyni Ognia nie należała do smoków, które posiadały nadmiar wolnego czasu. Niemniej jednak zawsze odpowiadała.
Barwna Ognista stanęła przy Skale, naprzeciwko młodego samca, i skinęła mu lekko głową na powitanie. Nie rozpoznawała go. Oczywiście, pamiętała go ze Skał Pokoju. Ale nigdy z nim nie rozmawiała. Czas więc pokaże jakim okaże się smokiem.
– Wybacz zwłokę – zaczęła spokojnie, a jadowicie żółte ślepia obserwowały czujnie rozmówcę. – Moje imię zapewne znasz, skoro mnie wezwałeś. Z kim ja mam, hm, przyjemność?
Fioletowy pysk wyginał niewielki uśmiech.
: 04 cze 2015, 23:44
autor: Cichy Potok
Skinął głową z szacunkiem starszej smoczycy, Czarodziejce i Przywódczyni. Potem uśmiechnął się lekko, ale w tym uśmiechu nie było widać radości, raczej ból. Na przeprosiny machnął lekceważąco łapą. – Nie przejmuj się, wiem że każdy Przywódca ma sporo na głowie. Mnie zaś zwą Leśnym Szeptem. Do niedawna jeszcze należałem do Życia, teraz zaś...do Wody. – powiedział cicho, jednak był dobrze słyszalny. Zaraz potem jego lazurowe ślepia spojrzały z zainteresowaniem na Runę Ognia. – Nie wiem, czy twoje smoki już z tobą rozmawiały, czy ten, który teraz objął Życie z tobą rozmawiał...Jednak wiedz, że Życie zyskało nowego Przywódcę, Słowo Prawdy, który teraz mianuje się Świtem Życia. – powiedział spokojnie, po czym uśmiechnął się znów tym zbolałym uśmiechem. – Sądząc po moim wstępie zapewne domyślasz się, że nie wszystkim spodobał się nowy dowódca. Część ze smoków oddzieliła się od Życia, tworząc nowe stado, Wody. Nie chcę tracić twojego cennego czasu, a więc przejdę do rzeczy. Zostałem obrany na przewodnika tego nowego stada. Świt zaś uważa nas za zdrajców, a sam jest tyranem. Poprosiłem Cię o spotkanie, aby prosić, aby Ogień nie ingerował w wojnę domową, jeśli ta wybuchnie. Słowo bowiem okazał się tyranem. Nie umie zrozumieć, że niektóre smoki nie zobaczą w nim Przywódcy. Ba...nawet pozwolił odejść tym, którzy tego chcieli...jednakże...szantaż emocjonalny, jaki na nas wywarł rozjuszył tylko bardziej mnie i pozostałe smoki. Jako samica zapewne domyślasz się, że zabranie piskląt byłoby równoznaczne z poderżnięciem gardła. – Leśny zmrużył ślepia i skierował je po chwili ku niebu. – Nie liczę na żadną pomoc...nie liczę na słowa współczucia, potępienia...Chcę tylko twojego słowa, że cokolwiek by się nie wydarzyło, to, co dzieje się teraz w Życiu, pozostanie tam. A potem...gdy już Woda wypłynie na powierzchnię....chciałbym ponownie z Tobą pomówić, być może wtedy już jako dwoje Przywódców...aby pomyśleć, czy chciałabyś mieć w nas sojusznika... – powiedział cicho i teraz jego błękitne ślepia znów skierowały się w prost na Runę. W jego obliczu nie było niczego, co mogłoby świadczyć o naśmiewaniu się z niej, ta historia była aż nazbyt bolesna. Nie liczył na pocieszenie, ale w duchu liczył też na radę...na radę od kogoś, kto sprawuje urząd Przywódcy i wydaje się być...dobrym przewodnikiem stada.
: 05 cze 2015, 9:30
autor: Pani Wojny
Smoczyca czekała spokojnie aż Leśny skończy czujnie go słuchając. A więc tak wyglądała sytuacja z drugiej strony. Czy Szept był kompletnie szczery z Runą? Tego nie potrafiła w pełni ocenić. Podobnie jak w przypadku Słowa. Ale tego nie potrafił chyba nikt poza bogami. Więc pozostało jej kierować się swoimi przemyśleniami.
Skinęła lekko łbem gdy skończył.
– Dziękuję za przedstawienie sprawy z waszej perspektywy – żółte ślepia zalśniły specyficznie. – Zdążyłam już poznać wersję Świtu Życia. Porównanie obu najlepiej pozwoli na ocenę.
Zaczęła spokojnie, uważnie obserwując reakcję smoka przed sobą.
– Nie otrzymasz ode mnie słów współczucia. Skoro Słowo Prawdy objął Przywództwo, ktoś musiał na niego głosować. Sami więc przyjęliście na siebie swój los – wzruszyła nieznacznie barkami. – Co nie znaczy, że nie możecie próbować teraz tego zmienić. Jednakże...
Zmarszczyła minimalnie nos.
– Czy tego chcecie czy nie, wasze działania odbiją się na Ogniu w taki czy inny sposób. I Cieniu. Osłabicie siłę całości w walce z wrogami spoza bariery. A moje smoki nie będą stać spokojnie patrząc na wasze potyczki – przekrzywiła nieznacznie łeb. – Nie będę ukrywać, Leśny Szepcie, że zależy mi przede wszystkim na moim Stadzie. Świt Życia zdążył już nam wiele zaoferować. Czemu miałabym nie przyjąć jego oferty?
: 05 cze 2015, 10:26
autor: Cichy Potok
Gdy Runa wysłuchała go w milczeniu, czekał z niecierpliwością na jej opinię. On się nie znał na tym wszystkim, wiedział jednak co zamierza zrobić i jak to zamierza zrobić. Ale chciał też znać zdanie kogoś, kto po prostu ma pieczę nad stadem dłużej, niż on sam. Gdy wspomniała, że już z nim rozmawiała skinął krótko łbem, przechylając go na chwilę. – A czy wiesz, że za twoimi plecami nagabywał twoje smoki? Z Cieniem nie rozmawia, bo to tchórz, widzi w Cieniu tylko zło, a to on jest tym, którego należy wyplenić. – skinął znów krótko łbem, przyjmując jej słowa. Nie szukał pocieszenia, bo doskonale wiedział, że to Życie samo sobie przyczyniło się do tego, co teraz ma miejsce. Zmrużył ślepia, gdy Runa się odezwała, a więc samiec już proponował jakieś dziwne układy, na jego pysku pojawił się leniwy uśmiech. – Bo to kłamca, obłudnik. To, co wam zaproponował będzie tylko częścią jego ambitnego planu. Wcieli was, pozbawiając cię przywództwa. Bo to tego dąży. Chce być panem Wolnych Stad. A ja zamierzam mu pokazać błąd w jego myśleniu...I nie zamierzam niczego tobie proponować, bo nie mam nawet czego, prócz jawnego osłabienia Życia. Jesteście silnym stadem, Runo Ognia. Konflikt wewnętrzny Życia nie odbije się na Ogniu, chyba że tylko w pozytywny sposób. Znam twoje i Uśmiecha plany, więc nie musisz obracać mną to w jedną, to w drugą stronę. Przyszedłem tu prosić o nie ingerowanie, póki Woda nie powstanie. Potem zrobicie z Życiem wszystko, co chcecie i jak chcecie. Nic mi do tego. Ja dbam o swoje smoki, smoki Wody. – powiedział cicho. Choć i Życie było mu bliskie sercu, nie chciał mieć póki co wrogów w żadnym ze stad, prócz Życia. Byli słabi, to pewne, razem...stanowili poważną siłę, z którą i Cień i Ogień musieliby się liczyć...jednak to, co zrobił Słowo odbije się na wszystkim i to słowa Leśnego skierowane niegdyś do Słowa się ziszczą...nie na odwrót.
: 05 cze 2015, 10:50
autor: Pani Wojny
Fioletowy pysk wykrzywił łagodny uśmiech, a żółte ślepia pokazały wesoły ognik. Leśny nie był głupim smokiem. Może Wodzie na dobrze wyjdzie odłączenie się od Życia?
– Nie obracam Tobą – zaprzeczyła jednak. – Szukam najlepszego wyjścia dla Ognia. A najlepiej je znaleźć poznając wszystkie opcje.
Skinęła lekko łbem.
– Nasz sojusz z Cieniem jest silny. Nie staniemy przeciwko sobie i mamy podobne cele. Ale nie zawsze są one identyczne.
Przekrzywiła nieznacznie łeb. Pamiętała dobrze wypowiedzi Świtu na spotkaniu. Nie przepadał za Ogniem, a w każdym razie takie sprawiał wrażenie. Woda na początku będzie zbyt słaba, by sprzeciwić się sojuszowi Ognia i Cienia. A później czas pokaże.
– Nie podejmę decyzji bez narady z moimi smokami. Ale nie jestem wroga Wodzie – zmarszczyła lekko nos, spoglądając prosto w ślepia Szeptu. – Powiedz mi jednak proszę, do której z grup należy Głos Zapomnienia?
: 05 cze 2015, 11:05
autor: Cichy Potok
Widząc ten uśmiech zapewne nie jeden samiec ulegał jej urokowi, Leśny jednak wiedział, że to silna smoczyca, która umie zapanować nad temperamentnymi i niekiedy wybuchowymi smokami Ognia, trzeba było więc liczyć się z nią i jej opinią. To pewne. Skinął więc krótko głową, przyjmując do wiadomości to, co mówi Runa. Szukać wszędzie tego, co dla swojego stada najlepsze. To zdecydowanie jedna z tych racji, które sprawiają, że przywódca jest Przywódcą. – To oczywiste. – skomentował wypowiedź o naradzie ze smokami Ognia. On sam niczego pochopnie nie podejmował, bez narady ze smokami z Wody. Czasem musiał postąpić tak, jak podpowiadało mu serce pod wpływem chwili, jednak zawsze starał się wcielić we wszystkie smoki z jego stada, by nie zrobić niczego, co by im się nie spodobało. – I dziękuję. – powiedział cicho z lekkim uśmiechem. Teraz nie trzeba mu było wrogów, nie trzeba mu było wojen. Potem słowa Runy go nieco zbiły z tropu. Mimo to nie dał po sobie poznać żadnego zaciekawienia. – Głos? Głos razem ze mną i paroma innymi smoczycami przechodzi do Wody. Ostatnio...cóż, czuje się chyba lepiej, jednak jeszcze niedawno...jakby nie był sobą. Wiem to jednak tylko z obserwacji i opowiadań mojej partnerki. Podobno coś w życiu Głosu stało się, że popadł w niejaki obłęd, niekoniecznie wiedząc, co czyni....Ale czemu pytasz o Łowcę? – zapytał tym razem z zainteresowaniem.
: 05 cze 2015, 11:37
autor: Pani Wojny
Zmrużyła nieznacznie ślepia, a wcześniejsze rozbawienie przygasło. Zapewne w duchu liczyła na to, że Głos Zapomnienia pozostał w Życiu. To ułatwiłoby wiele rzeczy. Ale i to nie przekreślało niczego. W zależności od reakcji Leśnego Szeptu.
– Głos Zapomnienia kilka księżyców temu przekroczył naszą granicę. Próbował się ukrywać na terenach Ognia i dotarł aż do Wielkich Wód. Tam przyłapała go Wojowniczka i odesłała na tereny Życia – potrząsnęła nieznacznie głową odganiając owady od pyska, a jej płomienna grzywa zafalowała gładko. – Nie pozostanie to bez naszej odpowiedzi.
Żółte ślepia bacznie obserwowały miedzianołuskiego.
– Wiele smoków Ognia zabiłoby go nawet po kilku krokach na naszych terenach. Ma więc szczęście, że jeszcze żyje. Wiem jednak – skinęła lekko łbem – że nie pozwolisz, by nowo powstające, słabe Stado straciło dorosłego smoka. Nie zażądamy wydania go na śmierć.
W oczach Runy błysnęło coś drapieżnego. Wiedziała, że gdyby tego chcieli, Woda tak naprawdę nie mogłaby zaprotestować. Ogień był silniejszy, a Cień nie wtrąci się w tak błahej dla nich sprawie.
– Jest Łowcą. Jeśli zyskacie tereny, będzie mógł swobodnie polować i zdobywać mięso. Niech przekaże pięć porcji do naszego skarbca, a jego występek nie wpłynie na relacje pomiędzy Ogniem i Wodą. Rozumiem, że musi karmić też wasze smoki. Jeśli na każde dwie zdobyte porcje odda jedną nam, będzie miał mięso dla Wody.
: 05 cze 2015, 12:41
autor: Cichy Potok
Zmrużył ślepia, gdy usłyszał o przekroczeniu granicy, skinął krótko głową. – Tak, ten czyn nie był chyba zbytnio przemyślany przez tego smoka i jest on niewątpliwie karygodny. Jednak nie mogę brać odpowiedzialności za dawne czyny smoków, które niedługo znajdą się zapewne pod moją pieczą. Jeśli więc szukasz rekompensaty, zgłoś się do Przywódcy Życia, bo Woda w niczym tu nie zawiniła, ba..nawet jeszcze jej nie ma oficjalnie. – oznajmił spokojnie, nie da się wydymać tej samicy. Miała być może podstawy do żądania rekompensaty, ale na pewno nie od stada, które jeszcze nie istnieje. – Nie wiem, jak sytuacja się pisała. Byłem wtedy chyba jeszcze zbyt młody, aby pojmować znaczenie granic w takim stopniu, jak pojmuje je teraz. Wiem, że smoki czasem przekraczają granicę, gdy się jej nie dopilnuje. Wtedy wina nie stoi tylko po stronie smoka, który tą granicę przekroczył. Ale i to nie jest dobre wytłumaczenie. Na usprawiedliwienie czynu Głosu mogę tylko zrzucić na karb winy jego...choroby. Jestem pewien, że nie za bardzo wiedział, co robi. – Leśny wzruszył barkami. Runa, jeśli chciała od nich haraczu, nie popisała się, powinna z tym iść od razu do Świtu.
: 05 cze 2015, 13:13
autor: Pani Wojny
Smoczyca pokręciła lekko łbem. Przerzucanie odpowiedzialności od jednej grupy do drugiej było głupim posunięciem, a dla Runy pokazywało, że Leśny musi się jeszcze wiele nauczyć. O wiele lepszym wyjściem byłoby targowanie się. Wymawianie się chorobą czy brakiem oficjalnej nazwy było lekceważeniem Ognia. W tej sprawie to Świt Życia pokazał się z lepszej strony. Choć udowodnił, że nie dba o dobro smoków tak jak powinien, dał jednak pokaz twardego stanowiska.
– Głos Zapomnienia nie jest już członkiem Życia. Samo Życie, takie jak kiedyś, już nie istnieje. Jeśli Świt Życia jest takim smokiem jak utrzymujecie, nie będzie mu zależało na życiu Łowcy, który chce go zostawić. Pamiętaj, że biorąc pod opiekę smoka, bierzesz go wraz z jego przeszłością – zmrużyła nieznacznie ślepia. – Nie zaczynacie z czystą kartą. Każdy z was ma przeszłość. A Głos Zapomnienia, niezależnie od choroby, za swoją musi zapłacić. W taki lub inny sposób.
Wiedziała, że jej żądania nie były lekkie. Ale Woda nie była na pozycji, w której mogła odmówić. Ogień to wykorzysta, w taki czy inny sposób.
– Czy masz do mnie jeszcze jakąś sprawę?
: 05 cze 2015, 13:38
autor: Cichy Potok
Głupim? Raczej racjonalnym, bowiem obarczanie nieistniejącego stada było tylko głupotą. Na pysku Leśnego pojawił się lekki, pobłażliwy uśmiech. – Runo Ognia, nie wątpię, że to ty dzierżysz tu przewagę, jesteście silniejszym stadem. Macie silnego sojusznika. Jednak nie sądź, że ugniemy przed wami kark, byście mogli mieć swoją kolonię pod inną nazwą. – powiedział spokojnie, nie oskarżając nikogo. – Głos Zapomnienia, jak i ja i wszyscy pozostali, jak to nas nazwał Słowo, buntownicy wciąż oficjalnie jeszcze należymy do Życia. W świetle Smoczego Prawa to Przywódca Życia za nas odpowiada. – tutaj Leśny błysnął kłami w rozbawionym uśmiechu. Wykorzystywać nieformalne powstanie stada, przed formalnym obciążeniem Słowa? Czemu nie? Zaraz jednak rozbawienie zniknęło, zastąpione powagą, a Leśny skinął krótko łbem. – Tak zapewne będzie, Słowo nie dba o nic, tylko o swoją chorą ambicję. A ja jestem świadom tego, że przyjmując do nowo tworzącego się stada smoki, przyjmuje także te, które mają na swoim sumieniu większe, czy mniejsze grzechy. Jeśli ty jednak nie potrafiłaś dopilnować swoich smoków, przy pilnowaniu granicy, to czy ja byłbym w stanie upilnować każdego smoka, by nie przekroczył granicy? Zwłaszcza, że wtedy nawet nie interesowałem się polityką. Mimo wszystko wina leży po obu stronach, Przywódczyni Ognia. Nie zamierzam usprawiedliwiać go, bo nie ma sensu. Ty chcesz jakieś zyski dla swojego stada. Otrzymasz je...nie potrzebujesz dodatkowego haraczu od nowo powstałego stada. Zapewne uzyskasz to, czego pragniesz, jeśli obiecam nie wtrącać się do waszej rzezi niewiniątek... – wzruszył barkami. – Jednak nie będę obciążał Wody twoimi żądaniami. Zaczynamy z pustymi łapami, nie roszcząc sobie praw do niczego, prócz terenów. Jeśli nie uszanujesz mojego stanowiska, trudno. Mogę obiecać, że smok ten zostanie sprawiedliwie ukarany. Ja natomiast prosiłem tylko o jedno, o nie wtrącanie się w wewnętrzne sprawy Życia, póki wszystko się nie wyklaruje. – odpowiedział ze smutnym uśmiechem i pokręcił przecząco głową. – Nie, ja już więcej nie mam do Ciebie spraw. Jeśli ty będziesz miała kiedykolwiek sprawę do mnie...jestem do dyspozycji. – przechylił z zainteresowaniem głową. Kara będzie wyciągnięta, jednak nie w postaci, w jakiej żąda przywódczyni Ognia, bowiem smok należał w chwili popełnienia czynu do stada Życia, wciąż do niego należy, a jeśli kara do tej pory nie zostanie wyciągnięta, a Woda zaistnieje, Leśny postara się, aby konsekwencje tego czynu były wyciągnięte.
: 30 cze 2015, 0:45
autor: Iskra Nadziei
Przybyła tutaj Iskra, możliwe że dlatego by odpocząć. Posłuchać szumu liści, miotanych przez wiatr. Przyleciała zwiedzając tereny w koło. Wylądowała obok lasu i zapędziła się do jego wnętrza. Położyła się obok jednego z większych drzew i przyglądała się temu co było z oddali. Dawno nigdzie nie wychodziła ze swojej groty. Prawie straciła chęci by gdziekolwiek się pokazywać. Ucichła w towarzystwie i nie potrafiła się odnaleźć po niedawnym jak dla niej spoczynku. Znów zasnęła i znów na parę księżyców. Nie wiedziała dlaczego to już drugi raz się powtórzyło. Musiała coś z tym zrobić, nie może bać się snu. Jednak tym razem, rodzina już nie tak entuzjastycznie do niej podchodziła. Nie potrafiła wrócić do dawnego życia, choć tak bardzo chciała. Kontakty z dawnymi znanymi jej smokami utarły się. Została jedynie pustka, której nie potrafiła się wyzbyć. Nie chodziła już na arenę, a spotkania stada, również nie sprawiały jej takiej frajdy jak przedtem. Była resztkami smoczycy, którą była niegdyś. Już w jej ślepiach nie było widać iskry entuzjazmu i szczęścia. Choć tak bardzo się starała znikła wszelka nadzieja na wrócenie do tamtych sił i radości. Co będzie z zapomnianą już czarodziejką, a kiedyś nawet zastępczynią stada? To wiedzą chyba tylko bogowie. Nadeszła ta chwila, gdy dorosła już Niezapominajka, stała się cieniem swojego dawnego życia. Na każdego przyjdzie pora, może i właśnie przyszła na nią...
: 30 cze 2015, 15:23
autor: Tejfe
Tehanu również wędrowała leśną ścieżką, która szła przez Bliźniacze Skały. Głowę miała pochyloną w dół, a oczy zapuchnięte od płaczu. Stąpała powoli, jakby od niechcenia, przepełniona żalem i tęsknotą. Jednak mimo to trzymała się. Zaczęła rozumieć swoją matkę Iskrę, rozumiała jej chorobę i nie miała już do niej żalu o to, że nie poświęcała jej zbytnio uwagi. Rozumiała jej ból, jej stratę i rozpacz. Nadzieja była samicą wielce nieszczęśliwa, ale ona w swoim egoizmie nie mogła tego pojąć. Oskarżała ją o to, że tamta jej nie kocha, że nie jest dla niej ważne. Ale to nie było tak. Teraz kiedy sama straciła dziecko, wiedziała jaki ból musiała odczuwać ta drobna czarodziejka. Wybaczyła jej więc, choć to raczej Iskra powinna wybaczyć jej. Miała przecież szczęśliwe dzieciństwo, mimo wszystko. Ojciec poświęcał jej każdą wolną chwilę i też z nim była najbardziej związana. Jednakże kochała ich oboje. Oboje byli jej bliscy. Chciałaby jeszcze raz spotkać matkę, tak dawno jej nie widziała... I jakby na jej życzenie, Wichura natknęła się na leżącą pod drzewem samicę. Na początku jej nie poznała. Wyglądała jak cień, jak wrak żywej istoty. Jednak to była jej matka. Tehanu wiedziała, że jest młodsza niż ojciec, ale wyglądała na bardzo zmęczoną, więc można było uznać, że przeżyli tyle samo księżycy. –Mamo...– powiedziała, nie bardzo wiedząc jak powinna się przywitać. Stała nad tą drobną, chudą i sponiewieraną samicą, nie mogąc się nadziwić, że kiedyś była bardziej... hm... żywa? Tehanu wzdrygnęła się. Czy taki los tez ją czekał? Nie. W porównaniu z Iskrą, Tehanu mimo swojej wrażliwości umiała walczyć. Wiedziała, że strata Lewitacji odbije na niej niewybaczalne piętno i zawsze będzie nosić na sercu ranę, ale w końcu jej to przejdzie. Będzie znowu się śmiać i cieszyć, mimo doskwierającej jej tęsknoty. Miała przecież dla kogo żyć. Miała jeszcze jedną córkę i wspaniałego partnera, a poza tym ostatnio nieco przytyła więc może w jej brzuchu kiełkują się nowe maleństwa i niedługo znowu złoży jajka? Chciała, aby jej bliscy nie cierpieli z jej powodu. Także postanowiła, że będzie się trzymać.
: 09 lip 2015, 22:54
autor: Iskra Nadziei
Kiedy tylko ślepia Iskry ujrzały jej dobrze znaną postać, na zmęczonym pysku zawitał lekki uśmiech. Jej córka była już dojrzałą smoczycą, a ona nawet ni wiedziała kiedy tak szybko wyrosła. Wskazywało to że była beznadziejną matką, skoro nie była wtedy kiedy ją potrzebowała. Miała za to wspaniałego partnera który się wszystkimi zajął, gdy ona była nieodpowiedzialna do roli matki. Gdy tylko córka podeszła na bliższą odległość, ta rzuciła się na nią i zaczęła mocno przytulać.
-Przepraszam... przepraszam... -zaczęła jąkać się i szlochać. Wyglądała jakby coś ją napadło. Tylko ona wiedziała o co tak właściwie chodzi. O czym tak na prawdę myślała w tym momencie. A może na stare księżyce oszalała? Wyczuła że córka pachnie inaczej. Nie pachniała życiem, jak dawniej, pachniała innym stadem. Jednak teraz nie było to takie ważne. Wtulała się w córkę tak jakby nie chciała jej już nigdy wypuścić spod skrzydeł. Już za późno by naprawić stare błędy. Wiedziała o tym że poległa, że zawiodła wszystkie bliskie jej osoby, a najbardziej zawiodła samą siebie...
: 21 lip 2015, 12:56
autor: Tejfe
Tehanu ze zdziwieniem przełknęła ślinę, kiedy ten wrak smoka, który był jej matką rzucił się w jej objęcia. Wojowniczce zrobiło się niebywale żal tej wychudzonej, zmęczonej samicy, która kiedyś błyskała swoją młodzieńczością i pięknem. Nie widziała, aby cokolwiek zostało z tamtej Iskry. Była chyba młodsza od ojca, a mimo to wyglądała jakby stała jedną łapą w dołku. Takie piętno odbiło na niej życie. Po polikach Wichury zaczęły cieknąć łzy wzruszenia i przejmującego smutku. Okryła wybiedzoną matkę skrzydłem i przycisnęła ją do siebie mocno. Jedyny fakt, który ją teraz pocieszał był taki, że Nadzieja ją pamiętała. Kiedy Nadciągająca myślała o swoich rodzicach, a niestety nie robił tego często, miała wszak inne zmartwienia, zastanawiała się czy jej opiekunka wyszła z tej depresji, czy nie pomieszało jej się w zmysłach, albo czy nie straciła woli życia. Teraz nie umiała tego stwierdzić, ale przynajmniej ją pamiętała. Wichura usłyszała jak futrzasta czarodziejka szepce coś przez ściśnięte gardło. Przepraszała ją. Wojowniczkę nagle ogarnęło poczucie winy, którego nie potrafiła zidentyfikować. –Mamo... Już cicho, uspokój się. Nie masz mnie za co przepraszać. Mamo...– wyszeptała w jej miękkie ucho, nie wiedząc co powinna jeszcze powiedzieć. Zastanawiała się czemu Iskra tu tak leżała, sama, bezradna... Czyżby czekała na swój koniec? Ach... Biedna samica!
: 29 sie 2015, 10:02
autor: Keri
Bliźniacze skały? Dziwna nazwa, nie po nią jednak Ig tutaj przyszedł, a po naukę. Czas nieubłaganie płynie, a on już chce być przydatny dla stada. Jak zwykle z gracją, przyleciał tutaj ze swojej ukochanej wysepki. Chwilę kołował nad lasem, szukając przyzwoitego miejsca do lądowania, po czym runął wprost na niewielką polankę. Biedna polanka. Pisklak wylądował i przycupnął pod drzewem, czekając na nauczyciela, który niebawem miał się pojawić. Tymczasem zamknie na chwilę oczy, dopóki jeszcze może odpocząć. Był głodny. Zawsze był głodny.
: 29 sie 2015, 10:15
autor: Oddech Pustyni
No ładnie, już kolejna nauka! Smoczyca zastanawiała się jak to jest, że ciągle znajdywał się ktoś mogący zostać jej uczniem. Wolne Stada były ogromne to fakt, ale jeszcze większe wydawało się, kiedy Pustynia zaczynała rozmyślać nad poznanymi gadami. Nigdy by nie przypuszczała, że przyjdzie jej zamieszkać w środowisku tak pełnym życia. Wylądowała zgrabnie, kilka ogonów od młodego Ognistego i podeszła do niego, delikatnie powłócząc łapami.
–Oddech Pustyni– powiedziała spokojnie. Nie pamiętała czy już mu się przedstawiała, więc wolała zrobić to teraz, na wszelki wypadek. Skinęła mu też łbem na powitanie, a potem usiadła –Uczymy się śledzić ph-prawda? Wiesz już coś na ten temat czy jest to dla ciebie z-zupełnie świeży temat?
: 29 sie 2015, 10:22
autor: Keri
-Eeem... Jestem Ig, pani. – Pisklak wyglądał na lekko zdezorientowanego, ale na dźwięk kolejnego pytania, rozluźnił się. Na temat śledzenia słyszał już kilka wykładów w swoich stronach.
– Więc... Śledzenie to umiejętność podążania za kimś, tak aby ów ktoś nie zorientował się, że coś jest nie tak. Ważne jest, żeby zawsze mieć cel w zasięgu wzroku, słuchu lub jeśli wiatr wieje w naszą stronę, węchu. Chyba tyle zdołałem zapamiętać, pani. – Młody smok był wyraźnie zawiedziony i zmartwiony poziomem swojej wiedzy. Może w trakcie przypomni mu się coś więcej?
: 29 sie 2015, 15:06
autor: Oddech Pustyni
Ig? Jeszcze nie spotkała się z tak krótkim imieniem, ale zorientowała się, że szybko przypadło jej do gustu. Łatwo było je wymówić, a i zająknięcie się przy nim było praktycznie niemożliwe. W samym smoku zdziwiło ją jedynie jego wyrażenie, które dodał na koniec przedstawienia się, a potem w odpowiedzi na jej pytanie. Pani... hmm... no była samicą, ale żeby od razu podkreślać to przy każdej wypowiedzi? Pustynia nie miała pojęcia skąd pochodzi maniera jej towarzysza, ale z drugiej strony nie lubiła pytać o takie rzeczy, nie od razu.
–Krótki, ale ph-precyzyjny opis– młody ujął praktycznie wszystko co było ważne, teraz należało to jedynie rozwinąć i ewentualnie nanieść kilka poprawek –W pewnym sensie w śledzeniu zawiera się trop-tropienie i skradanie, ale największy nacisk kładziemy właśnie na podążaniu za śladami pozostawionymi przez nasz cel. Rzadko kiedy staramy się utrzymać zwierzę w sss-zasięgu wzroku, ponieważ kiedy już je wyśledzimy, przechodzimy od razu do następnego etapu czyli poh-podkradnięcia się do niego i zaatakowania. Na węchu nie polegamy tylko wtedy, kiedy mamy dobry wiatr. Zawsze w otoczeniu pozostaje jakaś woń, a my dzięki wystarczająco długiej ph-praktyce, jesteśmy w stanie stwierdzić czy jest świeża. Myślę, że słuch przydaje się najrzadziej, ponieważ otoczenie często pełne jest dezorientujących dzwięków, ale nie powiem, że korzystanie z niego jest w pełni błędne, ponieważ ps-przykładowo przy tropieniu odpowiednich ptaków, możemy regularnie ich nasłuchiwać– wyjaśniła po kolei i przyglądała się samczykowi badawczo, żeby określić czy na pewno jej słucha –A jak myślisz, za jakimi rodzajami tropu powinieneś się roz-rozglądać?
: 29 sie 2015, 15:34
autor: Keri
Ig tylko zastrzygł uszami, sygnalizując, że słucha.
Znaczy się na polowaniu? Bo to chyba zależy co tropię. Jeżeli innego smoka to na przykład nie warto patrzeć powyżej ziemi, no chyba że jest pierzasty, albo futrzasty. Zwykle chyba najprościej znaleźć zwierzę po śladach na ziemi, ale mogą być też kawałki futra czy sierści na krzakach, szczególnie kolczastych, albo pogubione łuski, pióra... Czasami zwierzę już wcześniej jest ranne, wtedy kierujemy się zapachem krwi i jej śladami. A jeśli chodziło o wybór odpowiedniego tropu, to nie znam się na nich zupełnie, ale chyba na początek te mniejsze i zostawiające w miarę łagodne ślady, ale nie takie jak koty. – Pisklak chyba nie do końca zrozumiał, o co pytała Oddech, ale postarał się powiedzieć wszystko co tylko mógł sobie przypomnieć i co mógł sam wymyślić.
: 29 sie 2015, 16:32
autor: Oddech Pustyni
Może rzeczywiście niezbyt precyzyjnie określiła swoje pytanie, ale na szczęście Ig zdołał poprawnie na nie odpowiedzieć. Po raz kolejny nie było tam wszystkich szczegółów, ale od czego byłaby nauka, jeżeliby już to wiedział.
–Ah, no tak chodziło mi o pozostawione ślady, nie o rodzaj zwierzęcia za którym podążasz. Na polowaniu nie warto ignorować jakiegokolwiek tropu, ponieważ nawet jeżeli jest to małe zs-zwierze, to istnieje szansa, że doph-doprowadzi cie do czegoś większego. Jeżeli chodzi o jakość samych śladów, czym głębsze i szerzej rozstawione tym szybciej poruszało się zwierzę. Jeżeli zaś ślad jest łagodny nie oznacza, że jest świeży. Zależenie od otoczenia i pory, określasz czy ślad mógł przetrwać przez dłuższą ilość czasu i jeżeli tak, musisz polegać na zapachu. Są przypadki, na przykład we wietrzne dni na pustynnych terenach albo w gorąc na błotnistej powierzchni, że niezbyt głębokie ślady sss-szybko zanikają, dlatego jeżeli je tam odnajdziesz odnajdziesz, oznacza, że mogły pojawić się niedawno– odetchnęła na chwilę. Trochę zboczyła z tematu, ale może nawet lepiej –Zwierzęta i smoki nie pozostawiają jedynie odcisków łap albo... części swojego ciała. Możesz rozglądać się za nadgryzionymi roślinami, wgniecioną trawą, połamanymi gał-gałązkami, pozostałościami po posiłku, a także wszelkiego rodzaju pozostałymi oznaczeniami, jakimi smoki i zwierzęta poss-posługują się, żeby zakreślić granice swoje terytorium– znów na chwilę zamilkła. Tym razem próbowała przypomnieć sobie pytanie które zadał jej kiedyś pewien smok z Życia, kiedy sama uczyła się śledzenia. Było ciekawe, bo uczeń musiał się nad nim trochę zastanowić, ale nie koniecznie musiał korzystać z wiedzy. Wystarczyło trochę wyobrazni, lub uwagi, jeżeli Ig zamierzał skorzystać z tego co wcześniej mówiła.
–Jeżeli odnajdziesz ślady prowadzące na wschód, ale poczujesz zapach prowadzący na zachód to za którym tropem podążysz?
: 29 sie 2015, 18:13
autor: Keri
Iga zamurowało. Ostatnie pytanie Pustyni jego zdaniem wcale nie trzymało się kupy. Chwilę wpatrywał się w nauczycielkę z niedowierzaniem, po czym wyjąkał:
– Ale... To chyba jest niemożliwe. To tak, jakby jakieś zwierzę szło tyłem, a to chyba można poznać po śladach. Chyba że... no nie wiem, zapach może być zawodny, mogą to być odchody, czy coś, z drugiej strony ktoś faktycznie mógł iść tyłem, aby zmylić potencjalnego drapieżnika i wtedy idąc za tropami, wybiorę źle. No dobra, myślę, że jest większa szansa, że zwierzę zaznaczyło swój teren po drodze, niż że szło tyłem, poszedłbym w takim razie na wschód. Jednak nie jestem pewien, pani. Czuję się, jakbyś zaraz miała powiedzieć, że miałem iść prosto czy coś. – Pisklak nadal był oszołomiony pytaniem, ale chyba jego własne logiczne argumenty zaczęły przemawiać do niego. Chociaż miał niejasne przeczucie, że wybrał źle lub obie odpowiedzi były złe.