Strona 6 z 9
: 26 lut 2019, 9:16
autor: Sztorm
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Inurta zmarszczyła czoło w intensywnym wysiłku myślowym. Sadza. Spalona ziemia. Ziemia, nie gałęzie. Poskrobała się szponem po łebku i podejrzliwie obrzuciła pozostałe smoki ze swojej pozycji na czole Rudzika. Najprostsze pomysły bywały czasami trafne. A wszystko jest lepsze niż takie siedzenie bez sensu.
–
Granica z Ogniem? – rzuciła niepewnie.
Szczerze mówiąc nic lepszego nie przychodziło jej do łebka. Może na gruncie gdzie Ziemia spotyka Ogień cos im się uda odnaleźć. A nawet jeśli nie, będą bliżej obozu żeby skontaktować się z resztą. Przynajmniej ruszą się z miejsca.
: 26 lut 2019, 19:46
autor: Rudzik Płowy
Sadza, pożar, palące się drzewa... granica z Ogniem? Na bogów, to wszystko brzmi dla Rudzika tak abstrakcyjnie. Próbując łączyć wszystkie te poszlaki w całość, przychodzi mi na myśl stworzenie z terenów Ognia, które chciało wyrządzić mu krzywdę. Być może podpalić na legowisku, bo Czarodziej znalazł sobie wroga lub miałby ku temu inny cel. Ale kompletnie nic nie wskazywało na taką kolej rzeczy. Nie znaliby przede wszystkim lokalizacji obozu Ziemi. Ah, może źle sobie to połączył.
Ciężki zgrzyt zębatek między jego zwojami mózgowymi, bezowocny, bo podstarzały były Aen Aard nie mógł wpaść na nic kompletnie. Jego myśli nadal próbowały wyszukać czegoś konkretnego w swoim bestiariuszu, teraz duszka, który zostawia po sobie popiół. Lecz to naprowadziło go jedynie na ślad takiej istoty, która nie była agresywna wobec innych. Więc znowu nic.
Po chwili rozmyślań, niemal zapomniał, że Dziecię Ziemi zadało mu pytanie. Z przykrością uznał w duchu, że niestety nie wniesie ono nic pożytecznego... wszyscy byli w potrzasku.
Odwrócił łeb w stronę głosu, zepsutymi ślepiami próbując odgadnąć, który z napaćkanych kształtów jest Ziemistym, z którym chce nawiązać głos.
– Ah, niech bogowie i fortuna mają ich w opiece... cała nadzieja pozostała w tej dwójce Dzieci... – wypowiedział powoli, flegmatycznie. Zaschło mu w gardle. Odchrząknął.
– Obawiam się, że mym zmysłom nie ukazało się nic odchodzącego od normalności, mój drogi... Wszystko było w swoim porządku. – powiedział nieco smutno. Chyba wolałby, by było inaczej. Teraz każda wskazówka była na wagę złota.
– Moi kochani... bezczynność w tej chwili jest zbędna i niechciana. Obejrzyjcie teren, który snuje w Was podejrzenia, przyjrzyjcie się rzeczom, które mogą być wskazówką lub szukajcie rozwiązania we mnie... jeżeli te się ostały. Ja, choćbym chciał, jestem pozbawiony możliwości, by Was wspomóc swoją obecnością, gdybyście zdecydowali się odejść... A ma wiedza również jest nieduża. Moja droga Inurto... – uniósł minimalnie łebek, trzymając ją nadal na sobie. – Nic, co wspomniałaś, nie jest mi znajome. Ni sadza, ni popiół.
Czuł, jak serce uderzyło mocniej. Ah, bogowie... muszą coś zdziałać razem...
: 26 lut 2019, 21:15
autor: Melodia Ciał
Pomyślał, pomyślał...tereny Ognia, ale Sosnowy nie umiał sobie przypomnieć gdzie rosły jakieś duże skupisaka dębów. Las Valkhi ? Nie, ale było jedno miejsce na granicy gdzie rósł wielki dąb. Może warto było poszukać wskazówek na granicy Ognia i Ziemi, tak to miało jakiś sens ( lub nie).
-Chciałbym zbadać okolice Północnego Dębu, co prawda te drzewa są też w innych częściach naszej krainy ale ten jest najbardziej charakterystyczny, wydaje mi się że to może być jakaś poszlaka. Czy ty Bielo pójdziesz ze mną czy wolisz tutaj zaczekać i...Wodny smoku, co ty o tym sądzisz ? Wolisz zbadać jakieś inne miejsce ? Ale z drugiej strony nie, samotny Wodnisty raczej nie powinien chodzić po terenach Ognia. – powiedział a kiedy uzgodnił z resztą czy idą z nim czy nie, ruszył w stronę wielkiego dębu.
// Do Północnego Dębu
: 26 lut 2019, 21:51
autor: Wieczna Perła
~Nie pójdę, bo i tak do niczego się nie przydam. Naqimia sama wspomniała, że adepci i pisklęta postrzegają świat inaczej, i że to się przyda. Pójdę do siebie, w razie czego wołaj. I zawsze możesz zabrać Wodnistego z sobą. Nie będzie sam, a ty pewnie jesteś na tyle dojrzały, aby się nim zająć.~Co prawda treść była teoretycznie skierowana tylko do Sosny, ale dla wygody słyszał go też pisklak innego Stada, aby też potem uniknąć niedomówień. Spojrzała się na pisklaka pytającym wzrokiem. Czy pójdzie z nim czy nie? Kiedy sprawa została rozwiązana, wzbiła się w powietrze, odlatując w stronę swej groty.
//możliwe zt.
: 27 lut 2019, 10:07
autor: Sztorm
Smoczątko słuchało uważnie czarodzieja. Miał rację, trzeba się ruszyć, nie można tak siedzieć, nic nikomu to nie przyniesie. Trzeba ratować resztki wzroku tego miłego staruszka! Zaćwierkała więc głośno i zwinnie zsunęła się po jego ramieniu na ziemię, przebierając łapkami jak uskrzydlony gekon.
Każdy smok w jej drużynie wiedział lepiej niż ona, którędy wiedzie droga do ich Obozu. Ale gdzie leżą tereny Ziemi, to wiedział każdy. Podobnie jak Ognia. Ich granica, wielokrotnie odnawiana, jak każda inna śmierdziała obcym stadem na kilometry, albo i dalej jeśli wiatry sprzyjały. Tam też Ina miała zamiar się udać.
–
Ziemia i Ogień. – spojrzała poważnie na Dagny i oznajmiła tym swoim chrapliwym, niskim głosem.
No. To postanowione. Jeśli Ziemne pisklę chciało jej towarzyszyć, na pewno jej to pomoże. Jeśli nie, przeczłapie przez tereny Ziemi sama i niezależnie od problemów, znajdzie sposób żeby pomóc miłemu staruszkowi. Uniosła zadek i zadarła łeb patrząc teraz na Rudzika. Trel pełen ciepłych tonów wydał się z jej gardła, gdy na pożegnanie otarła się policzkiem o jego łapę. Pocieszającym i pełnym wsparcia. Następnie ruszyła prosto na granicę Ziemi i Ognia, a potem wzdłuż niej, ku przygodzie!
//
zt : https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... 946#277946
: 27 lut 2019, 19:20
autor: Sól.
Nie był kompletnym idiotą i ogólnie orientował się że raczej ciężko byłoby mu wytłumaczyć się, gdyby natknął się na jakiegoś niezbyt gościnnego smoka. Poza tym nie miał wyraźnego planu, biorąc pod uwagę że nie znał ich terenów. Niestety skończył jako dodatkowa pomoc. – Idę z tobą. – Stwierdził, zgadzając się. Nie powiedziane było że i taka rola nie przyniesie mu korzyści. Był typem obserwatora, a chociaż częściowe poznanie ich terenów lub nawiązanie pozytywnych relacji, mogło okazać się przydatne na przyszłość. Tak więc Wodnisty popełzł za niebieskim smokiem o jelenio-podobnych rogach. – Tak w ogóle, me imię brzmi Sól. – Przedstawił się w międzyczasie, bo dziwnie byłoby na siebie mówić "Wodnisty", czy "Ognisty".
/zt/
: 27 lut 2019, 22:05
autor: Administrator
//przypominam iż w przypadku zmiany lokalizacji, aby dostać ode mnie odpowiedź to link do nowej lokalizacji należy przesłać w temacie swojej drużyny w dziale organizacyjnym :3 //
: 11 mar 2019, 17:31
autor: Sztorm
Inurta przyczłapała smętnie z powrotem do Rudzika. Czarodziej poczuł, jak małe ciałko wdrapuje się po jego ogonie na grzbiet i do dobrze już znanego miejsca na jego ramieniu. Cichy pomruk, przynoszący ciepły oddech w okolicach ucha poinformował go o powrocie samiczki na stanowisko.
– Wszyscy zniknęli. – miauknęła smętnie, szepcząc prawie do Płowego – Gdzie są i jak im idzie?
Pisklę było naprawdę przybite. Chciało pomóc, ale nie mogło podążyć za pozostałą dwójką do Obozu. Zdążyła polubić tego spokojnego olbrzyma i naprawdę robiła wszystko, żeby zwrócić mu wzrok. Zaryzykowała nawet wypad na granicę Ziemi i Ognia. Obozy smoków były jednak miejscem ukrytym przed innymi Stadami i Ina nie wiedziałaby nawet gdzie zacząć szukać. Może ten starzec zna sztuczki z mocą, jak matka? Mógłby chociaż spytać pozostałych, jak tam sytuacja.
Dodano: 2019-03-11, 16:31[/i] ]
Stary smok mógł posłać jej pytania, ale nikt wśród piskląt nie potrafił udzielić odpowiedzi. Inurta nie należała jednak do tych, co łatwo się poddają. Domyślała się, gdzie wszyscy poszli. Obóz Ziemi... Uniosła łeb i spojrzała w kierunku terenów obcego Stada. Nie wiedziała jak im idzie. Nie wiedziała, czy coś znaleźli. A magiczny gołąb kazał się spieszyć. Rzuciła ostatnie spojrzenie w dół, na Rudzika. Polubiła tego starca. Stała teraz na jego łbie, zsunęła się więc zwinnie jak gekon na jego ramię i trąciła go chłodnym nosem pod okiem.
– Wrócę. – ciche, ciepłe słowa, tym dziwnie niskim jak na pisklę głosem.
Zeskoczyła na ziemię i zygzakiem potruchtała w stronę terenów Ziemi. Jak może być ciężkie znalezienie obcego Obozu? Pójdzie tam, gdzie najmocniejsza będzie woń smoków. Logika. Nie mogło to być zbyt ciężkie, bo pisklęta często całkiem małe i nieloty dawały radę dojść na Skały. Opuściła nos nisko do trawy i tak niby-tropiąc ruszyła w głąb terenów Ziemi.
// zt
: 16 mar 2019, 16:02
autor: Miraż Snów
To właśnie tutaj, na Skały Pokoju, udała się wężowa. Szła śladem czarnołuskiego i Naqimi, zastanawiając się czym tak naprawdę była ta cała sytuacja. Z każdą chwilą zdawała się być bardziej podejrzane, a smoczycę najbardziej trapiło zachowanie Duszki. Dlaczego uciekła? I dlaczego nie odezwała się nawet słowem, gdy była razem z nimi w Legowisku? W dodatku ten podejrzany szept, który usłyszeli chwilę przed wyjściem...
Dość szybkim krokiem przybyła na miejsce spotkania, jednocześnie rozglądając się po obecnych tu smokach. Większości młodych już tu nie było – zapewne udali się na dalsze poszukiwania, jednak pozostało tu kilka dorosłych, wciąż cierpiących na różne dolegliwości. Rozejrzała się ponownie, szukając wzrokiem Nauczyciela jak i Duszki...
: 16 mar 2019, 18:45
autor: Kaltarel
Nauczyciel nie spieszył się jakoś szczególnie, bo też i nie był jakoś chorobliwie zafascynowany całą sprawą. Ale nieczęsto doznawał wątpliwej przyjemności wizyty uprzykrzających się pisklaków, dziwacznego duszka i jakichś losowych próśb, by to kompletnie zignorować. Długie, nieśmiertelne życie istoty przykutej do jednego mięsa bywało nużące.
Z łopotem skrzydeł wylądował na Skałach Pokoju. Naqimii – czy tego duszka, kimkolwiek by on nie był – tu nie było. Ale czuć było jego moc. Mistrz kamiennego wyrazu pyska Nauczyciel nie dał po sobie poznać, że cokolwiek poczuł. Na kij miał ułatwiać cokolwiek komukolwiek, skoro mógł sobie użyć tych informacji do własnych celów.
– To te ofiary losu, hm? – rzucił do Urojonej Łuski, w sumie nawet nie potrzebując jej potwierdzenia.
Bo w aurach Remedium Lodu, Pieśni Apokalipsy, Bieli Feniksa i Rudzika Płowego faktycznie czegoś brakowało. Ciekawe. Bardzo ciekawe. Nie spodziewał się, że jeszcze coś go w tym życiu zaciekawi, a jednak.
– Nie wyglądają źle. Może zmiany dobrze im zrobią – uśmiechnął się złośliwie do Adeptki Cienia.
: 16 mar 2019, 19:50
autor: Ścigający Barwy
Droga wydała się bardzo znajoma. Gdy poczuł lekki zapach innych smoków, był pewny, że wracają do punktu startowego. Czyżby tam wszystko rowadziło? To była pułapka na wszystkie te pisklaki?A może coś jeszcze innego?
W każdym razie miał cały czas Urojoną na oku... przez większość drogi przynajmniej. W pewnym momencie ruszyła ciut szybciej i dotarł po niej na miejsce. Jak się okazało, dotarł również po Nauczycielu, który dumnie stał na Skałach Pokoju.
Kalej przystanął obok Urojonej i wpił wzrok w czarnołuskiego na moment. Prychnął na jego słowa i skierował myśli do Rudzika. W sumie wzrok również. Galnir skupił myśli na moment. –"Trzymasz się?"– posłał mentalną wiadomość do Rudzika. Nie miał czasu na dłuższe pogaduszki, ale chciał się dowiedzieć. Każda informacja o postępie była na wagę złota. Smok zaczął wtem obserwować niebo i okolicę, próbując dostrzec gdzieś Naquimię.
: 17 mar 2019, 13:51
autor: Melodia Ciał
Przybył za swoją przewodniczką w miejsce z którego wyszedł, zdziwiło go dlaczego Naqimia zaprowadziła go tutaj skoro stąd wyszli, dlaczego musiał znaleźć ciało swojego ojca pod dębem, którego gałązka utknęła w gardle Bieli ? To nie mógł być zbiór przypadków. Jakby tego było mało spostrzegł Nauczyciela, co on tutaj robił ? Cała sprawa robiła się coraz ciekawsza. Smok cały czas trzymał przy sobie magiczną kulę znalezioną pod dębem.
: 19 mar 2019, 20:34
autor: Administrator
//Zakładam że 4 dorosłe smoki jeszcze tu są :)
Z Sosnowym Kolcem na Skały Pokoju przybyła Naqimia, w niepozornej postaci wężowego smoka o zielonych łuskach i złotym wachlarzu biegnącym wzdłuż kręgosłupa. Emanowała cichą, subtelną mocą istoty nadprzyrodzonej, ale zdecydowanie nie-boskiej. A jej moc była ni to silniejsza ni to słabsza niż moc Nauczyciela. Była po prostu inna.
Duszka była znacznie mniejsza od Sosnowego, nie miała jednak problemu z dotrzymaniem mu kroku, więc ich tempo było całkiem niezłe kiedy przybyli na Skały Pokoju. A wtedy Naqimia z pewną zaskoczona radością powiedziała do Adepta Ognia:
– Och, wydaje mi się, że ta kulka faktycznie pomoże jakiemuś smokowi – wyskoczyła w powietrze i zaczęła dosłownie płynąć koło Sosnowego tylko dlatego, by móc wyciągnąć prawą łapkę przed siebie i złotym pazurem wskazać na Biel Feniksa. – Kulka przynajmniej częściowo smakuje jak ten tam smok. Czy to ten, o którym mi mówiłes wcześniej? – spojrzała na Sosnowego Kolca złotymi ślepiami, nie zwracając uwagi na pozostałych obecnych tu zebranych.
: 19 mar 2019, 21:00
autor: Rudzik Płowy
// kiedy Rudzik jest nieogarniającą bułą + zaległe odpowiedzi
Rudzik siedział na zadzie, trzymając obydwiema łapami swój kij zdobiony kryształem rubinu, a swój kanciasty łeb opierał o jego trzon. Ślepia miał zamknięte, oddech był spokojny, równomierny, podobnie z biciem serca. Zaś wokół jego ciała wirowała jego Cealm'io, we wspólnym języku Maddara.
Czarodziej przez cały czas, w trakcie którego nieobecni byli jego podopieczni, próbował z pomocą swojej magii zastąpić zmysł, którego został pozbawiony. Niecodziennie projektował podobne sondy, lecz miał kilka tworów stworzonych na swoim koncie. Lecz dzisiaj, zadziwiająco było to bez efektów.
"Może to moja magia dzisiaj psoci?" pomyślał. I naruszał swoje Źródło dopóty, dopóki nie przeszył go upiorny ból głowy, krzyczący "stop".
Zacisnął powieki z bólu. Nie wykluczał również możliwości, że Maddara nie chciała spełnić jego życzenia przez jego Klątwę. Jeżeli coś wniknęło w jego ciało i odebrało mu wzrok, kto wie, czy nie uszkodził również mimochodem jego magii?
Nic nie działało. Otworzył ślepia, a przed nimi jedna, wielka masa rozmazanych plam i natężenia światła. Nic. Nic się nie działo.
W międzyczasie pojawiła się Inurta, która również przyszła z niczym. Młode, Wodne Dziecię wysunęło prośbę, którą istotnie Czarodziej spełnił, lecz niestety – nie doczekali się odpowiedzi.
– Przykro mi, moja droga Teirwedd. – rzekł do niej, jednocześnie informując o braku informacji zwrotnych. Nawet nie ukrywał przykrości w głosie.
Niedługo po tym przybyły kolejne smoki, które wcześniej wyruszyły w poszukiwaniu wskazówek. Rudzik uniósł swój łeb, chcąc nasłuchiwać kto i z jakimi wieściami przyszedł na Skały Pokoju, sukcesywnie określając ich miejsce i zwracając się przodem do nich, nie podchodząc nawet kroku. Wiedział, że wrócili ci, którzy opuścili wcześniej to miejsce oraz ... pewien smok, którego Czarodziej nie miał okazji poznać.
Oh, biada mu, albowiem nie miał pojęcia kim jest sam Kaltarel.
~ Drogi Kalejdoskopowy Kolcu... Inurta, młode Dziecię Wody, odkryła coś, co pozwoliło mi w części odzyskać skradzione mi Oczy... nie widzą wiele. Nie otula mnie już ciemność, lecz nie potrafię rozróżnić kształtów...~ telepatycznie odpowiedział zdecydowanie nielakonicznie Adeptowi Ziemi, który zadał mu pytanie.
Lecz ten smok, od którego biła tajemniczość i potęga... Coś podkusiło Rudzika, by porozmawiał z tym osobnikiem. Mając mniej więcej przed sobą źródło głosu postaci, którą zwą Nauczycielem, Ziemisty zaczął stawiać powolne kroki w jego stronę, próbując choć w przybliżeniu oceniać odległość między nimi z pomocą tego, co mu po wzroku zostało. Być może chociaż ciemna plama z Kaltarela mu w tym pomoże.
– Ah, wspaniały smoku... – zaczął typowym dla siebie flegmatycznym, lekko chrapliwym głosem. Ku swojemu zaskoczeniu odkrył, że czarna plama... nie pachniała żadnym ze stad.
Stanął, gdy uznał, że znajduje się około ogona od postaci.
– Zwą mnie Rudzikiem Płowym... Wraz z moją magią bronię bezbronnych Wolnych Stad. Jak zapewne wiesz... Niektórych z nas pozbawiono zmysłów.. Mi odjęto możliwość postrzegania świata z pomocą wzroku. Ah, drogi nieznajomy – czyś w stanie udzielić nam pomocy lub informacji jak ją dostać? Z pokorą proszę Ciebie w imieniu wszystkich dotkniętych złem. – pochylił swój łeb w geście szacunku.
: 19 mar 2019, 22:55
autor: Melodia Ciał
Powiódł wzrokiem za łapką Duszki po czym spojrzał na białą kulkę, teraz liczyła się pomoc Bieli Feniksa.
– Tak to Biel Feniksa ona została dotknięta kalectwem, nie może mówić ani w ogóle wydać żadnego dźwięku paszczą, w jej gardle znalazłem gałązkę dębu, pod którą znalazłem...miejsce zbrodni i ciebie, no i tą kulkę. Czy ta kula może być antidotum na kalectwo smoczycy ? A może to coś pozbawiło ją głosu ? – spytał.
: 22 mar 2019, 9:05
autor: Sztorm
Z idealnym wyczuciem dramatyzmu, kiedy Rudzik ją wspomniał, na horyzoncie pojawiła się truchtająca Inurta. Ślepy czarodziej nie mógł tego wiedzieć oczywiście, ale mała samiczka właśnie wracała wraz z Ziemnym pisklęciem oraz niespodziewanym gościem. No i oczywiście ich zdobyczą, tymczasem ukrytą dobrze w zagłębieniu pod skrzydłem.
Kiedy w końcu wdrapała się na skały, natychmiast jak mały gekon zaczęła swoją wspinaczkę na barki Czarodzieja. Zamruczała uspokajająco i opierając się przednimi łapkami na jego ramieniu, otarła się policzkiem o jego policzek, w powitaniu. W czasie całej tej przygody naprawdę zdążyła polubić staruszka smoka i martwiła się o jego utracony wzrok.
Wierząc w gadatliwość swojego kompana, Ina nie marnowała czasu na czcze konwersacje. On i duszek na pewno wszystko wyjaśnią. Mieli kulkę, może mogła pomóc? Moc, która z niej emanowała wydawała się przyjazna. Warto spróbować, nie? Zwinnie więc przeniosła się na szczyt głowy, między rogi Płowego. Następnie sięgnęła łapką ostrożnie pod skrzydło i wyjęła tajemniczy artefakt. Chwyciła ją z szacunkiem samymi końcówkami szponów i mruknęła do starca pod jej łapami, tonem nie znającym sprzeciwu:
– Nie ruszaj się.
Wszyscy mogli zobaczyć jak dziwna, srebrzysta kulka zostaje powoli i z namaszczeniem umieszczona na pysku Czarodzieja, u nasady i tak wysoko między ślepiami, na ile pozwalała anatomia. Ina za to opadła nisko na samej czaszki, rozpłaszczając się prawie za rogami i z szeroko otwartymi oczami obserwowała, co teraz się stanie.
: 24 mar 2019, 12:16
autor: Miraż Snów
Zaledwie krótką chwilę po tym jak dotarła na miejsca spotkania, jej ślepiom ukazał się widok Naqimi towarzyszącej niebieskołuskiemu smokowi. Spoglądała na nią przez krótką chwilę, po czym gwałtownie ruszyła w jej kierunku. Czyżby Duszka znalazła sposób na pomoc rannym smokom? Ale w takim razie na czym polegała cała sytuacja w Legowisku Nauczyciela? Wężowa rzuciła jeszcze zdezorientowane spojrzenie w stronę czarnołuskiego, nim zwróciła się do Duszki.
– Naqimio? – spytała nieco niepewnie – Dlaczego uciekłaś z jaskini Nauczyciela?
Ale... coś tu było nie tak. Nawet nie chodziło o to, że Duszka przybrała inną formę – z błyszczącego ptaka przeistoczyła się w zielonołuskiego, wężowego smoka. Jej zachowanie... odbiegało od tego, co wcześniej zaobserwowała przyszła uzdrowicielka. W dodatku przybyła tutaj z innego miejsca... kiedy zdążyła dotrzeć do Ognistego Adepta?
– Co się tutaj dzieje? – mruknęła cicho.
Z każdą chwilą wszystko stawało się coraz bardziej niezrozumiałe. Cienista naprawdę chciała dowiedzieć się na czym to wszystko polega.
: 24 mar 2019, 17:00
autor: Miedziany Kolec
Inurta chyba bardzo wciągnęła się w pomaganie starszym, bo przez całą drogę truchtała, a co za tym szło ja również biegłem razem z nią. Na miejscu znaleźliśmy się bardzo szybko, Rudzik wciąż tu był, więc od razu poszliśmy do niego nie zwracając uwagi na innych. Pisklak wdrapał się na dorosłego i zaczął robić dziwne rzeczy z tą białą kulka, ciekawe czy to coś mu pomoże i naprawi jego wzrok. Pewnie liczył teraz na wyjaśnienia.
– Witaj z powrotem Rudziku. Byliśmy w twojej grocie razem z Pustką i zauważyłem tam coś pod sklepieniem twojej jaskini. Wisiał tam Katamu i najwyraźniej nie wiedział jak się tam znalazł. Potem Pustka mnie opuściła i przybyła do mnie Inurta. Katamu powiedział nam, że ostatnie co pamięta to jak szukał bariery na Pisklęcej Równinie. Tam się udaliśmy i na początku nic tam nie widziałem, a Inurta natomiast zauważył to coś czym próbuje cię uleczyć. Kiedy ona to dotknęła to i ja to zauważyłem, a i Katamu rzekł że dla niego pachnie to jak jakieś serce – wyjaśniłem starszemu w skrócie co się działo jak nas nie było. Liczyłem, że mu to pomoże, a jeśli nie to będzie trzeba dalej szukać czegoś co go uleczy.
: 25 mar 2019, 8:11
autor: Administrator
Naqimia spojrzała na Sosnowego Kolca, a w jej ślepiach błyszczało uznanie dla pytań, które młodzieniec zadawał.
– Słusznie. Ale wydaje mi się, instynktownie, że kula raczej naprawia niż niszczy. Może być na przykład energią, utraconą przez wasze smoki, ukształtowaną w takiej formie. Tylko pamiętaj, jak to każda energia, nie posłuży wyłącznie do uleczenia tego, co utracone – położyła na barku Sosnowego eteryczną łapę, którą ten troche odczuł, jakby ktoś mu ramię oblał zimną wodą. – Energia w tej formie zwykle może być użyta na wiele sposobów, nawet tych złośliwych.
Duszka podskoczyła, kiedy Urojona Łuska zadała jej pytanie, jakby Naqimia zapomniała, iż są tu tez pozostali.
– Nie uciekam z legowisk, ale w legowisku Nauczyciela nie byłam nigdy – spojrzała na Nauczyciela, jakby wzrokiem pytała się, czy wydarzenia tutaj to jego sprawka. Ale nie odstąpiła boku Sosnowego Kolca nawet na moment.
Tymczasem drużyna Katamu – również pod wężową postacią o karmazynowych splotach i niebieskich ślepiach – Midar i Inurta przybyła na Skały Pokoju, niosąc ze sobą kolejną kulkę, i idąc linią prostą w kierunku Rudzika.
Inurta bezpardonowo wskoczyła na starego smoka Ziemi, wdrapała się aż na jego łeb, i to na nim położyła kulkę. Tymczasem Rudzik Płowy mógł poczuć ciepło i znajomą energię – jego własną – emanującą z tej kulki. Jakby moc rozpoznawała podobne, i cieszyła się z powrotu do właściciela. Ale obiekt znaleziony przez tę drużynę samodzielnie nie wsiąkł w skórę samca. Kuleczkę chyba trzeba będzie docisnąć, popchnąć w jego czoło, aby trafiła tam gdzie powinna, aby przebyła przez barierę skóry. Chyba że postanowicie ją wykorzystać do czegoś innego.
Katamu popatrywał z ciekawością na proces leczenia Rudzika, zerknął także na Naqimię, Nauczyciela, ale do nich sie nie odezwał. Nie jego zadaniem było nakazywanie smokom co mają robić, wybór nie należał do niego. Coś, o czym jego bracia i siostry powinni pamiętać.
Zwłaszcza Riromi.
Bo to właśnie ten złośliwy duszek w następnej kolejności wpadł na Skały Pokoju, z chorobliwym podnieceniem błyszczących w jadowicie żółtych ślepiach. Czy wszystkie duszki Wolnych Stad miały się tu zamiar pojawić? Po co? Dlaczego?
Riromi zasyczał na Inurtę, kiedy dostrzegł jej próby uleczenia Rudzika.
– Nie bądź głupia! – krzyknął tak, że był doskonale słyszalny przez wszystkich tutaj. – Myślę, że najśmieszniej będzie, kiedy wrzucicie te kulki mocy w to, co wisi na rumowisku legowisk proroków. To co podtrzymuje waszą barierę! Tak! Trzeba ją naprawić! Albo wysadzić wszystkie tereny – Riromi zaniósł się szaleńczym śmiechem, który niemalże zbił go z łap.
: 25 mar 2019, 23:14
autor: Skryta Łuska
Zaraz za duszkiem na Spotkanie Młodych powróciła Skowronek, starając się z jednej strony doścignąć Riromiego, a z drugiej nie zostawić w tyle reszty grupy. Wylądowała z dala od innych, ze zdenerwowaniem słuchając słów tej dziwacznej istoty, która jeszcze trochę i Skryta pomyśli, że ma nierówno pod sufitem. Ze zbolałą miną spojrzała na innych, nerwowo poruszając ogonem i składając ciasno skrzydła na grzbiecie. Miała nawyk chowania ich, gdy czuła się niepewnie.
–Co takiego zabawnego jest w bezsensownym ryzykowaniu życiem? – Spytała go zirytowana, jak zwykle cicho. Była zawiedziona, że nie dało się wyciągnąć z niego więcej informacji. Teraz właściwie mieli tylko tą kulę... Może inni będą wiedzieli, co z nią zrobić? Ze słów duszka wynikało, że jest ich tu więcej, ale ona zupełnie nie była na bieżąco. Dopiero teraz mogła rozejrzeć się po smokach i z rozmów zorientować się, na jakim etapie są. Z jakimkolwiek innym działaniem wstrzymywała się aż przybędzie reszta jej grupy, która powinna właśnie lądować wśród niej. Mieszanie się w najważniejsze dyskusje zupełnie nie było w jej stylu i jedynie jej wiek czasem pchał ją do chwilowego brania sprawy we własne łapy i tylko wtedy, gdy to jej własny strach przed konsekwencjami nic nie robienia zwyciężał z niechęcią do zwracania na siebie uwagi.
: 26 mar 2019, 12:55
autor: Sztorm
Inurta obejrzała się na małego smoka. Wyglądał w jakiś sposób podobnie do duszka, którego spotkali w Gnieździe – miniaturka smoka raczej niż pisklę. Skrzywiła się lekko, bo jakoś od pierwszego wejrzenia nie przepadała za tym akurat. Dużo bardziej wierzyła zielonemu gołębiowi i temu tam, Katamanu.
Usiadła więc wyprostowana na szczycie głowy Czarodzieja i podniosła delikatne w szponach kulkę. Zamruczała do niego uspokajająco i pogładziła stare czoło łapką. Przeniosła wzrok na dwójkę duszków, które teraz stojąc obok siebie również spoglądały na nią.
– Co z barierą? – skierowała do nich to pytanie, ale jeśli ktokowiek ze smoków mógł odpowiedzieć, to też dobrze. Trzeba więcej danych, do podjęcia decyzji. Nie mówiąc już, że sama decyzja nie powinna być w ich łapach. To Przywódcy powinni decydować o takich sprawach. Małe smoczątka powinny spędzać dnie na zabawach, a to mocno przerastało rozum Inki. Sprawiała więc wrażenie nieustraszonej, ale Rudzik jako jedyny mógł wyczuć jak drżała na całym ciele.