Strona 6 z 8

Szczelina w dolinie

: 08 kwie 2023, 0:50
autor: Vedilumi

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

  • No nie skoczył, jednak dalej był nieufny. Obserwował bacznie każda zmianę pozycji, którą przyjął "odwiedzający" go smok i pociągał nosem, chcąc wyczuć bardziej woń. Upewnił się że smok pachniał jak ta dzika wężowa jeszcze bardziej, jednak był spokojniejszy. Zaczął też mówić, jednak stukanie sprawiło iż Stwór znów się zjeżył. Dobrze że Młodzik miał głos dość... Łagodny. I troszeczkę niewyraźnie mówił? W pewien sposób w środku zrobiło się trochę szkoda a cały widok przysłoniła nadzieja że Bestii nic nie odbije i nie zaatakuje. Na szczęście po prostu zamarła, trzymając jajo w łapach.

    Wąż nie jeść jajo?

    Proste przekazy dotarły jakoś do Stwora. Dobrze? W sumie było, skoro miał jajo. Obserwował go dalej a potem... Znów rozdziawił paszczę i chciał wgryźć się w jajo, co Przybyszowi rozwiało te słodkie, kochane przypuszczenia o chęci ochrony życia w jajku. Na litość, zrób coś Wężowy Przybyszu, szybko! Skorupka była silna ale nie niezniszczalna....

    Rzeczny Kolec Asu

Szczelina w dolinie

: 08 kwie 2023, 11:09
autor: Asu
Ciężko powiedzieć tutaj, o spokojnym przyjściu na świat.
Liczne hałasy, uderzenia, trzaśnięcie i teraz coś chrobotało o zewnętrzną powłokę jej dotychczasowego schronienia. Tutaj, wszystko zdawało się być głośniejsze. Przez co raz, za razem drobne ciałko próbowało skulić się jeszcze mocniej.
Nie podobało jej się to. Spróbowała się ruszyć, ale było zbyt ciasno. Vedilumi na pewno poczuł nieznaczne drganie jaja, które jeszcze nie zostało całkowicie unieruchomione, przez zaciskające się na nim szczęki.
Na skorupce pojawiły się pierwsze pęknięcia, stopniowo łącząc się w coraz większą siatkę, osłabiając wapienną powłokę.
Coś boleśnie ukłuło ją w prawe udo, a w przypływie paniki spróbowała od tego uciec. Zaparła się i zaczęła łebkiem naciskać na powłokę.

Wypuść mnie, nie chce tu być.

Tym razem trzask był głośniejszy, a niewielki łepek przebił się na zewnątrz, zaraz obok prawego nozdrza samca. Poklejone futerko, dodatkowo uwydatniło malutkie zalążki rogów, o czerwonych końcówkach.
Pojawił się jednak problem... Wystarczyło jedno mocniejsze zaciśnięcie szczęk, by jajo rozleciało się, a smoczątko zostało zduszone.

Rzeczny Kolec

Szczelina w dolinie

: 08 kwie 2023, 13:30
autor: Udany Połów
Bestia patrzyła na niego, on patrzył na bestię. Powie coś? Nic nie powie? Oczywiście, że nic nie powie. No bo dlaczego by bestia miałaby gadać? Ale podsunął tezę, że wstępnie się nawet zrozumieli. Choć wszystko zdawać się posypało, kiedy jajo wylądowało między szczękami olbrzymiego smoka. Głębokie zdziwienie odbiło się na jego pysku. Drgał ogonem. Jednak resztą ciała zamarł w bezruchu.
Co jest? To jest smocze jajo. Jak nic smocze. Założy się o co musi, że się nie myli. Więc dlaczego ten samiec chcę zjeść te niewyklute pisklę? Czyżby nie było jego? Ale czy to ważne czy jego czy nie jego skoro w środku była niewinna niczemu istota?

Nieeee. Nie, nie, nie.
Zawołał wciąż łagodnym głosem i dwoma susami znalazł się o połowę bliżej, a do tego na wprost olbrzymiego. Wewnętrznie czuł jak się boi, choć z zewnątrz starał się nie trząść przed o połowę wyższym smokiem. Wąsy mu jednak drgały i nastroszył łuski. Usiadł przed smokiem jak wcześniej, czyli unosząc przód ciała. Wyprostował do niego przednie łapy chcąc skupić na nim uwagę jego ślepi, po czym przysunął je bliżej do swojego ciała i pyskiem pokręcił na "nie". Szybko po tym popatrzył na niego i odparł z protestem:
Nje możesz jeść jajo. Ja przeprasza, jajo nje do jedienie. Tam smok w środek. Smok nje może jeść smok.
To nie etyczne i straszne co też wyczynia ten samiec. Przyzwyczaił się, że nie każdy chcę mieć do czynienia z tym co spłodził, lecz są chyba inne sposoby? Położył uszy po sobie, lecz odważnie patrzył bestii w ślepia. Spodziewał się ryku, warczenia lub jakiejkolwiek innego typu wyrażenia niezadowolenia z interwencji, lecz nie chciał pozwolić na zjedzenie smoczęcia co ledwie wychyliło łepek. To już nie było tylko pusta skorupka. Może nie był on świadom co takiego robi? Nie wydaje się być aż tak zawzięty. Wydaje się...że chce on je po prostu zjeść. Może jakby dał mu jeść to by przestał. Tylko on też nie ma jeść, aby mu dać.
Poruszył niespokojnie szponami. Chciał sięgnąć po nie, acz gwałtowność nie spisze się tym razem. Nie jeśli chciał się dogadać. Nie jeśli nie chciał, choćby z odruchu, by to co było tam w paszczy zostało zmiażdżone.
Serce mu mocniej zabiło na odległe wspomnienie. Nie wiązał z nim żadnych obrazów. Tylko zagłuszone odgłosy dzikiego warczenia, roztrzaskiwanego kruchego materiału i ciepło.
Przysunął łapy przed swój pysk, który otworzył udając, że coś w nim trzyma. Chwycił to niewidzialne coś, wyjął z paszczy i delikatnie położył na ziemi. Zakończył insynuacje i popatrzył prosząco na olbrzymiego. Czy zechce on usłuchać próśb zupełnie obcego mu smoka?

Vedilumi Asu

Szczelina w dolinie

: 08 kwie 2023, 21:39
autor: Vedilumi
  • No I tyle by to było ze smacznego obiadu. Serce Bestii zadrgało wraz z moim, gdy skorupka pękła. Koniec, koniec, zepsute jajo zaraz wyrzyga z siebie żałosny obraz pisklęcia, któremu przez głupie pragnienia wygłodniałego Stwora zostało zabrane życie, jeszcze przed samym rozpoczęciem. Czy to był jakiś w istocie okrutny żart losu, że kazał to oglądać? Ostatnią nadzieją był jednak obecny tutaj wężowy, który miał dobre intencje i wdzięczność ogarniała się gdzieś w duszy zawieszonej w tym całym bardzo smutnym przedstawieniu. Samiec o woni nowego świtu był bowiem światłem nadzei że biedne pisklę nie skończy w żołądku.

    Nie?

    DOKŁADNIE! Nie wolno!
    Bestia zdjęła więc zębiska z jaja, przekręcając łeb ze zdziwieniem, dlaczego nie powinna jeść tego jajka. Może wężowy miał jakieś informacje że jest ono zatrute? Jego prośby zasiały takie ziarno niezrozumienia, że nie zareagował jakoś specjalnie na zmniejszenie dystansu. Młodzik miał w sobie dużo odwagi ale i zdrowego rozsądku, próbując jakoś uratować niewyklute pisklę.
    I wtedy postanowiło się ono wykluć.
    Wybrało sobie w istocie fantastyczny moment, kierując uwagę Zdziczałego Smoka na siebie. Małe, czerwone różki wychyliły się wraz z brutalnym muśnięciem prawego nozdrza. Bestia nie wiedziała co nie dzieje to też puściła jajo i gwałtownie odskoczyła w tył, strosząc się jak wystraszony pies. Zawarczał a mnie oblała fala ulgi. Dziękuję Ci nieznajomy, być może uratowałeś jakoś to młode.. Które było, trzeba przyznać bardzo ale to bardzo waleczne.

    Zapach. Mój zapach. Glut mieć mój zapach?

    ....Ten glut jest Twoim dzieckiem.
    W każdym razie dobrze było widzieć że pisklę jest bliżej kolorowego wężowego, choć przychodziły z tym pewne obawy. Teraz jednak Stwór wydawał się być zbyt zdezorientowany i przestraszony, że coś się z tego jaja wykluło by zareagować. Nozdrza chodziły mu, próbując jakoś połączyć niewidzialne, zawiłe kropki dlaczego twór z jaja pachnie... Nim. Był to smok, przybysz też to przetłumaczył ale czy uda mu się przetłumaczyć coś... Więcej?
    Ciekawość zabiła kotołaka, bowiem tak bardzo chciałem dowiedzieć się co kryje enigma, oblepiona lepkim jajecznym śluzem a z drugiej strony każdy, gwałtowniejszy ruch zwiastował tragedie. Olbrzym dawał sobie czas na przeanalizowanie po swojemu sytuacji, czy przybysz więc będzie wybawicielem pisklęcia, swoistym... Nauczycielem dla nowego rodzica, który nie rozumiał tego pojęcia?

    Rzeczny Kolec Asu

Szczelina w dolinie

: 10 kwie 2023, 21:43
autor: Asu
Biedny malec pozostawał całkowicie nieświadomy sytuacji, w której się znalazł. Sama ilość bodźców, jaka zalała go wraz z opuszczeniem bezpiecznej strefy skorupy wystarczyła, by przytłoczyć i jednocześnie przerazić.
Czy gdyby mogła, wróciła by do jaja? Pewnie tak. Odwrotu jednak nie było, o czym przekonała się chwilę później. Ledwie powieki podniosły się, ukazując bardzo jasne ślepia, jajo zostało puszczone. Nierówność terenu sprawiła, że przetoczyło się pazur na lewo, przy okazji opadając kilka łusek niżej, gdyż podłoże usiane było niezbyt wysokimi, skalnymi stopniami.
To jednak wystarczyło, by kolejny trzask, tym razem znacznie głośniejszy, przerwał nerwową ciszę. Skorupa rozpadła się, pozostawiając część kawałków na pisklęciu, reszta opadła na boki lub pozostała pod drobnym ciałkiem.

Cichutki pisk, nieporadny, przepełniony dezorientacją i strachem, był pierwszym dźwiękom jaki opuścił maleńki pyszczek.
Leżała na brzuchu, teraz drżąc z zimna, czasem nieporadnie poruszając łapą lub skrzydłem. Te drugie szybko opadły na boki. Poklejone jajeczną mazią futerko, nie wyglądało zbyt ładnie. W końcu i łepek opadł na jedną z łap, a sama istotka skupiła się na własnym oddechu i zapachach, jakie w tej chwili czuła.

Vedilumi Rzeczny Kolec

Szczelina w dolinie

: 10 kwie 2023, 23:17
autor: Udany Połów
Posłuchał go! Zabrał kły! Nie wiedział co prawda z jakich pobudek, lecz mimo to westchnął z ulgą. Było dobrze. Szło im coraz lepiej. I nawet go jakkolwiek rozumiał! To też jest coś! Jednak po chwili wstrzymał oddech. "Jajko!" Miał chęć zawołać, acz gardło mu znieruchomiało tak samo jak i ciało. Ślepiami wystraszony przyglądał się jak skorupka obija się o kamień. Zacisnął szczęki w niezdecydowaniu i obawie. Łapać! Nie wykonywać gwałtownych ruchów! Źle! Ale też dobrze, bo wyszedł pomiędzy szczęk smoka. Ale gdzie tu dobrze jak mu się to małe połamie! Nie sądził aby smok pozwolił mu zwiać stąd na poszukiwania uzdrowiciela gdyby tak się stało...

A wtedy skorupa się rozpadła. Drgnął, a impuls przeszedł mu przez kręgosłup i podobnież jak bestia cofnął się strosząc łuski. Zaraz jednak zatrzymał się odważnie wysuwając pysk naprzód i węsząc w powietrzu poznawczo. No dobrze. Uratował pisklę, które teraz leży na ziemi. Ale co dalej? Sam zadrżał widząc jak ono drży. Trzęsie się! Nie dobrze! Chyba... Nie dobrze! Coś zrobić, zrobić coś!

Uniósł spojrzenie na olbrzymiego smoka. On mu nie powie co rozbić, ale powie czy on może coś zrobić. Choć z tego co widział był lepiej zdezorientowany i przestraszony niż on i pisklę razem wzięci. Zastrzygł uszami. Czyżby naprawdę nie spodziewał się, że z tego jajka coś się wykluje? Ale to wtedy nie byłby aż tak spanikowany. Musiał się naprawdę przestraszyć. O co chodzi z tym smokiem? Jakby tak się zastanowić naprawdę był trochę dziwny. Nie pochodzi stąd? Gdzie on się chował? A to niby on żył odizolowany od życia społecznego. Matko, dzięki c, że ja nie jestem taki dziki. Ale naprawdę! Żeby nie znać żadnej mowy. Co jest? Popatrzył na małe smoczę. Pachniał nim. Przecież to jego! Dlaczego nie traktuje go jak jego? Gdzie jego instynkt macierzyński? Ojcowski? Chociaż... Jak sobie przypomniał jak wygląda ojcowski to już powstrzymał się od dalszych pytań. Ale bez matki ojcowski jest bez sensu! (Choć jak dla niego niego w ogóle jest bez sensu.) A może w ogóle nie miał żadnego? To by tłumaczyło, czemu chciał zeżreć tamto jajo.

Zamruczał miłą melodię. Nucił ją cicho, spokojnie.
W końcu trzeba było coś zrobić! Ale też nie może się nim zająć za niego. Co jeśli młode stwierdzi, że nie chce swojego ojca? On nie chciał być jeszcze potomny. Co by pomyślała Baal? Chociaż...trzeba być gotowym na każdą ewentualność. Jeśli on dalej będzie chciał go zjeść, to nie pozwoli mu przecież!
Powoli, krok za krokiem, zbliżył się do pozlepianek kulki futra. Przysiadł i przechylił łepek patrząc nań z góry. To w lewo, to w prawo. Przesunął ogonem po ziemi. Urocza. Zafalował wąsami. Pochylił się nisko. Zawęszył dmuchając w nią ciepłym powietrzem z nozdrzy. Stracił jej nosem skorupki z ciałka, po czym podniósł głowę i popatrzył wprost na bestię. Teraz był możnaby powiedzieć zrelaksowany ciałem, lecz kiedy spojrzała na bestię zdecydowanie odbiło się w jasnych ślepiach wężowego. Skończył nucić. Wskazał bestii pyskiem pisklę, chcąc aby podszedł.
Umyć. Język lizać.
Wysunął swój język po tym i ponownie wskazał mu na pisklę.
Zrozumie? Podejdzie? On sam podszedł, a skoro podszedł on to może pomyśli, że jest bezpiecznie. Może więc też podejdzie i jeśli zrozumiał to posłucha go? Jeśli nie to niech będzie, poświęci się, ale no najpierw chciał spróbować namówić jego. Przesunął ogonem po kamieniu owijając nim wokół swoich łap. Patrzył na bestię, co jakiś czas spoglądając na młode.

Asu Vedilumi

Szczelina w dolinie

: 11 kwie 2023, 0:00
autor: Vedilumi
  • Każdy kolejny oddech jaki brało Młode, synchronizowało się z ciężkim oddechem Bestii, która właśnie próbowała analizować co się tu dzieje. A pisklątko nie dość, że wydawało się być waleczne jeszcze w skorupce to nie zamierzało wyjść na świat jako martwe czy ledwo ruchliwe. Aż dziwota iż mając tak beznadziejne warunki na wyklucie, zdołało wykształcić się... Dobrze. Na to wygląda, o losie za co mnie--nas tak oszczędziłeś? A może postawiłeś nad nami jakieś zdradzieckie fatum? Im bardzie pisklę było ruchliwe, tymbarskiej Stwór był zdezorientowany i mógł nabierać agresji.
    A...A ja nie jestem w stanie pomóc, na prawdę, przysięgam że gdybym mógł ta historia p-potoczyłaby się ina-inaczej. Obecny tutaj nie mógł poczuć mojego błagalnego spojrzenia. To chyba było jeszcze bardziej drastyczne, och gdybyś wiedział Przybyszu że nasze myśli są do siebie tak podobne, że przecież jak można traktować tak Młode? C-Co prawda nic się jeszcze nie stało takiego ale jednak, wewnętrznie przechodziły mnie nieodczuwalne ciarki, a gdybym mógł krzyczeć to głos bym już stracił. Dlatego Ciebie cechuje większa odwaga, szczególnie że-—

    ....Fianna.

    ...Tak.... T-T..T...
    Rzeczny mógł robić co chciał, ponieważ gdy spojrzał na obecnego Smoka, zdawał się on beznamiętnie i nieobecnie wpatrywać w leżące młode. Tak jakby patrzył ale jednak nie patrzył, tak jakby myślał ale nie myślał. Delikatnie opuścił ciało a raczej ciało samo opadło a nos znalazł się tuż przy ogonku maleństwa. Czyżby wyglądało na to że nie zrobi mu krzywdy, jednak nie zamierza z tym Młodym również nic robić? Chyba wygrał, chyba może je zabrać, korzystając z tego że Olbrzym na chwilę odpłynął. I chyba nie tylko Olbrzym.

    .... Czy to Fianna. Wrócić do Vedilumi? Ale Fianna bardzo mała.

    ......
    ...........
    ............................nie. To nie Matka. T-Te rogi też wywarły na mnie duże wrażenie ale-–!!!

    Łaps!

    Nim Słoneczny zdążył mrugnąć, Stwór pochwycił w obie łapy pisklę i niezbyt delikatnie przyciągnął je do siebie, co pomogło w pozbyciu się jakiejś szczątkowej części jajecznego ślizu, jednak nie całości, nie nawet połowy. I co zaskoczyło Młodzika, nawet nie musiał tłumaczyć prostymi przekazami tak jak do tej pory, bowiem Samotnik zabrał się za wylizywane Smoczęcia barrrrdzo dokładnie, jakby chciało coś odkryć. Momentami mogło zabić Słonecznemu mocniej serce, bowiem robił to na oko niezwykle brutalnie ale ów Młode mogło poczuć że jest jednak w tym.. Bardzo delikatny. Jak pies ze szczenięciem.
    Po wszystkim puścił Młode, które cały czas było w zasięgu ziemi wiec się nie potłukło a jedynie mogło wszystkimi czterema łapkami same teraz dotknąć gruntu. Stwór zaczął je obwąchiwać znów dokładnie, przyglądać się mu z dokładnością jakby szukał czegoś w nim, choć było oczywistą mieszanką jego i Mirri.
    Zawiesił spojrzenie na rogach.

    To nie być Fianna.

    Nie być. Ona już nie wrócić. A to być Twoje Młode. Kiedy wreszcie sobie to uświadomisz, Vedilumi?

    Rzeczny Kolec Asu

Szczelina w dolinie

: 11 kwie 2023, 16:47
autor: Asu
Zamrugała. Raz, drugi, trzeci...
Dopiero po chwili obraz powolutku zaczął się wyostrzać, nawet jeśli z początku widziała samą kamienną ścianę i podłoże. Pęknięcia rozchodzące się po ich powierzchni, w końcu stały się wyraźne.
Nie była sama, to już wiedziała, zaś dwa stwory znajdujące się po jej bokach, były takie duże! Tylko czego one chciały? Który był Mama, a który Tata? Jakoś tak, do roli Mamy przypisała tego bardziej kolorowego, zaś Tatą został ten ciemniejszy. Obróciła łepek w porę, by poczuć na grzbiecie przesuwające się skorupki i ciepły, przyjemny powiew powietrza. Przymknęła oczka, kolejny raz wydając cichutki dźwięk. Zapach Słonecznego na moment stał się bardziej intensywny, dobrze zapisując się w pamięci młodej smoczy.

Nagle ktoś złapał ją w łapy i przesunął. Gwałtowny ruch na nowo wzmógł strach, a niewielkie serduszko zatrzepotało, niczym spłoszona ptaszyna. Szybko jednak, po jej boku przebiegło coś ciepłego, nieco wilgotnego. Dającego spokój i poczucie bezpieczeństwa. Odrobinę wierciła się przy czyszczeniu, oswajając się z faktem, że ma łapy.
Gdy samiec czyścił jej brzuch, przednie kończyny spoczęły na jego nosie, palce nieporadnie poruszyły na łusce. Wychyliła łepek do przodu, próbując skubnąć lewe nozdrze. Wtedy jednak łapy, stanowiące stabilną podstawę umknęły jej, a ona została na łasce swojego ciała. Mimo starań, powolutku wszystko rozjechało się na boki, a ona znalazła się ponownie na brzuchu.

Mimo wszystko, wydawała się nieco bardziej żywsza. Odepchnęła się, przesuwając bliżej klatki piersiowej Vedilumi. Kolejne pchnięcie, pozwoliło zatopić jej łepek w jego futrze na barku, które też zaczeła sobie memlać. Nie obyło się bez nieznacznych pociągnięć, nie miała jednak na tyle siły, by wyrwać mokrą od śliny kępkę.
Było jej tutaj dobrze. Pozostało mieć nadzieję, że ten znowu nie ucieknie w tył.

Vedilumi Rzeczny Kolec

Szczelina w dolinie

: 11 kwie 2023, 19:16
autor: Udany Połów
Łaps! I smoczę zniknęło mu sprzed oczu. Zadrżał z obawy jednocześnie unosząc spojrzenie na bestię patrząc co robi z pisklęciem. Oby nie pożerał! Oby nie pożerał! Otworzył pysk aż zmartwiony i mruknął niepewnie widząc co też bestia wyczynia. Usiadł na tylnych łapach unosząc przód tułowia, zaś przednie tak jakby wyciągając w ich stronę, lecz ostatecznie trzymał je przy sobie słabo poruszając szponami jakby coś chwytał.

Nie pożera go! Poruszył nerwowo końcem ogona. On go tylko liże! Bardzo gwałtownie go liże. Tak to się robi? Nie był pewien. Ale pisklę nie krzyczy. Jak nie krzyczy to chyba nic jej nie jest. Tym bardziej, że się rusza. Jak się rusza to znaczy, że żyje, a to znaczy, że nic mu się nie dzieje. Czyli w bestii jednak coś się przebudziło? Popatrzył teraz mniej przerażony, a bardziej zaciekawiony. Przechylił lekko łepek nastawiając jedno ucho. Obserwował spokojnie, choć szpony jeszcze jakby próbowały coś chwycić. Pozwól mu działać. To w końcu jego dziecko. On się nią zaopiekuje. Na pewno? Po tym co widział wcześniej nie był znowu taki pewien.

Uśmiechnął się delikatnie patrząc na młode życzliwie jak zatapia się w szarym futrze olbrzymiego. Po tym na tego dużego posyłając spojrzenie. Nie przeszkadza mu to? Będzie już spokojny? Usiadł normalnie będąc wciąż w tym samym miejscu. I co teraz? Nie idź jeszcze.

Asu Vedilumi

Szczelina w dolinie

: 11 kwie 2023, 20:42
autor: Vedilumi
  • Oboje próbowaliśmy tu coś wypatrzeć. Coś znajomego, ciepłego, przypominającego dom ale ten dobry. Bestia próbowała przypomnieć sobie ów ciepłe odczucia i pełny, pisklęcy brzuch a ja.... Co ja chciałem sobie przypomnieć? Barwę jej głosu, to z jaką lekkością tworzyła? Jej ulubione miejsce? A może to z jakim spokojem znosiła to, co stało się później? Oh mamo, ja wiem że odeszłaś bo serce nie wytrzymało tego widoku ale Stwór tego nie zrozumie.
    .....Odeszłaś przeze mnie. I przez niego. Odeszłaś przez nas...
    Demony przeszłości i żalu jednak nie miały prawa odezwać się w tym miejscu bo czasu nie cofniesz a to nie była ona. Razem sobie to uświadomiliśmy. Młode potrzebuje imienia, które NIE BĘDZIE warkotem. Chociaż tyle, proszę....
    Olbrzym śledził ruchy pisklęcia, choć nawet nie poczuł jaki waleczny opór stawiało mu przy czyszczeniu. Przybysz nie wiedział że nasze myśli co do tego, jak.. Brutalnie na pierwszy rzut ślepia to robi były dość podobne. Gdy postawił je na ziemi, ono jak gdyby było nękaną przez wiele księżyców ofiarą, wróciło wprost w łapy swojego oprawcy jak gdyby wcale nie próbował jej przed chwilą zjeść. A może.. Nie wiedziała o tym? Pomyliła wybawicieli niestety bo gdyby nie Słoneczny, raczej stałaby się po prostu jedzeniem dla tego wielkoluda. A właśnie... Choć sam znieruchomiał i pozwalał się memlać pisklęciu, jego uwaga wróciła na kolorowego. Skoro nie chodziło mu o żarcie... Od dziwo wyglądał na zrelaksowanego, jak gdyby nie rozgrywały się tu przerażające sceny gry, gry o życie tego Młodego.
    Najwięksi wojownicy nie mają takiego opanowania, niesamowite.

    – Mruu? – zapytał ale w sumie nie wiadomo o co. Dawał jednak bardzo dużo sygnałów że jest zrelaksowany i raczej nie będzie chciał zeżreć Malucha. No i Słoneczny też dawał duży dystans co pomagało nie wszczynać agresywnych zachowań.

    Nie Fianna. Mała Mirri?

    Ahh! Zastanawiasz się nad imieniem? Ale nie wymówisz nawet imienia "Mała Mirri" więc raczej daj sobie spokój z tym akurat. Coś krótkiego, prostego ale też nie Mru, nie Purr i inne takie. Dobrze Ci na razie idzie.
    Bestia spojrzała na pisklę, odrywając wzrok od Młodzika, który im towarzyszył a w jego mózgu zaczęły przeplatać się różne słowa z różnych języków. Samiec próbował jakoś wyłapać w nich coś co mogłoby pasować do pisklęcia...
    Proste. Coś prostego.
    I nie Purr, nie Mru i nie Ghggrrrbgrrr.

    Nastała dłuższa cisza.

    –...A.... – rozdziawił lekko paszczę, potem ją zamknął i potrząsnął głową. Jeszcze raz?
    –...A...gh.... – nieeeee, chyba jeszcze nie o to Ci chodzi skoro powtórzyłeś ten gest.
    –..A..........s........ – Oh As? Jak ta legenda o tym wielkim ptaku, Asie przestworzy? W sumie ładnie... Oh, jeszcze nie to, bo znów kręcisz łbem. Niby do trzech razy sztuka.
    – A.......s..........u....... – wydukał. Nie zrozumiałem sam, choć Bestia zamerdała lekko końcówką ogona, dumna z siebie. No od biedy chyba może być.. A...es....u..... Czekaj.
    – Asu. – ...... serio. Ze wszystkich prostych imion mowy, ze wszystkich języków które zostały Ci po mnie w tej wielkiej łepetynie wybrałeś akurat "Psa" do cholery?
    I patrzcie na niego, jaki z siebie dumny że to wypowiedział.

    Rzeczny Kolec Asu

Szczelina w dolinie

: 22 kwie 2023, 18:09
autor: Asu
Co jakiś czas wierciła się delikatnie, jak by nie potrafiła jeszcze dogadać się z własnym ciałem. W sumie, to właśnie tak było, momentami zaskakiwała samą siebie, gdy skrzydło zsunęło się niżej lub ogon poruszył na bok. Wtedy podnosiła łepek, sprawdzając co takiego się stało.

Prędko jednak, jej zainteresowanie skradły kolorowe łapy drugiego smoka, poruszające w nieokreślony sposób palce i na końcu głos opiekuna. Znowu musiała się okręcić, tak by móc zobaczyć jego ogromną głowę. Co prawda, skończyło się zsunięciem z łapy i przewróceniem na grzbiet, nie przeszkadzało jej to. Przynajmniej mogła swobodnie poruszać łapami.
Spróbowała nawet otwierać pyszczek, gdy on to robił. Co prawda, nie było tu mowy o wypowiedzeniu tego samego, jednak ciche piski i gruchanie wtórowało mu z dołu.
Wtedy też, wyciągała ku niemu łapki, jak by licząc, że znowu zbliży się do niej nosem. W tej chwili była niemałym atencjuszem, pragnącym skraść uwagę całej publiki.

Rzeczny Kolec Vedilumi

Szczelina w dolinie

: 28 kwie 2023, 0:18
autor: Udany Połów
Mru?
Powtórzył po bestii jednocześnie przekręcając łepek i nadstawiając uszu. Bo co to niby miało znaczyć? Bestia próbowała mruczeć? Gdyby dłużej mruczał może by uznał, że on też chce mruczeć melodie dla pisklęcia, lecz jednocześnie kompletnie nie pasowało mu to do tego samca. W sumie może próbował coś powiedzieć, a on po prostu nie rozumiał. O coś mu chodziło. Wiedział, bo widział, że nad czymś duma. Tylko o co może mu chodzić tak nagle? O co może mu chodzić, że postanowił się odezwać?

W tym czasie jak duży smok milczał i myślał skupił na chwilę spojrzenie na smoczęciu czując na sobie jego spojrzenie. Na łapy tak patrzysz, tak?Uśmiechnął się do niej delikatnie. Wyciągnął do niej prawą przednią łapę nisko nad podłożem o szpon od gruntu. Czy smoczę się zainteresuję? Może i by tak było, lecz zaraz została obrócona na grzbiet i w ogóle popatrzyła gdzieś indziej, więc postawił kończynę nie długo potem. Popatrzył wtedy na obrócone pisklę z uczuciem, a słysząc ponownie głos samca zwrócił je niebawem na Bestię nad smoczęciem górującą. Litery. Znowu próbuje coś mówić?

A?
Powtórzył ponownie tym razem przechylając łeb na prawy bok, po tym jednak już nie powtarzał, a słuchał uważnie widząc, że smokowi ciężko idzie z tym słowem co chciał powiedzieć. Cierpliwie nasłuchiwał co to mówi, choć w trakcie poruszł ogonem po kamieniu jakby zaczynało mu jej brakować.
Asu?
O to mu cały ten czas chodziło? Popatrzył lekko zagubiony na dumnego z siebie samca, ale po chwili doszło do niego o co mu chodziło. To nie słowo tylko imię, tak? Zachichotał lekko. Przybliżył się kawałek po czym powoli ugiął łapy kładąc się brzuchem na ziemi na trochę dalej niż wyciągnięcie łapy. Nic gwałtownie. Z pewnym wyczuciem i spokojnie.
Asu brzmi ładno.
Stwierdził, choć pewnie dlatego, że nie wiedział co ono tak właściwie znaczyło.
Jeśli bestia w tym czasie go nie odgoniła ani nie pożarła, powstał po jakimś czasie i skupił spojrzenie na samcu. Było już późno i wyczuwał to mimo tych ciemności jaskini. Jeśli nie chciał martwić Baal powinien już wracać. W tym momencie ostatni raz badał smoka spojrzeniem. Z takim nastawieniem do Asu nie będzie chciał go już raczej zjeść. Inaczej bezsensu było nadawać jej imię. Po prostu chciał wierzyć, że młoda nie zginie prędko u boku tego dzikusa.
Idzie ja już.
Wskazał pyskiem wyjście z groty.
Jak już nauczy sie polować postara sie przynieść wam coś do jeść.
Powiedział i pokazał wtedy tylko łapą na otwartą paszczę. Skinął bestii wtedy pyskiem, a do Asu się uśmiechnął na 'do zobaczenia''. Następnie ruszył ku wyjściu z groty.

Asu Vedilumi

Szczelina w dolinie

: 28 kwie 2023, 23:50
autor: Vedilumi
  • Przyglądał się dziwnemu bytowi.. To znaczy swojemu własnemu Młodemu, choć do obu nas nie docierało jeszcze że ono się w ogóle wykluło, było zdrowe (na pierwszy rzut ślepia) i dość energiczne. Kiedy zaczęło ruszać pyskiem, on też zaczął nim ruszać więc wyglądało to przekomicznie.
    Cały nastrój agresji minął, nawet odezwanie się towarzyszącego tutaj Samca nie spowodowało niczego gwałtowniejszego. Bestia przyzwyczaiła się już do jego obecności i choć bacznie, bardzo czujnie oglądała jego reakcję to pozostawała bierna w kolejnym odzywaniu się czy to też jakichkolwiek ruchach. Choć zdawał się próbować nawiązać jakąś nić porozumienia z pisklęciem, jego ruchy były spokojne i nieinwazyjne. Wiedział jak podejść jego oraz Asu.
    Tak... Asu.
    Nieznajomy jeszcze to pochwalił i nie ma co się dziwić – Brzmiało ładnie, gdy nie rozumiało się znaczenia. Znaczenia które jak widmo wisiało mi nad głową. Okrrrropne. Ale może samo Młode nigdy go nie pozna?
    Po chwili jednak wyszedł ale powiedział coś o jedzeniu a raczej przyniesieniu go. Stwór strzygnął uszami a potem lekko kiwnął łbem. No tak, teraz będzie trzeba wykarmić dwie gęby.
    Nie zatrzymywał jegomościa gdy ten kierował się ku wyjściu. Położył łeb, wydał z siebie westchnięcie i wbił lekko nieobecny wzrok w Asu... No to teraz zaczną się przygody.
    Miałem taką samą nadzieje jak Słoneczny że pisklę przeżyje długo u boku takiego Dzikusa.

    Rzeczny Kolec Asu

Szczelina w dolinie

: 06 cze 2023, 14:25
autor: Asu
Czy przeżyje? Trudno powiedzieć, nawet jeśli jej drobna postura mogła podsuwać niewielkie szanse na to. Nie została zjedzona, a to już coś! Pierwszy kroczek do przetrwania w świecie, którego nauka lekka nie będzie.
Uwolnienie się ze skorupki, następnie drobne eskapady na kamiennym podłożu i cały wysiłek w nie włożony, powolutku pchały ją w objęcia snu. Stopniowo stawała się coraz mniej ruchliwa, zaś jasne ślepia w końcu skryły powieki. Zasnęło niemal od razu, poniekąd zdając się na łaskę ogromnego Samca, którego przyjdzie jej nazywać Ojcem.

// ja tu tylko ładnie zamykam wątek

Szczelina w dolinie

: 18 kwie 2025, 13:42
autor: Melancholijny Kaprys
Ucieszył się na spacer z tatą, miał również okazję zapoznać go ze swoimi przyjaciółmi, ale póki co chciał spędzić z nim chwilę i wspólnie porozmawiać. Miał do niego wiele pytań, ale na nie nigdy nie było odpowiedniego momentu.
Wyruszyli więc na tereny wspólne, gdzie później będą mogli dołączyć jego koledzy, bo miał ich z różnych stad, więc to była w sumie jedyna możliwa opcja, no i najwygodniejsza. Kiedyś wokół Mackonura młodziaka było pełno, ciągle gdzieś latał i wszystko go fascynowało, cały czas chciał się bawić. Teraz był już bardzo poważnym klerykiem, którego ciągła praca nad sobą i doszkalanie umiejętności mocno obniżyło poziom energii i chęci do wspólnych zabaw. W dodatku nie był już dzieckiem. Wcale i w ogóle.
Zerknął na Axarusa zastanawiając się jak powinien zacząć.

— Paru moich kolegów bardzo chciałoby cię poznać. Oczywiście tych spoza naszego stada. W słońcu raczej cię znają. — Przyznał, mając nadzieje, że łowca również będzie chętny poznać znajomych swojego syna. Jednak to jak bardzo różnił się od Mackonura i reszty rodziny... wiedział, że nie wszyscy będą się tym przejmować, ale nie każdy z jego znajomych był w stanie przymknąć na to oko.
— Ale zanim ich zaproszę, możemy razem porozmawiać. Chodzi o to, że... od w sumie bardzo dawna mam dziwne przeczucie, że całkiem odstaje. W niezbyt pozytywny sposób... słyszałem, że sporo piskląt jest spoza Wolnych Stad. Zastanawiałem się więc czy może nie jestem jednym z nich. — Przyznał, bo miałoby to trochę sensu. Zanim się tam wybierze, a na pewno to zrobi, chciałby znać na to odpowiedź. To nie tak, że nie czuł się kochany czy też nie uważał, aby się o niego nie troszczyli, ale czuł się inny. Zwłaszcza wśród typowo morskich smoków. Bardzo kochał i Axarusa i Tuiego, był im wdzięczny za wszystko, ale chciałby się mimo wszystko dowiedzieć o sobie więcej, choć opowieści tatka zawsze uwielbiał słuchać, miał też nadzieję, że jego przyjaciołom również się one spodobają, ale to później.

Mackonur

Szczelina w dolinie

: 07 maja 2025, 22:56
autor: Mackonur
– Ooo, chcą mnie poznać?? Ale fajnie! To znaczy, że nadal jestem taki wiesz, młodzieżowy! Heheh, cudownie. – Powiedział do swojego syna, z którym przyszedł tutaj i zaczął słuchać jego słów. Czy to ten moment, że będzie musiał wyjawić mu prawdę? Że Axarus tak naprawdę jest w połowie borsukiem, pochodzi z okultystycznego stada na złamanej wyspie i wiele innych tajemnic? Na szczęście trzeba tylko powiedzieć, że był adoptowany, to przecież nic złego!
– Uuuf, bałem się, że będę musiał ci powiedzieć, że jestem ćwierć borsukiem. – Powiedział, pocierając czoło i uśmiechając się.
– Synu... – Położył mu łapę na barku. – Tak, nie przynieśli cię w koszyku z jajkami jak Lilię, czy Froorę. Któregoś dnia znalazłem umierającą smoczycę z jajkiem i postanowiłem zabrać je ze sobą, tego samego dnia się wyklułeś! Czekałem na odpowiedni moment, żeby ci powiedzieć. Mogę zaprowadzić cię potem do jej kurhanu, zakopałem ją na cmentarzu! – Wytłumaczył. Miał nadzieję, że fakt iż dopiero teraz zdradził mu "lokalizację" jego matki, za bardzo nie zdenerwuje Jemiołuszka. Jednak musiał mu powiedzieć coś bardzo ważnego i tym razem nie chodziło o borsucze geny, ani praktykowanie nekromancji, no dobra, pośrednio chodziło o nekromancję.
– Wiesz, kiedyś też adoptowałem syna, nazywał się Mułek! Nigdy nie myślałem o nim inaczej niż o swoim. Kiedyś nawet go wskrzesiłem heheh, na pewno nie za pomocą zakazanej nekromancji i z mrocznymi układami ze szkieletowym bóstwem z jeziora, heheh. No więc co chcę powiedzieć – kocham cię jak własne dziecko, tak samo jak Froorę i Lilię! No dobra, nie przypominasz mnie, ale co z tego? Patrz jakie masz EKSTRA PIÓRA! Są równie fajne jak macki! – Dodał i kiwnął kilka razy głową. Miał nadzieję, że dobrze to wszystko wyjaśnił! Nie był zbyt dobry w ojcowskich rozmowach, ciężko czasami powiedzieć wszystko, co kryło się w tej jego szalonej głowie.

Najpiękniejsza Łuska

Szczelina w dolinie

: 08 maja 2025, 0:02
autor: Melancholijny Kaprys
Uśmiechnął się pod nosem, słysząc jego nastawienie do poznawania przyjaciół Jemiołuszka. Wiedział, że ten chętnie ich pozna i oczywiście się nie zawiódł.
— Prawda, jesteś całkiem młodzieżowy tato. — Mruknął lekko rozbawiony, ale oczywiście bardzo pozytywnie. Kochał Mackonura, mimo że zdecydowanie czasami mówił szalone rzeczy. Miał nadzieję, że kiedyś opowie mu o nich więcej. Kto wie, może jedynie wydawały się szalone, bo właśnie nie był jeszcze w to wszystko wtajemniczony? Kleryk tego nie wykluczał. — Jesteś też zabawny, no i bardzo dużo wiesz. A to tylko początek twoich zalet, więc wcale mnie nie dziwi, że moi znajomi chcą cię poznać. — Uśmiechnął się do Axarusa, zaraz sobie siadając, by mogli na spokojnie porozmawiać.

Zamienił się w słuch, kiedy ten zaczął mu wszystko opowiadać i tłumaczyć pozwalając mu powiedzieć wszystko, co chciał i jak raz nie wcinał się w zdania. Padło bardzo dużo informacji, borsucze geny, inny adoptowany syn Mułek, zakazana nekromancja, mroczne układy… było tego sporo. Uśmiechnął się ciepło i skinął lekko pyszczkiem, na znak, że przyjął informacje.
— Ja też nie przestanę postrzegać cię jako tatę. Jednak byłem ciekawy, nie tylko nie jestem podobny, ale w przeciwieństwie do was niezbyt mogę spędzać czas pod wodą, co za tym idzie też z wami… — Przyznał, ale nie mógł też narzekać. Poznał sporo sympatycznych smoków dzięki temu. — No ale też cię kocham i dziękuję, że mi powiedziałeś… domyślam się, że nie było to proste. — Dodał, jeszcze zatrzymując na moment spojrzenie w jednym punkcie. Cóż, dowiedział się właśnie, że jego matka nie żyje. Nie wiedział, jak się z tym czuje, nie wiedział, co ma o tym myśleć i z pewnością będzie musiał to przetrawić na spokojnie, już sam. Nie było potrzeby kłopotać tym kogokolwiek niepotrzebnie. Było to coś, co musiał przetrawić sam.

— Chciałbym, żebyś mnie potem zabrał na cmentarz. — Wrócił spojrzeniem na Mackonura. — A jak będziesz gotowy, możesz mi opowiedzieć o swoich borsuczych genach. To też całkiem ciekawe, w końcu borsuki też nie są za bardzo wodnymi stworzeniami, więc z nimi już mam trochę więcej wspólnego. Wskrzeszanie też brzmi ciekawie... — Rzucił pół żartem, ale zdecydowanie był ciekawy, co tatko miał przez to na myśli.
— Mogę też dać znać znajomym, że jesteśmy na miejscu i czekamy. — Uśmiechnął się i jeśli Axarus nie miał nic przeciwko, wysłał wiadomość mentalną do kolegów co by przyszli poznać jego tatke.

Mackonur

Szczelina w dolinie

: 23 maja 2025, 6:51
autor: Mackonur
– Uhuh! Powiedz to Noskowi następnym razem kiedy powie, że zdziadziałem! – Odparł, bardzo zadowolony z siebie i swojej młodzieżowości.
– Ooo, to teraz tym bardziej chcę ich poznać! Hahah! Mogę pokazać im jedną fajną sztuczkę, której nauczyłem się w młodości! – Dodał jeszcze. O ile mu w kościach coś nie strzeli, to powinno pójść dosyć dobrze. Jednak kwestia młodzieżowości i zabłyśnięcia przed znajomymi Jemiołuszka wcale nie była aż taka istotna, najważniejsze było, jak oboje sobie teraz poradzą po wyjawieniu kilku bardzo istotnych informacji. I wychodziło na to, że Jemiołuszek przyjął to bardzo dobrze! Ufff.

– Hmmm, gdyby istniała jakaś opcja, żeby ci wypożyczyć jakieś skrzela... mogę zapytać o to boginię Valanyan, która dała mi moje! Hahah, widzisz te moje złote łuski? Trochę już wyblakły, ale kiedyś nie miałem tam skrzeli, wyrosły mi w ich miejscu, bo poprosiłem o to w Świątyni. Ale wiesz co? Są dziesiątki innych sposobów, w których ojciec i syn mogą spędzać czas! Możemy przecież iść na ryby, niekoniecznie nurkując! – Zaproponował. Tak, Axarus pokaże mu, kto jest królem wód w Wolnych Stadach i to wcale nie szczupak, sum, czy karaś, tylko KRAB! Kraby dominowały wszystkie tereny tego typu, Mackonur nawet kiedyś widział skorupiaka-giganta na dnie mórz.
– Widzisz moją łapę, Jemiołuszku? – Pokazał synowi swoją prawą przednią... chyba była to ta, najwyżej zamieni na tą właściwą! W każdym wypadku, było tam dużo blizn, w tym jedna, która zdaje się została przykryta pod mnóstwem innych, jakby ktoś chciał się jej pozbyć. Axarus wskazał właśnie na nią.
– Kiedyś, dawno temu, z trójką innych smoków spotkaliśmy się w grocie i postanowiliśmy sobie pomagać i być jak rodzina... i byliśmy! Przecięliśmy sobie łapy kamieniem, żeby to jakoś przypieczętować. No, długo tak było. Chyba nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie oni.... jeden z nich potem związał się ze smoczycą o imieniu Szyszka i stąd wziął się Nos Szyszki! – Wytłumaczył synkowi fajną opowieść o rodzinie, poświęceniu, szyszkach i więzach krwi, które wcale nie były potrzebne.

– Oho, to o wskrzeszaniu to moja ulubiona historia, wtedy razem z Nosem Szyszki, Krabusiem i [Pełnią, Faktem i Arakai – te słowa powiedział bardzo cicho] pokonaliśmy boga śmierci, który chciał opętać smoczycę i wrócić na Wolne Stada! A borsucze geny to ohohoh, to o tym mógłbym opowiadać cały dzień. No, a teraz wołaj swoich znajomych, a jak skończymy nasze spotkanie, to od razu pójdziemy na cmentarz! Pokażę ci, jak się dba o groby i jak je dekorować, heheh. – Powiedział do synka. Kiedyś był samozwańczym "strażnikiem" tego miejsca. Dbał o to, by kurhany znajdowały się w dobrym stanie. Stale odwiedzał miejsce pochówku swojej siostry, której nigdy nie zdołał poznać, gdyby nie to, że jego matka nadawała im imiona po jej bracie, Hexarusie, zapewne nie dowiedziałby się o tym.

Najpiękniejsza Łuska

Szczelina w dolinie

: 23 cze 2025, 13:25
autor: Nieme Przekleństwo
Rozmowę ojca z synem przerwał stukot szponów wężowego smoka, który powoli kroczył w ich stronę. Posłał w stronę Jemiołuszka delikatny, radosny uśmiech. Otrzymał od niego w końcu wiadomość mentalną, a przecież okazji zapoznania się z rodzicem Najpiękniejszego nie mógł przegapić.
Jego wzrok mimowolnie skierował się na Mackonura. Nie wyglądał za bardzo jak Jemiołuszek, ale było to dla Hektycznego bez znaczenia. Więzy krwi i podobieństwo jedno do drugiego nie było przecież tym, co w smoczych relacjach było najważniejsze.
— Miło cię widzieć, Jemiołuszku. — zwrócił się wpierw do przyjaciela, po chwili odzywając się również i do Mackonura.
— Miło mi pana poznać. — rzucił, delikatnie kłaniając się łowcy.
Nie słyszał zbyt dużo na jego temat prócz tego, że był opiekunem Jemiołuszka. Nie zmieniało to jednak faktu, iż był ciekawy, kim dokładnie jest i co takiego mógłby mieć do powiedzenia. Starsze od nich samych smoki były przecież źródłem wiedzy, z którego można by było czerpać garściami! Hektyczny tak jakoś wyszło, że rwał się jako pierwszy do słuchania przeróżnych opowieści, nawet jeśli z pozoru wydawały się zupełnie bezsensowne.

// Zignorujmy proszę to, że dopiero teraz przychodzę xD
Mackonur Najpiękniejsza Łuska

Szczelina w dolinie

: 23 wrz 2025, 16:40
autor: Nebbia
Kolejna noc minęła jej na szukaniu miejsca, które mogłaby nazwać własnym, choćby na jakiś czas. Wędrówka w głąb lasu doprowadziła ją do niewielkiej wyrwy w ziemi, która od razu przyciągnęła jej uwagę. Zatrzymała się na chwilę przy wejściu, nachylając pysk i wsłuchując się w ciszę, potem uniosła łapę i ostrożnie wślizgnęła się do środka. Kamienne ściany były chłodne i nierówne, ale pazury bez trudu znajdowały w nich zaczepienie, pozwalając jej wspinać się i przesuwać dalej. Z każdym ruchem schodziła coraz głębiej, aż dotarła do niewielkiej groty ukrytej pod warstwą ziemi i skał. Zatrzymała się na moment przy wejściu, a potem przeszła w głąb, kierując się ku jednej ze ścian naprzeciwko otworu. Przysiadła, wyciągając przednie łapy przed siebie, i pozwoliła, by wokół niej pojawiły się drobne, stworzone z maddary świetliki. Świeciły delikatnie, tworząc ciepłą, bladą poświatę, wystarczającą, by zobaczyć kontury pomieszczenia, ale nie tak silną, by oślepiać. Ich blask odbijał się od mokrych kamieni i niewielkich kryształów wtopionych w skałę, które na moment zamigotały jak gwiazdy. Rozejrzała się spokojnie, przyglądając się szczegółom: nierównym ścianom, śladom dawnych zadrapań, płytkim rysom w kamieniu. Nie wyglądało to miejsce na takie, które ktoś zamieszkuje, ale wyczuwała, że nie było całkiem opuszczone. Pachniało starym kurzem i wilgocią, ale także czymś obcym, ledwo wyczuwalnym, jakby inni bywali tu wcześniej. Nie na co dzień, nie regularnie, ale wystarczająco, by pozostawić swój ślad. Zwinęła ogon wokół siebie i westchnęła cicho, pozwalając myślom krążyć wokół tego, czy mogłaby tu zostać choćby na jakiś czas.

Cekorax

Szczelina w dolinie

: 23 wrz 2025, 17:31
autor: Cekorax
Deszcz! Rax uwielbiała gdy chłodne krople roszyły jej łuski, czuła się wtedy świeża, a wszystkie cenne zapachy stawały intensywniejsze. Istniała jednak czytelna granica między leciutką mżawką, a załamaniem niebios, które uderzyło zupełnie niespodziewanie po tym jak większość nocy zapowiadało się na suchą. Ze skrzydłami wzniesionymi nad siebie, w postaci osłony, smoczyca biegła wypatrując za schronieniem. Bardziej od spania w ulewie przejmowała ją możliwość uszkodzenia przedmiotów, bowiem o ile ojcowska torba potrafiła znieść wilgoć, tak jak jej tolerancja do pogody, wszystko posiadało swój zakres wytrzymałości.
Szczelina w tym przypadku była mniej cudownie odnalezionym schronieniem, co skrytą w ciemności pułapką, która w połączeniu z rozmiękczoną ziemią brutalnie wchłonęła Rax do swoich bebechów.
Warknęła w drapieżnym odruchu, jakby ściany które obiły jej pysk, w trakcie podróży do wnętrza groty mogły zatrząść się pod wpływem czyjejkolwiek groźby. Dopiero gdy smoczyca wytraciła pęd, spoczywając na zimnym, ale suchym kamieniu, mogła wydać bardziej żałosny, przepełniony bólem jęk. Poharatana łuska czy parę niewidocznych sińców nie było jednak niczym wymagającym medycznej interwencji, więc nawet się specjalnie nie oglądała. Wstała za to i z większą paniką dobyła torby, która w przeciwieństwie do niej nie posiadała zdolności regeneracji. Nie licząc paru drobnych przedmiotów, które wypadły na ziemię, na szczęście nie doznała większych obrażeń.
Nabrawszy powietrza Rax rozejrzała się po pomieszczeniu, zaciągając świeżą wonią nieznajomego i dopiero wtedy, pojęła że mogła wtargnąć do czyjejś groty.
Hej, jest tu kto? Przyszłam tylko na chwilę, schować się przed ulewą– oznajmiła pewnie, w międzyczasie po omacku szukając pionków, które mogły wyślizgnąć się z torby.

Nebbia