Strona 6 z 33
: 27 lut 2015, 15:22
autor: Bezkresna Galaktyka
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Obserwowała z wyraźnym zaciekawieniem końcowy pokaz swej cienistej uczennicy.
Mogłaby już teraz spokojnie brać udział w pokazach lotniczych – pomyślała, obserwując, jak Sheasta zniża swój lot, a następnie prezentuje ostatnią sztuczkę, nieco zaskakując tym Pierzastą, która już sądziła, że lądowanie to ostatnia rzecz, jaką zaprezentuje jej Cienista. Gdy wylądowała, posłała jej dumny uśmiech. Podczas prowadzenia nauk zawsze w jakiś sposób tworzył się pewien rodzaj więzi między nią, a uczniem. Czasem słabszy, czasem głębszy. A z Sheastą spędziła na nauce dużo czasu i przede wszystkim ćwiczyły coś, za czym obie wyraźnie przepadały.
–
Pięknie ci to wyszło! – Pochwaliła ją. Następnie jej wzrok stał się nieco zamyślony. W sumie nic dziwnego, na pewno obie były zmęczone po tylu różnych ćwiczeniach.
//raport
: 27 mar 2015, 19:56
autor: Keri
Ach, wracają wspomnienia... Ciemna uznała, że miejsce, w którym jakiś czas temu uczyła się latać, będzie dobre na skonsumowanie słusznej ilości mięsa, która przypadkiem znalazła się w jej pysku. Usiadła na trawie i w spokoju zjadła trochę mięsa do syta, po czym chwilę leżała w bezruchu i rozkoszowała się promieniami słońca. Gdy uznała, że zjedzone pożywienie nie pragnie wolności i nie przejawia skłonności rewolucyjnych, wstała powoli i odleciała w niewiadomym kierunku.
: 03 maja 2015, 15:16
autor: Trzy Odcienie
Świetnie, po prostu genialnie, zapadła niemalże noc i Płowy nic nie widział. A powód równie błahy- zamierzał pozwiedzać okolicę Wolnych Stad, no i zapadła noc. Wybrał złą porę. Dobrze że księżyc świecił, na ustroniu było w miarę jasno. Ruszył przed siebie, wykonując energiczne ale ostrożne ruchy, aby sobie pomóc wyczarował jasną kulę światła która oświetlała mu okolicę. Mógł polecieć ale już raz leciał po ciemku i omal nie przygrzmocił w drzewo. Jednak nie był zdenerwowany, poruszał się po ziemi pewnie jakby znał okolicę. Wiedział jak wrócić ale długo kręcił się po ustroniu, sam nie wiedząc czemu. Jego jasne, wręcz cyjanowe oczy stały się ciemniejsze w nocy, jednak i tak świeciły mocno w blasku księżyca.
: 03 maja 2015, 16:22
autor: Bezwzględny Drapieżca
Kasar również nie latał po ciemku. Powód był jeszcze prostszy niż w przypadku płowego kolca – Nieokrzesany najzwyczajniej w świecie nie miał skrzydeł. Bezskrzydły jednak lubił nocna porę, zdecydowanie łatwiej mu się wtedy polowało. Mógł podkradać się do śpiących ptaków czy niedużych zwierzątek, aby zapełnić swój brzuch. Rzadko polował na większą zwierzynę, gdyż tam, skąd pochodził była ona rzadkością i padała najczesciej ofiara większych drapieżników – a tych akurat smok unikał jak... Jak drapieżników, bo ognia się nie bał. Zresztą osłabione sztuki sam z przyjemnością zabijał, ale żeby zaczepiać większych i silniejszych od siebie? nie, na to nie pozwalał mu instynkt.
Teraz również Kasar starał się upolować zwierzynę. W zasadzie całe jego życie do tej pory polegało na polowaniu lub uciekaniu przed tymi, którzy chcieli upolować jego. Smok nie był wybredny, tutaj mógłby upolować nawet przedstawicieli własnego gatunku. Zresztą czy dla niego istniała jakaś różnica, co je? Po prostu musiał uważać przy wyborze ofiary, aby nie natknąć się na coś, czego nie będzie w stanie przełknąć – tak dosłownie, jak i w przenośni. Poruszał się zatem bezszelestnie, pod osłona krzaków, gdy coś zwróciło jego uwagę. Zapach spalenizny, który zdążył już poznać, a dodatkowo głośne, nieostrożne kroki, wyraźnie świadczące o tym, że coś, co się do niego zbliżało nie polowało. Kasar oblizał kły na myśl o ewentualnym obiedzie. Zamarł w bezruchu, czekając, aż ofiara podejdzie bliżej. dostrzegł sylwetkę czegoś, co było jednym z tych smoków, które natura obdarzyła skrzydłami. Tak, to byłby solidny posiłek. Zanim jednak zdecydował się na atak dojrzał coś jeszcze. Został oślepiony i to dosłownie!
Kasar aż przymknął ślepia, gdy padł na nie blask nieznanego mu pochodzenia. Syknął z irytacją i to zapewne zdradziło jego obecność. Potem otworzył ślepia, w których odbił się blask tego dziwnego światła, co dodatkowo go zdradziło. Ale smok o tym nie myślał. W tym momencie kompletnie skamieniał, przyglądając się nieznanemu zjawisku. Czym był ten smok, ze światło mu służyło? Jego panu mięso spadało z nieba, temu tutaj rozjaśniało ciemności, chociaż powinno skrywać się przed nocą. Wbrew sobie Kasar znów poczuł strach przed nieznanym. Gdyby przyjrzał się Płowemu dostrzegłby, ze nie stanowi takiego niebezpieczeństwa jak jego Władca... Ale nieznane światło kompletnie go poraziło. Co to za stworzenia, że naginają świat do swoich potrzeb?
: 03 maja 2015, 21:18
autor: Trzy Odcienie
Płowy niemalże dostał zawału na miejscu, kiedy swoim tworem magii oślepił niechcący smoka. Po zapachu stwierdził że to Cienisty, więc nie wiedział czego się spodziewać. Kula zamigała słabo, kiedy na chwilę się zdekoncentrował, zaraz jednak ponownie zaczęła dawać światło. Coś syknęło. Posłał kulę światła wyżej i wzmocnił nieco światło aby widzieć smoka. Przyjrzał mu się, przypominał zachowaniem swojego ojca- on wyróżniał się tym, że mówił ale też syczał, prychał i ryczał jak dziki. Jego prawy kącik uniósł się przez chwilę w uśmiechu. Potem przywitał się skinieniem łba, mówiąc spokojnie i powoli – ten..eh, no...Witaj, spokojnie...– W sumie to nie wiedział co powiedzieć, trochę więc mu to nie wyszło.
: 04 maja 2015, 16:29
autor: Bezwzględny Drapieżca
było to kolejne niezrozumiałe dla niego zjawisko, nie mieszczące się w normach jego rozumowania. Tutejsze smoki miały doprawdy dziwne, nienaturalne reakcje. Naturalna ucieczka była walka lub ucieczka. tymczasem tutejsze gady wykazywały dziwne zwyczaje. Zazwyczaj po prostu stawały – lub zawisały w powietrzu, jeśli akurat leciały – i wydawały z siebie dziwne dźwięki. Nie próbowały sprawdzić, kto jest silniejszy, nie próbowały zaznaczyć swojej dominacji czy przegonić obcego drapieżnika z ich terytorium. Szczerze mówiąc Kasar był tym wszystkim skołowany, a to budziło w nim irytację. irytacja natomiast, podobnie jak niezrozumienie czy lek budziła w nim agresję. Taka była natura, a przynajmniej tak kazał mu czynić instynkt.
Teraz również przypatrywał się bez zrozumienia temu smokowi, a w jego jasnych oczach można było dostrzec niezrozumienie oraz właśnie ta irytacje z tego powodu. Dlaczego nic tu nie było tak, jak należało? Teraz powinien na przykład rzucić się na tego smoka, sprawdzić, kto z nich jest silniejszy i ewentualnie przegonić go lub samemu uciec – nie wspominając o ewentualnej śmierci jednego z nich, jak to bywało w naturze. niestety ta kula światła skutecznie go odstraszała. płowy zapewne nie zdawał sobie sprawy z tego, jak skuteczna obroną przed dzikimi zachowaniami kasara była ta jego nieduża, magiczna kula światła. Wpędzała biednego bezskrzydłego w stany lekowe jako coś, co nie było rzeczą naturalna i wymykało się poza zasięg rozumowania jego prymitywnego umysłu.
Całe jego ciało było napięte do granic możliwości, ogon uderzał o okoliczne krzewy, a wargi uniosły się, odsłaniając białe kły w ostrzegawczym grymasie.
: 04 maja 2015, 16:54
autor: Trzy Odcienie
Obserwował z nieco obojętną ale i zamyśloną miną smoka, szybko zrozumiał że nie mówił. Jednak spróbował jakiegoś porozumienia z nim. Podniósł więc łapę i pokazał na siebie, powoli mówiąc – Płowy Kolec
W sumie on teraz też był jakiś speszony, nie wiedział już co robić. Stał z równie napiętymi mięśniami, gotów zgasić kulę i się bronić za pomocą magii. Jego ogon nieruchomy jak z kamienia wisiał w powietrzu, położył ponownie łapę na ziemi lekko drapiąc ją łapą. Ciekaw czy teraz mu się uda.
: 05 maja 2015, 16:07
autor: Bezwzględny Drapieżca
W bursztynowych oczach rozbłysło zrozumienie. A przynajmniej jego część. kasar z uwagą wsłuchiwał się w nieznane sobie dźwięki, których znaczenia nie śmiał nawet zgadywać. Jego uwaga podzielona była pomiędzy próby zrozumienia smoczej mowy, a ostrożność w stosunku do zjawiska, którego nie rozumiał. rzecz jasna wcale, ale to wcale się przy tym nie rozluźnił. jego nerwy napięte były jak struny, a ciało gotowe, aby zareagować odpowiednio do sytuacji – atakiem lub ucieczką w zależności od tego, co podpowie mu instynkt.
Zrozumienie przyszło z prostej przyczyny – wiedział już, że każdy smok nosił inne imię. nie wiedział, że jest to imię, jednak zdążył zauważyć, że w stosunku do każdego osobnika wymawia się inne słowa. Ich znaczenie było dla niego wielka zagadką. na przykład dlaczego niektóre były długie, inne krótkie? Dlaczego pomiędzy jednymi była przerwa, a pomiędzy drugimi nie? I wreszcie po co wszyscy mówili te swoje imiona? To było dla niego najbardziej niezrozumiałe. jako ktoś, kto nigdy nie zetknął się z czymś takim jak kultura czy cywilizacja, maniery były czymś zupełnie abstrakcyjnym. Podejrzewał jednak, ze może coś takiego pozwoli mu lepiej zrozumieć sytuację, w której się znalazł... A przynajmniej da czas, aby Kasar w końcu zdecydował się coś zrobić.
– Kasssarrr – nie to wysyczał, nie to wywarczał chrapliwym, nienawykłym do mówienia głosem. W zasadzie ciężko było wśród tego syku i warkotu zrozumieć poszczególne słowo, ale bezskrzydły nie potrafił porozumiewać się inaczej. Już samo wymówienie własnego miana było dla niego sukcesem i powodem do dumy, w końcu otrzymał imię od swojego pana i władcy. Jednocześnie z dzikiego drapieżnika otrzymał prawo do istnienia jako smok... Chociaż chyba nie był tego świadomy, podejrzliwie wpatrując się w świetlistą kulę.
: 05 maja 2015, 22:02
autor: Trzy Odcienie
Przechylił łeb zaciekawiony, próbując odgadnąć co smok powiedział ~ Kaskar? Sasar? Chyba raczej
Kassar~ pomyślał Płowy. Machnął zadowolony ogonem i powoli powiedział – Dziwne, tak.. – Potem zrobił zdziwioną minę i pokazał łbem na świecącą w górze kulę. Nie robił nic z tworem, nie chciał jeszcze bardziej speszyć czy wystraszyć Kasara. Cóź, był bardzo ciekawy jak to się potoczy,dużo go interesowało, ale nie chciał za dużo mówić bo czy smok potrafił coś więcej niż swe imię?
: 06 maja 2015, 16:37
autor: Bezwzględny Drapieżca
Jego źrenice zwęziły się do tego stopnia, ze przypominały jedynie wąskie kreski zamiast zwyczajnych, pionowych szparek. Na ruch głową Tego całego płowego kolca – bo imię zapamiętał, gorzej ze zrozumieniem jego znaczenia – obnażył kły i ostrzegawczo warknął. Zupełnie jakby mówił, aby ten smok nie próbował żadnych sztuczek, dopóki Kasar nie zdecyduje, co z nim z robić. Nie, nie potrafił powiedzieć nic poza swoim imieniem. nie znał nazw rzeczy, nie potrafił ich wymawiać, nie znał znaczenia zasłyszanych słów. A już o magii miał dosłownie zerowe pojecie. dla niego było to coś niezrozumiałego, a nieznane budziło w nim lęk. Aby ukryć ten strach, tą słabość należało zareagować agresją lub pokazać, ze jest się silniejszym, ze się nie boi i to on w tej sytuacji dominuje. W końcu coś zrobił, zgodnie z tym, co podpowiadał mu instynkt. Bezskrzydły, na ugiętych łapach, z pochylona głową i uniesionym ogonem – ale nie odsłaniając karku – uczynił krok w kierunku Płowego. Jego wzrok co chwile uciekał w kierunku kuli światła, jakby cały czas spodziewał się, ze kula ta zaraz wybuchnie czy zrobi coś równie niespodziewanego.
: 06 maja 2015, 16:59
autor: Trzy Odcienie
Płowy zmrużył oczy, chyba nici z porozumienia. O samiec napiął mięśnie i schylił łeb, obnażył aby chronić szyję. Poruszał szybko łbem na boki, pokazując duże rogi aby go zniechęcić. Jednak on nie poddawał się emocji, dzięki swoim naukom magii- która była obca Kasarowi, więc ewentualnie miał przewagę- panował nad tym co dzieje się w jego głowie. On nie chciał walczyć, cofnął się o krok, ponownie machając łbem. Spojrzał ze spokojem w oczach, prosto w oczy Kasara, nie wyzywając ani nie okazując nic więcej prócz samego ostrzeżenia. Gdzieś już widział tę scenę. O faktycznie, jego brat Czerwony tak go ciągle nękał, strasząc że zaraz mu łeb odgryzie.
: 07 maja 2015, 16:41
autor: Bezwzględny Drapieżca
Ha, może Płowy uważał, że go nie prowokuje... Ale czy właśnie tego nie robił? pokazywał rogi, ostrzegał Kasara, wyraźnie szykował się do walki. A spokój, patrzenie prosto w ślepia? To wyraźnie rozzłościło bezskrzydłego dzikusa. Poczuł się zlekceważony, a postawę Płowego odebrał jako próbę pokazania, ze to Płowy tu rządzi. O nie, niedoczekanie! W naturze trzeba było to udowodnić. Światło do tej pory nic mu nie zrobiło, więc przyzwyczaił się do niego. Wciąż pamiętał o jego istnieniu, ale jego uwaga skupiona była na smoku pachnącym spalenizną. Widząc, ze smok cofnął się o krok zmrużył podejrzliwie oczy i uczynił jeszcze jeden krok w kierunku ognistego. Z jego gardła wydobył się głuchy warkot, a Kasar uniósł nieco łeb – nie odsłaniając gardła. Błoniasty wachlarz na jego głowie podniósł się i wyprostował, ogon uderzył o ziemię. Pazurami przednich łap zarył w ziemi i poruszył lekko łapami, ryjąc w ziemi głębokie, długie bruzdy. Zupełnie jakby mówił, ze ten teren należy do niego. i tak było, teraz zachowywał się jak typowy drapieżnik broniący swojego terytorium przed rywalem. Prymitywne myślenie, takie samo zachowanie... Tylko, ze teren w zasadzie do niego nie należał. On jednak postępował tak, jak podpowiadał mu instynkt.
: 07 maja 2015, 17:46
autor: Trzy Odcienie
O nie, Płowy nie da się tak łatwo. Skoro mają się straszyć to skorzysta z tego, co widział poza barierą. Tam się wychował, Kasar bardzo przypominał zachowaniem smoki spoza bariery, nic tylko by polowały i walczyły o teren – Nie!– krzyknął i postąpił o krok do przodu. Nagle kula zamigała i zaczęła okrążać jego przeciwnika. Uderzył kolczastym ogonem w ziemię. Twór zniknął. Płowy odetchnął i wbił sobie do głowy, że póki co ten go nie zaatakuje. Czuł się jak dziki smok, ale musiał sobie radzić. Uspokoił się i wyrzucił wszystkie emocje. Powstrzymał adrenalinę. Wyobraził sobie duże pnącze, mocne i zielone, które owija się wokół łap Kasara. Było długie na trzy ogony i wytrzymałe na ogień, wytrzymałe jak cztery warstwy smoczej łuski. Matowe i szorstkie w dotyku, owinęło się wokół łap przeciwnika. Uznał że to mu wystarczy, powalony przeciwnik, został okrążony przez Płowego. Następnie ten wzbił się w powietrze i odleciał, nie chcąc walki. Na razie.
z.t
: 08 maja 2015, 16:09
autor: Bezwzględny Drapieżca
Jakie pnącza? Aby użyć magii trzeba przelać w wyobrażenie maddare, a tego Adept Ognia nie zrobił. Atak pozostał zatem jedynie w wyobraźni ognistego smoka, a Kasar nie miał nawet o tym zielonego pojęcia. Pomijając już fakt, ze jednoczesne używanie kuli światła, pnączy i do tego ucieczka, to już zdecydowanie ponad siły jednego smoka. Kula światła, która zaczęła dookoła niego latać zbiła go z tropu, ale co poza tym? Nic? Żadnego krążenia zatem nie mogło być, podobnie jak powalenie Kasara najwidoczniej jedynie przyśniło się Płowemu. W oczach bezskrzydłego ognisty stał, poszczuł go kula świtała, która w gruncie rzeczy nic mu nie zrobiła, a widząc to, przeciwnik po prostu uciekł. Kasar zatem we własnym uznaniu zwyciężył, zdobył nad nim przewagę. Może gdyby Płowy nie usiłował robić czterech albo pięciu rzeczy jednocześnie byłoby inaczej? Wynik był jednak jeden – Kasar,m nieruszony przez nic został, Płowy uciekł. Kasar odniósł zatem zwycięstwo. Odprowadził odlatującego przeciwnika donośnym, drwiącym rykiem, w którym wyrażał się przy tym triumf. Zadowolony z tego, że zdominował innego samca, wyrył w korze ślady swoich pazurów, po czym zadowolony i przeświadczony o własnej sile (zapewne błędnie, ale nad tym nie myślał) wrócił do obozu Cienia.
: 24 maja 2015, 14:23
autor: Cichy Potok
Leśny chciał podreperować swoje stargane nerwy, a co będzie lepsze, od nauki magii? No nic! Dlatego samiec poprosił Zabójczy Umysł, która wiedziała o magii więcej, niż ktokolwiek inny, o naukę. Wybrał ustronie, jako że było to spokojne miejsce, do którego zapewne nie przyjdzie szybko jakiś zbłąkany smok. Teraz jednak wystarczyło poczekać na swoją nauczycielkę.
: 24 maja 2015, 18:57
autor: Zabójczy Umysł
Nie minela chwila a pojawilam sie na horyzoncie. Oczywiscie nie doslownie bo za lataniem akurat nie przepadalam (jak kazdy drzewny) ale chyba kapujecie o co (mi) chodzi, czyz nie? Po stanieciu naprzeciwko Lesnego i kiwnieciu mu (na przywitanie) glowa, od razu przeszlam do tego po co czarodziej mnie tu wezwal. Do nauki.
– Wymien mi, prosze, plusy atakowania w ciemnosci? Oczywisciw przy zalozeniu, ze Ty swojego przeciwnika nie widzisz ale on Ciebie tak.
To czy mamy do czynienia z czarodziejem czy wojownikiem akurat nie bylo jakos specjalnie istotne. Liczyl sie tylko sam fakt atakowania przy zamknietych slepiach.
: 24 maja 2015, 21:04
autor: Cichy Potok
Leśny również powitał Zabójczą skinieniem głowy. Zaraz jednak padło pytanie i Szept zmrużył ślepia. – W zasadzie to nie widzę żadnych plusów, skoro ja nie widzę nic, a przeciwnik widzi wszystko. Jedyną możliwość jaką widzę, to ataki obszarowe, które wysysają więcej energii. – widać było, że młody czarodziej nie miał do czynienia z takimi atakami, z taką walką. I mimo że starał się znaleźć jakiekolwiek plusy takiego położenia, to ich nie widział.
: 25 maja 2015, 13:53
autor: Zabójczy Umysł
Wyszczerzylam sie. Akurat sa plusy, sa. Chociaz? Nie. Nie plusy tylko plus.
– Jedyny plus to taki – o chyba, ze znajdziesz inny calkowicie nie zwiazany z tym co powiem za chwile – ze musisz skupic sie na innych zmyslach. Zmyslach i nie tylko zmyslach, tak miedzy innymi. Ktos kto widzi skupia sie tylko na wzroku ignorujac cala reszte. To tak jak z rozmowa. Jedni beda uwaznie przypatrywac sie rozmowcy, jego mimice, tonie wypowiedzi, odbiciu w slepiach – a jak wiadomo slepia to zwierciadla duszy – a drudzy skupia sie tylko na slowach. I dla nich slowa beda najwazniejsze, reszta nie. Chociaz ten plus zalezy od dwoch warunkow. Albo przebywaniu w ciemnej jaskini albo tez przy ustalaniu warunkow na arenie. Jesli ktos zarzyczy sobie nie atakowania w slepia a druga strona to zaakceptuje to plus przestaje byc plusem. Jesli jednak nie ma takich wytycznych to tu rodzi sie pytanie: Jak znajdziesz swojego przeciwnika mimo oslepienia?
Prosta w polaczeniu z logika. Oto, cala ja. A raczej moj komentarz
– Ok. A minusy?
To raczej jest latwiejsze pytanie niz poprzednie.
: 25 maja 2015, 20:34
autor: Cichy Potok
Słuchał z uwagą Zabójczej i jak to miał w zwyczaju, podzielał zawsze uwagę na pół, obserwował i rejestrował dźwięki, analizując ich znaczenie. Kiwał raz za razem głową, ze zrozumieniem. – Tak i dlatego sporo smoków zostało omotanych przez Słowo...bo słuchali jego słów, nie patrząc na głębszy sens tego, co mówi i robi... – on zaś widział to w jego ślepiach, gdy tylko się nie zgodził. Nie zgodził się na jego warunku, a Słowo od razu przeszedł do mamienia go, do kuszenia pozycją w jego śmiesznej radzie...Ale on nie był durniem, zaślepionym i głuchym. Ale mniejsza o to, w końcu się uczył. Westchnął tylko ciężko i spojrzał z uwagą na Zabójczą. – Czyli innymi słowy chodzi o to, że bez wzroku nic nas nie rozprasza. – powiedział cicho, jakby utrwalając sobie to, co próbowała przekazać mu Zabójcza. – Prócz wzroku, mamy też inne zmysły. Węch, słuch, dotyk, choć to by było dość ryzykowne, no ale jeszcze jest też wyczuwanie maddary drugiego smoka. – odpowiedział i uśmiechnął się lekko. On widział same minusy. – Nie wiemy dokładnie, gdzie celujemy, bo nie widzimy tego, możemy nadać maddarze odpowiednie nakierowanie, jednak zabiera to więcej maddary. Możemy też stworzyć obszarowy atak, ale i ten zabiera dużo energii. Niepewność tego, co robi przeciwnik może być frustrujący. Brak dokładności, celności, a także posługiwanie się atakami po omacku może być więc tymi najgorszymi minusami. – odpowiedział na już ostatnie miał nadzieję pytanie. Leśny zdecydowanie wolał praktykę, od teorii. Choć problematyka trzeba było przyznać, była interesująca.
: 26 maja 2015, 20:01
autor: Zabójczy Umysł
krotkie kiwniecie. To krotkie kiwniecie mialo oznaczacmniej wiecej tyle. Jestem Trzy razy na tak.
– W dodatku mozesz kogos, glownie pisklaka albo zamyslonego, narwanego itp itd adepta, przypadkowo trafic. Zwlaszcza wtedy jesli trening odbywa sie w takim miejscu jak to
I tu nastailo krotkie machniecie lapa. No dobra, nie machniecie ale zatoczenie kola lapa.
– W koncu skupiasz sie na przeciwniku. Najpierw na zlokalizowaniu go a potem trafieniu go. A jak sie bedzie oruszal – bo i do tego dojdziemy – to zagrozenie trafienia kogos niepowalanego znacznie rosnie.
Krotka przerwa taka a la na przyswojenie sobie tego i owego i jedziemy z wlasciwym temapem.
– Ok. To teraz zamknij slepia mnie zaatakuj ..
Po zamknieciu patrzalek przez Lesnego przesunelam sie o 3 kroki (w bok, zeby nie bylo, ze nie wiadomo gdzie) w swoja prawa strone.
: 29 maja 2015, 21:53
autor: Cichy Potok
Leśny słuchał uważnie słów Zabójczej, kiwając raz za razem głową. Nie miał problemów z przyswajaniem sobie wiedzy, to z pewnością. Gdy w końcu zakodował wiadomości i padło polecenie uśmiechnął się lekko i spełnił je. Zamknął ślepia i natychmiast jakby skupił się na słuchu. Ten zmysł był chyba najbardziej pokrewny do zmysłu wzroku i najlepiej było się nim posługiwać. Leśny się nie mylił, pomimo zapamiętania pozycji smoczycy, tak jak przypuszczał, przesunęła się. Kroki, dobrze słyszalne dały mu pewność, gdzie teraz znajduje się smoczyca. Wyobraził więc sobie jak przy jej prawym boku powstaje kolec. Ostro zakończony, o stożkowatym kształcie. Kolec stworzony był z płynnej magmy i nie krzepł, ani też nie spływał na ziemię, trzymając się danego kształtu. Był ogromnie gorący i samo pojawienie się przy boku mogło spowodować dotkliwe poparzenie, jednak kolec miał po materializacji z impetem wbić się w prawy bok Zabójczej, paląc jej tkanki, topiąc łuski. Gdy wszystko było już gotowe, Leśny tchnął maddarę w swój twór i czekał na dźwięki rezultatów. Chciałby to zobaczyć, ale nie mógł.