Strona 6 z 8
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 07 mar 2025, 20:55
autor: Czarołykacz
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Myszka spojrzał trochę wątpiąco na swój wianek. Nie dlatego, że uważał go za brzydki, co po prostu dlatego, że sam już nie wiedział czy był to bukiet, wianek, twór wiankopodobny... No, mniejsza z tym! A jeśli nikt go nie zgarnie, to sam go zabierze i... Wręczy, Szczurowi, o! Tylko jego tutaj brakowało!
– Pewnie, z Bandą zawsze jest ciekawie, to i w Słońcu będzie! – stwierdził bez cienia wątpliwości. A czy to znaczy, że dotąd w Słońcu było nudno? To by wytłumaczyło, czemu jego kolega uważał wszystkich dorosłych za nudziarzy. Po prostu nie spotkał jeszcze odpowiednich smoków, ale Myszka już mu pokaże! Jego kolega na pewno dogada się z Bandą.
– O, chętnie skorzystam z oprowadzania. Macie jakieś pustynie? Isha by się ucieszył – zastanowił się na głos. Sam chyba chciałby po prostu zobaczyć
wszystko co mają na terenach Słońca.
No dobra, może jednak nie wszystko, jak sobie po chwili uświadomił. Z chęcią trzymałby się z dala od wszelkich rzek, jezior, morza... Morza... To akurat ta trudniejsza część! Jak ma unikać morza, skoro tam się osiedlili?
Ach, ale dokąd to te myśli popędziły. Rozmowa toczyła się wciąż wokół wianków!
Myszka obserwował poczynania Tancerza ciekawy, do czego zmierza ptaszor. Och, dodał coś od siebie! Pisklę z zachwytem wlepiło ślepia w pióro feniksa, które idealnie dopełniło calej kompozycji. Końcowy efekt nie był nawet taki zły! Może wyglądało to nieco chaotycznie, ale koniec końców... Chyba po prostu wyglądało trochę tak, jak zachowywał się autor. Albo raczej atuorzy, bo po tak znacznym wkładzie Tancerza Myszka uznawał bukiet za pracę wspólną.
– Dziękuję, Tancerz! – zwrócił się do Feniksa, niemal rozkładając skrzydla z radości. Powtrzymał go tylko fakt, że chyba siedzieli trochę za blisko i mógłby przypadkiem uderzyć drugie pisklę.
– Nie, nie, nie. Nie potrzeba żadnych sekretów, jeśli naprawdę sami kogoś znajdziemy – stwierdził zadziornie, chociaż w jego łbie nie powstał jeszcze żaden konkretny plan realizacji. Być może dlatego dodał, kładąc jedną łapę na piersi;
– Ale jeśli trzeba, każdy twój sekret jest ze mną bezpieczny!
Końcówka Mysiego ogona zaczęła poruszać się w tę i we w tę, gdy jego właściciel zaczął natychmiast obmyślać kolejne kroki.
– Dobra, kto powiedział, że musimy tu siedzieć i czekać? To znaczy, tak, możemy chwilę poczekać, bo w sumie dopiero skończyliśmy wianki, aleee... Co jeśli zastawimy pułapkę? – w końcu zaczął wypluwając z siebie słowa na najszybszych obrotach.
– W sensie, tutaj jest dużo smoków, ale jakoś nie widać piskląt, nie? Czy istnieje w ogóle jakieś miejsce, w którym gromadzą się pisklęta? No mniejsza z tym, możemy po prostu taki wianek zawiesić w lepszym miejscu, schować się w krzakach i czekać, aż ktoś przyjdzie. Na pewno się zainteresuje, a stąd można już kogoś łatwo porwać, nie? Nawet nas nie zauważy, bo będzie pochłonięty oglądaniem wianka – Oczywiście, Myszka nie widział żadnych luk w swoim genialnym planie (jak chociażby to, że też skończyłoby się to czekaniem). No bo co niby miałoby pójść nie tak? Zwłaszcza gdy mieli, o czym jego kolega jeszcze nie widział, takiego geniusza w korzystaniu z maddary! Fakt, musiał się jeszcze tego i owego nauczyć... A czasem coś wybuchało... Ale ile smoków mogło powiedzieć, że
samodzielnie nauczyło się korzystania z maddary? No? Do tego mieli Tancerza, on na pewno też mógł jakoś pomóc!
Jemiołuszek Tancerz
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 09 mar 2025, 17:30
autor: Niereformowalna Barakuda
Seisei zamrugała, zaskoczona. Nie przejmowała się głaskaniem, w końcu sama ochoczo rozdawała dotyk na prawo i lewo. Jednak, gdy Lamba była tak blisko, że nawet nie można było się nerwowo oblizać bez potarcia o jej wargi swoim językiem i zamruczała jakoś tak... Wywołało to inne uczucia niż się spodziewała. Pomruk nowej znajomej jakby odbił się gdzieś w brzuchu wojowniczki, a to niemożliwe by bezwiednie połknęła gromadę motyli.
Nie odpowiedziała od razu, bo coś kazało jej powieść wzrokiem po ciele drugiej samiczki.
– Zgadłaś, jestem wojowniczką. – Odpowiedziała na początek. Kręgi w jej oczach jakby nabrały większej intensywności, gdy odbiły się w nich kolczyki Lamby. Dawno nie miała ochoty kogoś pokąsać. Głównie z tego powodu, że raczej nie było to mile widziane, ale w tym momencie naprawdę nie potrafiła odgonić myśli o chwyceniu długiego ucha między swoje kły.
W końcu jednak wyrwała się ze swojego stuporu i uśmiechnęła psotnie.
– A ty? Też wojowniczką? Może chciałabyś mnie sprawdzić w walce? Teraz zaraz? Mogę od razu. – Zaczęła mówić na jednym tchu, za chwilę odskakując nieco na bok i zaprezentowała zapraszającą, bojową pozę. Zeszła nieco niżej na łapach, napięła mięśnie, wbiła szpony w ziemię... Oh. Jak najbardziej byłaby gotowa na pojedynek. Już praktycznie rozmawiały o warunkach i chociaż Seisei nigdy nie myślała, ze użyje w nich słowa "ekscytujące" to mogła zacząć – uczyła się szybko.
Lamba
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 10 mar 2025, 10:28
autor: Znośny Ziąb
Co się stało? Gdy przestał odgrywać rolę, drugi smok zaczął, odbierając mu przy tym całą przyjemność z obserwowania, jak do tej pory wił się w dyskomforcie, błądził między słowami i nie wiedział, co ze sobą począć. Bo teraz – teraz miał do czynienia nawet nie z własnym odbiciem, a czymś jeszcze bardziej wyrafinowanym. Formalność zacierała ślady osobowości.
Zmarszczył nieco brwi. Słuchał od niechcenia faktycznej interpretacji wiankowego symbolizmu, obserwował ze znudzeniem bransoletę wplataną między nasturcje.
Było w tym coś fascynującego, oczywiście. Ta zmiana nastawienia była zjawiskiem przykuwającym uwagę, czymś nietypowym, czymś być może wartym zbadania – ale teraz czuł się jak drapieżnik, któremu spod nosa zabrano zapracowaną zdobycz. Był zawiedziony odmową. Czy nie brzmiało to dziecinnie? Rzucił przez ramię niezadowolone spojrzenie Klarze.
– Moja kompanka z pewnością docenia twoje komplementy – odparł ze swobodą. Podał wianek harpii, która specjalnie po to podeszła o kilka kroków bliżej, również sztyletując Trzmielojada wzrokiem. – Nie będę marnować więcej twojego czasu – rzucił, bezceremonialnie się odwracając i wracając do łaty kwiatów, na której do tej pory się wylegiwał bez kolejnych komentarzy.
Klara zerknęła z rozczarowaniem na Ishamaara.
– Może miał rację. Niepotrzebnie go w to wciągnęłam – powiedziała jakby do siebie, po czym wzbiła się w powietrze.
Wianek Ziąbu wrócił na drzewo.
Ishamaar
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 10 mar 2025, 23:08
autor: Naga Magia
- Lamba zatrzepotała umownymi rzęsami (bo smoki ich nie miały, choć Lamba miała wyraźnie podkreślone czymś oko. No.. znaczy jak tu przyszła miała bardziej podkreślone ale wiadomo, makijaż nie lubi się z łzami) i zachichotała jak trzpiotka, kiedy usłyszała że samica jest wojowniczką. Nie zabrała swoich łap a wręcz poprosiła grzecznie swoją niestabilną maddarę by podkreśliła jej usilnie nakładane na szyję zapachy (Lamba nigdy nie wyszła z groty bez tego całego rytuału – Podkreślenia oka, przeczesania włosów tak by bardziej się prostowały i nacierania się papą z namoczonego w wodzie, suszonego bzu i rozgniecionej bergamotki) a ona nawet posłuchała, przez co ładny zapach przebił się przez inne kompozycje, obecne w tym miejscu.
Tak się zaaferowała że nie widziała tego okkkkropnego samca, znęcającego się psychicznie nad biednym Ishusiem! No niestety!
Oh? Tego się nie spodziewała co teraz nastąpiło!
– Ja? Niee, jestem beznadziejna w walce akurat! Znaczy umiem trochę w magię ale..– wzrok Lamy BARDZO ALE TO BARDZO NIEGRZECZNIE SPOCZĄŁ NA NAPIĘTYCH MIĘŚNIACH ŁAP SEISEI. – Jak wygram to nakarmisz mnie czymś dobrym i wymyjesz mi caaały grzbiet w pobliskiej rzece. A jak przegram... w sumie co być chciała jako nagrodę? – Lamba zamrugała ślepiami znów kokieteryjnie, samej trzymając luźną postawę, choć przeszła kawałeczek dalej bo bicie się w takim miejscu było raczej.. ryzykowne.
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 11 mar 2025, 22:32
autor: Pomroki Przedświtu
- Srebrne ślepia jakby leniwie powędrowały na kompankę. Harpię. Czy Ishamaar chciał to jakoś interpretować? Czy Ishamaar chciał zastanawiać się nad spojrzeniem harpii, które wbijało się w jego rozmówce. Może potem. Tak, potem będzie chciał. Potem będzie rozmyślał i zamartwiał się nad swoją naiwnością, nad swoim brakiem przygotowania. Nad swoimi głupimi, głupimi reakcjami. Potem będzie czytać Dziennik jeszcze raz, desperacko szukając wiedzy, w jaki sposób powinien się zachowywać, jakiś reguł, które można przestrzegać i otrzymać dobre wyniki. Potem nawet jego łapy przez ułamek sekundy zawisną nad Kodeksem, żeby jednak wrócić na ziemię. Potem.
Teraz nie obchodziła go żadna z tych rzeczy. Teraz chciał po prostu wycofać się, zabrać ze sobą Myszozwierza i Tancerza i kogokolwiek jeszcze, i oddalić się od tego smoka. Jak najdalej, jak najszybciej. Bo jeśli niewypowiedziane miały by być więcej niż groźbami... Cóż, czasem dusze musiały być uwolnione, żeby niebiosa oczyściły je i dały kolejną szansę. I może i Ishamaar nie był najlepszym czarodziejem, ani nawet specjalnie dobrym czarodziejem, to jednak nie znaczyło, że nie był gotowy zbrukać się cały, jeśli... jeśli miało to oznaczać, że smoki na których zależało mu dużo bardziej niż na samym sobie, będą bezpieczne.
Logiczna część jego mózgu wiedziała, że do takiego czegoś raczej by nie doszło. Że w sumie to nic się nie stało. Ot, jeden smok. Jeden smok, a nie cały klan z setkami, tysiącami księżyców historii i praw. Nie było żadnego powodu, do takiego zachowania...
Ale druga część uznała smoka za Niebezpieczeństwo, i nie było tutaj miejsca na dyskusję.
Dlatego pustynny widząc harpię, skinął jedynie łbem w jej stronę. Na powitanie? Pogratulowania umiejętności? Przekazanie wszystkich słow wypowiedzianych smoku, jej?
Następnie odezwał się -Niechaj więc nadzieja dnia prowadzi was przez ciemność nocy-. Pochylił łeb, po czym po prostu odszedł, kierując się w stronę Myszozwierza i... Jemiołuszka. Powoli, wcale jakby nie chciał tam pobiec. Krok za krokiem zbliżył się, po czym po położył się na brzuchu gdzieś w pobliżu piskląt, jednak dając im prywatność.
Nie powinien był tutaj przylatywać.
//Znośny Ziąb
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 11 mar 2025, 23:17
autor: Płatki na Wietrze
Oh, sam Kai mógłby tu spędzić i wieczność! W tym uścisku razem z Xerim! I tak w sumie było, bo nie spieszyło mu się, żeby to zmienić. No dobra, jedna tylko myśl z tyłu łba mu coś tam szeptała i trochę go swędziała, aaaaaaale, mogła jeszcze poczekać!
No ale w końcu, po dłuższym czasie, bardzo niechętnie, uwolnił się z uścisku Xeriego. Bardzo powoli i delikatnie, nie jakoś tak nagle! O ile oczywiście Xeri mu pozwolił. Uśmiechnął się niepewnie, jakby było mu trochę wstyd. Ale to głównie przez to, co chciał mu powiedzieć.
– Wiesz, jest jeszcze jedna rzecz, o której Ci nie powiedziałem. Chciałbym Ci kogoś jeszcze przedstawić, moje pisklęta – powiedział, rozglądając się dookoła, szukając wzrokiem Sei i Noriko. Tę pierwszą dostrzegł w dość… Niecodziennej sytuacji, uh, chciał im przeszkadzać? Chyba nie, a zresztą… Nie teraz. Nieco się zaniepokoił tym, że nie widział nigdzie Noriko. Hm. Wydawało mu się, że tu byli? A może to sobie ubzdurał… Ah, tak, Xeri! – Tamta niebieska samica to moja córka, Seisei – wskazał na nią łapą – są jeszcze Noriko i Kiko, ale, niezbyt ich tu widzę – wymamrotał do siebie, spoglądając na Xeriego. – Jest jeszcze Denden, ale on, uhhh… Śpi – powiedział wyraźnie niemrawo. – Chciałbym żebyś ich poznał, albo, no, wiedział o nich, bo nie wiem czy teraz będę mógł Was sobie należycie przedstawić… – Mógł powiedzieć o nich wcześniej, ale jakoś tak… Poczuł ze teraz już diametralnie coś się w ich relacji zmieniło. Na tyle, że chciałby, żeby Xeri był bliżej nie tylko niego, ale też reszty jego rodziny.
Xeri
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 12 mar 2025, 3:38
autor: Niereformowalna Barakuda
Seisei jeszcze chwilę temu gotowała się do walki. Chciała się wykazać – zaimponować Lambie. Flirciarskie taktyki drugiej samicy działały bez najmniejszej wątpliwości i podbijały gotującą się w wojowniczce młodzieńczą żarliwość.
Mimo tego, słysząc jej słowa Barakuda przekręciła łeb na bok. Pomyślała, a po chwili wyprostowała się, a delikatny uśmiech wrócił na jej pysk.
– Możemy to też zrobić bez pojedynku. Brzmi jakbym miała dostać nagrodę niezależnie kto wygra. – Chociaż wydawała się być spokojniejsza, cała energia musiała gdzieś uciec, więc ogon zadrżał gwałtownie. Podobnie uszy, zanim Seisei strzepnęła całe ciało. Dopiero po tym zrobiła kilka kroków do przodu, podążając za Lambą, która chwilę wcześniej się odsunęła.
– Nie mam co prawda zbyt dużo do jedzenia w grocie, ale mogłabym może złapać coś nad rzeką. – Mówiła, jakby zastanawiając się na głos, a w międzyczasie jak gdyby nigdy nic, niespiesznie zaczęła się kłaść.
– A skoro już tam będziemy to z chęcią wyszoruję ci co będziesz chciała. Twoje łuski wyglądają na bardzo miłe w dotyku. – I plop. Ułożyła się ulegle na pleckach, zgniatając swój policzek o bok łapy Lamby. Nie przeszkadzało jej to, że dzięki temu widzi samicę do góry nogami.
Do tej pory wydawała się całkowicie pewna siebie, ale w końcu zawahała się nawet jeżeli tylko na chwilę. W końcu podniosła szpon i wyciągnęła go do góry, wskazując na ucho Lamby.
– A ja... Bardzo podobają mi się twoje kolczyki. Też chciałabym takie wieszać na swoim uchu. – Przyznała, po czym podkreśliła swoje słowa machając jednym, niezgniecionym między smokami uchem.
Lamba
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 12 mar 2025, 16:35
autor: Naga Magia
- Przekręciła ciekawsko łeb.. To... chciała czy nie chciała? Lamba trochę odetchnęła bo BARDZO nie chciała się przed tak, hmhmm, umięśnioną i dostojną samicą wyłożyć jak cielak ze złamana nogą a romantyczna kolacja i głęboka rozmowa były bardziej w zakresie jej umiejętności. Choć jej źródło maddary bylo trochę zawiedzione, sama Lamba uśmiechnęła się promiennie.
– Ahhh, no w sumie.. masz rację. W sumie możemy sobie pograć w coś innego i również ustalić jakieś nagrody, hm? – obserwowała ją figlarnymi ślepiami, śledząc każdy najmniejszy ruch jaki zrobiła towarzysząca jej Samica. Zachichotała na otrzepanie a potem, stojąc dalej w miejscu, obserwowała jak ta dość niespiesznie się pokłada.
– Hmmm, taka pieczona ryba.. – sama Lamba zaczęła myśleć na głos – Faszerowana lubczykiem i czymś słodkim jak.. truskawki na przykład. Tak dla przełamania smaku, to byłoby coś.. – zagwizdała pod nosem, patrząc w piękny pysk tej uroczej wojowniczki, która zaprosiła ją na randkę.
Ah, pochwaliła jeszcze jej łuski. Lamba bez skrępowania po prostu... Położyła się na Seisei. Nie przez jakieś zdrożne myśli (mmm choć te mięśnie proszę państwa..) a przez to że długa, wężowa sylwetka wyglądała na WIELCE wygodną. Ułożyła się tak by nie przygniatać jej za mocno do ziemie ale by ich łuski mogły do siebie przylegać. I ciała. Hehe.
– Możesz sobie pomacać. – powiedziała już ciszej, będąc pyskiem w pysk z Ziemistą a potem odgarnęła swoje włosy. – Da się zrobić. A jakiego kolczyka byś chciała? – zagaiła, ujmując jedną łapą lewe uszko jej towarzyszki, przyglądając się gdzie najlepiej będzie zrobić nakłucie.
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 14 mar 2025, 19:25
autor: Niereformowalna Barakuda
Nie oponowała. Nie była nawet bardzo zdziwiona, chociaż większość smoków, by się nie zdecydowało na taką bliskość. W końcu ktoś chciał odwzajemnić jej przytulaśność. To sprawiało, że czuła się szczęśliwa. Zachichotała cicho i zaczęła bezwiednie kiwać tylnymi łapkami.
Jej przednie łapy za to oparły się po bokach żeber samiczki. Ostrożnie. Lamba chyba dała jej pozwolenie, ale Seisei nie była przyzwyczajona do takiej otwartości, dlatego najpierw, zerknęła samiczce w oczy, pilnując czy się nie zezłości. Zwykle nie zadawała zbyt dużo pytań, tylko robiła, ale może po prostu to jak ładna była Lamba ją oniesmielało. Jeżeli nie zauważyła karcącego wzroku, oparła łapki na fioletowych łuskach, a jej pyszczek rozpromienił przyjazny uśmiech. Lekko pogładziła palcami boki samiczki, uważając na szpony i czując ciepło na swoich własnych polikach.
– Mam w grocie parę wiszących kolczyków. Wyglądają jak kolorowe rybki. – Powiedziała. Pozwalając Lambie na to, by ta przekręcała jej łebek jak tylko zapragnie. Ucho tylko za pierwszym dotykiem drgnęło, ale potem Seisei przymknęła oczy jakby cieszyła się z ciepłych promieni słońca. Ciężar na piersi uspokajał ją nieco, dzięki czemu ogon leżał spokojnie, zamiast kosić pobliskie kwiaty
– Wystarczy mi jeden. Drugi chciałam komuś dać. Myślałam o Danielu. To tamta czarna harpia. Ale on by go nie nosił. – Powiedziała, wskazując wzrokiem siedzącego na kamieniu kompana, który odwrócił wzrok, gdy zauważył, że jest postrzegany. Wystarczyło, że już dwa razy był bliski interwencji.
Seisei szybko jednak zaczęła wodzić oczami po reszcie łąki.
– O moim braciszku, którego aktualnie nie widzę, ale on i tak nie ma uszu... Znaczy... Chwilowo ma – za karę chyba. – Kręciła łebkiem, szukając go i w końcu zatrzymała się... Zmarszczyła brwi w niezrozumieniu.
Ziąb leżał na kwiatkach, a jeszcze chwilę temu przecież miał towarzystwo.
Barakuda spojrzała za chudym, szpiczastym smokiem.
– Lamba... Czy to twój przyjaciel? Ten taki z rogiem na czole? – Zapytała, zerkając na drugą samiczkę.
– Źle się poczuł? Bo miał wianek Trzmiela, i rozmawiali... A teraz Trzmiel oddał swój wianek na drzewo! – Wyszeptała teatralnie, widocznie zaaferowana. Bo co to miało niby znaczyć?
Była rozdarta między martwieniem się o zdrowie nieznajomego, a jego poczytalność. Odprawił Trzmiela? Jej przyjaciela???
Powalająca Łuska
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 14 mar 2025, 22:05
autor: Łuna Czaroitu
Mhm, o dziwo nawet nie przeszkadzały mu obecne na kwiatowym polu smoki, na dłuższą chwilę zupełnie o nich zapomniał, choć wcześniej czuł się przez to towarzystwo skrępowany.
Fioletowofutry siedział praktycznie nieruchomo, przytulony do czerwonej grzywy, jakby w obawie, że jakimkolwiek większym ruchem mógłby zepsuć tą chwilę. Pomyślał sobie jak… wyjątkowo przyjemne są takie gesty… I jak chyba mu tego czasem brakowało… Sam bowiem zbyt wiele tego nie otrzymywał, ani za bardzo nie rozdawał. Z rozdawaniem było mu czasem... niezręcznie. Co innego, gdy ktoś bliski wpierw mu ten kontakt fizyczny oferował. Wtedy było w porządku, nawet i bardzo. Kto wie, może kiedyś bardziej przywyknie i się nauczy... Um, wracając.
Bez problemu wypuścił Kairakiego ze swojego objęcia, a gdy ich pyski znów były naprzeciw siebie, od razu pochylił łeb, by łapą przetrzeć mokre ślepia i pozbyć się łez. Odchrząknął cicho, po czym nieco się wyprostował i uśmiechnął ciepło do drugiego samca. Zaraz jednak przybrał bardziej pytający wyraz, gdy Kai zaczął mówić.
Miał… pisklęta..?
No i co teraz myśleć… Znaczy, um, nie było to nic szokującego, prawda. Tylko uh.
Oczywiście zamiast zapytać, to w jego łbie już pojawiło się kilka opcji. Przygarnął je? Czy może już kiedyś z kimś był? Nie wydawało mu się, żeby kiedykolwiek dostrzegł podobieństwo u jakiegoś innego smoka. Chwila, czemu miałby, przecież znał tylko parę smoków z Ziemi. A raczej jedynie kojarzył, więc szanse są nikłe.
Albo co jeśli Kai nadal był z kimś innym i dlatego wcześniej nie mówił nic o pisklętach? Chwila, przecież nie musiał mu mówić o sobie wszystkiego, miał prawo się tym nie dzielić, jeśli nie chciał. No właśnie, dlaczego Xeri by tego wymagał, skoro on sam długo nie mówił mu chociażby o swojej siostrze, którą ma w głowie! Nie powinien, nie powinien! Tylko kim więc był dla niego Xeri? GAH, o czym on teraz myśli, przecież nie ma się czym przejmować, co nie?? Dobrze, że jednak mu powiedział, tak. Przecież Ametryn byłby chętny poznać jego rodzinę!
Jego mały mętlik w głowie z zewnątrz wyglądał zapewne jak chwilowe zatrzymanie wszelkich procesów myślowych. Zamrugał dwukolorowymi ślepiami i zwrócił łeb w kierunku, który wskazała mu łapa szarofutrego. Oh… rzeczywiście z samego wyglądu mógłby nie zauważyć pokrewieństwa. Więc pewnie jednak je przygarnął..? Agh, to nie ważne! Wrócił spojrzeniem do samca i spoważniał lekko. Sposób w jaki wypowiedział się na temat snu jednego z piskląt… cóż, mógł się domyślać o jaki sen chodziło… Poruszył delikatnie łapą, którą wcześniej położył na tej należącej do Kairakiego, by ją pogłaskać.
Raz jeszcze rozejrzał się po łące, choć wiedział, że pozostałych młodzików tu teraz nie zobaczy, odetchnął i spojrzał na rozmówcę.
– W porządku. Dziękuję, że mi powiedziałeś. Oczywiście miło byłoby ich poznać. – odparł, uśmiechając się lekko. – Choć um, pewnie też przyszli się tutaj pobawić, więc nie musimy im przeszkadzać… Także... co powiesz na jakieś spotkanie, żebyś mógł nas przedstawić? – W końcu... nadal był ich ciekawy. Więc to... dobry pomysł? Chyba tak. Choć już na samą myśl poczuł lekki stres, ah...
Pąk Róży
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 15 mar 2025, 2:42
autor: Skaza Granatu
Spodziewał się i absolutnie nie przeszkadzały mu spojrzenia, jakie zebrane smoki rzucały w ich stronę. Smolisty dym buchał mu z nozdrzy i pyska. Prychnął na jej słowa, jeżąc się jeszcze bardziej. Jego ogon szarpał ziemię za nim. Ciężko powiedzieć, że była taka możliwość, ale słysząc jej słowa, był jeszcze bardziej wściekły. Zaskakujące jest to, że to, co ona powiedziała, dużo bardziej przypominało targowisko.
- To nie targowisko, gdzie bierzesz, co chcesz, tylko dlatego, że jest taka opcja, a druga strona nie może powiedzieć nie.
Wysyczał wściekle, napinając mięśnie, w każdej chwili gotów do skoku.
Nie spodziewał się, że Amon wychyli się, przechodząc pod jego skrzydłem. Zwinął je do dużo wygodniejszej pozycji tak na wszelki wypadek. Dalej czerwone ślepia były wlepione w rajską z uwagą. Nie był ślepy, widział reakcje Amona, nerwowe spojrzenie i dygotanie. Nie mógł więc pozwolić sobie na opadnięcie czujności, gdyby znów postanowiła zaatakować.
Pozwolił mu mówić, najwyraźniej był w tym dużo lepszy niż on. Nie podobało mu się, że Amon wyglądał na tak zranionego, jak gdyby zrobił coś złego. Hisseth nie widział w całej tej sytuacji, ani trochę winy łowcy. Wściekła rajska nie potrafiła przyjąć odmowy. Kiedy Rytuał wpadł na jego łapę, wojownik rozluźnił mięśnie nieznacznie.
Oderwał spojrzenie czerwonych ślepi od przeciwniczki i przeniósł je na pysk Amona, nabierając głęboki wdech, pozwalając, by cała jego postawa złagodniała.
Czy Amon mógł go przez to uważać za jakiegoś rodzaju zagrożenie? Raczej był dość nerwowy w towarzystwie innych smoków, jak zauważył, ale czy być może go przestraszył? Nie chciał, żeby nagle patrzył na niego tym wystraszonym spojrzeniem. Jeszcze ta prośba, czy naprawdę był widziany jako krwiożercza bestia bez opamiętania? Na samo to pytanie czysty szok wdarł się na jego pysk. Może powinien zająć się tym inaczej? Zmieszanie zaczęło kłębić się w ciele Skowytu.
Smoczyca odeszła, a na jej ostatnie słowa sam wojownik gryzł się w język, żeby nie naubliżać jej za tego psa.
Kiedy Sen się przy nich pojawił, kiwnął mu łbem. Rozumiał sugestię.
W końcu częściowo się rozluźnił, a kolce na jego grzbiecie opadły łagodnie do normalnego lekko sterczącego stanu. Odwrócił łeb w kierunku łowcy, zerknął też na wianki, leżące na ziemi z ulgą stwierdzając, że nic im się nie stało. Naprawdę starał się, żeby jego głos był łagodny w tym wypadku.
- Wszystko w porządku Amon?
Rytuał Pokotu Daleka Łuska
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 16 mar 2025, 21:08
autor: Jarzmo Brzasku
SPIS TREŚCI WĄTKU:
Post Gorzkiego Miodu
» klik «
"Przykułaś moje spojrzenie i zajęłaś myśli. Więc chciałabym cię poznać."
Jara nie spodziewała się tych słów z pyska byłej przywódczyni Słońca. W fioletowych ślepiach odbiło się zaskoczenie, chociaż górska smoczyca nie była nazbyt ekspresywna.
Przymknęła ślepia, milcząc przez parę oddechów.
Uchyliła pysk jakby próbując coś powiedzieć, lecz żadne słowa nie uciekły z jej pyska. Zamiast swojej typowej żołnierskiej sylwetki, Rycerska wydawała się być mniejsza niż zwykle, gdy tak siedziała lekko przygarbiona.
Dopiero za drugim razem, gdy spojrzała w policzek Arel, bo w oczy nie była w stanie udało jej się pozbierać myśli.
–
Miło jest być obiektem czyjegoś uznania – zaczęła. Wahanie wkradło jej się do pyska.
"Ale ale ale" cisnęło jej się na język.
Ale jestem zbyt złamana by cokolwiek ci obiecać.
Ale jestem zbyt zmęczona by próbować się otworzyć.
Ale jestem szmatą, która nie zasługuje na nic dobrego.
Ale... bym chciała znaleźć drugie ciało tylko po to by zapomnieć o sobie.
–
Lecz możesz się skaleczyć na złamanym szkle. – dodała w końcu z mieszanką łagodności i zrezygnowania. Tym razem, spojrzała Słonecznej w oczy.
Gorzki Miód
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 17 mar 2025, 13:14
autor: Naga Magia
- Oczywiście że Lamba dała jej pozwolenie! Sama nie miała żadnego problemu z byciem dotykaną w ten czy inny sposób, choć na razie oczywiście leżały sobie obie niewinnie a sama Słoneczna skupiona była ja delikatnym zaznaczeniu gdzie mogłaby zrobić przekłucie. Odwzajemniła spojrzenie, uśmiechając się jeszcze szerzej. Peeewnie Piękna Wojowniczko macaj sobie ile wlezie!
– Rybki! A jakie? Wiesz, słyszałam że niektórzy "chodzą na ryby" ale nigdy nie byłam sama. Tata mi mówił że jedyne gdzie chodził to na dupeczki ale tam też mnie nigdy nie zabrał. – burknęła, jakoby obrażona strasznie tym faktem bo co, może ona chciała iść na te dupeczki ale ojciec zawsze jakoś zmieniał temat. I na ryby też chciała iść to też jej nigdy nie zabrał! Kochała go bardzo ale czasem strasznie się wykręcał od jakiś aktywności! – Ale to pasuje tak niżej. To wtedy będzie ładnie wisieć. – odpowiedziała z uśmiechem, przyciskając delikatnie opuszkiem na lewym uchu miejsce, o które jej chodziło. Słuchała też dalej, odwracając się w stronę kompana. Zachichotała na jego reakcje.
– Ale słodziak! – dodała z uśmiechem, wodząc za braciszkiem, którego akurat nie było. Ah, braciszek..
– Fajnie że dałby sobie założyć kolczyk, ja mojemu raz robiłam makijaż jak spał to myślałam że mnie zabije. A teraz udawał że mnie nie zna. Dupek. – fuknęła, wodząc dalej tam gdzie łeb Seisei. Już miała dopytać jak to ma uszy za kare, uszy przecież fajna i ładna rzecz gdy samica zwróciła uwagę na..
– Ishuś? Mhm, to mój przyjaciel... – i.. no tak! Przecież sam miał randkę?! I czemu? Powiodła wzrokiem za rzekomym Trzmielem i zobaczyła że ten odwiesza wianek. Że CO PROSZĘ..
Opcje były dwie. Jedna bardziej tragiczna od drugiej więc Lamba spróbowała wybrać to mniejsze zło. Spojrzała na Barakudę.
– Słuchaj, zrobimy sobie od naszego słodkiego spotkania małą przerwę, co? Nie znam tego Trzmiela ale Ty go znasz więc wiesz, podejdź no tam może, zagadaj co się stało a ja zagadam do Ishusia! Wiesz, pewnie nic takiego się nie stało tylko.. – zniżyła głos – Ishuś trochę wstydzioch jest, wiesz.. I trochę taki.. no czasem źle opisze o co mu chodzi. Ale to kochany chłopak jest, serio Ci mówię! Więc może im pomożemy, słodka Sei? – mrugnęła do niej ślepiem a potem polizała po lewym policzku, schodząc z niej.
– Jak coś to wiesz, mentalnie dawaj znać. Ja też dam! – rzuciła i ruszyła do naburmuszonego przyjaciela o którego była teraz serio zmartwiona!
Postanowiła trochę rozluźnić atmosferę – Zaczęła się kołysać, jak gdyby w tańcu a przed Ishamaarem miały pojawić się dwa białe kotki – Jedne z wywróconą do góry nogami miseczką a drugi z kokardką. Razem zaczęły swój meow meow koncert specjalnie dal Ishy którym dyrygowała Lamba, dochodząc zaraz obok by siąść z boku, kładąc łapę na lewym ramieniu przyjaciela. Odezwała się dopiero po chwili, czekając na kulminacyjny moment kociej piosenki, szczególnie że koci twór serio dawał z siebie wszystko, szło się wzruszyć!
– Heeej, co się stało Ishuś? Wszystko okej? – zapytała finalnie, patrząc na niego przenikliwie. Dobrze wiedział o co jej chodzi, niech nie próbuje udawać!
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 17 mar 2025, 15:28
autor: Bezczas Gwiazd
W każdej chwili była gotowa pożałować swojej śmiałości, ale trzymała zdławiony oddech na wodzy; udawała, że nie zauważa własnego serca niecierpliwie czekającego, aż będzie po wszystkim. Ona była cierpliwa, nawet gdy Jara spuszczała wzrok i zbierała myśli. Zamierzała być cierpliwa nawet gdy jej płonna nadzieja zaczynała więdnąć.
To Kirim nie zamierzał czekać – kocur podszedł bliżej, by obwąchać palce górskiej smoczycy. Musnąć polikiem jej nadgarstek nalegającym, pewnym dotykiem. On swoje zdecydował. Nie przyjmował protestów.
Poprawiła niepewnie skrzydła. Dyskomfort powoli w niej wzbierał jak morski przypływ, gdy Jara wreszcie się odezwała. Uznanie – czy zabrzmiała tak pusto? Złamane szkło.
Złapała wzrok Rycerskiej, gdy tylko ta ośmieliła się spojrzeć. Jej złote ślepia były duże. Wypełniały się niepewnością. Myśli zaczynały drżeć w napięciu.
– Nie boję się krwi – przyznała szczerze – naiwnie, jesteś naiwna – po dwóch oddechach. Bała się, ale własnej. Nie cudzej. I nie na tyle. – Ale dlatego zostawiam wybór w twoich łapach – dodała ciszej; tym razem to ona spuściła łeb. Skupiła spojrzenie na Kirimie. Przygasła.
Rycerska Łuska
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 17 mar 2025, 16:47
autor: Jarzmo Brzasku
Jara wpatrywała w Arel badawczo. Poczuła się winna tym jak zgasiła Powroty, swoją własną niepewnością. Zacisnęła szpony mocniej na trzymanym kwieciu, kiedy koci nos dotknął jej łapy. Czuła zmieszanie, którego nie potrafiła rozwikłać mimo, że znała jego źródło.
Powoli uniosła łapę wraz z wiankiem, po czym zawiesiła go sobie na łbie, hacząc nieznacznie o korone z rogów. Kolory kwiecia odbiły sie od jej szklanych rogów, sprawiając że drobne kolorowe poblaski spruszyły łuski bladej samicy.
– Przepraszam. Nie tak winno się odpowiadać na takie zaproszenia. Minęły księżyce odkąd... – zaczęła lecz słowa znów gdzieś jej uciekły.
"Odkąd ktoś się mną zainteresował jako potencjalną partnerką"? Powroty ledwie zaproponowała jej "poznanie się", sugerowanie czegoś więcej z tej interakcji byłoby nie na miejscu.
Odchrząknęła i wyprostowała się, podnosząc łeb i poprawiając skrzydła.
Kiwnęła łbem drugiej smoczycy.
– Twoje zainteresowanie jest miłą niespodzianką, chętnie się udam z tobą na spacer.
Gorzki Miód
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 17 mar 2025, 21:14
autor: Melancholijny Kaprys
Pokiwał głową na pytanie o pustynie. Nie wiedział czemu akurat o ten typ krajobrazu pyta jego nowy kolega, ale cóż, może ktoś lubił rzeczywiście pustynie. Przynajmniej mieli w słońcu coś, co się Myszy spodoba.
— Tak, mamy pustynie, właściwie to do stada słońca należy największą pustynia w całych Wolnych Stadach, więc jeśli je lubisz, to idealnie trafiłeś. Kiedyś się tam wybierzemy. Sam raczej rzadko tam chodziłem, ale może w towarzystwie będzie ciekawiej. — Uśmiechnął się ciepło. Czy naprawdę będzie miał teraz kolegę? I to z własnego stada? Chociaż najpewniej będzie dużo częściej spędzał czas ze smokami, które zna najlepiej, czyli z tą jego bandą. Wydawali się naprawdę ciekawi i interesujący, ale czy na pewno go polubią i będą chcieli spędzać czas również z nim? W końcu nie wszystkie smoki doceniają cudowne usposobienie Jemiołuszka. Niektórzy byli wyjątkowo dziwaczni. Jednak Myszozwierz wydawał się w porządku i miał nadzieję, że nie będzie to ich ostatnie spotkanie.
Młodziak również obserwował poczynania ślicznego ptaszyska i delikatnie poruszył uszkiem. Starszy pisklak dostał śliczne niebieskie piórko do swojej wiązanki. Było przepiękne, w urodziwym kolorze, a w dodatku jakby się paliło! A mimo to cały wianek był nienaruszony, jakby ogień był jedynie iluzją. Zamrugał zaskoczony, kiedy do wianka Jemiołuszka Tancerz także przymocował swoje piórko, mniejsze, ale jednak. Tylko czemu?
Spojrzał na feniksa i się delikatnie uśmiechnął. Skinął pyszczkiem w geście podziękowania i wdzięczności.
Na słowa Myszy, roześmiał się krótko. Dobrze było mieć kogoś od sekretów, choć smoki potrafiły być ogromnie fałszywe, to chciał, bardzo pragnął wierzyć, że nie wszystkie. Jego plan był również dobry. W miarę, ale razem na pewno coś wykombinują.
— Dobra! Zrobienie pułapki to świetny pomysł, no i odejście również. Tutaj nie kręci się zbyt wiele piskląt, ale w niektórych miejscach łatwiej na nie trafić. Niestety nie ma chyba żadnego takiego specjalnego miejsca dla pisklaków, a szkoda, bo powinno być... może po prostu ja o nim nie wiem, ale nie szkodzi! — Uśmiechnął się podekscytowany na pomysł zastawienia pułapki. Nie widział w tym pomyśle nic a nic złego, w końcu nie zrobią nic szkodliwego, nikogo nie zranią, ani nie będą nieprzyjemni. KAŻDY by chciał wpaść w taką pułapkę, to będzie początek kolejnej, świetnej przyjaźni!
— Dobra najpierw weźmy wianki i chodźmy! — Sięgnął po swój wianek i założył go sobie. Nie dość, ze śliczna ozdoba to jeszcze nie będzie mu przeszkadzał podczas całej akcji.
— Czy Tancerz mógłby z góry sprawdzić teren? Może by dostrzegł jakiegoś pisklaka, kto wie, wtedy od razu byśmy zastawili pułapkę, byłoby mniej czekania, ale w ostateczności możemy ją zrobić gdziekolwiek i wtedy też wypali. Po prostu będziemy musieli nieco dłużej poczekać. — Kiedy pozostała dwójka się zebrała, ruszyli kawałek od drzewa, gdzieś na pewno musi się plątać jakiś pisklak. Zastawią idealną pułapkę i wtedy nie będzie problemu z tym czy ktoś weźmie ich piękne prace, czy nie, bo posłużą do wyśmienitej zabawy!
Przejściowy Kolec Tancerz
// plus można sie przenieść
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 20 mar 2025, 20:34
autor: Bezczas Gwiazd
Patrzenie na Kirima oznaczało, że w jej polu widzenia znalazł się też wianek spoczywający w łapach Jary – czyli nie było gdzie uciec wzrokiem od materii ich rozmowy. Była już tylko owadem, który wpadł w żywicę. Każdy ruch sprawiał, że jej palce zatapiały się głębiej w bursztynowy miąższ... sytuacji, którą sama sobie zgotowała.
Nim jednak jej myśli zawędrowały za daleko, by wrócić, światło zatańczyło na alabastrowych łuskach. Kwiecie drgnęło. Łapy i łeb Jary podjęły inicjatywę, a złote spojrzenie Arel powędrowało za wiankiem – tonące jak owad w żywicy.
Głęboki oddech. Przestała być gotowa na to, o ile kiedykolwiek w ogóle była, ale dała z siebie wszystko, by odsunąć od siebie swoją płochą naturę. Kirim zresztą ochoczo w tym pomagał.
Po kolejnym wdechu jej pysk rozświetlił rosnący uśmiech – jak słońce wznoszące się powoli nad horyzont. Niósł ze sobą szczerość i prostą radość.
– Nie musisz przepraszać – odpowiedziała z nowo odnalezioną dozą lekkości; choć wypadałoby by przyznać, że słowa Rycerskiej przydały jej pewności siebie. Przetarła łapą trawę ożywioną boskim czarem w imitacji kroku. Pobłądziła spojrzeniem po horyzoncie. – Znam miejsce z przyjemnym widokiem na okolicę – dodała, w ramach propozycji przekrzywiając łeb. Gotowa była ruszyć i poprowadzić Rycerską do obmyślonego miejsca.
– Pewnie nie spodziewałaś się znajomego pyska? – spytała w międzyczasie łagodnie, z lekkim uśmiechem.
Rycerska Łuska
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 21 mar 2025, 7:25
autor: Pomroki Przedświtu
- Ishamaar leżał, oczywiście w pozycji pozwalającej na natychmiastowe podniesienie się, i pustym, niewiedzącym wzrokiem omiatał okolicę. Widział oczywiście, co się działo, wiedział, co widzi, ale jakby nie potrafił dać niczemu żadnej wagi. Nagłe śpiewające koty, które pojawiły się przed nim mogłyby być równie dobrze kupką starego śniegu, na której wzrok Ishamaara akurat legł. Lambardziara też tam była. Zanotował to, oraz, że robiła coś Lambardziarowego.
A teraz się do niego zbliżała bardziej.
A teraz się dosiadała.
Teraz jej łapa wędrowała w jego stronę.
A teraz... – gdy łapa dotknęła jego ramienia smok spiął się jeszcze bardziej, mimo wszystko zaskoczony kontaktem, i spróbował zrzucić z siebie skrzydłem to nagłe obce ciało. Prawie wyszczerzył zęby w groźbie do czegokolwiek albo kogokolwiek go dotknęło.... nie, nie czegokolwiek. Lamabardziara? Nie powinno jej tu być. Jej miejsce było.... dobrze, nie wiedziała gdzie, ale na pewno jej obecność nie pasowała mu razem z cichymi groźbami i niewypowiedzianymi zasadami. Z tańcem między liniami Prawa, z pochyleniem łba i tylko patrzeniem, patrzeniem, patrzeniem, gdy ktoś był karany, bo wtedy to przynajmniej nie byłeś ty. Bo wtedy to ty byłeś lepszy, bo udało ci się zachować prawo, a biedakom przed nim to się należało, bo powinni byli bardziej uważać. Nie, Lambardziara pasowała mu do smaku piasku na języku mniej niż kaktus w morzu. Stanowiła jakiś dziwny ewenement, jakieś załamanie w systemie.
Nie powinno jej tutaj być.
Gardło Ishamaara zacisnęło się, jednak mimo to, słowa które je upuściły były idealnie dźwięczne -Wracaj do swojej pary, Lambadziaro-
//Powalająca Łuska
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 21 mar 2025, 17:49
autor: Czarołykacz
Oczywiście fakt, że jego nowemu koledze (swoją drogą to nawet się sobie nie przedstawieli, ale Mysz nie był typem smoka, która zwracałby uwagę na takie szczegóły) spodobał się Myszozwierzowy plan, niezwykle połechtał ego pomysłodawcy. Widać to jednak było jedynie po jego cwanym uśmieszku, który równie dobrze można by zwalić na dobry humor. Tak, to był bardzo dobry dzień... No, a przynajmniej dla Myszy, bo tak bardzo pochłonęło go plecenie wianków z drugim pisklęciem oraz z Tancerzem, że nawet nie zauważył jaki dramat przeżywał w tej chwili Ishamaar.
– Oooo, tak, to dobry pomysł! – zgodził się z pomysłem na skorzystanie z pomocy Tancerza i od razu też przeszedł do działania. – Tancerz, pomożesz? Będziemy iść za tobą, a jak kogoś znajdziesz, to dasz nam znać. – Gdy będzie trzeba na pewno zrozumieją co Feniks ma na myśli.
Z tymi słowami Myszka delikatnie chwycił między zęby swój bukiecik, gotowy ruszyć w drogę.
Jemiołuszek Tancerz
//zt (probably)
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 22 mar 2025, 0:15
autor: Płatki na Wietrze
Heh, to Kairaki znacznie wcześniej zapomniał o obecności innych smoków, mianowicie – kiedy tylko dostrzegł Xeriego i zaczął myśleć nad prezentem dla niego. W sumie, teraz ledwo pomyślał o swoich dzieciach… Ah, te uczucia.
Huh, nieco go zmartwiło chwilowe milczenie Xeriego. Czy to… Ah, y, uh… Chyba zapomniał wspomnieć o czymś jeszcze.
– Ah, y, przepraszam, zapomniałem dodać, że nie są moi, tylkoooo... Mojej siostry… Dała mi ich jaja zanim wyruszyła gdzieś w świat – dodał cicho i ciepło, bo w sumie… Tak się do nich przywiązał, że zapomniał że nie są z jego krwi. Heh. – Czasem o tym zapominam – przyznał, uśmiechając się na tę myśl. Rozejrzał się jeszcze. – Chciałbyś się może gdzieś przejść? Gdzieś na bok, żeby było, milej – ostatnie słowo wypowiedział jakby speszony na swoje myśli. Huh.
Xeri
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
: 22 mar 2025, 23:09
autor: Jarzmo Brzasku
Jara wpatrywała się ostrożnie w Arel. W jej ruchy, jej gesty, jej reakcje. Na jej długim bladym pysku pojawił się wątły, niepewny uśmiech. Nie tak onieśmielający jak ten należący do Słonecznej, lecz na pewno był to jakiś postęp.
Rycerska skinęła Arel łbem gdy ta zaproponowała by się przenieść. Podeszła krok bliżej, gotowa do drogi.
– Przyznam, że sama nie wiem czego się spodziewałam. Sama nie ośmieliłabym się tu przyjść. – Przechyliła łeb by spojrzeć kątem ślepia na przetwierającą się gdzieś z tyłu Lambe.
Gorzki Miód