Strona 6 z 8

Spotkanie Młodych XX

: 18 lip 2024, 17:54
autor: Tonacje Deszczu

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Nie liczyło się co chciał, a czego nie chciał. Zrozumie, kiedy odrośnie od ziemi bardziej, niż łodyga przeciętnej łąkowej tymotki – tak uważała.
– Chodzi o statystykę – odpowiada pisklęciu pachnącemu nikim. – A to czy będzie lepiej, czy nie, jest kwestią subiektywną – tak samo jak oceny Piastunów oraz Proroka, w związku z czym im więcej kreatywnych pomysłów z jednej grupy, tym większa szansa, że któryś z nich szczególnie przypadnie gustom. Nie mówię jednak, że nie masz racji. Bądź co bądź... w kupie siła.

Wiedziała, że tak małe pisklę jak Chochlik może tego jeszcze nie rozumieć, albo zwyczajnie nie doceniać. Praca w grupie nie zawsze przynosiła korzyści, a tym bardziej w dużej grupie. Im więcej pysków, tym więcej pomysłów, a im więcej pomysłów, tym więcej aspektów, o które można by wejść w sprzeczkę. Indywidualizm oraz niezależność były dobrymi cechami. W smutny jednak sposób rzadko docenianymi.

Westchnęła cicho, nie zamierzając dyskutować. W gruncie rzeczy nie obchodziło ją to, aby przekonać kogoś do swoich racji. Miała w nosie ich zdanie oraz poglądy – grunt, że żyła w zgodzie i harmonii ze swoimi własnymi.
– Ale pomysły macie świetne – chwali tych, którzy byli z nią w grupie, trochę nieśmiało. – Dobrze wymyśliłeś z tymi Bogami zamkniętymi w lodzie – dodaje w kierunku Chochlika. Miało to ręce i nogi, było wiarygodne. Nosiło w sobie smoczą wiarę i nadzieję oraz konflikt między tym, czy smoki powinny polegać tylko i wyłącznie na boskiej sile, poddając się jej osądowi, czy własnymi łapami sięgnąć po wodze życia, aby decydować o swoim losie osobiście – czynnie, nie biernie.

Sama zaczęła myśleć o jakiejś innej historii, ale... może faktycznie lepiej było tym razem skupić się na pracy zespołowej? W gruncie rzeczy całe życie polegała tylko na sobie, bo tak było łatwiej – liczyć na siebie, gdyż sama siebie zawieść nie mogła. Hmpf.

Spotkanie Młodych XX

: 18 lip 2024, 20:36
autor: Kojące Marzenia
/nic ważnego, przemyślenia wobec grupowej historyjki

Elsept tylko pokiwał łbem na słowa samicy ze stada Słońca. Jej plan był dobry, dodawanie krwi go brzydziło i przez to czuł się niekomfortowo... I tak na prawdę w duchu było mu już wszystko jedno czy cokolwiek i ktokolwiek coś doda do tej historii. Po co to wszystko, uh! Nie mógł po prostu padać deszcz?
Znów spojrzał na starszą siostrę, a potem na młodsze rodzeństwo i nieco się wyłączył, zastanawiając się nad tym jak im idzie. Najważniejsze, że samica wyszła z inicjatywą, że sama zgłosi się i przedstawi te plany Strażnikowi i... hm Piastunom. W głupim umyśle pojawiła się taka myśl, iż nawet dobrze byłoby, aby w historii nie było krwi, a więc i... kibicował innym drużynom. Oby wpadli na mniej makabryczne opisy. W jego umyśle długi czas jednak wierciło i uwierało... Myśl, że na to może pozwolić... ALE jeśli zgłosi jakieś pretensje to może samiczka się obrazi? Co gorsza może to on będzie musiał publicznie powiedzieć tą historię! Co to to nie!
Zacisnął pysk. Czasu było za mało, wydawało się, że reszta już zgłaszała swoje historie. Poczuł napięcie i zacisnął pysk w skupieniu obserwując teraz proroka, a potem dorosłe smoki, które miały głosować. W sumie to ciekawe czy będą obiektywne przy ocenie...

Spotkanie Młodych XX

: 18 lip 2024, 21:24
autor: Rdzeń Zarazy
Spojrzał jeszcze na Chochlika. No rozumiał go, ale też rozumiał po części Drobną.
-Może i nie zostaniemy wybrani, ale fajnie wymyślić jak najwięcej możliwości i dobrze się przy tym bawić. Tak przynajmniej mi się wydaje.
Powiedział do niego odpowiadając na jego pierwsze słowa, po czym spojrzał na brata by kontynuować rozkminki.
Samiec cichutko dyskutował z Herianem i kiedy byli gotowi chciał podać swoją wersje z bratem, ale zanim to zrobił, Chochlik już się wtracił. No niech i tak bedzie. Machnął na to łapą, najwyżej zaraz wyciągnie znowu swoją misję do strugania.

Zarys Aspektów Chochlik

Spotkanie Młodych XX

: 19 lip 2024, 3:53
autor: Pomruk Grozy
Siostra jednak poszła za nim; dobrze, tak powinno być, przynajmniej w jego opinii. To mu trochę pomogło odetchnąć. Avenna nie zdecydowała się za nimi podążyć, ale to było ostatnie, czym by się przejął. Jego spojrzenie za to skoncentrowało się na kurduplu, który się do nich przyłączył. Blysigr uniósł brwi wysoko ku górze, kiedy Następny Kolec stwierdził, że miał więcej, niż dziesięć księżyców... ale syn Bealyn nie miał zamiaru tego kwestionować. Może w innych okolicznościach – tak, ale teraz to było ostatnie, na co miał ochotę. Rodzina zafundowała mu wystarczająco dużo wrażeń.
Skupił się za to na Ferelarze i nawet wymusił uśmiech na swoim pysku, kiedy młodszy brat tak się ucieszył, że był razem z Blysigrem i Friren w drużynie. Ale właśnie – drużynie. Nie mieli nazwy, ale nim w ogóle zdążyłby się odezwać (chociaż wcale nie miał pomysłów), to prorok znowu się odezwał. I mina całkowicie mu zmarkotniała. Historia. Kazał im wymyślać historyjkę. Posłał prorokowi zniesmaczone spojrzenie. Nie było to coś, na co miał ochotę, toteż słuchał trochę jednym uchem, a drugim wypuszczał, siadając na ziemi z wykrzywioną miną. Kiedy prorok skończył opisywać zadanie, czarnofutry skupił się na swojej drużynie.
Duże Demony? — powtórzył po młodszych pisklakach i zamrugał. Duże Demony, a ze skrótu mógłby wyciągnąć do dupy, ale chyba nie miał serca dzielić się swoją opinią, kiedy wszyscy tak entuzjastycznie przyjęli tę nazwę. Z tego wszystkiego aż sam się nie przedstawił.
Zgarbił się nieznacznie, kiedy wszyscy zaczęli gadać. Jakieś demony, gryfy, deszcze, magia, wszystkiego po trochu. Podrapał się po głowie, słuchając każdego z członków drużyny. Trochę mu się to gryzło; chyba nie o tym mówił Strażnik Gwiazd. Sam go ledwo co słuchał, ale najważniejsze wyłapał. Kiedy nikt się nie kwapił do tego, by zacząć opowiadać wszystko to, co ustalili, westchnął trochę zbyt głośno i poklepał nagle Ferelara i Vaerenę po grzbietach, wypychając ich do przodu.
Będziesz gryfem, a ty demonem — zwrócił się do nich. Brat miał niewiele futra, jak na gryfa, ale się nadawał. — Skul trochę skrzydła — mruknął do młodszej samiczki, po czym odchrząknął i podniósł łapę, czekając na swoją kolej. Kiedy dostał pozwolenie na rozpoczęcie, odchrząknął, starając się pozbyć rosnącego zażenowania. Daleko mu było do mówcy i bajkopisarza. — W dolinie zamieszkiwały dwa stada – Gryfy i Demony. Pierwsze były potężne, większe niż wszystkie znane nam smoki, obdarzone ogromnymi, pierzastymi skrzydłami, jednak brakowało im talentu do magii, które posiadały Demony. — Tutaj kiwnął głową ku dwójce wcale-nie-ochotników, chociaż nie wydawali się być niezadowoleni ze swoich ról, pozwalając im zaprezentować obie strony konfilktu. — Chociaż miały wystarczającą ilość terenów, by żyć obok siebie w zgodzie, ciągła zazdrość doprowadzała do kolejnych walk – Gryfy zazdrościły Demonom ich talentu, a Demony Gryfom skrzydeł. Szukały sposobów, by pozbyć się siebie nawzajem i przejąć dolinę dla siebie... choć pewnie bardziej po to, by już na siebie wzajemnie nie patrzeć. Gryfy rozpoczęły poszukiwania metody, która pozwoliłaby odebrać Demonom ich atut – magię – ale nie spodziewały się, że w tym czasie Demony knuły też przeciwko nim. Pewnej nocy Demony zebrały się na granicach terenów Gryfów... — W tym czasie Vaerena mogła ustawić się niedaleko Ferelara, nieświadomego Gryfa, i zacząć... tańczyć...? — ...gdzie z pomocą swojej magii odprawiły rytuał, który sprowadził nad dolinę wieczną ulewę, która uniemożliwiła Gryfom lot. Demony nie przewidziały, że tym samym zamknęły też siebie w pułapce, bo nie miały jak opuścić doliny, ani też same nie wiedziały, jak powstrzymać efekty swojego rytuału — zakończył wreszcie, czując, jak żuchwa boli go od wypowiadania takiej ilości słów. Po wszystkim znowu się zgarbił.

Hegris Następny Kolec Ferelar Hisseth Friren Vaerena

Spotkanie Młodych XX

: 24 lip 2024, 10:30
autor: Strażnik
Był zadowolony ze współpracy młodych, stale notując coś, w miarę jak pracowali. Zasady dotyczące realizmu być może zdawały się ograniczające, choć biorąc pod uwagę dziwy, których sam doświadczył, niewiele irracjonalnych wydarzeń dało się z całą pewnością wykluczyć. Młodzi na szczęście nie bali się, kierować swoją własną logiką.
Jako, że nikt nie skoczył sobie do gardeł, a smoki postawiły na obopólną współpracę, zamiast indywidualnych historyjek, pracy miał zdecydowanie mniej. Gdy przyszło do prezentacji, poświęcił każdemu z trójki piskląt ogromną uwagę. Gdyby byli dorośli, zapewne zapomniałby się i obdarzył ich nieprzerwanym, konfrontacyjnym spojrzeniem, lecz teraz starał się swoją intensywność dawkować. Nie wszystko jednak kontrolował, więc na jego pysku, gdy był zamyślony, malowała się surowość.
Na papierze, dla wygody posługując się magią, wynotowywał jedno opowiadanie po drugim. Nie sugerował żadnej konkretnej opinii swoimi manieryzmu, nawet jeśli intuicyjnie szybko podsumował w głowie, co nie pasowało mi w każdym ze zgłoszeń.

Następny etap miał składać się z oceny dokonanej przez sędziów. Prorok uniósł łapę, a następnie oświadczył zebranym o przerwie potrzebnej na namysł. Pisklęta musiały za ten czas zająć się sobą nawzajem, chociaż razem z pozostałą trójką prowizorycznych piastunów miał ich na oku.
No.
Dwójką.
Głosowanie miało odbyć się mentalnie, bez żadnych specjalnych wywodów, z czego dorośli wywiązali się bezproblemowo. Była to prosta rzecz, w gruncie rzeczy niczego nie zmieniająca, ale lubił taką współpracę. Niestety jednak prędko przekonał się, że wybranie do zespołu parzystej ilości osób nie było z jego strony zbyt bystre. Remis musiał zatem rozsądzić alternatywnie, odwołując się właśnie do zgodności wobec zasad, których w zwyczajnych okolicznościach, nie musiałby aż tak brać pod uwagę.

Sędziowie zdecydowali. – przemówił, wcześniej odchrząkując głośno.
Drużyna Przyczajonych Żbików i Dużych Demonów otrzymały po dwa punkty. W owej sytuacji, o przewadze drużyny pierwszej, zadecydowała prostsza do prześledzenia forma i zgodność z pierwotnie przedstawionym tematem – wyjaśnił i kiwnął głową z szacunkiem do Blysigra, a następnie Chochlika, jako przedstawicieli swoich drużyn. Na Śmiercionośną również spojrzał, oferując jej nieco oszczędniejsze, ale wciąż widoczne skinienie.
Żbiki otrzymują dwa punkty, a Chochlik, jako przedstawiciel kolaboracji, może wybrać jedno słowo klucz, które musi zostać zawarte w tej rundzie.
Weźcie pod uwagę, że jako drużyna nie jesteście zobowiązani tworzyć wyłącznie jednej historii. Fragmenty stworzone przez dwójkę smoków również będą liczyć się jako kolaboracja
– przypomniał na wszelki wypadek, nawet jeśli nie miał problemu z mniejszą ilością treści do oceny.

W tej rundzie, będziecie kontynuować początek opowiedziany przez drużynę Żbików. Ma to pełnić rolę rozwinięcia, czyli zarysowywać konflikt, ale jeszcze nic ostatecznie nie podsumowywać. Przeczytam wam ją ponownie, więc skupcie się na tym, aby nie zaprzeczyć elementom wstępu, chyba że znajdziecie sposób aby to uzasadnić. Pamiętajcie, że nawet mimo wyznaczonego przez kogoś kierunku, nadal możecie uczynić historię swoją własną – Moze i z tego któreś z nich wyciągnie jakąś lekcję. W każdym razie, w trakcie przestawiania opowiadań, notował sobie słowa klucze, na tyle żeby mógł przedstawić je ponownie dla piskląt, które najpewniej nie miały tak dobrej pamięci. Wyjął tabliczkę przed siebie i znów odchrząknął.

Zwycięska wersja brzmiała:
Daleko na północy znajdowała się wielka ściana lodu, która otaczała dolinę zamieszkaną przez dwa stada bezskrzydłych północnych. W krystalicznie czystym lodzie uwięzione były istoty bardzo podobne do smoków, ale różniące się gabarytami, wyglądem tak bardzo, że mogli to być tylko bogowie czekający na przebudzenie! Pewnego dnia temperatura zaczęła się podnosić. Lód się rozpuszczał i padały deszcze. Woda stopniowo zalewała dolinę, zagrażając życiu smoków, które musiały działać razem, żeby wydostać się z pułapki... Część z nich jednak odmawiała współpracy, wierząc, że kiedy lód stopnieje w całości, bogowie powrócą i uratują ich przed zagładą.


Chochliku, zdradź uczestnikom słowo, które mają uwzględnić. Reszcie przypominam, że zasada z oczekiwaniem na swoją kolejność, wciąż obowiązuje. – wokal w końcu utrzymać dyscyplinę z początku.


Tura III – Rozwinięcie historii. Wstępnie macie czas do końca soboty.
Słowo klucz w tej rundzie to: PODSTĘP
zasady i skład drużyn


pingi

Spotkanie Młodych XX

: 24 lip 2024, 10:41
autor: Chochlik
Podstęp!! – zasugerował z pełnym entuzjazmem. Potrzeba więcej intrygi! Zaskakujących, zdrad!
I, oczywiście, cieszył się. Chochlik był w wyśmienitym nastroju! Najpierw pochwaliła go Eynell (za co podziękował jej, na moment chowając pysk w łapach, jakby obawiał się, że się zarumieni), A POTEM! Wygrali rundę!! (Prawie) Wspa-nia-le! Właśnie tak to miało wyglądać. Drobna Łuska Strażnik Gwiazd

Spotkanie Młodych XX

: 24 lip 2024, 15:45
autor: Skaza Granatu
Hisseth uśmiechnął się szeroko, słysząc, że jego nazwa została przyjęta i ulepszona, a i reszta mglistych też dołączyła do tej wesołej gromadki. Szybko jednak zgubił się w tym co i kto mówił z jego drużyny. Ciąg myślowy jak przeszli z pokonywania demonów do dwóch stad jakoś nie zapisał się w jego głowie. Niestety odrobinę się wyłączył.
Z zafascynowaniem za to patrzył jak historia jest opowiadana przez Blysigra. Sam nie nadawał się chyba ani na demona, ani na gryfa. Podobała mu się ta historia i sądził, że powinni wygrać. Nastała cisza, podczas której czerwone ślepka z bardzo dużą determinacją wpatrywały się w Proroka. Kiedy w końcu ten przemówił, pyszczek Hissa wykrzywił się w radosnym uśmiechu, a potem trochę skrzywił, gdy usłyszał, że Żbiki miały prostszą do prześledzenia historie. Jak to? Przecież u nich nawet było pokazywanie co i jak. Przynajmniej mieli tyle samo punktów, a to oznaczało, że prawie wygrywali, trzeba było tylko wygryźć Żbiki w kontynuacji.
Wyciągnął łepetynę w kierunku Strażnika, by lepiej słyszeć, co właściwie mieli kontynuować i żeby usłyszeć, jakie jest następne słowo klucz.

– Mozie stiada łóziniły się tym, zie jedno chciało uwolnić bogów i liczyć na ich łatunek, a długie chciało się łatować samo.
Pisklak podrapał się po kolczastym pyszczku.
– No i mozie Ci ciali bogowie w lodowich ścianach wcale nie są biogami, tylko potwołami, no bo z jakiego powodu sią uwięzieni i jak oni zostaną uwolnieni, to poziłą te biedne smoki w dolinie? No bo jak lód stopnieje, to łaczej nie byłoby płoblemu z tym, zieby wypłynęli i wyszli. I to mozie być ten cały podstęp? Zie ktoś osukał te dwa stada, ziee to są bogowie? Północne zieją lodem to mozie jedno stado po kryjomu mroziło tą ścianę lodu?
Mówił, co mu ślina na język przyniesie, nie miał zbyt dobrego pomysłu jak do tego wszystkiego wcisnąć inny podstęp.

Ferelar Vaerena Rubinowy Kolec Następny Kolec Blysigr Friren

Spotkanie Młodych XX

: 25 lip 2024, 11:13
autor: Krewetkowe Lato

Podsumowanie:
smuci się z powodu przegranej pyta Avennę o podsumowanie zwycięskiej historii próbuje wymyśleć fajną kontynuację i czeka na odpowiedź drużyny



Och, cóż... To było troszkę rozczarowujące. Ich historia przecież też była super, a nie dostali żadnych punktów... Shenjë klapnęła na tyłek, opuszczając uszka.
Nie smuciła się jednak długo!! Gdy Chochlik powiedział kolejne słowo klucz, młoda uniosła znów uszka z zaciekawieniem. Szkoda tylko, że uważała zupełnie, jakie historie opowiadali inni i nie pamiętała, która wygrała...
Zwróciła główkę do Avenny.
– Um, to jaka historrria wygrrała?? – zapytała przyciszonym głosem, mając nadzieję, że fioletowołuska skróciłaby dla niej zwycięską opowieść.

Gdy w ten czy inny sposób dowiedziała się co mają kontynuować, zamrugała parę razy i odleciała w zamyślenie, a patrząc na nią można było wręcz dostrzec pracujące zębatki w jej główce.
– Nic dziwmego, że wygrrrali, majom superr historrię... – wymamrotała pod nosem. Musieli więc tej opowieści dorównać!! – Co jemśli... Te tamte smoki którrre wieżyły w powrrut boguf to one oszukałyy te drrugie smoki... kturre budowały... WJELKIE SHODY poooonad lodowom ścjane żeby siem wydomstać. I TE WIEŻOMCE SMOKI powjedziauły tym budujoncym smokom żeeee hcom siem dołonczyć. A TAK NAPRAFDE MIAŁY PLAM ŻEBY ZBUŻYĆ SHODY booooo..... bo myślały że bogom siem nje spodobajom. Podstemp!! – zakończyła wesoło, przeskakując spojrzeniem ze smoka na smoka, licząc na entuzjazm swojej drużyny. Na pewno jeszcze wygrają!!

Śmiercionośna Łuska

Spotkanie Młodych XX

: 26 lip 2024, 14:00
autor: Zarys Aspektów
(Herian głównie dzieli się swoim pomysłem)

O, no proszę. Ich praca została doceniona, to było miłe. No i kolejne słowo, podstęp... Trzeba byłoby pomyśleć o dalszej części, prawda? Nie był może najlepszy w opowiadaniu historii, ale nie miał większego problemu żeby podzielić się pomysłami.
– No dobrze, trzeba myśleć dalej. Czyli można zasugerować się, że część stada chciała zrobić wszystko, żeby wydostać się z doliny, która powoli była zalewana przez topiący się lód i deszcze i była gotowa na ucieczkę z doliny w której żyli. Dla dramaturgii, dodałbym że powoli zwierzyna, rośliny zaczęły ginąć i więdnąć od nadmiaru wody i nie widzieli nadziei dla tego miejsca. Może niektórzy z nich słyszeli o lepszym, bezpieczniejszym miejscu, w którym mogli by się osadzić, ale droga jest tam długa, i niebezpieczna więc potrzebowaliby jedzenia i przedmiotów, by tam się dostać? – zastanowił się, drapiąc się pazurem po brodzie
– Więc, pierwsze stado zaczęło gromadzić zapasy, by móc przeżyć ewentualną powódź i podróż. Mogli być gotowi i pewni, że lada dzień uda się im wydostać z tego miejsca, kiedy pewnej nocy, podstępem zabrano i uszkodzono im praktycznie wszystko co zebrali, po to by ich uwięzić na miejscu, i zmusić by zobaczyli prawdziwą formę pradawnych bogów? – Powiedział. To był rzecz jasna jego luźny pomysł i ktoś mógł to poprawić. Jak było wspomniane, nie był najlepszy w tego typu rzeczy, ale chciał mimo wszystko dołożyć kilka swoich myśli. Nuż coś razem z tego zrobią.

Zaraźliwy Optymizm Drobna Łuska Chochlik

Spotkanie Młodych XX

: 26 lip 2024, 19:15
autor: Śmiercionośna Łuska
  • wkurzenie na dorosłych → pokrzepienie Shenje → propozycja dalszej historii


Wow. Po prostu wow. Avenna uniosła brew i skrzywiła się lekko po tym jak jej drużyna została potraktowana przez proroka. I czemu nie lubiła dorosłych? Właśnie dlatego! Niby tacy dorośli, niby tacy, oh wszystko wiemy i traktujemy wszystkich sprawiedliwie. A teraz proszę. Przewróciła ostentacyjnie ślepiami i odwróciła się do piastunów i proroka dupą. Spojrzała na swoją drużynę zwłaszcza na Shenje która przecież tak dużo z siebie dawała. Nagle Avenna poczuła to co być może jej bracia. Niezwykłą chęć by zabić wszystkich którzy sprawili, że ta mała posmutniała. Wypuściła nieco dymu nosem i poklepała samiczkę po barku gdy tamta siadła na ziemi.
– Nasza historia była według mnie najlepsza. Każdy z nas dał do niej coś od siebie. Cząstkę siebie. I dlatego była najlepsza.
powiedziała poważnie i dopiero później (nadal siedząc plecami do Strażnika) usłyszała słowo "hasło".
– Nie wiem kogo, ale brzmi tak (ty przytoczyła historię zwycięzców). Mamy ją kontynuować i skupić się na konflikcie czy jakoś tak.
Avenna straciła chęć do dalszej zabawy, ale starała się.

– Twój plan brzmi dobrze Shenje, prawda Tanko i Pomocny?
zerknęła na pozostałą aktywną dwójkę
– Czyli niewierzące smoki chciały za pomocą wielkich schodów wydostać się z doliny nad lodowcem. Wierzące smoki natomiast poprosiły o przyłączenie się do nich pod pretekstem pomocy. Wymyśliły podstęp jak pozbyć się niewiernych. Tym podstępem mogłoby być naruszenie konstrukcji u dołu. Przywódca Lodowych Gigantów jak można nazwać tych bogów był samcem, a Rozdartej Doliny była samicą. I była przepowiednia od tych bogów w lodzie, że "przywódczyni poczuje coś czego jeszcze nigdy nie czuła". Ale nie wiadomo co to miało być. Była ostrożna, ale zgodziła się na pomoc tych od Lodowych Gigantów. Zwłaszcza, że ich przywódca był super wyluzowany i spokojny.
zaproponowała część dalszą część i czekała na pozostałych.

Tanka Pomocny Kolec Shenjë


Spotkanie Młodych XX

: 27 lip 2024, 8:25
autor: Tonacje Deszczu
Podstęp? W tym miejscu jej błyskotliwość miała swój kres, jako że doświadczyła za mało machlojek – okrągłe zero – aby móc w ogóle się na czymś oprzeć. Swoje baśnie bazowała na prawdzie. Nie mając zaś jakiegokolwiek elementu zaczepienia, ciężko byłoby wspiąć się na wierch, jaki właśnie na nią spozierał. Tak za sprawą własnych łap? Jeden zły krok i spadnie.

Widać było, że minę ma nietęgą. Miała ochotę zgromić Chochlika spojrzeniem tak ciężkim, że zostałaby po nim plama. Podstęp! To żeś wymyślił! A teraz wymownie milczał, kiedy trzeba było rzucić pomysł na kontynuację historii! Odkrywała w sobie nowe poglądy – bardzo nie lubiła, kiedy ktoś coś zaczynał i rozgrzebywał, ale nie kończył. No ale dobrze, dobrze, wyzwanie to wyzwanie, prawda?

Na całe szczęście jej przejęcie zostało ostudzone głosem Heriana. Spojrzała na niego.
– Ah, więc w ten sposób? – mamrocze. – Myślałam o tym, że smoki z drugiego stada mogłyby mieć skrzela ukryte pod futrem. Tak naprawdę nigdy nie były czystymi północnymi, a podszywały się pod nich przez dziesiątki księżyców, niosąc w sobie krew morza – to dlatego chcą zmusić pierwsze stado do zatrzymania się w tym miejscu i niszczą ich zapasy. Cały ten Podstęp trwał od dawna, tylko teraz nadszedł dla niego kulminacyjny moment. Wiedzą, że przeżyją katastrofę, jako "Naród Wybrany" przez powracających do życia bogów, podczas gdy niewierni "nieczyści" zostaną utopieni. Ziemia, jaka narodzi się po Wielkiej Powodzi, będzie tą obiecaną; rajem, którego nie będą musieli dzielić z nikim innym.

Łąkami Immanora. Tylko takimi... prawdziwymi i namacalnymi, dla śmiertelników, a nie ich dusz.
– Moran? Coś coś? Chochlik?

Pyta, rozglądając się po nich. Wierzyła w zdolności przywódcze tego drugiego. Mimo młodego wieku, miał zapał, odwagę, błyskotliwość i dryg do łączenia części w całość. Zresztą, skoro był głową ich drużyny, to tak czy owak na niego spadało podsumowanie i wygłoszenie historii.

Chochlik, Zarys Aspektów, Zaraźliwy Optymizm.

Spotkanie Młodych XX

: 28 lip 2024, 10:45
autor: Nieskalany Wiatrem
Podobał mu się remis punktów. Mniej, że musieli dostosować się do historii tamtych. Niby dlaczego ich własna była bardziej skomplikowana? Była prosta i fajna! Tamta mu się nie podobała... Dlatego teraz myślał nad jej rozwinięciem, żeby chociaż ono było ciekawe!
– Możemy to tak rozwinąć! W takim razie: Stado, które chciało ratowac się samo uciekało od coraz większej ilości wody szukając Wysokich Skał. Zaś stado, które wierzyło w bogów zamknietychy w lodzie – zaczęli go rozbijać, żeby jak najszybciej uwolnić swoich bogów, wierząc, że pomogą im przetrwać – hmmm..O!. Jednak wypuszczeni bogowie, okazali się tak naprawdę potworami, które podstępnie oszukały smoki, że swoją mocą próbują zatrzymać im deszcz. Aaale...ale! nie mają, żadnej mocy, więc deszcz napełniał dolinę, a potwory karmione przez smoki się wzmacniały. – mówił wymyślając na bieżąco. Po czym popatrzył na swoją drużynę Demonów.
– Myślicie, że to się spodoba? –

// Pingi: Vaerena Rubinowy Kolec Następny Kolec Wieczorny Kolec Poranna Łuska Hisseth

Spotkanie Młodych XX

: 28 lip 2024, 13:29
autor: Rdzeń Zarazy
Samiec spojrzał na Chochlika kiedy ten odezwał się na prośbę Strażnika. Podstęp? To na prawdę bardzo dobry pomysł na kontynuację. Kiwnął mu głową zadowolony. Wygrali rundę, ale to tylko runda, on akurat się tym tak mocno nie przejmował.
Cały ten czas zastanawiał się nad dalszą częścią historii, kiedy nagle Herian zaczął opowiadać o swoich pomysłach. Brat zawsze wykazywał się większą kreatywnością. Na pewno jest to przydatne, chociaż no cóż. Wolał sam coś czasami zasugerować. Gorzej że nie miał lepszego pomysłu.
No i swoje trzy grosze dodała Drobna.
-Wydaje mi się, że oba pomysły można połączyć. Tak. Ten pomysł ze skrzelami ukrytymi pod futrem? I to, że mogą przetrwać dzięki temu powódź i być wybrańcami bogów? Szczerze bardzo mi odpowiada. Ziemia obiecana. Kraina Szczęśliwości. Boski Raj.
I smocze dzie...nie...nie nie nie nie..tu są dzieci! Ale może Chochlik coś z tego ukleci i przedstawi?

Spotkanie Młodych XX

: 28 lip 2024, 17:34
autor: Otchłań Ametystu
Słuchała uważnie pomysłów wszystkich, musiała przyznać, że to co się działo, to było za dużo dla jej pisklęcego móżdżku, ale starała się jak najlepiej, żeby pokazać co potrafi wszystkim!
Zaczęła myśleć nad własną historią...
– Może... Smoki które chciały uwolnić bogów, oszukały podstępem drugie smoki, że oni dali im lodowe zionięcie! I zimny ogień dla tych, którzy ziali ogniem i powiedzieli, że jak wszyscy będą ziać, to zatrzymają deszcz. Kiedy wszystkie smoki ziały, to lód stopniał i uwolnił... złe potwory, które oszukały wszystkie smoki i chciały je zjeść i teraz wszystkie smoki musiały współplacować, żeby je pokonać! – podała swoją ofertę historii, uwzględniając też historię od Czystego Kolca, bo pomysł z potworami bardzo jej się spodobał!

Czysty Kolec Hisseth Następny Kolec Rubinowy Kolec Wieczorny Kolec Poranna Łuska

Spotkanie Młodych XX

: 28 lip 2024, 18:33
autor: Rubinowy Kolec
Zdziwił się wielce, dlaczego teraz musieli kończyć czyjąś historię. Jeszcze gdyby mieli się zamienić z drużynami i każda miałaby dokończyć inną, byłby w stanie uznać, że to dobry pomysł. Ale rozwijać jedną i tę samą? W każdym razie, nie mógł nic na to poradzić. Całą kreatywność pozostawił najmłodszym, gdyż wymyślanie fabuł szło im nadzwyczaj dobrze, chociaż... skąd w tych istotach tyle agresji i żądzy krwi? Tego nie mógł wyjaśnić.
Spodobał mu się pomysł rzucony przez jego kuzynkę. – Jak dla mnie, wersja Vaereny jest najlepsza, nic dodać, nic ująć – nie popisywał się w tym zadaniu swoją inteligencją, ale niczego nie mógł sobie zarzucić. Tak świetnych planów na historię by nie wykombinował.

Vaerena Następny Kolec Wieczorny Kolec Poranna Łuska Hisseth Czysty Kolec

Spotkanie Młodych XX

: 28 lip 2024, 18:36
autor: Kojące Marzenia
Miał dylemat bo z jednej strony niefajnie było patrzeć na zawód da pysku młodszej samicy, ale przecież z drugiej strony wcale nie chciał, aby krwawa historia miała zostać wybrana. Cóż za upierdliwość... W każdym razie wysłuchał wygranej historii w ciszy i podrapał się po nosie, a potem krytycznie spojrzał na łapę, która na szczęście była czysta.

Pokiwał łbem lekko na zgodę, bo w sumie tym razem historia brzmiała mniej krwawo i podobała mu się po prostu bardziej... ale znów był w tym element zdrady.... ZARAZ! Przecież mieli wpleść to w historię no tak. Tylko czy sam miał coś do dodania? Zaraz... schody? A nie warto było po prostu wejść na wyżyny?
Podrapał się po łbie. Coś powinien zaproponować... Eh, ale nie miał tyle pewności siebie, aby zaproponować samicom zupełnie inne rozpoczęcie historii. Może byłoby inaczej gdyby to on pierwszy coś powiedział?
A może... hm...Czemu nazywać kogoś...? hm. Nie żeby coś... ale. No może po prostu uznać, że przywódczyni niewierzących równinnych miała przepowiednię w której po stopieniu się lodu miała rządzić ogromną ilością innych smoków i dlatego zgodziła się na współpracę z wierzącymi. Początkowo oboje współpracowali nad... tymi... yhm, schodami. Jednak kiedy woda z lodowca zaczynała obmywać łapy smokom, wierzący zniszczyli w nocy podstawy podtrzymujące dół schodów, przez co te runęły. Niewierzące smoki o poranku zobaczyły zdradę przez co musiały na szybko znaleźć inny sposób na uchronienie się przed wodą... albo rozpocząć walkę z wierzącymi, która mogła się skończyć jedynie utopieniem się wszystkich.
Zagaił do Avenny i patrzył na nią wyczekująco, uznając ją za jedyną zdolną do przedstawienia tej historii prorokowi. On nie wydukałby nawet pełnego zdania na forum tych wszystkich smoków.

Zabójczopiękna Łuska Młoda Shenjë

Spotkanie Młodych XX

: 28 lip 2024, 22:40
autor: Skaza Granatu
Słuchał, jak pomysły innych demonów kształtują historię. Potwory w takim razie musiały być wielkie i przebiegłe. Wysłuchał obu wersji. Jego mały pisklęcy umysł nie mógł pojąć wszystkiego, ale on tu tylko rzucał pomysły.
– Moziee w łamach tego podstiepu ci, cio chcieli uwolnić bogów, tezi udawali, że chcą wypalić pszejście w lodzie.
Był bardzo zainteresowany też czymś innym. Poprzednia ich część historii wyróżniała się tym jednym elementem. Skierował więc spojrzenie czerwonych ślepi na Blysigra, który już wcześniej opowiadał.
– Czy jeśli biedziemy pokaziwaci, jak wceśniej to mogie być potwołem?
Wyprostował się pokazowo, a i kolce na jego grzbiecie się podniosły, żeby pokazać, jaki był duży i groźny jak na demona potwora przystało.

Vaerena Następny Kolec Wieczorny Kolec Poranna Łuska Czysty Kolec Rubinowy Kolec

Spotkanie Młodych XX

: 29 lip 2024, 0:26
autor: Łaknący Przyjemności
  Wygraliśmy? Woaw... Nie umiałem zbytnio uwierzyć, że wygraliśmy. Stworzyli naprawdę wspaniałą historię. Może i lepiej, że ja nich nie powiedziałem? Nie miałem tak dobrego pomysłu jak Chochlik . Niezbyt długo zaprzątałem sobie tym głowę. Było co robić i tworzyć.

  Nasłuchiwałem się propozycji towarzyszy w drużynie. Naprawdę ich myśli są mroczne i wredne. Podrapałem się po poliku, myśląc samemu co mogę wnieść do tej historii. Nachyliłem się do nich i wymamrotałem cicho.
Może dla większej dramaturgi dodać do opowieści, że bycie nieczystym smokiem północnym było hańbą w oczach północnych i ich bogu? Zas inny obiecał tym ze skrzelami, że przezyją jeśli będą go czci i zatruwać tych drugich, aby cierpieli przed swoja niechybną śmiercią? – wyszeptałem to z lekkim uśmiechem na pyszczku. Usłyszeć mnie mogła tylko moja drużyna. Dopiero po oddechu zauważyłem, ze i ja mogłem tworzyć takie podstępne i niegodziwe myśli. Tatusiowie pewnie byliby niezadowoleni.

Spotkanie Młodych XX

: 29 lip 2024, 3:40
autor: Chochlik
Streszczenie:
1. Chochlik kolaboruje historię z Drobną, Zarysem i Zaraźliwym
2. Nie doczepia do historii pomysłów Culliego
3. Przedstawia historię Strażnikowi




Chochlik słuchał uważnie pomysłów reszty, kiwając od czasu do czasu głową. To było takie nikczemne. Niesprawiedliwe. Ekscytujące!
Ge-nial-ne! – przyznał z uśmiechem na pysku. Znakomicie dobrał sobie drużynę! – Myślę, że niewierzące smoki byłyby zrozpaczone po odkryciu, że cała ich praca poszła na marne i nie zdążą zebrać nowych zapasów przed katastrofą. I dlatego w końcu dotrze do nich, że ratunek od bogów serio jest jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji... Tyle że należy go przyspieszyć! Dlatego "niewierzące" stado postanowi wyciągnąć bogów z lodu własnymi łapami lub magią. – To jest właśnie ten moment, kiedy słuchacz otwiera szerzej oczy i mówi "No i co było dalej?!" To miało potencjał na tyle różnych zakończeń!
Och, i żeby było wygodniej opowiadać, nazwijmy te stada Smokami Czynu i Smokami Wiary – dodał. A potem odezwał się Culli. Chochlik podrapał się po głowie, usiłując skleić ze sobą historie.
To się nie trzyma kupy. Wszyscy są północnymi, tylko jedno stado jest też sekretnie morskie. Skoro wierzący uważają się za wybrańców, to ich skrzela nie mogą być hańbą. No i nie muszą słuchać się poleceń jakiegoś konkretnego złego boga, bo sami są wystarczająco dumni i podli, by doprowadzić do śmierci tych zwyczajnych północnych. – Młody wolał nie zmniejszać swoich... to znaczy, drużynowych szans na wygraną, wkładając do historii dziury.


Chochlik podniósł swoją chudą łapkę, zgłaszając Strażnikowi Gwiazd gotowość do zabrania głosu. Odchrząknął, wziął głęboki oddech i zaczął opowiadać:

Powoli zwierzyna i rośliny zaczęły ginąć i więdnąć od nadmiaru wody. Smoki Czynu nie dały się przekonać Smokom Wiary do pozostania w dolinie. Niektóre z nich słyszały o lepszym, bezpieczniejszym miejscu, w którym mogłyby się osadzić, ale droga tam była długa i niebezpieczna, więc potrzebowały jedzenia i przedmiotów, by tam się dostać. Zaczęły gromadzić zapasy, by móc przeżyć ewentualną powódź i podróż.

Tymczasem ci, których uważali za naiwnych samobójców, wcale nie ryzykowali swojego życia bezczynnością. Smoki Wiary miały skrzela ukryte pod futrem. Tak naprawdę nigdy nie były czystymi północnymi, a podszywały się pod nich przez dziesiątki księżyców, niosąc w sobie krew morza. Wiedziały, że przeżyją katastrofę, podczas gdy niewierni "nieczyści" zostaną utopieni. Według przepowiedni ziemia, jaka narodzi się po Wielkiej Powodzi, będzie rajem, którego nie będą musieli dzielić z nikim innym. Dlatego Smoki Wiary nie tylko odmawiały pomocy reszcie, ale i pewnej nocy podstępem zabrały i uszkodziły praktycznie wszystko, co zebrali ich przeciwnicy.

Kiedy następnego dnia Smoki Czynu odkryły ze zgrozą, że ich zapasy przepadły, doszły do wniosku, że bogowie rzeczywiście byli ich jedyną szansą na ratunek. Nie zamierzały jednak czekać na łaskę. Ruszyły całym stadem do lodowej ściany, by wspólnymi siłami wykopać z niej choć jednego z wszechpotężnych.

Strażnik Gwiazd Drobna Łuska Zarys Aspektów Zaraźliwy Optymizm Culli Odważny Kolec

Spotkanie Młodych XX

: 29 lip 2024, 19:44
autor: Hejnał Brzasku
Fhardiraje dodaje swoją część historii po Pomocnym Kolcu

Fhardiraje słuchając historii na chwilę musiała się wyłączyć, bo informacji było dla niej zdecydowanie za dużo. Jej mózg nie potrafił przemielić tylu słów i gdy w końcu zaczęła łapać historię, wszyscy byli gotowi już ją praktycznie oddać.
Wskoczyła przed Pomocnego Kolca i chwyciła leżący na ziemi patyk w zęby.
Zaczęła machać przed nim skrzydłami, jakby chciała poprosić go żeby poczekał, a następnie zaczęła rysować.

Obrazek

Gdy na ziemi pojawiły się widoczne zarysy, wskazała na nie i z uśmiechem na pysku zerknęła w stronę Rytmu Wydm. Zaangażowała się! Widział to? Musiał to widzieć!

// Pomocny Kolec Shenjë Ballada Kewiru Śmiercionośna Łuska

Spotkanie Młodych XX

: 29 lip 2024, 20:48
autor: Pomruk Grozy
Mina mu zrzedła. Dostali dwa punkty, ale co, że niby ich historia i tak była gorsza? Spiorunował spojrzeniem proroka i ledwo powstrzymał się przed jakimś komentarzem, nawet jeśli potencjalnie przeznaczonym tylko dla uszu siostry i własnej drużyny. Zamiast tego zaburczał pod nosem, kiedy cały ten Chochlik zasugerował słowo-klucz. Podstęp. Mogli z tym pracować, ale zdecydowanie wolałby pociągnąć dalej historię jego drużyny. Nawet nie zauważył, kiedy wciągnął się w całą zabawę – pomimo początkowej niechęci do jej formy – i chwilowo zapomniał o sytuacji z bratem.
Trzepnął uchem. Nie był tak dobry w wymyślaniu takich rzeczy, więc znowu pozwolił swojej drużynie mówić. Musiał się nieco wysilić, żeby zrozumieć co mówił Hisseth, a że młodszy miał bardzo dużo do powiedzenia, to Blysigr musiał zaangażować więcej komórek mózgowych w pojęcie tego całego niewyraźnego słowotoku. Podrapał się po głowie. No, miało to sens, a im więcej osób mówiło, tym bardziej wszystko składało się w całość. Pokiwał bratu głową, a potem Vearenie, a potem jeszcze znowu Hissethowi. I westchnął.
A może ci bogowie mogli się kontaktować ze smokami, skoro lód topniał? I zaczęli ich przekonywać, że powinni ziać tym lodem i chłodnym ogniem w ścianę lodu, żeby się ratować? — zasugerował jakoś tak bez przekonania, znowu drapiąc się po głowie. Ale wtedy zorientował się, że właściwie to powinni już przedstawiać.
To co, znowu ja? — mruknął rozbawiony, w duchu ciesząc się, że przynajmniej pysk mu zdążył odpocząć. Właściwie takie przemawianie przed wszystkimi nie było złe, szło się do tego przyzwyczaić. Lubił, kiedy inni go słuchali. Może niekoniecznie pasowała mu forma tego mówienia, bo naprawdę musiał się wysilić, żeby to ładnie przedstawić – a to wcale nie było takie proste – ale im więcej mówił, tym było łatwiej. Poklepał lekko Hissetha po barku. — Możesz być potworem — rzucił do młodego, widząc, jak bardzo mu na tym zależało... z jakiegoś powodu, Blysigr nie wnikał z jakiego. Odchrząknął i uniósł łapę, czekając aż Strażnik Gwiazd go wywoła. — Smoki pozostawały uwięzione w dolinie, a z każdym dniem coraz trudniej było im wyżywić wszystkich. Zwierzyny było coraz mniej, tak samo jak roślin, ale część smoków wciąż uparcie odmawiała znalezienia rozwiązania. Wszyscy robili się coraz słabsi, jednak im bardziej ściana zaczynała topnieć, tym większą kontrolę odzyskiwały uwięzione stwory. Ich głosy zaczynały docierać do wierzących smoków; mówiły, że smoki otrzymały od bogów lodowe i zimne zionięcia, które miały powstrzymać topnienie ściany i uratować wszystkich. Ci, którzy czekali na uwolnienie bogów uwierzyli od razu i zaczęli namawiać pozostałych do tego, by spełniły oczekiwania bogów. Nie widząc innego rozwiązania i z osłabionymi ciałami i umysłami od braku jedzenia, część z nich zaczęła przekonywać się do pomysłu... a wtedy głosy bogów dosięgnęły też tych, którzy wciąż odmawiali pomocy. I wtedy już nikt nie potrafił się sprzeciwić, bo wszystkim wydawało się, że mają do czynienia z bogami. Kiedy wszystkie smoki zebrały się, by spełnić plan uwięzionych istot i zionęły w lodową ścianę, ta szybko zaczęła topnieć, jeszcze bardziej zalewając krainę i mocząc futra smoków. Nim ci zdążyli się zorientować, ze ściany uwalniały się pierwsze potwory, bo tym właśnie byli ci rzekomi bogowie. Wygłodniałe po księżycach spędzonych w uwięzieniu, rzuciły się w kierunku osłabionych smoków.
I kiedy skończył, odsunął się, by pozwolić Hissethowi udawać jednego z potworów.

Poranna Rosa Vaerena Hisseth Następny Kolec Rubinowy Kolec Czysty Kolec