Strona 6 z 28

: 16 kwie 2014, 18:33
autor: Krzyk Honoru

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Zgrzytnąłem zębami. Czy Niegasnącej odbija?! Głos był tak potężny, tak nieprzyjemny, że musiałem całą siłą woli powstrzymywać się, by nie zwinąć się w kłębek i nie zatkać uszu. Zamiast tego próbując jakoś skupić się na swojej maddarze stworzyłem wokół swego pyska kulę. Żeby tego dokonać jakoś spróbowałem odgrodzić się od wrzasku i oczyścić umysł z tych wszystkich negatywnych emocji, które w nim wzbierały, ze złości i bólu. Dopiero po chwili moja maddara uspokoiła się lekko i pozwoliła mu na to, żebym stworzył obronę.
Przezroczysta bańka, która otoczyła mój łeb miała być tak szczelna, że do jej wnętrza nie przedostawał się żaden odgłos. Całkowita cisza jaka zapadła we wnętrzu kuli przerywana była tylko moim oddechem.
Wewnętrzna warstwa kuli była przystosowana do tego, by przepuszczać powietrze- no bo przecież nie mogę się udusić.
Natomiast zewnętrzna warstwa miała to do siebie, że nie dość, że nie pozwalała na przenikanie fal dźwiękowych do wnętrza, to jeszcze odbijała je. Tak, jak odbija się od ścian tunelu echo. Przez to głos Niegasnącej, choć trochę już cichszy odbijał się i wracał do swej właścicielki zostawiając moje biedne uszka w spokoju.
Odetchnąłem z ulgą, gdy wokół zapanowała błoga, słodka cisza. Zero hałasu.
-No wiesz, mogłaś być bardziej subtelna.– żachnąłem się. Niby taka milutka i słodziutka, a jak przyjdzie co do czego to atakuje biednego niczego się nie spodziewającego adepta takim wrzaskiem! Skandal!

: 17 kwie 2014, 8:14
autor: Niegasnąca Iskra
Uśmiechnęła się wrednie, przyjmując jego pretensje. Choć, to raczej miała być namiastka takiego uśmiechu. Tym razem zaatakowała żywiołem Ziemi. Ogon od Pięknego, z każdej strony (od przodu, w końcu stała przed Piękny, zasięg był znacznie mniejszy) ziemia zaczęła się trząść. Dość mocno. I pękać również, jak to przy trzęsieniu ziemi. Zadaniem teog ataku było pochłonięcie, zmiażdżenie ... W końcu, znajdowali się przy skale. Szklistej Skale, a ona również mogła się przyczynić do uszkodzenia Kolca.

: 20 kwie 2014, 12:09
autor: Krzyk Honoru
Czując delikatne drganie podłoża już wiedziałem, że atak przyjdzie z dołu. Czyżby trzęsienie ziemi, które ma mnie pochłonąć?
Postawiłem właśnie na to i zacząłem bronić się przed tym.
Odetchnąłem głęboko i oczyściłem umysł. To już staje się rutynową częścią każdego użycia maddary. Oczyszczenie umysłu, pozbycie się każdej niepotrzebnej myśli, czy emocji.
Gdy bylem pewien, że w mojej głowi jest już tylko wyobrażenie obrony.
A jak ono wyglądało?
Wyobraziłem sobie, że pode mną powstaje diamentowa płyta. Może nie była bardzo gruba, ale na tyle twarda, by nie utrzymać. Jej wielkość również nie była jakaś ogromna. Na tyle szeroka, bym mógł spokojnie w całości na niej stanąć. Płyta znalazła się pod moimi łapami. Miała być odporna na drgania, to znaczy, stała sztywno utrzymuję mnie w pionie. Nawet jeśli ziemia pod nią zapadnie się, ona miała pozostać w miejsc, jakby lewitować.
Miałem nadzieję, że to wystarczy, dlatego tchnąłem maddarę w swoje wyobrażenie.

: 20 kwie 2014, 20:04
autor: Niegasnąca Iskra
I kolejny jej atak. W stronę czarodzieja sunęło ostrze. Z wiatru. Ów ataku nie sposób było zobaczyć, ale na pewno usłyszeć. W końcu, czy świstu nie da się nie usłyszeć? Atak był skierowany na łapy Krzyku. Ciekawe jak się obroni?

: 23 kwie 2014, 17:32
autor: Krzyk Honoru
Huk powietrza, które mknęło w moją stronę kazał mi być czujnym. Świst stawał się z każdą chwilą głośniejszy, więc musiałem jak najszybciej się obronić. Tylko jak się bronić przed czymś czego nie widać i nie wiadomo co ma robić? Najprostszym rozwiązaniem była tarcza.
Dlatego też skupiłem się na swej maddarze. Oczyściłem umysł pozbywając się zbędnych myśli Odsunąłem w na dalszy kąt wszelkie emocje, jak lęk. Został czysty niczym pusta karta umysł, w którym zacząłem malować swoją obronę.
Wyobraziłem sobie jak przede mną powstaje prostokątna tarcza. Wysoka na dwa ogony, szeroka na jeden. Wyglądała na cienką, ponieważ dałem jej tylko dwa szpony grubości, jednak była bardzo wytrzymała.
Owa tarcza miałą być z kamienia. Szara, twarda breja wyrosła spod ziemi jakiś kawałek przede mną. Zasłoniła mnie całego.
Z zewnętrznej strony, w którą miał uderzyć wiatr była wzmocniona diamentem, gdyby kamień miał nie wytrzymać. Tarcza jakby wrosła w ziemię. Bowiem pod ziemią znajdował się kawałek mojej tarczy tak, by bardziej ją stabilizować. Chodziło o to, by w jakiś magiczny sposób moja tarcza nie została przewrócona, czy porwana w górę.
Dopiero w taki twór, który miał mnie osłonić przed atakiem wiatru, powstrzymać napływającą falę i nie przepuścić jej w moim kierunku tchnąłem odrobinę maddary.

: 04 maja 2014, 17:05
autor: Olśniewający Kolec
Olśniewający wiedział, że pomimo swoich nienagannych umiejętności (oraz uroku) nikt nie będzie w stanie mu się przeciwstawić. Oczywiście co mogło się dziać we łbie takiego lalusia? Już od pisklęcia zależało mu tylko na wyglądzie, przez co wiele razy był wyzywany, uznawany za jakieś dziwadło...
Jednak, to były stare czasy i na szczęście, Olśniewający nie czuje się z tym źle. To że po prostu jest lepszy od innych, nie czyni z niego kogoś złego, prawda?
Uśmiechnął się lekko na tę myśl. Idąc tak przez tereny wspólne, zatrzymał się tuż przy Szklistej Skale, by móc podziwiać widok Złotej Twarzy.
Nie było mu zimno ani ciepło, w sumie...
Lepiej, żeby świeciło słońce. Wtedy jego łuski mają taki magiczny kolor... ach. Chyba trzeba będzie je wypolerować, to może i było żmudne zajęcie...ale warte takiej ceny! On w przeciwieństwie do innych lubił dobrze wyglądać...

: 04 maja 2014, 17:13
autor: Chwilowa Łuska
Chwila może nie miała takiej aparycji jak Olśniewający jednak brzydka też nie była. Bynajmniej ładniejsza od niektórych smoków. Kiedyś będzie jeszcze ładniejsza i wiedziała o tym bardzo dobrze.
Nie przyszła na Szklistą skałę tylko po prostu przechodziła obok. Dostrzegła w pobliżu jakiegoś białołuskiego samca. Najpewniej był z ognia. Ona już ognistą nie była jednak chciała być i wrócić. Już niedługo zostanie tylko i wyłącznie adeptką Cienia. Postanowiła nie zwracać uwagi na smoka. Widziała, że nie spał ale nie chciała mu przeszkadzać. Powoli przeszła obok niego i usiadła niedaleko. Chciała odpocząć. Szła już długo a teraz chciała chociaż chwilę odpocząć by później odlecieć. Gdzie? Nie ważne... jej sprawy.

: 04 maja 2014, 17:21
autor: Olśniewający Kolec
Olśniewający wyczuł woń...smoczycy! Od razu serducho mu szybko zabiło, gdy tylko ujrzał różową morską samiczkę. Uśmiechnął się do niej wesoło i jakby nigdy nic, podszedł do niej tanecznym krokiem.
– Och, jesteś moja Pani piękna jak księżyc w pełni, że też muszę być wielkim szczęściarzem, że Ciebie spotkałem. – Jego głos może i był za nadto uroczysty, ale jemu to nie przeszkadzało. Zawsze uważał, że płeć piękna jest...fascynująca i każda z nich jest piękna i wyjątkowa.
Olśniewający nie krył swojego zachwytu Chwilową Łuską, która najwidoczniej miała coś, co mu się podobało. Taki już był i prędko się nie zmieni. Jego oczy zabłyszczały lekko, uważnie obserwując młodą samiczkę.
– Ach, nie przedstawiłem się. Jestem Olśniewający Kolec. A Ty piękna? – Zapytał, ukłaniając jej się delikatnie po czym uniósł łeb ku górze, wyprostowując się. W końcu chciał wyglądać jak najlepiej...trzeba się jakoś zaprezentować..

: 04 maja 2014, 18:10
autor: Chwilowa Łuska
Chwila na to... dziwne przywitanie najpierw odpowiedziała jedynie skinięciem łba. Było bardzo, bardzo dziwne. Według niej wystarczyło by był sobą, taki jaki jest dla innych smoków. Nie tylko samic a też samców. Uśmiechnęła się do niego łagodnie. Do tego nie była taka młoda. Już za nią trzynaście księżyców. Odpowiedni wiek dla adepta. Gdy tak siedziała na ziemi położyła swój ogon wraz z skórzanym, naturalnym kwiatkiem na łapach. Wyglądał jak prawdziwy jednak taki niestety nie był.
– Jestem Chwilowa Łuska. – Powiedziała spokojnym, nieco melodyjnym głosem. Nie że go... podrywała. Po prostu miała niesamowicie dobry humor a wtedy właśnie zmienia jej się nieco głos. Nie wiadomo czemu wydawało się jej, że skądś znała tego smoka. Ale skąd? pewnie się nie dowie...

: 04 maja 2014, 18:16
autor: Olśniewający Kolec
Olśniewający również miał bardzo dobry humor. Może i był dziwny, według wielu smoków, ale on był po prostu sobą. Nie da się go po prostu zmienić, na zawsze pozostanie taki, jaki jest. Uśmiechnął się doń do smoczycy, ukazując bialutkie kły.
– Chwilowa Łuska... – Powtórzył cicho, zapamiętując owe imię, po czym przysiadł zgrabnie na ziemi, prostując lekko swoje duże skrzydła. Jakby nie patrzeć, trochę mu przeszkadzały...
Wtem wpadł na pewien pomysł, jeżeli by połączyć przyjemność z nauką?
– A jeśli mógłbym zapytać... wydajesz się być smoczycą tutejszą... pomożesz mi coś ze skradaniem? Jakby nie patrzeć, pragnę jak najszybciej rozpocząć swoje polowanie Pani.. – Rzekł uprzejmym głosem, owijając ogon wokół łap i wbijając złote ślepia w ślepia smoczycy. Może i jego wzrok był natarczywy, ale on w sumie tego nie czuł...

: 04 maja 2014, 18:43
autor: Chwilowa Łuska
Jeśli taki był to niech będzie. Ona nie chciała go zmieniać. W życiu!
– Ależ oczywiście! – Powiedziała wesołym głosem – Powiedz mi więc czym według ciebie jest skradanie? Na czym ono polega? – Dodała chwilę później. Miała nadzieję, że będzie co nieco o tym wiedział. Jeśli jednak nie to może instynkt mu podpowie. Nie będzie dobrze gdy będzie mu wszystko mówić za niego bo lepiej gdy uczeń też coś mówi. Nie tylko robi. Chwila czekała więc aż olśniewający odpowie na jej pytania przy okazji zastanawiając się. Ale nad czym? Nad tym jak będzie go uczyła. To był jej pierwszy uczeń i pierwsza nauka w której to ona była nauczycielem.

: 04 maja 2014, 20:57
autor: Olśniewający Kolec
Olśniewający uśmiechnął się do niej z widoczną wdzięcznością, po czym zmrużył ślepia w geście zastanowienia. A więc...czym jest skradanie?
– Skradanie to jedna z najważniejszych umiejętności, dzięki niemu możemy polować, czyli podkradać się do zwierzyny, która znajduje się daleko. Dzięki skradaniu możemy niepostrzeżenie dojść do wybranej zwierzyny, nie budząc u niej żadnych podejrzeń. Przyjęło się normy o postawie, czyli ugięte łapy, ogon w górze, skrzydła przyciśnięte do boków, szyja ku górze, ale łeb pochylony. Trzeba być ostrożnym i omijać wszelkie napotkane przeszkody. – Zakończył z delikatnym uśmiechem, nie będąc pewny czy właściwie o to chodziło smoczycy. W końcu...się starał. Miło było być uczonym przez smoczyce, niż przez samce.

: 05 maja 2014, 18:22
autor: Chwilowa Łuska
Pokiwała potakująco łbem.
– Dobrze. Ofiara nie może cię usłyszeć, zobaczyć czy wyczuć. Wystarczy jeden błąd i może ona uciec. – Powiedziała do niego. – Na co powinieneś uważać w czasie skradania? Co może ci w tym przeszkodzić? – Zadała kolejne dwa pytania. Były jednak na ten sam temat. Skoro ze wcześniejszymi sobie dobrze poradził to i teraz powinno mu się raczej udać. Samica spojrzała się na niego. Jej uśmiech stawał się powoli nieco drapieżny gdyż skradanie bardzo łatwo kojarzyło jej się z polowaniem i krwią. Już wiedziała w jaki sposób go tego nauczy. Na szczęście nie będzie musiał brudzić się czyjąś krwią. Bynajmniej nie podczas nauki.

: 07 maja 2014, 16:49
autor: Olśniewający Kolec
Według samca krew była czymś bardzo...obleśnym? Tak. Krew była dość...obrzydliwa na swój sposób, nie wspominając już o brudzie, którego Olśniewający po prostu nie cierpiał. Zmarszczył więc pysk, szykując się na odpowiedź.
– W czasie skradania powinno się uważać na swoją własną pozycję, aby o nic nie zahaczyć, trzeba postarać się jakoś wytrwać, najczęściej smoki zahaczają skrzydłami o jakieś gałązki czy krzaki, albo łapami depną w suche liście czy kamyki, ewentualnie gałązki. Przeszkodzić może nam także nasz własny zapach. Jeżeli nie będziemy wystarczająco ostrożni, może się to do prawdy bardzo źle skończyć. Dlatego najważniejsze jest zachowanie spokoju i cierpliwości. Wtedy odniesiemy sukces. Prawdopodobnie. – Mruknął z delikatnym uśmiechem, po czym przekręcił łeb w bok. Chyba dobrze odpowiedział...z resztą, najwyżej Chwilowa go poprawi..

: 07 maja 2014, 19:26
autor: Chwilowa Łuska
Słuchała samca uważnie nie chcąc przegapić ani słowa. Przecież jeśli by się pomylił musiałaby go poprawić. Prawda?
– Masz rację. Uważaj też na wszelkie śliskie powierzchnie, na to czy ofiara się na ciebie patrzy czy też nie. Spokojny musi być również twój oddech. Jeśli dyszałbyś lub sapał możesz się spodziewać, że twój cel natychmiast ucieknie. – Dodała po chwili do wypowiedzi Olśniewającego. Co by tu teraz zrobić? Większość gadania mają raczej za sobą. Więc czas przejść do kolejnej części.
– Dobrze. A więc teraz przyjmij odpowiednią pozycję. – Nie musiała mu mówić jak ona wygląda ani pokazywać. Przecież już wcześniej on jej to powiedział. Chwila siedząc owinęła łapki ogonem czekając aż Olśniewający zrobi to, co mu powiedziała.

: 07 maja 2014, 20:18
autor: Olśniewający Kolec
Kolec uśmiechnął się delikatnie, po czym natychmiast zabrał się za wykonanie odpowiednich ruchów. Łapy ugiął stosunkowo nisko, lecz uważał, aby brzuch nie pocierał o podłoże, rozstawił je delikatnie.
Ogon uniósł do góry, ale nie był on ani sztywny, ani luźny. Skrzydła przycisnął mocniej do boków, szyję i łeb obniżył, jednak uważał, aby nie przeszkadzało mu to w polu widzenia. Następnie zrównał łeb, kręgosłup i ogon w równej linii. Spojrzał na Chwilową, czekając na dalsze polecenia.

: 09 maja 2014, 22:34
autor: Chwilowa Łuska
Pokiwała łbem i przeciągle zamruczała obserwując jego pozycje. Chciała wychwycić jakiekolwiek błędy. Jednak on zrobił to dokładnie tak, jak powinien.
Niespodziewanie niedaleko niego pojawiła się sarna. Nie wyglądała na chudą choć taka być powinna. Mało traw, dużo śniegu i tłuściutka, piękna sarenka niedaleko od skały. Na pewno mogłoby być z niej naprawdę dużo mięsa gdyby nie to, że nie była ona prawdziwa. Była tylko iluzją stworzoną przez adeptkę. Różowołuska powoli zamknęła i otworzyła ślepia. Pokazała łbem na sarnę i otworzyła pysk.
– Podkradnij się do niej. – Powiedziała cicho lub nawet wyszeptała do olśniewającego. Czas rozpocząć łowy! Nie prawdziwe... ale jednak.

: 10 maja 2014, 17:05
autor: Olśniewający Kolec
Samiec wyprostował się lekko, słysząc mruczenie smoczycy, szybko jednak zrozumiał, co miał teraz zrobić. Jego zadaniem było podkraść się do tejże tłustej, piękniutkiej sarenki...a może iluzji?
Ponownie więc ustawił się w odpowiednią pozycję. Łapy ugiął stosunkowo nisko, lecz uważał, aby brzuch nie pocierał o podłoże, rozstawił je delikatnie.
Ogon uniósł do góry, ale nie był on ani sztywny, ani luźny. Skrzydła przycisnął mocniej do boków, szyję i łeb obniżył, jednak uważał, aby nie przeszkadzało mu to w polu widzenia. Następnie zrównał łeb, kręgosłup i ogon w równej linii.
Kiedy już był gotowy, zaczął ostrożnie iść w kierunku zwierzęcia, uprzednio uważać aby iść pod wiatr. Dzięki temu jego zapach nie będzie niesiony przez powietrze. Skradał się, ostrożnie stąpając. Omijał wszelkie gałązki, kamyki, suche gałązki. Ostrożnie szedł, starając się nie popełnić żadnego błędu. Omijał kamyki, a także uważnie obserwował zwierzę. Kiedy na niego patrzyło, natychmiast tkwił w bezruchu, zatrzymując wręcz swój oddech. Kiedy jednak zwierzę przestało się tak nieznośnie gapić, ponownie powrócił do skradania się. Ciekawe jak mu poszło...

: 10 maja 2014, 23:13
autor: Chwilowa Łuska
Chwila bacznie obserwowała co robi olśniewający. Nie odzywała się, bo nie chciała mu przecież przeszkodzić. Wiatr mu sprzyjał. Nie nadepnął na nic co mogłoby mu wszystko zepsuć. Raz sarna odwróciła się w jego stronę i na niego spojrzała lecz olśniewający stał w bezruchu czyli robił to, co powinien. Dość szybko podszedł naprawdę blisko. Wystarczyłoby skoczyć i zabić. Jednak to tylko iluzja. Chwila odcięła dopływ maddary a sarna natychmiast zniknęła.
– To chyba tyle. – wesoło się uśmiechnęła do adepta. Jak na pierwsze skradanie poszło mu naprawdę dobrze. Może gdyby zrobił to samo na polowaniu upolowałby prawdziwą sarnę?
Ok, nauka skończona ale... co teraz?

// Raport Skradanie I

: 24 maja 2014, 21:23
autor: Nathi
Latać jeszcze nie umiał, więc przybył tam na pieszo. Jak dotąd była to jego najdłuższa wędrówka. Nigdy nie był na żadnym z Miejsc Pokoju. Nie śpieszył się zbytnio, ale szedł zdecydowanie. Nie rozglądał się na boki, patrzył tylko w przód, jakby idąc do jasno określonego celu. Celu takiego oczywiście nie miał, był tam pierwszy raz. W chodzie lepiej mu się myślało. Zimno zaczynało przeszkadzać, ale wiatru nie było czuć tak mocno, gdy wszędzie naokoło rosły drzewa. Tak bardzo chciał zobaczyć zieleń...
Rozmyślał wciąż o słowach, które słyszał przez ostatnie dni. Szczególnie te wypowiedziane przez Złudzenie. Miał inne zdanie na niektóre tematy, co w tym złego? Dlaczego wszyscy go nienawidzili? Co robił nie tak?
Wtedy nagle doszedł do dziwnej, połyskującej skały. Zaciekawiła go, dlatego też okrążył ją ostrożnie, wpatrując się w swoje odbicie.
Dziwne.
Gdy w końcu uznał, że odnaleziony obiekt nie stanowi dla niego zagrożenia, ostrożnie wdrapał się na szczyt. Widział stamtąd znacznie więcej. Kochał obserwować. Co on by zrobił, gdyby nie oczy?

: 31 maja 2014, 20:17
autor: Widząca Łuska
Na terenach wspólnych zjawiła się piaskowołuska bezskrzydła smoczyca o niepokojących, mglistych oczach. Niewidoma szła spokojnym, giętkim i pełnym godności ruchem. Pierś lekko wypięła do przodu, a długi ogon kołysał się gładko z boku na bok z każdym krokiem.
W głowie miała dużo wątpliwości. Zaniedbała ostatnio nauki, poświęcając dużo czasu dumaniu nad tym, co działo się... no właśnie. O wydarzeniach w świątyni, rozmowie z Erycalem. Rozwijała swoje drobniejsze zainteresowanie, w tym "zbieractwo", czyli dziwną fascynację kamieniami, które znajdowała na ziemi. Ale to nie wystarczyło. Czuła tylko pustkę. A obowiązków coraz więcej.
Nie wiedziała nic o obecności pisklęcia. Przysiadła spokojnie na szczycie, mrużąc oczy, które wyczuły padające promienie słoneczne