Strona 6 z 37
: 10 lut 2015, 15:29
autor: Zorza Północy
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Ulotna przysiadła na zadnich łapach, opatulając przednie szczelnie puszystym ogonem. Potrząsneła smukłym łebkiem wzburzając kaskady morskiej grzywy, która opadała niestrudzenie i nieubłaganie na jej ślepia. Przeczesywała nimi okoliczne drzewa, otoczenie, nasłuchując długimi uszyma, czy jej wysiłek zdał się na cokolwiek.
Miała ogromną nadzieję, że Wojownik zechce jej pomóc!
A potem, gdy kolejny raz z rzędu jej morskie ślepka przeczesywały okolicę dostrzegła zabłąkany czerwony ognik, a w nim parę cynicznych nieco złotych punktów. Przekrzywiła pyszczek, unosząc wyżej uszka. Nie znała tego smoka, ale leniwe prądy powietrza niosły ze sobą swąd siarki, a także wulkanicznego pyłu.
Na pyszczku młodej pojawił się szeroki uśmiech, zaś serce wykonało beczkę w jej piersi, nieomal ją dusząc! Wiele blizn znaczyło karminowe cielsko masywnego smoka. Nie był jednak wielki, jak góra, bardziej... rozbudowany, acz smukły.
Wstała z zadnich łap i zbliżyła się raźnym krokiem ku niemu. Skinęła mu łebkiem, patrząc na niego z żywym zainteresowaniem. Wydawał się znajomy, chociaż był przecież zupełnie obcy!
–
Witaj! – wyrzuciła raźnym, wesołym głosem. –
Jestem Ulotne Wspomnienie, ale możesz mówić mi Ailla – zaczęła nie przestając się uśmiechać, aż dziw, że policzki jej nie rozpękły się na pół. –
Nie dawno zostałam Czarodziejką. Ty musisz być Jadem Duszy, prawda? – uszy młodej zadrżały, kiedy zadała to pytanie, podekscytowana.
–
Przepraszam, że ściągnełam cię aż tutaj, ale widzisz... Chciałabym nauczyć się ziać, w taki odpowiedni sposób! Smoki tak rzadko to robią, ale ja lubię zianie, lód jest genialny, ale... zawsze rozlewa się po całym pysku i nie kieruje tak, jak powinien– wydęła nieco policzki, jak zwykle, gdy coś ją frapowało.
–
No i... pomyślałam, że może byłbyś tak dobry i zechciałbyś poświęcić mi nieco czasu? Tatuś ostatnio nie ma zupełnie czasu, a nie znam więcej tak doświadczonych wojowników, jak ty... Niby jest Nauczycielka, ale chyba się ostatnio na mnie obraziła – zmarszczyła nosek, trajkocząc jak najęta.
: 10 lut 2015, 16:15
autor: Jad Duszy
Jad zamrugał dwa razy, jakby zaskoczony tym nagłym potokiem słów. Podobnej reakcji spodziewałby się raczej po pisklęciu, nie po dorosłym smoku. Na dodatek po smoku z Życia, gdyż to Stado ostatnimi czasy nie pałało miłością do Ognia... a może coś się zmieniło podczas jego nieobecności? Tak czy inaczej z uwagą słuchał jej słów, chociaż na zewnątrz wydawał się jedynie rozbawiony. Mówiła o ojcu, w jej woni wyczuwał zapach Złudzenia. Czyżby jego córka? Co prawda każdy smok Życia miał na sobie wonie innych członków stada, ale jednak smoczyca była nieco podobna do Złudzenia. Z pewnością jednak nie z charakteru.
– Owszem, to ja – stwierdził z rozbawieniem i być może była to jedyna odpowiedź, jakiej smoczyca mogła się spodziewać. on z pewnością nie był tak... Entuzjastyczny jak ona, ale tez nie wydawał się jakoś szczególnie niezadowolony ze swojej obecności w tym miejscu.
– Powiedz mi zatem, Aillo, w jaki sposób zapłacisz mi za tą... przysługę? – Zapytał, mrużąc lekko oczy, ale cyniczne, rozbawione ogniki nie znikały z jego wzroku. Jego głos był aksamitnie gładki, o melodyjnym brzmieniu, łagodny, ale zabarwiony cynizmem, który nigdy z niego nie znikał. przez to ciężko było stwierdzić, co ma na myśli, gdy wypowiada jakieś słowa.
: 10 lut 2015, 16:22
autor: Zorza Północy
Długaśne uszy młodej smoczycy uniosły się jeszcze wyżej, kiedy usłyszała jego rozbawiony ton. Zupełnie nie zastanawiała się nad tym, czy śmieje się z niej, czy do niej. Przywykła już do podobnych reakcji smoków względem jej skromnej osoby. Nikt nigdy nie brał jej na poważnie. Była malutka, nie większa od dwunasto księżycowego smoka, drobna, lecz o wilczym apetycie, a do tego zawsze... roztrzepana w ten pisklęcy sposób. Mało kto wiedział, że pod tą pisklęcą powierzchownością kryje się przenikliwy umysł, który analizował wszystko w zupełnie innym przestrzennym schemacie, odmiennym, niż trajkoczący jęzor, formujący miękkie dźwięki.
Uśmiechnęła się leciutko, mrugając powiekami, gdy padło pytanie.
– Och, no tak – poskrobała się pazurkami po łebku, przesuwając długim ogonkiem po ziemi. – Nie mam błyskotek, mam tylko tura? – niepewnośc w jej głosie nadała zdaniu charakter pytający, a nie oznajmiający.
: 10 lut 2015, 16:48
autor: Jad Duszy
Cóż, doprawdy interesujące stworzenie. Smoczyca była inteligentna, co nie wszyscy zapewne dostrzegali pod tą maską roztrzepanego pisklęcia. Sam Jad był natomiast wnikliwym obserwatorem, zresztą jego cyniczny umysł wiele rzeczy po prostu analizował nawet zanim gadzina to dostrzegała. ot, po prostu uznał, ze Wspomnienie ma w łebku coś więcej niż tylko szczebiotanie.
– Tur... Może być – stwierdził, wzruszając barkami. U niego stawki były takie, jak u Nauczyciela – z wyjątkiem rzecz jasna członków Ognia. jednakże Jad przyjmował również inne formy zapłaty.
– Oczywiście zapłata nie musi być materialna. mogę zadowolić się również jakimiś informacjami, byle ciekawymi. Wybrałem się ostatnio na małą wycieczkę i chyba nie jestem na bieżąco z tym, co dzieje się w stadach – stwierdził tym samym tonem, co zawsze. Ale najwyraźniej mówił szczerze, pył podróżny wciąż jeszcze widoczny był na jego karmazynowych łuskach.
: 10 lut 2015, 16:55
autor: Zorza Północy
Morskie ślepia zamigotały bystro, kiedy ciekawie zlustrowała samca od stóp do głów, przekrzywiając przy tym łeb tak, iż długa grzywa falowała na wietrze, muskając białą perzynę śniegu. Było w tym więcej uwagi. Oczywiście mogłaby oddać samcowi tura, pozbawiając się tym samym pożywienia, lub też podzielić się jakimiś informacjami, tylko czy te informacje, które mogła mu udzielić okażą się dostateczną zapłatą? Jeżeli oczekiwał pikantnych nowinek z życia jej Stada, musi się srogo zawieść, ostatnio nic się nie działo, jakoby nieobecność Przywódcy przywołała apatię i jedynie chęć szkolenia się, ale mogła spróbować.
Przysiadła zatem na zadnich łapach z cichym klapnięciem, układając pierzaste skrzydła na bokach. Skinęła raźnie łebkiem.
– Zatem możemy spróbować wymianę informacji za szkolenie. Ja zachowam jedzonko, a zyskam możliwość szkolenia, ty zaś wiadomości, o ile te okażą się dla ciebie jakimś pożytkiem – miękki głos smoczycy nabrał pewnej powagi, chociaż nadal uśmiechała się rozkosznie.
– Co cie interesuje? – zagadnęła.
: 11 lut 2015, 18:59
autor: Jad Duszy
Jego oczy błysnęły lekko, a uśmiech na jego pysku rozciągnął się szerzej. Niedużo, ale zauważalnie. On również usiadł wygodnie naprzeciwko smoczycy, a w jego pozycji pojawiła się prawdziwa nonszalancja. Wyglądał na rozluźnionego, ale niech nie zwiodą jej pozory – był doświadczonym Wojownikiem, w każdej chwili gotowym do walki.
– Może zacznijmy od sytuacji w Życiu – wyszczerzył kły, jakby mówił, ze przecież nie mogło być inaczej.
– Dalej jesteście cięci na Ogień za porażkę w wojnie? I jak wam idzie wojna z Cieniem? Zakończyła się już? – Zapytał, przekrzywiając lekko głowę. Cóż, tematy raczej neutralne, czyż nie? Mógł się dowiedzieć tego od kogokolwiek, ale wolał informacje z pierwszej łapy.
: 12 lut 2015, 11:17
autor: Zorza Północy
Obserwowała, jak ten dostojny, acz dziwnie cyniczny jednocześnie Wojownik siada na przeciw niej. Wydawał się taki rozluźniony, aż się uśmiechnęła, ciesząc się z jego towarzystwa. Nie miała zbyt wiele do czynienia ze smokami Ognia, prócz tej kochanej Uzdrowicielki, która ich leczyła. Słysząc pytanie samca przekrzywiła łebek na bok. Spodziewała się podobnych pytań, ale odpowiedź i tak musiała być ogólna, nie wiele wiedziała, poza tym, co zaobserwowała.
Dostrzegła w pewnym momencie, że mylnie obrała nonszalancje za rozluźnienie, dostrzegła typową pracę mięsni i ścięgien kogoś gotującego się do walki. Zdusiła westchnienie. Doprawdy, jak mieli żyć koło siebie, gdy cały czas postrzegali się jako wrogów?
– Jak dobrze wiem kiedyś doszło do konfliktu między nami, chociaż nigdy nie dowiedziałam się dokładnie, o co poszło. Nie widzę, aby nasze smoki jakoś nieprzychylnie patrzyły na Ogień, ale na pewno mają się na baczności. Większym zainteresowaniem cieszy się Cień, złą sławą, która wzburza nas – w oczach smoczycy można było dostrzec bliżej nieokreślony smutek. – Ich Wojowniczka gnębi nasze młode, które wybywają ciekawskie świata z legowisk, a także znęca się nad Adeptami. Walczy z naszymi Łowcami, a zawsze robi to tak, aby zabić. Nie dalej, jak dwa wschody Ognistego Ślepia temu oślepiła naszego Łowcę – mówiła cichym, spokojnym głosem. – Sprawa wojny jest niejasna, ojciec jeszcze nic oficjalnie nie ogłaszał. Sądzę, że walki nadal toczą się sporadycznie ostatnimi zrywami – dodała.
: 12 lut 2015, 11:44
autor: Jad Duszy
Ulotna nie powinna sobie brać jego postawy do serca. jad nie ufał nikomu, czy to z Życia, Cienia, Ognia czy skądkolwiek indziej. Zresztą gotowość do walki nie wynikała z jego nieufności, a z profesji. Jad miał już swoje lata, walczył do pisklęcia i było to w jego krwi. Poza tym jednak nie uważał, aby miał jakichkolwiek wrogów – no, ktoś z pewnością był do niego wrogo nastawiony, ale on sam się tym nie przejmował. lubił drażnić innych, ale nie byli dla niego na tyle ważni, by okrzyknąć ich "wrogami". Zwyczajnie nie przywiązywał się do takich spraw.
– Ta smoczyca jest interesująca... Mógłbym poznać jej imię? – Zapytał, a w jego ślepiach pojawiło się rozbawienie. Z tego, co mówiła Wspomnienie, cienista zachowywała się jak każdy drapieżnik, jak smok. A jednak jak zwykle w tym zmanierowanym społeczeństwie natura smoka została okrzyknięta czymś zakazanym, niemile widzianym.
– Nie powinniście w takim razie wypuszczać piskląt samych. I tak zbyt wiele ich ginieb-dodał jeszcze z namysłem.
– Macie poza tym oślepionym Łowcą kogoś, kto mógłby dla was polować? I jak się miewa twój ojciec? – Zapytał. dawno nie widział Złudzenia, ostatnio w czasie wojny z Życiem. Było to jednak zbyt ciekawe, aby zawracał sobie głowę rozmowa z nim. Z drugiej jednak strony Złudzenie był wtedy tak zabawny...
: 12 lut 2015, 11:59
autor: Zorza Północy
Owinęła przednie łapki puszystym ogonem, nie mogąc oderwać wzroku od tego smoka. Naprawdę miała wrażenie, że go zna. Nawet nie potrafiła zbyt długo trzymac urazy względem jego postawy, jakby podświadomie rozumiejąc, że on już taki jest. Mimowolnie uśmiechnęła się odrobinę, a słysząc pytanie odnośnie wojowniczki, przewróciła ślepiami. Ale w tym geście było coś fałszywego. Mówienie o Cienistej sprawiało ból Ailli, kochała ją, ale smoczyca za nic nie chciała zrozumieć słów, których do niej kierowała, zatopiona we własnej nienawiści i marach przeszłości.
– To moja dawna Nauczycielka, Dwuznaczna Aluzja – szepnęła. Nagle w ślepiach młodej pojawiły się buntownicze błyski. – Wiem, co sobie myślisz i mówię ci, że się mylisz. Życie nie jest stadem baranów, co złego jest w tym, że honorujemy pokój? Mieszkamy w puszczy, w otoczeniu drzew, jesteśmy bliżej natury. Rozumiemy prawa rządzące tym światem, ale nie rzucamy się na każdego, niczym bezmyślna bestia. Jesteśmy drapieżnikami, ale nie bezmózgami. Dążąc do wzajemnej eliminacji.... Jak mamy żyć wspólnie pod barierą, skoro każdego uważać mielibyśmy za swą ofiarę? Czasami myślę, że dobrze by wszystkim zrobiło pożyć bez bariery. Ciekawa jestem, jak długo życie, niczym Równinni by wszystkim pasowało – wydeła policzki, uderzając końcówką ogona o ziemię.
Westchnęła w końcu.
– Nie wiem. Od wyklucia nie wiele miałam z nim do czynienia, z matką jeszcze mniej. Ale obserwuję i widzę, że coś się w jego życiu dzieje, ale nie chce o tym mówić. Mimo wszystko nadal sprawuje władzę, ma posłuch wśród nas, chociaż mam wrażenie, że zawsze znajdzie się ktoś, kto czyjąś władzę będzie kwestionował.
: 12 lut 2015, 15:47
autor: Jad Duszy
Kąciki pyska Jadu zadrgały, jakby smok tłumił śmiech. Ta młódka była taka zabawna. Chociaż nie4, to nie było dobre słowo. Może orzeźwiająca? Tak, trochę lepiej. Przypominała mu kogoś, kogo znał dawno temu. nawet nie wiedział dlaczego. A może było to wrażenie wywołane raczej znajomością jej ojca? może to jego echo widział w Ulotnej? nie, to raczej wątpliwe. Machnął lekko ogonem, jakby odganiał się od jakiejś muchy – lub niepotrzebnych myśli – ale jego wzrok pozostał rozbawiony.
– Nie wiesz, co myślę i bynajmniej wcale nie myślałem o Życiu – stwierdził z pewnym lekceważeniem. Gdyby ktokolwiek wiedział, co siedzi w jego głowie... Nie, nikt nie był w stanie odczytać prawdziwych myśli ani intencji Jadu. nawet Szyderca, który chyba znał go najlepiej – co nie znaczyło, ze znał go doskonale.
– Niemniej co do kwestii bariery nie mogę się z tobą zgodzić. To nie jest obrona, tylko klatka. pozbawieni wrogów z zewnątrz zwracamy się przeciwko sobie, bo taka jest smocza natura. Cokolwiek możesz mówić o pokoju, zbyt długi okres lenistwa jedynie osłabia Wolne Stada. obecnie jesteśmy tylko cieniem tego, co było dawniej... Zwłaszcza z czasów, gdy nie było bariery. Radziliśmy sobie bez niej wcześniej, a teraz nie wyobrażacie sobie życia bez niej – wzruszył lekko barkami. On długie księżyce spędził po drugiej stronie i poznał nie tylko Równinnych. A czy wyglądał na takiego, który drżał na samą mysi o zniknięciu bariery?
– No dobrze, tyle informacji mi wystarczy – dodał, spoglądając na smoczycę, jakby dawał jej znać, by przygotowała się do nauki.
: 12 lut 2015, 16:02
autor: Zorza Północy
Prychnęła cicho na wzmiankę o tym, że nie wie, co myśli. Sądziła inaczej, każdy patrzył lekceważąco na Życie, a to właśnie to stado, póki co, było najpotężniejsze. A przynajmniej tak chciała myśleć, odsuwając swe wcześniejsze rozmyślania na tematy, które podsunął jej Słowo. Z mijającymi księżycami zaczynała rozumieć, że w jego myśleniu znajdują się luki. Jedno wielkie stado nie miało racji bytu. Zbyt wiele charakterów, temperamentów nie mogących współistnieć inaczej, jak teraz.
Uniosła jednak wyżej uszy, słuchając jego słów i mimowolnie skinęła łebkiem.
– Czasami też tak sądzę. Czuję, że ta bariera... odbiera nam wszystkim rozum, czujemy się zbyt bezpiecznie... Zbyt pewni siebie – westchnęła cicho, a gdy samiec spojrzał na nią mówiąc, że tyle wystarczy, uśmiechnęła się promiennie i zerwała się na równe łapki.
Powróciła ekscytacja myślą o treningu, chociaż też i obawa... Wszystko, co związane z fizycznością, sprawiało jej problemy. Nawet potykała się na każdym kroku, brakowało jej gibkości i płynności ruchów tak doskonałych u Wojowników.
Ale przybrała pozycję, której nauczyła ją Nauczycielka.
Rozstawiła łapki, jedne trzymając przed drugimi, ugięła je delikatnie w kolanach, skrzydła luźno ułożyła przy bokach, ogon rozluźniony, niezbyt napięty uniosła, a szyję i łeb nieco wyciągnęła i obniżyła.
: 13 lut 2015, 14:54
autor: Jad Duszy
Skwitował jej słowa cichym pomrukiem z głębi gardła, którego znaczenie różnie można było interpretować – i on pozostawiał co do tego wolną łapę. Ulotna mogła myśleć o tym, co chciała. teraz jednak ważniejsza była nauka, za którą "zapłaciła". Gdyby należała do Ognia uczyłby ja za darmo, ale ponieważ było inaczej, nie miała tego przywileju.
– Najpierw zacznij głęboko oddychać. Równo, starając się zgromadzić w płucach jak największą ilość powietrza. Przy ruchach powietrza wzdłuż przełyku twoje mięśnie zaczną pracować. W okolicach gardła znajdują się gruczoły produkujące gaz, różny w zależności od tego, czym ziejesz. Gdy mięśnie zaczną je uciskać, gaz wydobędzie się z nich i skieruje do pyska. Zgromadź go tam, ale na razie nie wypuszczaj, oddychaj nosem – powiedział do smoczycy. Jak na jego gust powinna się tego nauczyć już dawno, nie była jednak Wojowniczka, więc chyba nie było to jej aż tak bardzo potrzebne.
: 13 lut 2015, 16:07
autor: Zorza Północy
Samiczka uważnie wsłuchała się w słowa Wojownika, wiedząc, że w ten sposób będzie mogła wiele wyciągnąć z nauki. Słysząc, jak instruuje ją, jak ziać, nie zaoponowała. Nie musiała mu zdradzać, że już kiedyś próbowała ziać. Ale teraz też rozumiała, co robiła nie tak, dlaczego lód rozpływał się na jej pysku, a nie formował w strumień...
Rozstawiła intuicyjnie nieco bardziej przednie łapy, które nadal były odrobinkę ugięte, ale nieco mniej, niż przed chwilą. Ogon dla zachowania równowagi nieco się obniżył i naprężył, zadnie łapy bardziej ugięły. Zaczęła głęboko oddychać, najpierw nosem, a potem wypuszczała powietrze pyskiem. Dopiero potem poczuła, jak mięśnie gardła zaczynają napierać na dwa zgrubienia tam się znajdujące. Uszy położyła po sobie, zamykając pysk, czując charakterystyczny posmak mieszających się w jamie gazów. Zablokowała innymi mięśniami gardło tak, aby gaz nie cofał się do przełyku, a następnie do żołądka, było to proste, jak oddychanie. Powietrze zaś wciągała płynnie nosem, nadal naciskając ściankami gardła na gruczoły. Czuła, że powolutku gaz nadyma jej policzki. Jeżeli będzie musiała dłużej go wstrzymywać, wypuści go ze świstem.
: 13 lut 2015, 17:49
autor: Jad Duszy
Obserwował uważnie mowę ciała smoczycy. Widząc, ze jest gotowa przeszedł do kolejnego etapu. Dla niego były to podstawy, ziać nauczył się dam, intuicyjnie. nie wszystkim się to jednak chyba udawało...
– Teraz otwórz pysk i wypuść gaz. jak się zapewne domyślasz samo otworzenie pyska nie zmieni go w strumień lodu czy ognia. Musisz w tym samym czasie wydmuchać powietrze z płuc, tym razem przez pysk. powietrze to z wielka siła wypchnie gaz z twojego pyska, a w zetknięciu z powietrzem atmosferycznym stanie się on lodem lub ogniem – wytłumaczył Wspomnieniu. Nie znał całej natury tego zjawiska, znał jednak w pewnym sensie mechanikę oraz wykorzystanie ziania.
: 13 lut 2015, 18:25
autor: Zorza Północy
Skinęła ledwie zauważalnie pyskiem, kiedy samiec przestał mówić. Stała na przeciw niego, a więc wypuściwszy strumień, ten celowałby w Wojownika.
Wciągnęła przez nozdrza większy haust powietrza, który nadymał jej pierś, a następnie układając język płasko do podniebienia, otworzyła pysk i wypuściła z całych swych wątłych sił powietrze. Gaz zafalował na wietrze, a następnie momentalnie przerodził się w szeroki i raczej niezbyt szybko pędzący, strumień półpłynnego lodu, który celował prosto w pierś i dolną partię szyi.
Naciskała stale na gruczoły, przez nozdrza nabierała kolejną falę powietrza, aby podtrzymać strumień w kolejnym wydechu.
Przednie łapy nadal miała nieco bardziej rozstawione, ogon uniesiony.
: 14 lut 2015, 15:57
autor: Jad Duszy
Odsunął się jednym krokiem w bok, pozwalając lodowi przelecieć obok niego. Był to ruch tak szybki i płynny, z wydawał się być wykonany z pisklęcą łatwością. A może tak w istocie było?
– Możesz formować strumień lodu, jaki wydobywa się z twojej paszczy – informował dalej smoczycę, jakby przed chwil nie próbowała go zamrozić. W jego spojrzeniu kryło się jednak rozbawienie, zupełnie jakby taka "próba" wydawała mu się zabawna. A co by było, gdyby się nie odsunął?
– Jeśli przymkniesz trochę pysk, a język zwiniesz trochę w coś na kształt rulonu, otrzymasz strumień lodu wąski, ale za to długi. jeśli rozpłaszczysz język, a pysk otworzysz szeroko, twój strumień będzie szeroki, ale niezbyt długi – tłumaczył dalej ulotnemu Wspomnieniu.
: 15 lut 2015, 12:23
autor: Zorza Północy
Uśmiechnęła się przepraszająco, podziwiając jednocześnie sposób, w jaki poruszał się ten karminowy Wojownik. Cechowała go płynność każdego ruchu, jakby płynął, a nie stąpał. Był przy tym tak szybki, tak lekki, że zdawało się, iż nie nastręcza mu to żadnych problemów. Swoista gracja i cynizm, piorunujące połączenia. Zazdrościła nieco Wojownikowi jego szybkości, ale bardziej żałowała, iż ona poruszała się tak niezdarnie.
Wysłuchała jego słów i skinęła łebkiem. No dobrze, czyli stworzyła już szeroki, acz krótki strumień, teraz warto spróbować z wąskim i o dalekim zasięgu.
Tym razem stanęła bokiem do samca, aby nie celować w niego, a w wolną przestrzeń. Dokładniej to w drzewo oddalone o trzy ogony od niej.
Stając na rozstawionych łapach, ze skrzydłami dociśniętymi do boku, uniesionym ogonie, odetchnęła cicho. Rozstawiła bardziej przednie łapy, niż zadnie, ogon odrobinkę obniżyła dla zachowania równowagi, skrzydła nieco luxniej ułożyła przy bokach. A następnie oddychając przez nozdrza, zacisnęła mięśnie gardzieli tak, aby nacisneły ponownie na gruczoły wyczuwalne pod nimi. Gaz zmieszał się w jej pysku charakterystycznym smakiem. Gdy zaczął napierac na poliki, wciągnęła większy haust powietrza przez nozdrza, a następnie naciskając na przeponę, wyrzuciła z całych sił powietrze z płuc, otwierając pysk dosyć wąsko, a język zwijając w swego rodzaju rulon. Z początku strumień mieszającego się z powietrzem gazu zafalował niepewnie, kiedy manipulowała językiem, w końcu nabrał prostej trajektorii, aby wąski strumień płynnego lodu skierował się ku drzewu.
: 15 lut 2015, 15:44
autor: Jad Duszy
Cóż, ma się ten talent... A tak zupełnie serio wszystko to było wynikiem długich księżyców treningów, nauk, doświadczenia, jak również niezliczonych ran i niepowodzeń. Nic nie przychodzi za darmo, nawet jeśli ma się walkę czy magie we krwi. Ulotna najwidoczniej nie odziedziczyła po ojcu jego zręczności, ale dla Jadu nie miało to wielkiego znaczenia. Była Czarodziejka, to było widać po jej postawie, a nawet spojrzeniu. Czarodzieje zazwyczaj skupili się na rozwijaniu swojego umysłu, tak jak Wojownicy skupiali się na swoim ciele. co prawda on nie zapomniał również o umyśle, ale wśród Wojowników był raczej wyjątkiem.
– Poza strumieniem lodu, gaz możesz formować w pysku przy pomocy języka. jeśli przed wypuszczeniem go z pyska, językiem uformujesz gaz w kule, po wypuszczeniu go otrzymasz coś o podobnym kształcie. oczywiście będzie to pojedynczy twór, ale można to przecież powtórzyć, aby wypuszczać lodowe czy ogniste kule raz za razem. Spróbuj stworzyć na razie jedna taka kule – zaproponował smoczycy Życia. Cóż powiedzieć – Jad był wymagającym nauczycielem, ale przy tym starał się przekazywać swoja "wiedzę" jak najlepiej. Nawet potencjalnym wrogom, bo w końcu kto wie, czy nie spotkają się kiedyś na jakiejś wojnie? o ile ten karmazynowy staruszek jej dożyje...
: 15 lut 2015, 17:26
autor: Zorza Północy
Odetchnęła głeboko, zamykając paszczę. Potrząsnęła smukłym łbem, szorstkim jęzorem obwodząc pysk, aby zlizać z warg, jak i futra drobinki zlodowaciałej wilgoci osiadłej na nich.
Uśmiechnęła się radośnie, zadowolona z siebie, kiedy i tym razem udało jej się właściwie uformować strumień lodu.
Uniosła długie uszy słuchając dalszych słów Wojownika.
– Och, naprawdę? Na Immanora, tyle można zrobić za pomocą jednej formy ataku, a tak mało smoków korzysta ze swych żywiołów – zdziwiła się. – Z drugiej strony ich rozumiem, trzeba mieć naprawdę sporo siły, aby wyrzucić strumień zdolny dolecieć do przeciwnika – dodała po chwili namysłu, nadymając lekko poliki.
Otrząsnęła się i nie zmieniając pozycji ciała, spróbowała raz jeszcze, tym razem za zadanie miała uformować gaz w kulkę.
Oddychała przez nozdrza, mięśniami gardła naciskając na dwa gruczoły, aby wypuścić ich niesamowity gaz. Gdy ten zaczął gromadzić się w pysku, lepki, wręcz namacalny, poczęła obracać językiem tak, aby uformować go w kulkę. Następnie po dwóch nieudanych próbowach, gdy to gaz opuścił jej pysk ze świstem, mogła stwierdzić, że jest gotowa. Zaczerpnęła głeboko powietrze przez nozdrza, które nadymało jej pierś, a nastepnie napinając ponownie mięsnie przepony, dosłownie wręcz wypluła gaz z pyska, ściągając nieco wargi. Nadal celowała w to biedne nic niewinne drzewo.
: 16 lut 2015, 10:55
autor: Jad Duszy
Skinął łbem, wysłuchawszy słów smoczycy.
– To prawda. niewiele smoków zdaje sobie sprawę, że w zasadzie więcej w ataku można osiągnąć siłą. Niemniej jednak jeśli ktoś ceni sobie szybkość, to właśnie to będzie trenował, pomijając zianie. Wiele smoków decyduje się na szkolenie swojej zręczności ze względu na czarodziejów. Nie każdy atak magiczny da się sparować czy zablokować, odskoczenie przed nim jest czasem jedynym wyjściem... Ale gdy nabierze się doświadczenia dostrzega się również inne opcje – dodał, wyszczerzywszy kły w drapieżnym, ale i jadowitym uśmiechu. Ot, takim w jego stylu. Obserwował, jak z pyska smoczycy wystrzeliwuje lodowa kula.
– Teraz spróbuj wysłać kilka takich kul, jedna za drugą. jest to trudniejsze, gdyż trzeba gromadzić gaz w pysku i formować go raz za razem. Wypuszczasz jedna kule i od razu formujesz następną. jeśli zależy ci na szybkości, kule te będą niewielkie. jeśli chcesz stworzyć większe kule, musisz zgromadzić więcej gazu, zatem odstępy miedzy poszczególnymi kulami będą większe – wytłumaczył smoczycy. było to w zasadzie całkiem logiczne. Przeszedł do ćwiczeń utrwalających, w końcu i to jest przydatne.
: 16 lut 2015, 13:33
autor: Zorza Północy
Skinęła łebkiem, nic więcej nie dodając. Zgadzała się z tym, ale i rozumiała jednocześnie, mimo wszystko ona, chociaż była jedynie Czarodziejką, chciała przełamywać też fizyczne aspekty, które ograniczało jej ciało. Chciała nad sobą pracować.
Odetchnęła, przygotowując się do zadania, które wyznaczył jej Wojownik. Posłała mu coś w rodzaju pokrzepiającego oddechu, a następnie rozstawiając odrobinkę bardziej przednie łapy, umiejscawiając wygodniej skrzydła przy bokach, z ogonem lekko uniesionym, zabrała się do niezbyt łatwego, ale nie niemożliwego zadania.
Oddychała zatem przez nozdrza, blokując już bardziej odruchowo gardziel, jednocześnie mięśniami nacisnęła zdecydowanie na gruczoły, wypuszczając z nich wonny gaz. Obracając w pysku językiem, jak to uczyniła przed kilkoma chwilami, z namacalnego pół płynnego gazu uformowała kurę, a następnie odetchnąwszy głeboko, nacisneła na przeponę i wypuściła kulę, otwierając pysk. Kula była raczej niezbyt duża.
Nie czekając zamknęła ponownie pysk, naciskając mięsniami na gruczoły i ponownie uformowała gaz w niewielką kulkę, oddychając przez nozdrza i dopiero wtedy napięła miesnie przepony i wypluła gaz z pyska, otwierając go w głębokim wydechu.
Uczyniła to jeszcze raz. Wdech, naciśnięcie na gruczoły, formowanie gazu językiem, lekki wydech i wdech, napięcie mięsni brzucha i silne wyplucie uformowanego gazu. Wszystkie kulki mierzyła w drzewo.