Strona 6 z 34

: 08 cze 2015, 14:32
autor: Zabójczy Umysł

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

//Staraj się, proszę, dokładnie określaćrozmiary tworu. 3 szpony nic mi jednak nie mówią.
Czy chodzi tu o szerokość, wysokości, długości? No i ogień ma takie fajne płomyczki. Efekty specjalne też powinny być zawarte w wyobrażeniu – trzaski, syki etc xDDD


Nooooo ... to teraz sprawdzimy czy Elendrajis poprawnie wykonał swoje zadanie. – No to teraz dodaj do tego swojego wyobrażenia maddary. A dokładnie, musisz zaczerpnąć odpowiednią ilość maddary, którą następnie przelewasz w swój obraz. Gdzie ją znajdziesz? Po prostu w sobie. Musisz sięgnąć w głąb siebie a jak poczujesz/zobaczysz coś dziwnego – coś świecącego, coś ciepłego, niektórzy widzą też jakieś kształty – będzie oznaczało to, że właśnie znalazłeś swoją wewnętrzną moc. – hm. Czy coś jeszcze pasowało by dodać? Raczej nie. – W międzyczasie, zanim dodasz maddary, nakaż swojemu tworowi w coś – czyli konkretnie mnie – uderzyć. Zobaczysz co się stanie. A to czy ona będzie startować z miejsca czy wyobrazisz ją sobie w locie już będzie zależeć od Ciebie. – dodałam z lekkim wzruszeniem barków. Na koniec cofnęłam się o kilka kroków do tyłu.

: 09 cze 2015, 13:41
autor: Lenifiell
// Sorka za zwłokę oddaję prace licencjacka i mam problemy;/ mój smok zieje lodem, więc chciałem używać do magii czarów opartych na tym żywiole, więc do nich miałem lepsze opisy.

Pisklak starał się pokazać przed nową nauczycielką jak najlepiej więc skupiał się nad tym co robił. Maluch próbował wyszukać maddary wewnątrz Siebie, myślał nad tym co może go nakierować go na znalezienie tej duszy. W ten w myślach zadźwięczał pisk jego siostry, wiedział ze to jest to poczuł napływ mocy, to uczucie z dzieciństwa nakierowało go na odnalezienie maddary. To co zobaczyła smoczyca, to ognista kula która falowała, była szerokości trzech pazurów we wszystkich kierunkach, od kuli bił żar była naprawdę ciepła, formowała się przed pisklakiem lecz się nie poruszała. Po chwili powolnym ruchem zaczęła zmierzać w stronę smoczycy lekko skwiercząc z każdym ruchem zbliżała się w jej kierunku coraz szybciej i coraz bardziej przyspieszała. Lecz czy nie rozmyje się przed, nie wiadomo ile pisklak mógł przelać w nią maddary, on sam z resztą jeszcze tego nie wiedział, ale wiedział co mu ją pozwala w sobie odnaleźć. Sam pisklak przyglądał się kuli z zaciekawieniem, była taka ciepła.

: 10 cze 2015, 13:23
autor: Zabójczy Umysł
//Łokej ale postaraj się wyraźnie zaznaczać, że przelewasz maddarę w twór. Najlepiej jest dodawać to na końcu.
Coś w stylu.
Bla, bla, bla ...
Maddara zasiliła obraz, przelała/przelał maddarę w twór etc.
xD


Na wprost kuli, jakieś 2 szpony licząc od samej smoczycy, pojawiła się tarcza. Tarcza o kilka łusek przekraczająca parametry Umysłu – i wysokość i szerokość – i w całości wykonana/zbudowana/stworzona (?) z wody. Ale takiej, która była bardzo zimna, no i takiej która nie spływała z tarczy na ziemię. I to właśnie w nią, w tą tarczę, uderzył pocisk – Dobrze, ale na drugi raz pamiętaj aby DOKŁADNIE określić miejsce ataku. Czy pocisk ma lecieć w stronę piersi, jakieś łapy, boku – odparłam, gdy moja tarcza ostała zniwelowana. – Teraz przejdziemy do obrony. To zobaczyłeś przed chwilą to nic innego jak tarcza. W zależności od potrzeb możesz sobie je różnorodnie formować. W tym także określać jej szerokość oraz wysokość. Niemniej jednak najlepiej będzie jak będę one o kilka łusek bądź szponów oddalone od Ciebie. Dzięki temu nie będziesz musiał tworzyć dodatkowych zabezpieczeń w postaci niedopuszczenia zimna/ gorąca z zewnętrznej strony do wewnątrz. Kolejną bardzo fajną barierą jest powłoka. To taka jakby druga para łusek na twym ciele, tyle, że w całości przepuszczająca powietrze, elastyczna – dzięki czemu będziesz się czuć komfortowo – oraz cieniutka. Na koniec trzeba przedstawić kopułę oraz bańkę. Bańka chroni Cię z każdej możliwej strony, z dołu także, i kształtem przypomina mniej więcej kroplę wody. Oczywiście tą spadającą w dół. Kopuła to nic innego jak połowa bańki, która jednak nie zabezpiecza przed atakami z dołu, czyli od ziemi wzwyż. Przy tych barierach należy dodać, że one również powinny przepuszczać powietrze – no, to tyle z teorii. Czas na praktykę! Chyba?! Aha. Jest jeszcze coś. – Zasada tworzenia barier jest taka sama jak w przypadku tworzenia pocisków. Musisz jak dokładnie nakreślić swój twór. Od początku aż do końca. Czasami dobrze jest uodparniać swoje zaklęcie na otoczenie. Wiadomo, gorąc czy ciepło topi bądź nagrzewa coś zimnego, wiatr może strącić, przewiać coś – jak na przykład mgłę – w zupełnie innym kierunku itak dalej, i tak dalej. – dobra! To teraz będzie praktyka. No na prawdę będzie. Nie wierzycie mi? No to wytężajcie patrzałki!
W stronę Elendrajis'a, a konkretnie w stronę jego prawej, przedniej łapy, leciał lodowy pocisk. Nie za duży i nie za mały. Ot, na kilka łusek szerokości i 1,5 szpona długości. Kolec, bo to był kolec, nie leciał ani za szybko ani także za wolno. Po prostu miał umiarkowane tempo. – Spróbuj się obronić. Jeśli zauważę, że coś jest nie tak z twoją obroną, zneutralizuję swój czar – co prawda nie bardzo mi się to uśmiechało ale ... wodnego przecież nie będę zabijać, czyż nie? No i przedewszystkim to nie walka na śmierć i życie ale trening. Jak pech to pech. Niestety!

: 11 cze 2015, 7:20
autor: Lenifiell
// Przyganiał kocił garnkowi xD a ty gdzie napisałaś ze przelewasz maddarę xD? żarcik ^^

Gdy zobaczył tarczę zdziwił się, chociaż spodziewał się ze smoczyca obroni się przed tą kulą zadziwiła go jej wygląd. Muszę zapamiętać żeby dokładnie opisywać co tworzę – pomyślał. Pisklak słuchał z uwagą jej tłumaczenia jak tworzy się czary obronne, rozumiał że nie jest to prosta rzecz. Zapamiętał kształty jakie może przybiera tarcza, postanowił użyć tej najprostszej czyli tylko zastawić pocisk, zastanawiał się z czego powinna być zbudowana, na początku chciał ożyć wodnej, lecz lud mógł się przebić. Wyobraził sobie jak z ziemi wystrzeliwuje ściana płomieni, ogień w niej syczy, ściana miał stopić lodowy kolec i nie pozwolić mu przelecieć do pisklaka miała być szeroka na dwa pazury i wysokości pisklaka. Ściana miała być szczelna, czyli nie przepuszczać czegokolwiek, i miał od niej bić żar, na sam koniec pisklak przypomniał sobie krzyk siostry i dzięki niemu przelał w swój twór maddare. Czekał n to co się stanie, czy uda mu się zatrzymać pocisk tak jak zamierzał czy może dostanie resztkami stopionego kolca.

: 11 cze 2015, 13:03
autor: Zabójczy Umysł
Ja nie muszę bo mam MA na V poziomie xDDDD

Noo. Widać młody się uczy! To dobrze, to dobrze ale (chyba) zauważyłam jedną obiekcję, którą należało by poprawić. – Jeśli już chcesz stworzyć taką ścianę ognia, która jest nawet dość ciekawa, lepiej ją postaw na ziemi. Niech się na niej "opiera" a nie wystrzeliwuje z ziemi – i to by było w zasadzie tyle w tym temacie. (Mój) Lód stopił się pod działaniem (Elendrajis'owego) Ognia więc za dużo do powiedzenia/działania czy jak to tam nazwać jednak nie miałam. – Teraz coś z lodem. Formę, jak już mówiłam wcześniej, możesz kształtować za pomocą swojej wyobraźni. Może to być coś prostego – jak kula, kolec, dysk – a może to być coś bardziej skomplikowanego. Jak fala, jak mgła, jak obręcz bądź linka zaciskająca się na czyimś ciele – więcej do dodania już nie miałam więc po prostu przygotowałam się do czarowania. Spokój, wyciszenie, uwaga – wiadomo, nie?

: 13 cze 2015, 7:42
autor: Lenifiell
Pisklak ucieszył się że został pochwalony, zależało mu na tym by smoczycy się to podobało. Dobrze no więc teraz coś lodowego, ahh już miał pomysł.
Wyobraził sobie kulę podobną do tej ostatniej. Miała szerokość we wszystkich kierunkach dwóch pazurów, biło od niej mrozem, a w dodatku rozchodziła się od niej lekka mgiełka parowania. Kula była wypełniona ciekłym lodem który się w niej powoli poruszał, zadanie kuli to zamrożenie części ciała przez co nie będzie ona zdolna do poruszania przez dłuższy czas. Kule tak jak ostatnio wyobraził sobie tuż przed sobą, miała ona przyspieszać wraz ze zbliżaniem się do celu. Miejscem gdzie miała uderzyć była prawa łapa smoczycy. Pisklak patrzył za nią z nadzieją że uda mu się te atak. Czekał tez co powie na temat takiego czaru smoczyca.

: 14 cze 2015, 18:28
autor: Zabójczy Umysł
Wyobraznia, wyobraznia ale gdzie tu byl motyw urzeczywistnienia. Czyli po prostu przelania maddary w swoj obraz. No (chyba) nie byloalbo bylam tak slepa, ze tego nie widzialam. Na szczescie dla pisklaka nie zamierzalam tego – dziwne, czyz nie? – jakos sensownie komentowac. To znaczy, podkreslac to albo jakim milym inaczej zdaniem badz sama mimika. Ot, po prostu czekalam. Ah, ta dzisiejsza mlodziez – strasznie zapominalaska sie ostatnio zrobila.

: 14 cze 2015, 20:13
autor: Lenifiell
Pisklak wyobrażał sobie swoją kulę, ale oczywiście zapomniał przelać weń maddary. Skapnął się że coś jest nie ta kiedy zauważył że w stronę smoczycy nic nie leci. Więc skupił się i przelał weń madarę i czekał na efekty. Ciekawe co teraz powie smoczyca.

: 15 cze 2015, 14:05
autor: Zabójczy Umysł
No dobra? A co powiesz na to? W stronę ...
Dobra! Wyjaśnijmy sobie jedną kwestię. Nim jednak doszło do kolejnego ataku ze strony Umysłu, ta przez chwilę przyglądała się kuli Elendrajis'a. A jako, że nie dostrzegła jakiś znaczących błędów, skinęła głową. Dopiero kiedy jego kula uderzyła w jej tarczę, przeszła do kolejnego etapu. Czyli po prostu ataku!
... pisklaka zmierzała kula ognia. Dokładnie taka sama – a raczej podobna bo nigdy nie da się dokładnie skopiować ataku przeciwnika – i tak samo niebezpieczna. Tyle, że zmierzała ona nie w pierś/łeb/przednie łapy potomka Leśnego i Paraliżu ale w jego bok. Prawy bok, a konkretnie na wysokości żeber. Tak z odległości ogona.

: 16 cze 2015, 7:36
autor: Lenifiell
Musiał działać szybko bo i kula była blisko, wyobraził sobie ścianę wody która zaczynała się przy ziemi a kończyła dwa pazury wyżej niż jego wysokość, ściana miała być grubości jednego pazura, była jasnoniebieskiego koloru, woda w niej przyjemnie falowała, działa uspokajająco. Od ściany słychać było cichy chlupot wody. Liczył na to że ona powstrzyma tą ognista kulę. Przelał w nią maddarę i czekał na to co się wydarzy. Tarcza pojawić się miała na odległości piętnastu szponów przed maluchem.

: 16 cze 2015, 15:22
autor: Zabójczy Umysł
//Zakladam, ze pojawila sie ona tam gdzie leci ma kula. Bo tak dopasowany jest opis. Na drugi raz jednak uwzgledniaj takie rzeczyjak miejsce pojawienia sie xD Wzdluz boku, przed piersia; nad glowa etc

O nie! Taka piekna kula! Zniszczona?!!! Ma ktos mech do wytarcia mych lez? Co? Nik nie ma?! No dobra! Obejde sie bez waszej pomocy. Tsa.
– To teraz ostatni atak. Zaatakuj mnie pnaczam.
I tu nastapilo krotkie wprowadzenie d tematu.
– Nie wiem czy kiedykolwiek widziales cos takiego ale to cos jest dlugie, cienkie, elastyczne – czyli powinno bez problemu owijac sie, zwijac sie – i zielone. Dobrze jest tez wprowadzic do nich – do tych pnaczy – wlasciwosc nie rozerwania sie i nie pekania. Niektorzy tez wprowadzaja jakies elementy dodatkowe jak kolce na wewnetrznej stronie czy tez jakis kwas. Przy tym ostatnim musisz pamietac aby kwas/ogien nie mogl wplynac na rosline. Tj. nie mogl z nia w chodzic w zadna reakcje. Co jeszcze? Ah. Pnacza zazwyczaj maja w sobie juzwlasciwosc owijania sie wokol czegos – zwlaszcza jesli to jest jakas podpora – ale warto przyspieszyc ta wlasciwosc. Ot, w kilku uderzeniach serca pnacze powinny owijac sie wokol jakies czesci ciala. Pyska, lap, tulowia wraz ze skrzydlami.
Objasnilam w kilku zdaniach. Dobra! To nie byly kilka zdania. Moze byc?
– Pnacza najlepiej tworzyc w umysle, a potem dodawac o nich maddary. C prawda jest tez opcja przejmowania korzeni roslin ale to nie jest praktykowane. Dlaczego? Szkoda po prostu czas!
Amen.

: 18 cze 2015, 20:39
autor: Lenifiell
Pisklak ucieszył się ze udało mu się obronić przed kula, uśmiechnął się do siebie dumny. Pisklak starał się zrozumieć co tłumaczyła mu smoczyca, kojarzyło mu się to z gałęziami drzewa i jego korzeniami, które widział przy kilku wyrwanych konarach. Dobrze a więc teraz użycie pnączy. Pisklak wyobraził sobie długie zielone pnacza, które ciągnęły sie pod ziemią, miały one mieć długość kilku metrów i wyskoczyć na smoczycę tuż za jej tylnymi łapami i je związać razem tak by się wywróciła. Miały być odporne na ogień i lód a także odporne na rozerwania i drapanie. Lecz pisklakowi zależało na tym by odwrócić jej uwagę, bo kolejne dwa miały chwilę później złapać ją za przednie łapy i związać tak samo. Pisklak ciekaw był czy smoczyca da się podejść, uważał ze będzie to trudne jednak jest dużo starsza od niego. Przelał weń maddarę i czekał.

: 19 cze 2015, 12:55
autor: Zabójczy Umysł
//Nie metry, nie metry xD Szpony, ogon ale nie metry.

Jak nie ogniem i lodem to czym? Ano bylo jeszcze cos. Cos z czym tylko wybrane smoki (patrz Ja) mialy d czynienia. Kiedy tylko poczulam wibracje pod ziemia nie czekalam. Od razu zabralam sie do dziania. Otoczylam sie (cale cialo) cieniutka, czerwona powloczka, ktora miala byc elastyczna oraz przepuszczajaca powietrze (przezorny zawsze ubezpieczony, tak w skrocie to mozna bylo okreslic) oraz .. Tak, tak. Na zewnetrznej powloce znajdowala sie niewielka ale za to bardzo silna ilosc kwasu. Kwasu, ktory za nic mial w sobie grawitacje. No i przezarcie mojej powloki. Jego zadaniem bylo spalenie/ przezarcie sie przez rosliny uwolnienie mnie.
– Na pnacza najlepsza jest powloka. Niekoniecznie na calym ciele. I tak jak mowilam wczesniej powinna byc elastyczna, przepuszczajaca powietrze, cieniutka ale odporna na substancje, ktore umiescisz na zewnatrz ow bariery. Kwas, lod, goraco.
Po tym krotkim – a jakze – podsumowaniu (po kiego grzyba strzepic jezor po proznicy?) ?zaatakowalam. Czym? No pnaczami. Mialy one wystrzelic z ziemi i owinac sie wokol pyska, lap, tulowia wraz ze skrzydlami, ogona. Nie byly na nic odporne – ani na ogien, ani na kwas, ani na lod – ale za to byly nieco wytrzymalsze i rozerwanie oraz przegryzie. Ale jednak nie za bardzo.
No i w zasadzie to by bylo na tyle jesli chodzi o umiejetnosci magiczne.

: 19 cze 2015, 13:14
autor: Lenifiell
//;Sorka mój błąd, zawsze staram się używać teraz zapomniałem...

Pisklak zrozumiał co miała na myśli smoczyca, pokiwał głową na oznakę że słucha. Wyczuł w ziemi pnącza i postanowił otoczyć się, zapewne czymś czego smoczyca mało się spodziewała. Lodowym pancerzem, który miał nic nie robić smokowi, lecz zamrażać wszystko co od zewnątrz go dotknie, był on przezroczysty lecz unosiła się nad nim zimna mgiełka przez co zdradzał swoja obecność, lecz bardzo bardzo zimny, przepuszczał powietrze oraz był elastyczny. każda rzecz która go dotknęła stawała się krucha. Pisklak nie był pewny czy użył dobrego czaru, lecz miał ogromną nadzieję ze się powiedzie.

: 19 cze 2015, 19:15
autor: Zabójczy Umysł
Tyle, ze pancerz, powloka, kombinezon – to jedno i to samo Chociaz dla niektorych pancerz badz kombinezon jest grubszy od powloki. No ale to takie male smaczki dla niektorych koneserow.
– Z podstaw to tyle ..
Tak jak zapowiedzialam – nie dosc slownie – tak zrobilam. Ale te slowa padlo dopiero wtedy kiedy moje pnacza zostaly zniszczone.
– Cos jeszcze?
A co m tam! Takie pytanie z ciekawosci moge jednak zadac

//Parametry, moj drogi, parametry. Pamietaj o tym na drugi raz, okey? Nie uwzgledniles grubosci ow pancerza xD.

: 19 cze 2015, 19:44
autor: Lenifiell
Dziękuję bardzo za szkolenie, Zabójcza – wyszczerzył ząbki maluch. – Na razie nie, ale chętnie jeszcze z tobą kiedyś coś potrenuję. – Maluch podbiegł do niej i ją przytulił. Maluch bardzo się cieszył ze ją poznał. Wiedział że jest chyba najpotężniejszą czarodziejką w wodzie, a on chciał być najlepszym łowcą w tym stadzie.

//no tak zapomniałem, sorka:(

: 21 cze 2015, 17:40
autor: Zabójczy Umysł
Na pierwiosnki i skowronki. Czy te życiaki ... o przepraszam! życiowo-wodniaki nie mogą sobie darować tego misiaczkowatego uścisku? Ble. To jest okropne! No na prawdę! Wystarczyło by samo dziękuję. Ewentualnie dziękuję najlepsza, najładniejsza (i tak dalej, i tak dalej) czarodziejko pod Słońcem. A nie takie ... Eh! – Dobra młody, jak będziesz chciał coś jeszcze ode mnie to wiesz gdzie mnie spotkać, nie? Zawsze będę gdzieś w okolicy – mruknęłam gdy moja mimika pyska powróciła do tej tej normalnej, która mnie cechowała od urodzenia. A skrzywienie miałam takie ... hm ... konkretne! – Do zobaczyska – po tych słowach, machnęłam mu jeszcze odpowiednio i wybyłam. Czas zrobić sobie przerwę od nauk.

: 11 lip 2015, 19:08
autor: Administrator
Karminowa z wyrazem determinacji na złotym pysku przedzierała się przez Szklisty Zagajnik. Czerwony ogon, niby rozwścieczony, wijący się wąż, kołysał się na boki, uderzając o rozłożyste korony krzewów, ocierał się o pnie drzew, a ona pierwszy raz nie lękała się, że na jej karminowych łuskach pojawią się rysy i inne zadrapania. Nozdrza rozdęły się lekko, a lazurowe ślepia wpatrywały się w jeden punkt – przed siebie. Krok miała zdecydowany, ale nadal zaskakująco płynny, chociaż daleko było jej w tym momencie do gracji, o którą zawsze zabiegała skrzętnie. Czuła się nie tylko zraniona, ale przede wszystkim w obowiązku, aby pokazać Przywódcy, że jest zdolna do stanięcia u boku Migotliwej Aury, nawet jeżeli ta przestała być jej przychylną i nie zamierzała jej szkolić. Ale dlaczego niechęć jakiegoś smoka miała stanąć na jej drodze ku realizacji dawno postawionych celów?
Kiwała do siebie od czasu do czasu łbem, mamrocząc coś zapamiętale pod nosem, aż wypadła z krzewów z rozwianą grzywę, stając przed wiekową Brzozą o pasiastej korze odchodzącej od niej wijącymi się płatami. Długie wicie gałązek obsypane obfitym zielonym listowiem, falowały na ciepłym wietrze, szumiąc rozkosznie. Ta muzyka podziałała na nią uspokajająco.
Odetchnęła kilka razy głęboko, z lekkim roztargnieniem przeczesując szponami grzywę, aby doprowadzić ją chociaż trochę do ładu. Rozejrzała się, a nie dostrzegając nikogo, przełknęła ciężko ślinę. Pamiętała, że amarantowołuska również ostatnim razem nie wydawała się zachwycona jej widokiem – chociaż nie potrafiła zrozumieć, dlaczego!
Ale musiała spróbować, inaczej do niczego nie dojdzie, jeżeli będzie polegać na czyichś osądach ślepo, niczym dopiero co wyklute pisklę.
Obwiodła jęzorem wargi, a następnie sięgnęła umysłem we wszystkie strony, napotykając dziesiątki tysięcy, niczym łusek na ciele, jaźni. Szukała tej, która odpowiadałaby jej wyobrażeniu amarantowołuskiej. Aż w końcu poddając się, wysłała zakodowaną wiadomość do Uzdrowicielki Życia z prośbą o przybycie do Szklistego Zagajnika, gdzie wgłębi rosła Stara Brzoza. Myśl ta miała trafić tylko i wyłącznie do niej.

: 11 lip 2015, 19:19
autor: Subtelny Gniew
Myśl dotarła do Seraficznej, gdy przystanęła gdzieś po drugiej stronie terenów Życia. Zamarła tam na chwilę pod inną brzozą, która szumiała tak samo uspokajająco. Przez jej głowę przemykały wspomnienia. Miłe wspomnienia, które wywoływały uśmiech na jej twarzy. Ciepło matki i ojca. Pierwsza rozmowa z Ursusem. Pierwszy bieg. Pierwszy lot. Rozmowy z Hipnotyzującą. Miłość rodzeństwa. Rozmowa z matką. Spotkanie z Charyzmatycznym.
Ale do szczęścia jak zawsze wtargnął zły demon. Skrzywiła się. Charyzmatyczny odchodził. Jej matka także. Zniknęła Lwia Łuska. Dała się uwieść na Czarnych Wzgórzach. Potem Słowo doprowadził jej stado do ruiny. Wszyscy odeszli. Ojciec ją znienawidził. A potem straciła swoje dzieci. Lała się krew do Rzeki Falar. Była sama i widziała go. Lecz wydawał się przerażający. Gdyby miała z nim dzieci, kochałaby je nad życie. Lecz jej dzieci były tajemnicą, przeklętym sekretem. Lecz co by zrobiła, gdyby potrzebowali pomocy?
I wtedy nagle do jej głowy wtargnął impuls. Znany impuls. Prośba o przybycie. Prośba od Heulyn. Otwarła oczy i z przerażeniem spojrzała na rzeczywisty świat. Dzieci...

Po rozłożeniu skrzydeł minęło kilka chwil nim przeleciała całe tereny Życia i znalazła się na terenach wspólnych. Wylądowała w Szklistym Zagajniku i złożyła skrzydła. Heulyn siedziała przy Starej Brzozie. Bezpieczna. Jesień podeszła do niej. Nie mogła powstrzymać pyska przed niezadowoleniem. Dlaczego? Sama nie wiedziała. Znów będzie musiała się wpatrywać w te jej lazurowe ślepia, tak jakby patrzyła w siebie.

Witaj – przywitała się jak najłagodniej potrafiła. Ale chyba jej nie wyszło. Chrząknęła tym bardziej nie zadowolona. – Potrzebujesz mojej pomocy? – spytała. Pisklę (bo wciąż tak o niej myślała) wyglądała na całą i zdrową. Chodziło więc o coś innego.

: 11 lip 2015, 19:44
autor: Administrator
Smoczyca walczyła z nagłymi emocjami. Przeważnie próbowała nad sobą panować, chociaż zdarzało się, że poddawała się skrajnym emocjom takim, jak entuzjazm czy irytacja, gdy ktoś robił wszystko, aby wyprowadzić ją z równowagi.
Tym razem jednak było gorzej, bo pierwszy raz zaczęła w siebie wątpić. Jak zachować wiarę w siebie, kiedy całe jej Stado, a przede wszystkim najważniejszym smok w grupie mówi jej, że może nie podołać sztuce Uzdrowicielskiej? Dlaczego łudzono ją szansą, a za jej plecami szukano drugiego kandydata na miejsce, o którym marzyła od pisklęcia?
Nadęła policzki, wpijając błyszczące, karminowe szpony w miękką glebę, rozdzierając ją w kilku bruzdach. Zadrżała, unosząc wyżej łeb. A co, jeżeli Uzdrowicielka Życia również nie zechce jej pomóc, jeżeli się w jakiś sposób do niej zraziła? Ach, nienawidziła tego stanu niepewności! Zawsze była dumną samiczką, nawet jeżeli często robiła wiele poz na pokaz.
Nozdrza zafalowały, kiedy ciepły podmuch wiatru przyniósł jej znajomą woń, a serce zabiło w piersi raźniej, jakby gubiąc rytm. Dostrzegła pośród koron drzew jaskrawą sylwetkę. Obserwowała lazurowymi ślepiami, jak smoczyca wdzięcznie podchodzi do lądowania.
Uniosła się na łapach, zbliżając się powoli do Uzdrowicielki, a następnie skłoniła przed nią złoty łeb, próbując wmawiać sobie, że nie wyczuwa od niej niechęci i pewnego rodzaju zawodu. Musiała walczyć z hańbiącymi dowodami słabości, które nie wiedzieć kiedy rozbłysły pod jej powiekami podejrzliwą wilgocią. Pociągnęła nosem, prostując się, próbując przegnać strach i niepewność.
Witaj, Jesieni Bzów, dziękuję, że pojawiłaś się tak szybko – przemówiła z pewną godnością, ale przede wszystkim z autentyczną wdzięcznością dźwięczącą w jej głosie.
Odetchnęła nieco drżącym haustem powietrza, które zdawało się nie potrafić znaleźć drogi do płuc. To było uciążliwe, zupełnie obce jej uczucie.
Nie chciałam odrywać cię od twoich zajęć, jednak potrzebuję twojej pomocy, nie wiem do kogo innego się zwrócić. Mój Przywódca wątpi we mnie, a jeszcze bardziej, gdy nasza Uzdrowicielka odmówiła mi szkoleń. Chcę pokazać swemu Stadu i wszystkim, że jestem gotowa i odpowiedzialna, że sztuka uzdrowicielska jest tą jedyną drogą. Nie wyobrażam sobie innego życia. Od pisklęcia, gdy tylko poznałam białołuską, a potem ciebie, wiedziałam, kim chcę być. Z początku... nikt nie miał obiekcji, ale coś się zmieniło, czuję to... proszę, pomóż mi – mówiła nieco nieskładnie, wiele słów na raz, jakby się nimi zachłystując. Nigdy o nic nie błagała, ale miała nadzieję, że Uzdrowicielka ją zrozumie, kto jeżeli nie ona?

: 12 lip 2015, 22:40
autor: Subtelny Gniew
Spokojnie – powiedziała troszkę zbyt twardo. Znowu. Skarciła się za to w myślach, ale nic nie mogła na to poradzić. Te oczy. Ugh... – Zaczynajmy więc. Jeśli chcesz zostać uzdrowicielem czeka cię dużo pracy. Wiesz na co się piszesz? Leczenie nie jest takie łatwe i przyjemne, jak mogłoby się wydawać. Spotkasz się z krwią i cierpieniem, a często może się okazać, że nie będziesz w stanie pomóc pacjentowi, albo że będziesz musiała wybrać między jego życiem, a jego łapą. Rozumiesz ten trud? – spytała. Bo jeśli Karminowa chciała być klerykiem, a potem medykiem musiała wiedzieć z czym to się wiążę. Musiała też być o wiele spokojniejsza, ale może to uda się naprawić.