Strona 6 z 35
: 08 sty 2015, 15:04
autor: Jad Duszy
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Ech, co za... pisklak. Jad westchnął ciężko, jakby powoli tracił cierpliwość, ale prawdopodobnie było to jedynie na pokaz, gdyż sam "gest" wyszedł niezwykle teatralnie. był to zamierzony efekt, gdyby Wojownik chciał, Równinny nie odgadłby, że Jad jedynie udawał. Ale żeby był miły? Serio? Adept nie spotkał chyba zbyt wielu miłych smoków w swoim życiu, skoro odniósł takie wrażenie w stosunku do czerwonego samca.
–
Kiedy sugerowałem, że tego nie wiesz? Wymieniłem jej tytuł w stosunku do Stada, tu mamy trzy, więc warto, abyś wiedział, do jakiego stada masz szanse dołączyć – wyjaśnił ze znużeniem w głosie. Ach ta młodzież – nie żeby sam czuł się staro, ale jeśli chodzi o panowanie nad swoimi reakcjami w porównaniu do tych, którzy jak Równinni pokazują wszystkie emocje, on bywał zmęczony. Z drugiej jednak strony to czyniło ich takimi interesującymi.
–
Posłałem po nią, zobaczymy, czy odpowie – oznajmił po chwili Równinnemu. oczywiście nie wysyłał telepatycznych wiadomości, po prostu wysłał Antaresa. Ciekawe, czy Runa zrozumie, o co chodzi kraczącemu krukowi, latającemu dookoła jej głowy i czy podąży za nim? Zobaczymy.
: 08 sty 2015, 19:44
autor: Pani Wojny
Nie miała w końcu wyboru – albo znosić kruka, albo iść tam, gdzie ją ciągnął. Nie miała za bardzo ochoty na całodniowe krakanie, więc przyszła. Nie zdziwiła ją obecność jadu. W końcu z jakiego innego powodu kruk mógłby ją prowadzić?
Co ją zdziwiło, to obecność innego smoka. Obcego smoka. Nawet niepachnącego żadnym innym stadem. I to było dopiero niespotykane.
Zmierzyła obcego długim spojrzeniem, ale powitalne skinienie łba zarezerwowane było tylko dla Jadu Duszy.
– Tak? – przekrzywiła łeb na bok niczym zaciekawiony ptak – Antares bardzo nalegał, więc to chyba coś ważnego?
: 08 sty 2015, 20:09
autor: Jad Duszy
Tak, Antares potrafił być niezwykle... Przekonujący w tej swojej uporczywości. Jad przywitał Runę skinięciem głowy, a słysząc jej pytanie wskazał łbem na nowego "znajomego".
– Nasz gość nie ma gdzie się podziać i nie wygląda na chętnego do powrotu do domu – powiedział z rozbawieniem. Cóż, wiele można się było domyślać z jego słów, ale było tak w większości przypadków, gdy otwierał pysk.
– Może były z niego pożytek w ogniu, ale o tym, ty decydujesz – tymi dwoma krótkimi zdaniami wyjaśnił całą sytuację. Decyzja należała jednak do tej dwójki, on już swoje załatwił. teraz przysiadł z boku, obserwując tą dwójkę, a biały kruk zadowolony przysiadł na jednym z rogów wyrastających z jego głowy.
: 08 sty 2015, 20:56
autor: Równinny Kolec
Równinny obserwował zachowanie kruka z przymrużonymi oczyma. To ten sam który wcześniej go obudził! Czyżby ta dwójka współpracowała w jakiś sposób, skoro Jad pozwalał mu na sobie siadać? Dziwne że nie obawiał się że dziwne ptaszysko na niego nie narobi. Jednak jeszcze dziwniejsze było to że po słowach Jadu, kruk sprowadził tu rzeczoną wcześniej Runę. Jakim sposobem? Nawet się nie odezwał! A nawet gdyby: jak smok może rozkazywać jakiemuś zwierzęciu? No i po co to robić skoro o wiele lepiej je zjeść? To miejsce było jakieś... magiczne. Młody smok słyszał coś wcześniej o magii, jednak nie było to nic dobrego. A sama Runa... Nie wyglądała tak groźnie jak samiec z Ognia. W dodatku jej kolory aż raziły go w oczy. Jak mogła utrzymać się u władzy, skoro w jej stadzie były osobniki silniejsze od niej? Zapewne jeszcze się dowie. O ile załapie się do stada.
-Jestem Herezja! -rzekł w końcu, gdy sprawa została już przedstawiona. Młodzik dumnie wypiął pierś co wyglądało raczej żałośnie przy jego wychudzonej posturze. Dalej stał w sporym oddaleniu od pary ognistych. Nie zamierzał się do nich zbliżać, skoro nie jest w stanie salwować się ucieczką w locie. Zresztą, nie umiał latać. Na równinach nikt nie miał skrzydeł. Nie miał go kto nauczyć. zresztą: nikt nigdy nie chciał go niczego uczyć- Przybyłem tu z równin by znaleźć nowy dom!
: 10 sty 2015, 19:27
autor: Pani Wojny
Runa Ognia wysłuchała Jadu z uwagą, cały czas mierząc taksującym spojrzeniem Równinnego Kolca. Młody obecnie nie wyglądał imponująco, ale mówił, że przybywa z równin. Ktokolwiek przybywający z równin miał w sobie siłę, która w końcu umożliwiła mu przeżycie tak długo. Byłoby dobrze zyskać takiego smoka dla stada.
– Wyglądasz na na tyle dorośniętego, by dołączyć do grona adeptów mojego stada. Jednak dołączając do mojego stada musisz być gotowy na to, by postępować wedle naszych reguł. Będziesz musiał obrać nowe imię. Będziesz musiał obiecać uczyć się pilnie, pomagać innym Ognistym, a także walczyć w imię stada – uniosła brew, patrząc na Herezję – Czy jesteś pewien, że tego chcesz? To nie będzie wolność rodzaju tej, która istnieje za barierą – uśmiechnęła sie delikatnie.
: 10 sty 2015, 20:17
autor: Równinny Kolec
Wysłuchał słów Runy. Nie wyglądała na wrogo nastawioną i zdawała się mówić. Prawdę. Ale żeby przyjąć tak z miejsca kogoś przyjąć do stada? To nie może być prawda... Czy oni czasem go nie podpuszczają? Gdyby mogli już dawno by go przecież zabili. Może chcą z niego wyciągnąć informację o jego poprzednim stadzie? Nie miał w sumie nic przeciwko temu, jeśli tylko on sam na tym zyska. Nie czuł się w żaden sposób lojalny wobec stada równin. Torturowali go przez ostatnie dziesięć księżycy. Czemu miałby być im wierny?
– Mogę się na to zgodzić -odparł po krótkim rozmyślaniu. Nie uśmiechało mu się nikomu pomagać. Sam chciał być najsilniejszy i móc robić wszystko! Zupełnie jak przywódca równin!– Tylko po co mi nowe imię? Czemu nie mogę nazywać się Herezja?
: 10 sty 2015, 22:33
autor: Mistrz Gry.
Smoki zaabsorbowane dyskusją nie dostrzegły znajdujących się nieopodal śladów stóp, które były nieco mniejsze od tych, należących do wysokich elfów. Zostali poinformowani o obcej bytności dopiero w momencie, gdy powiew wiatru przyniósł woń, docierając do nozdrzy czarodziejki ognia. Wydawała się być znajoma, lecz pozostawała w niej tajemnicza nuta, która nie pozwalała dokładnie zidentyfikować zapachu. Sprawa ta wydawała się iście podejrzana, może warto byłoby dokładnie ją zbadać?
: 11 sty 2015, 17:54
autor: Pani Wojny
Runa uśmiechnęła się lekko zauważalnie.
– To jest jedna z tych reguł. Imię podkreśla twoje stanowisko w stadzie. Krótkie imię, takie jak Herezja, to imię godne pisklęcia. Ty zostaniesz adeptem, powinieneś więc przyjąć odpowiednie dla adepta miano. Co byś powiedział na Równinny Kolec? – pokazała w uśmiechu zęby – Poza tym, nowe imię na nowy rozdział życia, to...
Zamilkła nagle, kiedy do jej nosa doleciał dziwny zapach. Zastrzygła uszami i obróciła się tak, by być przodem do źródła woni. Cóż to mogło być?
Zapach zwrócił jej uwagę na ślady w śniegu. Dziwne, zupełnie niepodobne do smoczych łap. A wszystko, co nierozpoznawalne, mogło stanowić potencjalne zagrożenie. Ponieważ na Tereny Wspólne przychodziły także pisklęta Ognia... Należało to sprawdzić!
Rzuciła znaczące spojrzenie Jadowi Duszy. Wojownik na pewno ruszy z nią i jej pomoże, na wypadek gdyby coś przegapiła. Będzie też chronił jej pleców. Ale Herezja?
– Herezjo, uważaj. Coś podejrzanego ma tu miejsce. Proszę zostań na swoim miejscu – powiedziała cicho głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Istniało też takie ryzyko, że to Herezja był sprawcą tych dziwnych widoków. Może sprowadził ze sobą kogoś, kto zostawiał takie ślady. Nie mogli być tego pewni. Trzeba będzie mieć na niego oko, póki się nie dowiedzą.
Przybierając pozycję gotowości powoli ruszyła w stronę śladów, zachowując wszystkie podstawy skradania. Kiedy dotarła do śladów najpierw zbadała je uważnie wzrokiem i węchem, a potem ruszyła spokojnie i ostrożnie tam, dokąd prowadziły. Czujnie rozglądała się po okolicy, aby nie zostać przez nic zaskoczona. Badała śnieg przed sobą, aby nie wpaść w jakąś pułapkę zostawioną przez właścicieli śladów. Nie wiadomo co to za jedni!
: 11 sty 2015, 18:33
autor: Jad Duszy
Jad rzucił spojrzenie na Herezję.
– Jeśli coś tu jest, chyba nie byłoby dobrze zostawiać go tu samemu – stwierdził do Runy. lepiej byłoby, aby nie spuszczali nowego z oczu – zarówno w przypadku, jakby to on coś tu przyprowadził, jak i w przeciwnym. Zagrożony byłby wtedy ewentualny nowy członek ognia, prawda? A w uznaniu Jadu Herezja nie wyglądał na zbyt silnego czy takiego, który sam potrafiłby się obronić. Ruszył za Runą, jednak mając na uwadze również Równinnego, na wypadek, gdyby został zaatakowany. uważnie obejrzał znalezione przez smoczyce ślady, porównując je do tych, które należały do sprawców zniszczenia Kurhanu ognia. i o dziwo były bardzo podobne.
– Wyglądają podobnie do tych, które Echo znalazła przy Kurhanie Ognia – zauważył, wskazując pazurem na odciski. Przyjął odpowiednią pozycje, pilnując pleców Czarodziejki. nasłuchiwał, węszył i rozglądał się uważnie, aby niczego nie przegapić. Wyostrzył zmysły, będąc gotowym do natychmiastowej reakcji na ewentualny atak... Lub aby nie wpaść w pułapkę.
: 11 sty 2015, 23:12
autor: Równinny Kolec
Herezja nie był żadnym kolcem. Herezja był i jest Herezją. ale jak widać, nie miał zbytnio wyboru. Runa miała rację a propos nowego startu ale mały samiec nie miał najmniejszego zamiaru zmieniać się ani odrobinę. Był równinnym i chociaż nienawidził swojej rodziny, to nie miał zamiaru wykrzyknąć się swoich korzeni. Jednak to co stało się potem ani trochę mu się nie spodobało. Nagle dwójka Ognistych zaczęła być bardzo czymś zaniepokojona. Został poproszony o zostanie tutaj na miejscu, lecz Jad kazał mu z nim iść. co prawda nie podobało mu się ruszanie w stronę niebezpieczeństwa ale jeszcze mniej uśmiechało mu się zostanie na obcym terytorium, w środku puszczy, gdzie najwidoczniej panuje jakieś zagrożenie.
-Idę z wami -rzekł dość, a nawet bardzo niedyskretnie i ruszył za Jadem, trzymając się bardzo blisko ogona wielkiego samca. Cały czas oglądał się za siebie i na boki, by nie zostać przez nic zaskoczony.
: 12 sty 2015, 15:24
autor: Mistrz Gry.
Smoki zachowały czujność i zdecydowały się zbadać tajemnicze ślady. Unosząca się nadeń woń przywodziła na myśl zapach zgnilizny, choć była zdecydowanie łagodniejsza. Ślady były świeże i wyraźne, toteż kompania nie miała problemu z ich tropieniem.
Wydawało się, że cała okolica na moment zamarła, gdy wpierw czarodziejce, następnie zaś Duszy oraz Herezji, ukazał się dół wysłany zaostrzonymi palikami. Na jednym z nich nabita była pierś mężczyzny, od którego uchodził charakterystyczny, metaliczny zapach krwi.
: 12 sty 2015, 16:12
autor: Jad Duszy
Zmrużył lekko oczy i zmarszczył nos, czując smród gnijącego mięsa, za którym jakoś nigdy nie przepadał – nie był w końcu zbyt apetyczny. Jad podszedł nieco bliżej dołu, uważając przy tym, aby nie wpaść w inną pułapkę, gdyby taka była. Ostrożnie stawiał łapy, zachowując zdwojona czujność. Stanął w takiej odległości od dołu, aby nie istniała żadna szansa, by sam w nim wylądował. Przyglądał się nabitej piersi czegoś, co mogło być kiedyś elfem – przynajmniej tylko z tym kojarzyła mu się owa budowa ciała.
– No, No... – Wymruczał cicho. Jedyne, co dało się wyczytać z jego pyska czy głosu to zainteresowanie pomieszane z rozbawieniem. tak, to było interesujące znalezisko. Spojrzał na Runę, ciekawy tego, co zrobi przywódczyni – on jednak nie miał zamiaru brudzić sobie łap, aby ściągnąć stamtąd truchło, czy raczej jego fragment.
: 12 sty 2015, 16:22
autor: Równinny Kolec
Za to Równinny miał zupełnie inna opinią na temat tego co znajdowało się w dole. Czując smakowity zapach podszedł na sam skraj wilczego dołu i wyciągnął łeb by z bliska powąchać gnijące zwłoki. Nie wydawało mu się żeby mięso było zbyt zgniłe. Rozkład dopiero się zaczął. No trudno, nie można mieć wszystkiego. Najmłodszy smok spojrzał się na dno dołu kombinując jak mógłby się dostać do mięsa. W efekcie mało się nie zrypał na dół nabijając się na pale. Świeżo przyjęty Ognisty cofnął się prędko o dwa kroki wstecz, lecz sekundę potem znów znalazł się na krawędzi wbijając głodne ślepia w korpus jakiegoś humanoida.
-Wyciągniecie to? -zapytał, nie odrywając wzroku od znaleziska.
: 14 sty 2015, 18:49
autor: Pani Wojny
/"Za to Runa miał zupełnie inna opinią na temat tego co znajdowało się w dole."
Runa Ognia przyglądała się znalezionemu kawałkowi ciała z pewnym niesmakiem. Dół z palikami był jej znajomy, natykała się na takowe nie raz i nie dwa. Ale nie mogła powiedzieć, by woń tego, co tam leżała, była jej znajoma. Czy należała do elfów? Pociągnęła nosem, próbując to stwierdzić.
Spojrzała na Jad Duszy. A potem na Równinnego Kolca. Właśnie takich sytuacji chciała uniknąć, zostawiając go za nimi. Bo przecież większa szkoda powstałaby z ich bycia zaatakowanymi przez Równinnego, niż ewentualnej konieczności wrócenia się na pomoc. A teraz młody samiec wpatrywał się w ślady czyjegoś naruszenia granic Wolnych Stad łakomie. Przez plecy Runy przebiegł zimny dreszcz.
Wyczarowała srebrzystą, kamienną płachtę pod korpusem, po czym wysiłkiem woli uniosła materialną iluzję, wraz z leżącym na niej ciałem, z dołu i przyciągnęła ją do siebie wyobraźnią, by obejrzeć to z bliska. Mianowicie chciała spróbować stwierdzić co zabiło tego humanoida (czy był to elf czy inny dwunóg). Czy na ciele nosił ślady zębów lub pazurów... czy raczej narzędzi, które widziała w rękach elfów? Chociażby te włócznie strażników.
Jeszcze raz spojrzała na Jad Duszy.
– Czy kojarzysz ten zapach z kimkolwiek?
Może, skoro ciało było teraz bliżej, Jad pomoże stwierdzić do kogo należał trup.
: 26 sty 2015, 22:00
autor: Mistrz Gry.
Pierwszy zainterweniował Jad. Dostrzegłszy nabitą na palik pierś, zbliżył się do krawędzi, by znalezisko otaksować spojrzeniem. Piach znajdujący się na samym skraju nieco się osypał, lecz nie stanowiło to bezpośredniego zagrożenia. W istocie budowa ciała tejże istoty łudząco przypominała budowę elfa. Dlaczego jednak był on poćwiartowany? Czyżby był to jakiś pradawny rytuał mający na celu odstraszenie złych duchów?
Mięso było nieco pogniłe, lecz wśród wonnej kompozycji Runa zdołała wyczuć także woń ściółki leśnej, drewna oraz igliwia. Kolejny wdech pozwolił zidentyfikować jeszcze jedną, nieco bardziej ziemistą, mniej przyjemną dla nozdrzy.
Tors udało się wydobyć za pomocą maddary. Niebawem spoczął między Jadem a Runą.
: 27 sty 2015, 19:53
autor: Pani Wojny
Z bliska postanowiła obejrzeć czy ów tors nosi wyraźne ślady tego co pozbyło się reszty elementów anatomii. Zęby na pewno łatwo by odróżniła. Ale jeśli cięcia były wykonane w inny sposób? Sprawa mogła być o wiele bardziej skomplikowana.
I, nie wiedząc dlaczego, zapach przywodził na myśl elfy. Te same elfy, które mieszkały nieopodal w Dzikiej Puszczy. Bo jakież stworzenie mogłoby pachnieć ściółką leśną i igliwiem? Raczej nie był to zapach powszechnie występujący w zimie, nieprawdaż?
To co ją zmartwiło to ta druga woń. Może była to woń sprawców?
Albo odwrotnie, może to właściciele zapachów leśnych zabili tego kogoś o ziemistym zapachu i jego ciało poćwiartowali, aby utrudnić rozpoznanie?
Umysł aż drżał od tych wszystkich możliwości. A Runa cały czas czekała na opinię starszego od siebie wojownika.
: 28 sty 2015, 17:48
autor: Jad Duszy
Jad obejrzał dokładniej tors elfa, bo akurat co do tego, do kogo należała ta część ciała nie miał żadnych wątpliwości. Zachowanie Równinnego pominął milczeniem, chociaż sam osobiście nie rozumiał, dlaczego padlina budziła w tym młodym samcu taki entuzjazm. Sam smród sprawiał, że Jad nie chciał mieć bliższej styczności z ciałem, czy raczej jego resztkami.
– Nie poznaje zapachu, jednak przypomina elfy zamieszkujące naszą puszcze – odpowiedział Runie, marszcząc lekko nos. Zapach tych elfów akurat znał, ta druga woń... Cóż, czy nie była podobna do zapachu stworzeń, które zniszczyły Kurhan Ognia? Usiłował sobie przypomnieć, ale przy zapachu zgnilizny ciężko było skupić się na wyłowieniu dodatkowych wskazówek – mimo tego próbował. – Nie jest to Ireth ani Amalie, one maja bardziej otłuszczone klatki piersiowe – stwierdził, przyglądając się uważniej torsowi. o ile zdążył zauważyć samice dwunogów miały okrąglejsze, jakby pełniejsze kształty (skąd miał wiedzieć, jak określić kobiece piersi?).
– Może któryś ze Strażników? Lub innych elfich samców? – mruknął, chociaż zbyt wiele to chyba nie pomogło.
: 04 lut 2015, 21:40
autor: Zorza Północy
Ulotne Wspomnienie wiedziała, że znowu zwlekała ze spotkaniem rodzeństwa, ale długo szukała idealnego miejsca, które mogłoby się im spodobać, a jednocześnie byłoby niesamowite i dobre do zabawy. Może była Czarodziejką, ale przede wszystkim nadal była młodym smokiem.
Wędrując Dziką Puszczą zauważyła pewną prawidłowość. Zawsze uciekała własnie w te strony, to tutaj czuła się najlepiej, najbezpieczniej. I na pewno nie pomagała w tym świadomośc, że tam dalej znajduje się obóz obcych istot, uzbrojonych, mieszkających na ich ziemiach, jakby były ich. Czy miała do nich o to pretensje? Nie, przecież sami ich tutaj sprowadzili, pragnąc, aby wieczna zmarzlina i mrok odeszły w niepamięć.
W końcu znalazła się na urolkiwej polance, otoczonej wiekowymi drzewami, pozbawionymi listowia, ale czuła, że porą pierwszych kwiatów będzie tu cudownie, jak wszędzie, gdzie biel ustąpi zieleni, czerwieni i pomarańczy.
Westchnęła z zadowoleniem, a następnie sporzała w nieba. Złociste Oko właśnie chyliło się ku zachodowi. Czy to nie dziwne, że zawsze zmierzchem w jej życiu miały najważniejsze wydarzeniach?
Zasmiała się pod nosem, a nastepnie wyrzuciła z umysłu dwie wstęgi energii, chcąc sięgnąć umysłu brata i siostry, którzy byli chętni na spotkanie, miała tylko nadzieję, że jej zwłoka nie zmieniła tego.
Velum już wcześniej dała jej znać, że nie da rady, miała zbyt wiele szkolenia związanego ze sztuką tajemną uzdrawiania. Ulotna mogła jej to wybaczyć, liczyła tylko na to, że Milczący i Lwiątko przybędą.
: 04 lut 2015, 21:55
autor: Lwia Łuska
Leciała właśnie w pobliżu, gdzieś nad Dziką Puszczą, po udanym treningu, kiedy nagle poczuła czyjąś obecność w myślach. Jakkolwiekby to nie brzmiało. Jednocześnie przed oczami na chwilę mignęło jej oblicze Ulotnego Wspomnienia, a potem miejsce, gdzieś w Puszczy. Ech, ta magia.
Lwia zawróciła zręcznie w powietrzu, na powrót kierując się w głąb lasu. Po jakimś czasie dostrzegła niewielką równinę, a na niej sylwetkę – z tego co przedstawiła jej wizja – siostry. Młoda smoczyca zapikowała, mknąc ziemi na spotkanie. Wylądowała lekko, delikatnie niczym piórko, choć dawno już ważyła więcej niż przeciętny ptak. Zatrzymała się niedaleko Wspomnienia i uśmiechnęła się na powitanie. Przybyła jako pierwsza, pewnie dlatego, że była akurat w pobliżu. Podeszła do Ulotnej, ocierając się lekko policzkiem o policzek siostry. Była niewiele wyższa od niej, zaledwie kilkanaście łusek, więc Lwia nie musiała stawać na palcach.
– Czy Seraficzna także przybędzie? – spytała.
Dawno już nie widziała najstarszej z rodzeństwa. Z pewnością była bardzo zajęta szkoleniem, ale młodej było trochę przykro, że nie dawała rady porozmawiać z nimi choć przez chwilę.
: 04 lut 2015, 22:06
autor: Cichy Potok
Cichemu zajęło przybycie nieco dłużej. Mimo wszystko nie kazał na siebie długo czekać. Niedługo po przybyciu Lwiej, pojawił się o on. Na nieboskłonie miedziana sylwetka samca była aż nazbyt wyróżniająca się. Adept zniżył lot i wylądował na miękkim śniegu opodal, by nikogo tym śniegiem nie obsypać. Po złożeniu skrzydeł podszedł do sióstr i posłał im delikatny uśmiech w geście przywitania, a w jego błękitnych ślepiach kryła się tylko i wyłącznie radość. Ostatnio miał sporo na głowie i wciąż czekał na swoją ceremonię, którą zamierzał dzielić z Pierzastą, ale nim to się stanie z chęcią pogada o wszystkim i o niczym z Ulotną i Lwią. A czy Velum przybędzie? Nie wiedział, ale młodsza siostra zadała już to pytanie, więc przysiadł obok i patrzył z zaciekawieniem na Ulotną, ciekaw odpowiedzi.
: 05 lut 2015, 13:05
autor: Zorza Północy
Ulotna dostrzegła dwie smugi na niebie, białą niczym płatki śniegu, albo opadająca kometa i drugą rdzawą w znacznej odległości od białej. Uśmiechnęła się radośnie wiedząc, że to rodzeństwo. Wstała z zadnich łapek, otrząsając się z osiadłego na niej puchu. Widziała, jak Lwiątko ląduje mięciutko pośród śniegu, była pełna gracji, tak jak Velum. Kiedyś odczuwała smutek z powodu tego, że ona jest niezdarna, że przejście kilka kroków bez potknięcia graniczy z cudem. Nawet latając nie potrafiła zapanować nad swym ciałem w dostatecznym stopniu, aby można było określić ją mianem gracji. Miała zbyt zbite mięśnie, aby sunąć jak jej siostry.
Poczuła ciepło na sercu, kiedy Lwiątko tak ufnie zbliżyła się do niej. Odpowiedziała na pieszczotę, dodatkowo zielonkawym jęzorkiem przesuwając po jej nosie.
– Witaj, kochanie – szepnęła miękkim głosem.
A zaraz potem wylądował Milczący, chociaż on jeden nie sprawiał, że czuła się niezgrabna, może tacy Czarodzieje już byli?
Przymrużyła powieki widząc, że brat siada na uboczu. O nie! Dzisiaj nie czas na separację! Dzisiaj czas przytulania, całusów i harców!
Skoczyła zatem na brata z radosnym piskiem i przewróciła go na bok, liżąc wesoło po pysku, aż zapamięta, że nie warto przed nią uciekać.
– Ja ci dam, nieśmiałość zostaw na później! – wymruczała, odsuwając się, aby futrzastą kitą ogona przesunąć po jego szyi.
Westchnęła i spojrzała na nich, a w jej morskich ślepkach na chwilę zamigotał smutek. Ale tylko na chwilkę.
– Velum nie ma czasu, niestety, ale obiecała, że jeszcze to nadrobi – uśmiechnęła się ciepło, mówiąc to.