Strona 6 z 32

: 03 cze 2015, 12:27
autor: Zorza Północy

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Ulotna biegła lekkim kłusem, wiedząc, że Naxis i tak nie mógłby jej dogonić, miał jeszcze krótkie łapki, a do tego, gdy spojrzała ponad swym prawym barkiem dostrzegła, jak samczyk wykłada się na trawie. Uśmiechnęła się pod nosem, ukazując końcówki jasnych kłów i zawróciła płynnie, kołysząc ogonem na boki, niczym rozbawione szczenię.
Strzygąc długimi uszyskami ujrzała za synem futrzaste, liniejące stworzonko. Wyglądało tak dumnie z wysoko uniesionym pyszczkiem, a jednocześnie zabawnie z kępkami futra odrywających się od ciała i skrzydłami zwisającymi po bokach.
Przekrzywiła smukły pysk, a długa morska grzywa załopotała na wilgotnym wietrze, smagającym wszystko niewidocznymi szponami.
Witaj, maleńka, chciałabyś się przyłączyć? – zagaiła swym cichym, miękkim głosem.
Zniżyła pysk tak, aby znajdował się na wysokości pisklęcia.
Nazywam się Ulotne Wspomnienie, a to mój syn, Naxis – dodała, by następniie odwrócić się do nich bokiem.
Patrzcie, co robię i naśladujcie mnie. To będzie świetna zabawa, zobaczymy kto mnie złapie – wyszczerzyła zebiska w rozbawionym grymasie, a następnie ponownie przyjęła pozycję. Tym razem nieco wolniej, aby pisklęta uważniej się jej przyjrzały.
Rozstawiła wszystkie łapy, nie za mocno, a następnie nieznacznie ugięła je w kolanach. Skrzydła zwinięte spoczeły luźno na bokach, ogon rozluxniony uniosła, a szyję wyciągnęła, zniżając łeb, tak iż tworzył prostą linię z kręgosłupem i ogonem – a następnie ruszyła biegiem przed siebie. Najpierw przednia prawa, potem zadnia lewa, przednia lewa, zadnia prawa i tak na zmianę, aż przeszła do lekkiego kłusu.

/Kolejność: Ja, Naxis, Grappa. Posty muszą być przynajmniej takie, jak moje ;) lub ładniejsz ;p

: 03 cze 2015, 15:43
autor: Nithreil
Gdy się wywrócił prychnął lekko obrażony, cóż nie lubił być pośmiewiskiem, a najwyraźniej tak się stało gdy usłyszał głos pisklaka za sobą. Westchnął i powoli podniósł się z ziemi, po czym lekko otrząsnął i prychnął ponownie. Spojrzał na tę małą istotę przekrzywiając łeb jakby z ciekawości. Po czym uśmiechnął się lekko.
– Hej jestem Naxis, a ty? – zapytał, chociaż matka go i tak przedstawiła. Jednak on chciał to zrobić też samemu, po czym odwócił się do matki bacznie ją obserwująć. Machnął ogonem i zaczął przybierać pozycję:
rozstawił wszystkie łapy, nie za mocno, a następnie nieznacznie ugiął je w kolanach. Skrzydła zwinięte spoczęły luźno na bokach, ogon rozluźniony uniósł, a szyję wyciągnął, zniżając łeb, tak iż tworzył prostą linię z kręgosłupem i ogonem – a następnie ruszył wolnym biegiem przed siebie, po chwili jednak przyśpieszył gdy złapał tempo. krzyknął triumfalnie biegnąc za matką.

: 03 cze 2015, 16:13
autor: Grappa
Na słowo „maleńka”, młoda smocza dama lekko się skrzywiła. Zaraz jednak do niej dotarło, że po pierwsze: nie wygląda najładniej z wykrzywionym pyszczkiem, a po drugie: ta piękna Smoczyca proponowała jej naukę. Zazezowała lekko na Naxisa, gdy ten jej się przedstawił.
-Witajcie, ja jestem Grappa i z miłą chęcią się do was przyłączę –zaświergotała nieco pretensjonalnym tonem. Równocześnie podjęła kilka stanowczych decyzji. Że też chce taką długą, morską grzywę, że zdecydowanie chce się przyłączyć, oraz że odmawia stanowczo skończyć na glebie się jak Naxis. Pierwsze wrażenie wywarł na niej zdecydowanie złe, bo wydał jej się nieokrzesany. Trzeba mieć klasę! Na szczęście fakt, że przedstawił się sam, uratował go na razie w jej oczach, mimo, że miała ochotę powiedzieć mu coś złośliwego. Zachowała jednak wszystkie te przemyślenia dla siebie. Obrażanie syna potencjalnego nauczyciela nie wydawało się zbyt mądrym posunięciem, w dodatku nic by na tym nie zyskała. Mała, interesowna bestia.
Obserwowała uważnie Ulotne Wspomnienie, wyrzucając na chwilę z głowy zarówno Naxisa, jak i swoją postawę „jestem księżniczką”.
Grappa strząsnęła wpadające jej do oka pierze (swoją drogą, co za głupia niedogodność! W takich chwilach, przez chwilę, ale tylko przez chwilę, chciała mieć ł u s k i ) i wzięła głęboki wdech.
Rozstawiła łapy. Krótkie, nieumięśnione nóżki w pierwszej chwili stanęły nieco chwiejnie, zaraz jednak pazury zagłębiły się minimalnie w ziemię i Grappa odzyskała równowagę. Ugięła lekko kolana, również nieco niepewna. I słusznie, ponieważ uginając je, równocześnie całe łapy skierowała nieco na zewnątrz, nie wiedzieć czemu. Przez myśl jej przeszło, że musi wyglądać teraz bardzo głupio, ale potrząsnęła głową i wyrzuciła te myśli. Poza tym, gorzej będzie wyglądać, jak się przewróci… i jeszcze nie daj boże upaprze sobie futerko.
Skrzydła. Skrzydła od zawsze stanowiły niejaki problem. Zaburzały jej równowagę, sprawiały wrażenie nieeleganckich, niezadbanych i karykaturalnie dużych. Skupiła całą swoją wolę i ułożyła latajki na grzbiecie. Niestety, zaraz jednak prawe skrzydło na powrót się zsunęło na ziemię.
-Niech to! –warknęła rozdrażniona, walcząc z niesfornymi skrzydłami. Po chwili odniosła małe zwycięstwo i ułożyła je w miarę wygodnie. Przynajmniej na razie. Ogon uniosła, nie stanowiło to problemu. Zawsze starała się tak go nosić, ponieważ jeśli włóczył się po ziemi, musiała potem wygrzebywać i godzinami wyciągać z niego paprochy. Więcej problemów stanowiła szyja –tutaj jej przyzwyczajenia wcale nie pomogły, ponieważ często nosiła ją w górze. Dumnie i elegancko wygiętą. Teraz więc z pewnym wysiłkiem zrównała jej poziom z resztą ciała. Odetchnęła raz jeszcze i zaczęła biec. Choć to może za dużo powiedziane –dziwnie podrygując przebyła kilka metrów, kiedy poczuła, że prawe skrzydło znów się zsuwa z grzbietu. Chcąc je poprawić, wygięła szyję do tyłu, straciła równowagę i … na szczęście się nie przewróciła. Potknęła się jednak i żeby uniknąć upadku, musiała się zatrzymać.
-Nie wiem, co robię źle. –oświadczyła, nieco zmieszana. To nie powinno się wydarzyć.
-Jak mam zapanować nad skrzydłami? Co je złożę, to one i tak się zsuwają. –zawołała za Ulotną. Wzroku Naxisa wolała unikać –bała się, co młody smok sobie o niej pomyśli. Zaraz jednak przypomniała sobie, że to on się bądź co bądź przewrócił, co trochę (ale tylko trochę) poprawiło jej humor.

: 03 cze 2015, 16:30
autor: Zorza Północy
Czarodziejka biegła dosyć wolno, aby nie wyprzedzać za bardzo młodych, które miały łapki krótsze, a do tego były jeszcze dosyć nieporadne. Obejrzała się za siebie, widząc, iż Naxis w końcu zrozumiał, co robił wcześniej źle, a potem zerknęła na Grappę, mimowolnie uśmiechając się pod nosem. Młoda przypominała Czarodziejce nieco ją samą z lat pisklęcych, gdy była nieporadna, ale najbardziej utożsamiała ją ze swą siostrą, Jesienią Bzów. Mała Grappa miała w sobie wiele z dumy i wyniosłości, którymi cechowała się jej siostra. Z wiekiem z tego wyrosła, chociaż nadal była pełna pewnej arystokratycznej wręcz gracji.
Słysząc krzyk Grappy zwolniła jeszcze troszeczkę.
Musisz je nieco bardziej je unieść, tak, aby końce opierały się lekko na zadzie. Do tego nie rozluźniaj mięśni przedramion. Musisz mieć je spięte. Ale nie na tyle, aby skrzydła zaczęły ci krępować ruchy – wyjaśniła.
Następnie przyspieszyła nieco i zainicjowała skręt w prawo. Wygięła ciało w lekki łuk, wyciągając szyję w prawą stronę, przechylając nieco ciało właśnie w tą stronę. Długi ogon przesunał się nieco w lewo, czyli w przeciwną stronę, dla zachowania równowagi.

: 03 cze 2015, 18:11
autor: Nithreil
Naxis biegł za matką, widząc kątem oka co zrobiła Grappa, jedynie się uśmiechnął z współczuciem. Cóż gdy Naxis kogoś poznał był przyjazny i miły jak to on, jednak dla obcych zachowywał się wręcz wrednie i nijako. Spojrzał jeszcze raz na matkę obserwując jak skręca po czym sam zaczął się przygotowywać. Wygiął swoje ciało w delikatny, acz zgrabny jak na samca łuk, wyciągając szyję w prawą stronę, przechylając nieco ciało w tę samą stronę. Ogon zaś Naxis wychylił w lewą stronę dla utrzymania równowagi i skręcił w biegu, omal nie rozłożył skrzydeł, tak pękał z dumy, ale musiał zachować postawę.

: 03 cze 2015, 19:38
autor: Grappa
Przechyliła nieco głowę, uważnie słuchając wyjaśnień. Czuła się jak uczniak, co wprawiło ją w fatalny nastrój, ale jakby nie spojrzeć, to właśnie uczniakiem była. Oczywiście i tak postanowiła udawać, że jest inaczej. Niemniej nie miała wielkiego wyboru, jeśli nie chciała wyjść na fajtłapę.
Przyjęła tę samą pozycję co za pierwszą próbą, nawet nie oglądając się na Naxisa. Nie mogła pozwolić sobie na kolejną porażkę. Teraz jednak poświęciła niesfornym skrzydłom nieco więcej uwagi. Uniosła je, po kolei –najpierw lewe, potem prawe –zupełnie wyprostowane. Ukazały się więc w całej okazałości, wzbijając przy okazji w powietrze kępki miękkich piór i futra. Zirytowało ją to strasznie, fuknęła więc cicho pod nosem i zdmuchnęła opadające na oczy pióra. Potem zaś poczęła pieczołowicie składać skrzydła, bardzo powoli i ostrożnie. Miały znaleźć się pod idealnym kątem, ani nie przygniecione, ani nie zwisające. Gdy w końcu spoczęły na nieumięśnionym grzbiecie, poprawiła je jeszcze, zarzucając na zad. Nie do końca wiedziała gdzie są mięśnie przedramion ani jak je znaleźć, spięła więc lekko łopatki i łapy. Gdy skończyła to swoje ustawianie, poczuła się nagle lepiej. Coś zaskoczyło. Może nie było jeszcze idealnie, ale Grappa złapała równowagę, której przez skrzydła tak jej brakowało.
-Ha! –zakrzyknęła triumfalnie, stawiając pierwsze kroki. Powoli przyśpieszała, chcąc dogonić Ulotne Wspomnienie. Małe nóżki przebierały coraz prędzej, a oddech pisklęcia przyśpieszył. Skrzydła trzymały się raźno na swoim miejscu, a Grappa wchodząc w zakręt przyśpieszyła jeszcze bardziej. Okazało się to jednak zbyt ambitnym pomysłem. Nie przyjrzała się zbyt uważnie jak smoczyca skręca, zajęta wtedy poskramianiem skrzydeł. Wobec tego na zakręcie krzywo ustawiła ogon względem ciała i wpadła w poślizg. Zbyt przejęta, żeby krzyczeć, zaryła pazurami w ziemię i zatrzymała się, dysząc głośno. Zaraz jednak odetchnęła i uniosła głowę dyskretnie sprawdzając czy ktoś to widział (oby nie!). Szybko otrzepała łapy z ziemi i starała się wyglądać tak elegancko jak zawsze. Potrząsnęła delikatnie głową i spojrzała raz jeszcze na Ulotne Wspomnienie.
Musiała się przyjrzeć całemu manewrowi jeszcze raz.

: 04 cze 2015, 13:37
autor: Zorza Północy
Smoczyca specjalnie nie patrzyła za siebie tak, aby młode widziały, iż im się przygląda. Zerkała tylko kątem ślepia, wykonując zakręt, a następnie pobiegła bardziej ku nim.
Wiedziała, że Grappa nie poradziła sobie ze skrętem, dlatego domyslnie zaczęła skręcać w lewo. Wygięła ciało w delikatny łuk, wyciągnęła szyję w stronę skrętu, przechylając nieco ciało w biegu, a ogon przesunęła nieznacznie w przeciwną stronę, czyli w prawo dla zachowania równowagi, skrzydła nadal spoczywały luźno przy ciele, aby nie krępować ruchów.

: 06 cze 2015, 9:19
autor: Nithreil
Naxis i tak czuł baczne spojrzenie swej matki na sobie. Grappie pewnie też się przyglądała, bo cóż poradzić. Nauczała dwa smoki na raz i to nie ze swego stada. Naxis był w życiu, a Grappa patrząc na jej zachowanie w Cieniu, Naxis więc musiałby się rzucić na Grappę, ale nie był tak ograniczony jak Świt, jego ojciec..
– Mamo, kiedy zamierzasz skończyć uczyć biegu? – zawołał gdy stanął tuż przy matce, wtulił łeb w jej bok. Cóż Naxis tęsknił za tą odrobiną czułości z strony matki. Przez Świt stracił matkę praktycznie na zawsze, przynajmniej dopóki nie skończy 8 księżycy i nie przejdzie do Wody jako Adept.

: 06 cze 2015, 10:14
autor: Grappa
Grappa nie spuszczała wzroku z Ulotnej, śledząc uważnie każdy jej ruch. Powtórzyła cały proces ustawiania, który poszedł jej już o wiele sprawniej, po czym znów zaczęła przebierać nóżkami. Wiatr muskał jej pyszczek w miarę jak przyśpieszyła. Tym razem weszła w zakręt o wiele ostrożniej. Najpierw spojrzała w tamtą stronę, następnie wygięła w łagodny łuk szyję, postawiła nieco pod kątem kolejny krok, wygięła ciało i na końcu ustawiła ogon. Tak jak zaobserwowała, odgięty w odwrotną stronę niż skręcała, czyli w prawo. To pozwoliło jej zachować równowagę, choć i tak prewencyjnie zwolniła. Nadal gdzieś w tyle jej umysłu majaczyła przerażająca wizja rozpłaszczenia się na ziemi. Na szczęście raczej ją to motywowało niż paraliżowało.
Poczuła przeszywającą falę zadowolenia z siebie i uśmiechnęła lekko pod nosem.
I jak? –zawołała wyzywająco, przybierając poważną minę kogoś bardzo zajętego. Pytanie to w zasadzie było skierowane po trochu do nauczycielki, po trochu do Naxisa. Bardzo chciała usłyszeć zapewnienie, że tak, że wspaniale. Nie zwolniła tempa, poczęła oddychać nieco głębiej i regularniej. Zaśmiała się w głos i właśnie wtedy przyjrzała się temu, co począł wyczyniać ten drugi pisklak. Rany, co za koleś! Grappa aż z wrażenia przystanęła. Poczuła wewnętrzną ochotę by zacząć symulować wymioty, ale coś jej podpowiadało, że nie zyska sobie tym przychylności nauczycielki. Cóż, Grappa nic nie wiedziała o sytuacji życiowej Naxisa, ale nawet gdyby była tego świadoma, pewnie i tak oceniłaby jego zachowanie jako infantylne. Mimowolnie wyobraziła sobie co by się stało, gdyby ona spróbowała zrobić taki numer z Szydercą i parsknęła rozbawiona. To mogłoby być ciekawe.
Ale i tak nadstawiła uszu, ciekawa, czy jej bieganie można by już nazwać chociaż zadowalającym. Niespecjalnie miała ochotę kończyć naukę, bo cała ta sprawa z zakręcaniem zaczęła się jej podobać, ale w końcu chodzi o to, czy osiągnie swój cel.

: 21 cze 2015, 22:10
autor: Dwuznaczna Aluzja
Aluzja szybowała na niebie. Pstrokata sylwetka wojowniczki, o dziwo bez ran, przemierzała bezkresne połacie nieba. Był wczesny poranek, słońce było jeszcze czerwone, a jednak oświetlało niebo odcieniami różu, błękitu i pomarańczu. Na tym tle Ankaa wyglądała naprawdę interesująco.
Od czasu do czasu uderzała błonami i powietrze, pochłaniając chłodne, delikatne podmuchy porannego wiatru. Postanowiła wylądować na Polance przy Bliźniaczych Skałach. Niemal bezszelestnie znalazła się na ziemi, kładąc się w cieniu jednego z drzew, z uniesioną głową obserwując otoczenie, niczym strażnik.

: 21 cze 2015, 22:25
autor: Niepamięć Świtu
Pech, lub też zwykły los chciał, że Niepamięć znalazła się tu w podobnym czasie co cienista wojowniczka. Łowczyni, wracając sobie piechotką na tereny swojego stada, wybrała drogę przez bliźniacze skały. Nie śpieszyło jej się, toteż szła nieco rozleniwionym krokiem. Kolczasty ogon kołysał się delikatnie za smoczycą w rytm jej kroków, a ślepia miała lekko przymrużone. To nie tak, że nie była czujna. Jako łowca polegała na swoich zmysłach bardziej niż ktokolwiek inny, ewentualne przeszkody na swojej drodze zauważyłaby tak czy siak spod przymkniętych powiek. Wchodząc na polanę, węch poinformował ją o tym, że ktoś inny tu się już znalazł. Ktoś z Cienia. Awersja do tego stada zdążyła już niech ostygnąć, ale nadal pozostawał ten lekki niesmak. Obecność smoczycy – jak wskazywał węch – z tego stada przyjęła z lekkim westchnięciem, z jakiegoś powodu decydując się także nie kontynuować dalszej wędrówki do domu. Zatrzymała się dwa ogony w odległości od leżącej samicy, patrząc się na nią w milczeniu, widocznie zastanawiając się, czy już wcześniej jej nie spotkała.
To kto pierwszy mrugnie?

: 21 cze 2015, 22:31
autor: Dwuznaczna Aluzja
Ciszę przerywał jedynie śpiew porannych ptaków, przewijający się z szumem chłodnego wiatru. Co tutaj robiła Aluzja? Mało kto tutaj przyłaził, a ona narzekała ostatnio na natłok obowiązków. Nauki, patrole, ceremonie... Była najzwyczajniej w świecie zmęczona, a nikt by nie pomyślał by szukać tej psychopatki w tak urokliwym miejscu.
W pewnym momencie do jej nozdrzy doszła woń siarki i popiołu. Już przywykła do tego zapachu i nie wstrzymywała oddechu z obrzydzenia. Dodatkowo woń była dziwnie znajoma. Podobna jak u Ognistej Łowczyni, która niegdyś uczyła ją tajnik łowieckich. Aluzja odwróciła w jej stronę głowę, mierząc ją czujnym, ostrożnym spojrzeniem. Na pysku jednak nie malowało się nic. Absolutna nicość.
– Niepamięć Świtu – rzekła, przypominając sobie jej miano. Pstrokaty ogon wił się po podłożu jak wściekły wąż, chociaż sama samica była spokojna.
Mrugnęła jako pierwsza.

: 21 cze 2015, 23:01
autor: Niepamięć Świtu
Fakt, że samica znała jej imię tylko utwierdził ją w przekonaniu, że już się spotkały. Tylko teraz pytanie, czy ona pamiętała imię fioletowołuskiej.
Grzeszna Łuska...? – podniosła nieznacznie ton przy ostatniej sylabie, w charakterystyczny sposób akcentując pytanie. Od tej pamiętnej, chociaż mało przyjemnej dla samej łowczyni nauki minęło sporo czasu. Nie musiała być cienistą, by wiedzieć, że ceremonię domniemana Grzeszna miała już za sobą. Mało pozostawało adeptów w wieku podobnym cienistej. Większość awansowała, a reszta zapewne została wydalana ze stada za nieróbstwo i obijanie się. A ta tutaj wątpliwa znajoma Niepamięci wydawała się zawczasu gorliwa do nauki.
I u niej trudno było wyróżnić jakieś konkretne emocje malujące się na pysku. Nie była wylewną smoczycą, tym bardziej nie w towarzystwie mało znanych jej smoków. Cóż poradzić.

: 21 cze 2015, 23:08
autor: Dwuznaczna Aluzja
Nie trzeba być wylewnym. Czasem lepiej pozostać zimnym, chłodnym, beznamiętnym. Wrednym? Ach, po co zagłębiać się w jakieś debilne formułki. Bądź sobą, czuj się ze sobą dobrze, a będzie... Dobrze. No.
– Już nie pamiętam kiedy ostatni raz używałam tego miana. Teraz? Dwuznaczna Aluzja – rzekła głębokim głosem, jednak – o dziwo – nie ochrypłym, do czego miała tendencje. Był zaskakująco przyjemny dla ucha, zupełnie jakby Ankaa Ankaą już nie była. A jednak gdzieś wewnątrz tliły się te iskierki psychopatki, pozbawionej granic moralnych.
– Ty uczyłaś mnie tajników polowania?... – spytała jakoby z powątpiewaniem. Nie wiadomo, czy pamięć na starość jej nie szwankuje. Może to był jednak ktoś inny?... Ale nie sądziła, by można było pomylić Niepamięć Świtu z kimś innym. Ten wygląd, to spojrzenie, wszystko identyczne. Jak te kilkadziesiąt księżyców temu.

: 21 cze 2015, 23:22
autor: Niepamięć Świtu
Przekrzywiła lekko łeb, zapamiętując nowe imię smoczycy, czy też raczej zastępując wspomnienie imienia Grzesznej Łuski tym nowym. Dwuznaczna Aluzja... no cóż, imię jak imię. Być może znaczyło coś dla smoczycy, w to Niepamięć nie miała interesu się wtrącać. Jednocześnie wzrok łowczyni prześlizgnął się po sylwetce starszej smoczycy, próbując zgadnąć jej pozycję w stadzie. Dwuznaczna Aluzja wyglądała... zgrabnie. Ognista stawiała więc na łowce i wojownika, sugerując się delikatnie ku temu drugiemu. Na jej oko, Aluzji brakowało cech odpowiednich wprawionemu łowcy.
Owszem – rozwiała wątpliwości cienistej z płytkim skinieniem łba, wracając spojrzeniem do ślepi rozmówczyni. – Nauka popłaciła? – zapytała. Ton jej głosu nie sugerował zbytniego zainteresowania bilansem sukcesów i niepowodzeń na polowaniu wojowniczki.. No ale tak, o co innego może zapytać łowca? Jej samej ostatnio na łowach nie szło, może przynajmniej przekona się, czy jest lepszym nauczycielem niż myśliwym.

: 21 cze 2015, 23:27
autor: Dwuznaczna Aluzja
W międzyczasie Dwuznaczna przeszła z pozycji leżącej do siedzącej. Już i tak rozmowa na tak dużą odległość do wygodnych nie należała, więc po co sobie dodatkowo utrudniać już i tak ciężkie i męczące, pozbawione wygód życie?
– Raczej tak. Bez specjalnych rewelacji, ale nie narzekam – stwierdziła równie chłodnym i beznamiętnym tonem, co Ognista rozmówczyni. Docisnęła skrzydła do boków, nieco się ogrzewając, nie była bowiem zbyt odporna na chłód... A ten poranek do ciepłych raczej nie należał.
– Rozumiem że nie jesteś już obrażona za to, jak nasze spotkanie się zakończyło? – spytała z błyskiem w oku, uśmiechając się odrobinę lewym kącikiem pyska. Oczywiście uśmiech ten nie był ciepły, jak w przypadku normalnych smoków czy piskląt, lecz z odrobiną złośliwości... Ale raczej tak subtelny, że można było go zwyczajnie olać, jak to mawiają.

: 22 cze 2015, 15:34
autor: Niepamięć Świtu
I ona postanowiła nie nadwyrężać już bardziej swych stawów, przycupnąwszy na zadnich łapach. Kolczasty ogon owinęła w okół łap. Mogło zapowiadać się na dłuższą rozmowę.
Kiwnęła powoli łbem. Werdykt Aluzji odnośnie skuteczności jej treningów raczej nie był żadnym wyznacznikiem dla Niepamięci. Adepci, których uczyła, tak czy siak musieli w większości przypadków zaglądać do smoków z większą wiedzą na temat pożądanych przez nich umiejętności. Niemniej, miło było usłyszeć, że nie tylko u niej obywa się bez większych sukcesów. Z tym, że ona powinna była martwić się tym bardziej, jako bądź co bądź – łowca.
Skądże – odparła. – Młode toto i głupie było, prawda? – dodała, nawiązując do uprzedniego zachowania jej samej wobec Dwuznacznej Aluzji i vice versa.
Z wiekiem ponoć ta głupota przechodzi.
Wzruszyła lekko barkami. Ona na pewno nabrała więcej cierpliwości, ale i też dystansu. Beznamiętności, można by rzec. Choć jakby się zastanowić, to nigdy nie była zbyt romantyczna.

: 22 cze 2015, 15:45
autor: Dwuznaczna Aluzja
Mierzyła Świt czujnym wzrokiem, nawet gdy ta siadała. Nigdy nie wiadomo, co się kłębiło w Ognistym łbie... Swoją drogą gorszych rzeczy to można się jednak spodziewać po Aluzji. Z tego słynęła.
– Ja już taka młoda nie byłam... Chociaż? Każdy inaczej postrzega czas i wiek. Właściwie to tylko abstrakcyjne pojęcia, czyż nie? – spytała retorycznie, przechylając nieznacznie łeb na prawo. Czasu nie dotkniesz, wieku też nie. Widzisz jak ten upływa, gdy patrzysz na zegar czy słońce, lub po prostu – porę dnia. Ale nie dotkniesz tego. Jedynie poczujesz, Twój umysł wie, że w jakiś sposób to istnieje i odciska swoje piętno.
– Czy ja wiem, czy to na pewno była głupota? Raczej słabe nerwy. To też z czasem się wykształca – stwierdziła jakoś bez emocji. Dzisiaj była dziwnie spokojna, jakby wszystko miała głęboko w nosie.
– Czy Ty pochodzisz zza bariery? – spytała nagle badawczo, jakby chciała poznać Świt, posmakować jej, tego, jaka jest.

: 22 cze 2015, 19:22
autor: Niepamięć Świtu
Och, Świtu aż tak nie trzeba było pilnować. Miała swój rozum i wiedziała, kiedy okazywać wrogość, a kiedy lepiej odłożyć to sobie na inny czas. Z tego co jeszcze kojarzyła, Ogień i Cień wiąże sojusz. Miała do niego dosyć obojętny stosunek, ale przestrzegać chociażby tego, aby niepotrzebne szponów w cieniste szyje nie wbijać, mogła. Też nie tak, że już kiedyś się jej to zdarzyło. W życiu...
I całe szczęście – skomentowała krótko. Gdyby każdy na starość dziedziczył temperament i nerwy ze swoich pisklęcych czy młodzieńczych księżyców, to wolne stada nie byłyby takie wolne. Raczej szalone. Pewnie nawet od stad byłoby im daleko.
Nie – odpowiedziała na pytanie wojowniczki. Ton chrapliwego głosu Niepamięci wskazywał na lekkie zaskoczenie tym raczej niespodziewanym zainteresowaniem jej pochodzeniem.
Jest tam coś ciekawego do zobaczenia? – zapytała. Z tego co sama pamiętała, Aluzja po nauki przychodziła już jako dorosła smoczyca. Uczyć się rzeczy, które zwykle adept w wolnych stadach powinien już wiedzieć. Więc fakt, że cienista nie była stąd był jej znany.

: 22 cze 2015, 22:20
autor: Dwuznaczna Aluzja
Sojusz Cienia z Ogniem był nadzwyczajnie silny. W końcu Ogień daje Światło, a Światło rzuca Cień. Jak więc widać te dwa elementy, chociaż z jednej strony sprzeczne i wrogie, tworzyły spójną całość.
– Poza barierą rozciąga się cały świat kilkuset większy niż Wolne Stada, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Tam skąd ja pochodzę było dość interesująco. Jak lubisz drapieżne klimaty i niepewność co będzie następnego dnia – to miejsce dla Ciebie. Ale jak preferujesz święty spokój, też się coś znajdzie – odparła, wzruszając niedbale barkami, jakby mówiła to po raz setny w swoim życiu. Krótkie opowiadanie, ot co.
– A masz jakieś zainteresowania, upodobania?... – spytała nagle z niebezpiecznym błyskiem w oku, który wyraźnie zaznaczał, że Cienista coś knuła. Jak zwykle.

: 24 cze 2015, 12:34
autor: Niepamięć Świtu
Słuchała z umiarkowanym zainteresowaniem. Od Ćmienia Maddary słyszała kiedyś o terenach na północ od wolnych stad, gdzie cały czas padał śnieg. Jeśli poza barierą faktycznie rozpościerały się dużo, dużo większe tereny (w co Niepamięć nawet nie śmiała wątpić), to różnorodność terenów czy klimatów mogła być ogromna.
Przekrzywiła powoli łeb, patrząc na Aluzję sceptycznie, gdy ta znowu zapytała o fakt z jej życia. O ile już zainteresowanie jej miejscem wychowania czy też wyklucia wywołał zaskoczenie, to teraz Niepamięć miała prawo czuć się nieco podejrzliwie.
Upodobania...? – zapytała wątpiąco. – Jeśli zalicza się do tego czekanie z atakiem, aż ofiara rzuci ci to ostatnie, błagające spojrzenie to jasne – odparła wzruszając lekko barkami. Rzuciła Dwuznacznej wyczekujące spojrzenie, kiwając lekko łbem, żądając od wojowniczki podzielenia się i jej zainteresowaniami. Zrywania kwiatków i śpiewania wśród drzew wraz z ptaszkami nie oczekiwała, aczkolwiek raczej pozytywną niespodzianką wydałoby jej się takie hobby. Szkoda, bo cienista nie wyglądała na taki typ smoka.