OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
To tylko utwierdzało w przekonaniu, że Yulo nie stanowił niczego wyjątkowego. Otwartość kiedyś była jego atutem, ale w wyniku nieustającego życia... cóż, wraz z upadkiem pewności siebie, ta otwartość się zamknęła. Teraz uważał, że zawadza gdziekolwiek był i z kimkolwiek rozmawiał.Niestety Strażnik trafił też na smoka, który najnowszych informacji nie miał zbyt wielu, ale mógł łatwo sobie przypomnieć pewne rzeczy. Miał paskudną zdolność swojego ojca... pamiętał wszystko, od kiedy był świadom swoich poczynań...
Został zatrzymany słowem, ale się nie obrócił jeszcze. Usłyszał kolejne słowa i wreszcie się obrócił. Wyjątkowo mu wykwitł blady uśmiech na pysku. Coś jednak mógł zrobić... Tak, łatwo sobie przypomniał, że Strażnik kiedyś bywał na ceremoniach Słońca... nawet jeśli przychodził na ich zakończenie. Potem przestał.
– Jesteś prorokiem, ale nadal smokiem... raczej nikt nie spodziewa się, abyś był wszędzie.– stwierdził cicho i obrócił się ponownie do Strażnika pyskiem. Poszukiwał kogoś lepszego od niego, ale on mógł mu powiedzieć tyle co wiedział.
– Na pewno lepiej, abyś zapytał przywódczyni lub Su, a nawet bardziej do mojego wuja, bo Powroty jest mniej dysponowana z jakiegoś powodu i nie prowadzi nawet ceremonii, chociaż w nich uczestniczy. Wątpię, aby zwiastowało to przyszłą zmianę stanowisk... Moje stado ostatnio straciło na prawdę dużo wspaniałych smoków, ale napłynęli nowi, a jeśli chodzi o wojnę z ludźmi to wszyscy odnosimy sukcesy, nawet jeśli niektórzy płacą za to nieco więcej, niż inni– z tymi słowami uniósł kikut nieco wyżej- Szykujemy się do ostatnich walk, planuje się zniszczenie miasta ludzi, ale być może po tym nastaną wreszcie czasy pokoju.– dodał ciszej i zamilkł oczekując na pytania, albo odprawienie. Przecież był smokiem Słońca to i Yulo nie wiedział za dużo o innych stadach. Nikt go też nie zapraszał do rozmów pomiędzy przywódcami.
Strażnik Gwiazd