OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
To z pewnością było żenujące kiedy kaleka próbował wyciągnąć na powierzchnię drugiego samca, ale pewne rzeczy trzeba było zrobić dla dobra poszkodowanego. Jego koraliki na ogonie szorowały po ziemi to i nie spodziewał się, że Yami pozwoliłby na takie niszczenie jego dobranego stroju... Niemniej w końcu go wydostał.Yulo przez pewien czas nie tylko guza obserwował bo i same oznaczenia na rogach. Pieczołowicie wymalowane za pomocą pewnie maddary, ale nie można było odmówić precyzji w wykonaniu. Łuski przy pysku wydawały się odbijać światło dnia, a sam pysk.... oh... Odsunął swój łeb bo zauważył otwarte miodowe ślepie, które patrzyło na niego. Nieco niepewny wyprostował się i patrzył na samca nieco z góry, ale chwilę potem położył się obok i wachlował dalej, krzywiąc się kiedy Yami zaczął kaszleć.
– To pewnie przez dym z ognia no i ogień. Tam nie ma za bardzo gdzie uciekać to wszystko. Ja mieszkam na ścianie wulkanu to mi nie przeszkadza za bardzo duża temperatura.
Wyjaśnił spokojnie nawet nie mając podejrzeń co do prawdziwego powodu dla którego Yami chwilę wcześniej starał się wyjść na powierzchnię.
Machnął łapą w geście jakby odganiał muchę.
– A co tu wybaczać? Cieszę się, że to nic poważniejszego.
Nieco przymrużył ślepia słysząc kolejny krótki atak kaszlu. Może jednak powinien wezwać uzdrowiciela...?
– A uważasz, że byłbym w stanie Cię zostawić?– zapytał nieco rozbawiony tym faktem, że właśnie w jego mniemaniu to właśnie zasugerował. Nie musiał mu za nic dziękować, bo każdy normalny smok postąpiłby tak samo jak on.
– Może to na szyi Ci przeszkadza też oddychać? – cokolwiek to było... nie wyglądało na zaciśnięte, ale jednak chciał zwrócić na to uwagę. Wcześniej o tym przecież nie rozmawiali- Czemu w ogóle nosisz te wszystkie stroje, te rękawiczki... Tylko z zimna?– i dał mu czas na wypowiedź, jednak ona nie zmieni jego własnego zdania na ten temat... Czas to wreszcie powiedzieć, nawet jeśli wyjdzie na to, że był z dziczy, a nie dążył do cywilizowanych zachowań.
– Rozumiem i akceptuję Twój tok rozumowania, ale wciąż uważam taką praktykę za absurdalną... – Yulo nieco zdecydowanie złapał łapę Yamiego i obejrzał rękawiczkę. Jako że nie miał drugiej łapy to i ściągnąć jej po prostu nie mógł, a pyskiem to ryzykował uszkodzenie materiału.
– Dobrze, podkreślają powab Twojego ciała, ale im więcej materiału piętrzącego się tym bardziej to ukryją... Nie mówiąc już o tym, że wszystko pod nim stanowi tajemnicę. Czemu chcesz zakrywać tak piękne ciało?– przejechał lekko łapą po wnętrzu łapy Yamiego i to w taki sposób, że ledwie wyczuł dotyk. O tym też warto było wspomnieć, że nawet drobna skóra pozbawiała go dokładniejszego czucia. W końcu złapał mocniej łapę w swoją i powoli ją opuścił. Dziś i tak miał tylko to na szyi, a drobne ozdoby nie były niczym przeszkadzającym. Podejrzewał jednak, że w przyszłości będzie tych ubrań więcej.
– Przy mnie się nie chowaj w te wszystkie skóry. Widzę i doceniam Twój talent, ale nawet najpiękniejszy kawałek materiału przyćmiewa Twoje piękno.
Yulo mówiąc to lekko się uśmiechał, ale mówił to co po prostu uważał ja niewypowiedziane wcześniej. Tu nie chodziło o komplementy, a spostrzeżenie i jego własne zdanie.
Niebanalnie Kuszący