OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Oh.Być może w pierwszej chwili był zbyt zdenerwowany by pojąć iż nie gniewał się na nią wyłącznie dlatego że była głupia, a ponieważ, co zdecydowanie gorsze, byli do siebie podobni.
Wysłuchał jej monologu nie wtrącając się w nic, tylko analizując. Cokolwiek iryfowała go jej postawa, musiał siłą rzeczy docenić, że nie zrażała się jego idiotycznymi reakcjami i po prostu brnęła dalej, jak gdyby nigdy nic. Miało to swoje zalety, gdy w dyskusji należało wytrwać w oparciu o argumenty, a nie skalę uprzejmości, choć nie sprawdzało się, jeśli emocje i umiar rzeczywiście miałyby coś zmienić. Rzecz jasna Sekcja posiadała więcej zdolności komunikacyjnych niż on, z czego nie wahała się korzystać. Na jej szkodę, samemu Strażnikowi łatwiej było uwierzyć wyłącznie w szczerość tego, co sam rozumiał. Uśmiech, czy łagodny ton, o ile nie zawsze musiały wynikać z jej obłudy, zdawały się dla niego tak samo neutralne, jak jego surowy ton. Miał po prostu pecha, że w Wolnych to drugie nie cieszyło się szczególną popularnością
– Czasem należy zabić – przyznał, siląc się na większą łagodność, choć nuta zirytowania wciąż lekko barwiła jego głos.
– Jeśli mimo uwag, smok jedynie aktywnie krzywdzi tych, których ma w otoczeniu, istnieją granice które może bezpowrotnie przekroczyć. Sądzę, że nieodpowiedzialnym byłoby wygnać osobę po której spodziewasz się wyłącznie najgorszego, bowiem to oznacza, że akceptujesz zaistnienie kolejnych ofiar. Niemniej smoków zgniłych tak głęboko nie jest wcale aż tak dużo. Sądzę, że większość może prędzej czy później sięgnąć po rozsądek – Sam był zresztą pieprzonym mordercą. Gdyby młodość spędził w Ziemi, to jasne że straciłby za to łeb. Nie krzyczałby co prawda, że niesłusznie, ale jeśli on potrafił zmienić priorytety, naiwnie liczył w taką zdolność u pozostałych.
Nie powinien się też dziwić, że podobieństwa do siebie nie mógł odnaleźć w smokach, które postrzegał za dobre, a właśnie jednostkach które go denerwowały przez to jakie były odrealnione albo cwane.
– Prawda powinna stać wyżej niż komfort. Powinnaś znaleźć sposób by przekazać ją jak najmniej boleśnie, lecz nigdy nie uciekać się do szczęścia kosztem szczerości – prychnął, wzrok odwracając gdzieś na horyzont.
– Gdybym był taki jak ty, mógłbym z łatwością użyć innych. Zaakceptować, że nierówność emocjonalna nic nie znaczy, bowiem liczą się tylko osobne bańki w których żyłbym ja i oni. Ale to okrutne i jeśli nie sprawia dyskomfortu odruchowo, powinno przynajmniej drażnić w samej idei. Bo ograbiasz osobę, która cię kocha z możliwości rozwoju. Stawiasz ją w pozycji przedmiotu, który zawsze znajdzie się tam, gdzie ostatnio go odłożyłaś. I po co? Nie jesteś wtedy szczera ani honorowa. Jedynie bierzesz, bo tak chcesz, nie inaczej niż zwierzęta kierowane instynktem albo smoki które pogodziły się, że dla innych nie są więcej niż tylko odpadem – w miarę monologu jego zaangażowanie wzrosło, aż słyszalne napięcie przerodziło się w wyraz nerwowej, choć prowadzonej poważnym, dostojnym tonem, pasji. Spojrzał na nią gdy skończył.
– W każdym razie rozumiem co myślisz. W kwestii poczucia winy – odchrząknął nieznacznie – Nie mogę ci powiedzieć co możesz zrobić w związku z tym. Powinnaś trzymać ów wydarzenie w pamięci, tym razem naprawdę – nie czerpał satysfakcji z bycia uszczypliwym gnojem, przychodziło mu to intuicyjnie – By móc skorzystać z niego, gdy nadarzy się ku temu okazja. Zawsze możesz swoje doświadczenie spisać albo przekazać dalej, w dyskusji – postukał pazurami po ziemi, w dodatkowym namyśle.
– Nienawidź się zatem, bowiem to czego doświadczył Agnar nie da się cofnąć, ale z umiarem, abyś wyciągnęła z tego doświadczenia jakąś wartość, zamiast kulić się pod ciężarem własnych oskarżeń. To zresztą byłoby lekceważące wobec Agnara, gdybyś siebie postrzegała zs ofiarę tej sytuacji – Nie sądził, że Sekcja potrafiła prawdziwie się za coś winić, ale liczył że przynajmniej poimowała jego rozumowanie.