Mały Wodospad

Wzniesiona wysoko nad terenami, jest jednym z lepszych i jednocześnie niebezpiecznych miejsc widokowych, głównie przez wzgląd na liczne przepaście, w których giną nie tylko wodospady.
Maros
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 6188
Rejestracja: 08 maja 2020, 12:46
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 122
Rasa: Północny
Opiekun: Sosnowy Pocisk*, Przesilenie Północne*
Mistrz: Strażnik Gwiazd
Partner: Odłamek Raju

Post autor: Maros »
A: S: 3| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Pł,Prs,Kż,O,MP,Śl: 1| L,Skr: 2| MA,MO: 3
Atuty: Pełny brzuch; Niestabilny; Samotny wojak; Utalentowany; Pojemne płuca

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Sytuacja nie była łatwa, a ona za bardzo nie wiedziała co powinna zrobić. Gdy Sasanka chwyciła ja za łapę i podniosła się, ponownie przebiegła wzrokiem po jej ciele, tak dla pewności, że niczego nie pominęła. Efekt jednak był taki sam. Żadnych ran.
Nie było mowy, o tym by zrobiła to o czym mówiła wcześniej. Cholera... Trzeba wymyślić coś innego, zanim zlecą tu się inne smoki. Kto wie, czy nieprzytomny uzdrowiciel nie zawołał kogoś chwilę przed utratą świadomności. Ale może zamiast próbować zabrać stąd Sasanke, spróbowała by obrócić sytuację nieco na ich korzyść?
Schowała buteleczkę która wróciła do jej łapy i słuchała co mówi smoczyca, nawet gdy na moment podeszła do Jaaha, by zobaczyć co z nim. Wyglądało to dość paskudnie, jednak nie wątpiła, że uzdrowiciel da rade go połatać. Tylko znała jakiegoś z Plagi? Poza nim i smoczyca nie, a tą drugą widziała na arenie i nie wyglądała już na uzdrowiciela.
~Powinnaś przylecieć na wodospad na wspólnych, Szara Rzeczywistość jest poważnie ranny, weź uzdrowiciela. ~ przesłała do smoczycy, z którą niedawno rozmawiała na granicy. Nie chciała, by ten zdechł u jej łap, wystarczył jej jeden trup na sumieniu. Nawet, jeśli tym razem to nie ona by go uśmierciła.
Wróciła do siedzącej Sasanki i nic nie mówiąc zachęciła ją delikatnym naciskiem łapy na bark, by odwróciła się plecami do rannego. Jeśli by się udało, sama usiadła by naprzeciwko i delikatnie ją przytuliła. Jeśli nadal chciała się bujać robiła by to razem z nią.
-Ciii.... Już dobrze....– powiedziała cicho, spokojnym głosem. Łapą delikatnie gładziła ją po barku, zaś pierzastym skrzydłem otuliła grzbiet. Na krew nie zwracała uwagi, chcąc jedynie uspokoić młodą.
Zaraz po tym sięgnęła do źródła maddary, chcąc zaczerpnąć z niego odrobinę. Na ranie samca miała pojawić się przejrzysta powłoka, przylgnąć idealnie do nierównych krawędzi, zamknąć tymczasowo naczynia krwionośne i złagodzić krwawienie jak tylko się da. W dotyku była by miękka i chłodną, konsystencją zaś przypominała nieco galaretę, nie miała jednak przepuszczać krwi.
Siedziała tak, skupiając się na tworzę i przytulając Sasanke. Przynajmniej do czasu przybycia Nawałnicy.

//Szczęściarz na twór Chaosu

Licznik słów: 340
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
It’s misery within a past that I just can’t erase
It’s alright, cause I don’t give a damn

kalectwa
bezpłodność ; +2 ST do akcji fizycznych

samotny wojak
tabela ran woj/mag do walki, ale min. 6 sukcesów
w witalkę by zadać ranę krytyczną


pełny brzuch
-1/4 pożywienia do sytości ; leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół

niestabilny
dodatkowa kość do testów na magię; niepowodzenie = rana ciężka

pojemne płuca
raz na pojedynek/polowanie -2 ST do ataku, ale +1 ST w następnej turze
Narrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Posty: 1142
Rejestracja: 01 cze 2020, 15:00

Post autor: Narrator »
Choć Kwintesencja nie miała żadnego uzdrowicielskiego doświadczenia, stworzenie galarety blokującej upływ krwi nie był na szczęście żadnym wymagającym wyczynem. Zdołała pomóc mu bez problemu, być może w ten sposób ułatwiając życie uzdrowicielowi, który miałby zająć się nim w następnej kolejności. Sama scena wyglądała raczej nieciekawie, bo choć nawet laik rozpoznałby, że łapa została ucięta za pomocą magii, krew rozsmarowana na przestrzeni wokół Pestki, a także na niej samej, czyniła sytuację bardziej zagadkową, dla postronnego obserwatora. Pech chciał, że właśnie tacy mieli się zaraz zjawić.

Organizacyjnie:
Przybywające smoki nie mogą wykonywać akcji ataku, ani leczenia.

Licznik słów: 94
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Kuszenie Diabła
Czarodziej Mgieł
Frar Pokrętna
Czarodziej Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 3678
Rejestracja: 07 sie 2018, 19:45
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 303
Rasa: Górska
Partner: Ilun Cichy*

Post autor: Kuszenie Diabła »
A: S: 3| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 3
U: L,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| B,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Chytry przeciwnik; Mistyk; Magiczny śpiew; Furia Niebios
Pierwszy raz poczuła coś takiego. Wpierw zabolało ją serce i już myślała, że to czas, aby zejść na zawał, jak jej prababka, ale nie. Uczucie to przerodziło się w niepokój, któremu towarzyszył obraz zranionego Jaaha oraz silna potrzeba udania się w okolice Błękitnej Skały. Pomyślałaby, że ma jakieś urojenia, gdyby nie to, że intuicja jeszcze nigdy jej nie zawiodła. Najwyżej poleci na marne. Dotknęła umysłu Pikującego, przekazując mu gdzie mają się spotkać i, że ma nie robić niczego bez jej pozwolenia. Jeśli rzeczywiście zastaną tam to co widziała, potrzebowała spokojnego otoczenia, aby sama nie wybuchnąć butelkowanym zbyt długo gniewem.
Potem jak na potwierdzenie do jej umysłu dotarł komunikat wodnej, którą spotkała na granicy. Wolała nie myśleć o tym zbiegu okoliczności (?), przynajmniej dopóki tam nie dotrze. Odgrodziła uczucia od myśli wysokim murem, skupiając się na razie na problemie i logicznych sposobach rozwiązania go. Ale miała zbyt mało informacji.
Już z góry widziała, że nie czeka jej miły obrazek. Gruchnęła o ziemię bez zwyczajowej gracji, zbliżając się do smoków truchtem. Jaah rzeczywiście leżał w kałuży krwi, obok kołysała się Pestka tulona przez wcześniej wspomnianą smoczycę. Jej pysk stężał i zamienił się w kamienną maskę skupienia. Po kolei.
– Hebog, zajmij się nim najlepiej jak potrafisz. – Zwróciła się zwięźle do futrzastego uzdrowiciela. Nie powinien teraz oszczędzać sił, ani ziół. Dopiero po dłuższej chwili, gdy Uzdrowiciel zajął się leczeniem, zwróciła wzrok na Chaos i Pestkę. Nie był już tak ciepły jak podczas pierwszego spotkania z tą drugą, podobnie jak jej wyraz pyska, ale to chyba nikogo nie powinno dziwić.
– Co tu się stało? – Zasadnicze pytanie, zadane z nadzieją, że nie usłyszy steku bzdur i kłamstw.

Licznik słów: 275
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Quite an experience to live in fear, isn't it? That's what it is to be a slave.

Obrazek



Atuty:
Pechowa – Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji.
Chytra przeciwniczka – W czasie pojedynku/raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji Frar może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST.
Mistyczka – Raz na walkę Frar ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego.
Magiczny Śpiew – Jeśli Frar zanuci podczas swojej akcji jej przeciwnikowi odejmuje się jeden sukces. Do użycia raz na walkę/misję.
Furia Niebios – Raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika

Atka – biały kruk
Kompan fabularny

color=#952c2c
Pikujący Upiór
Dawna postać
Hebog Tęgi
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1542
Rejestracja: 16 cze 2020, 20:11
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 81
Rasa: północny
Opiekun: Chochlik Miłości
Mistrz: Szarlatańska Obietnica
Partner: Huh?

Post autor: Pikujący Upiór »
A: S: 2| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,Pł,O,A,MO,MA,Kż,Skr,Śl,Prs: 1 | Lcz,L,W: 2 | MP: 3
Atuty: Okaz zdrowia; Szczęściarz; Zielarz; Znawca terenów; Wybraniec Bogów
Zaraz za Frar gnał Hebog. Leciał, machając swoimi skrzydła z całych sił, jakby chciał zrównać się ze światłem. Był bardzo ciekaw, jak tak sytuacja się złożyła, że szarołuski uzdrowiciel był blisko łap Aterala. Wcale by się nie dziwił, gdyby to był jeden z wojowników, ale Jaah... Jaah był przecież "grzecznym, świętym" uzdrowicielem, który nigdy nie wysuwał łba ze swojej zony komfortu, a wszyscy wokół byli dla niego "źli i niedobrzy".
Kiedy byli już miejsca wypadku, Hebog zrozumiał, że czeka go trochę roboty. Szczególnie dobrze było to widać po tej kałuży krwi. Lecz w tym momencie cała złość nagle przepadła i Hebog chciał ocalić tego uzdrowiciela. W sumie to może nawet i dobrze, po jeszcze by porządnie oberwał za nieokazanie pomocy.
Ledwo zdążył postawić łapy na nowej ziemi, a już Frar wydała mu wyraźne polecenie. Puchaty uzdrowiciel skinął jej łbem i podszedł bliżej do nieprzytomnego uzdrowiciela, na razie tylko oceniając szkody. A te... Ulala! Były bardzo imponujące. Obok leżała ucięta przez kogoś łapa, z którą, niestety, nie dało się już nic zrobić. Do tego czuć było wyraźne wibracje maddary, a na przedramieniu widniał twór tamujący krwawienie. Sądząc po wibracjach, był to twór jednej ze smoczyc, które na razie ignorował tak, jakby ich tu w ogóle nie było.
Następnie usłyszał pytanie Frar. Co tu się stało? Sam chciałby wiedzieć! Odwrócił na chwilkę wzrok i spojrzał na stojące obok smoczyce.

Licznik słów: 227
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
𝕀 𝕨𝕒𝕤 𝕓𝕠𝕣𝕟 𝕥𝕠 𝕓𝕖 𝕞𝕒𝕜𝕚𝕟𝕘 𝕙𝕚𝕤𝕥𝕠𝕣𝕪
Something greater something higher.
Ain't nothing gonna stop this fire.


Obrazek

––––––» I ~ Okaz zdrowia
––––––Jest odporny na choroby, powikłania i efekty przedawkowania ziół, ale może cierpieć na osłabienia. Po ukończeniu stu księżyców pozostaje płodny, a jego akcje nie podlegają karze +2 ST.

––––––» II ~ Szczęściarz
––––––To prawdziwy farciarz i w przypadku niepowodzenia dowolnej akcji dostaje jeden sukces. Do użycia raz na dwa tygodnie. (cooldown: 24.10.2021)

––––––» III ~ Zielarz
––––––Tak dobrze mu idą zbiory, że za każdym razem, jak coś zbierze z ziół uzdrowicielskich, dostaje dodatkowe dwie sztuki jako bonus.

––––––» IV ~ Znawca Terenów
––––––Raz na trzy tygodnie Hebog jest w stanie znaleźć na wyprawie dodatkowe 4/4 pożywienia, kamień szlachetny lub duże zioło. (cooldown: 12.12.2021)

––––––» V ~ Wybraniec Bogów
––––––Dzięki swej wierze, raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania/tydzień w leczeniu dostaje jeden sukces. Jeśli użyje w ataku, dostaje karę w postaci +2 ST. (cooldown: 16.11.2021)
#FEB816/#ffcb47
Erevinit – latawiec
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
L,Pł,Skr: 1 | A,O: 2


Tenebris – kruk
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 2
L,Skr: 1 | A,O: 2

Obrazek
żetony: 1 platynowy, 1 złoty, 1 srebrny
Kalectwa: 5/4 pożywienia do osiągnięcia sytości
Jaśniejąca Konstelacja
Dawna postać
typical y/n
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1856
Rejestracja: 07 gru 2020, 8:33
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 52
Rasa: Jaskiniowy
Opiekun: Żabi Plusk*
Mistrz: Gasnący Gwiazdozbiór
Partner: Dziedzictwo Wojny*

Post autor: Jaśniejąca Konstelacja »
A: S: 3| W: 3| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 5
U: W,L,Skr,Prs,B,A,O,Śl,Kż: 1| Pł,MA,MP: 2| MO: 3
Atuty: Pechowiec; Szczęściarz; Mistyk; Magiczny Śpiew; Uzdolniony
Sasanka kołysała się w rytm słów które sama mamrotała niczym mantrę. To nie jej wina. Nie chciała, nie chciała, nie chciała. Przytulona przez ciocię momentalnie się spięła, zupełnie jakby spodziewała się czegoś niedobrego. Może bólu? Rozluźniła się jednak wyczuwając znajome futro które do niej przylegało. Delikatnie, ulotnie się uśmiechnęła. "Jesteś piękna, jednocześnie delikatna i pełna siły." To pragnęła znowu usłyszeć.
Ale to nie jego głos rozbrzmiał przy jej uchu. Wyraźnie zmarniała kiedy dotarł do niej stan faktyczny otoczenia w którym się znalazła. Nadal tu była. To nie zły sen, to się działo naprawdę. Zacisnęła powieki, nasilając tylko swoje ruchy. Przód-tył-przód-tył-nie-chciałam-przód-tył-nie-chciałam. Przygryzła swoją wargę do krwi z tego wszystkiego. Pomimo całkiem głośnego lądowania Frar nie zwróciła na nią jeszcze uwagi. Pulsowały jej skronie, oczy miała zamknięte przez cały czas. 'Wcale nie, Ragan. Głupia jak małpa, tylko małpa...'
"Musisz sprzątnąć stąd wszystkie zapach i krew, tak jak by nas tu nie było." Słowa ciotki wróciły do niej niespodziewanie z siłą piorunu. Słyszała je już? Chyba nie? Posprzątać? T-tak. Mia-miała posprzątać. Ale dlaczego? Plaga? Nie, sprzątanie. Tak. Magia. Próbowała skupić się na tyle by pobudzić swoje źródło do pracy, jednak nie poszło po jej myśli. Maddara minimalnie zadrżała wokół kałuży na środku której siedziała czarodziejka. Nic z tego, co najwyżej mogła wzburzyć odrobinę taflę krwi. Szybko zrezygnowała. W stawie nie było żadnej wody, a wszystkie żeby utonęły...
Nhieumhiemnhieumhiemprzephraszamnieumhiem – przez chwilę szeptała te słowa, ale szybko wróciła do swojej poprzedniej mantry. – N-nhie chciahłam...nhie chciahłam...nhie chciahłam...niechciałamniechciałam – jeszcze powtórzyła ciąg ze dwa razy, aż całkowicie zaschło jej w obolałym gardle. Przestała mamrotać. Jedynie się kołysała.
Niestety, nagłe ruchy wykonywane tuż przed nią były zauważalne pomimo zamkniętych oczu. Sasanka rozchyliła powieki, a na widok białołuskiej piękności, najsilniejszej czarodziejki na świecie, tej która przywróciła życie dwóm bogom, przywódczyni Plagi...serce opadło Wiśni aż do samego żołądka. Zamarła w bezruchu. Do tej pory to bardziej Chaos ją przytulała niż na odwrót, ale w tej chwili palce czarodziejki ścisnęły przegub łapy wojowniczki. Zupełnie jakby niemo chciała powiedzieć 'boję się, nie daj jej mnie skrzywdzić'.

Licznik słów: 337
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
you tied my hands behind me, brought me to my knees
I gave up happiness just to see you pleased

| wygląd | rodzina | theme | adopcje |

........☾ szczęściarz ☽ 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie (xx.xx)

........☾ pechowiec ☽ po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji

........☾ mistyk ☽ raz na walkę +1 sukces do ataku magicznego

........☾ magiczny śpiew ☽ raz na pojedynek/dwa tygodnie
polowania, odejmuje 3 sukcesy przeciwnika


I have come to realize that love is but a war
I'VE GIVEN UP, NO, I WON'T FIGHT NO MORE
Pollux – błękitny feniks
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: L,Skr: 1| MA,MO: 2
____Capella – czerwony feniks
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: L,A,O,Skr: 1
Błysk przyszłości:
20.12

Obrazek
#6c7b9c #93709c
Maros
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 6188
Rejestracja: 08 maja 2020, 12:46
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 122
Rasa: Północny
Opiekun: Sosnowy Pocisk*, Przesilenie Północne*
Mistrz: Strażnik Gwiazd
Partner: Odłamek Raju

Post autor: Maros »
A: S: 3| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Pł,Prs,Kż,O,MP,Śl: 1| L,Skr: 2| MA,MO: 3
Atuty: Pełny brzuch; Niestabilny; Samotny wojak; Utalentowany; Pojemne płuca
Siedziały tak w ciszy, a ona nie odsunęła się, nawet gdy młoda spięła się z początku. Zostawiana sama, ze sobą nie uspokoiła by się. Przez cały ten czas podtrzymywała twór, od czasu, do czasu zerkając na klatkę piersiową nieprzytomnego uzdrowiciela, wyczekując uniesienia jej przy branym wdechu. Łapa na barku Wiśni nie przestawała powoli i delikatnie gładzić łusek, a ona uważnie rozglądała się po miejscu, gdzie odbyła się ta walka? Mogła tak to nazwać nie znając przebiegu wydarzeń? Jedyną pewną rzeczą było to, że Sasanka przypuściła, aż nazbyt skuteczny atak... albo też obronę?
Wtedy też zerknęła na odciętą łapę, normalnie nie miała by potrzeby, by ją oglądać ale coś na jej nadgarstku zwróciło jej uwagę. Puchaty ogon przesunął się po ziemi, by uderzyć w kończynę i nieco ją przy tym obrócić. Mimo znajdującego się na niej brudu oraz krwi, wyraźnie widać było tam świeżą ranę. Poparzenie?
Ponownie wróciła wzrokiem na ciało, sprawdzając, czy nie ma innych ran. Chyba nie? A przynajmniej nie widziała ich.
Ślady na ziemi nie powiedzą jej nic, gdyż ich nie było, albo zostały zalane przez krew i zadeptane przez spanikowaną Sasankę.
Dopiero teraz zdecydowała się odpowiedzieć na wiadomość Żaby, którą otrzymała podczas lotu tutaj, podobna poszła również do drugiego z braci.
– Wiem skarbie... wiem...– kolejne spokojne słowa, wypowiedziane niemal szeptem.
Na więcej rozmyślań, czy działań nie było czasu. Do uszu dotarł łopot skrzydeł i to nie jednych, chwile później łupnięcie o ziemie wskazujące na lądowanie. Zapach nawałnicy znała, do tego intensywna woń ziół zdradzająco obecność uzdrowiciela, którego chyba widziała na arenie.
"Co tu się stało?"
Dobre pytanie, sama próbowała to ustalić.
Gdy czarnobiały smok zbliżył się do nieprzytomnego, wiedziała już skąd do kojarzy. Był na bitwie urządzonej przez wężowego duszka, zlała mu tam solidnie pysk.
– Zostaw go...– siliła się na spokojny ton, jednak w końcówkę wdarła się ostrzegawcza nutka. Twór który przez cały ten czas utrzyma, miał mu uniemożliwić próbę leczenia, mógł jedynie patrzeć.
We łbie, pojawiła się pewna myśl, a ona chwyciła się niej kurczowo, widząc w tym jedyny sensowny plan.
~To delikatna sprawa, więc wole przedstawić Ci ją w taki sposób.~ przesłała do Nawałnicy, jak i również dwójki braci będących zapewne w drodze. Przywódczyni jednak nie miała o tym pojęcia. Odetchnęła powoli, by uspokoić rozbiegające się myśli.
Dopiero wtedy sięgnęła do swojej pamięci, by odnaleźć w niej pierwszą wiadomość od sasanki, wraz z emocjami jej towarzyszącymi i tonem głosu.
Całość miała rozbrzmieć we łbie smoczycy, zachowując nawet maddarowy głos Sasanki.
"'C-ciociu, o-on...mnie...ja...ty-ylko się...b-broni-...w-wodospad...' Przekaz był równie chaotyczny co imię odbiorcy mentalnej wiadomości. "
~Takie coś otrzymałam od Sasanki, zanim zerwałam się do lotu i zawołałam tutaj Ciebie. Dlatego wolała bym, aby uzdrowiciel wstrzymał się na chwilę z leczeniem. Nie wiem co zrobi gdy się obudzi, czy nie rzuci się na Pestkę i nie spróbuję czegoś, a moim obowiązkiem jest zadbać o jej bezpieczeństwo. Powiedziała wyraźnie, że przed czymś się broniła, a stan w jakim się znajduję chyba jedynie potwierdza, że miała ku temu powody. Mój twór sprawi, że się nie wykrwawi, a my zyskamy tych kilka chwil na spokojną rozmowę.~ tu zrobiła chwilę przerwy, patrząc wymownie w kierunku uzdrowiciela. Nie wiedział, co przesłała Frrar, jednak liczyła, że ta każe mu się na moment cofnąć.
Przez cały ten czas wyraz pyska nie zmieniał się, a wiadomości mentalne rozbrzmiewały opanowanym tonem, nieprzesyconym zbędnymi emocjami.
~Zobacz na nadgarstek odciętej łapy, świeża rana. Nie wygląda Ci to na jakieś ostrzeżenie, przed mocniejszym posunięciem?~ albo nieudany atak, to jednak zachowała dla siebie. Wszystko było jedynie jej spekulacjami.
Kolejne wypowiedzi młodej czarodziejki popłynęły do umysły Przywódczyni.
– On...mhnie...nie chcciał...prhzesrthać... – skuliła się znowu i cofnęła o kilka kroków, zupełnie jakby niewidzialny drapieżnik znowu się do niej zbliżał. – M..mhówiłam.. by... przhstał... – dlaczego nie posiadała ramion wystarczająco długich aby objąć samą siebie?
~Nie wiem, co próbował jej zrobić, ale wyraźnie tego nie chciała~ gdzie drugą część wypowiedzi wyraźnie podkreśliła.
~Gdy Sasanka była mała... Szary przeciągnął ją na wasze terytorium, pomógł przebyć rzekę i obiecywał, że zabierze ją na jakąś wyspę. Bez wiedzy jej opiekunów, jeden z nich zaraz tu przybędzie, razem z naszym Przywódcą. Na pewno jaśniej opiszę Ci sytuację jaka tam zaistniała oraz inne kwestia, gdyż ja nie wiem wszystkiego. Później wypytywał o nią, w tym mnie. Pytał czy nadal żyje, zupełnie jak by miało jej się coś stać. ~ tu zamilkła i na nowo pochyliła łeb nad trzymającą ją teraz za łapę Wiśnie. Widziała, że się boi, albo nawet jest przerażona.
-Ciii....– rozbrzmiało, tym razem już normalnym głosem, nieco wzmacniając objęcie skrzydłem. Nadal jednak nie zaburzał on swobody ruchu młodej.
Wszystkie wiadomości jakie przesyłała Nawałnicy, słyszeli również Żaba oraz Pełnia.

// dla jasności wiadomości mentalne, nie napisane kolorem oraz cytaty wypowiedzi Wisienki trafiają jedynie do Nawałnicy, Żaby oraz Pełni.

Licznik słów: 782
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
It’s misery within a past that I just can’t erase
It’s alright, cause I don’t give a damn

kalectwa
bezpłodność ; +2 ST do akcji fizycznych

samotny wojak
tabela ran woj/mag do walki, ale min. 6 sukcesów
w witalkę by zadać ranę krytyczną


pełny brzuch
-1/4 pożywienia do sytości ; leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół

niestabilny
dodatkowa kość do testów na magię; niepowodzenie = rana ciężka

pojemne płuca
raz na pojedynek/polowanie -2 ST do ataku, ale +1 ST w następnej turze
Narrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Posty: 1142
Rejestracja: 01 cze 2020, 15:00

Post autor: Narrator »
Choć Chaos zabezpieczyła ranę na tyle, by stan Szarego nie uległ pogorszeniu w razie przenoszenia jego ciała, galareta którą stworzyła nie koniecznie wystarczyła, aby załatwić sprawę, po którą przyszedł tutaj uzdrowiciel. Przede wszystkim w końcu nie chodziło o uczynienie obrażeń mniej nieestetycznymi, a zlikwidowanie zagrożenia życia, w którym niewątpliwie znalazł się nieprzytomny plagijczyk. Doświadczony już wieloma księżycami pracy Pikujący, powinien zdać sobie z tego sprawę i zareagować adekwatnie do danego mu czasu. Okoliczności nie były jednak najłatwiejsze.

Szara Rzeczywistość wciąż wymaga niezwłocznej pomocy uzdrowiciela

Kolejność odpisów.
Plaga > Woda

Smoki chcące przybyć z terenów wspólnych, na początku następnej kolejki.
Plaga > Woda > Narrator > Przybywający

Licznik słów: 106
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Kuszenie Diabła
Czarodziej Mgieł
Frar Pokrętna
Czarodziej Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 3678
Rejestracja: 07 sie 2018, 19:45
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 303
Rasa: Górska
Partner: Ilun Cichy*

Post autor: Kuszenie Diabła »
A: S: 3| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 3
U: L,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| B,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Chytry przeciwnik; Mistyk; Magiczny śpiew; Furia Niebios
Wbiła w wodną wściekłe spojrzenie, gdy usłyszała ostrzeżenie w jej głosie. A potem poczuła drgania maddary w miejscu, gdzie pojawiła się bariera przy ciele Jaaha. Zamierzała utrudniać leczenie członka jej stada, bo bała się o swoje wojownicze dup.sko? Coś zagotowało się we Frar, kiedy poczuła jak opuszcza ją cała dobra wola względem tych smoków i spokój, który zazwyczaj sobą prezentowała. Nie czuła takiej wściekłości od czasów, kiedy jeszcze żył jej ojciec.
– Tak odwdzięczasz mi się za zjawienie się tu bez oskarżeń, a wręcz spokojnie prosząc o wyjaśnienie sytuacji? Znam go lepiej niż ty. Nie wykluczam, że sam to na siebie sprowadził, ale nie jest bezmyślnym zwierzęciem, które rzuci się na was przy pierwszej lepszej okazji. Jeśli jeszcze raz spróbujesz uniemożliwić jego leczenie pomyślę, że na rękę ci jest jego śmierć. Jeśli tak bardzo boicie się o swoje życie, mimo, że to on jest bliżej końca swojego, zmiatajcie mi z oczu. W tej chwili. Nie chcę tu waszego przywódcy, ani nikogo innego, jeśli to ma utrudniać leczenie MOJEGO smoka. – Z zazwyczaj spokojnych białych ślepi sypały się iskry lodowatej wściekłości. – Hebog, przystąp proszę do leczenia. Zacznij jak ta żałosna próba użycia maddary zniknie. – Zwróciła się nieco łagodniej do uzdrowiciela, chociaż wyraźnie naglącym tonem. Potem znów skierowała spojrzenie na Chaos, ignorując zupełnie Pestkę, której mogła nawet współczuć stanu w którym się znajdowała. Czy na pewno zawołała dobrą smoczycę po pomoc? Utrudniała pokojowe zakończenie tej sprawy.
– Natychmiast zdejmij ten czar. O powodach i konsekwencjach tego wydarzenia porozmawiamy PO leczeniu, kiedy już przestaniesz je utrudniać. Lub innego dnia, jeśli zdecydujecie się odejść, mam to głęboko w zadzie. – Warknęła, machnąwszy łapą. Jeśli smoczyca opierała się mimo tego, stworzyła niewielkiego insekta, wielkości około szpona. Miał zielonkawy pancerz i półprzezroczyste podwójne skrzydła. Miał pojawić się obok bariery przy Jaahu i usiąść na niej, przytykając do niej pyszczek. Substancja która miała się z niego wydostać była nieszkodliwa dla smoków, ale miała za zadanie rozpuścić twór wojowniczki. Kawałek po kawałku, umożliwiając Hebogowi przystąpienie do leczenia. Wiedząc też już, że Wodne wezwały swoich sprzymierzeńców nie chciała pozostać na lodzie. Wysłała wiadomość mentalną do Ha’ary, Iluna oraz Khardaha. Ta ostatnia wysłana była nieco naiwnie, jakby Frar miała nadzieję, że zbudzi tym czerwonołuskiego ze snu. Może takiego bodźca potrzebował? Z pewnością przydałaby się jej teraz jego siła i wsparcie, podobnie jak spokój jej kochanego Iluna i płomienne serce Ha’ary. Zawsze byli, gdy stado ich potrzebowało.

Licznik słów: 398
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Quite an experience to live in fear, isn't it? That's what it is to be a slave.

Obrazek



Atuty:
Pechowa – Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji.
Chytra przeciwniczka – W czasie pojedynku/raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji Frar może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST.
Mistyczka – Raz na walkę Frar ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego.
Magiczny Śpiew – Jeśli Frar zanuci podczas swojej akcji jej przeciwnikowi odejmuje się jeden sukces. Do użycia raz na walkę/misję.
Furia Niebios – Raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika

Atka – biały kruk
Kompan fabularny

color=#952c2c
Maros
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 6188
Rejestracja: 08 maja 2020, 12:46
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 122
Rasa: Północny
Opiekun: Sosnowy Pocisk*, Przesilenie Północne*
Mistrz: Strażnik Gwiazd
Partner: Odłamek Raju

Post autor: Maros »
A: S: 3| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Pł,Prs,Kż,O,MP,Śl: 1| L,Skr: 2| MA,MO: 3
Atuty: Pełny brzuch; Niestabilny; Samotny wojak; Utalentowany; Pojemne płuca
I na co tyle strzępiła sobie pysk? Nagadała się, niemal przyprawiając o ból łba przez intensywniejsze użycie maddary, do którego nie przywykła, a ta jedynie powarczała sobie. Obrzuciła ją jedynie chłodnym spojrzeniem, uznając, że unoszenie się bo ktoś tu nie wytrzymał bez nerwów, będzie żałosnym posunięciem.
Uzdrowiciela nadal miała gdzieś, nie bardzo obchodziło ją co tam robi, do czasu póki nie tykał jej tworu.
-Gdybym chciała jego śmierci, dobiła bym go zaraz po przyjściu tu, uznając, że zrobił coś jednej z Wodnych.– tym razem nie starała sie nawet utrzymać uprzejmy i spokojny ton, a chłodny i raczej mało przyjemny.
-Wracamy do Wody skarbie... Wstaniesz? – za to, gdy zwracała się do Sasanki, znowu stawał się spokojny i delikatny. Serce jej pękało, gdy widziała do jakiego stanu została doprowadzona. Zabrała skrzydło, nie chcąc krępować jej ruchów i sama powoli wstała. Jeśli Sasanka zdołała by, również wstać zaczęła by ją powoli prowadzić w stronę terenów ich stada.
~A uprzejmością z mojej strony było, nie spranie tyłka TWOJEGO smoka.~ to przesłała jedynie dla Plaguski.
~Wracamy na tereny Wody.~ przesłała bracią, nie mając zbyt ochoty na dłuższe tłumaczenia mentalnie. Zwłaszcza, że ta tu, już kogoś na pewno wezwała.
Twór znikł dopiero, gdy oddaliły się z miejsce o kilka ogonów.

//Zt jeśli nie zostanie zatrzymana, razem z Sasanką oczywiście

Licznik słów: 214
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
It’s misery within a past that I just can’t erase
It’s alright, cause I don’t give a damn

kalectwa
bezpłodność ; +2 ST do akcji fizycznych

samotny wojak
tabela ran woj/mag do walki, ale min. 6 sukcesów
w witalkę by zadać ranę krytyczną


pełny brzuch
-1/4 pożywienia do sytości ; leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół

niestabilny
dodatkowa kość do testów na magię; niepowodzenie = rana ciężka

pojemne płuca
raz na pojedynek/polowanie -2 ST do ataku, ale +1 ST w następnej turze
Jaśniejąca Konstelacja
Dawna postać
typical y/n
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1856
Rejestracja: 07 gru 2020, 8:33
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 52
Rasa: Jaskiniowy
Opiekun: Żabi Plusk*
Mistrz: Gasnący Gwiazdozbiór
Partner: Dziedzictwo Wojny*

Post autor: Jaśniejąca Konstelacja »
A: S: 3| W: 3| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 5
U: W,L,Skr,Prs,B,A,O,Śl,Kż: 1| Pł,MA,MP: 2| MO: 3
Atuty: Pechowiec; Szczęściarz; Mistyk; Magiczny Śpiew; Uzdolniony
Powoli adrenalina zanikała z jej żył, a że była jedynym do tej pory paliwem napędowym Pestki, spowodowało to nagłą utratę sił. Wiśnia momentalnie miała ochotę wymiotować, zemdleć, wykopać sobie dół i do niego wpaść, niekoniecznie w tej kolejności. Cała sytuacja ją przytłoczyła. Przestała mamrotać kiedy Frar podniosła głos, a później nawet warczała. Umysł Wiśni momentalnie wymazał wszelkie słownictwo z pamięci, uniemożliwiając jej wysłowienie się. Jeszcze to palące od płaczu, krzyków i wymiotowania wcześniej gardło... uh. Smoczyca nałogowo próbowała zbierać ślinę pod językiem, nawet jeżeli tylko po to żeby ją przełknąć. Powinna coś powiedzieć, prawda? Tylko czemu było to takie trudne? Zgarbiła się tak mocno jakby jej kręgosłup nienaturalnie wygiął się jak u kota.
Klatka piersiowa do tej pory unosiła się i opadała niespokojnie, ale teraz stopniowo zwalniała. Wydarzenia wróciły do niej niczym fala, omal nie zwalając jej z nóg przez ciężar jaki pojawił się na jej barkach. B-będą z tego kłopoty, prawda? Pusty, niemalże martwy wzrok zielonych tęczówek utkwił się na sylwetce umierającego uzdrowiciela. Głos cioci rozbrzmiał w jej głowie. "Takie rany da się wyleczyć." W-więc będzie...będzie dobrze? N-nikomu się nic nie...?
Z marazmu wyrwał ją głos Fille, tym razem ten prawdziwy. Sasanka zamrugała i obróciła pysk w jej kierunku. Wracają do domu? Ale. Uhm. Pokiwała lekko głową, następnie dźwignęła się na łapy. Ślizgała się trochę po tej zakrwawionej plamie w której nadal siedziała. Głupia kałuża. Obróciła się w wyznaczonym kierunku i zasadniczo miała już iść, jednak zamarła w bezruchu kiedy coś do niej dotarło. Jeżeli odejdą i to tak zostawią to...co jeżeli Jaah się obudzi i... co jeżeli przez to...? Przełknęła znów ślinę. Przeniosła spojrzenie na Frar. Próbowała wysłać do niej impuls mentalny ale...co? D-dlaczego? Poczuła powiększającą się w gardle breję. O-one naprawdę utonęły, prawda? Widziała pusty staw na którego dnie leżało stado nieprzytomnych (a może martwych?) żab. Jej żab. Nawet tak prosta czynność jak wysłanie wiadomości do smoka stojącego kilka kroków obok okazała się zbyt trudna. 'Może to i lepiej? Nie powinnam już nigdy więcej używać maddary', pomyślała gorzko, zduszając w zarodku kolejną serię łez. Pewnie nawet nie wycisnęłaby ich już więcej.
Wzięła głębszy, świszący wdech. Odwagi. To dla tatów, wujka, babci, cioć. Wszystkich.
Z-zhaczekj... – bąknęła do Fille.
Podeszła na drżących łapach do Frar. Trochę jak ten nieśmiały jeleń którego próbuje oswoić wielki, straszny smok. Pestka skuliła się będąc blisko samicy. Wyciągnęła pysk delikatnie w jej kierunku, chciała coś jej powiedzieć na ucho. Jeżeli przewodniczka Plagi na to pozwoliła, Wiśnia faktycznie zaczęła coś do niej mamrotać. Tylko dla jej uszu (PW!). Trwało to nieco dłużej niż powinno przez jąkanie się i strach wylewający się z pyska czarodziejki, nie wspominając o rozdzierającym bólu gardła. Kiedy skończyła, wycofała się i wróciła do cioci. Tip-top. Z całych sił próbowała nie oglądać się za siebie. Po prostu spoglądała na to co znajdowało się przed nią. Prawa łapa, lewa łapa, prawa łapa, lewa łapa, będzie dobrze, lewa...ups. Gdyby nie wsparcie Chaos to pewnie wiele razy podczas tej wędrówki zaplątałyby się jej łapy powodując kolizję z ziemią. Ostatecznie jej organizm nadal funkcjonował na oparach adrenaliny, choć pewnie bliżej granicy praktycznie już włóczyła łapami, o ile faktycznie się nie przewróciła. Chciała zasnąć, najlepiej na stałe. Była tylko kłopotem dla innych. Zwłaszcza dla rodziny. Oby Frar wysłuchała jej...prośby. /zt x2?

Licznik słów: 536
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
you tied my hands behind me, brought me to my knees
I gave up happiness just to see you pleased

| wygląd | rodzina | theme | adopcje |

........☾ szczęściarz ☽ 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie (xx.xx)

........☾ pechowiec ☽ po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji

........☾ mistyk ☽ raz na walkę +1 sukces do ataku magicznego

........☾ magiczny śpiew ☽ raz na pojedynek/dwa tygodnie
polowania, odejmuje 3 sukcesy przeciwnika


I have come to realize that love is but a war
I'VE GIVEN UP, NO, I WON'T FIGHT NO MORE
Pollux – błękitny feniks
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: L,Skr: 1| MA,MO: 2
____Capella – czerwony feniks
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: L,A,O,Skr: 1
Błysk przyszłości:
20.12

Obrazek
#6c7b9c #93709c
Pikujący Upiór
Dawna postać
Hebog Tęgi
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1542
Rejestracja: 16 cze 2020, 20:11
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 81
Rasa: północny
Opiekun: Chochlik Miłości
Mistrz: Szarlatańska Obietnica
Partner: Huh?

Post autor: Pikujący Upiór »
A: S: 2| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,Pł,O,A,MO,MA,Kż,Skr,Śl,Prs: 1 | Lcz,L,W: 2 | MP: 3
Atuty: Okaz zdrowia; Szczęściarz; Zielarz; Znawca terenów; Wybraniec Bogów
Przez najbliższą chwilę nie działo się nic nadzwyczajnego. Wystraszona ciemna smoczyca coś tam bełkotała do Frar w nadziei, że ta okaże jej łaskę. W sumie to logiczne, chociaż chyba za bardzo przesadziła z ilością przeprosin. Ale mniejsza z tym. Hebog przecież przybył tutaj nie po to.
Już miał zabrać się za leczenie, kiedy nagle coś mu w tym przeszkodziło. Twór wojowniczki, który miał zatamować krwawienie, nie pozwalał mu na leczenie. Do tego jego właścicielka ostrzegawczo poprosiła, aby on nie tykał Jaaha. Oburzony uzdrowiciel wbił ostro ślepia w wojowniczkę, a końcówka jego ogona biła lekko o ziemię. Co ona sobie myślała? Lecz szybko wyczuł większe wibracje maddaty świadczące o jej rozmowie z Frar.
Wtedy Hebog nieco uspokoił się i czekał cierpliwie w milczeniu na reakcję Frar. Ta zareagowała ostro i kazała im zabrać twór, aby leczenie było możliwe. Całe szczęście, wodniści szybko ustąpili, posyłając jedynie niezbyt przyjemne słowa. Pikujący kiwnął łbem i skupił się na tym, do czego był wezwany.

Wreszcie usiadł wygodniej obok pacjenta, ułożył go tak, aby nic więcej nie dostało się do rany i bez zbędnych słów przeszedł do leczenia. Odciętą łapę, którą zrozpaczona czarodziejka tak bardzo chciała wstawić na miejsce, położył z dala od siebie. Nie była mu już potrzebna, bo nic nie dało się z nią zrobić. Skrzywił się, bo macanie oderwanych kończyn nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy. Do tego to była łapa Jaaha, co potęgowało obrzydzenie Heboga.
Najpierw wypadałoby uspokoić organizm, żeby tak szybko krew nie uciekała, a więc i łatwiej było leczyć. Dlatego wyciągnął ze swojej torby liście mięty, wycisnął z nich wszystko, co się dało, a powstały olejek rozsmarował w okolicach nozdrzy uzdrowiciela, aby ten sobie wdychał na zdrowie.
Następnie wyciągnął z torby cztery średnie oraz jedną większą miseczki. Do tej większej nalał wody i postawił na maddarowy ogień. Czekał cierpliwie, aż się zagotowało i wrzucił do wody liście jemioły. Mieszał tak długo, aż uzyskał odpowiednio gęsty napar. Ostudzoną ciecz przelał do czterech miseczek w równych ilościach. Trzy z nich podał ostrożnie uzdrowicielowi do picia, pilnując, aby ten się przypadkiem nie zadławił. Zawartość czwartej miseczki nałożył starannie na ranę.
Dalej umył dwie średnie miseczki. Do jednej wrzucił liście ślazu i utarł je porządnie moździerzem, a do drugiej wrzucił ususzone korzenie żywokostu, starł je w proch, dodał odrobinkę wody i dokładnie wymieszał. Uzyskane mazie nałożył na ranę.
Na koniec wydostał z torby liście nawłoci, które ścisnął porządnie w swych łapach tak, aż w końcu soki puściły i ułożył na ranie tak, żeby wszystko się dobrze trzymało. Do tego wyciągnął gałązki macierzanki, które także zmiażdżył w swych łapach i ułożył na ranie w nadziei, że to ułatwi gojenie.
Po odczekaniu odpowiednio długiej chwili Hebog zdjął ostrożnie wszystkie opatrunki.
Położył swoją łapę na prawym barku Jaaha i wniknął maddarą w jego ciało.
Najpierw zadbał o poprawne rozprowadzenie leczniczych właściwości ziół oraz o odpowiednią temperaturę ciała i ciśnienie krwi.
Następnie oczyścił ranę od wszelkich zabrudzeń, ciał obcych, porwanych mięśni, bakterii powodujących infekcję oraz obcej maddary.
Usunął te odmrożone tkanki, które były zbyt uszkodzone, aby coś dało się z nimi zrobić. Zaś resztę powoli i stopniowo ogrzał maddarą.
Później pobudził organizm pacjenta do delikatnego zaokrąglenia kości dla ułatwienia tworzenia kikuta oraz do odbudowy zniszczonych mięśni. Nadzorował też regenerację wszystkich przerwanych naczyń krwionośnych, łącząc je w odpowiednich miejscach tak, aby w końcu ustał krwotok, a krew znów spokojnie płynęła.
Także wspomógł przywrócenie brakujących nerwów, nie tylko, żeby, zniknął paraliżujący ból, ale żeby też starszy uzdrowiciel mógł później jeszcze coś czuć, jakby to ironicznie nie brzmiało.
Dalej wspomógł odbudowę kolejnych tkanek skóry, zaczynając od jej najgłębszych warstw i kończąc na naskórku. Na koniec zadbał o odrośnięcie nowych, nieco lśniących, szarych łusek tam, gdzie ich brakowało.
Przez całe leczenie nie odciągał uwagi ani na chwilę, starając się zrobić wszystko tak, jak należy, a na miejscu ucięcia miał powstać ładny kikut.
Kiedy leczenie wreszcie dobiegło końca, Hebog zabrał maddarę z ciała pacjenta i poklepał go lekko łapą po barku, aby wybudzić Jaaha ze snu.
Wstawaj Jaahu, wstawaj! – mruknął łagodnie do niego w nadziei, że ten jakoś zareaguje.
//krytyczna – ślaz, żywokost, jemioła, nawłoć, macierzanka, mięta
Szczęściarz na pierwszy etap

Licznik słów: 679
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
𝕀 𝕨𝕒𝕤 𝕓𝕠𝕣𝕟 𝕥𝕠 𝕓𝕖 𝕞𝕒𝕜𝕚𝕟𝕘 𝕙𝕚𝕤𝕥𝕠𝕣𝕪
Something greater something higher.
Ain't nothing gonna stop this fire.


Obrazek

––––––» I ~ Okaz zdrowia
––––––Jest odporny na choroby, powikłania i efekty przedawkowania ziół, ale może cierpieć na osłabienia. Po ukończeniu stu księżyców pozostaje płodny, a jego akcje nie podlegają karze +2 ST.

––––––» II ~ Szczęściarz
––––––To prawdziwy farciarz i w przypadku niepowodzenia dowolnej akcji dostaje jeden sukces. Do użycia raz na dwa tygodnie. (cooldown: 24.10.2021)

––––––» III ~ Zielarz
––––––Tak dobrze mu idą zbiory, że za każdym razem, jak coś zbierze z ziół uzdrowicielskich, dostaje dodatkowe dwie sztuki jako bonus.

––––––» IV ~ Znawca Terenów
––––––Raz na trzy tygodnie Hebog jest w stanie znaleźć na wyprawie dodatkowe 4/4 pożywienia, kamień szlachetny lub duże zioło. (cooldown: 12.12.2021)

––––––» V ~ Wybraniec Bogów
––––––Dzięki swej wierze, raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania/tydzień w leczeniu dostaje jeden sukces. Jeśli użyje w ataku, dostaje karę w postaci +2 ST. (cooldown: 16.11.2021)
#FEB816/#ffcb47
Erevinit – latawiec
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
L,Pł,Skr: 1 | A,O: 2


Tenebris – kruk
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 2
L,Skr: 1 | A,O: 2

Obrazek
żetony: 1 platynowy, 1 złoty, 1 srebrny
Kalectwa: 5/4 pożywienia do osiągnięcia sytości
Narrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Posty: 1142
Rejestracja: 01 cze 2020, 15:00

Post autor: Narrator »
Wraz z pomocą uzdrowiciela stan Szarego został ustabilizowany. Chyba niewiele mogło się tutaj jeszcze zdarzyć, choć niewątpliwie sytuacja była daleka od całkowitego rozwiązania.

O ile nikt, nie wykonuje żadnych akcji mechanicznych tury przestają być potrzebne

Licznik słów: 35
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Szara Rzeczywistość
Dawna postać
Jaahvfadh Gorliwy
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3801
Rejestracja: 21 sie 2019, 22:15
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 67
Rasa: Góski

Post autor: Szara Rzeczywistość »
A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 5| P: 3| A: 1
U: L,Pł,O,A,MO,Kż,Skr,Śl,Prs,MA: 1| B,W,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Pechowiec; Szczęściarz; Błyskotliwy, Wybraniec Bogów; Uzdolniony
Co się wydarzyło? Nie wiedział. W jednej chwili trzymał na łbie tego pisklaka łapę, wierząc, że czyni dobrze, a chwilę później poczuł tępy ból i natychmiastowe wpadnięcie w ciemność. Nie chciała jego dotyku? To nic, w końcu bała się go całe życie, a jak inaczej mógł jej pokazać, że nie miała powodu do obaw? Żadne jego słowa nie mogły oddać tego, że nic jej nie grozi i że czuje też potrzebę wyrażenia się w inny sposób, niż tylko płytkimi słowami.
Nie.
Stało się coś zupełnie odwrotnego, coś nad czym tylko spekulował, ale finalnie wolał podjąć ryzyko i... przegrał. nie tylko w głupim objęciu jej, ale również na pułapie swoich spekulacji, że czynił dla niej coś co mogło jej ułatwić późniejsze życie. Chciała się przez niego zabić, a więc tak bardzo złamała się jej dusza, że nie potrafiła odnaleźć w sobie siły. Pozlepiała odłamki siebie i tak istniała...
Popełniamy w życiu wiele błędów i większość z nich możemy naprawić. Ale niektórych sytuacji nie udaje się cofnąć i poczucie winy zżera... Ze wszystkich uczuć poczucie winy jest najbardziej destrukcyjnym doznaniem. Gniew mija szybko, nienawiść gaśnie wraz z wiekiem i doświadczeniem, pozostaje tylko poczucie winy. Czuł się jak uzdrowiciel, który nie przestaje nakładać ziół na pacjenta, mimo że ten od dawna nie daje oznak życia. Kiedy wiesz, że nadeszła ta chwila? Kiedy odpuszczasz i poddajesz się, Jaahu? Czy faktycznie musiałeś na własnym ciele odczuć, przekonać się, że z niej już nic nie będzie...?
Jesteśmy w istocie tak mali i żałośni... wydaje nam się, że wszystko jeszcze przed nami. Że zdążymy naprawić nasze błędy, przeprosić, czy pogodzić się. To iluzja. Liczy się tylko teraz. Jeżeli nie opanujemy siebie dzisiaj, to jutro nie cofniemy już czasu. Przecież za chwilę może nas tu nie być.

Myśli zniknęły, pojawiła się błogi spokój... może sen, albo wręcz niezwykłe doznanie oderwania się od ciała na pewien moment? Przez chwilę poczuł obecność swoją i kogoś jeszcze. I nie miał wątpliwości kogo.
Ostoja stała obok, jakby oczekiwała go w ciemnej grocie bez ścian
Czemu tu jesteś? Nie powinieneś. Aoha Cie wciąż potrzebuje.
Czemu... Czemu za każdym razem musiała go wyrzucać. Czy nie prościej byłoby po prostu pozwolić sobie odpuścić?
Nie możesz. To nie Twój czas. Nie poddawaj się
Nawet po tym wszystkim?
Masz dla kogo żyć.
Tak... i to nie tylko dla Aohy...
Cisza, która przerwały głosy z oddali Heboga. A on czego tu chciał...?

Chwilę później powrócił do świadomości swego ciała. Położył lewą łapę na ziemi i pociągnął się z warknięciem, a chwilę później zabrakło mu prawej podpórki i wylądował na boku,
Chwilę mu zajęło, zanim otworzył ślepia.
Ponowne warknięcie i poruszenie kończynami. Jego ciało wciąż definiowało obecność prawej przedniej łapy, niemalże czuł, że ją porusza, ale ona dosłownie nie łapała nic, nie czuła nic, jakby machał nią w powietrzu.
Z warkotem przewrócił się na lewy bok i oglądnął się.
Jego westchnięcie było bardzo wymowne, oznaczające zaskoczenie i nagłe zapowietrzenie się.
Było dla niego jasne, że dziś coś bezpowrotnie utracił, a teraz nie dało się naprawić tego jakimiś błahymi, mizernymi działaniami, i że (co najważniejsze) na wszystko jest już za późno...
Rozejrzał się, najpierw ze zdziwieniem patrzył na Heboga, a potem na Frar... rozejrzał się i zobaczył swoją łapę, potem odwrócił wzrok i zamknął na chwilę ślepia. Potrzebował dłuższej chwili, aby się otrząsnąć.
Znów spróbował się podnieść tym razem świadomy braku łapy. W myślach uznał, że podwija prawą łapę i jej nie używa, a to wcale nie było łatwe.
Przeniósł ciężar na tylne łapy i wyciągnął się do przodu, przenosząc też ciężar na przednią lewa, potem dołączył tylnymi łapami w krótkim susie do przedniej łapy. W drugim powtórzył wyczyn, stawiając krok, a potem opierając ciężar na przedniej lewej, podszedł po dwa kroki tylnymi łapami. Skierował się bezpośrednio po swoje oderwane ramię.
Wziął w lewą łapę, a potem wsadził sobie je do pyska na wysokości nadgarstka zatykając sobie tym pysk. Czy był w szoku? Tak, ale czy nie był w stanie mówić...? To nie miało znaczenia, bo nie powiedział nic i jeśli faktycznie go nikt nie zmusił to z własną łapą w pysku zaczął tak nieśmiało iść, czasami potykając się, czasami lądując na ziemi...
Dwie łapy sprawne, jedna sparaliżowana bólem, drugiej nie było. Co pozostało mu w życiu jak teraz to nawet ledwie chodził? Błędy przeszłości. Nienawiść kiełkująca powoli w jego trzewiach i przeraźliwa niemoc, która mogła zamienić się w niechęć do życia...
Jego powrót do stada będzie wielokrotnie bolesny kiedy się wywali, ale widocznie musiał teraz przywyknąć do swojego mizernego stanu.

Licznik słów: 741
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu


Pechowiec : Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji

Szczesciarz : 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. Ostatnie użycie możliwe po: 11.09

Blyskotliwy : -1 ST przy etapie magicznym leczenia ran

Wybraniec bogów : Raz tydzień w leczeniu + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST. Następne użycie możliwe po: 29.09

ZŁY(KK)
A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1
U: B,O,A,Skr: 1


Fullbody||Głos Smoka || Theme ||

Życzliwy Kolec
Dawna postać
big soft boi
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 34
Rejestracja: 16 sie 2021, 13:28
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 10
Rasa: Olbrzymi x Północny
Opiekun: Fille, Paqui

Post autor: Życzliwy Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 2| P: 3| A: 2
U: A,O,MP,MA,MO,W,B,L,Pł,Prs,Skr,Śl,Kż: 1
Atuty: Ostry Wzrok
Można powiedzieć, że w pewnym sensie "życzenie" Miśka się spełniło. Po kilku tygodniach bezcelowego podróżowania po terenach stada i szukania zajęcia, w stadzie Księżyca w końcu pojawiło się... pisklę!
A to oznaczało, że w końcu miał robotę i okazję żeby nauczyć się podstaw swojego "zawodu"! Młoda, która zaskoczyła wszystkich swoim wykluciem w trakcie ceremonii została jego "obiektem testowym" na którym mógł nieco przećwiczyć swoje umiejętności...
...Inne smoki prawdopodobnie mogłyby się obrazić gdyby to usłyszały, ale dopóki nie mówił tego na głos to nikt nie powinien mieć pretensji?
Tym bardziej, że otrzymał już zgodę aby spędzić z pisklęciem trochę czasu i nauczyć ją nowych rzeczy. W związku z tym musiał to dobrze zaplanować, aby samiczki po prostu nie zanudzić, dlatego też zdecydował się najpierw na małą wycieczkę. Siedzenie w jaskini albo losowym miejscu w obozie byłoby nudne, prawda? A jak nieco zmęczy się "przygodą" to może być bardziej chętna na słuchanie bajek.
Jesteśmy właśnie na terenach wspólnych, gdzie możemy spotkać smoki spoza Księżyca, naszego stada – odezwał się do młodej, podróżującej na jego grzbiecie – Jest tu wiele pięknych miejsc, od Szklistego Zagajnika, przez Zimne Jezioro aż do Błękitnej Skały na której właśnie się znajdujemy. Podoba ci się? – uśmiechnął się szerzej, mimo że pisklę prawdopodobnie tego nie zauważyło – Choć nie wszystkie miejsca są tak przyjazne, na przykład Czarne Wzgórza. Tam moglibyśmy się wybrać jak już sporo podrośniesz, a na razie zostaniemy tutaj, co?
Czuł się trochę dziwnie opisując tak podstawowe rzeczy... prawie jakby opisywał tereny dookoła ślepemu smokowi. Ale cóż, pisklęta już takie były, trzeba było im tłumaczyć rzeczy od podstaw.
Może reszta stada będzie mu wdzięczna, że to on bierze na siebie tę robotę, a oni w międzyczasie mogą zająć się swoimi sprawami?
Zamruczał cicho, po czym zatrzymał się w miejscu i powoli położył na ziemi. Rozprostował skrzydło, dając pisklęciu możliwość swobodnego zejścia na trawę.
Zostaniemy na chwilę tutaj, dobrze? To bardzo ładna i bezpieczna okolica – wytłumaczył – Jest tu nawet niewielki wodospad! Prawie taki sam jak te, które są u nas w obozie.
Delikatnie dotknął nosem łebka pisklęcia, aby zachęcić je do rozejrzenia się wokół. Obserwował zachowanie młodej i cały czas starał się być obok aby ją upilnować – nie chciał aby uczone przez jego pisklę skończyło za moment pod wodospadem.
A jak już trochę pozwiedzamy to co powiesz na bajkę? Wolne stada mają różne bardzo interesujące historie które warto znać – zagadnął – Potem będziesz mogła się nimi podzielić z innymi! Mamy na pewno się ucieszą jak im coś opowiesz, hm?

Licznik słów: 419
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Rozwiany Dmuchawiec
Gracz
Gracz
Awatar użytkownika
Posty: 710
Rejestracja: 19 wrz 2021, 21:48
Stado: Słońca
Płeć: samica
Księżyce: 124
Rasa: Północna
Opiekun: Liana i Jelitko
Partner: Żar Słońca

Post autor: Rozwiany Dmuchawiec »
A: S: 3| W: 2| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 4
U: MP,MA,MO,A,O,W,L,Pł,Prs: 1| Śl,Skr,B: 2| Kż: 3
Atuty: Okaz Zdrowia; Empatia; Przyjaciel Natury; Otoczony; Szczupły; Opiekun
Tuptała obok niego i rozglądała się uważnie. Co chwila otwierała szczerzej pyszczek na widok nowego kamienia, krzaku, wody czy o bogowie – czegoś żywego. Oczywiście nie obyło się od zaliczenia klika razy gleby. Za każdym razem jednak wstała jakby nigdy nic i szła dalej. W jej futerku pojawiało się więc coraz więcej trawy, patyków i ziemi.
___ Tado. Gajnik. Ała. Popoba mi siem!
tyle mniej więcej mówiła. Nastawiała dwie pary uszu kiedy usłyszała coś ciekawe co wyglądało dość komicznie.
___Szalne Usza.
pokręciła głową. Nie podobała jej się nazwa. Z resztą tu było tak pięknie! Po cóż miała iść na jakieś głupie Czarne Wzgórza.
Zmęczyła się dość szybko więc bardzo ucieszyła ją wizja siedzenia na Misiu. Umościła się razem ze swoimi patykami, trawą i ślimakiem w łapce. Nowy przyjaciel jak się patrzy. Obserwowała teren, zadawała mnóstwo pytań od "czemu tu jest morko" po "czemu ty jesteś mokry" oraz "śmierdzisz jak ja, czemu".
Zeszła na ziemię, a ślimaka położyła na swoim skrzydle. Na lotkach raczej tak szybko się nie zgubi co w jej futrze.
___Fotospam?
uniosła brewkę podejrzliwie. Życzliwy chyba sobie wymyślił tym razem coś. Podeszła do krzewu z jeżynami.
___Fofoce mniam mniam.
zaczęła tłumaczyć ślimakowi po czym spojrzała na Życzliwego.
___Am?
Poruszyła noskiem i sięgnęła łapką po owoce by zerwać je z krzaczka. Następnie pokiwała intensywnie główką na wieść o bajce. To był cudowny pomysł! Czymkolwiek była ta bajka.

Licznik słów: 232
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Kościany Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 90
Rejestracja: 14 wrz 2021, 22:13
Stado: Mgieł
Płeć: Samiec
Księżyce: 20
Rasa: Morski x wężowy
Opiekun: Irdon
Mistrz: Irdon

Post autor: Kościany Kolec »
A: S: 3| W: 2| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 3
U: B,L,Kż,A,O:1
Atuty: Pechowiec, Trudny cel
Tata powiedział, że Nithirai chciał zostać górskim smokiem bo wspinał się na skały. No to może drzewnym zostanie?
Wraz z Deku, tym dziwnym mieszkańcem jego groty wyruszył na tereny wspólne, gdzie roiło się od nowości dla pisklęcych uszu, oczu i łapek. Swoje się już pozachwycał idąc na ceremonię, ale to, co właśnie dostrzegł, przeszło smocze pojęcie.

Przerażony gryzoń wyprostował swoją długą kitę i będąc odciętym od swojej norki o odległość zaledwie ogona, wpatrywał się błagalnie w Nithiraia sterczącego pod drzewem. Limonkowe ślepia świdrowały wiewiórkę jak zaczarowane, zapominając nawet o mruganiu. A koczował tak pod tym drzewem już dłuższą chwilę, choć chyba nie zamierza szybko stamtąd odejść.
Z tym, że nic się nie dzieje. Wiewiórka ani drgnie, malec też. Więc postanowił to zmienić. Prędko zerwał zadek z ziemi i podskoczył do drzewa, opierając przednie łapy wysoko na pniu, ponad swoim łebkiem. Ruda zwiała czym prędzej wysoko w koronę drzewa chcąc skryć się między czerwonymi liśćmi, choć nadal Nithirai mógł ją dostrzec. Dobrze wiedział, gdzie jest. I on za nią pójdzie.
Głosy dwóch Księżycowych dobiegły jego uszu. Ognik zdezorientował się i spojrzał zaciekawiony w ich stronę, nie spodziewając się chyba tego, co – lub kogo – tam dostrzeże.
O na tatka. Pisklę!
Opadł mu dziób, spojrzał na Deku i zapiszczał radośnie. Oderwał łapki oparte o drzewo i postawił je na ziemi, a w pysk złapał kilka porzuconych przez wiewiórkę orzechów i ruszył w te pędy w stronę obcych, zupełnie mając gdzieś potencjalną wrogość nieznajomych. Mało zgrabnie podbiegł i zatrzymał się podekscytowany tuż przy Citialin, położył przed nią orzechy i klapnął na zadku uradowany. Prezent przekazany, przyjaciel zaklepany. A ogon na boki rozmajtany.

Licznik słów: 270
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Granica Wybuchu
Dawna postać
Siostra Krwi Naedy
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 396
Rejestracja: 07 lip 2021, 6:39
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 45
Rasa: Wywernowa x Pustynna
Partner: Burzowe Chmury

Post autor: Granica Wybuchu »
A: S: 5| W: 4| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1
U: B,Pł,W,MP,MA,MO,Kż,Skr,Prs: 1| L,O,Śl: 2| A: 3
Atuty: Pełny Brzuch, Trudny cel, Czempion, Poświęcenie
Deku nie czuł się bezpiecznie bez ochrony swojej smoczycy. Kroczył niczym jeleń na lodzie, rozglądając się na boki ilekroć coś zaszumiało, albo pękła jakaś gałązka. Chochlik był tłumaczem, nie wojownikiem! W jaki sposób miałby uchronić potomka Riril? I, o rety, przecież ona mu łeb ukręci, jeżeli małemu się coś przytrafi!

Ciężko było nadążyć za tak energicznym pisklęciem. Kompan potykał się niezgrabnie o własne nogi, próbując nie stracić Nithiraia z oczu. Wpierw gonił wiewiórkę, a potem...o nie! Nie! Deku przełknął ślinę, biegnąc ile sił w łapach tuż za malcem. Pochwycił go w ramiona niczym szczeniaczka, a ogon samczyka zwisał bezwładnie ku ziemi razem z tylnymi łapami.

Zamroziło go w miejscu. Te dwa smoki nie wyglądały groźnie. Jedno było zdecydowanie pisklęciem, drugie jakimś świeżym adeptem. Może nawet nie? Nie rozpoznał ich zapachu. Granica nie opuszczała za często terenów stada, więc i Deku nie miał sposobności poznać innych. Może poza areną, ale tam śmierdziało wiecznie krwią i brudem.

My... przepraszać? – powiedział niepewnie. Czy powinien wzywać wojowniczkę? – Nić być bardzo energia, lubić biegać. I... – zmarszczył nos. – Chcieć się bawić. Ale my nie groźba. – Zapewnił, robiąc niepewny krok do tyłu.

Licznik słów: 191
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

ObrazekObrazek

φ czempion φ
raz na walkę dodatkowy sukces do ataku fizycznego

φ poświęcenie φ
raz na atak dodatkowy sukces kosztem rany lekkiej

φ pełny brzuch φ
-1/4 pożywienia do sytości ; leczona dostaje bonus już od min. ilości ziół

φ trudny cel φ
+1 ST do ataków fiz. przeciwników ; drapki atakujące fiz. nie zadzą kryt/śmiert.
______________________________
DEKU_S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 2
_____________B,MA,MO,Skr: 1______________

_____________________
wygląd raporty theme_______________________ błysk przyszłości: x.x
#7c564f
#6e6049
Obrazek
Życzliwy Kolec
Dawna postać
big soft boi
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 34
Rejestracja: 16 sie 2021, 13:28
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 10
Rasa: Olbrzymi x Północny
Opiekun: Fille, Paqui

Post autor: Życzliwy Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 2| P: 3| A: 2
U: A,O,MP,MA,MO,W,B,L,Pł,Prs,Skr,Śl,Kż: 1
Atuty: Ostry Wzrok
Czujnym wzrokiem obserwował młodą – nie zdawała się być niegrzeczna, ale lepiej było mieć na nią oko niż później żałować gdyby zrobiła coś głupiego. Na ten moment jednak zdawała się być dość zainteresowana tym co mówił, a także... czy to był ślimak? Adept zamrugał zdziwiony spoglądając jak młoda kładzie malutką istotkę na swoim skrzydle, a następnie przedstawia jej krzew z jagodami.
Pisklęta były... dziwne. Czy on też zachowywał się w taki sposób jak miał zaledwie te kilka księżyców?
Mimo wszystko uśmiechał się ciepło i skinął łbem do samiczki w odpowiedzi na jej "pytanie". Jeżyny nie zaliczały się do trujących owoców, a były dość smacznym posiłkiem więc jeśli chciała to mogła sobie kilka zerwać. Raczej nikt się nie obrazi za korzystanie z pożywienia na terenach wspólnych, prawda?
Zbliżył się do niej, a następnie przysiadł z boku. Skoro wyraziła chęć na posłuchanie bajki, to mieliby dobrą okazję aby sobie nieco odpocząć przed dalszym spacerem. Adept już miał zamiar ponownie odezwać się do młodej, gdy...
Uniósł brew spoglądając na niewielkie pisklę szybko zmierzające w ich stronę. Samczyk pachnący Ogniem nie był w najmniejszym stopniu wystraszony obecnością obcych, a wręcz przeciwnie! Pognał do skrajnej znajdującej się pod opieką Życzliwego, aż ten miał przez moment ochotę ją osłonić, gdyż nie wiedział jakie były zamiary łuskowatego.
...Ale czy takie małe pisklę mogłoby w ogóle zrobić komukolwiek krzywdę?
Złote ślepia spoglądały jeszcze przez chwilę na nieznajomego, a następnie szybko przeniosły się na kompana który mu towarzyszył. No tak, nikt nie wypuszcza swoich młodych poza obóz, bez odpowiedniej opieki... ale czy cherlawy chochlik był taką dobrą opieką?
Spokojnie, nie zrobimy wam krzywdy – odezwał się spokojnie – Ale na przyszłość polecałbym wam być nieco bardziej ostrożnymi, nigdy nie wiadomo na kogo możecie trafić. Trochę byłoby głupio wpaść gdzieś na niemiłego smoka, który mógłby się na was zezłościć, co maluchu?
Skinął łbem do młodzika i zastanowił się przez krótką chwilę. A gdyby tak wykorzystać tę sytuację...
Jestem Życzliwy Kolec, Adept i przyszły Piastun Księżyca – przedstawił się Ognistym – I właśnie miałem opowiedzieć bajkę mojej podopiecznej. Może chcielibyście się dołączyć?
Skoro i tak już miał gadać to czy zrobi mu to różnicę czy mówiłby do jednego pisklęta czy kilku? Raczej nie bardzo. Liczył jedynie na to, że młodzi nie będą robili większych problemów.

Licznik słów: 376
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Rozwiany Dmuchawiec
Gracz
Gracz
Awatar użytkownika
Posty: 710
Rejestracja: 19 wrz 2021, 21:48
Stado: Słońca
Płeć: samica
Księżyce: 124
Rasa: Północna
Opiekun: Liana i Jelitko
Partner: Żar Słońca

Post autor: Rozwiany Dmuchawiec »
A: S: 3| W: 2| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 4
U: MP,MA,MO,A,O,W,L,Pł,Prs: 1| Śl,Skr,B: 2| Kż: 3
Atuty: Okaz Zdrowia; Empatia; Przyjaciel Natury; Otoczony; Szczupły; Opiekun
Wysunęła język i bardzo ostrożnie sięgnęła po jeżynkę. Operacja była o tyle trudna, że wokół owocka rosły jakieś dodatkowe patyki. Mała kluska była jednak tylko kluską. Dla niej powolne capnięcie za owoc w rzeczywistości było po prostu wpakowaniem łapki w krzak. Oczywiście wbiła sobie jeżynowe ciernie w ciało. Pisnęła, cofnęła łapę i wielkie jak groch łzy spłynęły jej po policzkach. Spojrzała na Życzliwego tym wzrokiem pełnym łez. Prawie umarła!
Wtedy też stało się kilka rzeczy na raz. Szary samczyk biegł, miał w pysku orzechy, złapało go coś dziwnego co nie było smokiem, orzechy wystrzeliły i trafiły mała w pierś. Jeszcze większe łzy popłynęły jej z oczu.
___KU KU!
pisnęła pokazując pierś, a potem oni zaczęli gadać, a mały szary się na nią patrzył. Ona więc patrzyła się na niego, a łzy jak nagle się pojawiły tak przestały płynąć. Wstała i podeszła do nich. Posadziła puszty zadek przed trzymanym szarym smokiem.
___ Baja.
powiedziała i wskazała beżowym skrzydełkiem na Życzliwego.
___Ślim-ślim.
dodała wskazując na małego winniczka jedzącego na jej skrzydle.
___Cicialin.
wskazała na siebie oczywiście nie potrafiąc się przedstawić.

Licznik słów: 181
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Kościany Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 90
Rejestracja: 14 wrz 2021, 22:13
Stado: Mgieł
Płeć: Samiec
Księżyce: 20
Rasa: Morski x wężowy
Opiekun: Irdon
Mistrz: Irdon

Post autor: Kościany Kolec »
A: S: 3| W: 2| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 3
U: B,L,Kż,A,O:1
Atuty: Pechowiec, Trudny cel
Nim nawet zdążył cokolwiek mruknąć, poczuł, jak cherlawe kończyny chochlika łapią go i unoszą niewygodnie w górę. Mały wydał z siebie marudny warkot i odchylił gwałtownie łebek w górę, by spojrzeć na kompana matki pytającym, jak i oburzonym wzrokiem. Jak on śmiał, jakie "przepraszać", dlaczego go nie chce puścić? Nithirai zaczął się wiercić, próbując wyswobodzić się z uścisku. A gdy efekt był co najmniej mizerny, dziabnął Deku w lewy nadgarstek i siłą sam sprowadził się na ziemię. Nie będzie nikt mu stał na drodze do nowego przyjaciela, co to, to nie.
... Który właśnie ogłaszał swój lament, bo coś mu się stało? Czyżby przypadkiem orzechy, które wyleciały mu z pyska trafiły w jej czułe miejsce?
Pochylił lekko głowę z pokorą, wbijając w puchatą Księżycową przepraszające, limonkowe ślepia. Samczyk bardzo nie chciałby ranić rówieśnika, szczególnie takiego, z którym przecież chciał się pobawić. I sprawić jej prezent. Ah, może po prostu orzechy się do tego nie nadają...
Wtem odezwał się ten brązowy, starszy smok. Oh, będzie musiał się tacie jakoś pochwalić, że rozumie coraz więcej z mowy smoków. Zrozumiał Życzliwego aż w 1/3! "Nie" i "krzywdy" znaczy, że nie są groźni. "Ostrożny", "trafić", "głupio"... Oczywiście znaczyło to, by być ostrożnym, by nie trafić na głupków. Ale północni na półgłówków nie wyglądali, więc to można było wykluczyć. "Maluch"... To był on sam. Albo jego siostra Jesmera. Zrozumiano.
A jegomość przedstawił się jako... Żitliwy Koleć. Albo... Baja. Tak, stanowczo o wiele łatwiejsze słowo do zapamiętania. Baja, ślim-ślim i ... Cicialin.
Nithirai oblizał nos, ogon zatrzymał w powietrzu a zielone ślepia wlepiły się w młodą samiczkę. Następnie podszedł do niej, powąchał jej pysk, ślim-ślimaka, aż w końcu wycofał się do miejsca, gdzie stał wcześniej.
– To jeft... Ni... Nifilaj. – wskazał szponem na siebie, dukając niepewnie swoje imię i tak naprawdę pierwsze zdanie, jakie świadomie złożył.
Ah, gdyby tylko mama umiała mówić...

Licznik słów: 307
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Rozwiany Dmuchawiec
Gracz
Gracz
Awatar użytkownika
Posty: 710
Rejestracja: 19 wrz 2021, 21:48
Stado: Słońca
Płeć: samica
Księżyce: 124
Rasa: Północna
Opiekun: Liana i Jelitko
Partner: Żar Słońca

Post autor: Rozwiany Dmuchawiec »
A: S: 3| W: 2| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 4
U: MP,MA,MO,A,O,W,L,Pł,Prs: 1| Śl,Skr,B: 2| Kż: 3
Atuty: Okaz Zdrowia; Empatia; Przyjaciel Natury; Otoczony; Szczupły; Opiekun
Uśmiechnęła się szeroko kiedy samczyk obwąchał jej pysk. To znaczy, że już się lubili prawda? Uniosła dwubarwne oczy na Życzliwego, a potem znów na Ognika. Ten mały chudy co go złapał zaintrygował ją jeszcze bardziej. Wskazała go nawet łapką zdzwiona, że nikt go nie przedstawił. Przecież nawet Ślim-ślim został zaprezentowany! Jej pierwszy kompan. Uniosła skrzydełko i położyła winniczka na łapie Życzliwego.
– Filnuj.
powiedziała poważnie i poklepała go po drugiej łapie. Chyba da sobie radę, duży był! Podeszła potem do chochlika.
– Cicilin.
dotknęła swojej puchatej piersi, a potem wskazała na kompana. Patrzyła na niego pytająco. Kiedy już się odezwał bądź nie wrócił do samczyka. Uśmiechnęła się do niego ciepło.
– Oszech?
wzięła w łapkę to co przyniósł ze sobą. Pokiwała główką i zaczęła kopać dziurę.
– Pomoc.
odetchnęła ciężko i otarła łapka czoło zostawiając na niej brud oraz ziemię. Kopanie dołu nie było łatwe! Czekała aż Nifilaj się ruszy.

Licznik słów: 150
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej