OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zauważyła uśmiech na licu Aqena, ale dziwiła się mu trochę. W jej oczach Aqen był świetnym Przywódcą i nie zauważyła, by ktoś miał odmienne zdanie. Stado do którego się przyłączyła, przeżywało jakąś reformę, która nawet ona zauważyła. Czuła to po tych wszystkich ceremoniach i spotkaniach. Odczuwała lekki dyskomfort, że tyle namieszała swoją problematycznością, ale Aqen powiedział coś co dotarło do niej dopiero teraz...Jak to córką?!
Nie była pewna, czy to w ogóle możliwe. Owszem, dbał o nią na początku. Pilnował, chronił i nadstawiał za nią kartu. Lecz myślała, że traktuje tak każdego nowego członka stada lub małego pisklaka bez rodziców.
To wszystko wywołało u niej zarówno radość, jak i smutek, bo dostrzegła z niemałym opóźnieniem, jakim musiała być dla niego utrapieniem. A teraz w dodatku skaleczyła go swoją nadgorliwością. Starała się patrzeć na jego pysk i słuchać co do niej mówił i chociaż miała podzielność uwagi, nie przestawała o tym myśleć, słysząc tylko niektóre słowa. Dopóki nie zapadła cisza.
Samiczka zamrugała szybko, podnosząc zdziwiony wzrok na Próbę Ognia.
– Poszept Nocy jest pięknym futrzakiem, a ty... no takim sobie – skomentowała pół-żartem, pół-serio. Oczywiście, że Poszept bardzo się jej podobał wizualnie. Emanował aurą spokoju. Zupełnie jak Aqen.
– Czyli pochodzisz tak naprawdę z rozbitej rodziny – powiedziała na głos, co pomyślała. Niestety. Czasami nie umiała wyczuć, że jej słowa mogą kogoś zranić.