OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Plagijce dokuczało uciskanie w skroniach i fantomowy ból od przypieczonych łap, ale nie było to w stanie zburzyć jej determinacji. Po raz trzeci jej ślepia zapłakały pod nawałnicą światła... I świat zniknął.Powitał ją znajomy, szyderczy – ha – głos. Nie tracił czasu na przyjemności, zamiast tego skupiając się na najważniejszych ruchach i technikach. Łowczynie obskoczyły nagle znane jej z polowań drapieżniki – każdy równie szybko i wytrwały jak ona sama. Szpony poszły w ruch, podobnie jak ogon i skrzydła. Nie szczędziła batów i sama je zbierała. Głos tylko co jakiś czas udzielał jej porad i korekt. Ta walka należała do niej. I ciągnęła się bez końca, bez końca... Dwóch przeciwników zastępowało powalonego, a ich szeregi zdawały się nie kończyć.
Ostatecznie jednak, Plagijka była jedyną na placu boju. Na szponach i futrze miała zaschniętą, brązową juchę. Dyszała ciężko. Bez wcześniej wizyty u Kwarcu Wytrzymałości, chyba nie dałaby rady.
Kwarc zgasł. Wróciła do Warsztatu – jeszcze bardziej zmęczona i obolała niż wcześniej, ale z czystym futrem. Teraz jej wiedza dorównywała innym mistrzom ataku.
// – 9/4 mięsa, 15/5 owoców
Raport z Ataku III.