OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
"Zabawne jest to, że o tym mówisz...Istotnie mój język znajduje się gdzieś na terenach wspólnych..."Odpowiedział niby żartobliwie, ale próżno szukać uśmiechu, albo jakiejkolwiek reakcji z jego strony. On jedynie czujnie się przyglądał Naznaczonemu.
"Sam go sobie odgryzłem, kiedy śmierć kołysała mnie w swoich zimnych, kochających objęciach. Myślę, że wtedy zbliżyłem się bliżej Bogów, niż Twoje ciało mogłoby sobie to wymarzyć... Już w ogóle nie zasypiam, myślę ciągle o tym... Przemijanie nas dotyka, poczułem już ten dotyk i myślę o tych, w których życie nigdy już nie błyśnie: O tych, którzy tkają niczym pająk nić tęsknoty..."
Przerwał na chwilę, po czym odwrócił wreszcie wzrok, ukazując znów, że nie jest posągiem...
"Widzę świata piękno...Widzę też świata piekło. Widzę sprzeczność i odczuwam wielką wściekłość..."
Sumienny znów spojrzał na Naznaczonego. Czy on postradał zmysły? Czy może Naznaczony zrozumie jego słowa...?
"Wiesz co? Im więcej wiem, tym więcej nie wiem, im więcej nie wiem, tym bardziej poznaje siebie, bo zdaję sobie sprawę z trudu tej życia misji, nie potrafię czynić cudów, ale mam spryt lisi... Taki mały... I śmiały..."
Pewnie to tylko bełkot obłąkańca... Tak powiedziałby każdy normalny smok. Ale Naznaczony... Był w końcu Bogiem wojny...