Skrwawiona zamarła, obserwując rozgrywające się wydarzenia. Atak, reakcja, potem... Lament. Nie jej oczywiście, ale jednak smoki zaczęły zachowywać się śmiesznie. Zaczęli biegać do dookoła jak bażant z obciętą głową. Chętnie pośledziłaby sobie rozwój dalszych wydarzeń gdyby nie fakt, że postanowiła wziąć w nich czynny udział. Dobrze, zacznijmy coś, czego nie robiła zbyt często – przynajmniej przed innymi. Tak, Rakta zaczęła myśleć. A dokładniej analizować. potrafiła to, po prostu zazwyczaj udawała głupsza niż jej w rzeczywistości, bo tak było zabawniej. Bardziej naiwną. Może miała to po tatusiu? Nie głupotę, a chęć "zabawy" z nerwami innych? Ok...
Cienista "istota" najwidoczniej obrała sobie za cel Dziką Gwiazdę. Dlaczego? Bo prorokini była łatwiejszym celem niż Kaltarel, a oboje mieli w sobie boską moc. Kaltarel był bogiem, ale Gwiazda jedynie smokiem, nawet jeśli została prorokinią. Boska iskra nie była częścią niej, została jej podarowana. To znaczyło, że można było ją odebrać. Komu na niej zależało? Innemu bóstwu? Duszkowi? Komuś, kto chciał otrzymać boską moc. Lub odzyskać ją? Ale Kaltarel odebrał Dzikiej iskrę, odsyłając ją do Świątyni. Wrogi obiekt latający chciał dogonić iskrę, ale Dzika go powstrzymała. Wchłonęła "cień", zamieniając się w kamień. Uwięziła tym samym obiekt, ratując "iskrę". A obiekt nie był z tego powodu zadowolony.
Dobrze, wracajmy do pytań. Czym był ten twór? Po co chciał iskrę... I czy było ich więcej? Nie wiedziała, czym była substancja osypująca się z posągu, w jaki zmieniła się prorokini. Nie wyglądała dobrze, kojarzyła jej się raczej z zepsuciem. Złem. Wolała się do niej nie zbliżać.
Miała za mało informacji. Gdzie mogła je uzyskać? U Kaltarela... Ale on jej nie powie. Nie odpowie smokom na bezpośrednie pytania. Nie z jego zamiłowaniem do mówienia zagadkami – przynajmniej z tego, co słyszała. Ale działanie na oślep nie było dobre. Prorokini mówiła o Ciemnej Grocie. Tam chciała się spotkać... Ale czy był sens iść, skoro została tutaj? Ha, zanieśmy ją do Świątyni i postawmy na cokoliku, jak jeden z posągów bogów. Bedzie zabawnie! Wróć, skup się.
Jad Duszy, Jad Duszy. Kimże oni byli, by wypowiadać jego imię kiedy im się podobało? Podeszła bliżej smoka Ziemi, który warczał. Mądrze, bardzo mądrze. To ona miała prawo warczeć na innych gdy wspominali o jej ojcu.
–
Wiedziała, na co się pisze. Podobnie jak mój ojciec, gdy otrzymał wezwanie Viliara. Sama mówiła, że obce siły mogą zjawić się tutaj w każdej chwili. Czy sadzisz, że gdyby ta biała iskierka została w ciele Dzikiej, a ten cień ją dostał stałoby się coś dobrego? Możesz być zły, ale być może usunięcie iskry z ciała Dzikiej Gwiazdy uratowało nas wszystkich – powiedziała do smoka z Ziemi, który tak lamentował. Ciekawe, czy Dzika spodziewała się, że jej słowa spełnią się tak szybko. Trzeba działać, nie gadać. problem w tym, ze mieli za mało informacji. ona sama była gotowa ruszyć za iskrą, ale... Co niby miała z nią zrobić, nawet jeśli uda się ją odnaleźć?
–
Rozumiem, że najważniejsze teraz jest odnalezienie iskier i załatanie wyłomu, jaki powstał po śmierci mojego ojca? Zanim pojawi się ich więcej, gotowych ukraść boską moc? Rozumiem, że była dla was kimś ważnym, ale... Macie zamiar pozwolić, aby jej ofiara poszła na marne? – Zapytała obecnych. Pytanie retoryczne, nie oczekiwała odpowiedzi. Już wcześniej chciała szukać iskier. Tej, która wyleciała z ciała Dzikiej lub też innych. Może znajdzie iskrę Viliara, którego Jad obrał za patrona – i którego ona sama też obrała sobie za patrona? Albo Aterala, który utrzymywał jej jajo przy życiu na długo po tym, jak Jad Duszy zginął? Panika ani złość w niczym nie pomoże. Ani teraz, ani potem. Dziwne, bo zazwyczaj Rakta była pierwszą, która wpadała w złość. Teraz jednak.... Było interesująco, więc nie miała powodów, aby w ta złość wpadać.
Czas poszukać iskier. Albo Kaltarela. Smoczyca jeszcze raz spojrzała na zebranych po czym rozłożyła skrzydła i odleciała w kierunku Świątyni.
//z/t do
Świątyni